Skocz do zawartości

W Poszukiwaniu Harmonii [powrót po latach]


kapi

Recommended Posts

Informacja organizacyjna

              Sesja, którą właśnie rozpoczynamy jest kontynuacją sesji z dawna prowadzonej na tym forum "W Poszukiwaniu Harmonii". Jest ona budowana o zmodyfikowaną starą fabułę serialową MLP, zatem niektóre wydarzenia nie pokrywają się z tym, co później wprowadził serial. Traktujemy kanon wybiórczo, mocno się jednak do niego odwołując :pinkie4: Wznawiamy ją w założeniu luźnego podejścia do niej i dobrej zabawy. Inicjatywa powstała z rozmów pomiędzy mną, a moim starym kolegą z forum Arceusem, natomiast sesja zawsze będzie otwarta dla nowych graczy, więc jeśli chcesz dołączyć to zapraszamy z otwartymi ramionami :pinkie: Założenie co do częstości odpisywania jest bardzo luźne, każdy pisze kiedy chce, liczymy się z długimi przerwami i nikogo (w tym mnie) nie ganimy za milczenie. Im nas więcej tym weselej i nie trzeba być weteranem starej sesji, aby dołączyć do tej. Zachęcam do pisania na PW w razie jakichkolwiek pytań. 

 

 

W Poszukiwaniu Harmonii

 

     Nie wiedziała, że kiedyś doprowadzi ją do furii widok nietkniętego ciasta w lodówce. Jego pełny, okrągły kształt wyrażający doskonałość, tak dawniej ceniony i niespotykany. Tak często zaburzany nocnym wyjadaniem, które pozbawiało idealnego kształtu  walec z bitą śmietaną, musem czekoladowym i tradycyjną wisienką. Teraz to ciasto było symbolem całkowitej niemocy i straty. Wzburzenie przelało się przez duszę Księżniczki. Ze zdenerwowaniem zamknęła lodówkę, biorąc to po co przyszła. Orzeźwiająca źródlana woda, odpowiednio schłodzona smakowała zimnym realizmem. W szklanej butelce już do połowy opróżnionej szybkimi łykami odbijał się księżyc. Była pełnia. Piękne i delikatne smugi srebrnego światła pełzły łagodnie po ścianach prywatnej królewskiej kuchni. Księżniczka Luna nie spała ostatnio zbyt dobrze. Zwykle w takich chwilach pomagała odrobina źródlanej wody i wspomnienie o ukochanej Siostrze. Zawsze przy zaglądaniu do lodówki ciasto było w trzech czwartych zjedzone, czasem zdewastowane. Co poradzić, że Jej Wysokość Celestia tak lubiła podjadać. Czasem spotykały się nocą w kuchni i jeden uśmiech siostry był w stanie uspokoić nawałnicę koszmarów, którą czasami przeżywała Pani Nocy. Teraz kuchnia wydawała się bardzo pusta i bezosobowa. Nie było to też to samo miejsce. Ostatnie lata Księżniczka spędziła w Królewskim pałacu w Canterlot, a teraz jej wspaniali poddani urządzili dla niej pomieszczenie w najwyższej wieży Wschodniej Strażnicy Tycjana. Stary zamek został szybko odnowiony i rozbudowany przez wprawnych rzemieślników z Ponyville i Canterlot. Sam Solid Box główny Kwatermistrz Canterlockiej rebelii nadzorował prace i spisał się na medal. Dawna twierdza, która broniła wschodnią falnkę Equestriańskiej granicy z Królestwem Gryfów, która podupadła przez lata zapomnienia, teraz podniosła się do nieosiągalnej dawniej świetności. Jednak mimo takiego wysiłku poddanych Equestria pozostawała zniewolona i żadne wygody, ani nawet źródlana woda nie przynosiły prawdziwej ulgi. Luna tęskniła za swoją siostrą, martwiła się o nią i nie mogła otrząsnąć się, że tak niedawno, gdy Celestia jej potrzebowała, znowu oddała się swojej zazdrości i stałą się Nightmare Moon.

 

     Equestria została zaatakowana już rok temu. Potężna armia Changelingów uzbrojona w nowoczesną broń wtargnęła niepostrzeżenie w granice ojczystej ziemi kucyków. Królowa Chrysalis z pomocą magicznej pułapki uwięziła księżniczę Celestię i wywiozła ją w głąb Changelii. Kryształowe Imperium zostało zdobyte błyskawicznie dzięki potężnej armii Gryfów i mocy Amuletu Alicornów, dzierżonego przez Wielką i Potężną Trixie. W jedną noc cały ład został zburzony. Operacje utrzymano w tajemnicy dzięki jednej z najpotężniejszych istot na świecie. Sam Pan Chaosu Discord zamaskował siły uderzeniowe i sam uderzył niczym sztorm ze swym nieładem. Elementy Harmonii zostały wykradzione i schowane, zaś Twilight i jej przyjaciółki schwytane i wywiezione do Changelii. Brak Harmonii sprowadził społeczeństwo kucyków na skraj upadku. Dużo powszechniejszym stały się kradzieże i złe zachowania. Wiele kucy zaczęło kolaborować z najeźdźcami, aby poprawić swoją sytuację. Jednak w ciemności tlił się jeszcze blask Przyjaźni. Wiele istot nie ugięło się pod naporem Dysharmonii i Equestriańczycy zaczęli organizować ruch oporu. W tym samym czasie jednak Discord uwolnił w umyśle Księżniczki Nocy najgorsze koszmary i właściwie niczym wirtuoz musnął strunę zazdrości, która zagrała symfonię zła. Luna, która była ostatnią prawowitą władczynią Equestrii przemieniła się w potworną Nightmare Moon. Wieczna noc trwała przez trzy miesiące. W tym czasie Rebelia zebrała wszystkie swoje dostępne siły i z udziałem specjalnego oddziału, składającego się z kucyków, które zachowały w sobie najwięcej Harmonii, uderzono na Canterlot. Zaskoczone Changelingi stawiły zaciekły opór z udziałem potężnego garnizonu, składającego się z ponad sześciu tysięcy żołnierzy. Niesiona falą przewagi zaskoczenia Rebelia opanowała większość miasta, jednak nie zdołała się przebić do głównego zamku. Atak zmienił się w desperacką próbę przełamania obrony i wzięcia stolicy szturmem. Kucyki nie miałyby jednak szans, gdyby władająca Equestrią Nightmare Moon uwolniła swą niszczycielską moc. Jednak odważna grupa specjalna niemalże cudem obezwładniła Panią Koszmarów i uprowadziła ją z pałacu. W obliczu lawinowo rosnących strat Shadow Lightning, przywódczyni Canterlockiego Ruchu Oporu, zarządziła generalny odwrót. Straty przekroczyły pół tysiąca zabitych, co stanowiło ponad jedną ósmą początkowego stanu. Jednak rannych, których było dwa razy więcej przetransportowano pociągami pancernymi poza miasto. Wiele nowych osób po okazaniu siły Rebelii przyłączyło się do niej, jednak oblężenie Canterlotu zakończyło się klęską. Changelingi sprowadziły posiłki, a Chrysalis osobiście przybyła do stolicy, aby zastąpić uprowadzoną Nightmare Moon i osobiście zdławić Rebelię. Płonący miecz represji spadł na cały kraj. Wiele kucy wywieziono do Zakładów Ekstrakcji Miłości w Changelii. Rebelianci zaś musieli uciekać. Schronili się w Lesie Everfree, w gęstwinach tak nieprzebytych, że zapewniających wytchnienie od wszechobecnych wrogów. White Candy przywódca Rebelii zarządził odbudowę Strażnicy Tycjana, w okół której zgromadziły się kucyki. Nadzieja jednak, choć nie umarła została wystawiona na trudną próbę stagnacji i braku działania. Nikt nie myślał o wyjściu z lasu, a każdy czuł, że znalezienie ich kryjówki jest tylko kwestią czasu, w prawdzie zapewne długiego, ale jednak załamało to morale Rebelii.

 

     Wtedy pomoc przyszła z najmniej spodziewanej strony. Przyniosła ją słodka bryza czekoladowego deszczu. Oto bowiem sam Discord Pan Chaosu zauważył, że rządy Chrysalis nie dają mu tyle zabawy, ile oczekiwał. Stało się jednak coś jeszcze, w niejasnych okolicznościach jego dusza zapragnęła Przyjaźni. Dziwnie pojmowanej, czasem balansującej na krawędzi zdrady, ale jednak bliskiej relacji, troszczącej się o drugą osobę. Discord spróbował uwolnić Fluttershy z więzienia Changelingów, co jednak nie powiodło się przez specjalną moc kamieni z Tronu Chrysalis, które blokowały każdy rodzaj magii. Discord uciekł, ale Chrysalis, widząc że ma nowego wroga z pomocą Wielkiej i Potężnej Trixie, ale przede wszystkim magicznych zdolności i ogromnej wiedzy Króla Sombry obłożyła Pana Chaosu klątwą. Gdy następnym razem ten spróbuje użyć swej potężnej magii, jej moc przekierowywana jest do cofnięcia czasu i skutków zaklęcia. Konsekwencją jest zaś utrata na stałe tej wykorzystanej energii, która rozpływa się w czasoprzestrzeni. Pan Chaosu zorientowawszy się w działaniu klątwy musiał ograniczyć się do czarów tak słabych, że nie mają możliwości zaburzyć czasu. Przybył wtedy do Rebeliantów i zaoferował swoją pomoc. Na dowód tego porozmawiał z Nihtmare Moon, zmieniając ją z powrotem w Księżniczkę Lunę.

 

     Tak oto teraz Ona, dumna Monarchini, Młodsza Królewska Siostra Pani Nocy i Księżyca, Matka Dzieci Nocy, Strażniczka Snów, weszła do swej sypialni zasmucona, cierpiąca stratę siostry. Brakowało jej śladów zębów na cieście, brakowało jej spokojnego tonu starszej siostry, nie mogła też wybaczyć sobie ponownej przemiany w potwora. Jednak umysł tej pięknej i miłowanej przez kucyki władczyni zdawał sobie sprawę, że jej powrót do władzy, choćby i tylko nad samymi rebeliantami dał im nadzieję. Ona miała teraz zdecydować co zrobić i wiedziała, że kucyki pójdą za nią odbić tak kraj, jak i Celestię. Jednak zdawała też sobie sprawę, że otwarte działania to samobójstwo, Chrysalis przez rok urosła w siłę i utwierdziła panowanie nad Equestrią, w której stacjonują potężne garnizony Changelingów. W innych częściach świata jest jeszcze gorzej. Sombra w pełni podporządkował sobie Kryształowe Imperium, a jego mroczne kamienie infekują przyległe krainy. Królestwo Gryfów również gwałtownie zaczęło się rozwijać dzięki nowym żyznym ziemiom, które zdobyło. Największym zagrożeniem były jednak potężne istoty, które władały swymi Królestwami. Bez elementów Harmonii i przywrócenia kucykom Przyjaźni nie było realnych szans na zwycięstwo. Luna zamknęła oczy, kładąc się znowu. Niedługo świt

- Zespół magów dobrze się spisuje, zastępując Celestię. - pomyślała

Księżniczka chciała się wyspać, uspokajało ją, że nie jest w tym wszystkim sama. Dowództwo Rebelii przez ten rok stało się bardzo kompetentne, a Strażnica Tycjana, albo raczej Bastion Nowiu jak obecnie kucyki przechrzciły to miejsce, został całkowicie odnowiony. Można było przystąpić do konkretnych działań, a jutro Discord miał zdradzić jej swój pomysł na odzyskanie Elementów Harmonii.

 

    Nastał dzień, wraz z nim Luna wstała i poszła do kuchni coś zjeść. Gdy otworzyła lodówkę zobaczyła nadgryzione ciasto i małą karteczkę.

"pomyślałem, że będzie Ci miło PS bardzo dobre ciasto" głosił napis, a podpisany był literą D. Luna uśmiechnęła się, zwykle gdy coś upiekła Discord narzekał na pewne braki w konsystencji powietrza w okół ciasta, czy inne głupotki, a dzisiaj widać, że chciał być miły. Luna założyła swój królewski strój. Jej bogaty, aksamitny płaszcz koloru jasnej nocy, zdobny w tysiące diamentowych, szlifowanych gwiazd i podszyty przyjemnym gronostajem opadł na jej grzbiet. Na głowie spoczęła korona z dwoma klejnotami w centrum. Szafir i rubin były tak dopasowane, aby tworzyć koło, na płaskorzeźbie przedstawiającej zaćmienie słońca. Właśnie taki wzór wybrała, na czas sprawowania rządów pod nieobecność siostry. Chciała podkreślić ich jedność. Buty proste, zwyczajne, jednak co pasowało kiedyś pasuje i teraz, szyk i styl. Wyjmując ubranie z szafy spojrzała na prawo, gdzie na stojaku zawieszona była jej zbroja. Dawniej trzymała ją w zbrojowni, teraz jednak czasy się zmieniły i widziała, jak nawet drobne rzeczy krzyczą o tym, obwieszczając światu, że nawet tu, w głębi nieprzeniknionego lasu nikt nie jest bezpieczny. Luna nie chciała jednak zasmucać się na początku dnia, odwróciła więc wzrok i spojrzała w stronę okna, gdzie kwitły fiołki. Widok kwiatu dodał jej potrzebnych sił i optymizmu. Ruszyła pewnie do sali tronowej. Tam czekali już na nią gwardziści. Szczęk żelaza i poważny salut powitały Jej Wysokość. Sala tronowa była mała, kameralna, jednak wytworna. Na ściany, które jeszcze niedawno były porośnięte porostami, nałożono warstwę białego marmuru, zrobiono dwie kolumnady wzdłuż pokoju z wykończeniem korynckim, z których wyprowadzono Kwiaty Księżycowe. Na ścianach wisiały gobeliny przedstawiające Księżniczkę Lunę w wielu bitwach, pokonującą swych wrogów. Po drugiej stronie pokoju arrasy przypominały o wiktoriach Celestii. Dwa trony ustawione na wspólnym wzniesieniu, jednej ze szmelcowanego metalu ze srebrnymi kwiatowymi zdobieniami ułożony w kwiat lilii, drugi, wyższy Pozłacany, bardziej kwadratowy i barokowy, z płaskorzeźbami kucyków po bokach. Po bokach znajdowały się marmurowe Mantykory, obok których stali strażnicy. Nad tronami piękna duża rozeta, wyłożona witrażem przedstawiającym słońce przechodzące horyzont i zderzenie nocy i dnia. Sala oświetlona sześcioma świecznikami po bokach z delikatnie rzeźbionego kamienia, układające się w drzewa, które zamiast owoców dźwigały świece oraz potężny kryształowy żyrandol, opadający kaskadą refleksów świetlnych na granatowy dywan, obszywany białymi, przeplatanymi liniami.

 

     Drzwi otworzyły się i bez zbędnych zapowiedzi wleciał nimi Discord. Choć początkowo Luna nie ufała Drakonequsowi, to przez ten rok cierpka wymuszona grzeczność zmieniła się w szczerą sympatię, dlatego wizyta, choć w oficjalnej komnacie, odbywała się bez tradycyjnego ceremoniału.

- Witaj Księżniczko Nocy i Pani Wolnych Equestriańczyków! - zaczął celowo z przesadą Discord

- Witaj Władco Chaosu i Panie Chmur z waty cukrowej! 

- Mogłabyś darować sobie ten sarkazm, to nie przystoi do królewskich komnat, niemniej skoro zostałem już obrażony, to moja uniżona wiedza o wszechrzeczy i wszechpojęcie świata korzą się, o tak korzą się nisko przed majestatem Jej Wysokości trzech okolicznych wzgórz i fragmentu lasu.

Tu Discord rozpłaszczył się na podłodze, stając się dwuwymiarowym odbiciem i podpłynął do podnóżka tronu. Następnie ignorując lekko uniesioną lewą brew Luny, Discord pstryknął palcami i znowu pokazał się w swej normalnej postaci. Był teraz ubrany w strój estradowy niczym pomocniczka magika i pokazał rękami na pustą przestrzeń, w której zmaterializowała się maszyna do gier w kasynie.

- Panie i Panowie! Zapraszam do cudownej maszyny marzeń, każdy może wygrać, sok, pieniądze, pobyt w więzieniu, czy może nawet królestwo! Śmiało, śmiało każdy może spróbować, oto maszyna, która losuje to co jest potrzebne. O Pani, ta miła Pani w niebieskim, zapraszam - tu pchnął Lunę do maszyny - widzę, że Pani nie miała dzisiaj szczęścia, a szczęście się właśnie do Pani uśmiechnęło! Proszę śmiało wylosować swego bohatera z maszyny! Jak obiecywałem maszyna rozwiąże nasze problemy.

Kopytko Luny nie chciało spocząć na maszynie, więc maszyna sama skurczyła się i podeszła, kładąc swą dźwigienkę na lunie i pociągnęła księżniczkę za nogę. Ta zdziwiona po chwili zaczęła się kręcić w kółko, a następnie jej oczy zmieniły się w bębny losujące, które pokazały obrazki z Tirekiem.

- Gratulujemy! wygrała Pani... rozwiązanie swoich problemów. Nie jest to wprawdzie Lord Tirek, bo ten rozwiązać sznurówek nie potrafi, choć to on przerasta problemy, a nie one jego. Jednak - tu Discord zrobił dramatyczną pauzę- mam tu moją Przyjaciółkę. To o niej Ci mówiłem, jest więcej niż gotowa, aby odkryć gdzie znajdują się Elementy Harmonii i je odzyskać, wiem to bo gotowała się zgodnie z przepisem 15 minut. Może jeszcze bym ją dosolił - Discord wyjął solniczkę, z której zaczęły wypadać małe króliczki i obściskiwać młodą Kirinę, która właśnie się pojawiła.

- Jak zwykle mylę cukier z solą, nie chciałem, żeby było aż tak słodko, niemniej nie licząc niedopieczenia, to po długim gotowaniu Eris jest gotowa, aby zdobyć Elementy Harmonii.

Luna w pewnym momencie zignorowała żarty Discorda, przyjrzała się zaś uważniej ciekawej istocie, która stała przed nią. Kirina miała różowo-fioletowe futerko i białe włosy, no i cała była obtulona króliczkami. Luna uśmiechnęła się miło rozbawiona widokiem jednego z nich, który buszował w grzywie Eris. 

- Miło Cię poznać, jestem Luna, czy mogłabyś odpowiedzieć coś o sobie?

Księżniczka podała kopytko do uściśnięcia nowopoznanej przyjaciółce Discorda.

  • Mistrzostwo 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eris drzemała sobie w najlepsze. Wydarzenia z ostatniego roku były dla nią całkiem interesującą odmianą. Niebo się zacięło na nocy. Kucyki coraz chętniej przebywały w lesie, a co najważniejsze. Nikt od roku nie pilnował sadu z którego podkradała owoce. Komfort życia nagle wzrósł, ale szybko zaczęło wiać nudą. Nikt nie przeszkadzał, nikt nie gonił z widłami. Kirin sama się zdziwiła że można za tym tęsknić. W ostatnim czasie zdziwiło ją coś jeszcze i zdziwiło ją to potwornie, Discord jej przyjaciel, mistrz i nauczyciel ostatnio przygasł. Unikał robienia wielkich i fajnych rzeczy zamiast tego skupiając się na jakiś nieciekawych drobiazgach. Co gorsza nie chciał mówić dlaczego.

Minęło trochę czasu w takim nudnym stanie, a optymistyczna klacz przestała doszukiwać się pozytywnych stron tej sytuacji. Zaczęła już witać każdy dzień jako kolejny, nudny dzień. Aż tu nagle obudziły ją spadające króliczki i nieprzyjemny przewrót w żołądku. Pierwsze skojarzenie "teleportacja" drugie "za dużo leżących jabłek" jednak głos Discorda i kogoś utwierdziło ją przy pierwszym.

Zaczęła się rozglądać. Pierwsze co zobaczyła to białe futerko króliczka. Kolejną rzeczą był kucyk. Ciemnoniebieski z rogiem i koroną na głowie. Był wielki i miał skrzydła, i róg. Jaka niesamowita abominacja! Uśmiechnęła się szeroko z błyskiem w oku. Uniosła się zrzucając z siebie większość króliczków, te na głowie i grzbiecie były w stanie bez problemu się utrzymać. Dwa trony. Dwa posągi. Dwa uzbrojone kuce... przestała się uśmiechać. Reszta pomieszczenia, jakkolwiek ładna, nie zrobiła na kirin wrażenia. Nadszedł wreszcie moment by odpowiedzieć abominacji. 

-Luna...- powiedziała cicho -Jesteś największym kucykiem jakiego widziałam. Tyle o mnie wystarczy? A może chcesz wiedzieć że nazywam się Eris? A może chcesz abym powiedziała że tamci z bronią mnie niepokoją? A może chcesz usłyszeć że lubię truskawkowy dżemik na pomidorach? A może powinnam powiedzieć że napiłabym się wody?- pytała szybko z coraz większą ekscytacją -A może...- tu urwała nagle zdziwiona -co jeszcze mogłabym o sobie powiedzieć?- spytała wlepiając pytające spojrzenie w nowo poznanego kucyka -A może króliczka?- spytała próbując sięgnąć króliczka z głowy.

  • +1 1
  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyż nie jest wprost idealna? Musi się jeszcze nauczyć tego i owego, ale będzie z niej idealna Księżniczka Chaosu - tu Discord zniżył głos i wyciągnął swoje usta w długi wężyk, dochodzący do ucha Luny, tak aby ostatnie słowa dotarły tylko do Luny. Księżniczka spojrzała na niego zdziwiona. 

- Co? Celestia mogła mieć uczennicę i oddać jej królestwo, to ja też mogę.

Luna aż odsunęła się ze zdziwienia i Discord dopiero wtedy przypomniał sobie, że w tym świecie Twilight nie jest jeszcze księżniczką i nie ma dwóch wielkich skrzydeł. To mogło być niezbyt rozsądne posunięcie, tak jawnie odkrywać przyszłość zdarzeń, niemniej Pan Chaosu miał pełne prawo też mieć jakąś uczennicę. Tak samo jak miał prawo wejrzeć w swoją przyszłość, żeby zobaczyć, że warto zaprzyjaźnić się z Fluttershy. Discord lekko zreflektował się po czym zaczął mówić, jakby nie istniała jego poprzednia wypowiedź.

- Spędziłem z Eris dużo miłych chwil na sianiu chaosu i ma wprost idealne cechy do naszej misji. Jest nieprzewidywalna i mało potężna. Idealnie na tyle mało, by nie przyciągnąć uwagi naszych wrogów, którzy na mnie, czy Ciebie z pewnością zwróciliby uwagę, ale też na tyle dobrze sobie radzi, aby podołać zadaniu. Nasz przeciwnik z pewnością dobrze ukrył Elementy Harmonii, dlatego to właśnie brak planu i działanie zgodnie z zasadami całkowitego chaosu może nas najszybciej do nich doprowadzić.

Luna nic na to nie odpowiedziała. Jej myśli odpłynęły od zadziwiającej wypowiedzi Discorda, zobaczyła, że Eris dalej trzyma króliczka. Uśmiechnęła się niczym matka, rozczulona zachowaniem swego dziecka, po czym chwyciła króliczka.

- Dziękujemy Ci za ten dar Eris, lubiąca truskawkowy dżem na pomidorach. Nie masz się tu czego obawiać, albo niepokoić. Tamte dzielne kuce, to moi gwardziści i są tu po to by nas chronić. Ten po prawej lubi banany i nazywa się Tough Torn, a ten po lewej to Swift Moon i lubi ciastka z borówkami. My z kolei też lubimy wodę i też byśmy się napiły. Moon czy byłbyś tak uprzejmy przynieść nam coś do picia?

Gwardzista skłonił się i wyszedł, przynosząc po chwili dwie kryształowe karafki w kształcie łabędzi, wypełnione wodą. Luna podała jej karafkę.

- Teraz gdy wszyscy znamy już swoje imiona, a co ważniejsze to co lubimy spożywać, przejdźmy do głównej sprawy. Eris, wezwano Cię przed nasze oblicze, gdyż Equestria Cię potrzebuje. Nasza ziemia została nam odebrana, a my nie mamy środków by ją odzyskać. Nasz wróg spodziewa się naszych prób odwetu, ale nie spodziewa się Kiriny. Discord wspomniał mi o Twoich licznych talentach, które mogą być bezcenne dla naszej sprawy. Jako Księżniczka Equestrii proszę Cię o pomoc w odzyskaniu Elementów Harmonii. – tu zrobiła lekką przerwę – są to potężne artefakty, które broniły naszą krainę przez milenia. Jeśli udałoby nam się je odzyskać, mielibyśmy siłę, żeby stanąć do walki z naszymi wrogami. Odzyskanie tych klejnotów będzie trudnym zadaniem, nie wiemy gdzie one są i na pewno są doskonale strzeżone. Sami zapewnimy Ci wszelką pomoc, jaka będzie w naszej mocy. Pytanie jednak brzmi, czy podejmiesz się tego zadania.

- Zapewniam, że będzie ciekawie, nie wiem czy robiłaś już komuś żarty w słusznej sprawie, ku Chwale ojczyzny? – powiedział Discord przebrany w wojskowy mundur i na koniec zasalutował poważnymi brwiami.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchała uważnie. Wchłaniała każdą informację podawaną przez nadnaturalnych rozmiarów kuca. 

-E... le... men... ty... więc jest ich wiele tak?- spytała i zaczęła chodzić po pomieszczeniu. -i to klejnoty. Więc mam przemierzyć śwat w poszukiwaniu klejnotów... właściwie dobrym sposobem na ukrycie klejnotu jest wrzucenie go do innych klejnotów. Najlepiej gdzieś gdzie jest ich dużo i gęsto. Nie sądzę by wszystkie były trzymane w jednym miejscu. Uuuułi!- pisnęła wesoło i zaczęła radośnie tańczyć i podskakiwać. Króliczki na niej nie były zadowolone i z pewnością zeskoczyły, albo spadły przy najbliższej okazji -Wiem! Nie wiem absolutnie nic!- zawołała z dumą i przestała tańczyć. -Ale to dobry moment aby ktoś mi wyjaśnił co się na świecie dzieje. Czemu niebo się zepsuło? Kto je naprawił?- pytała szybko po czym wzięła łyczek wody -Ach. Kto odebrał wam ziemię? Właściwie jak wygląda odbieranie ziemi? Chyba we wiaderkach najwygodniej ją przenosić prawda? Tylko na co komu tyle ziemi...- zamyśliła się. Ta chwila milczenia mogła być jedyną okazją do przerwania jej natłoku bezużytecznych pytań. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Księżniczka Luna z rozbawieniem obserwowała taniec młodej Kiriny i gdy tylko wyczuła moment, aby wejść jej w słowo oznajmiła spokojnym, wręcz trochę matczynym tonem:

- Moja droga, wyjaśniając Ci po kolei. Elementów jest sześć i odpowiadają ważnym przymiotom, jakie powinien posiadać przyjaciel. Byłbyś tak miły i pokazał Twej podopiecznej jak wyglądają elementy? - zwróciła się do Discorda.

Pan Chaosu rozwinął rzutnik i włączył dużą płachtę materiału na stojaku, aby wyświetliła obraz. Na przeźroczu ukazały się elementy tak pod postacią naszyjników, jak i właściwych niezależnych klejnotów. Discord wyjął je, aby można było je obejrzeć w trójwymiarze.

- To właśnie są Elementy Harmonii, kamienie, które same mogą Cię zmienić w kamień, jeśli będziesz nieposłuszna księżniczkom. - Tu Discord został spiorunowany wzrokiem Luny - No co? A kogo innego zmieniacie w kamienie? To swoją drogą okrutna kara, zbyt okrutna dla biednych istot, które tylko chcą żyć ze swoją naturą. Obejrzyj te repliki, tak pieczołowicie przeze mnie wytworzone. Tego masz szukać.

- Elementów jest sześć, ale jak widzisz mogą przybierać różne kształty i formy. Ważne, żeby żadnego nie przeoczyć i dobrze je zapamiętać. Reprezentują odpowiednio Szczerość, Hojność, Lojalność, Życzliwość, Radość i Magię - Tu Luna wskazała na kolejne Klejnoty. Odpowiadając dalej na Twoje pytania. Niebo się zepsuło z naszej winy, ale też odkąd... - tu Luna zastanowiła się przez chwile jak najlepiej dobrać słowa, aby Eris zrozumiała - nas pocieszono, to chciałyśmy naprawić nasz błąd popełniony w smutku i z pomocą innych, udało nam się przywrócić niebo do dawnej wspaniałości. Ziemię zaś odebrały nam Changelingi, Gryfy i potężny Król i Czarnoksiężnik Sombra. Nie rozkopali jednak Equestrii i nie wywieźli ziemi jako takiej, zwrot którego użyłyśmy oznaczał, że przybyli do naszego królestwa i wypędzili nas z niego, wprowadzając surowe, niesprawiedliwe zasady i wtrącając niewinne kucyki do więzienia, a nawet robiąc im dużo gorsze rzeczy. - tu księżniczka posmutniała wyraźnie, na myśl o swych poddanych. 

- Możliwe, że ja też tak troszeczkę pomagałem przy tym, ale jak widzisz już się poprawiłem, bo nie ma nic ważniejszego niż przyjaźń - powiedział dumnie i z wyraźną przesadą Discord.

- W Elementach Harmonii drzemie wielka moc, która jest w stanie naprawić to wszystko, dlatego bardzo ważne jest, żebyśmy je odzyskali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyła uważnie na ilustracje i repliki. Mając do wyboru obrazki albo repliki wybór jest prosty, ale najpierw repliki bo przyjaciel się napracował. Wzięła każdy kamień w każdej formie. Pojedynczo każdy z nich obejrzała z każdej strony, pościskała w kopytkach, sprawdziła twardość, masę i ciężar z osobna, zapach, smak, a nawet wsłuchała się w drżenie cząstek struktury krystalicznej każdego kamienia.

-Ten od hojności najgłośniejszy.- mruknęła po skończonych oględzinach. -Iiiiiiijjjjj... czy klejnot reprezentujący magię, który reprezentuje przymioty przyjaciela oznacza że kucyk bez magii nie może być przyjacielem?- spytała i wlepiła bystre spojrzenie w Lunę. -Właściwie nie ma to znaczenia... tek król i czarnoksiężnik? Coś więcej o nim wiecie?- spytała niebywale jak na nią spokojnie. Wyglądała nawet na nieco przygnębioną. -Jakby się tak zastanowić... naprawdę walczycie z całym światem? I czy poza changelingami, gryfami, czarnoksiężnikami... jest coś... ktoś kto was nie lubi?- pytała rozbawiona. Taka ilość istot o które nie trzeba dbać daje jej ogrom możliwości do żartów i okrucieństw i okrutnych żartów i żartów okrùtnie śmiesznych. Tłumiła w sobie radosne piski na samą myśl o tej zabawie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To co tyczy się Przyjaźni w tym świecie ma wielkie znaczenie, bo może ona Ci mocno pokrzyżować plany, albo zamienić w kamień, albo uderzyć potężnym tęczowym laserem, albo

- Discord! - przerwała z naciskiem co raz mocniej znużona niewybrednymi docinkami Luna - Element Magii odpowiada za Magię samej Przyjaźni. To z niej samej wypływa ta specyficzna siła, więc nie trzeba włożyć magii w relację, aby ona sama zaowocowała tym, co jest w stanie zmieniać świat. Czarnoksiężnik nazywa się Sombra. Wraz z naszą Siostrą walczyłyśmy z nim, kiedy przejął kontrolę w dawnych czasach nad Kryształowym Imperium. Po tym jak został pokonany przez tysiąc lat nie powrócił. Nie tak dawno jednak mroczne kryształy znów zaczęły rosnąć, ale wtedy sześć dzielnych kucyków stawiło mu czoła i odzyskało Harmonię w Kryształowym Imperium. Teraz nasi wrogowie dobrze przemyśleli swe kroki i Królowa Changelingów Chrysalis stworzyła skomplikowane zaklęcie, które przywołało z niebytu Sombrę. Jest on potężnym przeciwnikiem, gdyż liczy sobie tyle lat, co My i nasza Siostra. Jego styl walki pozostawia wiele do życzenia, ale będąc wygnany z każdym rokiem jednał się z mroczną naturą Czarnych Kryształów i Koszmarów, przez co w tych dziedzinach magii osiągnął niezrównane, a zarazem najplugawsze mistrzostwo. Jego dusza jest do tego stopnia wypaczona, że jest gotów popełniać zbrodnie nigdy nie widziane w Equestrii, których nawet Królowa Chrysalis nie odważa się robić. Na szczęście wbrew Twym słowom nie cały świat stanął przeciwko nam. Dalekie Królestwo Zebr jest nam przychylne, jednak wyprawa w tamtą stronę jest długa i niebezpieczna. Słałyśmy już kilku posłów w naszym Imieniu, ale część nie zdołała się przedrzeć przez dżunglę i straże nieprzyjaciół, zaś inni przepadli bez śladu. Jednak są też rasy mniej nam przychylne, ale nie otwarcie wrogie, takie jak Smoki. Z nimi jednak nic nie można wynegocjować jeśli nie ma się pełnego skarbca, a nasz świeci pustkami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnęła się szeroko.

-Discoooord.- powiedziała podchodząc płynnie do niego i unosząc pyszczek w jego stronę. -A Sombra też może mnie uczyć? Pasuje do opisu. Jest zdolny do rzeczy do jakich nikt inny nie jest, więc jest kreatywny i osiągnął mistrzostwo w swojej dziedzinie!- mówiła z rosnącą ekscytacją i podskakiwała przed panem chaosu jak źrebak, który prosi o zabawkę. Nie zamilkła nawet na chwilę, nie strudzenie głośno i radośnie terkotała -i poszedł dalej! Tak! Tak jak mówiłeś! Nie zatrzymywać się tam gdzie zatrzymują się inni! Łaaaach.- obróciła się tanecznym krokiem. -A skoro ma tyle lat to pewnie dużo umie...- westchnęła i wypiła resztę wody -o czym my tu?... a tak! Smoki! Widziałam jednego! Taki fioletowy nie duży taki. Słodziak. Nie mam pojęcia czym są zebry. Podsumowując... nawet nie wiem jaka pogoda...- urwała na chwilę i zamyśliła się. Skakała z tematu na temat w dość niezgrabny sposób można to tłumaczyć częstymi rozmowami z Discordem -Potrzeba wam klejnotów do harmonii, klejnotów dla smoków, klejnotów do skarbca... Kryształowe imperium brzmi jak rozwiązanie... ach tyle dobra w jednym miejscu!- pisnęła radośnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak to chcesz opuścić swego najlepszego nauczyciela? - Tu Discord powiększył sobie oczy i zalał je łzami, ubierając się w strój akademickego wykładowcy. - Tak to jest, widzisz Luna dajesz młodym całe serce, pokazujesz jak siać chaos i zaraz jak tylko trafi się jakiś zwyrodnialec bez dyplomu, to już młodzi chcą uciekać i od niego uczyć się dobrej zabawy. Pensję dostajesz marną, ledwo wyżyć na niej możesz i takie to smutne życie. 

Tu Discord zmienił ton i bardziej na serio zabrał się za odpowiedź, kurcząc się i garbiąc oraz zieleniejąc na całym ciele.

- Zapewne się uczyć od tego megalomana mogłabyś, jednak na dobre by Ci moja młoda padawanko to nie wyszło. Zły Król Sombra zabawny nie jest. Ta ścieżka do okrucieństwa i płaczu, a nie do śmiechu Cię doprowadzi. 

Pan Chaosu zamachał rękami i zmarszczył czoło, by pokazać wizje. Eris ujrzała rozmytą mgiełkę, która odbijała wspomnienia ze zniewolenia tysięcy kucy w Kryształowym Imperium. Wszystko było szare, bez kolorów, kucyki smutne i faktycznie nic nie wydawało się wesołe. Nie była to wizja świata, jaką zwykle propagował Discord. Tu wszystko było podporządkowane mrocznej postaci siedzącej na tronie wśród fioletowych płomieni. Nawet sam panujący nie wyglądał szczęśliwie, bardziej emanując potężną mocą niż radością ze swoich możliwości. 

- Ta droga do złego porządku doprowadzić Cię może, a nie do chaosu i zabawy.

- Discord, zaczynam mieć wątpliwości co do Twojej uczennicy, jesteś pewny, że sprosta zadaniu? - powiedziała prawie niedosłyszalnie Luna do ucha Drakonequsa, przysuwając się blisko. Discord jakby urażony na swej dumie i ocenie wyprostował się, powiększył do zwyczajnych romiarów i przywdział wojskowy mundur.

- Żołnierzu Eris, dzielnie służyliście przez lata i wiele się nauczyliście. Teraz przyszedł czas, aby pokazać co umiecie, wydajemy rozkaz pojmania i przetransportowania żywcem Elementów Harmonii, czy wszystko jest zrozumiałe?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiło jej się smutno kiedy jej nauczyciel, przyjaciel i kompan i towarzysz i generał armii niepodzielonego chaosu, i dyplomowany profesor irracjonalności stosowanej uznał ją za niewdzięczną. Zwiesiła smutno łepek i położyła uszka. Uniosła kopytko jak źrebak, który chce coś powiedzieć. Wtedy Discord zmalał i zielonego koloru nabrał. Klacz nie raczyła mu przerywać, ale położyła się przed nim i uparcie machała kopytkiem na wysokości jego wzroku. Miała nadzieję że pozwoli jej mówić, jednak mgiełka i prezentowane obrazy skierowały jej myśli na inne tory. Widziała wiele kucy. Każdy smutny, każdy zniewolony, każdy robiący to samo. Taka powtarzalność, monotonia, czy prostych słów używając, nuda była dla niej czymś odrażającym. To trzeba bezwarunkowo zniszczyć. "I czemu on dymi?" Spytała się w myślach. Ale czasu na rozmyślania nie było dużo, nie gdy umundurowany Discord wymaga odpowiedzi. Natychmiast stanęła na baczność i stosowną iluzją przywdziała wojskowy mundur. No prawie. Jej mundur był w odcieniach fioletu, zaś wszelkie guziki wyglądały jak cukierki. Buty tylko na tylnych kopytach były czarne, masywne, na grubej różowej podeszwie. Stanęła na baczność przodem do Discorda, zasalutowała i zawołała pewnie i donośnie -Tak jest! Mogę o coś zapytać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Discord aż promieniował światłem dumy, dosłownie pojawiło się za nim słońce, które dumnie świeciło. Jego uwadze nie uszło, że Eris najwyraźniej źle odebrała Jego pierwsze zdania. Miały być żartem, takim super przerysowanym, aby nikt nie wziął go zbyt do siebie, jednak skoro uraziły młodą klacz, ten Pan Chaosu postanowił się do tego ustosunkować. Szybko zniknął mundur z siebie, po czym podniósł i przytulił Kirinę, powiększając Jej przy tym oczy i głowę, aby uwydatnić siłę przytulenia. 

- O moja najmilsza uczennico, możesz pytać oczywiście. Jestem z Ciebie dumny, pięknie zaprezentowałaś lojalność i obowiązkowość, a Twój mundur to szczyt szykowności. Nie chciałem Cię obrażać pierwszą wypowiedzią, przebacz mi.

Tu puścił już Eris i wyczarowując kwiatki latające i zbierające nektar z pszczółek, wręczył klaczy te pocieszne owady. Wszystko jak zwykle robił z dozą przesady, jednak tu widać było, że naprawdę przejął się złym odbiorem swego przedstawienia z poprzedniej sceny.

 

Luna zaś przyglądała się temu z niemałym rozbawieniem, rzadko można było zobaczyć Pana Chaosu tak zmartwionego. Już na pierwszy rzut oka księżniczka stwierdziła, że uczennica jest kimś wyjątkowym, że tak wpłynęła na Discorda. Owszem Eris była niekonwencjonalna, dziwna, niepewna jako sojusznik Rebelii, ale widać, że dla swego mistrza skoczy w ogień, a jej talenty do kamuflażu i iluzji, które dostrzegła Luna tym mocniej przemawiały za młodą Kiriną. Księżniczka stała tedy uśmiechnięta i nie chciała rujnować tej pięknej chwili. Gdzieś głęboko w sercu uczuła bliskość swej siostry, która też nawiązywała bliską więź ze swą uczennicą. Pani Nocy poczuła tęsknotę, że ona nigdy nie wychowywała swojej uczennicy. Była za to zbyt... niestabilna emocjonalnie, a przynajmniej tak łagodnie określała swoje problemy z Nightmare Moon. Jednak ostatnie wydarzenia wiele ją nauczyły i poczuła w sobie rozkwitający bukiet nadziei, że niedługo będzie gotowa, aby wziąć kogoś pod swe skrzydła. Tymczasem z niecierpliwością wyczekiwała pytania Eris.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzięła i powąchała pszczółki. Uśmiechnęła się słodko. Spojrzała znowu na Discorda i ze słyszalnym povzuciem winy zaczęła się tłumaczyć -Więc... z pierwszego Sobmra podpasował do nauczyciela. Sam mówiłeś że perfekcje w chaosie mogę osiągnąć niekonwencjonalnymi metodami i mieszaniem szkół wielu mistrzów.- wyjaśniła i żywiej pociągnęła dalej -Ale rozumiem czemu byłby to błąd. Ten potwór wytwarza potworne ilości nudy. Bezczelnie morduje różnorodność! Tą niegodziwość trzeba zniszczyć!- mówiła coraz głośniej, nie kryjąc niezadowolenia. Kiedy skończyła ten któtki wywód ustawiła się przodem do Luny i Discorda i w końcu spytała -I... chciałam zapytać... dlaczego on dymi?

 

To było tak niewinne, ciekawskie pytanie że Luna i Discord mogliby się rozczulić, a może to kwestia tych subtelnie powiększonych oczu w których wyraźnie odbijały się płomienie tańczące na świecach. W oczekiwaniu na odpowiedź patrzyła na raz na Lunę, raz na Discorda, czasem na przestrzeń między nimi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Discord rozczulił się jeszcze mocniej i otarł łzę dumy spływającą po twarzy.

- Czyż Ona nie jest taka mądra i pojętna? - westchnął rozpromieniony - i to wszystko tak szybko osiągnęła, kiedyś będzie pięknie siać chaos gdzie popadnie... - po szybkim zerknięciu na Lunę dodał - oczywiście ten przyjacielski i zabawny.

Księżniczka już nawet przestała zważać na słowa Discorda. Też była zadziwiona Eris, jej otwartością, niewinnością, a zarazem duszą do psikusów, jakby wyjętą z Discorda. Zaczęła zastanawiać się, czy Kirina była taka od początku, czy to Drakonequs wtłoczył w nią tyle z siebie. Zastanawiała się trochę zbyt długo i spostrzegłszy to wzdrygnęła się lekko.

- Czemu Król Sombra dymi? Jakby to prosto wytłumaczyć... Sam dym można uzyskać, jako prosty czar wymyślony kiedyś przez Derfio spod Gór, jednak w przypadku Króla Sombry nie jest to zwykły dym. Był to jeden z mędrców starych czasów, który przez lata studiowania dzieł Starswirla Brodatego, zaczął dodawać do zaklęć Ojca Magii trochę własnej inwencji. Mistrz Derfio spod Gór mieszkał... pod górami, w ciemnym lesie lub jaskiniach. Dlatego obcując wiele z ciemnością, zafascynował się nią i zaczął rozumieć jej naturę. Wplótłszy ją do czarów Starswirla zapoczątkował istnienie Magii Ciemności, która potem posłużyła do powstania Magii Mroku. Dokonał tego uczeń Derfiego, a zarazem jego syn, Nocturn. On to niepomyślnie przeszedł próbę, której Derfio poddawał swych podopiecznych. Zostawiał ich samemu w specjalnie zapieczętowanej jaskinii, aby ci przez tydzień mogli docenić ciemność. Nocturn jednak przeraził się i przez tydzień wszedł w swe koszmary. Nienawiść, którą żywił do ojca po tym zajściu kiełkowała w nim przez następne lata, kiedy to uczył się wszystkich sztuk od Derfiego. Pewnego dnia Nocturn zabił swego ojca, a na braci i pozostałych uczniów zesłał Mrok. Sam uciekł i zatarł wszelkie ślady za sobą, tak że gdy Mrok został zniszczony, nikt nie był w stanie odnaleźć Nocturna. Słuch o tym obłąkanym kucyku zaginął, ale niektórzy twierdzą, a my dajemy temu wiarę po wielu potyczkach z następcami Nocturna, że ten zmienił się w Koszmar u kresu swego życia i pod postacią nocnych widziadeł znajduje nowych adeptów mrocznych sztuk. Sombra jest najprawdopodobniej jednym z nich. Jednak ów potężny Król sam głęboko zraniony, przez ziszczenie się jego najgorszego koszmaru, podobno związanego z utratą ukochanej, posiadł niewyobrażalną potęgę Magii Mroku. Znalazł dzieła Nocturna, a może jego uczniów i zmierzył się z legendarnym czarnoksiężnikiem w Wymiarze Koszmarów. Tam pokonał go i przeraził do tego stopnia, że sam Nocturn stał się mu posłuszny. Płomienie i dym, które pojawiają się za Sombrą są emanacją Nocturna, jakby nim samym zaklętym w tej postaci. Sombra trzyma je u swego boku, aby mógł korzystać z ich potęgi, ale i wzbudzać niewyobrażalny strach, bo choć Król jest potężniejszy od syna Derfiego, to jednak on znacznie dłużej przebywał na świecie jako Koszmar, więc teraz służy swemu nowemu panu wiedzą. 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eris wsłuchała się w opowieść Luny jak źrebak w opowieść na dobranoc. Chciała przywdziać piżamę i przytulić misia. Walczyła ze sobą ciężko by tego nie zrobić, nie miała w zwyczaju powstrzymywać się od żartów jednak Luna wyglądała na... zbyt przejętą by chcieć żartować, mogłaby to odebrać jako brak szacunku i przerwać opowieść, a słuchało jej się wybornie. Dużo postaci i wielu zacnych mistrzów aż zrobiło jej się przykro gdy pomyślała że jedno życie jest zbyt krótkie by to wszystko poznać. Gdy Luna skończyła mówić kirina zamyśliła się chwilkę i powąchała otrzymane pszczoły jeszcze raz.

-Więcej mi wiedzieć nie trzeba. Mogę ruszać. Discord... odeślesz mnie? Sądzę że nieokreślony cel będzie dokładnie tym gdzie chcę trafić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

- Z największą rozkoszą - to mówiąc Pan Chaosu zamknął oczy wskazał jedną ręką kierunek i zanim ktokolwiek był w stanie zareagować pstryknął palcami, a Eris zniknęła. Jej podróż przez bezkres teleportacyjnej przestrzeni trwała dużo dłużej niż zazwyczaj, zdawało jej się, że minęło kilka miesięcy, niemniej pojawiła się tam, gdzie chciała czyli w nieokreślonym celu. Po chwili przed jej kopytkiem pojawiło się pudełko z drugim śniadaniem. Była tam szynka z kanapką i orzechy masłowe. Discord zawsze wiedział jak zatroszczyć się o jedzenie na drogę. Eris rozejrzała się dookoła. 

 

Znajdowała się w pomieszczeniu, wyłożonym ciemnym drewnem. W ścianach żadnego okna, za to wszędzie stały wysokie i dostojne szafy z licznymi szufladami, niczym w bibliotece. Pomieszczenie było średnich rozmiarów, pokryte cieniami rzucanymi przez liczne fotele. Zdawało się wygodne, choć oziębłe. Na środku stał spokojnie duży, ciężki i niski stół, na nim w idealnym porządku w szeregu prezentowały broń przyciski do papieru w kształcie kucykowych rycerzy z dawnych czasów. Na ścianie, oświetlone świecami iskrzyły się pancerze i stare miecze, zawieszone w zmyślnej konfiguracji. Jeden olbrzymi portret na najdłuższej ścianie wisiał w złotej ramie, przedstawiając kuca w szmelcowanej zbroi, który tryumfalnie stoi nad ciałem powalonego smoka. W tle przez chmury burzowe prześwituje promień słońca, który pada na niego. Obraz wykonany dobrymi farbami, przez niezbyt utalentowanego malarza emanował czystym kiczem i dużą dozą autozachwytu. Pokój z każdą chwilą zdawał się być aż nazbyt ułożony, wszystko miało swoje miejsce i nawet fotele, ustawione na pozór przypadkiem tak na prawdę tworzyły spójny zawijas dookoła stołu. Świece paliły się równo, nieporuszone żadnym powiewem wiatru. Jedyne co wyłamywało się ze schematu stagnacji był globus, który sam powoli się kręcił. 

 

Nagle ze ściany dobiegł cichy głos, który dudnił i zniekształcał się, niczym w jaskinii. Głos brzmiał dość dziecinnie, choć sympatycznie. Z każdą chwilą stawał się co raz głośniejszy. Nagle ściana pod tarczą herbową, powieszoną na ścianie otworzyła się i do pokoju wszedł ciemno żółty kuc. Miał biało-czerwoną grzywę, zaczesaną w bok i dość wątłą posturę. Twarz układała się w szczery i trochę naiwny uśmiech. Ogier, choć może bardziej wyrośnięty źrebak, miał krótko przystrzyżony ogon i nosił na sobie dobrze skrojoną, lekką karmazynową pelerynę. Przed jego pomarańczowymi, skupionymi oczami znajdowały się duże okulary. W pierwszej chwili nie zauważył Eris. 

- Za chwilę przyjdzie kapitan, trzeba tu trochę posprzątać!

Kucyk chwycił skrzydłem miotłę, którą wyjął z jednej szafki i zaczął pogwizydwać zamiatając podłogę. 

- Pokażemy Kapitanowi Grimowi raporty, jak tylko wróci z obchodu. Dziś mamy ważny list z królewską pieczęcią. To znaczy mój mały, że od samej księżniczki!

Eris zdziwiła się. Do kogo mówi ten kucyk? W pewnym momencie zobaczyła na biurku za drewnianym pudełkiem małe szklane pudełko, w którym był tyci ślimaczek z ładną niebieską skorupką, którą wcześniej Eris wzięła za kamień. Kucyk kontynuował dialog z tym małym stworzonkiem.

- Miłościwie nam panująca Luna opisała, że mamy wspomóc jej wysłannika. Ponoć to bardzo ważne zadanie. Ktoś do nas niebawem przyjdzie, zgodnie z listem ma się nazywać Eris.

W tym momencie kucyk stanął, bo zobaczył kirinę stojącą w drugiej części pokoju. Początkowo lekko się wystraszył i odskoczył w tył, przekrzywił głowę, uniósł jedną brew.

- Hej, przestraszyłaś mnie! W ogóle to kim jesteś? To dość nieoczekiwane...

Nagle w jego oczach pojawił się błysk.

- Czy Ty jesteś... miło mi poznać - tu skłonił się - Jestem Sparky Sulphur. W jakiej sprawie tu jesteś i kim jesteś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było tu stanowczo zbyt porządnie, chociaż absurd tego rodzaju porządku też istniał. Piękno w takim porzątku tkwi w jego ulotności. Tak naprawdę aby zniszczyć wszystko wystarczy obrócić jedną figurkę o 13.46°. To w polączeniu z obracającym się globusem może wywołać stosowną reakcje łańcuchową. Szczęśliwie analizowanie drugiego śniadania zatrzymało ją na tyle długo by nic nie ruszyła aż do przyjścia kuca. 

Gdy kucyk przybył i zaczął rozmowę Eris uprzejmie nie przeszkadzała. No przynajmiej do chwili w której dostrzegła ślimaka. Westchnęła rozczulona jego widokiem i niezwykłą barwą. Wtedy też kuc zwrócił na nią uwagę. Po wysłuchaniu go sięgnęła szynkę z kanapką.

-Macie kurierów szybszych niż teleportacja... albo faktycznie tkwiłam miesiąc w podwymiarze... tak czy siak jestem Eris i jestem zwyczajnie głodna.- mruknęła i wgryzła się w szynkę. -Mifo pownaw Szharky.- powiedziała z pełnymi ustami, a kiedy przełknęła pociągnęła dalej. -Zgaduję powinnam zaczekać na Kapitana. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ha HA! - Sparky tryumfalnie zakrzyknął. - Wiedziałem! Cieszę się bardzo Eris, że mogę Cię poznać. Owszem kurierów mamy bardzo szybkich, wręcz magicznie szyfrowanych. Dekret z resztą napisano z wyprzedzeniem, choć nie wiem ile spędziłaś w podwymiarze. Nie spodziewałem się Ciebie w moim gabinecie, ale to może i dobrze, bo nikt nie wie, że tu jesteś... To bardzo dobrze, pełna konspiracja, to lubię. Zaczekać na kapitana... w sumie by wypadało, kapitan Grim jest zajętym i bardzo rzeczowym kucem, więc raczej nie byłby zbyt zadowolony, gdyby nie poznał osobiście celu Twojej wizyty. Tymczasem postaram Ci się jakoś umilić czas, może już czegoś potrzebujesz? Mówiłaś, że jesteś głodna, czy życzysz sobie czegoś poza tą egzotyczną przekąską, którą spożywasz? Swoją drogą, może to niezręczne pytanie, ale... nigdy nie widziałem stworzenia jak Ty, masz na prawdę imponującą... grzywę? Bo to co masz na szyi to grzywa? Intrygujące, a jakie piękne zarazem. Iście egzotyczne. Przypominasz trochę egzotyczny owoc... Oczywiście traktuj to jak komplement.

Tu kucyk po chwilowej pauzie jakby wyszedł z narastającego monologu pytań, wyprostował się lekko, odgarnął grzywę na bok, aby nie zasłaniała widoku. Jego twarz jakby trochę wydoroślała i uspokoiła się.

- Zanim odpowiesz, pozwól, że w pełni się przedstawię, teraz gdy znam Twe imię, mogę dopełnić formalności. Znajdujesz się w mym prywatnym pokoju, w podziemiach starej, opuszczonej szopy rodziny Pearów na obrzeżach Ponyville. Ja jestem głównym pocztowym i raporcistą tej placówki. Cieszę się niezmiernie, że mogę Cię tu powitać. - kucyk kończąc zdanie znów uśmiechnął się przyjacielsko i poprawił okulary. Jego oczy błysnęły iskrą ciekawości i zaczął się ponownie przyglądać Eris, wyczekując odpowiedzi na jego pytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eris słuchała jedząc swoje śniadanie. -Sporo pytań.- stwierdziła kończąc jeść. Strzepnęła kopytka i pospacerowała trochę może po to aby rozchodzić nieco ścierpnięte kopyta, a może po to by zaprezentować się rozmówcy z każdej innej strony. Wyglądało na to że jego wzrok jej nie przeszkadzał. Podeszła do stołu i spojrzała jeszcze raz na te figurki.

-Szczerze mówiąc czegoś bym się napiła. Pomidorowy sok będzie doskonały. Tak pomidorowy sok z malinami i wiśniami z laseczką wanilii i szczyptą pieprzu. Tak to jest to.- powiedziała rozmarzona. -Tak. To grzywa. Polecam ci sobie taką wychodować. Praktyczniejsze rozwiązanie niż jakiekolwiek torby uwierz mi. Odniosłam wrażenie że lubisz egzotykę... cokolwiek to znaczy... zechciałbyś mi coś o tym opowiedzieć? Może też co nieco o Ponyvill? Może coś więcej o Kapitanie? A może może łuuuuuułii!- pisnęła wesoło i podskoczyła -Wyjdźmy mu na przeciw!- zawolała wesoło stając na przednich kopytach przed rozmówcą. 

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapitan Grim, od niedawna jedna z wiodących sił w Rebelii, wierny sługa księżniczki Luny, zmienił się od czasu pamiętnej bitwy o Canterlot. Brał w niej udział jako jeden z dowódców, i jako jeden z nich ledwo uszedł z życiem, kiedy siły buntowników poniosły klęskę. Mówi się, że jego własne siły musiały siłą ściągnąć go z pola bitwy, bowiem waleczny ziemski kuc bronił swych osiągnięć łopatą i mieczem. Podobno trzeba było go znokautować, aby wyprowadzić go z upadającego miasta. Jednak udało się to. Grim Cognizance, pułkownik sił rebelianckich, największy zwolennik Księcia Equestrii, przetrwał. Po walkach w stolicy próbował przez bardzo krótki czas zorganizować własną komórkę Rebelii, by w imię swoich ideałów podjąć dalszą walkę.

Jednak ostatecznie do żadnego rozłamu nie doszło. Księżniczka Luna została w cudowny sposób odmieniona, by przejąć dowództwo nad organizacją dążącą do przywrócenia Diarchii w podbitym przez Podmieńce, zbuntowanym kraju. Przeprowadziła ona rozmowę z ziemskim kucem, uchylając się do niektórych postulatów, które ów przedstawił jako filary swej osobistej wojny przeciwko zniewoleniu, jakie panowało w kraju również przed najazdem Chrysalis oraz sprzymierzonych z nią sił ciemności. Po długich paktach z Księżniczką Grim zdecydował się przyłączyć do jej odłamu Rebelii, by walczyć o spójną, wolną i niezależną Equestrię, w której żądania każdego kuca będą rozpatrzone i wysłuchane. Ci, których porwał za sobą dołączyli do ogólnokrajowej walki jako doborowe siły wprawionych w podjazdowej wojnie partyzantów.

Sam kuc zmienił się także fizycznie. Jego wąsy i broda rozrosły się, niegolone. Spojrzenie, już wcześniej stalowe, nabrało twardości i autorytetu, a mięśnie, i tak wcześniej obecne dzięki ciężkiej pracy, uwypukliły się na tyle, by rywalizować z tymi dowódcy Greena. Także i uzbrojenie ogiera zmieniło się. Prosta, skórzana zbroja została zastąpiona mieszanym, skórzano-łuskowym pancerzem, a do łopaty noszonej przy boku niczym wierny oręż, dołączył prosty miecz. Oczy ogiera widziały także wiele papierów związanych nie tylko z taktyką, ale też i strategią Rebelii, której wciąż pomagał ze wszystkich sił albo bezpośrednio, albo zza biurka.

Dziś jednak rdzawy ogier dostał inne zadanie. Ma stawić się w pomieszczeniu, o którym do tej pory nie wiedział, że istnieje. Widać, że sekret misji ma zostać zachowany. Dlatego też odprawił swych adiutantów, pewnie wkraczając samemu w prowadzący doń tunel.
- Przekażcie najnowsze rozkazy placówkom położonym niedaleko stolicy - oznajmił zanim wkroczył w podziemne przejście. - Dalsze rozkazy dotrą, kiedy dowiem się, czego potrzebuje ode mnie księżniczka Luna. Chwała wolnej Equestrii!

Z tym pozdrowieniem, pożegnał swe kuce i udał się w głąb tunelu, niepewny tego, co może nastąpić.

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Coś do picia mówisz... hmm pomyślmy, już zaraz czymś Cię ugoszczę. - stwierdził Sulphur i już gdy sięgał do jednej szafki z kilkoma mocniejszymi napojami, w których obfite zapasy były wyposażone placówki dowodzone przez Kapitana Grima, kuc nagle wstrzymał się, bo dotarło do niego żądanie Eris.

- Zaraz mówisz sok pomidorowy z... malinami. No cóż to pierwsze załatwię, ale im dalej w Twe żądania tym ciężej będzie. Zaraz skoczymy i zobaczymy co mają chłopaki do jedzenia. Co do egzotyki to mówiąc szczerze więcej mnie pociąga, niż o niej wiem. Większość życia spędziłem w tych okolicach i nie widziałem wielu niezwykłych rzeczy, a już na pewno takich pięknych, nietypowych stworzeń jak Ty. Nie wiem tylko czemu dostałaś tajną misję, skoro tak rzucasz się w oczy, ale nie mnie o tym decydować. Co do Ponyville to jest wiele do powiedzenia, streszczę się więc. Jest to małe miasteczko, graniczące z lasem Everfree, dlatego utrzymujemy tu jedną z komórek kontaktowych z Księżniczką. Ta mieścina to też symbol oporu, gdyż to w niej mieszkała szóstka dzielnych bohaterek, które nie raz ocaliły Equestrię przed najazdami. Teraz jednak zostały porwane, ale duch tego miejsca dalej żyje we wszystkich mieszkańcach. Mimo licznych patroli i wszechobecnych Changelingów okazuje się, że większość kucyków dobrej woli jest tu z nami. Jesteśmy tu tak zgrani, że te paskudne robale czują się zagrożone. Mają garnizon liczący sobie ze 100 Changelingów, a mimo to siedzą większość czasu poza miastem w wybudowanej małej placówce. Przychodzą tu tylko na patrole i to dużymi grupami. Widać, że się boją. Mamy tu taki ciekawy pakt o nieagresji. My moglibyśmy ich zmiażdżyć, zniszczyć i pogonić w mgnieniu oka... ale nie robimy tego, bo przysłaliby tu resztę armii i byłoby po nas. Z kolei oni na razie nie dopuszczają się żadnych większych nagonek na nas, bo Ponyville pozostaje symbolem. Inne kuce w całek Equestrii mimo apatii, w którą popadły mogłyby się wybudzić z bezdusznego letargu, gdyby ktoś zniszczył Ponyville, to taka narodowa świętość. Nawiasem mówiąc Rebelii oberwało się w opinii publicznej za rozrubę w Canterlot... ech te kucyki nic nie myślą, dobrze, że księżniczka Luna została odbita, bo gdyby nie to to Rebelia już w ogóle miałaby zbrukaną reputację u wielu osób. Odszedłem od tematu. Słuchaj więc, nie wiem ile potrwa taki stan, na pewno wiedzą, że my tutaj działamy i tylko czekają okazji, aby nas złapać. W końcu znajdą pretekst, albo tak uśpią wszystkie kucyki, że w końcu nikt nie zareaguje nawet na atak na Ponyville. Na taki wypadek oczywiście mamy przygotowane plany ewakuacji, więc nie masz co się martwić. No i tym jest teraz Ponyville, ostoją oporu i chyba ostatnim w miarę normalnym miejscem w Equestrii, gdzie Changelingi nie zaglądają w każdy kąt i gdzie więcej jest naszych niż ich. Tu z resztą wszyscy się znamy, więc nawet umiejętności upodabniania się robaków do nas nie wystarczają, aby nas oszukać! Trzeba przyznać, że obecność takiego miejsca napawa dumą, nie? - Kucyk w swoim wywodzie wydawał się zapomnieć zupełnie o innych pytaniach, a także o tym, że miał zapewnić coś do picia. Stał przy wyjściu z pomieszczenia i zamiast w końcu wyjść to wrócił i zaczął się przyglądać dalej Eris.

 

Kapitan Grim, postać przesławna w ruchu oporu całej Equestrii zapisał złotymi zgłoskami swe nazwisko, będąc jednym z dowódców przesławnego ataku na Canterlot. Przez jednych podziwiany i wychwalany, przez innych szczerze znienawidzony. Opinie bowiem, jak powiedział Sulphur były podzielone. Dla jednych szturm na stolicę był niepotrzebnym rozlewem krwi, a przede wszystkim dewastacją tego pięknego miasta, które po dziś dzień znajdowało się w gruzach. Dla innych jednak była to manifestacja oporu, która zakończyła się powrotem Luny. Ta dostojna Pani Nocy wlewała wiarę w przywrócenie starego ładu w Equestrii i wyswobodzenie się spod jarzma najeźdźców. Grim zaś przez to oblężenie stracił prawie wszystkich znajomych, przyjaciół, czy braci z pola bitwy, z którymi wyruszył kiedyś w długą podróż. Część z nich zapewne zginęła bohatersko, część towarzyszy oddzieliło się od głównych sił rebelii i zniknęło pośród ruin. Z pewnością niektórym udało się ujść z życiem, ale gdzie teraz są, nikt nie był w stanie powiedzieć. Wreszcie niektórzy udali się do Wschodniej Strażnicy Tycjana wraz z Księżniczką Luną. Teraz z nowym stanowiskiem, większą władzą i z nielicznymi starymi towarzyszami Grim wypełniał swe obowiązki organizacji Rebelii na terenie Equestri i koordynacji ucieczki kucyków do Lasu Everfree. 

 

Gdy Rdzawy kuc odprawił swoich podwładnych wszedł do nieznanego korytarza w jednej z rozbudowanych, podziemnych, ukrytych baz na terenie Ponyville. Korytarz ten był świeżo wykopany, gdyż Sulphur niedawno wykończył tworzenie swojego nowego gabinetu, przenosząc rzeczy ze starej, opuszczonej szlacheckiej rezydencji na uboczu. Ciemno żółty kuc nie podzielił się jeszcze z nikim swym dziełem i dzisiaj chciał przedstawić je Kapitanowi. Jeden z rebeliantów powiedział Grimowi, że Sulphur ma istotne rozkazy od Księżniczki i czeka właśnie na końcu tego korytarza. Ziemny tunel prowadził co raz dalej w ciemność. Nie był nawet do końca wykopany, o czym Grim przekonał się kilka razy wpadając nogą w grudę ziemi, czy korzeń. Gdyby ktoś łaskawie uprzedził Kapitana, że droga będzie długa i bez światła z pewnością wziąłby pochodnie, ale omieszkano przekazać tę ważną informację. W końcu rdzawy kuc zapukał do drzwi, wpadając zwoją głową w ścianę przed sobą. Zakamuflowana ściana na zawiasach ustąpiła i tak Grim zjawił się w pokoju, wpadając i ledwo łapiąc równowagę. Sulphur zerwał się na równe nogi, zasalutował, a na twarzy wyraził skruchę, jednak aby oddalić myśli swego przełożonego od niezbyt dobrego dojścia do nowego gabinetu, szybko zaczął zdawać raport.

 

- Kapitanie Grim, dostaliśmy dzisiaj specjalnym kanałem wiadomość z Tycjana. Wiadomość jest od samej Księżniczki. Są to informacje tajne, tylko do sztabu i osób, które wiedzieć muszą według sztabu. Obok mnie stoi przyczyna wiadomości. Kirina Eris, a przynajmniej tak jest napisane w liście, przybyła do nas po pomoc w swoim zadaniu. Zadanie nie zostało przybliżone w liście, ale mamy udzielić jej wszelkiej pomocy, gdyż jej misja ma niezwykle dużą wagę. Na tym wiadomość się kończy, moim zdaniem dość mało to konkretne i nie mam pojęcia czym jest Kirina, ale nie ja pisałem ten list, więc... Melduję, że owa klacz, która stoi obok mnie podaje się za Eris i pojawiła się znikąd, najprawdopodobniej teleportacją. Jest uprzejma, całkiem sympatyczna i chce się napić soku pomidorowego... a i jeszcze jedno - tu kucyk zmienił zupełnie ton ze służbowego nadawania na luźny i przyjacielski - przyniosłem trochę zaopatrzenia do gabinetu, żeby nam się lepiej po godzinach pracowało. - To mówiąc otworzył szafkę, w której pokazała się znaczna ilość jedzenia, herbat, kaw, a także cydru. 

- Apple Bloom była ostatnio bardzo hojna dla mnie, niestety nie ma tu soku pomidorowego, z resztą jest to oficjalna wałówka naszej placówki, więc nie śmiałem częstować gościa bez Pańskiego pozwolenia Kapitanie. A no i w terenie na razie spokojnie. Patrol robali przewidziany dzisiaj rutynowo za trzy godzinki, żadnych niepokojących wieści, poza tym, że Derpy wczoraj ograła mnie w warcaby, nie mam pojęcia jak ale tym okiem jakoś widzi więcej możliwości niż ja.

 

Sulphur zawsze pozwalał sobie na dużo spoufałości, ale w gruncie rzeczy był bardzo rzetelny i obowiązkowy. Jeśli przechodził do rozmów o warcabach znaczyło to zwykle, że faktycznie w całej Equestrii panuje obecnie spokój. Dla wielu więc jego paplanie o grach było niczym pieśń wytchnienia i radości, w czasach w których najczęściej Sulphur nie mógł snuć historii o tajemniczym zdobyciu damki przez Derpy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo niepomyślne wieści, tym bardziej że jej prośba nie była jakaś bardzo wymagająca. Starała się wybrać w gruncie rzeczy pospolite składniki, więc tym bardziej poczuła się rozczarowana i opadła znów na cztery kopyta. Mruknęła coś i wsadziła sobie pod język orzecha masłowego, miała szczerą nadzieję że dostała te musujące. Mimo zachwytu nad smakiem przekąski słuchała odpowiedzi kuca dość uważnie, chociaż cały czas też próbowała poczęstować go takim orzechem. Najwidoczniej jej rozmówca tak zaangażował się w swoją odpowiedź że nie chciał przerywać. Uznała że uszanuje to i zaczeka, lecz kiedy w końcu skończył mówić, a ona miała okazję zapytać do pomieszczenia wpadł kapitan i zaczęło się od nowa. Raportu kierowanego do innej osoby też wysłuchała, jakoś tak lubi wiedzieć rzeczy. Nie przerywała i nie wtrącała się, ale kiedy tylko Sulphur skończył mówić podała Grimowi nieco nadtopionego orzecha i spytała szybko -Orzeszka? Jesteś kapitanem? Gdzie kapelusz? A papuga?

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podążając tunelem, mimo pewnych niedogodności w postaci wystających korzeni, brodaty ogier był w stanie docenić to, jak szybko udało się zorganizować zarówno siły, jak i środki, aby wykopać i przygotować nowy tunel, na końcu którego czekał na niego Sulphur, jeden z wtajemniczonych i członek lokalnej placówki. Choć ogier koordynował ucieczkę kuców oraz organizowanie oddziałów, nie miał dotąd okazji zakręcić się wokół tej placówki na tyle mocno, by poznać wszystkich, jednak akurat żółtego kucyka co nieco kojarzył i wiedział, że przynajmniej do tej pory ten nie zwykł był stacjonować pod ziemią. Mimo niedogodności, korytarz robił na ziemskim kucu raczej dobre wrażenie, tym bardziej, że po pewnym czasie jego myśli przeszły z wyklinania na czym świat stoi każdego kolejnego potknięcia do rozmyślań. Grim myślał o bitwie, poniekąd jako o swej osobistej porażce, oraz o całej wyprawie, która do niej doprowadziła. Stracił wielu przyjaciół, niektórych dopiero poznanych. Z perspektywy czasu nawet o kucach, które się z nim zupełnie wtedy nie zgadzały, myślał chociaż jako o towarzyszach. Wszak każdy z nich, choć na różny sposób, walczył o to samo.

Ten ciężar straty na sercu rozpalał dodatkowe pragnienie zemsty. Było ono tym gorętsze kiedy jego myśli schodziły na Animal Heart, ujmującą pegazicę i jego przybraną córkę, z którą kuc stracił kontakt i nie wiedział, co się z nią działo. Mógł mieć tylko nadzieję, że dotarła do Tycjana lub którejś z komórek Rebelii i udało jej się wydostać. Jego rozmyślania przerwało wbicie się z pełną siłą przyspieszonego chodu najpierw chrapami, a potem czołem w zakamuflowaną ścianę. Może i zakląłby siarczyście, jednak ta ściana zaraz ustąpiła pod dotknięciem, zmuszając go do szybkiej i tylko naprawdę wielkim szczęściem udanej próby złapania równowagi. Po całkowicie i w pełni profesjonalnym wkroczeniu do pomieszczenia, Kapitan Grim wyprostował się lekko, potoczył wzrokiem po zdecydowanie nowym, aczkolwiek już gustownie urządzonym gabineciku, na chwilę zawieszając go na Sulphurze i na dłuższą chwilę zatrzymując go na nieznanym sobie stworzeniu. Sympatycznie wyglądającym, skądinąd. Rdzawy kuc od razu dostrzegł na jej czole krzywy róg, jednak jego niegdysiejsze uprzedzenia wobec pewnej rasy kuców dawno zmył fakt, że jeden z magicznie uzdolnionych uratował mu życie. By nie wspomnieć o fakcie, że teraz rdzawy kuc postrzegał wszystkich Equestrian jako jeden naród, pragnący gorąco zrzucić kajdany niewoli, a nie jako trzy kasty. Takie myślenie pozwalało skoncentrować złe emocje przede wszystkim na wrogach Luny i kucyków.

- Znakomicie. Dziękuję za wprowadzenie, Sulphurze. Nie wierzę, że znowu dałeś się ograć - Grim po wysłuchaniu raportu zasalutował dziarsko jednemu ze swoich podwładnych, radując się w duchu, że jak na razie na jednej z najważniejszych tras przerzutowych panował spokój. Nawet klepnął go lekko w plecy, na znak uznania i by pokazać, że nie gniewa się o nic. Nie omieszkał także zbliżyć się do szafki z zaopatrzeniem i otworzyć ją szeroko. - Śmiało, częstujcie się czym chcecie, nie trzeba było na mnie z tym czekać! Z sokiem pomidorowym jest trochę gorzej, ale myślę, że tym co tu jest można się z powodzeniem najeść i rozweselić. Lubię czasami odwiedzić Ponyville, ze względu na spokój jaki tu panuje, na nieskażoną jeszcze energię tej osady. A dwa, trzy lata temu nawet nie wiedziałem, że istnieje!

Z tym ostatnim zdaniem kuc bez ceregieli sięgnął po butelkę cydru oraz herbatę. Rozkazy rozkazami, wojna wojną, lecz kiedy jest chwila spokoju i wytchnienia, trzeba zeń korzystać. Tym bardziej, że jak wynika z raportu żółtego kucyka, rdzawy ogier może wkrótce udać się na pewną bardzo tajną misję. Cieszył się nieco we wnętrzu niczym źrebak na wieść o Nocy Koszmarów, bowiem od pewnej chwili nie był za bardzo w stanie ruszyć się zza biurka, i zaczynało mu to już dokuczać. A wyprawa miała odbyć się, jak widać w towarzystwie nikogo innego jak tej uroczej i tajemniczej niewątpliwie klaczy. Kiriny Eris. Która właśnie zaproponowała mu jakiegoś orzeszka.
- Przyjmuję, dziękuję - odparł Grim wesołym tonem, choć zanim wpakował sobie orzeszka do ust ogier uśmiechnął się lekko. Kapelusz, papuga? - Jakkolwiek kiedyś o tym myślałem, jestem żołnierzem, a nie piratem, droga Kirino Eris. Miło mi cię poznać. Jak zakładam, masz związek z ową tajną misją?

Oczekując na odpowiedź, ogier zakrzątnął się by przygotować herbatę. Miał na tyle podzielną uwagę, że na spokojnie byłby w stanie się zatrzymać by tej odpowiedzi faktycznie wysłuchać, gdy nadejdzie.

 

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orzech faktycznie okazał się musujący i rozpływał się w ustach niczym masło, chrupiąc w między czasie i uwalniając sporą ilość bąbelków. Dla Grima owa przekąska była tak niecodzienna, że wyraz twarzy jaki przybrał jedząc ją zwrócił od razu uwagę Sulphura. Ten wcześniej podśmiewując się pod nosem z sympatią z wypowiedzi Eris o kapeluszu i papudze, zajął się teraz przyszykowaniem herbaty i poczęstunku. Zręcznie wyjmował kolejne lokalne przysmaki,  pierwsze pochodziły bezpośrednio z farmy, jak Zap Apple Jam, szarlotki, jabłka na patyku w karmelu, czy bardziej konkretne wyroby z marchwi w tym jego ulubione krokiety marchewkowe. Kolejne potrawy zostały podarowane przez innych miejscowych darczyńców, więc znalazły się tam frytki z owsa, słomiana cola, kilka burgerów do odgrzania, no i różne domowe nalewki owocowe. Sulphur odgarnął swoją czerwoną grzywę w białe pasy, która opadła mu na oczy podczas opróżniania szafy. 

- W to mi graj Kapitanie, cieszę się, że dzisiaj możemy pozwolić sobie na małą ucztę. Szkoda by było, gdyby pierwsza świeżość ciast przeminęła. Zatem smacznego wszystkim życzę, bo już do stołu podano.

Faktycznie, gdy ciemno-żółty kuc wyjmował jedzenie, wydawało się, że umieszcza je w nieładzie na stole, jednak teraz gdy skończył nagle wszystko ułożyło się w logiczną i koncepcyjną całość. Potrawy zostały ułożone tak, że przystawki znajdowały się po jego prawej, dania główne na środku a desery po lewej, w pasach tematycznych według głównego składnika. Nakrycia i bogata srebrna zastawa błyskawicznie kilkoma ruchami Głównego Raporcisty pojawiła się z brzękiem na blacie. 

- Choć tu mamy pyszne rzeczy, to nie omieszkam spróbować czegoś nowego, zapraszamy panienkę Eris do stołu, zapytam się jednak wpierw czy też mogę poprosić o przysmak, który mego przełożonego tak zadziwił? Przy okazji także jestem ciekaw szczegółów misji, czego ona dotyczy i jak możemy panience pomóc?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co wydarzyło się na stole było dla niej czymś niesamowitym i przerażającym zarazem. Takie piękne przejście z bezładu do porządku nie było czymś co mogła kiedykolwiek zobaczyć. Nic więc dziwnego że wydała z siebie zdumione "łaaa", chociaż tą samą reakcję mogła wywołać mnogość potraw na stole. Jej uwagę szczególnie przykuły desery, chociaż i na dania główne często zerkała. Szukała potraw o wyrazistym smaku czegoś pikantnego w daniach głównych i niedorzecznej słodyczy wśród deserów. Stworzenie właściwego kontrastu mogłoby wywołać euforię podniebienia. Taki miała w tym momencie cel. Kiedy w końcu przed nią znalazły się szarlotka doprawiona cynamonem i marchewkowo pomidorowe placki na ostro zaczęła tworzyć z nich jedną porcję nowego dania. Sama całości by nie zjadła a nie chciała przywłaszczać sobie całej szarlotki i wszystkich placków. W międzyczasie odpowiedziała na pytania.

-Po pierwsze. Tym dobrem trzeba się dzielić.- powiedziała wesoło i podała ogierowi orzeczka. Po tym jej ton zmienił się diametralnie z luźnego i przyjacielskiego na poważny i bezduszny -W prostych słowach. Mamy odzyskać elementy harmonii.- powiedziała z pełną powagą i przerwała na chwilę. Po krótkiej chwili pociągnęła dalej tym samym tonem -Co do tego jak możecie pomóc...- mówiła powoli po czym przyłożyła sobie kopytko do brody w geście zamyślenia. Po chwili namysłu i kilku "hmmm..." powiedziała po prostu -Kłamać.

Widząc jednak krzywe spojrzenia postanowiła skonkretyzować -Roznieść wieść że gryfy i Sombra ostrzą sobie kły na Equestrię. Niech ta plotka krąży wśród podmieńców, niech obawiają się zdrady. Ach najwspanialej by było gdyby gryfy i tych od Sombry poinfirmować o nadchodzącej ofensywie podmieńców.- powiedziała i mrugnęła porozumiewawczo do ogierów. Z pewnością domyślają się co chciałaby uzyskać, pozostaje tylko pytanie jak to się ma do odzyskania elementów. Postanowiła nie wyjaśniać tej kwestii, może się domyślą, a jeśli nie to po prostu zapytają.

Idealnie skończyła mieszanie swojej potrawy. Finalnie wyglądało to jak spaghetti tornado w którym makaronem jest przekształcony placek, sosem wnętrze szarlotki a parmezanem porkuszone ciasto na wierzchu. Wyglądało to całkiem nieźle. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sulphur skosztował i wpierw jakby zatrzymał się a potem szeroko uśmiechnął żując.

- Jacie, czegoś takiego jeszcze nie jadłem dobre, dziękuję bardzo.

Potem wysłuchał spokojnie wyjaśnienia dotyczącego kłamstwa i pokiwał ze zrozumieniem.

- To by się w sumie mogło udać, mówiąc szczerze. Ten sojusz naszych wrogów i tak jest bardzo kruchy. Z tego co się orientuje istnieją jakieś spory terytorialne co do podziału granic, czy coś w tym stylu. Mogłoby wypalić, pytanie tylko czy to coś da, bo skoro Sombra i Chrysalis nie darzą siebie szczerą miłością, o gryfach nawet nie wspominając, to zapewne i tak nasi wrogowie szykują się do ewentualnej konfrontacji. Rozsianie takich plotem będzie dziecinnie łatwe, ale nie wiem czy przyniesie zamierzony skutek. Skoro przy skutku jesteśmy, to Ty zamierzasz zrobić jak już rozniesiemy pogłoski?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...