Skocz do zawartości

Hybris [Z][Przygoda][Violence][Dramat][Human]


Thar

Recommended Posts

Ostatnio udało mi się ukończyć mój projekt drugoplanowy na opowiadanie Human in Equestria. Zapewne wyda się miejscami dość typowe (nie bez powodu) i nudnawe, ale jak sam tytuł wskazuje me ono pewien cel i mam nadzieję, że ten cel ostatecznie uzyskuje. Nie marnując więcej czasu zapraszam do czytania: https://docs.google.com/file/d/0B1_0PyJ3oi4WQkZBY2dEYlpXREk/editPS. Nie, nie ma wersji nie-pdf, bo aktualne edytory WYSIWYG nie spełniają moich rygorystycznych norm DTP :P. Polecam pobrać PDF na dysk jeżeli źle się czyta, lub po prostu sobie przybliżyć (polepsza jakość). PS2. Jeżeli przeczytasz, to proszę skomentuj, chętnie biorę pod uwagę wszelką krytykę <3.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wszystko co wychodzi spod kopyt Thara - niepowtarzalny, zajmujący i genialny! Od samego początku wciągnęła mnie akcja i opisy. Taki gawędziarski styl i potoczystość opisów ze zręcznie wplecionymi żartami. To porywa także czytelnika. Mnie porwało. Jakbyś się bawił słowami, Thar. Po prostu kocham <3 Dlaczego o tym piszę? Bo to pierwsze moje wrażenie i coś czego nie było w poprzednich twoich ficach, a przynajmniej nie w takim stopniu ;3 Zmiana scenerii, klimatu, jak i sama retrospekcja w drugiej części zaskoczyły, na początku dziwnie się było przestawić, jak już ci kiedyś pisałem o tym fragmencie, ale szybko się o tym zapomina. Wizja "starożytnej" Equestrii całkiem ciekawa. Szczególnie podobał mi się odmalowany przez ciebie portret księżniczek - jako władczyń i jako sióstr. Popełniłem karygodny błąd, nie sprawdzając, co znaczy tytuł, mimo że go nie zrozumiałem na początku. A pomógł w zrozumieniu przesłania utworu. Miałem jeszcze sobie po przeczytaniu puścić jakiś film na kompie, albo coś, ale po prostu nie byłem w stanie, po tym co zrobiłeś z moimi emocjami, Thar.

P.S. Zauważyłem chyba jedną literówkę: "– Co się stało? Możemy ci jakoś pomóc? – zapytał go dostrzegłszy jak reszta jej przyjaciółek podchodzi i siada wokół przysłuchując się ich rozmowie." Końcówka 3 rozdziału. Powinno być chyba "zapytała"?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 1 month later...

Może i odkopuję, ale... ostatnio w końcu udało mi się to przeczytać. Nie mogłem tego odpuścić, a skoro już przeczytałem to chyba wypada coś napisać, choćby i bzdury. Tharowe fanfiction czyta mi się doskonale choćby nic się nie działo przez 20 stron, a w dodatku zawsze da się z nich wyciągnąć jakiś temat do rozważań. Przyznaję jednak, że albo przekaz jest tak prosty, że wydaje mi się za prosty, albo zbyt trudny i nie ogarniam... tytuł brzmi "hybris" podczas gdy początek i koniec wskazuje na nieco inny termin pokrewny, mianowicie mnie automatycznie nasuwa się "fatum". Klimat odczułem jako... ciężki, ale z normalnym, naturalnym poczuciem humoru bohaterów i bardzo mi się to podobało. Motyw z retrospekcją może nie jest jakiś superoryginalny czy zaskakujący, ale doskonale się tutaj sprawdził i mocno mnie ruszyło. Samospełniające się życzenia zrobione dość rozsądnie i nie było przesadnego overpower... Do tego fajna wizja Equestrii tysiąc lat wstecz, odpowiednie reakcje kucyków znanych z serialu, bitwa... wszystko bardzo pięknie. Nie żałuję, że zająłem się tym zamiast ćwiczeń z matematyki. Ty chyba lubisz niedopowiedziane zakończenia, Thar? -_-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Odkopuję, bo nie godzę się, by zapomnieć o tym. Może ktoś jeszcze do tego zajrzy, dzięki mnie?

Opowiadanie z jednej strony wielce typowe. Dwójka ludzi - broniaczy trafia do Equestrii. Skąd my to znamy? Takich jest na pęczki. Forma jednak i styl jakim zostało to wykonane, nadają odpowiedniej mocy, by utrzymać czytelnika przy lekturze, żeby mógł zgłębić całą niezwykłą/nietypową historie. Gwarantuję wam, nie zawiedziecie się na tym, jeśli szukacie czegoś do czytania, to, to jest właśnie to. Nie jest długie, choć takie mogłoby być. Autor na 45 stronach zdołał zmieścić wszystko co chciał przekazać.

Polecam, bo warto na to zerknąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

SPOILERY.

 

W sumie nie jestem pewna, od czego zacząć. Z jednej strony nie podobały mi się wszystkie fabularne zagrywki, ale z drugiej czytało się to tak dobrze, że za samo to należą ci się pokłony.

 

Początek jest mocno ograny – Brony trafia do Equestrii, ląduje w samym środku jedynego słusznego lasu, kieruje swe kroki ku jedynemu słusznemu miasteczku, a potem okazuje się, że jedyna słuszna szóstka klaczy musi go schwytać, bo jest przerażającym, niebezpiecznym potworem zagrażającym całemu ponyversum. Dość typowe, ale mając przed oczami nick autora, czytałam spokojnie, pewna, że jeszcze się zdziwię. Nie pomyliłam się.

 

Zanim przejdę do bardziej szczegółowego komentarza, muszę powiedzieć jedno – to opowiadanie wciąga jak cholera. Zaczęłam czytać z myślą, że pewnie mi się nie spodoba (subiektywne paranoje, nie przejmuj się), a godzinę później mrugałam w szoku, że już się skończyło. Styl może nie jest mistrzostwem świata (czasami brakuje równowagi między opisami, dialogami i kwestiami odnarratorskimi, jak np. w przypadku kłótni Szymona i Andrzeja przy księżniczkach czy też rozmowy negocjacyjnej z władcą gryfów – przeciągnięte didaskalia), ale na pewno jest powyżej przeciętnej. Zresztą – sposób zapisu traci na znaczeniu przy fabule, przez którą człowiek zapomina o bożym świecie.

 

W tym miejscu powinnam przejść już do kluczowej części fika, czyli retrospekcji, ale zanim to zrobię…

 

– Ale po co próbowałeś dojść do zamku?

– Zajebiście wyglądał – wyrzucił krztusząc się nieco.

 

– Znasz się na czymś w ogóle? Jaki masz talent? – rzucił mu oskarżycielskie spojrzenie.

(…)

– He… he – zrobił dobrą minę do złej gry. – Pozwoli pan sekundkę to sprawdzę…

 

:lol:

 

Widocznie Twilight musiała wracać jeszcze wielokrotnie gdy go nie było i obsługiwać się sama.

 

Nie zamknął drzwi do sklepu i poszedł w miasto, a kiedy w końcu ruszył dupę i wrócił do roboty, okazało się, że utarg się nie zgadza – ale na plus. Spoko, domyślam się, że Twi faktycznie mogłaby się obsłużyć sama (być może nawet nie zauważyła braku ekspedienta), ale – jak to mawia Marcela z „Miłości na bogato” – zaskoczę ciebie: Twi nie mieszka w miasteczku sama. Wkurza mnie robienie z kucyków takich aniołków grzechem nieskalanych. Zwłaszcza, że w odcinku z zawodami cukierniczymi ktoś bezczelnie podpier… Pinkie ciasto.

 

– Eh, nie mam pojęcia co tu się dzieje! – rzuciła w końcu nerwowo nie mogąc uzyskać od niego odpowiedzi. – Wczoraj otrzymałam list od księżniczki Celestii, że jedno z najwięk-szych zagrożeń Equestrii powróciło do lasu Everfree, że mam je schwycić wraz z innymi Elementami Harmonii i nie pozwolić się omamić jego słowami. Dotarliśmy na miejsce w środku nocy, znalazłam magiczny odcisk tego czegoś, ale urywał się przy moście do Zamku Sióstr-Księżniczek. Wróciliśmy do Ponyville zawiedzione, a tam nagle odczuwam ten sam ślad i prowadzi on niechybnie do ciebie. To może być ogromna pomyłka, ale. . . jesteś tutaj nowy. Po prostu nie wiem co teraz robić – przysiadła na podłodze zrezygnowana.

 

Możliwe, że jesteś „jednym z największych zagrożeń Equestrii, które sama księżniczka kazała schwytać w trybie natychmiastowym. Ponadto owo zagrożenie ma gadane, więc mamy przezwyciężyć ewentualną sympatię, jeżeli to ktoś, kogo znamy i przyprowadzić go przed oblicze Celestii. Nie wiem, co robić, więc chyba będzie najlepiej, jak ci to wszystko powiem, żebyś poznał nasze plany i mógł bezpiecznie spierd… Element zaskoczenia i tak jest przereklamowany. A Celka się nie zna.

 

– Uciekaj – zeszła mu z drogi. – Uciekaj dopóki możesz, porozmawiam z nią i wtedy ciebie znajdę, dobrze?

Przytaknął tylko nerwowo i gdy tylko pozwoliła wybiegł przez drzwi i skierował swe kroki do lasu.

 

Albo nie – po co masz uciekać, skoro mogę cię puścić wolno. Walić Celkę. Prawdziwa władza nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać.

 

No dobra, przejdźmy do części z retrospekcją, która wszystko wyjaśnia i… spełnia oczekiwania.

 

Dopiero teraz poznajemy głównych bohaterów – Andrzeja i jego brata Szymona. Chłopcy trafili do Equestrii w dość tajemniczych okolicznościach, co nie jest ciekawe. Ciekawe jest to, z czym tam trafili – a konkretnie chodzi o moc spełniania życzeń. Skąd to się wzięło, z czym to się je i dlaczego akurat oni – nie zostało wyjaśnione. Nawet jeśli nieco ograniczyłeś tę magię jedynie do przypadków „zdroworozsądkowych”, nawet jeśli bohaterowie nie do końca nad tym panują i w efekcie oni sami stają się ofiarami tego złośliwego czegoś – i tak są trochę overpower (zwłaszcza scena na polu walki i szkolenie pt. „Nie można mnie drasnąć, a mój wierny Excalibur wchodzi w wasze miecze jak w masło”). Z drugiej strony… zupełnie mi to nie przeszkadzało. Absolutnie. Po prostu tak zżyłam się z tymi pociesznymi druhami, że na pierwszy plan wysunęły się ich przygody.

 

Dalej – kreacja księżniczek. Nie są zbyt rozgarnięte, delikatnie mówiąc. Nie potrafią poradzić sobie z problemami, ich państwo ma znaczne braki we… wszystkim (rozwaliła mnie Celestia, która na prośbę zebrania wojsk odparła z zakłopotaniem: „To może być problematyczne”) i generalnie chwytają się wszelkich środków, by utrzymać się na powierzchni. Pewnie w innym przypadku pozwoliłabym sobie na uszczypliwy komentarz dotyczący robienia z władczyń idiotek, ale tutaj jest to jak najbardziej na miejscu. Państwo jest młodziutkie, a one dopiero się uczą. Popełniają masę błędów i nijak nie mogą się odnaleźć wśród groźnych, krwiożerczych sąsiadów. I to jest super.

 

Podoba mi się zabawa fabułą – najpierw zmuszasz bohatera do powiedzenia czegoś, czego powinien żałować, a potem robisz wszystko, by faktycznie żałował. O ile motyw wojny wywołanej nieporozumieniem bardzo mi się podobał, o tyle główny wątek z bratobójstwem wydał mi się mało finezyjny. Chyba spodziewałam się czegoś więcej niż po prostu kłótni i niefortunnego dźgnięcia… Brakło mi jakiegoś, nie wiem… elementu zaskoczenia. Czegoś, po czym mogłabym powiedzieć: „Tożeś do…”. Ale to moje subiektywne fantazje.

 

Pozostaje jeszcze kwestia zakończenia. To chyba oczywiste, że konieczność poniesienia najwyższej kary przez istotę nie tylko przepełnioną dobrymi chęciami, ale w gruncie rzeczy niewinną klątwy, która ją dotknęła – wywołała we mnie wewnętrzny bunt. Rozumiem jednak, że to było jedyne możliwe rozwiązanie. Cholernie niesprawiedliwe, ale jedyne.

 

– A mogliśmy trafić do Śródziemia, albo chociaż do Narnii! – syknął Szymon.

 

Albo do Hogwartu. A konkretniej – do dormitorium Dracona Malfoya.

 

Przez tłum przelała się fala niezadowolonych jęków. Część bez zbędnych ceregieli po prostu znikła w uliczkach otaczających plac na którym stali. Reszta rozglądała się, jak gdyby niepewni czy atrakcje już się skończyły, czy dopiero mają się zacząć.

 

Tutaj trochę się zdenerwowałam na te księżniczki, co nie potrafią uzyskać posłuchu wśród WŁASNYCH PODDANYCH. Młode nie młode – z jakiegoś powodu otrzymały władzę.

 

Musiał to wykorzystać, musiał wykorzystać bardzo wiele bardzo ulotnych i trudno zauważalnych cech jakie posiadali. Ku jego rozczarowaniu atak z nimi w roli głównej nie wchodził w grę. Trudno było zmusić ich do szaleńczej szarży, a wystarczyło, żeby jeden przystanął lub zwolnił, a zaraz reszta zatrzymywała się lub podchodziła zapytać, czy u niego wszystko w porządku. To było bardzo słodkie, ale kompletnie bezużyteczne zachowanie na polu bitwy.

 

Stereotypowe, ale urocze i do tego konkretnego tekstu dziwnie pasuje.

 

Podsumowując – doskonały, wciągający, niebanalny HiE z nieprzesłodzonym zakończeniem.

 

Madeleine

 

PS

Dlaczego, u diabła, hybris?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniższy post jest spoilerem ;).

 

 

 


Dlaczego, u diabła, hybris?


Zauważmy tu dwie kwestie:

1. Zarówno Andrzej jak i Szymon uważali się w pewnym sensie za stwórców tego świata. Być może nie zdawali sobie z tego nawet sprawy, jednakże wielokrotnie swoim zachowaniem ukazywali, że czują się nie tyle gośćmi w nieswoim świecie, co w pewnym sensie panami losu, zarówno własnego jak i kucyków.

2. Equestria, do jakiej trafili, była słaba, niezdolna do zrzucenia jarzma gryfów. Księżniczki były tego świadome, ale jednocześnie zbyt bezsilne, by przeciwstawić się zaborcy bez rozpoczęcia krwawej wojny, która ostatecznie mogła skończyć się nie tyle ich unicestwieniem (bądź co bądź były i pozostają nieśmiertelne), co śmiercią wielu setek, a może nawet tysięcy podwładnych. Pojawienie się nowych potężnych sojuszników było im na kopytko (rękę) i choć Celestia podeszła do tego z pewną dozą wstrzemięźliwości (posiadała za mało wiedzy, by określić ich szanse), Lunie zabrakło jej spokoju ducha.

Hybris kieruje tutaj całą fabułą. Zarówno dwaj bracia-bohaterowie, jak i księżniczki (w szczególności Luna) wykazali się tutaj pychą, być może niejawną, stąd takie zamieszanie, ale wciąż silną i ostatecznie tragiczną.

 

Wątków filozoficzno-teatralnych w opowiadaniu znajduje się jeszcze kilka (chociażby fatum, które jest chyba najprostsze do wychwycenia), jednakże nie będę ich wymieniać ;3.

Edytowano przez Thar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...