Skocz do zawartości

Too Shy For A Rainbow 2 - The Rainbow's Surprise [PL][Z][Romans]


Deveel

Recommended Posts

Autor: Jake-Heritagu
Tłumaczenie: Deveel

Oryginał: www.equestriadaily.com/2011/07/story-too-shy-for-rainbow.html

Clipboard01.jpg

Opis: Rainbow Dash i Fluttershy spotykają się już prawie pół roku, mając za sobą chwile i lepsze, i gorsze. Ich związek wydaje się byćmocniejszy, niż kiedykolwiek, aż Rainbow Dash udaje się na pierwsze w historii otwarte przesłuchania do Wonderbolts. To może być jej wielka szansa na dołączenie do nich i spełnienie swoich marzeń z dzieciństwa. Lecz, gdy narastają w niej wątpliwości, że zostanie członkinią Wonderbolts może wpłynąć na jej związek, Rainbow Dash musi zdecydować, co zrobić i co jest dla niej ważniejsze. Czy podejmie decyzje, która uszczęśliwi ją i Fluttershy? (Akcja dzieje się trzy miesiące po Silent Ponyville 2)

Witam ponownie, tym razem po tej jaśniejszej stronie księżyca. Zgodnie z zapowiedziami, kontynuuję moje tłumaczenie sagi Silent Ponyville, a teraz nadeszła pora na "The Rainbow's Surprise". Na początek trochę statystyk. "Too Shy for a Rainbow" miało 15202 słowa. Dzisiejszy fanfik składa się z 16556 słów, więc jest podobnej długości. Tradycyjnie już wspomnienia Fluttershy zapisane są kursywą i oddzielone dłuższą przerwą.
Dla tych, co już się pogubili w chronologii, a także po to by poinformować o moich planach dotyczących tłumaczeń, przedstawię krótki plan.
1. Silent Ponyville - skończone - NA FGE
2. Too Shy for a Rainbow - skończone - http://www.fge.com.pl/2012/01/fanfic-too-shy-for-rainbow.html i http://www.fge.com.pl/2012/02/aktualizacje-fanficow.html
3. Silent Ponyville 2 - NA FGE
3,5. Silent Ponyville: Reunion - jest to kontynuacja Silent Ponyville 2 z nieco innej perspektywy, od innego autora. Na razie nie mam w planach tłumaczenia tego, ale kto wie. Jeśli ktoś ma na to ochotę, to proszę bardzo, tylko niech mi wcześniej napisze:)
4. Rainbow's Surprise - skończone
5. Study of the Mind Delve - w toku
6. Silent Ponyville 3

Powolutku, powolutku zbliżamy się do końca, lecz Silent Ponyville 3 jest naprawdę duże i zajmie mi sporo czasu, biorąc pod uwagę to, że rok akademicki za pasem. Natomiast Study of the Mind Delve możecie się spodziewać już niedługo, obiecuję. W razie jakichkolwiek pytań, czy uwag, piszcie na [email protected]

Deveel


Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Epilog

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu! :D Tyle czekania, ale warto :fluttershy5: Całość przeczytałam od razu i teraz już tylko czekam na następną część :D No i oczywiście chciałabym podziękować Deveelowi, że tłumaczy całą tą serię, bo obawiam się, że mój angielski nie byłby wystarczający by dokładnie przeczytać oryginał :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu! :D Tyle czekania, ale warto :fluttershy5: Całość przeczytałam od razu i teraz już tylko czekam na następną część :D No i oczywiście chciałabym podziękować Deveelowi, że tłumaczy całą tą serię, bo obawiam się, że mój angielski nie byłby wystarczający by dokładnie przeczytać oryginał :)

Ależ proszę bardzo:) Do usług:)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
  • 3 weeks later...

miły lekki shipping, ale szczerze mówiąc nic nadzwyczajnego (a może przesadziłem z fanficami o biurach adaptacyjnych :-) tłumaczenie jest bardzo dobre, nie było żadnych poważnych błędów. byle tak dalej! ps: może powinienem zrobić sobie przerwę z fanficami. żeby się AŻ tak zdenerwować, że rarity się miesza do nieswoich spraw... :-\ aż użyłem brzydkiego słowa na k.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 8 years later...

Skoro jest zbyt nieśmiała dla Rainbow, to dlaczego są razem?

 

SPOJLERY

 

Silent Ponyville jest co najmniej dobrym fikiem, a już z pewnością urósł do miana legendy. Z jego spinoffem jest podobnie, choć nie cieszy się już taką estymą jak pełnoprawna opowieść. Nie zmienia to faktu, że i tak warto zapoznać się z tym dziełem. Teoretycznie…  Wprawdzie nie przepadam za shipami w stylu "jedna z mane 6 zakochuje się w drugiej", ale to był jeden z tych pierwszych. Dziś niestety już rzygam tym barachłem, lecz postanowiłem cofnąć się w czasie i wrócić do roku 2012, kiedy to byłem jeszcze szczęśliwym, a czasem nie, uczniem gimnazjum. Fandom wyglądał wtedy zupełnie inaczej, ale… no już ograniczmy te starcze wywody.

 

O ile Silent Ponyville był serią opartą na jednym z najlepszych growych horrorów, to w tym przypadku mamy obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Z klimatu grozy wkraczamy do słodkiej historyjki o miłości dwóch klaczy, co jest całkiem… zaskakujące, ale nie samym mrokiem się żyje. Dziś omówię drugą część, ponieważ pierwszą już czytałem i nie jest zbyt interesująca, ale można powiedzieć, że fik był… taki se. BYŁ NUDNY. Aha, i znam lore Silent Ponyville oraz pamiętam mniej więcej, co się wydarzyło w poprzedniej części Too shy for a Rainbow, więc nie powinno być problemu. Drugą część czytam po raz pierwszy. 

 

Okej, dosyć pierdzielenia. Jedziemy z prologiem, bo oczywiście prolog musi być. Bez niego fanfik nie jest nic wart. No więc zaczynamy w bazie Wonderbolts. Spitfire wita wszystkich potencjalnych lotników i objaśnia im zasady rekrutacji. Niestety Rainbow na widok tłumu innych pegazów gubi pewność siebie i zaczyna myśleć o swojej dziewczynie. Bo chyba są już razem? Ja tam póki co nie jestem pewien. Pamiętam, że ostatnim razem były na kolacji u Fluttershy, gdzie Angel, oczywiście, wszystko rozwalił. Niestety nie będę mógł przywołać cytatów, ponieważ nie mam uprawnień do kopiowania.

 

Tęczka jest bardzo zdenerwowana, jak już wspominałem. Do błękitnej lotniczyki słowa pani trener docierają z opóźnieniem. Po wstępnych informacjach, rekruci przechodzą do poczekalni. Kolejne pegazy są wywoływane pojedynczo i mają do dyspozycji 5 minut, aby pokazać, co potrafią. Trema nie opuszcza głównej bohaterki, przez co myślami odpływa w zupełnie inne rejony. Różowe rejony. Nie, nie Pinkie Pie. Chodzi mi o grzywę Fluttershy, a raczej ich ostatnią rozmowę. Otóż dwie klacze rozmawiały o posiadaniu dziecka. Fluta chciałaby zostać matką już teraz, jednak Rainbow, i całkiem słusznie, stwierdziła, że nie jest to najodpowiedniejsza pora, ponieważ w najbliższym czasie będzie podróżować wraz z Wonderbolts po całej Equestrii. Okej, mam nadzieję, że chodzi tu o adopcję dziecka, a nie jakieś magiczne szuru-buru. Ewentualnie jedna z nich bądź obie pozwolą się zapłodnić samcowi. Taka opcja również pozostaje. I muszę tu zwrócić uwagę na to, że… no Rainbow w tym fiku, jak do tej pory, jest… w porządku. Można się z nią utożsamić, bo w końcu mało kto nie stresował się przed jakimś występem. I w takich chwilach ludzie różnie reagują. Jedni z nich powracają wspomnieniami do ostatnich wydarzeń i czegoś miłego, aby odciągnąć swoją uwagę od zdenerwowania. Ta kreacja Rainbow to duża ulga po tych wszystkich karykaturalnych interpretacjach Tęczki (khe, khe… RD Unstoppable Ego).

 

Nadchodzi kolej Dash. Spitfire rozpoznaje lotniczkę, co dziwi Rainbow. Okazuje się, że ostatni popis na Gali Galopu ostał się w ich pamięci (s01 ep26). Kapitan Wonderbolts widzi zdenerwowanie przyszłej elity lotnictwa i pyta ją, co się dzieje. Rainbow odpowiada, że wprawdzie nie stresuje się samym występem, ale tym co będzie, gdy już dostanie się do Akademii. Boi się, że straci Fluttershy, bo nie będzie mieć dla niej czasu. No i to są słuszne obawy. Kurde, motywacje tych postaci są jasne i zrozumiałe. Ile musiałem się na to naczekać? Całe szczęście Spitfire okazuje się być wyrozumiała i postanawia przesunąć Rainbow w kolejce na sam koniec, by ta miała czas na to, by porozmawiać ze swoją dziewczyną. Trochę nie w porę, ale rozumiem, że Tęczka miała ten wewnętrzny konflikt pod tytułem; “Co wybrać? Spełnienie marzeń czy miłość?”. Prolog kończy się w ten sposób, że Dash odlatuje, aby spotkać się z Fluttershy.

 

Rozdział pierwszy rozpoczyna całkiem niezły opis Ponyville. Winter is coming, jak to nam daje do zrozumienia narrator. Zwierzęta rozchodzą się do swoich kryjówek, aby zapaść w zimowy sen, już niedługo całe miasteczko pokryje zimowy puch, a większość domków zdobi dekoracja z poprzedniej Nocy Koszmarów, która odbyła się dwa tygodnie temu. To nie chciało im się tego sprzątnąć do tej pory? Kucyki są aż tak leniwe? No rozumiem, że niektórzy ludzie nie lubią zbyt szybko pozbywać się choinki, ale w Ponyville już za moment nadejdzie czas Wigilii Serczeczności. Trochę mi to przypomina dawnego sąsiada mojego dziadka, który zmieniał pościel raz na pół roku, żeby ją wyrzucić i kupić nową, aby i tej pozbyć się za kolejne sześć miesięcy. No i oczywiście stroik wisiał na jego drzwiach przez cały rok, więc… No po co się przemęczać, przecież zawieszenie stroiku to niebotyczny wysiłek, a tak to jest już gotowy na następny rok. Tak, czepiam się w tym momencie tego wystroju Ponyville. Wiem o tym, ale nie mogłem sobie odmówić okazji do skomentowania tego.

 

Fluttershy leci nad miasteczkiem, a ostatnia Noc Koszmarów przypomina jej wydarzenia z Silent Ponyville 2. No i mamy fajne odniesie. Ostatnie wydarzenia z alternatywnej wersji miasteczka kucyków skonfrontowały jej lęki i pozwoliły jej być silniejszą. Mam nadzieję, że ujrzę jakiś progres tej postaci… Fluta dolatuje do spa, gdzie czeka już Rarity (oczywiście). Wchodzą i zamawiają zabiegi. To daje im okazję do porozmawiania o problemach w związku Drżypłoszki. Dodam tylko, że Rarity to niby taka wielka dama, ale zachowuje się jak pi*da, ponieważ krzyczy na klacze w tym spa. Wiecie, kiedyś w restauracji dozwolone było pstryknięcie palcami, aby przywołać kelnera, no i ten musiał czym prędzej podbiec do klienta. Obecnie jest inaczej. Rarity robi coś podobnego. Durna baba. Biała klacz wypytuje pegazkę o jej zmartwienia, ponieważ widzi, że coś jest nie tak. Fluta zaczyna żalić się przyjaciółce, że Rainbow jej unika i stała się oziębła. Przenosimy się do wspomnienia.

 

W retrospekcji Fluttershy, która jest zdenerwowana zachowaniem Dash, krzyczy do niej, aby się zatrzymała. Postanawia, niczym AdBuster, przeprowadzić konfrontację Rainbow. Niestety ta nie przechodzi pomyślnie testu jakości i odlatuje w pierony, wymigując się marną wymówką. No postawa Dash jest denna, nie ma co. Ale może zmienię zdanie, jeśli dowiem się czegoś więcej o jej motywach, bo do tej pory to czego się dowiedziałem, to za mało. Ale ta sytuacja pokazuje dosyć ważną rzecz i cieszę się, że została poruszona. Problemy komunikacji w związku, brak szczerości i odwagi, aby poruszyć pewne, niewygodne kwestie; no niestety, takie rzeczy dzieją się na co dzień.

 

W drugiej retrospekcji jesteśmy świadkami kolejnego, ujowego zachowania Dash. Fluttershy postanowiła wydziergać szalik dla swojej dziewczyny, lecz nie mogła jej nigdzie znaleźć, toteż udała się na poszukiwania. W końcu znajduje Tęczkę, gdy ta akurat ma zapukać do drzwi. Przyłapana na tym Rainbow wystrasza się niemożebnie i zaczyna pleść farmazony. Fluttershy, z dobrego serca, wręcza jej prezent, jednak za pierwszym razem Dash nawet nie ma ochoty zajrzeć do środka i pragnie urwać się czym prędzej. Jednak Fluta przekonuje ją, aby sprawdziła ten szaliczek, no i Rainbow niby się cieszy z podarunku, ale chyba tak naprawdę ma to w dupie, ponieważ odlatuje czym prędzej w siną w dal albo jakbym ja to napisał; w pierony. Ech… Rozumiem, co siedzi w głowie Rainbow, ale naprawdę nie mogła powiedzieć czegoś w stylu; “Słuchaj, Fluttershy, z tobą wszystko jest w porządku. Po prostu nie mam ochoty teraz rozmawiać, bo muszę przemyśleć parę spraw. Nie gniewaj się, mam mętlik w głowie, ale obiecuję, że dam ci znać.” No już to byłoby lepsze, niż oczywiste unikanie swojej partnerki i dawanie jej do zrozumienia… że w sumie nie do końca wiadomo, o co chodzi. Przez takie coś Fluttershy bardzo się denerwuje. No ale Rarity, ku*wa mać, oczywiście ma idealne rozwiązanie. Należy teraz przeprowadzić jakieś żałosne śledztwo, bo naczytała się tych swoich kryminałów.

 

Rozdział 2. 

 

Detektywi Mamby wkraczają do akcji. Rarity i Fluttershy śledzą Tęczkę, jak ta kręci się po rynku Ponyville, odwiedza panią Burmistrz, następnie pomaga Top Carrot wyrywać marchewki i podczas tej czynności mamy okazję posłuchać jęczącej Rarity, która prawie że rzyga na widok błota. No i to jest świetna kreacja postaci, tyle że nie. Muszę jeszcze nadmienić, że Fluttershy i jej towarzyszka chyba nie wiedzą, na czym polega śledzenie kogokolwiek, no bo niemal co chwilę Fluttershy wzbija się w powietrze. Jasne, to po to, aby nie zgubić Rainbow, ale… No właśnie, czemu ona to robi? Nie mogła poprosić swoich zwierzątek, aby zdawały jej raport? To byłaby idealna okazja do tego, aby wykorzystać talenty Drżypłoszki, a tak to wystawia się co chwilę na wykrycie, tym bardziej, że jest ostatnią osobą, która powinna się pokazywać Dash, podczas gdy ta jest śledzona. Wracając. Po jakimś czasie Rainbow odwiedza Pinkie, aby jej pomóc w pieczeniu, co (oczywiście) kończy się totalnym bajzlem i marnowaniem zasobów. Fluta i Rar stoją PRZY OKNIE jakąś godzinę i gapią się na ten rozgardiasz, podczas gdy przechodnie dziwnie się patrzą na klacze. Możemy również poczuć żal gotujący się w żółtej pegaz, ponieważ jej dziewczyna jej unika, a wolne chwile spędza na zabawie z innymi. Co za kutasiarstwo, no ale nic… Mam nadzieję, że Rainbow ma dobry powód.

 

Po tym jak Tęczka wychodzi z Kącika Kostki Cukru, Pinkie zaskakuje naszych detektywów Mamby i mówi im, że widziała ich przez cały czas. No kto by się spodziewał. Powinny chociaż pod kartonem się ukryć. Pinkie mówi im, że zna motywacje Dash, ale oczywiście nie powie bo jest piz… to znaczy jest bardzo słowna i złożyła tę swoją obietnicę Pinkie. Jestem pewien, że nawet jeśli kroiliby innych żywem, to by nie powiedziała. Ale jednak Pie coś zdradza i wyjawia, że Dashie udała się do domu Lyry i Bon Bon. No okej… Przenosimy się tam, gdy akurat błękitna pegaz wychodzi od dwóch klaczy i wygląda na wyjątkowo spoconą i zdyszaną. W dodatku mówi coś w stylu; “spoko, spoko dziewczyny, jak znowu będziecie potrzebować moich USŁUG, to dajcie znać”... Ja pierdziele, no kto tak mówi?! Tylko jeden zawód mi przychodzi do głowy… Ale oczywiście autor tutaj chciał zbudować nam w głowach obraz puszczalskiej i zdradzającej Rainbow, która pod koniec okazuje się być wierna i szlachetna. Jestem pewien, że tak to się zakończy. I no jak dla mnie, to wcale nie trzeba budować takiego obrazu akurat tej klaczy, no bo jest już gotowy.

 

Okej, trochę nudy, ale przechodzimy dalej. Dash odwiedza Rose i spiera się z nią o coś. Ale zaraz, w pewnym momencie, ogrodniczka przyciąga do siebie Dash i… molestuje seksualnie… eee, to znaczy składa gorący pocałunek na jej wargach. No i w tym momencie, oczywiście, Fluttershy rozsypuje się na milion kawałków. Ale dlaczego? Przecież widziała, jak to się odbyło. Rose po prostu przyciągnęła do siebie pegaz, z zaskoczenia, i ją pocałowała bez jej zgody. Gdyby akurat zobaczyła to wszystko bez kontekstu, to mogłaby się wkurzyć. No ja wiem, że to emocje, ale… No, widziała całą scenę. Aha, no i oczywiście znajdujemy się w świecie, gdzie każdy jest GEJEM albo LESBĄ, bo na nikogo innego tu nie trafiamy, a ci biedni heretycy zostali WYEKSTERMINOWANI. Serio. No może Rarity, jako ta typowa romantyczka, ma łatkę tradycyjnej damy.

 

Rozdział 3

 

Weźcie wszyscy chusteczki, bo teraz trochę sobie popłaczemy. No więc Fluttershy rozpacza nad tym, co się stało. Wspomina te wszystkie piękne chwile spędzone ze swoją dziewczyną, no z żalu pęka jej serce. Okej, rozumiem, każdy chyba wie, o co chodzi. Jednak w pewnym momencie do domu przylatuje Dash i oznajmia, że ma do pogadania z Flutą. Przy okazji dowiadujemy się, że Rainbow wygląda bardziej dziewczęco. Wystylizowała się. Zabiera ją również ze sobą do ich wyjątkowego miejsca na wzgórzu. Tam wreszcie wyjaśnia się to, czego można by się spodziewać; otóż tak naprawdę Rainbow podejmowała się tych wszystkich prac tylko po to, aby zebrać odpowiednią ilość gotówki na oświadczenie się jej. Ja pier*olę… A na końcu kreśli w chmurach napis “Wyjdziesz za mnie?” Bleeee… To jest takie “romantyczne” że aż… 

 

Rozdział 4

 

Okej, czyli w sumie tajemnica rozwiązana, a my już nie musimy tego czytać, prawda? BŁĄD, BO JESZCZE WESELE TRZEBA WYPRAWIĆ. Serio? Ku*wa serio? Będziemy czytać o pierdzielonych przygotowaniach do wesela przez następną POŁOWĘ FIKA? O Boszu… No dobra, więc Mane 6 pomaga w przygotowaniach. Każda z klaczy dostaje jakieś zadanie, czyli to, w czym jest najlepsza. My mamy okazję prześledzić przymiarki sukni ślubnej. Dostajemy też """"""""zajebisty"""""""" żart o pokładzinach i… bieliźnie KOŃSKIEJ. BŁAGAM, BŁAGAAAAM! PO DISCORDZIE HISTORII PRAWDZIWEJ, KTÓRĄ BĘDĘ PAMIĘTAĆ DO KOŃCA ŻYCIA, MAM JUŻ DOŚĆ KOŃSKIEJ BIELIZNY EROTYCZNEJ. W pewnym momencie do Fluty i Rar wpada CMC, które się kłócą o to, która będzie nieść bransoletkę podczas marszu weselnego. Fluttershy ostatecznie wybiera Scoot, bo ona jest fanką numer jeden Tęczki. Natomiast klaczce Apple Bloom zleca inne zdanie, czyli trzymanie ciągnących się za Flutą szmat weselnych (nie wiem, jak to się nazywa, ale niektóre suknie ślubne mają takie “o” z tyłu, co wyciera podłogi i jest bardzo długie). Gównażeria po wydarciu ryja nareszcie wybiega z Karuzeli, a Fluta i Rarity zaczynają rozmawiać o imieniu dla przyszłych źrebaków. Nie jestem ekspertem, ale… czy nieobecność ogiera w domu nie zaszkodzi jakoś rozwojowi dziecka? Jakby co, to tylko głośno myślę. I w tym momencie zacząłem się zastanawiać, czy aby przypadkiem w tym wszystkim Spidi nie maczał swoich germanofilskich palców. Fluttershy uznała, że idealnym imieniem dla źrebaka będzie BLITZ. Hmm… no ciekawe. Natomiast dla źróbki; Serenity. Przypomina mi to Serenatę, taki batonik z lat osiemdziesiątych. Okej, dalej w tym rozdziale nie dzieje się już nic godnego uwagi. Jedziemy dalej.

 

Rozdział 5

 

Dowiadujemy się, że Rainbow przeszła casting i dostała się do Wonderbolts. Wow… nie spodziewałem się. Jestem dumny. Fluttershy i Rarity dalej pitolą o sukni ślubnej. Ech… Okej, dla przyszłej panny młodej to rzeczywiście powinno być ekscytujące, ale NIE DLA CZYTELNIKA. To tak, jakbym z boku przyglądał się obcej babie, która przez kilka godzin wybiera kiecki. No ja pier*olę… Ale całe szczęście suknia pasuje idealnie, “opływa krągłości Drżypłoszki”... JAKIE KRĄGŁOŚCI? No chyba głowę, bo innych krągłości kucyki nie mają. Nie mają cycków (nie takie jak kobiety), nie mają normalnej pupy i bioder, żeby to nazwać krągłościom. O Boże… No dobra, nastał czas ślubu. Fluta biegnie na spotkanie z ojcem. Ten okazuje się być nieco zdenerwowany i pyta swoją córkę, czy wciąż nienawidzi ogierów. Okazuje się, że nie. Dziękuję, dobranoc. Lecimy dalej.

 

Ojciec prowadzi Flutę przed ołtarz. No i co? Oczywiście mamy przysięgi, które kochanki czytają sobie z KARTKI przed wszystkimi, bo najwidoczniej mają zbyt pusty łeb, aby zapamiętać więcej niż jedno zdanie. Każda mówi sobie “TAK”, widownia co chwilę robi “ooooooch”, a ja rzygam pod siebie, wypluwając własny żołądek… Dajcie mi chwilę, włożę go z powrotem. Rozdział kończy się w ten sposób, że… mamy ogólną euforię, oklaski, wesołą muzyczkę i… dajcie spokój, to jest tak kure*sko nudne… 

 

Epilog

 

A jakby nam jeszcze było mało… to mamy epilog! Super! Akcja dzieje się na weselu. No więc widzimy Soarina i chyba jego laskę Octavię, którzy gadają o pierdoletach. Patrzą na tańczące panny młode, natomiast Octavia wyraża swoje niezadowolenie z powodu grającej muzyki. Po chwili podbija do nich Rainbow, coś tam pieprzy nieinteresującego, cieszy się na ich widok, a następnie idzie w pierony. Tęczka postanawia popyskować trochę do ojca Fluttershy i… jego partnerki chyba, jakieś pielęgniarki Soft Cure. Dash prycha bardzo groźnie i spier*ala w swoją stronę. Ostatni kadr pokazuje nam Twi i Celestię, jak rozmawiają o miłości dwóch klaczy. Rzucają przy tym tajemnymi mądrościami w stylu “miłość jest piękna” albo “każdy musi znaleźć miłość na własne kopyto”, albo “nie wolno zmuszać do miłości”... JA PIER*OLĘ. Dobrze, że to się kończy, zapowiadając część trzecią Silent Ponyville. Otóż… Celestia wyczuwa… COŚ. COŚ STRASZNEGO. No i fik się kończy.

 

Okej, o ile na początku fik nie zapowiadał tragedii, to na końcu mocno się zawiodłem. Od kogoś, kto napisał takiego klasyka jak “Ciche Ponyville” to ku*wa oczekuję jednak czegoś więcej. No co my tu mamy? No w sumie nic… Jakiś wątek domniemanej zdrady Rainbow Dash, który nagle się kończy w połowie. Właściwie od tego momentu już nic interesującego się nie dzieje, a wcześniej i tak nie było żadnych fajerwerków. No nudne to i przewidywalne. A do tego płytkie. “Oooo, siła miłości sprawia, że życie nabiera barw!”. No ku*wa dla kogo ten fik był pisany? Dla pięciolatków! Ten fanfik obraża inteligencję czytelników. Jest słodką laurką, nudną i bez charakteru, i bez jaj. Moralne konflikty i nieoczywiste wybory zostały porzucone na rzecz przesłodzonego zakończenia. Autor chyba nawet się nie stara nas zaskoczyć. Takie opowiastki to mogą poczytać z zainteresowaniem Grażyny, którym do szczęścia wystarczy jedynie ślub, wesele i rodzenie. Rodzenia tu nie było, bo fik dzieje się na wyspie Lesbos, przy dźwiękach harfy na której gra Safona. Bardzo słaby shipping. Okrutnie zły. A do tego wątki zostały ujowo poprowadzone. Najpierw śledzą Rainbow Dash, potem nagle coś się dzieje, a potem od razu wszystko się wyjaśnia i… do jasnej cholery! Reszta to pieprzenie o farmazonach i flaki z olejem. Ja już nie wiem, co mam napisać.

 

Jeżeli masz do zmarnowania półtorej godzinki, to możesz czytać. Jeżeli jesteś wymagającym czytelnikiem, to sobie to odpuść. Serio. Nie stracisz zbyt wiele. Już dawno nie czytałem tak prymitywnego, naiwnego fika bez polotu. A fakt, że to się ciągnie niemożebnie, nie pomaga… Mam dość.

 

Tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam!


 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...