Skocz do zawartości

Wspomnienia Korektora [one-shot] [random]


Bester

Recommended Posts

oehMlUf.png

 

Dzisiaj coś na szybko, krótki, bo około osiem stron, tekst, który wypada zadedykować wszystkim którzy zajmują się korektą naszych opowiadań. Korektorzy, to oni są bohaterami tego małego ficzura, biedacy którzy użerają się po nocach z milionem przecinków, z błędami ortograficznymi, złą formą zdania, błędnymi odmianami, literówkami i o zgrozo... stawiają czoła autokorekcie naszych edytorów tekstu. Oto Ci, którym nie straszne są "ó, ch, rz, ż", myśliniki, półpauzy, pauzy i dywizy (czymkolwiek one są). Wirtuozi wyrazów bliskoznacznych, którzy do śniadania przeglądają sobie synonimy codziennie używanych słów. Herosi staropolszczyzny, przymiotników, przypadków i czego tam jeszcze.

Dobra, dość wychwalania! Zapraszam do czytania!

 

Wspomnienia Korektora, czyli czemu jadę na oddział zamknięty

  • +1 2
  • Lubię to! 1
  • Mistrzostwo 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LUBIĘ LIZAĆ SER NA PIZZY!

 

 

Piękne i prawdziwe. Aż mi się przypomniały lata, gdy sam robiłem za korektora. 

Oczywiście, nie byłoby to opowiadanie Bestera, gdyby nie było w nim błędów – zarówno technicznych, jak i interpunkcyjnych. Jak kiedyś go tłukłem za niedobór przecinków, tak teraz jest ich nadmiar.

Techniczna strona nie jest najgorsza, ale te wysepki tworzone przez autoakapit enterowy są bardziej jak powszechne.

Przykład:

Spoiler

brave_2019-11-19_21-57-02.png

 

To powinno być bardziej zgrabnie zbite, a nie rozstrzelone niczym zbrodniarz wojenny.

 

Czekam na więcej opowiadań tego typu. Banan na mordę sam wychodzi.

Polecam tego MLPPowicza.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem Bester stworzył taką małą laurkę, która ma w prześmiewczy sposób pokazać najgorsze, co tylko może spotkać korektora fandomowych opowiadań. Przesłanie płynie z tego proste, że pracę korektora należy szanować... Ja tam ich szanuję tak bardzo, że nie korzystam z ich usług. :rainderp: Chociaż tak naprawdę gdyby nie fakt, że z reguły przy fanfikach Bestera pojawia się krótka notka "Korekta: Altharias", to bym pewnie zapomniał, że korektorzy istnieją. Aczkolwiek w sumie to bardzo dobrze, że istnieją, bo prereadując opowiadania ww. użyszkodnika mogę sobie ułatwić sprawę mówiąc "większości błędów nie ruszałem, żeby Twój korektor miał co robić".:ivXRI:

 

A tak na serio to jest to krótki fanficzek, wpisujący się idealnie w gatunek "głupie i śmieszne", służy do jednorazowego poprawienia sobie humoru i zapomnienia następnego dnia, że coś takiego w ogóle się czytało - w tej roli "Wspomnienia..." sprawdzają się idealnie. No, chyba że kogoś nie bawią "głupie i śmieszne" żarty, to lepiej niech nie czyta. Najlepiej do lektury siadać późnymi wieczorami bądź pod wpływem % - tego drugiego nie sprawdzałem, koledzy mi tak mówili. :D

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Bardzo miłe opowiadanie. Wielką zaletą jest coś, co zwykle bym nie określił jako zaletę - krótkość, a właściwie treściwość. W tej skondensowanej, nieco ponad 3000 słów formie udało się idealnie przedstawić całą historię, wystrzelać się ze wszystkich najlepszych żartów i smaczką by zakończyć bardzo dobrą puentą. "Wspomnienia..." się nie dłużą i w tym kontekście, wydaję mi się, że można go zarekomendować każdemu do przeczytania - tak krótki, a tak swobodny i co tu dużo mówić śmieszny fanfik jest idealny choćby i na 20 minut autobusu. 

Co do treści, korektorem nie jestem, ale z moich doświadczeń z Gandzią mam pełne współczucie dla ich pracy. Co tu dużo mówić, to trudna robota, wymagająca po pierwsze dużego doświadczenia i wiedzy, a po drugie autentycznej dedykacji i determinacji. Szczególnie w sytuacji gdy (co się zdarza) opowiadanie korektor uważa za przeciętne, jeśli nie gorzej. Ostatecznie też dużo z tego w fandomie nie przychodzi - autor dostaje największe laury. 

To naprawdę niezwykłe, że to opowiadanie, chociaż przede wszystkim komedią mającą za celu rozśmieszenie mnie, daje też do myślenia. Podsumowując, "Wspomnienia Korektora" szczególnie polecam, niezależnie od preferencji gatunkowych. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po „Alterze” Bester uraczył nas jeszcze jedną, choć dużo skromniejszą produkcją, ażeby kupić sobie nieco czasu przed finalnym werdyktem odnośnie wspomnianego kryminału, postanowiłem przyjrzeć się ”Wspomnieniom korektora”. Myślę, że mogę mówić o tym, że w jakimś sensie z treścią się utożsamiam, gdyż zdarzyło mi się przedpremierowo czytać i poprawiać niejeden fanfik. Niemniej, jak się dowiadujemy z tagów, jest to biografia Gandzi. Sprawdźmy zatem czym usłana jest historia znanego korektora.

 

Przyznam, że tekst przypomniał mi o znanych już fanfikach-parodiach, lub też tych, które miały na celu zdenerwowanie danej osoby. Rzeczywiście, jest to nie tyle kucykowy fanfik co opowiadanie-parodia, które przerysowuje ponad miarę różne głupawki znane z „moich pierwszych opowiadań MLP proszę o wyrozumiałość”, reakcje bohatera również wydają się jak z krzywego zwierciadła, lecz gdy się wczytamy w sedno, zdamy sobie sprawę, że hej, również często o tym myśleliśmy gdy napatoczył się nam jakiś Dark Momentum, czy ktoś o podobnym życiorysie. Ba, nawet typowy Brony w Ponyville. Upić się, przeczytać, może coś tam poprawić, zostawić w cholerę, udać się na wakacje. Do Choroszczy. Na badania? Na badania.

 

Przyznam, że miałem nie lada ubaw z odczytywania kolejnych wiązanek wyobrażonym głosem NRGeeka. Momentami wręcz zabrakło mi czegoś w rodzaju: „Ten autor powinien zap%$#dalać na Galerze!” I że powinien być smagany w dupsko batem ukręconym z tej jego fanfikcji, dopóki odcinki „Klanu” nie zrównają się z tymi z „Mody na Sukces”. :lol:

Ilość złych emocji spowodowanych załamaniem się, utraceniem wiary w ludzkość z powodu danego fanfika, tudzież zazdrości wynikającej z tego, że są przecież inni korektorzy, którzy świetnie współpracują z autorami i osiągają sukcesy, wypadło to tak jak należało się tego spodziewać po tagach oraz przyjętej konwencji – jest to mocno wyolbrzymione, przerysowane, ale posiada w sobie ziarno autentyczności. Czujemy, że pewnego dnia my możemy nie zostać na czas usunięci z listy korektorów, że pewnego dnia może nas spotkać takie PW i że pewnego dnia my wylądujemy w pokoju bez klamek.

 

Generalnie, jest to dość zabawny przerywnik, w sam raz na odrobinę nudy, acz w materii zaprezentowanych głupawek nie znajduję tu zbyt wiele nowego. Szczęśliwie tekst jest krótki i treściwy, toteż nie trąci on sztampą. Tak, sztampą – nawet nabijanie się ze sztampy w końcu przeobrazi się w sztampę. W końcu ileż można się znęcać nad kolejnym lub tym samym Bronym w Equestrii tudzież czarnym alikornem o krwistoczerwonych oczach i hiperrealistycznej krwi z nich cieknącej?

 

Niemniej, warto zajrzeć, gdyż mimo to jest to historia z nieco innej perspektywy – pisana z punktu widzenia osoby, która ma „mój pierwszy fanfik” czytać i jeszcze ma to poprawiać, co oczywiście na dłuższa metę nie ma sensu bo już prościej by było napisać cokolwiek od nowa. Stąd nie dziwię się, że nasz bohater wylądował tam, gdzie wylądował.

 

No i z całą pewnością jest w tym pewien ukryty przekaz. Rzeczywiście, często nie zdajemy sobie sprawy jak uciążliwa i trudna może być praca korektora, a także jak często ci, którzy różne kwiatki poprawiają, otrzymują niesprawiedliwie mało uwagi. Na pewno nieproporcjonalnie mniej w stosunku do twórców, którym przypisuje się całość sukcesu. Warto o tym pomyśleć. Może jakieś forumowe święto, Dzień Korektora, byłoby krokiem w dobrą stronę?

 

Pozdrawiam serdecznie!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Jak to się mogło wydarzyć, jak mogłam tak zbłądzić w życiu, by tego nie skomentować?! Mawiają, że strzelam przecinkami z oczu, to co tam masz zaznaczone, to masz zaznaczone, moją receptą jest się zapoznać, ale dobra, dość gadania o robocie, bo łeb mi siądzie. Fik zacny, by nie powiedzieć, że miodny. Idealnie - a zarazem prześmiewczo - oddający rzeczywistość, jaką są oczywiście nasze męki. I szlag mnie jasny trafia przy tych trudniejszych zleceniach, ale cóż! Taka wola nieba najwyraźniej, ktoś musi Wasze wypociny sprawdzać. Samemu Besterowi życzę więcej takiego złota, zaś korektorom, z których grona zdecydowana większość jest w stanie utożsamić się z tekstem - zlecam terapię na oddziale zamkniętym! Nie działa! życzę powodzenia w dalszym męczeniu literek o trzeciej w nocy!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcześniej pisałem bardzo szczegółowe recenzje, pochylając się nad wieloma tam zawartymi treściami, nierzadko jest przytaczając w formie cytatów. Tym razem tego nie zrobię. Dlatego że musiałbym co chwilę się zatrzymywać, bo tu każde zdanie wprowadza coś śmiesznego i coś, co można by skomentować.

 

Jest to tekst bardzo zabawny, pokazujący w krzywym zwierciadle (choć nie zawsze, albowiem zdarzają się też ciężkie przypadki) zmagania naszych kochanych korektorów z opowiadaniami, jakimi są fanfiki. Generalnie tekst jest bardzo skomplikowaną strukturą, gdzie nie można nie przeoczyć jakiegoś szczegółu, a najczęściej wielu. Tego się uczyłem na studiach. Dlatego też nie można zbytnio gnębić autorów za ich pomyłki. Ich pierwszorzędnym zadaniem jest pochylenie się nad fabułą, bohaterami, kreacją świata, a te rzeczy są pierwszorzędne. No bo dla takich właśnie rzeczy sięga się po jakąś historię. Jak będę sobie chciał poczytać coś przede wszystkim bez błędów technicznych to... prawdopodobnie niczego takiego nie znajdę, ponieważ na setki tysięcy znaków albo nawet słów, zawsze przypada jakieś prawdopodobieństwo tego, że coś zostanie przeoczone. I znajdywałem takie błędy nawet w wydanych i zredagowanych już książkach. Niekoniecznie jakiś śmieciach, gdzie korektorzy się nie postarali.

 

No ale nie można też przesadzać w drugą stronę. Tekst Bestera pokazuje problem najczęściej początkujących, nieprzeszłych jeszcze mutacji głosowej pisarzy, którzy w żadnym calu nie są zaznajomieni z podstawami polskiej ortografii i interpunkcji. Zazwyczaj tacy pisarze w ogóle nie czytają żadnych książek, ale już, w tej chwili, od razu, bez żadnych przygotowań, chcą czym prędzej słać swoje dziełko i domagają się opinii. Niestety świat nie kręci się wokół nich, a podobnych przypadków jest multum. Mimo tego wszystkiego, cieszę się, że chociaż próbują. Tak, uważam, że powinniśmy się cieszyć, że coraz więcej ludzi czyta książki oraz próbuje coś zdziałać. Z tego morza gówna prędzej czy później wykrystalizuje się coś, co będzie chociaż dobre. A takie książki, fanfiki, czy cokolwiek, też zasługują na swoje miejsce.

 

Bardzo fajny tekst... cóż więcej. A no i narracja pierwszoosobowa w tym akurat przypadku, moim zdaniem, wypadła lepiej niż ewentualna trzecia. Te myśli bohatera... one zapier****ły jak po torze wyścigowym. Istne szaleństwo. No ale to cena, za te wszystkie... przecinki błendy ortograficzne ewetualnie i inne składniowe występujące niesnaski.

 

Pozdrawiam!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Właśnie w tym momencie kolejny raz jest czytane na Kąciku Lektorskim BC ww. opowiadanie. Część osób uważa, że ta zacna praca ma pierwiastek edukacyjny. Uśmiałem się bardzo czytając pierwszy raz Wspomnienia Korektora. Komediowy charakter jest świetny ale najlepsze jest to, że praca zawiera sporo prawdy. Więc może warto ją co jakiś czas czytać kolejnym początkującym amatorom "fikopisarstwa". :crazytwi: Mocno polecam!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 years later...

Witam!

 

W korekcie rzadko robiłem, częściej jako przedczytacz, szczególnego oka do przeciwników nie mam (inaczej mówiąc, jeśli ja wychwytuje błędy, to jest serio niezbyt dobrze ze stanem technicznym). Nie trafiło mi się też robienie w jakimś bardzo złym fanfiku, ani dla autora widmo.

 

Mimo to tekst mi się podobał. Podobał, bo wiem, ile błędów robię i czemu zawsze staram się znaleźć kogoś do korekty. Prawdę mówiąc, zawsze to działało w drugą stronę. To korektorzy stawali się widmami po tym, jak pomogli mi z fikiem. Może rzeczywiście lądują w oddziale zamkniętym po przeczytaniu moich wypocin? Hoffman, mrugnij trzy razy jak cię przetrzymują wbrew tobie!

 

Technicznie jest dobrze. Styl to znów krzywe zwierciadło.

 

Fabuła jest o dniu pewnego korektora, który, trochę wbrew sobie, zgodził się na korektę fanfika początkującego twórcy. Nie kończy się to za dobrze. Ma to swój urok.

 

Czy opowiadanie mnie rozbawiło? Nawet tak. Także polecam.

 

Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...