Skocz do zawartości

Opowieści z Lyokoverse [seria][tagi w środku]


Recommended Posts

 

W tym temacie znajdziecie większość moich opowiadań z Lyokoverse.

Czym jest Lyokoverse? To stworzone przeze mnie uniwersum fanfikowe - tysiące lat historii, cały system magii i ogólnie bogate światotworzenie. Wszystko mocno oparte na serialu, choć z własnymi dodatkami ubogacającymi świat.  

Więcej możecie o nim przeczytać tu.

 

Część opowiadań z Lyokoverse ma już swoje tematy i każde dłuższe (no i jakieś kolejne serię - planuję jedną rozgrywającą się po Kodzie Equestria, ale może będzie tego więcej) nadal będzie zyskiwało własny temat, tu zaś będą trafiać wszelkie jednorozdziałowce i miniaturki (drabble i takie tam - opowiadania dużo krótsze niż 1000 słów) - co będzie z opowiadaniami innych autorów, którzy zdecydują się coś napisać w Lyokoverse? O ile te opowiadania zostaną uznane za kanoniczne, to oczywiście tu podlinkuje, ale naturalnie będą mogli założyć własny temat jeśli tylko zechcą.

Na razie przedstawiam wam dwie znane już miniaturki... oraz całkiem nową opowieść: "Podszepty".

 

Opowiadania

(w kolejności chronologicznej, w nawiasach lata Przed Powrotem Luny - PPL i Po Wojnie Tysiącletniej - PWT; w spoilerach opisy. A w nich spoiler z ewentualnymi dodatkowymi informacjami dla ciekawskich)

 

"Ucieczka królowej Idube" (11705 PPL/295 PWT) [miniaturka(300 słów)][przygodowy][sad]

Spoiler

Miniaturka (droubble) napisana podczas pisania na setkę, edycji 6,5. Opowiada o tym jak Idube - królowa zebr - po obaleniu przez swojego żądnego władzy brata jest zmuszona uciekać z kraju i szukać pomocy u księżniczki Unitas...

korekta: samodzielna

dodatkowe informacje

Spoiler

Unitas - pierwszy historycznie potwierdzony alikorn, trzeci znany w ogóle. Władczyni i założycielka II Królestwa Equestrii, która zakończyła Wojnę Tysiącletnią.

 

"Legenda Rowu Lunarnego" (~11600 PPL/400 PWT) [oneshot][przygodowy] 

Spoiler

Historia pewnego morskiego kupca, wracającego z Marendelle do macierzystej Equestrii… który na własnej skórze przekonał się dlaczego wszyscy żeglarze zawsze omijali szerokim łukiem rejon Rowu Lunarnego… 

korekta: Midday Shine

 

"Smoczęta Fillydejfijskie" (8217 PPL/3783 PWT) [oneshot][przygodowy][wojenny]

Spoiler

Opowiadnie zaczęło powstawać paręnaście dni temu podczas pisania na setkę, ale... koncept okazał się kompletnie nie pasujący na 100 słów, więc ostatecznie napisałem opowiadanie, które ma ich tysiąc. 

O czym? O jednej z najbardziej znanych w Equestrii historii z czasów wojny equestriańsko-gryfiej, uwielbianej opowieści o niezwykłym bohaterstwie młodych kucyków, dzięki któremu jedno z ważniejszych miast na wybrzeżu wytrzymało atak gryfów aż do przybycia odsieczy wojsk Equestriańskich.

Te dzielne młode kucyki nazwano potem "Smoczętami Fillydejfijskimi".

korekta: Midday Shine

Spoiler

Sword Blitz - syn Flasha Magnusa, niedługo po tych wydarzeniach został awansowany na generała, który odegrał bardzo ważną rolę w wojnie equestriańsko-gryfiej lat 8218-8213 PPL - którą ostatecznie gryfy przegrały.

 

"Podszepty" (1041-1000 PPL/10959-11000 PWT) [oneshot][sad][dark] 

Spoiler

Od pokonania Sombry (1061 PPL) Luna zaczyna słyszeć tajemnicze głosy w swojej głowie. Głosy podżegające ją przeciwko Celestii… dręczą ją ponad pół wieku i co ta próbuje przed wszystkimi ukryć. I nie mogąc się ich pozbyć sama już nie wie czy te głosy nie są tylko jej podświadomością...

korekta: Midday Shine

dodatkowe informacje (wiążą się z planowanym na 2019 rok opowiadaniem):

Spoiler

Książe Aurus - alikorn, poprzednik Luny i Celestii, zmarł około 50 lat po ich alikornizacji, następca Clovera Sprytnego (tak w Lyokoverse on również stał się alikornem i pierwszym władcą III Królestwa Equestrii, po więcej szczegółów sięgnij do przewodnika po uniwersum)

Królowa Arachne - dawna królowa podmieńców i matka królowej Chrysalis, została pokonana przez Celestię podczas wielkiej wojny kuczo-podmieńczej w latach 2750-2741 PPL

 

"Sami swoi" (~25-30 PPL) [drabble][komedia][slice of life][random]

Spoiler

Miniaturka powstała podczas spamowania drabblami dla Dolara, realizacja pewnego małego pomysłu, który dość dawno wpadł mi do głowy - czyli kucykowa parafraza sceny z pewnego klasyka polskiego kina, w rolach głównych oczywiście rodzice Applejack:aj5:

Podobnie jak "Najgorszy dzień w życiu" dość luźno łączy się z fabułą Lyokoverse... na dobrą sprawę po prostu nie jest z nim sprzeczna, bo mogłaby być częścią jakiegokolwiek uniwersum. Dlatego datę i tak określiłem dość luźno, bez większych wyliczeń. 

korekta: samodzielna

 

"Najgorszy dzień w życiu" (12 PPL) [Drabble][komedia][slice of life]

Spoiler

Zasadniczo opowiadanie bardzo luźno związane z uniwersum, mogłoby być częścią dowolnego(ale to, że Twilight Velvet jest dobrą kucharką najpewniej zostanie jeszcze wykorzystane...). Miniaturka o tym jak ośmioletnia Twilight wraca zrozpaczona do domu, bo właśnie przydarzyła jej się „największe z możliwych nieszczęść”... jakie? Przekonajcie się sami…

Opowiadanie zdobyło pierwsze miejsca w V edycji pisania na setkę.

korekta: samodzielna

 

Pozostałe opowiadania Lyokoverse

Spoiler

"Ocalenie" [1061 PPL]

"Sercem będę przy tobie" [~60 PPL] [autorka: Midday Shine] NOWOŚĆ!

"Od ofiary do oprawcy" [23 PPL] - pierwsza część „Trylogii Sunsetkowej”

"Zostań moją przyjaciółką" [10 PPL] - druga część „Trylogii Sunsetkowej”

"Nocne odkrycie" [6 PPL]

"Nowe Początki" [1 OPL*] - trzecia część „Trylogii Sunsetkowej”

"Śniadanie"  [3 OPL] [autorka: Midday Shine]

"Sekrety i Niespodzianki" [3 OPL] [autorka: Midday Shine]

"Kod Equestria" [w trakcie publikacji] [3 OPL]

*OPL Od powrotu Luny. Serial zaczyna się w roku 0 OPL, zwanym też po prostu Rokiem Powrotu Luny

 

 


Krótki przewodnik po świecie

Edytowano przez Lyokoheros
Dodanie "Legendy Rowu Lunarnego"
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 months later...

Kolejne opowiadanie - "Smoczęta Fillydelfijskie"! Zapraszam do lektury tego niezwykłego epizodu z historii Equestrii. 

Opowieści o niezwykłym bohaterstwie młodych kucyków, dzięki któremu jedno z ważniejszych miast na wybrzeżu wytrzymało atak gryfów aż do przybycia odsieczy wojsk Equestriańskich. Te dzielne młode kucyki nazwano potem "Smoczętami Fillydejfijskimi"

 

Opowiadanie zaczęło powstawać paręnaście dni temu podczas pisania na setkę, ale... koncept okazał się kompletnie nie pasujący na 100 słów, więc ostatecznie napisałem opowiadanie, które ma ich tysiąc... znajdziecie je tu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months later...

Przeczytałam jakoś niedawno "Podszepty" i chyba podobały mi się najbardziej z tych opowiadań, które od ciebie czytałam ;)

 

Mam nieodparte wrażenie, że tag [sad] został dodany przez Snowdrop? Swoją drogą, to dosyć ciekawe połączenie motywów, niekoniecznie dla mnie, przyznaję, ale myślę, że na pewno znajdzie się ktoś, komu przypadnie do gustu. Całkiem to interesujące i chyba do tej pory tego nie widziałam (chociaż może dlatego, że raczej nie szukam opowiadań ze Snowdrop).

Pomysł jak pomysł, raczej dużo twórczości o tej tematyce, ale moim zdaniem wykonanie solidne, dobrze się to czyta, mówienie Luny w liczbie mnogiej kiedy unosi głos również bardzo klimatyczne. Zakończenie może nie satysfakcjonuje tak jak wcześniejsze partie tekstu - trochę za duży przeskok jak dla mnie, a może to podsumowanie, nie bardzo odczułam ten upływający czas. Nie jestem sadystą, ale chyba chciałabym zobaczyć więcej zmagań Luny samej ze sobą. To trwało przecież tak długo, a tekst jest tak krótki :(

Koszmar Luny oddany dość dobrze ;) Czytając to, można sobie wyobrazić te wszystkie głosy. Podoba mi się, że w sumie to wszystko to poniekąd trochę takie "wycinki z różnych dni", to obrazuje poniekąd, że faktycznie te "myśli" już trochę ją dręczą.

 

W każdym bądź razie, podobało mi się. Trochę inne spojrzenie na sprawę, trochę własnych pomysłów, spajających uniwersum, Luna, wspominki o Cadance. Tekst można przeczytać szybciutko, a czas spędzony przy nim nie będzie stracony :) Myślę, że fanom Luny tym bardziej się spodoba :enjoy:

(Aj, no i jak spojrzałam z poziomu komputera, to tekst można by wyjustować, żeby się lepiej czytało ;) ).

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

A które czytałaś? ;)

Co do uwag, to czy tag [sad] został dodany przez Snowdrop? Nie powiedziałbym. Raczej jest to kwestia tego pogłębiającego się poczucia samotności Luny, kwestia Snowdrop jest tylko jednym z elementów budujących i uwydatniających ten problem. A przynajmniej takie było moje założenie. 
Jako że historia o Snowdrop bardzo mi się podobała gdy ją odkryłem to postanowiłem uczynić z tej klaczki postać historyczną w Lyokoverse. Faktycznie możliwe, że nigdzie indziej się taki motyw wcześniej nie pojawił. 

Czy jest dużo twórczości w tej tematyce... hm... i tak i nie. To znaczy tak, jest może sporo twóczośći traktującej o kwestii przemiany Luny i jej staczania się w otchłań szaleństwa i przemiany w Nightmare Moon... ale mam wrażenie że zawsze jest to jednak albo podejście "a bo to fochówka księżycówka" i obarczanie całą winą Luny, albo "ta straszliwa zapatrzona w siebie pani idealna, która była ślepa i nieczuła na problemy swej młodszej siostry" i obarczanie całą winą Celestii. Ewentualnie dodawanie różnych niekiedy rakowych dodatków do jednej lub drugiej interpretacji (np tyranka Celestia i bojowniczka o wolność Luna).
Osobiście nie mogę się zgodzić z ani jedna ani z drugą wizją i uważam, że w świetle tego co wiemy z kanonu są one zwyczajnie fałszywe i nieuczciwie podchodzą do sprawy, faworyzując jedną z sióstr. A tymczasem ja uważam, że żadna nie była tak do końca temu wszystkiemu winna, że wina leżała bardziej po środku i to w zasadzie starałem się tu pokazać. Czegoś takiego wydaje mi się nie było. 

Mówienie Luny w drugiej osobie... cóż dla mnie była to po prostu oczywistość - wszak i po powrocie z 1000 letniego wygnania została jej ta maniera mówienia.

Trochę szkoda, że zakończenie nie okazało się satysfakcjonujące, a co do krótkości tekstu... cóż nie chciałem tego nadmiernie rozwlekać i mam wrażenie, że byłoby to bardziej ze szkodą niż korzyśćią dla całości (bo myślę, że byłoby trochę na siłę). Zmagań Luny było tyle właśnie dlatego, że to były wycinki z różnyc dni, a nawet różnych lat. Właśnie ukazanie tego ile te myśli ją dręczyły było tutaj istotnym celem - Luna stawiała opór tym podszeptom ponad połowę życia normalnego kucyka (ok 60 lat!) jednocześnie pieczołowicie ukrywając to przed światem (i tu jest właśnie ten element, że z jednej strony nie można winić Luny bo stawiała temu opór dłużej niż jakikolwiek zwykły kucyk byłby wstanie, a z drugiej strony nie można winić Celestii, że "była ślepa", bo Luna bardzo się starała by tego nie widziała i chciała za wszelką cenę samemu rozwiązać problem... co doprowadziło do wiadomej tragedii).


Zakończenie nie było w zasadzie ani do końca podsumowanie ani przeskokiem... było kolejnym, końcowym wycinkiem. Generalnie pozwoliłem sobie spisać chronologię tego opowiadania: 

fragment 1 - po znalezieniu Cadance** - ~1041 PPL* (Cadance została onaleziona w 1042 PPL, Sombrę pokonały w 1061 PPL, Discorda w 1049 PPL)
fragment 2 - po zwycięstwie nad Tirekiem - 1020 PPL
fragment 3 - po wizycie w Griffonstone -  1011 PPL
fragment 4 - (wcześniej bez wyraźnego oddzielenia, Luna rozpaczliwie poszukująca rozwiązania) - tutaj bliżej niesprecyzowane, ale od poprzedniego fragmentu znowu minęło parę lat. 
fragment 5 - Luna ulega podszeptom tajemniczych głosów - 1000 PPL
*przypominam, że skrót ten oznacza "Przed Powrotem Luny", a więc liczymy w dół.
**Małe uściślenie (którego jednak zapewne jesteś świadoma, jeśli czytałaś "Ocalenie") - rodzice Cadance o których mowa w tekście są adopcyjni, jej biologiczni rodzice zostali zamordowani przez Sombre

Wiem, że może nie widać tego dostatecznie w tekście i to był chyba mój błąd... ostatecznie dodałem przypisy by czytelnik mógł uświadomić sobie rozciągłość czasową tych wydarzeń i dla większej jasności oddzieliłem pewien fragment. 

 

No i hm...

Dnia 1.06.2020 o 19:19, Nika napisał:

zmagań Luny samej ze sobą.

Czyli co do tożsamości owych głosów bardziej ufasz nim niż Lunie? Cóż... one na pewno wiedzą lepiej czym są... pytanie tylko czy aby na pewno mówią prawdę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.08.2020 o 17:41, Lyokoheros napisał:

A które czytałaś? ;)

 

Trochę tego było, głównie one-shoty, niestety w różnych odstępach czasowych. Przepraszam za brak komentarzy (bardzo przepraszam, bo wiem, jak nawet takie "pisz dalej" potrafi zmotywować) po prostu jestem dość słabym komentatorem. Często nie wiem, co napisać. Ogólnie, wielki plus, że piszesz obyczajówki. I to przystępne formą. Ogólnie, jest bardzo przyjemnie :) No i tworzysz jakieś większe uniwersum.

 

Dnia 7.08.2020 o 17:41, Lyokoheros napisał:

Mówienie Luny w drugiej osobie... cóż dla mnie była to po prostu oczywistość - wszak i po powrocie z 1000 letniego wygnania została jej ta maniera mówienia.

Tak, ale to ładny akcent, który mi osobiście bardzo przypadł do gustu, dlatego o tym wspominam :D

 

Myślę, że jest w porządku z tym rozpisaniem wszystkiego. Może po prostu mi osobiście zabrakło jakiegoś podsumowania, ale to już pewnie kwestia "oczekiwań".

Jak mówiłam, ogólnie dobra robota,

 

Dnia 7.08.2020 o 17:41, Lyokoheros napisał:

Czyli co do tożsamości owych głosów bardziej ufasz nim niż Lunie? Cóż... one na pewno wiedzą lepiej czym są... pytanie tylko czy aby na pewno mówią prawdę...

Taki skrót myślowy ;) Przyznaję rację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Nika napisał:

Trochę tego było, głównie one-shoty, niestety w różnych odstępach czasowych. Przepraszam za brak komentarzy (bardzo przepraszam, bo wiem, jak nawet takie "pisz dalej" potrafi zmotywować) po prostu jestem dość słabym komentatorem. Często nie wiem, co napisać. Ogólnie, wielki plus, że piszesz obyczajówki. I to przystępne formą. Ogólnie, jest bardzo przyjemnie :) No i tworzysz jakieś większe uniwersum.

Cóż, nawet niejako "po czasie" miło coś takiego przeczytać.

A że piszę obyczajówki... hm... no tak Trylogia Sunsetkowa ("Od ofiary do oprawcy", "Zostań moją przyjaciółką" i "Nowe początki") i "Nocne Odkrycie" czy większość miniaturek (jak "Najgorszy dzień w życiu" i "Sami swoi", choć już raczej nie "Ucieczka Królowej Idube") to bez wątpienia obyczajówki... ale już samych "Podszeptów" bym tak nie zakwalifikował. "Ocalenia" również nie, tak jak i "Smoczęta FIllydelfijskie". 

("Śniadania" i "Sekretów i Niespodzianek" nie liczę, bo nie ja je napisałe, choć stanowią część kanonu Lyokoverse - nawet jeśli na razie mogą wydawać się bardzo luźne i pasujące niemal do wszystkiego) 

 

No i tak, zdecydowanie tworzę większe uniwersum... może i na razie praktycznie wszystko co jest opublikowane rozgrywa się albo w kucykowej "teraźniejszości" (dość szeroko rozumianej, więc może lepszym słowem byłoby "współczesności") lub przed 1000 lat, w okolicach wygnania. No z jednym drobnym wyjątkiem - bardzo oddalonej od tych pozostałych, o ponad 10 000 lat... 

Ale wiele tekstów jest w sumie w - mniej lub bardziej zaawansowanym* - przygotowaniu. Kontynuująca "Ucieczkę królowej Idube" "Królowa na Uchodźstwie" i "Legenda Rowu Lunarnego" osadzone w pierwszych wiekach II Królestwa Equestrii** oraz osadzony u jej schyłku "Rozłam" (opisujący jak zaczął się Okres Trzech Plemion, a więc najdalszy punkt, do którego serialowa historia sięga). No i osadzone niedługo po alikornizacji Celestii i Luny "Dziedzictwo królowej". A także osadzone mniej więcej współcześnie "Ból i Ukojenie" i już całkiem współczesne "W służbie Jej Słonecznej Mości", oraz niemająca jeszcze tytułu dodatkowa część Trylogii Sunsetkowej (zmieniająca ją w Tetralogię) i opowiadanko (również bez tytułu) o matce Sunset.

Właściwie żadnego z nich nie nazwałbym taką stricte obyczajówką(no może Ból i Ukojenie). Chociaż już powastające "Pierwsze Kroki" (które choć miały być jedno rozdziałowcem to chyba do końca tak nie wyjdzie) to zdecydowanie obyczajówka, kontynuacja "Nowych początków", choć już nie wyłącznie z perspektywy Sunset. No w sumie to w planach mam jeszcze jedną serię jednorozdziałówców rozgrywającą się w świecie ludzi... ale ona osadzona jest po "Kodzie Equestria" (jak parę niewymienionych jeszcze jednorozdziałówców) więc trochę czasu minie zanim zostanie opublikowane, nawet jeśli pewne fragmenty już powstają.

Samego Kodu Equestria - jak ktoś nie zaczął jeszcze - to może póki co nie polecałbym aż tak czytać, bo... cóż generalnie jest w trakcie wielkich poprawek (m. in. dzięki pomocy Hoffmana), które jednak trochę utkwiły w martwym punkcie (wciąż tego czasu za mało mi się udaje wygospodarować...) i kilka pierwszych rozdziałów jest póki co "rozgrzebanych". Aczkolwiek tam czytelnik też właśnie  wątki z wielu tych mniejszych opowiadań odnajdzie. To wszystko się ze sobą mocno łączy bo... w sumie to chyba nawet samo światotworzenie jest dla mnie bardziej "fascynującym" zajęciem niż pisanie. I stąd pewnie tyle rzeczy niedokończonych wciąż... w końcu mam też rozpoczęte dwa wielorozdziałowce (choć raczej krótsze od KE) - "Upadek Królowej Arachne" (nie bez powodu ta postać była wspominana w "Podszeptach"... samo opowiadanie było może planowane na 2019, ale no... widać ile z tego wyszło) i "Jednosć" (czyli opowiadanko o początku końca Wojny Tysiącletniej). 

 

*część jest pracami konkursowymi, których wciąż nie miałem czasu dopracować by je "oficjalnie" wydać

**w Lyokoverse współczesne państwo kucyków to III Królestwo Equestrii. I istniało w mitycznym złotym wieku przed Wojną Tysiącletnią, a II powstało po jej zakończeniu i upadło z rozpoczęciem Okresu Trzech Plemion

 

18 godzin temu, Nika napisał:

Tak, ale to ładny akcent, który mi osobiście bardzo przypadł do gustu, dlatego o tym wspominam :D

W sumie to bardzo cieszy, że takie rzeczy są doceniane. Bo jednak mam wrażenie że - zwłaszcza u fanfikopisarskiej śmietanki - dominuje jednak pogląd, że na kanon w sumie nie ma co patrzeć, wierność mu nie jest żadną wartością... ja jednak wyznaje filozofię zupełnie odwrotną - właśnie przykładanie wagi do kanonu jest znakiem dobrego fanfikopisarstwa. Potrzeba lawirowania w ramach tego co ustalone, wyciąganie z nich wniosków itd - tak w zasadzie zbudowane jest całe Lyokoverse. 

Oczywiście, wiadomo zmieniać można pewne rzeczy, nie mówię że nie, ważne by robić to świadomie(ba zasaniczo samo Lyokoverse z kanonen się w pewnym punkcie - po 6 serii - rozchodzi). Takie lekceważące podejście do kanonu natomiast - nawet jeśli i w jego ramach powstają prawdziwe perełki - jest generalnie mocno słabe. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Po dłuuugim czasie nieobecności wreszcie dokończyłem kwestię korekty w jednym z wielu będących w roboczej fazie opowiadanek. 

Spoiler

Ale niestety nie możecie się spodziewać wysypu nowych jakoś bardzo szybko bo: 

- obecnie zajmuję się dość intensywnie szukaniem pracy, obecnie mam do poniedziałku zadanie testowe do wykonania... 

- na swojej Lyokowej stronie prowadzę literacki "Kalendarz Adwentowy", który skupia teraz większość moich wysiłków literackich

...ale potem nieco powinno się jeszcze pojawić, choć nie wiem czy będzie to jeszcze w tym roku

 

Legenda Rowu Lunarnego

 

Opowiadanie, na które pomysł zrodził się jeszcze gdy Gandzia robił statkokonkurs, napisane podczas pisania na Conworldawce i później dopracowywane… wreszcie może ujrześ światło dzienne! O czym jest? 

To historia pewnego morskiego kupca, wracającego z Marendelle do macierzystej Equestrii… który na własnej skórze przekonał się dlaczego wszyscy żeglarze zawsze omijali  szerokim łukiem rejon Rowu Lunarnego…  

Historia osadzona w dość zamierzchłych czasach, bo jeszcze za panowania księżniczki Unitas, z licznymi nawiązaniami do wczesnej historii Equestrii… i w sumie jedno z najwcześniej osadzonych opowiadań. Właściwie z opublikowanych wcześniejsza jest tylko "Ucieczka Królowej Idube" (bo "Królowa na uchodztwie" swej oficjalnej premiery nie miała, a "Jedność" jest jeszcze w powijakach).

A i odtąd (zostało to też wprowadzone do przynajmniej większości opowiadań już opublikowanych, zwłaszcza w tych rozgrywających się w czasach przed equestriańską współczenością) zostało wprowadzone na początku każdego opowiadania informacja o miejscu akcji (niekoniecznie mega precyzyjnym) i dacie - w dwóch formatach (czyli Przed Powrotem Luny i Po Wojnie Tysiącletniej)

Edytowano przez Lyokoheros
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Lyokoverse – tysiące lat historii, cały system magii, bogate światotworzenie... tylko dlaczego bardziej w ramach przewodnika, a niekoniecznie w ramach fanfików? :P Wiem, wiem, czepiam się, ale chcę stworzyć odpowiedni nastrój zanim przejdę do problemu ekspozycji, ale to w ramach innego fanfika. W każdym razie, może to ostatnie zmiany w moim postrzeganiu i wyczuciu, a może wrażenia po „Kole Historii” od Verlaxa, po którym zacząłem zwracać na to większą uwagę i w ogóle, odkrywać w jaki sposób można przedstawiać historię świata, budować go, potem na tym bazować itd.

 

Powracając do Lyokoverse, w gruncie rzeczy, zawarte w tym wątku fanfiki są dla mnie nowością, do czego podszedłem dość entuzjastycznie, gdyż jakiekolwiek miewam kłopoty z Lyokoverse, w ogóle, ze stylem autora, o tyle za każdym razem potrafi mnie zaciekawić, skłonić do jakichś przemyśleń, no i kluczowe fragmenty pozostają w głowie, zaś same chęci stworzenia czegoś więcej niż kolejnego, zwykłego fanfika, same w sobie, dopingują do własnej twórczej pracy. Aha – nie jest to odosobniony przypadek, jest wiele innych dzieł, które oddziałują na mnie podobnie, ale wiecie jak to jest, im więcej, tym weselej ;)

Tym bardziej, że swego czasu zacząłem zbliżać się do momentu, w którym wszystkie dotychczasowe opowiadania Lyokoherosa zostaną przeze mnie przeczytane, co z kolei powinno rozpocząć mozolny (oceniając po obecnej częstotliwości publikowania) okres oczekiwania na nowy content.

 

 

Nie przedłużając, przejdźmy do pierwszego opowiadania w ramach „Opowieści”, czyli „Ucieczki królowej Idube”, rozciągającej się na, wedle zapewnień autora, 300 słów, co czyni z fanfika taki potrójny drabbl, co wydaje mi się jak najbardziej ok, skądinąd wiem, że tyle wyrazów w zupełności wystarczy, by sklecić coś ciekawego.

 

Z przyjemnością mogę przyznać, że w przypadku „Ucieczki” udało się osiągnąć taki właśnie efekt, chociaż czytelnik odczuwa niemały niedosyt, zważywszy na wspomnienie o królestwie Zebrici, księżniczce Unitas, Wojnie Tysiącletniej, no i osobie brata tytułowej Idube, odpowiedzialnego za zaistniałe zło. Opowiadanie okazało się na tyle klimatyczne, że chciałoby się poznać szczegóły struktury królestwa zebr, jak ono funkcjonuje, jak wygląda życie codzienne mieszkańców, co robią, jak to wygląda, może jakieś unikalne zwyczaje itp. Ale chciałoby się to przeczytać „w akcji”, niekoniecznie w stu procentach jako ekspozycję, a jeżeli już, to forma kroniki będzie odpowiedniejsza, acz tę również można wpleść w „zwykłe” opowiadanie i też będzie dobrze. Spoglądam do zapodanego przewodnika i z tego co widzę, jest szansa na odkrycie tych szczegółów, choć spodziewam się, że to Idube będzie grać pierwsze skrzypce, ale nie chcę oceniać pochopnie.

 

Podobnie mają się sprawy z postaciami takimi jak księżniczka Unitas, czy Zan, którzy zostali zaledwie wspomnieni, a na pewno ciekawie czytało by się ich interakcje np. z poddanymi. Ciekawie byłoby poczytać jak się te postacie zachowują, jak się wyrażają, jakie mają ambicje, charaktery itd. Podobnie, Wojna Tysiącletnia brzmi interesująco, choć głównie z tego względu, że trudno mi sobie wyobrazić dwie strony znajdujące się w ciągłym (?) stanie wojny przez okrągłe tysiąc lat. Ciekawi mnie, jak autor to rozwiązał, jak zamierza to przedstawić.

 

Wspominam o tym także dlatego, że opowiadanie to jest, z tego co widzę, pierwsze w chronologii i moim zdaniem robi robotę, jeśli mówimy o wprowadzeniu czytelnika w uniwersum, zajawienie klimatu, a także kluczowych wydarzeń, które ukształtowały ów świat, no i najzwyczajniej w świecie, zachęca do dalszego odkrywania. Owszem, nie wydaje się to jakoś specjalnie oryginalne, przełomowe, ale z drugiej strony, nie wieje sztampą i w sumie ciekawi, nie trącąc przy tym kiczem. Poza tym, jak na 300 stron, opisy okazały się całkiem satysfakcjonujące i opowiadanie czyta się dobrze, nie uświadczyłem w nim rzucających się w oczy błędów, zaś fakt, że sporo pozostawiono wyobraźni czytelnika, w tym przypadku działa na korzyść fanfika, a może to po prostu przez świadomość, że istnieją kolejne opowiadania i są już opublikowane, zatem czytelnik nie pozostanie głodny zbyt długo. Sam nie wiem.

 

W każdym razie, powracając jeszcze do zawartej w przewodniku chronologii, mam pewne wątpliwości, czy opisanie tych konkretnych fragmentów wątku Idube w formie oneshotów wystarczy, by zaspokoić ciekawość. Chodzi mi o to, że „Ucieczka” wypada dobrze również jako prolog wielorozdziałowca, a przynajmniej czegoś, na co złożyłoby się co najmniej kilka samodzielnych części jednej historii, o ucieczce rzeczonej postaci. Serio, aż tak ciekawi mnie co będzie dalej – na jakie trudności natrafi królowa, kogo spotka, czy nikt nie będzie jej ścigał, co w tym czasie będzie robić jej brat, w jakim stanie dotrze do celu Idube i jak się to skończy, zanim ostatecznie znajdzie się na uchodźstwie.

 

Jest to inny, charakterystyczny aspekt twórczości autora, który niestety nie napawa już tak wielkim optymizmem, a jest to łatwość, z jaką niewykorzystywane zostają potencjały zawarte w jego pomysłach, tudzież nie do końca satysfakcjonująca realizacja co ciekawszych koncepcji. Powiem wprost – masz tutaj materiał na wciągający, dłuższy fanfik przygodowy, w który z łatwością wpleciesz wątki smutniejsze, a może i fantastyczne, przy okazji ujawniając (Tylko nie zbyt wiele naraz i nie od razu!) co nieco o magii, elementach świata, historii itd. „Ucieczka” radzi sobie jako samodzielna, kompletna historia, ale również jako prolog do czegoś większego, a ponieważ lubię fanfikcję, lubię czytać, skłaniałbym się ku temu, by jednak uczynić z niego wprowadzenie i pociągnąć motyw ucieczki dalej, zahaczając o wybrane lokacje Zebrici, ukazując charaktery siostry i brata (uwypuklając różnice między nimi, ale także ich ambicje), pokazując coś o uniwersum, doprowadzić opowiadanie do czegoś. Naprawdę, szkoda nie skorzystać z takiej okazji ;)

 

W każdym razie, całkiem niezłe opowiadanie, które czyta się sprawnie i dobrze, czując przy tym klimat oraz coś takiego, że jest to część czegoś dużego. Po skończeniu lektury pozostaje niedosyt, ale i ciekawość wobec tego, co już jest i zostało opublikowane.

 

„Smoczęta Fillydelfilskie” mają kilka cech wspólnych z „Ucieczką”, co z jednej strony cieszy, ale z drugiej powoduje podobne wątpliwości. Po pierwsze, opowiadanie wypada kompletnie, a ukazujące się oczom czytelnika opisy satysfakcjonują i spełniają swoje zadanie, dając wartką akcję, którą śledzi się z zaciekawieniem, natomiast zakończenie robi smaka na ciąg dalszy, w związku z czym ponownie mamy mieszankę niedosytu z zaintrygowaniem wobec tego, co mogłoby się wydarzyć później. Jednocześnie, tekst sprawdziłby się, może nie jako prolog, ale jako pierwsza z kilku części dłuższej historii, nawiązującej do – jak tytuł sam na to wskazuje – Orląt Lwowskich, co kusi, by zdradzić coś więcej o trwającym konflikcie, jego tle historycznym, nawiązać do Orląt jeszcze bardziej, może też ukazać konflikt od drugiej strony... masa możliwości, które proszą się o zrealizowanie w formie czegoś dłuższego. A to wszystko w wojennych klimatach i nieco cięższej niż zwykle atmosferze.

 

Miło, że tym razem przez opowiadanie przewinęło się nieco więcej postaci, niż ostatnim razem, że poznaliśmy je z imion, w ogóle, że wymieniły między sobą trochę zdań. Ubarwiło to treść i pomogło w utrzymaniu odpowiedniego tempa akcji, nie wspominając już o nastroju,dzięki któremu czytało się to wartko, może zabrakło napięcia, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio.

 

Dlaczego zabrakło napięcia? Nie potrafiłem oprzeć się wrażeniu, że bohaterom szło zbyt łatwo, tym bardziej, że pojedynek toczył się z gryfami, o których mam dosyć silne przeświadczenie, że są większe, silniejsze, szybsze itd. Zwłaszcza, że to warunki wojenne, a my mówimy o żołnierzach, więc najlepszych z najlepszych, najpewniej dobrze doświadczonych jednostkach. Mając to na uwadze, jakoś trudno mi sobie wyobrazić małe źrebięta, pokonujące wielokrotnie większe, cięższe, lepiej wytrenowane, dorosłe gryfy i wiem, do czego nawiązuje opowiadanie, jednakże nie są to postacie ludzkie i na warunki kreskówkowe, wydaje mi się, że te różnice w warunkach fizycznych są jeszcze większe i naprawdę trudno mi w to uwierzyć, że takie kucykowe dzieciaki byłby w stanie pokonać dorosłe gryfy. Ja to jeszcze-jeszcze, ale domyślam się, jak tekst mogą odebrać zapaleni fani gryfów. Takie przedstawienie tychże istot jest dla nich dosyć... deprymujące.

 

Sprawie nie pomaga fakt, że mamy małe pojęcie o liczebności poszczególnych stron, więc tym bardziej mam mały mętlik w głowie. Bo na jednego gryfa mogło przypadać +10 źrebaków, a może zaledwie dwóch, a może było ich tyle samo, a może mniej. Domyślam się, że znajomość historii Orląt Lwowskich oraz kontekstu nawiązania może sporo pomóc, ale zastawiam się co z czytelnikami, którzy niespecjalnie się tym interesują albo kiepsko to pamiętają? Uważam, że opowiadanie powinno sobie radzić również w takich warunkach i zawierać niezbędne informacje, coby każdy mógł sobie wyobrazić wygląd tych starć oraz ile w tym brało udział kucy i gryfów. Zaznaczam, że chodzi mi o niezbędne informacje, wplecione w tekst w sposób naturalny, nie ekspozycje zatrzymujące sztucznie akcję!

 

Opowiadanie oceniam jako całkiem ciekawe, klimatyczne, napisane sprawnie i bez większych zarzutów, brzmiące zupełnie nieźle, przystępnie, które dobrze zajawia nowy temat i ciekawi czytelnika, jednakże brakuje mu kilku szczegółów, by uwiarygodnić opisywane wydarzenia. Nie jest to duży kłopot, laik pewnie niespecjalnie cokolwiek zauważy, ale byłoby ciekawie mieć to w fanfiku, w ogóle, dobrze by było mieć tej historii więcej. Ale jest w porządku.

 

W ten sposób przechodzimy do „Podszeptów”, które wyróżniają się na tle pozostałych opowiadań gabarytami i... tym, że przedstawiają zamierzchłe czasy, ale jednocześnie coś, co znamy/ kojarzymy doskonale i co chyba różni twórcy niejednokrotnie brali na wątek główny do swoich opowiadań. Tym razem będziemy świadkami długiej i wyczerpującej walki Luny z samą sobą, a właściwie, z Koszmarem w jej głowie, czego rezultatem musiała być przemiana w Nightmare Moon i nieudana próba zagarnięcia Equestrii tylko dla siebie. Znajomy motyw, wykonanie... z jednej strony szału nie wzbudza, ale z drugiej, podoba się i co by nie mówić, jest przy tym sporo klimatu. Opowiadanie po raz pierwszy miałem przyjemność odsłuchać w ramach Kącika Lektorskiego, gdzie sporo kawałków tekstu (o ile nie całość, nie pamiętam już dokładnie) przypadło Grento, który odczytał je creepypastowym tonem, niekiedy brzmiąc dość agresywnie, nieprzyjaźnie, nadając historyjce prawdziwie mrocznej otoczki, co wówczas bardzo mi się spodobało i na czym owe opowiadanie wiele moim zdaniem zyskało :D

 

Mając w pamięci świetne wspomnienia z czytania, gdzie treść wręcz wyziewała mrokiem, zwątpieniem czy grozą, zabrałem się za zwykłą lekturę i cóż... Grento naprawdę wiele wniósł swoim głosem i niech żałują ci, których zabrakło wtedy na czytaniu. Bo czytając tekst samodzielnie, mroczna atmosfera nie udziela się już z taką siłą, choć nadal jest i daje się poczuć, a wewnętrzna bitwa Luny wciąga i chociaż tekst trwał zaledwie 8 stron (niecałych), miało się wrażenie, jakby czasu w fabule upłynęło o wiele więcej, niż w rzeczywistości, zaś w ramach poszczególnych fragmentów przewinęło się znacznie więcej wydarzeń. Na uwagę zasługują przypisy, które rzucają więcej światła na kalendarium, co pomaga zorientować się co, kiedy i gdzie miało miejsce, i jak długo to już trwa. Jak wiadomo, świat można budować na różne sposoby i dawkować informacje także przy pomocy formy. Chociażby przypisów ;)

 

Powracając do wewnętrznej walki Luny, tytułowe podszepty wydały mi się dość wiarygodne z tego względu, iż przez cały czas miałem wrażenie, że uderzają one w czułe punkty Pani Księżyca. Za każdym razem, gdy ta przywołuje jakieś zdarzenie, jakąś postać, by przekonać samą siebie, że jest ważna, dostrzegana i doceniana, podszepty natychmiast przekonują ją, że jest inaczej, choć nie do końca w taki sposób, by nie dało się tego skontrować, jednak wystarczająco mocno, by osłabić poczucie własnej wartości Luny, kawałek po kawałku. Powoduje to spójny i logiczny ciąg rozmów z głosem we własnej głowie, dzięki czemu finalna przemiana zostaje należycie uwiarygodniona, przedstawiona jako długi, złożony proces, a fakt, że między wierszami możemy poznać trochę historii, ubarwia całość i składa się na całkiem dobry, klimatyczny fanfik, chyba w tym zestawieniu najlepszy, acz „Ucieczkę królowej Idube” uplasowałbym niewiele dalej, tak mi się ta zajawka spodobała.

 

Zaciekawił mnie wątek Snowdrop, choć przyznam, że za pierwszym razem wydał mi się troszkę na doczepkę, ale potem, gdy sprawdziłem kto to jest i przypomniałem sobie tę historię, zrozumiałem, dlaczego znalazła się w fanfiku i uznałem jej motyw za nie tylko interesujące, ale również emocjonalne urozmaicenie. Aczkolwiek, jeżeli ktoś nie jest w temacie i średnio się orientuje co do wcześniejszej, ogólnoświatowej twórczości fandomu, może poczuć się deczko skołowany, gdyż sam fanfik nie dostarcza wystarczająco wiele informacji na jej temat i rozumiem, że w tym wypadku wypada samodzielnie zapoznać się ze źródłem, ale chciałbym spytać autora, czy nie zechciałby może dokonać adaptacji fanfikowej fanowskiego odcinka „Snowdrop”, na rzecz Lyokoverse? Może coś lekko zmienić, może coś od siebie dodać? Nie chodzi mi o streszczenie animacji, gdyż to byłoby bez sensu, ale może jakaś miniaturka, coś skupionego na relacjach klaczki z Luną? Jako suplement do „Podszeptów”?

 

Co jeszcze... forma? Raczej nie mam większych zastrzeżeń, poza tym, że niektóre, ale tylko niektóre, opisy pozostawiły po sobie niedosyt i miejscami miałem wrażenie, jakby warstwa emocjonalna Luny nie została w pełni przybliżona, toteż potencjał kolejnych scen pozostał niewydobyty w całości, a szkoda. Początkowo mamy ten stłuczony wazon, ale ciekawie by było zobaczyć np. zmieniający się stosunek protagonistki do różnych rzeczy, czy służących jej kucyków, czy to poprzez czynności, czy dialogi. Wprawdzie otrzymujemy troszkę tego pod koniec, gdy okazuje się, że Luna ma wątpliwości i niechętnie opuszcza księżyc, ale szkoda, że autor nie potrwał się na więcej. Nie mam na myśli niczego spektakularnego, po prostu więcej interakcji z otoczeniem/ innymi kucykami, maksymalnie rozciągającego opowiadanie do jakichś 11 stron, nie więcej. By pokazać nowe rzeczy, ale nie zaburzyć krótkiej formy, która sprawdza się całkiem całkiem. Poszczególne kwestie, narracja, brzmienie podszeptów, wszystko to zostało dobrze pooddzielane i czytelnik nigdy nie ma wątpliwości, co kto mówi, ani co się dzieje. Całość sformatowana bez zarzutu, błędów też nie uświadczyłem, toteż tutaj opowiadanie sprawdza się na piątkę.

 

Co cieszy, tekst się podoba i pozostaje w pamięci, natomiast znów wydaje mi się, że autor nie rozwija w pełni potencjału swoich pomysłów, ale przy „Podszeptach” nie jest to aż tak widoczne. Opowiadanie radzi sobie i generalnie rzecz ta wynika z mojej ciekawości... No właśnie – skoro została rozbudzona ciekawość, na tyle, bym zaczął wyobrażać sobie różne inne rzeczy, które mogłyby znaleźć się w fanfiku, zastanawiać się, jak autor by je przedstawił i co jeszcze ujawnił, to chyba o czymś świadczy :D Myślę, że „Podszepty” warto przeczytać, wprawdzie nie jest to nic świeżego, ot, kolejna historia o tym, jak Luna zmieniała się w Nightmare Moon, jednakże została ona przedstawiona w sposób krótki, zwięzły, solidny i wciągający, a przy tym wspomniana przemiana okazała się, w opozycji do gabarytów tekstu, baaardzo rozciągnięta w czasie, co daje pojęcie o tym, jak bolesny musiał to być żywot dla niedocenianej Luny. I tak długo wytrzymała. Lektura ani nie nuży, ani nie zniechęca do konsekwentnego jej odkrywania, to całkiem przyjemne, niezobowiązujące doświadczenie, w sam raz na wolną chwilę.

 

„Sami swoi” to tekst rozpisany na 100 słów, żeby spełnić wymogi gatunkowe. Jak się udało? W sumie... trudno powiedzieć, więc zacznę od tego, że zamiast półpauz mamy dywizy, wszędzie. W dalszej kolejności, tekst jest podzielony na opis wprowadzający, później następuje dialog, który zdradza akcję i prowadzi do końcówki, wszystko w kilka sekund. Jednakże wszystko, czego uświadczymy w fanfiku, wydaje się znajome i serialowe, toteż drabbl ten można bez problemu wkomponować w kanon i w tym sensie, jest to jego rozszerzenie, aczkolwiek, osobiście odbieram go bardziej jako powielenie tego, co znamy z odcinka z rodzicami Applejack, bez ryzykowania nowościami... ale to i tak ok.

Poza dywizami, forma bez zarzutów, no i historyjka jest całkiem klimatyczna, kreskówkowa. Ale tak ja jeden raz. Krótki przerywnik, nic więcej nie mogę o nim powiedzieć. Miło było poczytać o tych postaciach, szkoda, że tylko tyle. Znowu. Ale drabbl to drabbl – jaki jest, każdy widzi.

 

To zostawia mnie z ostatnim opowiadaniem, czyli „Najgorszym dniem w życiu”, które... też jest całkiem ok, też wypada serialowo i wpisuje się w kanon, ale powiedziałbym, że jako takie, wnosi do charakterystyki Twilight nieco więcej, niż poprzednia historyjka do życiorysu Bright Maca oraz Pear Butter. Powiedziałbym też, że opisy i dialogi są lepiej zbalansowane, nie ma wyraźnej granicy między nimi, toteż i tekst wypada lepiej, i też jest przyjemniejszy w odbiorze, aczkolwiek również oceniam go jako zwykły, krótki przerywnik na jeden raz. Miła lektura, ale skądś już znam ten motyw – z autopsji xD. Chociaż nie, to nie byłem ja, ale koleżanka z klasy, ale wciąż, znajoma sytuacja, znajoma puenta.

Odnośnie formy, to takie same, drobne zarzuty co ostatnio, czyli dywizy zamiast półpauz w zapisie dialogowym, reszta jak najbardziej ok.

 

 

Podsumowując, „Opowieści z Lyokoverse”, już na tym etapie, sprawdzają się jako całkiem dobre dodatki do autorskiego uniwersum, choć niedosyt jest dość duży (sumarycznie) i często towarzyszyło mi wrażenie, że autor nie realizuje w pełni swoich pomysłów, że pełen potencjał nie jest osiągany, co jest bolączką nie tylko tych fanfików, ale również kilku innych, umieszczonych w oddzielnych wątkach. W każdym razie, Lyokoverse jawi się tu jako kopalnia pomysłów i można wyobrażać sobie naprawdę wiele, większość wątków oraz tekstów działa na wyobraźnię czytelnika dosyć dobrze i już samo to sprawia, że uniwersum wypada barwnie, szeroko, zachęcająco, acz po przewodniku można sądzić, że jego reguły są „sztywne”, co może ograniczać, ale z drugiej strony, nie wydaje mi się, by było to coś, w czym ktoś z zewnątrz nie byłby w stanie nic napisać i najlepszym tego dowodem jest fakt, że poszczególne fanfiki Midday Shine zostały ujęte jako część Lyokoverse ;)

 

Ano, przewodnik... proszę to wyjustować gdzie trzeba i dodać brakujące akapity, no co jest? :stare:

 

Ciekawe miniaturki, myślę, że warto rzucić na nie okiem. Oczekuję kolejnych aktualizacji, no i po cichu liczę, że z czasem będzie tego coraz więcej i więcej, że poszczególne teksty zaczną się składać na coś dłuższego, że potencjał wreszcie zostanie rozwinięty w taki sposób, by nie pozostawiać niedosytu, ale zdrowe domysły i własne teorie, no i ogólnie, że uniwersum będzie rozwijane, bo dlaczego nie? :D

 

...

 

A jednak to jeszcze nie koniec ^^

 

No i... mamy rozwinięcie, w postaci „Legendy Rowu Lunarnego”. Powyższe komentarze zostały sporządzone na podstawie notatek, jakie pisałem sobie bez pośpiechu podczas czytania poszczególnych opowiadań z serii, w międzyczasie do zestawu dołączyła „Legenda...”, z którą zapoznałem się stosunkowo niedawno, toteż pozwolę sobie zamieścić tutaj swego rodzaju suplement do tego, co już napisałem. Nie na podstawie notatek, ale na gorąco, po przeczytaniu najnowszego fanfika ;)

 

Tak jak poprzednim razem często towarzyszyło mi wrażenie niedosytu, nie wykorzystywania w pełni potencjału poszczególnych pomysłów raz niewychwycenia okazji na extra sceny, tak przy okazji „Legendy Rowu Lunarnego” czułem się usatysfakcjonowany, syty. Wprawdzie tekstu nie ma wiele, opisy z reguły są zwięzłe, ale w tym wszystkim po prostu brzmią bardzo dobrze, momentami nawet tak dźwięcznie, bez wątpienia zostały skomponowane z wysoką dbałością o detale, no i, jak mniemam, starannie przebadane przez korektorkę. Zwięzłość służy tempu akcji, które jest sprawne, ale nie za szybkie, generalnie utrzymywane jest w sposób jednostajny, nie ma zatem ani zbędnego przedłużania, ani przeskoku naprzód. Sprawie pomaga to, że nazwy własne, wymyślone przez autora, są całkiem ładne, a imiona postaci proste, ale nie banalne. Łatwo to zapamiętać, łatwo zapisać, brzmi dobrze, wpada w ucho. Dobra robota.

 

Do jednej tylko rzeczy bym się uczepił, mianowicie, jak oni wyciągają nieprzytomnego Northern Winda z wody, to przecież bohater powinien być osłabiony, zmęczony, zdezorientowany, a tak płynnie, niemalże jednym tchem się przedstawia i opowiada, co się wydarzyło. Trochę mnie to zdziwiło :wut:

 

Cytat

„– Jestem kapitan Northern Wind, zabierzcie mnie do swojego kapitana. Muszę natychmiast przekazać wiadomość księżniczce Unitas!”

 

Końskie zdrowie po prostu :D Poza tym, powtórzenie, coś za gęsto przewija się tutaj „kapitan”. „Jestem kapitan, zabierzcie mnie do kapitana” jakoś średnio brzmi. Osobiście, zrezygnowałbym z pierwszego „kapitana”. Skoro to taka szycha, powinni kojarzyć jego stopień. Chyba.

 

Ale generalnie, tekst znakomicie się czyta, no bo całkiem sprawnie, bezstresowo, ponadto, da się odczuć klimat, no i tu i ówdzie mamy skromne światotworzenie, przeplatane z kreacjami postaci, np. wątek handlowy (dowiadujemy się o rasach, które biorą udział w wymianie towarów, a także tego, co to za towary, nie wspominając już o odkryciu Merendelle), tudzież księżniczka Unitas (która, jak się okazuje, długo miała, nazwijmy to, kłopot z czytaniem i pisaniem, obecnie chętnie poszerza swój księgozbiór). Kolejny przykład na to, jak niuanse niekiedy decydują o efekcie końcowym ;)

 

W ogóle, Crimson Tide, o ile mnie pamięć nie myli, to podtytuł jednego z wielu spin-offów „Fallout: Equestria”. Może stąd jakoś łatwiej imię to wpadło mi w ucho, ale Northern Wind to również ciekawa propozycja, podoba mi się.

 

Dialogi i opisy zostały dobrze wyważone. Nie czuć dominacji jednego nad drugim (chociaż w przypadku dialogów momentami (głównie podczas narady załogi) niewiele im brakuje), toteż i pod tym kątem bez poważniejszych zarzutów. Wciągająca historyjka, acz dosyć przewidywalna. Come on, czy ktoś miał jakiekolwiek złudzenia, że oni przepłyną przez ów Rów bezpiecznie, podczas gdy wiadomo było, że NIE powinni się tam zbliżać? Cóż, ale bez tego nie mielibyśmy scenki z bestią z głębin, która klimatem przywołała na myśl kino przygodowe. No ok, może tutaj akcja rwała przed siebie troszkę zbyt szybko, może tutaj da się odczuć lekki, subtelny niedosyt, ale z drugiej strony, nie można odmówić scenie dynamizmu i za to należy się pochwała.

 

A zakończenie? Również w porządku, w sumie, zdziwiły mnie słowa księżniczki Unitas. Ciekawi mnie, co miała na myśli. Liczę, że wątek ten będzie jeszcze podejmowany. W ogóle, fajnie, że wystąpiła :D

 

Ostatecznie, całkiem przyjemne w odbiorze, lekko przygodowe, lekko tajemnicze, ale satysfakcjonujące, niedługie opowiadanie, które czytało mi się całkiem dobrze, nie mogę odmówić mu klimatu oraz pewnej nuty intrygi, jaką udaje się poczuć przy okazji zakończenia. Otwartego zakończenia, warto dodać. Z perspektywy czasu, dziwi mnie troszkę jak Northernowi udało się polecieć tak daleko i przeżyć (Czy tam nie powinien w tym czasie szaleć sztorm?), ale przymknę na to oko... tym razem ;)

 

Ostatecznie, uważam to za dobry kierunek. Kompletna, zwięźle napisana historia, z pomysłem i klimatem, z wpadającymi w ucho imionami oraz nazwami lokacji, z otwartym (w pewnym stopniu) zakończeniem, robiąca smaka na ciąg dalszy. Lepiej, lepiej, nie czuć już, że jakieś pomysły nie zostały w pełni zrealizowane, tekst spełnia oczekiwania odbiorcy. Jak najbardziej w porządku.

 

 

Cóż więcej mogę rzec? Czekam na kolejne odsłony "Opowieści z Lyokoverse", no i życzę weny oraz powodzenia w dalszym pisaniu. Przede wszystkim pomysłów, ale nie, że pomysłów-pomysłów, tylko pomysłów na wykonywanie poszczególnych koncepcji, by wrażenia niedosytu było jak najmniej, a zamiast tego, by kolejne fanfiki zaspokajały apetyt czytelników :D

 

 

Pozdrawiam!

  • Lubię to! 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...