Skocz do zawartości

Dobry żart… funta kłaków wart? [Oneshot] [Komedia] [Random]


Recommended Posts

Przy okazji Warsztatów Literackich Klubu Konesera z maja 2018 (w których nie brałam udziału) mój znajomy, Night Sky, rzucił mi wyzwanie, bym również stworzyła fika o Rarity i Rainbow poszukujących Opal. Opowieść powstała w ciągu miesiąca i przeszło rok przeleżała w wirtualnej szufladzie, aż wreszcie dziś stwierdziłam, że co mi tam – w sumie mogę ją wygrzebać i opublikować.

 

Szukając zaginionej Opal, Rainbow Dash strzela żarcikami na prawo i lewo – ku nieszczególnemu zadowoleniu Rarity. Tej jednak w końcu nadarza się okazja, by odpłacić przyjaciółce pięknym za nadobne...

 

Dobry żart... funta kłaków wart?

 

Tekst i korekta własne.

 

Od 21.10.2020 istnieje również lektorat w wykonaniu @Wilczke

Edytowano przez Midday Shine
Lektorat, yay!
  • +1 6
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Gdy ujrzałem w tekście wzmiankę o kopytach, poczułem się nieco zbity z tropu, ale wszystko prędko się wyjaśniło – niniejsze opowiadanie nie jest wpisane w uniwersum Equestria Girls, ale traktuje o znanych nam doskonale istotach nieparzystokopytnych. Niezła odmiana. No, ale przecież sam wspominałem, że „Śniadanie” było ostatnie z tej „serii”.

 

A samo opowiadanie? Jest... kreskówkowe. Wypada niczym kanoniczny short, o czym zresztą miałem okazję pisać już wcześniej, wiele razy, aczkolwiek tutaj po raz pierwszy mam wrażenie jakby owszem, był to short, tyle, że dosyć średniawo przetłumaczony z oryginalnej wersji. Chodzi mi głównie o grę słów Rainbow Dash, z którą tak de facto wszystko było ok, ale jednocześnie nie robiła ona imponującego wrażenia, toteż w pełni się utożsamiałem z reakcjami Rarity opisanymi w opowiadaniu. A może takie było założenie autorki? Czy raczej, zasady rzuconego jej wyzwania?

 

Dominują dialogi, a także drobne opisy grymasów bohaterek. Brzmią ok, występujące postacie wypadają dobrze. Akcja leci szybko i szybko się kończy, nawet jak na cztery strony, toteż historyjka stanowi jedynie króciutki przerywnik. Nic więcej za bardzo nie da się o niej powiedzieć. „Śniadanie”, choć również było bardzo proste pod względem fabularnym oraz cechowało się prostotą wykonania, próbowało eksplorować relacje między poszczególnymi postaciami, czy też komplementować ich charaktery (gratka dla fanów tychże postaci), natomiast „Dobremu żartowi...” najbliżej jest do „Remontu”. Chociaż powiedziałbym, że z nim przegrywa.

 

Tak czy inaczej, „Dobry żart” stanowi niedługą ciekawostkę, z którą można się zapoznać, aczkolwiek jest to lektura bardzo krótka, niezobowiązująca i w gruncie rzeczy nie zapada szczególnie w pamięci, w odróżnieniu od pozostałych dzieł autorki, które sobie czytałem. Widać tutaj pewien pomysł, który zresztą ma potencjał - może gdyby zaangażować w to pozostałe zwierzaki i zaaranżować nietypowe sytuacje...? Zainspirować się epizodem „Just for sidekicks” (czy jak się to tam nazywało, sezon trzeci w każdym razie), to może wyszłaby z tego nieco dłuższa, lepsza historia. O kreskówkowy klimat oraz oddanie kanonicznych charakterów jestem w pełni spokojny.

 

W każdym razie, tyle na temat "Dobrego żartu...". Istnieje, dobrze się to czyta, ale prędzej jest to mała ciekawostka, przegrywająca z innymi opowiadaniami autorki.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Nick autorki tak jakoś kojarzy mi się raczej z tłumaczeniami bądź EqG, toteż kiedy znalazłem "zwykły" fanfic w jej wydaniu, od razu uznałem, że to będzie moja dzisiejsza lektura... i absolutnie tego nie żałuję.

 

Doskonała komedyjka! Niedługa, w sam raz do kawy, do tego bardzo prosta i przyjemna w odbiorze. Idealna dla każdego czytelnika bez względu na wiek czy preferowany gatunek literatury. Po prostu jeżeli komuś spodobał się serial, to jestem przekonany, że spodoba mu się również powyższe opowiadanie.

Kwintesencją komedii jest humor, tutaj jak najbardziej go nie zabrakło. W zasadzie stanowił sedno, tak jak być powinno, znajdziemy tu wiele inteligentnych żartów. Generalnie ten typ humoru, który w tekście uprawiała RD, jest mi bardzo bliski, toteż bardzo doceniałem kolejne jej docinki... jak również moment, w którym Rarity się odgryzła. Wyszło to naprawdę zgrabnie. No i jeszcze to zakończenie... doskonale pasujące do reszty i bardzo serialowe.

Oddanie postaci... Ręce same składają się do oklasków. Te trzy i pół strony były jak żywcem wyjęte z serialu w swym najlepszym wydaniu z czasów świetności, wręcz czytając wymianę zdań między bohaterkami wszystkie kwestie brzmiały mi w głowie głosami odpowiednich aktorek dubbingowych. W mojej opinii było to doskonałe odzwierciedlenie dwóch, doskonale nam przecież znanych przyjaciółek.

Będąc przy tym... nie tylko bohaterki, ale i cały klimat, i fabuła podpadają pod stwierdzenie "serialowe". Dawno już nie czytałem fanfika, który byłby utrzymany właśnie w takim duchu. W sumie nie ma się czego dziwić, moda na takie opowiadania była wiele lat temu. Może to po części dzięki temu "Dobry żart..." tak mi się spodobał - z jednej strony powiew świeżości, a z drugiej powrót do dawnych lat.

Wady? Cóż, żadnych wad nie stwierdzam, jedynie mógłbym ponarzekać, że mogłoby być dłuższe, bo jak coś jest takie dobre, to niech trwa jak najdłużej. :D

 

Podsumowując: lekkie, przyjemne w odbiorze, z doskonałą serialową otoczką. 10/10. Polecam i to gorąco! Czytajcie, bo warto!

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*patrzy na datę komentarza od Hoffmana*
*patrzy na datę swojej odpowiedzi w wątku „Sekretów…”*

Cytat

Odpowiedź na recenzję „Dobrego żartu…” napiszę, mam nadzieję, wkrótce.

— 7 listopada 2019

*patrzy na dzisiejszą datę*
Aha. :rainderp:

 

Jak się okazuje, „wkrótce” jest najwyraźniej pojęciem względnym. :rariderp: Długo się przymierzałam do odpowiedzi na komentarz Hoffmana, aż tu nagle wczoraj zjawił się Foley i też skrobnął opinię. No nie ma co, trzeba się w końcu ogarnąć i dać znak, że jeszcze żyję. :rariderp:

A teraz przejdźmy do rzeczy.

Dnia 11.10.2019 o 14:31, Hoffman napisał:

Chodzi mi głównie o grę słów Rainbow Dash, z którą tak de facto wszystko było ok, ale jednocześnie nie robiła ona imponującego wrażenia, toteż w pełni się utożsamiałem z reakcjami Rarity opisanymi w opowiadaniu. A może takie było założenie autorki? Czy raczej, zasady rzuconego jej wyzwania?

Suchary Rainbow miały być właśnie funta kłaków niewarte. A przecież dobry żart powinien być tynfa wart. I to dlatego tytuł jest taki, a nie inny. :nipples:

 

Dnia 11.10.2019 o 14:31, Hoffman napisał:

„Dobremu żartowi...” najbliżej jest do „Remontu”. Chociaż powiedziałbym, że z nim przegrywa.

Podobieństwo może wynikać stąd, że tu starałam się skupić na rzuconym temacie i pozostać w konwencji ćwiczeń pisarskich, a przy „Remoncie” ograniczał mnie limit słów. Nieważne, że jedno i drugie powstało (odpowiednio) poza warsztatami i poza konkursem. :cheese:
Jeśli chodzi o lepsze/gorsze - zależy chyba, co kto lubi. Całkiem dobrze się bawiłam, układając te wszystkie suchary w jeden ciąg, i jestem z nich nawet dumna. :raritylaugh:
 

Dnia 8.01.2020 o 22:04, Foley napisał:

Nick autorki tak jakoś kojarzy mi się raczej z tłumaczeniami bądź EqG, toteż kiedy znalazłem "zwykły" fanfic w jej wydaniu, od razu uznałem, że to będzie moja dzisiejsza lektura... i absolutnie tego nie żałuję.

Po raz kolejny przypomniał mi się mój pierwszy kucofik, wciąż leżący w wirtualnej szufladzie. Powstał w listopadzie 2016, więc mógłby stanowić materiał do porównania dawnego a obecnego stylu…
 

Dnia 8.01.2020 o 22:04, Foley napisał:

Generalnie ten typ humoru, który w tekście uprawiała RD, jest mi bardzo bliski, toteż bardzo doceniałem kolejne jej docinki... jak również moment, w którym Rarity się odgryzła.

Pozwolę sobie sparafrazować swoje wcześniejsze słowa: miałam ubaw przy tym całym śmieszkowaniu Dashie. :rainderp:

Przy okazji ciekawostka: pierwotnie kwestia…

Cytat

Oj, przestań marudzić. To nie moja wina, że twój kot z byle powodu… dostaje kota.

…miała brzmieć:

Cytat

Och, przestań jęczeć. To nie moja wina, że twój kot ma zajęcze serce.

Koniec końców uznałam jednak, że wersja czysto kocia bardziej by wkurzyła Rarcię. :nipples:
 

Dnia 8.01.2020 o 22:04, Foley napisał:

wręcz czytając wymianę zdań między bohaterkami wszystkie kwestie brzmiały mi w głowie głosami odpowiednich aktorek dubbingowych

Nie będę kłamać – lubię, kiedy słowa postaci da się „usłyszeć” wypowiadane głosem odpowiedniego aktora (lub aktorki). :NjdaT:

 

Dnia 8.01.2020 o 22:04, Foley napisał:

Dawno już nie czytałem fanfika, który byłby utrzymany właśnie w takim duchu. W sumie nie ma się czego dziwić, moda na takie opowiadania była wiele lat temu.

I ten dylemat – czy jestem do tyłu z modą, czy to już podpada pod styl retro? :rariderp:
 

No, zdaje się, że to już wszystko. Dziękuję za komentarze i pozdrawiam! :raritylaugh:

Edytowano przez Midday Shine
drobna poprawka formatowania, bo zderpiłam
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Dobry fanfik do przeczytania na telefonie gdy gdzieś sie czeka. Tylko tyle, i aż tyle. 

 

Spoiler

Króciutka historia, która na dobrą sprawę mogłaby robić za wprowadzenie do jakiejś większej historii. W tym przypadku mamy eksplorację zderzenia dwóch dość różnych osobowości czyli Rarity i Rainbow Dash, i to jeszcze takich ich "pierwotnych" wersji z pierwszych sezonów. Rainbow Dash, bez sensu się popisuje, zaś Rarity nie jest w stanie zapanować nad swoim kotem. Do bólu typowa sytuacja, która stała się pretekstem do prezentacji całego stosu sucharków. Formuła bazująca na prostym (ale nie głupawym) i przyjemnym humorze, na dłuższą historię to by się nie sprawdziło, ale na tak krótką formę jest w sam raz.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 months later...

Dobry żart. Przyjemny, lekko napisany fanfik, który wygląda bardzo serialowo. Tak jak wspomniał Hofmann, wygląda jak kanoniczny short serialu. I to short bardzo dobry, jak na standardy dzieł Hasbro. (jak na standardy fanfików, to również jest bardzo dobre dzieło). 

Jego fabuła jest dość prosta i krótka. Ot Rainbow po raz kolejny walnęła głośnego i tęczowego groma, a kicia Rarity się wystraszyła i dała w długą. Można by się przyczepić, że Opal powinna być przyzwyczajona do takich ekscesów tęczowogrzywej, ale to bez znaczenia. Ta fabuła jest tu tylko po to by móc pokazać podejście dwóch klaczy do żartów. 

I tu się zgodzę i nie zgodzę z Hofmanem odnośnie żartów Rainbow i tego, ze brzmia jak średnie tłumaczenie. Owszem, żarty, którymi Rainbow sypie są prostymi gierkami słownymi, którym niekiedy brak polotu (nawet częściej), a ich natłok w jednym momencie budzi raczej irytację niż poprawia humor. Myślę jednak, że to zabieg celowy, który służy temu by pokazać reakcję Rarity, z którą czytelnik może się utożsamić.

Spoiler

No chyba, że czytelnik utożsamia się z Rainbow, bo lubi takie proste i niezobowiązujące gierki słowne, rzucane w dużej ilości, albo czerpie przyjemność z patrzenia, jak kiepskie żarty drażnią białego jednorożca.

Dodatkowo, możemy zobaczyć świetną scenę kiedy Rarity odpłaca tęczowogrzywej pięknym za nadobne, samemu przypuszczając mały atak sucharów. Co w sumie przynosi całkiem niezły efekt. Lepszy przynosi tylko wizja obiadu po znalezieniu Opal. 

Oczywiście opal się znajduje, więc Rainbow wraca szybko do CMC, które ją przywiozły i... znów straszy kota. I tu musze przyznać, ze spodziewałem się odrobinę innego zakończenia, choć to wcale nie jest złe. Osobiście myślałem, że Rarity skłonna będzie zabrać trzy klaczki na lody i kompletnie zapomnieć o przyjaciółce, którą wysłała w krzaczory. No ale jak mówiłem, obecna tu wersja też jest spoko. 

 

Jeszcze wrócę na chwilę do gier słownych tego typu. Dość podobną sytuację mieliśmy w Crisisie, podczas jednej walki Velvet i Pinkie

Spoiler

Tej, w której Pinkie została zdekapitowana)

Tam Pinkie rzucała mase gierek słownych i żartów, które same w sobie niekoniecznie były śmieszne, ale reakcje Velvet (znacznie bardziej ekspresyjne niż u Rarity tutaj), sprawiały, że człowiek się śmiał. Wątpię by autorka się na tym wzorowała, tworząc to intereujace dzieło. Po prostu zauważyłem podobny motyw, porównałem i musze przyznać, że tu również jest to zrobione dobrze. 

 

Teraz dwa słowa o bohaterkach. Spośród szóstki autorka wybrała dwie, które najlepiej pasują do tych ról. W serialu widać, ze Rainbow jest śmieszkiem, choć nie aż tak dużym jak Pinkie, ale przyjaciółki traktują ją bardziej poważnie niż różową. Z kolei Rarity to wspaniały materiał na kogoś, kogo mogą irytować takie żarty. W końcu obraca się też w wyższych kręgach, gdzie takie gry słowne nie są do przyjęcia (z resztą, pewnie połowa szlachty by ich nie załapała). No i ma kota, w przeciwieństwie do Twilight (która w zasadzie tez by się mogła nadać). Takiego kota, co może uciec. Tak więc wybór akurat tej dwójki jak najbardziej na medal. Pasują charakterem i zostały napisane tak, że nie wykraczają poza niego. Dzięki temu całość właśnie wygląda jak short.

 

I jeszcze strona techniczna. Tutaj jest bardzo dobra. Tekst ładny, schludny i pozbawiony błędów (a przynajmniej ja żadnego nie zauważyłem). Formatowanie bardzo miłe dla oka. Jest justowanie, odstępy między akapitami i oczywiście odpowiednia, moim zdaniem, interlinia. Z pewnością można stawiać to krótkie dzieło za wzór pod względem poprawności formy. 

 

A czy polecam? Tak, zdecydowanie polecam. To fajne, przyjemne dzieło, które wyciąga naprawdę sporo z pozornie nie całkiem śmiesznych żartów i dzięki ciekawym zabiegom sprawia, że pośrednio są śmieszne. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

No i komedyjka od Midday, bogini korekty, jak miło… 

 

SPOJLERY

 

Krótki tekst utrzymany w duchu serialu MLP; to powinno się podobać. Jasne, zdarzały się odcinki beznadziejne oraz świetne. Niestety nasz serial miał ten problem, że skład scenarzystów zmieniał się bardzo często. Wielu ludzi pracowało przy scenariuszu. Pierwotna ekipa odeszła i zastąpili ją nowi ludzi, którzy momentami sprawiali wrażenie takich, którzy nawet nie zadawali sobie trudu, by zapoznać się z wcześniejszymi sezonami. W dodatku dostaliśmy ten koszmarny plot twist z Discordem, rujnujący zupełnie sens ostatniego sezonu oraz postać Lorda Chaosu.

 

W przypadku wyżej wymienionego fika mamy do czynienia z normalnym, przeciętnym odcineczkiem. Całkiem przyjemnym, ładnie odwzorowanym, trochę też fillerowym, gdyż nie wprowadza niczego nowego do uniwersum kuców.  Właściwie to nie jest odcinek, tylko jedna scena. Cóż w niej takiego się dzieje?

 

Rarity i ta głupia, irytująca Rainbow Dash wyruszają na poszukiwania Opal, tego szatańskiego kota. Postanawiają sprawdzić wszystkie drzewa w okolicy, czy aby przypadkiem kicia nie ukryła się w ich koronie. Dlaczego zwierzak uciekł? Ano tradycyjnie; głupia Rainbow przestraszyła kotkę, robiąc ponaddźwiękowe bum i przy okazji pewnie wybijając wszystkim szyby w oknach, jak również łamiąc z parę artykułów prawnych. Taki żarcik z jej strony. Jednak stało się to, co się stało i całe Ponyville zostało zmobilizowane do poszukiwań. Trochę ciężko w to uwierzyć, ale okej. Dash przez cały fanfik narzeka lub dogryza swojej białej przyjaciółce, jednak ta nie pozostaje temu dłużna i również odpowiada rasowymi punchline’ami. Humor skupia się głównie na… sucharach w stylu;

 

“– Akurat. Nie wciskaj mi kitu.

– Ani mi to w głowie, kochana. Nie jestem przecież szklarzem, a ty nie przypominasz okna.”

“– Lipa. Czaisz? – Rainbow Dash zarechotała z własnego żartu.

Jej przyjaciółka przewróciła oczami.

– Dziękuję za potwierdzenie moich domysłów odnośnie gatunku drzewa, skarbie “

 

No i tak jest właściwie przez cały czas. Obie klacze sobie dogryzają. Po sprawdzeniu okolicy, Rarity prosi, aby Tęczka poleciała do pobliskiego zagajnika, aby jeszcze tam poszukać kotki. Nie wiem, ale kot mógł równie dobrze ukryć się w jakimś zaułku albo dziurze. Sprawdzanie każdego drzewa po kolei mija się z celem. Najprościej byłoby poczekać, wtedy zwierzak sam wróci, jeśli nie jest upośledzony. Jeśli nie wróci… to tym lepiej. Problem z głowy. Jednak biała krawcowa upiera się przy swoim i za pomocą obietnicy pójścia z nią na randkę (no dobra, pójścia na obiad, który zafunduje) przekonuje Dash do tego, aby poleciała sprawdzić wskazane miejsce. Ta… element lojalności. A i jeszcze coś;

 

“– No już niech ci będzie… A w ogóle to czemu wzięłaś do tego akurat mnie, a nie Fluttershy albo chociaż Applejack? Przecież one znają się na zwierzakach lepiej niż ja.

– A wyobrażasz sobie którąś z nich przeszukującą wysokie drzewa?”

 

Jak bardzo wysokie są te drzewa? Czy są to te wielgachne sekwoje? No już bez przesady. Sam serial pokazywał nam niejednokrotnie, że Fluttershy bez problemu byłaby w stanie rzucić się na ratunek pupilom. Dla nich Drżypłoszka zrobi wszystko.

Ale wracając. Rainbow leci w stronę zagajnika i gdy już jej nie ma, nagle, prawie że znikąd, nadciąga Znaczkowa Liga ścigająca Opal. O proszę, znalazła się. Jednak nie na długo, gdyż Rainbow Dash wraca, oczywiście robiąc wielkie, niepotrzebne wejście, przez co Opal ponownie się przestrasza i ucieka. Trzeba jej szukać od nowa. Głupia Rainbow Dash… No i to koniec. Szczerze, jakoś mnie to nie porwało. To nie są moje klimaty do czytania. W serialu mogłaby to być jedna, niezobowiązująca scenka przed intrem no i w sumie nic więcej. Wartość fabularna? Oprócz żartów, tak naprawdę ten fik nie ma niczego do zaoferowania. Ten humor jest dosyć… specyficzny i na dłuższą metę może być irytujący. Tutaj nie był, po prostu wzruszałem ramionami i śledziłem tekst dalej. Strona techniczna jest poprawna, jak zwykle, więc nie mam się do czego przyczepić.

 

Tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...