Skocz do zawartości

(PumpkinWave) Historia pewnego medyka.


Wilk11

Recommended Posts

-Więc... - rzekł starszy człowiek - Chcecie posłuchać historii, co? Dobra małe szkraby, mam coś dla was. Nasz bohater, Phsy go zwali... - Jak miał na imię? - powiedziało jakieś dziecko w małym tłumie. - Imię? Nazywał się Nathan, może Methan? Nieważne... Był on medykiem wojskowym. Pomagał wojskom RNK, za odpowiednią opłatą... oczywiście. Ponieważ "wojna nigdy się nie zmienia", jedni umierają od kul karabinów, inni od promieniowania. Phsy miał coś w sobie. Coś czego nie mieli inni... Może to przez oczy, były nazbyt zielone. Przypominały rośliny ze starych komiksów. W każdym razie, nosił on ciężkie buty, hełm oraz stary, wojskowy pancerz. Zapora Hoovera, tam stacjonował on jak i oddziały RNK. Cholerny Legion... nie dawał spokoju... - Medyk! - krzyczał ranny żołnierz - Medyk, do cholery! - krzyczał, tamując krwawienie ręką. Świst amunicji, krzyki rannych i cierpiących, wybuchy, to jest prawdziwe oblicze wojny. - Medyk padł! - krzyknął inny. - Gdzie leży!? - spytał jeszcze inny, prując do wroga z pistoletu. - Tam! - wskazał palcem. - Osłaniać mnie! Idę po niego! - świstające kule sprawiały że żołnierz schylał się na tyle na ile pozwalał mu jego ciężki kombinezon. Doszedł, zdjął chłopakowi hełm, następnie wziął zamach i potężnie uderzył nieszczęśnika w twarz. Poskutkowało, człowiek którego posądzili za medyka, obudził się. - Jak się nazywasz chłopcze !? - krzyknął żołnierz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 132
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Trochę zbyt żywy jak na nieprzytomnego... - spojrzał na niego żołnierz, sięgając po torbę - Trzymaj! I weź się do roboty! Ten zostawił Nathana. Podniósł karabin i wrócił na stanowisko, które było już dla niego wcześniej wyznaczone. - Te, medyk! - zaczął ghul w pancerzu wojskowym - Masz może trochę środków przeciw bólowych? Strasznie boli mnie głowa od tych wystrzałów!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*grzebię w torbie i wyciągam jedną strzykawkę "med-x" i rzucam ghulowi* -Kurr...- zaczynam robić sobie chociaż prowizoryczny opatrunek - Chociaż prowizorka, to i tak będzie... - krzywiąc się z bólu, wstałem uważając na to aby znów nie zostać postrzelonym krzyknąłem: - Kto jeszcze czegoś potrzebuje ?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie odpowiedział. Wszyscy byli zajęci strzelaniem do wroga. Gdzieniegdzie, między wystrzałami z broni, krzyczeli konający. Miejscami, na ziemi widniały strugi krwi, wszystkie spływały do niewielkich zagłębień w ziemi, które powoli tworzyły kałuże. Oprócz krwi, wszędzie były porozrzucane łuski od amunicji, których z każdą sekundą przybywało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pociski latały nisko. Metal ocierał się o metal, delikatnie przejeżdżając na pancerzach. Niektóre kule trafiały w betonowe ściany, czasami odrywając kawałek lub wzbijając w powietrze niewielką chmurę pyłu. Liczebność oddziałów Legionów gwałtownie spadała, jednak po drugiej stronie sporu ludzi także gwałtownie ubywało. - Medyk! Gdzie jesteś?! Ranni są, trzeba ich opatrzyć! - krzyknął ktoś z tłumu strzelających.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wielu godzinach, bitwa skończyła się. Oddziały RNK wygrały, jednak za jaką cenę? Dziesiątki zabitych i rannych. Ghul czy człowiek, dla śmierci nie miało to znaczenia. Zabierała wszystkich. Zapadł zmrok. Gdzieniegdzie zostały rozpalone ogniska w starych beczkach. Wielu tłoczyło się przy beczkach, opatrując drobne skaleczenia czy zadrapania lub po prostu coś jedząc. Niektórzy znosili zabitych i układali z nich stosy, jeszcze inni siedzieli przy rannych. Gdzieniegdzie ludzie rozmawiali, nie śmiali się jednak. Jeden z żołnierzy krążył po placu szukając kogoś. Spytał się Nathana. -Przepraszam... szukam gościa zwanego "Phsy" nie widziałeś go może? - Spytał ciemnoskóry żołnierz, dławiącym się głosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żołnierz zaczął już cicho szlochać. Podniósł głowę, spojrzał na Nathana, ocierając lewą ręką łzy. Nim ktokolwiek mógł zareagować, uderzył Nathana w twarz. - S*nie przez ciebie zginął mój brat! Gdybyś zajmował się rannymi nie doszło by do tego! Chcesz wiedzieć co go zabiło?! Cholerne zakażenie! Gdybyś mu chociaż przemył czymś ranę, albo coś wstrzyknął, nie doszło by do tego! Ale ty wolałeś zmarnować podwójną dawkę Med-X na jakieś zacięcie się papierem! - krzyczał czarnoskóry człowiek, wzbudzając tym samym niemałe zainteresowanie. Zauważając to, uciekł. Ktoś inny podszedł do Nathana i spytał. - O co poszło?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Myslisz że cokolwiek by mu pomogło?! Gdy przyszedłem flaki miał juz na ziemi!! Myślisz że to łatwo tak patrzeć na czyjąś śmierć wiedząc że gdybyś był kilka chwil wcześniej może dałoby się coś zrobić?! Że tak łatwo jest być bezradnym?! Bycie medykiem nie jest niestety tak ku*ewsko łatwe jak by się chciało, niestety nie jestem pierdo*onym bogiem żeby od tak wpakować komuś flaki z powrotem do brzucha i zakleić pstryknięciem palca, więc weź się ogarnij zaninm coś ci zrobię! Kadz z tych jeban*ch trepów myśli że bycie to że jestem medykiem , to od razu upoważnie mnie do robienia cudów. Powiem ci: Choćbym nie wiem jak k*rewsko chciał nie, nie upoważnia mnie do tego! Jedyne co mogłem zrobic dla twojego brata to sprawić aby nie cierpial przez ostatnie chwile swojego zasranego życia! -wykrzyczałem niemal jednym tchem na agresora, po czym dostał w twarz ode mnie. - A teraz zostwiam cię, i lepiej przemyśl to co ci powiedziałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chłopie ogarnij się! Tak dostałeś w domek dla jęzora, ale to nie jest powód by nawalać przypadkowych ludzi po r*u! Tamten murzyn uciekł! Cios wyprowadzony od Nathana był o tyle mocny, że powalił żołnierza. Ten wstał chwiejąc się lekko, a następnie dołączył do tłumu. Widownia widząc, że to co przed chwilą zaszło miało już swoje zakończenie, odwróciła się i powróciła do swoich spraw.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieczór był mroźniejszy niż pozostałe, zapowiadał chłodną noc. Wszędzie panował pogrzebowy nastrój, a po ostatnich wydarzeniach w obozie, nikt już nawet nie rozmawiał. Gdzieś na horyzoncie widać było pojedyncze, migające światła. Wzbudziły w niektórych podejrzliwość, zebrano specjalną grupę w której skład wchodził także Nathan. Ich celem było sprawdzenie owych świateł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomimo tego że słaniałem się na nogach poszedłem na zbiórke, choć miałem ochotę olać to gorącym moczem. -o sso kuwwa znóff im hozii? -powiedział do mnie inny żołnierz, który jednak wypił o jednego lub dwa za dużo. - A ch*j wie. Mamy zbadać jakies jeb@ne światełka. - odwracam się do dowódcy oddziału. - Sam jestem ciekaw o co w ogóle tutaj chodzi. Czy mógłbyś nas oświecić sierżancie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noc była zimna i wyjątkowo ciemna, oddział złożony z 2 ghuli-saperów, 3 szturmowców i medyka Nathana. Dochodzili już do celu, a im bliżej byli tym bardziej święcące się "płomyczki" przybierały ludzkie kształty. Z odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów wiadomo było że są to świecące się ghule. - Medyk... Masz leki przeciw promienne, prawda? - spytał się dowódca oddziału.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten spojrzał się na Nathana, lekko zmieszany jego zachowaniem jednak nic nie powiedział, spojrzał tylko na ghule potwierdzając rozkaz. Tamte poszły, z pewnej odległości machając do podróżników krzycząc przy tym. - Hej wy tam! Gdy ghule to usłyszały z dziką furią w oczach, odwróciły się, zaczynając szarże. Zaczęła się strzelanina, para ghuli-zwiadowców RNK zginęła pierwsza, nie zdając sobie sprawy z siły bestii, które teraz zaczęły biec w stronę pozostałych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...