Skocz do zawartości

K.Z.E [NZ][Kryminalne Zagadki Equestrii][Zagadki]


Iron Shield

Recommended Posts

for_iron_shield_by_deltalix-d5qmqnw.png


Dla wszystkich, których wkurza taka forma publikacji fanfika, wersja g-docs znajduje się tutaj.~Dolar84

 

Canterlot....Siedziba Elitarnej Straży......Godzina 9:00
Z korytarza dobiega pukanie kopytkiem do drzwi. Ogier siedzący za biurkiem spojrzał na nie i ze spokojem odpowiedział.
-Wejść-mówiąc to poprawił zbroje za pomocą magii
Do Sali wszedł potężnie zbudowany ogier ziemny, zasalutował i następnie odpowiedział-Przyprowadziłem tych dwóch nowych rekrutów Panie Kapitanie, Shining Armor.
-Dziękuje. To będzie wszystko z twojej strony Firewall niech wejdą.
Żołnierz zasalutował a następnie wyszedł z gabinetu.
Dwójka nowo przybyłych spokojnie weszła do środka. Chociaż byli w tym samym wieku oboje się od siebie różnili. Jeden w pełnym uzbrojeniu potężnie zbudowany na pierwszy rzut oka wydawałoby się ze to ziemny kucyk, lecz ułamały w połowie róg oraz złożone metaliczne skrzydła mówiły, że to jest alicorn.Drugi natomiast ubrany na luzaka w ciemnych okularach pegaz.Emanowała od niego forma tajemniczości. Na swej szyi miał zawieszoną klepsydrę. Oboje Przypadli kapitanowi do gustu.
-Witam serdecznie w głównej siedzibie E.S.E. cieszę się że będziecie tu pracować. Ominę jednak Formalności i przejdę do sedna-Jego mina spochmurniała-każdy z was ma wspaniałe referencje, lecz i wady, które powodują, że wasza kariera może się nie rozwinąć. Przydzielono was tu, bo uznano was, że nadacie się do robienia tego, czego obywatele nie są przyzwyczajeni. Pamiętajcie, że jesteście tu na próbę i to czy zostaniecie czy nie będzie zależeć od was samych.
Za pomocą magii zostały podane im dokumenty oraz zdjęcia pewnej rezydencji -Oto wasze pierwsze zadanie macie zbadać morderstwo na przedmieściach, Canterlot. Odmaszerować.
A i jeszcze jedno. To, że tu zostaniecie zależy tylko i wyłącznie od tego jak się spiszecie w tej sprawie .Musicie jak najszybciej rozwikłać ta zagadkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canterlot....Przedmieścia....Dom ofiary......Godzina 9:20 Ofiara była jednym z zamorzniejszych i bardziej poważanych mieszkańców Canterlotu, Dało się to rozpoznać po przepychu i elegancji jakie reprezentowało jego mieszkanie. Marmurowa posadzka idealnie współgrała z białymi kolumnami potrzymującymi niewielkie balkony. Wszystko było krystalicznie czyste zwyjątkiem sypialni denata. Na jej środku leżało pokierweszowane ciało z wbitym w pierś nożem. W szkole pokazywali nam zdjęcia przeróżnych ofiar morderstw, gwałtów, czy wypadków. Jednak po mimo wyszkolenia ten widok budził we mnie obrzydzenie. Razem z moim partnerem podzeszliśmy bliżej niepewnym krokiem. W pokoju były wyraźne ślady walki, poprzewracane krzesła, rozrzucone książki. Ogólny charmider. Gdy już byliśmy przy ciele podszedł do nas nieduży jednorożec o brązowej sierście i czarnej grzybie. - Witajcie nazywam się Nasty jesteście nowi w tej robocie?- Powiedział z dziwną radością w głosie. - Ja jestem BlackHawk dla przyjaciół Blacki. - A ja nazywam się Iron Shield. Po czym poznałeś, że jesteśmy nowi? - Po waszych minach.- Cicho zachichotał.- Dobra, ale wróćmy do obowiązków. Ofiara to Felix Mende, jednorożec. Jest szefem fabryki słodyczy. Zarabiał grube miliony. Godzina zmarł najprawdopodobniej około 5:30 rano. Został 4 razy dźgnięty nożem. Nigdzie nie widać żadnych śladów włamania, a sejf z pieniędzmi jest nietknięty. - Dobra robota. Zbierzcie z tąd ciało niech zrobią sekcje i informują nas na bierząco o wynikach.- Wydałem rozkaz dumny, że nareszcie mogę mówić innym co mogą robić. - My w tym czasie jeszcze raz przeszukamy miejsce zbrodni, może natkniemy się na jakieś ślady.- Dodał Shield W tym "burdlu" trudno było doszukać się czegoś innego niż śmieci. Po jakiś 15 minutach natkneliśmy się na dziennik podpisany jako: "Księga długów". Były z niego wyrwane cztery kartki. Oznaczało to, że mordercą być może jest jakiś dłużnik pana Mende. Zabraliśmy notes do analizy i poszedliśmy do biura.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canterlot.....Fabryka słodyczy.......godzina 11:59

-Nie to niemoże być prawda-rzekła młoda klacz, która była sekretarką Felix Menda- Przecież jeszcze wczoraj byliśmy na spotkaniu biznesowym. Miało to pozwolić nam na Handel towarem poza Equestrię. Ja….Ja….-Klacz rozpłakała się .

Iron obserwował Biuro ofiary, kiedy Black wyjaśniał i przesłuchiwał sekretarkę.

-Czy wie pani, kto mógł „ nielubić” Szefa?

-Nie mam pojęcia- Odpowiedziała rudawa klacz ocierając łzy-Szef nigdy nie miał wrogów. Nawet Konkurencja go uwielbiała. Zawsze miły i szczodry. Pomagał nawet bezdomnym.

Iron przypatrzył się dokumentom na stoliku i znalazł ciekawą kopertę.(Brak Adresata)Pomyślał ogier i zobaczył w śmieciach pogniecioną kartkę. Za pomocą magii podniósł ją i delikatnie otworzył i przeczytał zawartość.

Drogi potworze Felix

Wiem, co pan robi na boku, jeśli nie chcesz by to wyszło na jaw przygotuj

100.000.Goldów.Inaczej cały świat zobaczy, co chciałeś ukryć pod płaszczykiem dobroczyńcy. Wieczorem o godzinie 3:50 przy głównej bramie do Canterlot

Pamiętaj ja wiem i wszyscy się dowiedzą…..

-Partnerze podaj mi torbę na dowody.-Co tam masz? -Powiedział Black zainteresowany

-Dowody, że nasza ofiara zanim zginęła miała tajemnicze spotkanie, Droga Panno….

-Mail, panie władzo Mail Long- Odpowiedziała Klacz –Proszę nie opuszczać miasta możemy jeszcze potrzebować pani zeznań. I proszę na razie nie rozpowiadać o śmierci pana Menda.

-Oczywiście

Dwa ogiery podleciały do wyjścia fabryki. Z obserwacji fabryka była zadbana a pracownicy szczęśliwi. Pracowali z uśmiechem na ustach. Nie wiedzieli, co zaszło w biurze i w domu szefa.

-Jak sądzę teraz idziemy do głównej Bramy-Powiedział Black.

-Nie ja idę do głównej bramy ty poleć do Laboratorium i dowiedz się, co tam dla nas mają.

-Zgoda, jak co jesteśmy w kontakcie

Black Rozłożył swe skrzydła i poszybował w powietrze. Iron spojrzał tylko na odlatującego partnera i powiedział cicho do siebie.

-Szkoda że ja moje straciłem na wojnie…….

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canterlot.....Bram główna.......Godzina 16:01

Iron ze spokoje przeszedł się po bramie głównej. Piękna, majestatyczna, te słowa nie oddawały potęgi oraz piękna, jakie brama reprezentowała. Przypomniał sobie, kiedy on wraz z dziadkiem, Wood Shieldem przychodzili, Pokazywał mu całą procedurę musztry strażników przy bramie zasadę jak powinien działać strażnik i co oznacza bycie elitarnym obrońcą tego królestwa. Biały ogier szybko otrząsnął się z melancholii, która go ogarnęła. Nie miał czasu na nostalgię.Przecież prowadził śledztwo i to jak się spisze będzie zależeć czy będzie jeszcze mógł pomagać swej ojczyźnie. Zobaczył kontem oka, że właśnie została wykonana zmiana warty.(Najlepiej zacząć od nich przesłuchanie).

-Elitarny Strażnik Iron Shield- mówiąc to wyjął odznakę- musze zadać parę pytań…..

-Mówiłem ci, że przez to, że tego nie zgłosiłeś będziemy mieć kłopoty-Odpowiedział fioletowy pegaz-Teraz mamy w kopytko-Zamilcz. Bo nas tylko wkopiesz bardziej –odpowiedziała szara klacz.

-O czym? Mówcie natychmiast-Odpowiedział Iron używając przy tym by wyglądać jak najgroźniej.-Jeśli nie chcecie być pociągnięci pod sąd Strażniczy!

-Proszę pana …..To znaczy Sir ……O wczorajszym pobiciu przechodnia przez drugiego za pomocą narzędzia.

-Nie zostało to zgłoszone?

- Nie sir podejrzany zdołała zbiec a ofiara powiedziała, że nie ma zamiaru zgłaszać tego. Odmówiła również pomocy lekarskiej.

-Lecz wylegitymowaliśmy ją tak dla pewności sir

Pegaz oraz klacz trzęśli się ze strachu. Było wiadomo ze elitarne służby miały niemiła reputacje i wśród zwykłych strażników oraz funkcjonariuszy. Mogli oni więcej zdziałać niż oni i mieli prawo zamknąć kogokolwiek, jeśli podejrzewali o zdradę lub Korupcję.

-Czy to właśnie była ofiara pobicia-Spytał się Iron pokazując zdjęcie Felix Mendela.

-Nie proszę pana…znaczy się sir…. To nie ona. Proszę się na nas nie wściekać

-Spokojnie żołnierzu, dziękuje wam za odpowiedzenie na moje pytania.Dobrze się spisaliście.Możecie wrócić do obowiązków.-Iron cofnął się o krok i zasalutował im obojgu.

-Proszę jeszcze tylko o imię i adres ofiary.

Strażnicy uśmiechnęli się jakby ktoś podarował im dwa bilety na wielką galę galopu.

-Oczywiście dziękuje Panu.-Mówiąc to Klacz podała papiery

Iron wziął je i odszedł od strażników. Przyjrzał się adresowi „Ofiary”.

(Przecież to niedaleko rezydęcji)pomyślał. Najlepiej wrócę do sztabu i zobaczę, co Black Hawk znalazł. Mam nadzieje, że ma coś, co pozwoli nam szybko zamknąć te sprawę.

Iron rozłożył mechaniczne skrzydła. Trybiki zaczęły pracować na pełnych obrotach.(Jak ja tego nienawidzę)Następnie wziął rozbieg i machając energicznie skrzydłami wzbił się w przestworza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canterlot...Laboratorium śledcze...14:50 Po zbadaniu listu z pogróżkami odkryłem na nim niewyraźny odcisk kopyta. Niestety w bazie danych nie mogłem go znaleźć. Przy okazji zbadałem także dziennik ofiary, oprócz podartych stron trudno było tam cokolwiek zauważyć. Zajęło mi dłuższą chwilę doszukanie się czegokolwiek ciekawego. Doszukałem się drobnej litery "E" wyglądało na to, że imię, albo nazwisko naszego tajemniczego dłużnika zaczynało się na literę "E". Niestety nie zbliżało nas to ani trochę do rozwiązania zagadki. Nie miałem po co dalej siedzieć w laboratorium, ruszyłem sprawdzić co ustalił Iron. Ps. Sorry że tak mało ale nie miałem specjalnie dużo czasu jutro napiszę więcej

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canterlot...Bar „Spokojna Noc”……………Godzina 16:30

Iron wraz z partnerem postanowili pójść na jedno szklankę mocnego jabłecznika. Podobna ta knajpa była znana z najlepszego w mieście. Oboje postanowili usiąść i przedyskutować to, co na razie znaleźli. Po przekazaniu wszystkiego, co wiedział Iron, Black zamilkł i zmarszczył czoło.

-Na razie wiemy niewiele, lecz mimo wszystko te części układanki zaczynają się układać w całość. Powinnyśmy szukać Osoby, która będzie pasowała do śladu kopytka i miała literę E w imieniu lub nazwisku jako pierwszą. Najlepiej zacząć od ofiary, która została pobita przez naszego zamordowanego a następnie……

-Poczekaj-Odpowiedział Iron

W następnej sekundzie podeszła młoda klacz i zapytała z uśmiechem na ustach.

-Czym mogę wam służyć?

-Mmmm….To, co masz na sobie w zupełności wystarcza –Powiedział Black puszczając oczko do młodej Klacz

Klacz zarumieniła się i natychmiast odpowiedział

-O….to znaczy….Chodziło mi o Menu…

-Proszę wybaczyć koledze poprosimy dwa specjały tego lokalu oraz GrassBurgera ze wszystkimi dodatkami. Jednak po namyśle dla kolegi też proszę przynieść Grassburgera.

-Oczywiście już podaje-Klacz uśmiechnęła się do Pegaza i odeszła od stolika.

-Ach te klacze nie umieją mi się oprzeć.

-Wróćmy do naszej rozprawy Kasanowo. Co chciałeś powiedzieć wcześniej?

-A tak racja. Przyda się możliwość dowiedzenia się co nakłoniło go do próby uciszenia tej osoby. Jak tylko zjemy polecimy pod ten adres, co udało ci się zdobyć. A tak w ogóle, czemu masz mechaniczne skrzydła?

-Nie chce o tym rozmawiać.-Odpowiedział Iron –To moja wyłącznie sprawa.

Po zjedzeniu obfitego posiłku Obydwoje udali się do mieszkania ofiary pobicia. Niewiedzą co mogą spotkać kiedy tam dotrą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canterlot... Klatka schodowa przed domem podejrzanego...19:02 -Przeczytałem akta tego podejrzanego.- Powiedział wskazując na małą brązową teczkę którą trzymał w torbie. -I co, znalazłeś na niego jakiegoś haka? - No wiesz w zasadzie nie było tam nic niezwykłego kilka mandatów, bójka w barze, jedyną ciekawą rzeczą było to że nas cwaniaczek był poważnie zadłużony w jednym banku i okolicznym barze. - To by się nawet zgadzało z dziennikiem który miała ofiara. Jedyne co nie pasuję to imię Remir Hers nie zgadza się z tym które było na wyrwanych stronach. - O to chyba te drzwi. Najlepiej zapytajmy się go o wszystko sami.- Zacząłem uderzać kopytem w stare drzwi, zresztą cały budynek wyglądał nie ciekawie instalacje elektryczne nie były odpowiednio zabezpieczone, schody uszkodzone i jakby nieczyszczone od miesięcy, a po podłodze ganiały szare myszki. Miejsce niczym z przygłupiego serialu.- Otwieraj Hers! Wiemy, że tam jesteś! Po chwili czekania miałem dość, nigdy nie byłem z byt cierpliwy. A jeszcze mniej cierpliwy był Iron. Z całej siły kopnął w drzwi które rozwarły się uderzając o wewnętrzną ścianę. - Mogłeś chociaż ostrzec! Co jakbym dostał w łeb!?- Zapytałem podirytowany. - Ale nie dostałeś, więc co narzekasz- Odpowiedział spokojnym tonem- Poza tym jakbyś my mieli pukać to by nas wiosna zastała. Weszliśmy do środka. W pomieszczeniu panował okropny bałagan i dziwny smród. Coś jakby zgniłe mięso. Poszliśmy za tym zapachem chociaż nasze nosy i żołądki nie uważały tego za dobry pomysł. Na środku kuchni leżał trup. Z nożem wbitym w pierś i podbitym okiem. Gdy mu się przyleliśmy zauważyliśmy także bliznę przebiegającą po plecach, wyglądało na to że był torturowany, potem zabity. - Cholera jasna znowu nie zdążyliśmy- Zaklną pod nosem Shiled - Wygląda na to że zabójca pozbywa się wszystkich którzy mogli cokolwiek widzieć o morderstwie Felix'a Mende. - Teraz go raczej nie przesłuchamy trzeba wezwać ekipę niech zbadają miejsce zbrodni i poszukają śladów. - Racja. Nie wiem jak ty ale ja wracam do domu. Muszę się przespać, to był ciężki dzień a mam przeczucie że jutro będzie jeszcze gorzej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canterlot...Letnia Rezydencja rodziny Shields......5:50

-9999 ….10000….Dobra na rozgrzanie przednich kopyt starczy-Odpowiedział Iron stojąc pionowo na kopytkach.-Jeszcze tylko szybki prysznic i…

-Drogi paniczu pierwszą rzeczą powinno być obfite śniadanie.-Odpowiedziała osoba stojąca w drzwiach.Był to osobnik w podeszłym wieku noszący monokl na prawym oku. Ubrany w garnitur z czarnym krawatem cylinder dokańczał dzieło. Wraz z potężnymi wąsami dawał wrażenie osoby odpowiedzialnej.

-Allright proszę wiesz, że śniadanie zjem dopiero przed wyjściem.

- To, co panicz nazywa śniadaniem to zwykła sucha kromka chleba oraz sok z gruszek. Proszę przynajmniej dzisiaj skonsumować dobre starodawne canterlockie Posiłek.

-dobrze, ale tylko, dlatego że ty oto prosisz. Tylko się ubiorę i już jestem na śniadaniu.

-Oczywiście paniczu

Iron podszedł do szafy i ja otworzył większość pokoi w normalnych domach nie miała aż takich rozmiarów. Wchodząc do niej minął uszkodzony mundur ze śladami krwi na plecach.

Spojrzał się na nie i poczuł na plecach brak. Mimo tego nieprzyjemnego uczucia uśmiechnął się do siebie(Nie żałuje tego, bo one żyją..).Doszedł do ubioru, który nosi w E.S.E. Założył go na siebie bez najmniejszego problemu. Allright kazał poszerzyć w ramionach i w torsie a zwęzić na brzuchu,dzięki temu pasował jak ulał. Wyszedł z niej i podszedł do manekina, który stał na drugim końcu pokoju. Na nim były przymocowane dwa mechaniczne skrzydła.

-Dobra czas by to świństwo znowu znalazło się na „swym” miejscu.

Skupił energię magiczną w swoim rogu i zaczął odczepiać od manekina pierwsze skrzydło.Powoli odkręcał śruby mocujące i wysuwał pręt stabilizujący. Następnie w powietrzu przeniósł je na swoją lewą łopatkę odsłonił miejsce gdzie znajdowało się jego dawne skrzydło. Z rany wystawały kabelki oraz kawałek metalu w kształcie owalnym.

Powoli złączył skrzydło ze swoim ciałem podłączył kabelki i następnie docisnął do ciała. Piekący ból przepłynął przez kręgosłup, następnie przeszedł po całym ciele.

-Ok……pierwsze założone teraz drugie.

Po założeniu drugiego ogier podszedł do lustra. Najpierw wyprostowało się jedno skrzydło następnie drugie.Delikatnie poruszane w górę i w dół. Potem podszedł do biurka było na nim kawałek papieru. Iron podrzucił je do sufitu. Papier w następnej sekundzie został podzielony na cztery równe części.

-Doskonale.-Z uśmiechem złożył skrzydła gdzie końcówki lśniły blaskiem.

Po obfitym śniadaniu, który trwał z godzinę Młody ogier szykował się do wyjścia

-Paniczu zanim wyjdziesz ….Ojciec prosiłbyś pamiętał o spotkaniu dobroczynnym.

-Znowu-odpowiedział z irytacja Shields-Mówiłem ojcu, że już wiem, kim będę w życiu nie pragnę by on próbował to zmienić. Chce być tak jak mój dziadek a jego ojciec. Więc nie mam zamiaru tam iść.

-Paniczu proszę wiem, że tego nie cierpisz, lecz pamiętaj, że rodzina cię tam potrzebuje. Więc proszę na pamięć pana Wooda proszę byś poszedł tam. On zawsze dla rodziny był gotów do poświęceń.

-Dobrze pojawię się, lecz tylko na krótko. Zawsze byłeś tym, co potrafił mnie przekonać by zrobił coś, czego nie chce.-Iron uśmiechnął się pod nosem.

-Dlatego, że mówię z głębi serca i nigdy bym sobie nie wybaczył jeśli by paniczowi stała się krzywda.

-Do widzenia Allright będę późno, więc nie czekaj na mnie.

-Drogi paniczu wiesz przecież, że będę.

Iron tylko uśmiechnął się od ucha do ucha i rozłożył skrzydła. Wziął rozbieg i poszybował w stronę siedzi E.S.E wiedział, że przednim długi pracowity dzień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canterlot....Siedziba Elitarnej Straży......Godzina 8:00 Siedziałem w przy swoim biurku po raz wtóry czytając akta drugiej ofiary i pijąc świeżo parzoną kawę na dobry początek dnia. Chociaż jakby to ode mnie zależało to walną bym twarzą o te mięciutkie akta i zdrzemną się do 12. Pewnie bym nawet się zdrzemną gdyby w tej samej chwili do biura nie wszedł mój partner. - Co ty robisz. Nie ma spania w pracy- Powiedział Iron i usiadł przy swoim biurku - Tobie łatwo mówić Robokop nigdy nie sypia to masz łatwiej.- Uśmiechnąłem się złośliwie. - Dobra ty już lepiej idź spać, bo jak jesteś nie wyspany to ci się język wyostrza. Mi nie trzeba było dwa razy powtarzać natychmiast walnąłem twarz w papiery. Prosto na tekst który wcześniej zdawał się mi umknąć. Było tam napisane, że dnia 4 października 2011 roku (sam nie wiem jaki rok mógłbym być w Equestrii) za spowodowanie stałego uszczerbku na zdrowiu barman został skazany na półtorej roku pozbawienia wolności. Pisało tam także, że siedział w jednej celi z Yamim Grout. Szybka wpisałem to nazwisko w komputerze. Był on karany za zabójstwo i przeprowadzenie napadu na bank. Został złapany gdy próbował uciec ze zrabowanymi kosztownościami z kraju. Wyszedł miesiąc temu z więzienia. Obecnie znajduje się na przepustce. Może to niewiele, ale to jedyny trop. Przekazałem swoje odkrycie partnerowi. -Widzisz geniusze zawsze na coś wpadną kiedy nie szukają. - Ale to nadal nie wyjaśnia jak TY to znalazłeś - Proste! Bo ja nie uganiam się po jakiś bankietach. - Tak tylko śpisz albo włóczysz się bez celu Kończąc w tym momencie rozmowę. Ruszyliśmy sprawdzić nowego podejrzanego. Mieszkał na obrzeżach Canterlotu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obrzeża Canterlot.....Dom numer(Zastrzeżone dla bezpieczeństwa śledztwa)......Godzina 9:00

Dolecieliśmy na właściwy adres. Ogród przed domem jest wspaniale zadbany, róże tulipany orchidee. Kwiaty różnego rodzaju a zapach dawał wspaniałą nutkę. Dom doskonale odbudowany. Wydawałoby się że w takiej okolicy nie może być żadnych złych lub karanych obywateli.

-Czy to na pewno tutaj?

-Na to wygląda z adresu w aktach.

Black podszedł do drzwi i zapukał. Było słychać jak ktoś otwiera i mówi-…..Nie nadymaj się tak już sprawdzam, kto….-Obejrzał się na niego i na odznakę -Straż!!!- Mówiąc to natychmiast zamknął drzwi

- Iron …nie zdążyłem nawet powiedzieć, gdy wielka biała kometa wleciała prosto w drzwi i roztrzaskała je na wykałaczki. Wleciałem natychmiast za nim. Widziałem jak Iron powalił tego, co otworzył drzwi i za pomocą końcówki skrzydła trzymał na krtani drugiego-No dalej daj mi pretekst. On natychmiast rzucił w bok nóż, który trzymał w kopytku.

-Leć do kuchni, bo „on” nam ucieka.

-Zrozumiałem.

Natychmiast poleciałem do kuchni. Widziałem otwarte drzwi na zewnątrz i Kuśtykającego i dość grubego gościa. Natychmiast podleciałem od tyłu i powaliłem go.

-E.S.E jesteś aresztowany

-Nic nie powiem bez adwokata.

Wziąłem i zakułem go w kajdanki, które miałem przy sobie. Odwróciłem się i zobaczyłem jak Iron niesie na plecach dwóch tych, co byli w środku

-Nie uwierzysz, ale przez przypadek „Uśpiłem ”oboje.

-W, jaki sposób?

-Zakuwałem jednego w kajdanki, gdy drugi, który leżał na ziemi udając nieprzytomnego chciał mnie dźgnąć nożem i w tedy instynktownie uderzyłem jednym łbem tego, którego zakułem o drugi i padli oboje.

-No pięknie wiesz jak dużo teraz pisać będziemy musieli w raporcie!- Odpowiedziałem z irytacją -Jedynie gorzej by było jakbyś ich oboje kopnął, bo nie wiem czy napisanie ”Ziemnego kucyka mój partner uczył latać” było by do wytłumaczenia Szefowi.

W domu znaleźliśmy dość pokaźne ilości proszku Poision Joke wraz z Death bloom , który jest nielegalny w Equestrii dodatkowo było tam dość broni by uzbroić całą dzienną Straż.

-No partnerze, Posiadamy tutaj niezły łup

-No geniuszu powiem ci, że dzisiaj mamy szczęście…..Może nawet dzisiaj zamkniemy nasza sprawę jak sądzisz!?

-Nie sądzę, lecz mamy dobry trop tutaj-mówiąc wskazał na biurko.Były tam klucze do mieszkania oraz zdjęcie Remir Hersa.- Sądzę, że mamy mordercę naszego poprzedniego świadka.

Po wezwaniu Pojazdu do przewożenia więźniów udaliśmy się do komisariatu. Zagadka powoli układała mi się w głowie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Canterlot.....Pokój przesłuchań.......godzina 15:31 -Zaproponujecie mi jakąś kawę, czy herbatę?-Spytał Grout. Najwyraźniej w ogóle nie traktował nas poważnie. - Kurde akurat nie mam przy sobie nic, ale jest rozwiązanie. Iron możesz skoczyć na do sklepu i przynieść coś?- Uśmiechnąłem się porozumiewawczo, mój partner dobrze mnie znał, od razy wiedział o czym mówię. - Dobra tylko się za bardzo nie denerwuj, wiem jak nie lubisz czekać.- Po tych słowach wyszedł zamykając za sobą drzwi. Nie czekając długo strzeliłem podejrzanego w pysk, w celu skonfiskowania kilku zębów (tak napiszę w raporcie). - Następnym razem jak masz coś głupiego do powiedzenia to lepiej to przemilcz. Rozumiemy się - Tak.- Odpowiedział wypluwając na podłogę ślinę zmieszaną z krwią.- Co wiesz zabójstwie Remira Hers'a i Felixa Mende - Dobra, więc wróćmy do przesłuchania, co wiesz zabójstwie Remira Hers'a i Felixa Mende - W nic mnie nie wrobicie, nie mam o nich zielonego pojęcia. Po za tym nic nie powiem bez adwokata - Nie wkurzaj mnie. Mamy całą masę dowodów, że to ty zabiłeś Ramir'a, z tego gówna żaden prawnik cię nie wyciągnie. Możemy cię też bez trudu powiązać z drugim morderstwem.- Wyciągnąłem niewielką teczkę i położyłem na stole.- Dalej otwórz, nie ugryzie. Niepewnie otworzył teczkę, jakby bojąc się, że naprawdę może ugryźć. W środku leżały zdjęcia ofiar. - Kurdę ile razy mam powtarzać, że nic nie wiem. A nawet jeśli to nic mi nie udowodnicie. Miał rację wiedziałem, że te dowody są niewystarczające. Już miałem się poddać gdy nagle zadzwonił mój telefon. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie jak zobaczyłem kto dzwoni, a był to mój partner. - Tak o co chodzi? - Cicho mam plan.- Powiedział pewnym swego głosem.- Rób to co ci powiem. - Hmm, tak zrozumiałem, dobrze to ułatwi sprawę.- Teraz i ja byłem pewien, że zakończymy tę sprawę - Dobra teraz to się już nie wywiniesz. Mamy światka który widział jak wchodzisz do domu pana Felix'a, słyszał także krzyki z waszej sprzeczki. Już nie musisz się przyznawać, chociaż muszę przyznać, że mogło by to złagodzić twoją kare. - Jasne chu... ohhh dobra przyznaję się, ale to nie moja wina. Ten gnój oszukiwał wszystkich, mnie i Remir'a także. Porzyczyliśmy od niego pieniądze, a gdy miałem mu już wszystko oddać ten stwierdził, że chce dwa razy tyle. Więc zadzwoniłem po kumpla z pod celi, który miał ten sam problem.- W tym momencie do pokoju wszedł Shield, usiadł cicho i słuchał reszty historii.- Poszliśmy razem do tego dupka by go przekonać do zmniejszenia długu, ale się nie zgodził. No nie wytrzymałem, bo kto by kurw... wytrzymał. Dałem mu w pysk, a gdy próbował oddać, zadźgałem skurczysyna. Niestety tego idiotę dręczyło poczucie sumienia, chciał się przyznać i obu nas wsadzić znowu do paki. Nie chciałem tego, ale jego tez musiałem zabić. Już miałem uciekać z Equestrii jak pojawiliście się wy. - Tyle wystarczy straż zabrać go.- Powiedziałem - Mam do was tylko jedno pytanie kim był ten kabel?- Zapytał się wściekły jak rozdrażniony byk przestępca - Jaki świadek?- Spytał się ironicznie Shield.- A ten świadek! Wymyśliliśmy go żebyś się przyznał

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canterlot.....Gabinet Kapitana Shining Armora.......godzina 16:00 Doskonała robota, musze powiedzieć, iż sądziłem powoli że wam się nie uda znaleźć sprawcy. Dodatkowo zlikwidowaliście nielegalne narkotyki oraz broń udało się skonfiskować. Brawo.-Biały Jednorożec uśmiechnął się do obu stojących funkcjonariuszy. -Dziękuje szefie-Odpowiedział pegaz z uśmiechem na twarzy. -Robiliśmy to, co do nas należało, nic mniej. Proszę o pozwolenie wzięcia jutro wolnego ze względu rodzinnych. Amor uśmiechnął się i spojrzał na Irona- Proszę bardzo przyjacielu-NIGDY TAK MNIE NIE NAZYWAJ!–Odpowiedział Alicorn i wyszedł z pokoju wściekle zatrzaskując drzwi. Black tylko spojrzał zdziwiony. Wżyciu nie sądził, że zobaczy jak partner wrzeszczy na przełożonego. Ten co jest lojalnym i nigdy się nie skarżył , lecz następna wypowiedz zdziwiła go jeszcze bardziej. -Więc nadal mi nie wybaczył……..Black dziękuje ci za wszystko ty też dostaniesz jutrzejszy dzień wolny zasłużyłeś. - Dziękuje [Przyjaciel]W głowie Shield słyszał ostatnie słowa Kapitana-Chciałbyś zdrajco-Szedł dalej i opuścił budynek. Szykował się do startu, gdy został zatrzymany przez czyjeś kopytko-NIE MAM ZAMIARU…a to ty Black, wybacz.- W porządku, o co… -Nieważne, słuchaj masz plany na jutro? Jeśli nie przyda mi się wsparcie na przyjęciu dobroczynnym mojego ojca. Zapraszam jako sposób uczenia naszego sukcesu. -Ok……ale nie musze się ubierać w frak, co? -Nie zwykły garnitur wystarczy. Poza tym to ja nie chce tam iść, bo ci wszyscy zachowują się jakby połknie kije od szczotek. Przyda się trochę lepsze towarzystwo. Dzięki tobie na pewno nie wyjdę tam po 10 minutach. -Zgoda będę a o której? -dokładnie na przystani przy jachcie „Goldwill” o godzinie 17:00.Prosze maż zaproszenie. Iron wyjął z kieszonki pięknie zdobione złotymi literkami i emblematami kopertę. Na środku niej znajdowała się pieczęć. Podał ją partnerowi i odszedł gotowy do lotu. Gdy Hawk oglądał ją był w szoku. Nigdy nie był na takich przyjęciach i cieszył się, iż idzie jednak wciąż zastanawiał się sytuacji z gabinetu.[Trudno może zdołam później go zapytać o to]rozłożył skrzydła i poszybował prosto do domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przystań…………„Goldwill”………….12:00

Iron został wezwany do swego Ojca na statek wcześniej,by pomógł mu w przygotowaniach.

Wchodził powoli na pokład potężnego statku. Ta cała łodź jest największym dowodem kucykowej technologii. Prędkość, elegancja, wytrzymałość to tylko niektóre słowa, które nie oddawały rzeczywistej potęgi, jaka jest ten okręt. Rodzina Shield od dawna organizuje na nim bankiety, spotkania biznesowe, wesela oraz inne przyjęcia. Kiedy tylko znalazł się na pokładzie został przywitany z honorami.

-Witamy serdecznie paniczu.-Odpowiadał personel, kiedy tylko go mijał.-Witajcie, proszę powiedzcie mi gdzie jest mój ojciec?

-Pan jest w swym biurze paniczu. Oczekuje na pana.

Przechodził przy głównej hali balowej, gdy usłyszał znajomy głos.

-Syneczku, mój skarbie kochany jak cię znowu wspaniale widzieć.-Mówiła to piękna jednorożka o barwie futra złoto-srebrzystej- Wspaniale iż będziesz na tym przyjęciu. Wiele wielkich osobistości przybędzie.-Oczywiście mamo, obiecałem, iż pomogę, lecz najpierw musze iść do gabinetu. Ojciec oczekuje mnie tam już od dłuższej chwili i…….

-Och na pewno może poczekać tych parę minut dłużej. Musisz dowiedzieć się, kto się tu zjawi w tym roku. Postanowiłam zaszaleć i zaprosiłam powierniczki elementów Harmonii. Niestety tylko troje z nich odpisało, iż się pojawi. Na pewno też zjawi się księżniczka Mi Amore Cadenza z mężem.-To wspaniale-Odpowiedział Iron, lecz w głębi swej duszy pragnąłby, iż to nie było prawdą. Nie chciał rozmawiać ani z Cadence oraz z Shining Armorem. Po tym, co on zrobił wtedy. Ona jeszcze go na pewno zacznie bronić i próbować zachęcić nas oboje do pogodzenia. Nigdy mu nie wybaczę. Rozmyślania przerwał znany i kojący głos.-Paniczu jak widzę przybyłeś i w swym najlepszym smokingu, pan Wood Shield świętej pamięci byłby z panicza dumny. Pani oto menu na dzisiejszy bankiet.

-Dziękuje Allright. –Odpowiedziała Goldamber- Synku, jeśli dobrze pamiętam dostałeś zaproszenie dodatkowe. Czy zaprosiłeś kogoś specjalnego?

-Tak Matko….-Klacz uśmiechnęła się i przerwała-Musisz mi o niej opowiedzieć. Jak ma na imię? Czy pochodzi z znanego rodu? Czy ją znam?

-Nie to nieporozumienie, zaprosiłem kolegę z pracy.

-Och….Troszeczkę się zagalopowała. Niestety czas nagli idź już do Taty.

-Oczywiście- Iron ucałował w policzek matkę i ukłonił się do lokaja. Następnie udał się do gabinetu.

Drzwi do gabinetu były zamknięte, lecz gdy Iron w nie zapukał otworzył je potężnie zbudowany ziemny kucyk o wyrazie twarzy niezachęcającej do zaprzyjaźnienia się.

-Witaj Steroids. Prosze przepuść mnie, bo twój szef mnie oczekuje-Ziemny ogier tylko chrząknął i przepuścił Shielda.

-Iron podążył do wielkiego zrobionego z dębu biurka, za którym siedział i podpisywał

dokumentację jego ojciec. Przy nim stały dwie sekretarki i drugi ochroniarz w czarnych okularach. Młody ogier podszedł do krzesła i czekał aż ojciec skończy prace.

-Szefie przepraszam iż przerywam lecz pański syn już tu jest.-Dobrze niech wejdzie –odpowiedział bez podnoszenia głowy z dokumentacji - Ale on już tu jest.

Goodbiznes podniósł głowę- O Iron wybacz czasami praca tak mnie wciągnie, iż nie widzę, co się dokoła dzieje. Czy twoja mama wie, iż już jesteś na pokładzie?

Taka tato nawet z nią rozmawiałem. W jakiej sprawie chciałeś ze mną rozmawiać?

-Goodbiznes podniósł kopytko i natychmiast wszyscy wyszli zostawiając jego i syna samych w pokoju.-Synku czy musi być ważny powód by chcieć zobaczyć syna? Ale jednak masz racje chce z tobą porozmawiać. Tym powodem jest twoja ponowna dokumentacja, która wysłałeś do dowództwa Equestrii.- Skąd wiesz? -Bo do mnie jeden z moich przyjaciół generałów o tym zameldował i kazałem natychmiast twoja dokumentację zatrzymać. Już raz cię prawie straciłem. Nie mam zamiaru znowu tego przeżywać. Twoja matka o tym papierach nie wie i jakby się dowiedziała to serce by się jej złamało na pół.

-To jest moje życie i moje przeznaczenie mam zamiar bronić naszego kraju z całych sił i nie zabronisz mi tego.-Kuc obrócił się w krześle i patrząc na gobelin na ścianie odpowiedział

-Do tej rozmowy wrócimy. Na razie chce byś pomógł w przygotowaniach.Na statku będzie Ambasadorzy z wielu krajów granicznych oraz księżniczka. Masz tu listę, którą musisz przypilnować.

Iron wziął listę od ojca i ukłonił się się-Dobrze wrócimy do niej. Zdania jednak nie zmienię i nadal będę się starał powrócić tam gdzie moje miejsce.

Po tych słowach wyszedł z gabinetu by załatwić wszystko z listy.


Uwaga czytelnicy ogłaszam głosowanie

proszę wysyłać do mnie wiadomosci którę z szóstki Bohaterek ma sie pojawić na bankiecie.Koniec głosowania o północy

dziekuje iz pomożecie wpisaniu Tej Wspaniałej Historii

Z poważaniem Iron

ps: tutaj prosze nie umieszczać głosów bo one będa nieważne

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Jacht......Jakieś tam morze......18:30 Wszyscy goście powoli, z tempem żółwi, wchodzili po długim drewnianym pomoście na statek, gości było więcej niż się tego spodziewałem. Szczerze mówiąc nie przywykłem do takich imprez. Jedną z niewielu rzeczy jaka mi na obecną chwile pasowała to ubiór. Miałem na sobie czarną marynarkę zapinaną na jeden guzik, białą koszulę którą przecinały czarne paski i tego samego koloru krawat. Ja wprost uwielbiam chodzić w garniturze. W końcu tłum dotarł na łódź, a razem z nim ja. U wejścia stał nie kto inny jak Iron Shield witający wszystkich nowo przybyłych. Nosił on szarą marynarkę, białą koszule i czerwony, a w zasadzie szkarłatny krawat. -Hej, widzę, że świetnie się bawisz.- Zapytałem trochę złośliwie nie ukrywam -Tak, początki zawsze są nudne. Przykro mi, ale nie mogę dłużej gadać Poszedłem, dalej tylko spoglądając na Shielda witającego księżniczki, szlachciców, i całą resztę śmietanki. Udałem się w stronę tłumu kucyków okupujących szwedzki stół. Różnorakie osobistości z wszelakich zakątków Equestrii. BlueBlood dowcipkował z jakimiś baronowymi, matka Shielda rozmawiała poganiała kelnerów, Twilight Sparkle starała się nie odstępować księżniczki Celestii na krok. Kilka kucyków zebrało się w okół klaczy o fioletowych włosach spijając słowa z jej ust jakby była jakąś znaną aktorką. Przy stole zostało tylko kilka osób. Moją uwagę przykuła różowa klacz przekradająca się niedaleko stołu i kradnąca z niego ryż. Poszedłem sprawdzić o co może jej chodzić. Hej, co ty robisz. Hej, hej. Eeee zbieram amunicje nie widać.- Wyciągnęła kilka rurek, w tedy wszystko stało się jasne. -O ja głupi nie zauważyłem za pierwszym razem.- Uśmiechnąłem się do niej.- A można się przyłączyć? - Pewnie im więcej się bawi tym lepsza zabawa! Poszliśmy razem i schowaliśmy się za głośnikami.... Pierwsza godzin przyjęcia minęła nam na strzelaniu do przypadkowych osób

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Około godziny 20 pokazał się organizator tego spotkania. W tedy byli już wszyscy. Shield skończył witać gości, księżniczki się zebrały, a szlachcianie obgadywali interesy. Zawyły trąby, to właśnie w tedy na podwyższeniu stanął dumny alicorn, ubrany w drogi smoking czarnego koloru. Wszystkie kucyki zamilkły czekając aż gospodarz przemówi. - Witajcie przyjaciele, spotkaliśmy się tu dzisiaj by świętować 30 rocznicę działalności mojej firmy. Jest to dla mnie ogromny zaszczyt że przybyliście tu wszyscy, bo to tylko dzięki waszemu wsparciu udało mi się dojść tak daleko. Gdyby nie wasze wsparcie i mojej rodziny wspaniałej żony i syna który sprawia że czuję się dumny, ale bez zbędnych ceregieli, nie przyszliśmy tu przecież żeby słuchać starego wygi. Mam nadzieję że będziecie się dobrze bawić. Po tych słowach zszedł na dół świętować z resztą. Kucyki rozeszły się po całym statku, każdy usiłował znaleźć partnera do rozmowy, a pro po ja też poszedłem szukać swojego. Okazało się, że potrafi on być duszą towarzystwa, znalazłem go przy stole z drogim winem. Wznosił toasty za długie życie, szczęście i tego typu wartości. Gdy skończył odszedł od grupy i poszliśmy razem zjeść jakąś sałatkę i napić się. Różno kolorowe przysmaki z całego świata i muzyka po cichu lecąca w tle sprawiały że aż chciała się tam zostać i spędzić całe życie na jachcie. Pora była coraz późniejsza, jedynym źródłem światła był Księżyc i nie duże lampy. Było cholernie spokojnie, niestety tylko przez chwilę. Ciszę przerwał przerażający huk i krzyk, wszystko trwało kilka sekund. Rzuciliśmy wszystko i ruszyliśmy w za dźwiękiem. Przy rufie, oparte o barierkę leżała nie czarnowłosa kobieta o zielonych oczach. Z jej piersi w zastraszającym tempie wylewała się czerwona jucha. Było już po niej na pierwszy rzut oka było widać, że kula przedziurawiła serce. Tłum w okół truchła stawał się coraz większy. Przybiegł nawet zaniepokojony i przestraszony całą sytuacją Goodbiznes. - Jasna cholera! Co tu się stało?! Kto to zrobił?- Wykrzykiwał wściekły kuc. - Spokojnie tato my się wszystkim zajmiemy, a ty wezwij straż, niech przyślą tu kilka pegazów. - A reszta niech się rozejdzie, nie potrzeba nam tu gapiów, wyjcie niczego nie dotykając. Bo godzinie czasu na miejsce przybyła ekipa która miała zabezpieczyć miejsce zbrodni. Na jej czele stał nasz stary znajomy Nasty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miejsce Zbrodni..............Statek...........dwie godziny później

Iron wraz z BlackHawk czekali przy Nastym i patrzyli jak on pracuje.

-.....normalnie masa krwi jak przy moich pierwszej.Rana cięta od góry na dół i wnętrzności które wyłaźiły z brzucha. Piękna normalnie z buźki a ten ogon.Gdyby nie to iż nieżyła bym się z nią umówił.

-Czy możesz przestać.Zaraz zaczne...-Black z każdym nowym zdaniem o "Eks" pacjętach Nastiego robił się coraz bardziej zielony-Rozumiem.Choroba morska też to miałem przy zwłokach numer 459967b Marynarz on....

-Może lepiej wróćmy do tej sprawy co leży tutaj, zgoda?!

-A tak racja.Powiem wam iż to dziwne rana wyglada jakby zadana rogiem jednorożca lecz jest za długa.Zwykły jednorożec nie mugłby zadać.

-Co masz namyśli?-Odpowiedziałem ze zdziwieniem lecz odpowieć mi się niespodobała-Musiał to zrobić Alicorn.

-Niemożliwe na pokładzie było tylko z paru Alicornów-rzekł Black-Księzniczka Celestia,Luna,Cadense,Iron oraz.....Twój Ojciec?

-Niemożliwe.Lepiej przepytajmy wszystkich czy może coś widzieli......

-Nie będzie to konieczne-Usłyszeli głos za siebie-Tylko twój ojciec był sam w biurze gdy to się stało więc jest głównym podejrzanym.

Shining Armor przybył na miejsce zdarzenia

-I tylko magicznie wystrzelony pocisk nie zostawiłby śladów krwi na rogu.Zaklęcie Wojskowe które znają tylko troje osoby na statku ty, ja oraz on.-Wiesz że nie zrobił by tego....Sir.Nie ma motywów.

-Masz racje....lub nie to będzie na przesłuchaniu.Jednak ciało nie damy rady przetransportować na stały ląd.Sztorm się zbliża a wszystkie pegazy które przywiozły Nestiego są zbyt zmęczone by sprowadzić przeszukiwaczy.Narazie idę zatrzymać twego ojca

-Kapitanie.......

-Spokojnie zrobię to po cichu.....nie chce niepokoić gości.Ciało natomiast prosze o prztransportowanie do jednej z kabin......Tam Nasty przygotuję sie do pełniejszych oględzin.

-Szęfie-Wtrącił się Black widząc przyjaciela minę.Jego oczy patrzyły w ciało klaczy która lerzała na pokładzie-Najpierw powinnysmy znaleść dowody iż to on uczynił a potem aresztować.

-Racja więc zacznijcie ślectwo.Jednak nadal nie mamy nikogo kto może wam pomóc.

-Coś wymyślimy-Powiedział Iron.W jego głosię można było wyczuć wściekłość.

Na pokład weszła Fioletowa klacz która lozglądała się dokoła-Braciszku czy wszystko w porzątku?

-Niestety nie, muszę iść zając się ważnymi sprawami poczekaj tu prosze zaraz wrócę.-Mówiąc to Armor wyszedł w strone sali bankietowej.

Black odrócił się od ciała i spojrzał na nowoprzybyła klacz.Nagle zobaczył iż Ironie dziwnie patrzy na nią.Nagle potrzedł do niej i powiedizał-W....Witam serdecznie panienko Sparkel.

-To pan mnie zna?-Odpowiedziała Fioletowa klacz wychylając się by dokładnie zobaczyć miejsce zbrodni.

-Ja....Oczywiście. Jest panienka siostrą kapitana.

-Przepraszam lecz musimy poprosić by panienka opuściła to mniejsce-Powiedział Black-Niestety musimy znaleść osbę która może wykonać skan magiczny i....

-O znam to zaklęcie lecz niestety jak pamiętam z ksiażki o niej potrzeba jeszcze dwoje jednorozców by je żucić.

-Wspaniale proszę nam pomóc.Iron na pewno bez problemu wspomoże zaklęcie.

-Doskonale a ja znam osobę która dokończy z nami dzieła-Fioletowa klacz mówiąc to odwóciła sie i pobiegła.

Iron nic nie powiedział odprowadził ją wzrokiem[Nic się nie zmieniła]Po krótkiej chwil usłyszał głos Blacka

-IRON NA CELESTIE I CANTALOT OPRZYTOMNIEJ!

-Nie musisz wrzeszczeć słyszę cię doskonale-Odpowiedział z irytacją-Możesz prosze tylko powtórzyć ostatnie zdanie przed tym jak wzasnołeś.

-Mówie iż ta impreza dla nas się skończyła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokój gdzie przechowywane jest ciało.......Statek..............0.12 Był to nie duży, jak na standardy tego jachtu, pokój, czyli jakieś 10m na 6m. Jego ściany były ciemno-brązowe, ale nie narzekaliśmy na brak światła, ponieważ Iron przytargał tu całą stertę przeróżnych lamp. Wszystkie światła były skierowane w stronę białego, teraz trochę czerwonego, stołu na którym leżały zwłoki ofiary. - Jansa cholera Nasty! Nie możesz czegoś zrobić z tym smrodem.- Wykrzyczałem trochę rozdrażniony, że muszę spędzać urlop wąchając zwłoki. - Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś Black? Po za tym nikt nie każe tu siedzieć.- Odszczekał się Nasty.- A tak w ogóle to nie masz teraz innej roboty, na przykład badanie miejsca zbrodni? - Powiedzmy, że mam przerwę... Po za tym i tak muszę czekać aż kucyki które obiecały nam pomoc będą gotowe, biorąc pod uwagę że Iron i Rarity nie są w tym mistrzami, trochę im to zajmie.- Zrobiłem się lekko śpiący, więc położyłem się na kanapie. Nie mogłem zasnąć. Przez najbliższe dwie godziny wpatrywałem się w sekcję zwłok, którą przeprowadzał Nasty. To rozcinał brzuch, to wyciągał przeróżne organy. Dziwne było że nie chciało mi się rzygać od tego widoku, chyba zaczynałem się powoli przyzwyczajać. Gdy udało mu się dojść do serca, do pokoju wpadł Iron. Drzwi otworzył z takim hukiem że prawie spadłem z sofy. - Tu się wylegujesz. Dobra odpocząłeś, a teraz chodź przygotowania skończone. Ruszyliśmy w stronę rufy. Na miejscu czekały już nasz ochotniczki. - Ahhh przypomnijcie mi czemu się w to pakuje!?- Zapytała fioletowa grzywa klacz . - Bo jesteś moją przyjaciółką, a przyjaciele powinni sobie pomagać.- Odpowiedziała Twilight - No dobra, ale jesteś mi coś winna przysługę. Dziewczyny razem z Shieldem zabrały się za skan terenu. Po pierwszych 10 minutach żmudnego przeszukiwania, nawet mnie zaczynało się to nudzić. Bo jak na razie znaleźli ślady kucyków i gryfów, które także jak się okazało były gośćmi na przyjęciu. Wydawało mi się to trochę dziwne bo do tej pory spotkałem góra dwóch przedstawicieli tego gatunku. Gdy już mieliśmy kończyć fioletowa klacz Iron, wpadł na odrobinę dziwnego pyłu. Natychmiast oddaliśmy go do analizy, a tak żeby Nasty się nie nudził.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokój 113.......Pokój Irona (Tymczasowy sztab dochodzeniowy)........Godzina 7:00 Black położył się na miękkim łożu i zasnął 5 godzin temu. Biały ogier po odprowadzeniu Klaczy do ich kabin wrócił do śpiącego partnera. Nadal bolała go głowa po używaniu zaklęcia. Chociaż jako Alicorn miał mnóstwo mocy lecz przez złamany róg musiał poświęcić więcej skupienia na zaklęciach. Otworzył drzwi kajuty, Hawk już się rozbudził i wyprostował skrzydła. -Normalnie łóżka wygodne jak chmurowe, a może bardziej. Przez całe życie tak się nie wyspałem. -Dobra na razie ja odpuszczę sobie sen-mówiąc to Alicorn skupił sobie energie w rogu .Wystrzelił w lustro i trafił siebie-No to zaklęcie powoduje iż żołnierz może walczyć bez odpoczynku 3 dni i noce. Na taką misje będzie mnie trzymać trzy razy dłużej. -Czemu to zrobiłeś?-Spytał się Black kiedy założył swój amulet na szyje.-Przecież możesz położyć się i...... -A ty byś spał jakby twego ojca oskarżono o coś czego nie zrobił?!-Odpowiedział Iron -Raczej nie....Poza tym już od mych 15 urodzin jest pochowany. -Wybacz....Niechciałem..... -Nic się nie stało.....Czas jednak na rozwiązanie następnej sprawy. Oboje pochylili się nad papierami i zdjęciami które zostały zrobione na miejscu. Black nagle zamknął oczy i zaczął dumać. Niektóre z zdjęć i wstępnych analiz Nastiego zaczęły się mu łączyć w układankę i spajać. Iron w tym czasie przeglądał listę gości. -Mam-Wystartował w górę Czarnogrzywy pegaz , Mijając się z żyrandolem o parę centymetrów. -Iron pamiętasz kto przybiegł na miejsce zdarzenia? -Tak sądzę iż większość gości tylko.....lecz paru z nich nie dało rady nawet dojść do miejsca zbrodni bo zatrzymałem ich byś ty mógł mieć lepszy widok. -Normalnie mogę cię zatrudnić w nocnym klubie jako bramkarza......Ale to nie jest ważne. Szczegół główny jest ten iż 5 osób zdążyło tam zanim my tam wystartowaliśmy oraz dolecieli . A przecież my normalnie lecieliśmy z dość dużą prędkością około 100-200 machów (Skrzydłowych) -Więc sugerujesz iż......-Iron uśmiechnął się na dedukcje przyjaciela i na odpowiedź która nastąpiła potem -Zabójca jest jedna z tych. -Powiedzmy to Kapitanowi.-Nagle znikł z ust uśmiech-Nie....musimy zdobyć więcej dowodów i znaleźć sprawcę co oznacza iż musimy trochę po szpiegować. W MOIM STYLU!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Godzina…… 10.20…….Nadal statek………..Miejsce zbrodni BlackHawk wpatrywał się w bezkresne morze, wiatr był dzisiaj wyjątkowo spokojny, a problemów coraz więcej. Pasażerowie zaczynają się denerwować, zakaz opuszczania statku do puki nie ukończymy śledztwa jest im nie w smak, wypuściliśmy jedynie księżniczkę Celestie i Lune. A na dodatek nadal nie wiadomo kim była ofiara. Nikt z obecnych na statku jej nie znał, a raczej nikt oprócz zabójcy. Miałem już kilka hipotez jeżeli chodziło o ofiarę, ale dopóki nie złapaliśmy mordercy, były to jedynie ślepe osądy. Czas leciał. Wszyscy wiedzieliśmy że było to tylko kwestią czasu aż któryś z tych biurokratów i korporantów wezwie prawnika. Do tej pory uspokajała ich księżniczka Cadance i Shining Armor, ale ile to mogło jeszcze działać. Mieliśmy 5 podejrzanych. Pierwszym był ojciec Shielda Goodbiznes, drugim książę, znaczy jak dla mnie Nasty był by lepszym księciem, Blueblood, trzecią była piękna klacz za morza nazywała się chyba madame Gold, jest baronową z którą ostatnio robił interesy Goodbiznes. Czwartym był Quiet Sound, jeden z muzyków zabawiających gości, który w chwili morderstwa zrobił sobie przerwę na papierosa niebezpiecznie blisko miejsca zbrodni. Czwarty, nieoficjalnym podejrzanym o którym nikomu nie pisnęliśmy nawet słówka, bo nie wierzyliśmy by on to zrobił, był nasz kapitan Shining Armor. (możesz kontynuować, albo poczekać aż dopiszę resztę, mi to obojętne)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozsiedliśmy Godzina 11.20…………Pokój Irona (Tymczasowy sztab dochodzeniowy)……..Statek się w trójkę przy niewielkim stoliku, żeby nam się nie nudziło wyciągnąłem karty, które wcześniej zabrałem z jakiegoś pokoju, Iron rozdał i zaczęliśmy grać w pokera. - Nasty jak ci idzie z analizą tego proszku, który znalazł Iron?- Zapytałem wyrzucjąc dwie karty z ręki i dobierając dwie nowe. - W warunkach jakie tutaj mam?! Nie wygłupiaj się, zajmie mi to jeszcze chwile.- Uśmiechnął się i wyrzucił jedną kartę.- Ej Iron podaj mi kartę. - Trzymaj. Ja wymieniam trzy i dorzucam 7 złotych monet. – Powiedział dorzucając do puli garść monet. - Jak się bawić, to się bawić.- Dorzuciłem 14 monet. Nasty zrobił tak samo, a Shield ze swojej strony dorzucił 7 monet. - To co chłopaki, sprawdzamy i koniec przerwy, a potem… W tym momencie drzwi otworzyły się, a do pokoju wszedł niebiesko włosy pegaz. Był troszeczkę roztrzęsiony, ale na pewno nie przychodził by tu bez powodu. Więc postanowiliśmy go wysłuchać . - Dzień dobry. Jestem So… Soarning Hight.- Przywitał się nasz niespodziewany gość . - Ten Soarning Hight! Rany, jestem wielkim fanem, można prosić o autograf - Nasty ty go znasz???- Spytałem trochę zaszokowany - Pewnie przecież to jeden z Wonderbolts. - Ty faktycznie. Bez kombinezonu nie poznałem. - Chłopaki, jak dla mnie to może być nawet kolejnym filantropem, byle by coś wniósł do sprawy.- Przerwał rozmowę Iron, bardzo martwił się o ojca i nie mógł czekać. Nawet na partyjkę pokera długo go trzeba było namawiać.- Siadaj na krześle i mów w jakiej sprawie przyszedłeś. Pegaz zbliżył się do krzesła, ale jakieś pół metra przed nim stanął w bezruchu. Spojrzał na leżące nieopodal zwłoki, a strach nie pozwalał mu ruszyć kopytami. - Nasty zakryj tego trupa! Ten smród sparaliżował by każdego.- Powiedzieliśmy z partnerem niemalże jednocześnie. Chłopak wyciągnął z szafy jakieś białe prześcieradło i zarzucił na ofiarę. Sportowiec nabrał większej pewności siebie, jednak starał się nie brać większych wdechów, by nie wdychać nieprzyjemnych zapachów. - A więc , kurde trochę nie wiem od czego zacząć. -Najlepiej od początku. - Dobrze a więc to było tak. Siedziałem sobie na dachu statku ( no tym od różnych pokoi), popijając szampana, kiedy coś, a raczej ktoś, nade mną przeleciał, zdawało mi się że gdzieś mu się spieszyło. Było zbyt ciemno bym mógł dojrzeć jakiekolwiek szczegóły. Chwilę później usłyszałem krzyki i tupot kopyt. A gdy pobiegłem sprawdzić co się dzieje to… - Dobra domyślam się całej reszty- Przerwałem mu tą gadaninę bo resztę już znałem.- Do naszej układanki brakuje mi jeszcze kilku puzzli. A właściwie dlaczego nie przyszedłeś wcześniej? - Trochę się bałem, że jeżeli coś powiem to ja mogę być następny. - Spokojnie tylko my wiemy o tym co powiedziałeś, nic ci nie będzie.- Uspokoił świadka Iron.- Dobra Hawk zbieramy się do roboty, ty Nasty też, musimy wiedzieć co to za pył. - Co!? Nie ma mowy nigdzie nie idziemy do puki nie skończymy gry.- Zaprzeczyłem planom kolegi. Bez gadania wróciliśmy do gry by sprawdzić kto zbierze pule. Najpierw katy wyłożył Nasty. - Trójka króli hehe co wy na to?! - Wiesz, co gdzie możesz sobie wsadzić te twoje króle, ja małego strita.- Zgasił kolegę jak poobiedniego peta Shield. -Heh jaka szkoda, znaczy to tyle że wygrałem mam karetę z dwójek. Coś czuję że będzie to mój szczęśliwy dzień  Zebrałem pieniądze i ruszyłem z Ironem do gości na ostatnie przesłuchania. To co zobaczyliśmy na głównym pokładzie sprawiło, że szczeny nam opadły. Tłum, zwykle narzekających i gadających o polityce i finansach nudziarzy tańczył limbo jakby nigdy nic. Wszędzie latało kolorowe konfetti i korki z szampanów. - Eeee… Co tu się stało? Rozumiesz coś z tego? - Nie bardzo i nie wiem tez co te kucyki musiały brać żeby zacząć robić coś poza narzekaniem. - O! O! O! O! O! To ja to zrobiłam, ale nie widziałam, żeby ktoś coś brał.- Wykrzyczała różowa klacz, która wyłoniła się znikąd.- Czekaliśmy tylko na was! - Na nas??? Nie bardzo rozumiem - No bo pomyślałam, że nikt nie może pracować cały czas i że potrzebujecie przerwy.- Powiedziała już odrobinę ciszej, ale nadal nie tracąc entuzjazmu młoda klacz. - Przepraszam panienkę, ale mamy jeszcze trochę roboty.- Odpowiedział grzecznie Shield - Czekaj, czekaj. Wiesz ja według mojego kalendarza mam dzisiaj urlop. Poza tym i tak nikt stąd nie ucieknie. - Ale… - Żadnych „ale”, poza tym wiem, że też chciałbyś coś załatwić. A jak nie to najwyżej zacznij przesłuchania beze mnie.- Odpowiedziałem koledze.- Panno Pinkie czy mogę poprosić do tańca? Zgodziła się. Poszliśmy razem w stronę bawiącego się tłumu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statek.................Biblioteka pokładowa..................14.56 Iron zakończył zabawę i przy okazji opserwacje niektórych podejrzanych.Pragnoł jak naszybciej zakończyć ślectwo i uniewinnić ojca. Panna Pie oraz Black Wspaniale się bawili w szczególności jak postanowili zwiększyć zasięk fonntany czekoladowej na całą sale.Ja natomiast wolałem isć do biblioteki i podumać nad ksiażkami Niektóre z tych zbiorów nie pochodziły z naszego królestwa i dawały dużą przewagę w wiedzy.Gdy tylko przekroczyłem próg działu literatury Egzotycznej zobaczył postać która się tam pałesała. Większość gości nawet nie miała zamiaru opuszczać sali balowej a opsługa była zajęta jej opsługiwaniu.Zrozumiałem iż to mósi być ktoś kto nie chce by był zauważony. Nagle inna postać zjawiła się za pierwszą i miała coś w w kopytce co zabłysło w świetlę.natychmiast skoczyłem. i powaliłem napastnika. -Jesteś aresztowany za prubę...... -Ała...........czego podania kryształu? Natychmiast stałem i przyjrzałem się obu osobą.Była to panna Rarity oraz Panna Sparkel.Biała klacz spojrzała na mnię i swoją kolerzankę. -Czy pan łaskaw raczy wstać z kolerzanki wygląda to troche dwóznacznie. -Prosze o wybaczenie sądziłem iż panienka ma jakiś ostry przedmiot i nieczystę zamiary -Wporzątku taka pana praca by ochraniać niewinnych.Czy jakieś postępy w śledztwie? -Na razie niezbyt tylko poszlaki jednak jeszcze raz dziękuje za pomoc.Jesli można co panienki robią w biblotece? -Twilight chciała poczytać a ja chciałam ukryć się przed BlueBloodem.Normalnie typ niedozniesienia.Napastuje mnie i obraża.Nadodatek uważa iż jestem jakąś......prostaczką! -Więć jest mniej inteligętny i wychowany niż ustawa przewiduję.Czy pozwola panie sobie potowarzyszyc tutaj? -Oczywiścię w gruncie rzeczy to jest pańskiej rodzinny statek. Iron i dwie klacze usiadły i zaczeły rozmawiać.Przyjemność dawało również to iż Iron znał tą bibliotękę dobrze i podawał ciekawę zbiory. Wtedy usłyszano głos.Iron pokazał by zachować ciszę i podszedł do miejsca dźwięku. Był to sam podejrzany książe Blue który zagadywał jakąś klacz.Iron potrzedł dość blisko by wszystko usłyszeć i nie zostać zauwarzony. -.....I w tedy ona padła na podłogę od strzału nawet nie zdążyłem podejść i pomóc gdy jakiś pospolity pegaz mnie wyprzedził.Wiedziałem iż taka ćiamajda nic Nie zrobi by pomuc .Wogóle to że ten cały Shield sie tam zjawił było ukazaniem jego głupoty.Pozatym moja droga jestem znacznie lepszy odniego i silniejszy. Niemówiąć o urodzie. -Lecz on podobno jest silnym żołnierzem. -On i żołnierz to prostak który nie umie nawet...... Stanołem za nim i kopytka mnie świeżbiały by go przetrzepać,mlecz miałem lepszy pomysł wziołem ksiązkę i delikatnie otworzyłem na środku.Następnie przysunołem do ucha Blooda i zamknołem zwielkim chukiem. Jego mina oraz to co zostawił na dole były wystarczajonca nagrodą. -Niewiarygodne taki Bohater a zadziwiającą żółtą plamę zostawił na dywanie.Jak sądze nasz ksiąze napewno pujdzie ze mną na przesłuchanie i pozwoli by ta panienka dołaczyła do gości. -Jak.....ty..... -Czyżbym musiał cię ciągnąć za język byś zaczoł znowu mówić-Przybliżyłem mojer usta blisko jego ucha-Słyszałem wszystko i wiedz iz może być jeszcze gorzej W tym momęcie on zemdlał.Podniosłem go za pomocą zaklęcia i niosłem przed sobą. Mijając Rarity oras Twilight rzekłem -Panie wybaczą lecz śmieci samę się nie wyniosą.Dziękuje za wspaniały spędzony czas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Główny pokład…………..16.25…………………Statek Tańczyliśmy z panną Pinkie Pie do piosenki „Kołysanka dla nieznajomej” gdy ktoś zaczął się przedzierać przez tłum bawiących się kucyków. Już z daleka można było usłyszeć narzekania potrącanych pań. W końcu ta osoba zbliżyła się do mnie dostatecznie blisko bym mógł ją usłyszeć. - Black! Black, do cholery nie udawaj, że mnie nie słyszysz!- Oczywiście okazało się, że jest to Nasty. - Nie przeklinaj. Nie jesteśmy tu sami.- Dyskretnie wskazałem na Pinkie.- Co się stało? - Mam wyniki analizy tego prochu?- Wyraźnie się czymś przejmował.- Tylko…eee…lepiej pogadajmy o tym na osobności. - Dobra, za 10 minut w naszym biurze. Godzina 16.40…………Pokój Irona (biuro dochodzeniowe )……..Statek - Dobra już jestem! To co z tym prochem? - Mamy problem. Po analizie tego „prochu” mogę stwierdzić z 99 procentową dokładnością, że jest to kość… - Kość???- Spytałem zdziwiony. - A dokładniej róg, znalazłem tam pełno kreatyny.- Wyjaśniał dalej.- Ale nie to jest najgorsze DNA z tego „rogu” jest bardzo podobne do DNA Goodbiznes’a.- W tym momencie przerwał by złapać oddech.- Co masz zamiar z tym zrobić??? - Ja? Nic z tym nie zrobię. Powiem więcej, to wspaniała wiadomość.- Uśmiechnąłem się w duchu, albowiem sprawa zaczęła się wyjaśniać. Co!? Znaczy, jak to?- Wypytywał się dalej zaskoczony naukowiec.- Nic z tego nie rozumiem? Wszystko ci wyjaśnię. Otóż…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokój na statku........Miejsce nieokreślone......godzina 15:30 Książe BlueBlood Dostaje zimną cieczą w pysk. Obudziła go ona z miłego snu gdzie Ciotka daje mu władze nad Canterlotem. -Co....co się dzieje-Odpowiada ogier. Widzi on iż siedzi w świetle a dokoła jest ciemno-Z...Znam swoje prawa nie możesz..... -Tak się składa iż jesteśmy poza wodami terytorialnymi. Więc radze ci się zamknąć i odpowiadać na pytania. Co widziałeś?! Głos był przerażający i mroczny. Blue nie wiedział co się dzieje. Chciał uciekać lecz był przykuty do pokładu. -Błagam ja nie chcę umierać.....Zapłacę jeśli oto ci chodzi..... -Pieniądze mnie nie interesują. Chce informacji na temat morderstwa które widziałeś. -Oczywiście wszystko powiem....Wiec prawda jest taka iż widziałem niewiele tylko istotę która dziwnie rogiem manipulowała. -Jak dziwnie? Gadaj-Głos wydawał się iż może zabić -Ne pamiętam dokładnie -Może "to" Odświeży ci pamięć.-Nad głową Blond ogiera zawisła dziwna ciecz-Co to jest..... -chcesz wiedzieć? Ekstrakt z Juglans regia. Nie polecam........ -Na Ciotkę Lunę chcesz mnie otruć? -nie ale wiesz może mi się "przypadkiem" wylać na ciebie a w tedy....... -Błagam-Odpowiedział BlueBlood ze łzami w oczach i zachowaniem dziecka.-Ja nie chce umierać.......Jestem za młody (I przystojny)Na taki los...... -Wiec odpowiedz na moje pytanie! -Więc pamiętam iż przyleciał do tej klaczy a ona miała jakąś walizkę nie przyjrzałem się mu lecz zapamiętałem dźwięk..... -Jaki dźwięk?! -Jakby stuknięcia czymś drewnianym a następnie jak wysuwanie i na koniec dźwięk wystrzału....Błagam nie otruj mnieeeeeeeee........ Blue gdyby mógł by znowu narobił pod siebie. Kolana klekotały mu jakby miał kastaniety. -Czy cos jeszcze? -Tylko to iż to coś odleciało. -Dobrze a teraz posłuchaj. Ja stad wyjdę. Ty liczysz do 100 i nie wychodzisz dopóki nie skończysz inaczej ten płyn wyląduje na twej głowie. -Tak oooo oczywiście rozumiem. -Dobrze... Nagle w pomieszczeniu zgasło światło a książę nagle znów stracił przytomność. Drzwi się otworzyły i został wyniesiony ze schowka. Pokój BlueBlooda............Statek.............godzina 16:25 -Książe ocknij się -AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA..................-Blond Jednorożec zaczął wydzierać się na całe gardło. Natychmiast czyjeś kopytko zasłoniło mu usta. -Na Celestię. Nie wrzeszcz tak. Normalnie ogłuchnąć można. -Jak , Gdzie? -Ja cię zaniosłem do pokoju. Spokojnie nikt oprócz tej panienki nie wie iż popuściłeś w bibliotece. W takim stanie nie dam rady cię przesłuchać wiec zaśnij sobie postawiłem ci szklankę czegoś na poprawę zdrowia. -Blue nagle oprzytomniał-Co to jest? Mam nadzieje iż coś nie zwykle porządnego.-mówiąc to zaczął to pić -O tak książę to jest napar z Orzecha włoskiego lub pod inną nazwą znana Juglans regia................... Blond ogierowi poleciało nosem i ustami opluwając siebie i całą pościel. Wygląd był przekomiczny bo jeszcze się poślizgnął kiedy chciał pobiec do łazienki. po tym jak wylądował głową w kiblu i próbując się uwolnić nacisnął spłuczkę. Iron żałował iż tego nie nagrał. -Spokojnie to nie jest trujące ,a poza tym to wyśmienity rocznik-Mówił to kiedy pomógł wyjąć głowę świadka z kibla.-Więc tu się z tobą pożegnam. Dobranoc. Kąpiel możesz sobie odpuścić. Gdy tylko drzwi się zamknęły Iron parsknął śmiechem. Nie potrafił dłużej wytrzymać. [Na szczęście takiego numeru nie wywinął na przesłuchaniu].Iron przesłuchał go i zdobył nie zwykle ciekawe informację. Dodatkowo Wykonał Dżentelmeńską zemstę za Pannę Rarity. Nikt nie będzie obrażał damy na statku jego rodziny. Teraz tylko wróci do Swego pokoju by przekazać raport.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokój Irona……….Statek………………17.10 Siedziałem wraz z Nastym i IronShield’em który opowiadał o tym jak książę chciał „popływać”. Ta historia wprawiła cały zespół w niesamowicie dobry humor. Aż szkoda było to przerywać, ale robota czekała. Po wysłuchaniu informacji które zdobył Iron, ruszyliśmy by omówić dalsze działania z kapitanem Armor’em, oraz oskarżonym o morderstwo Goodbiznes’em. Co niespecjalnie podobało się Shield’owi mówił, że jego ojciec i tak ma za dużo zmartwień na głowie. Według mnie jednak bardziej bał się by to jego ojciec nie okazał się winnym. Musiał dawno zauważyć, że dowody są prawie jednoznaczne. Pokój Kapitana Armor’a…………Statek…………17.30 - A więc tak się sprawy mają.- Powiedział Shining.- A więc czego wam trzeba? - Nic wielkiego. Chcę żeby pan…- Skierowałem swój wzrok na Goodbiznes’a.- … poudawał przez jakiś czas winnego. - Mówiłeś, że mój ojciec jest niewinny!- Zdenerwował się Shield - I nadal tak twierdzę.- Uśmiechnąłem się do kolegi.- Bo widzisz, gdybyśmy teraz powiedzieli, że wiemy kto jest przestępcą. To ten natychmiast pozbył by się jedynego dowodu który jest w stanie go obciążyć. - Nie zgadzam się na to!- Wrzasnął Iron, ostatnim o czym chciał słyszeć to oczernianie go w oczach innych kucyków. W tym momencie ktoś pociągnął za klamkę. Wszyscy zamilkli by niechciany gość przypadkiem nie usłyszał czegoś, czego usłyszeć nie powinien. Do pokoju niepewnym krokiem wszedł, nie kto inny, jak nasz stary przyjaciel książę Blueblood. - Shining! Chciałbym zgłosić skargę na…- W tym momencie spojrzał kto siedzi na przeciwnym fotelu i urwał w półsłowie. - Przepraszamy księcia za brak „tronu” dla pana, mogliśmy przygotować coś najzwyklejszego choćby z porcelany. – Powiedział ledwo powstrzymując śmiech Nasty. - Masz racje! Gdzie my mieliśmy głowę.- *Chyba w kiblu* dodałem szeptem. Następnie spojrzałem w stronę naszego „naukowca”. Jego mina była wprost zabójcza. - Dobra Hawk nie rozśmieszaj go bo się jeszcze zsika.- Zażartował Shield już w odrobinie lepszym humorze. Cała nasza trójka dostała ataku niekontrolowanego śmiechu. Kapitan wraz z Goodbiznesem wpatrywali się w nas jak w bandę wariatów, którzy nawdychali się gazu rozweselającego. Jednym okiem spojrzałem na księciunia. Całkowicie się zarumienił, mógłbym powiedzieć, że był czerwony jak burak, ale te słowa w żaden sposób nie oddały by koloru jego twarzy. - Prze… Przepraszam. Widzę, że są państwo zajęci.- Wymruczał zawstydzony szlachcic i natychmiast zaczął uciekać. Co jak co, ale trzeba mu było przyznać, że jak chce to potrafi szybko przybierać kopytami. Gdy wszyscy ucichli kapitan postanowił zabrać głos: - Słuchajcie! Nie wiem co żeście mu zrobili, ale przyznam szczerze, że mało mnie to obchodzi.- Jego głos brzmiał tak, że nikt nawet nie próbował mu przerywać.- I tak ten smarkacz nigdy nie traktował mnie jako równego sobie członka rodziny. Ale to nie znaczy, że pozwalam na takie zachowanie w pracy, trochę dyscypliny! Wróćmy do ważniejszych spraw.- Kontynuował dumny jednorożec.- Panie Goodbiznes, czy zgadza się pan z wcześniej uzgadnianym planem? Alicorn przeleciał wzrokiem to kapitana, to swojego syna, to znowu kapitana. Następnie wstał na baczność przed kapitanem. -Tak zgadzam się.- Powiedział z dumą w głosie - Ale….- Usiłował mu wejść w słowo IronShield, który nadal nie był co do tego planu przekonany. - Synu! Podejmę się tego zadania! Czy tego chcesz czy nie!- Po samym głosie można było rozpoznać, że rozmawia się ze szlachetnym alicornem.- Wiesz dlaczego to robię?! Nie dlatego, że tak nakazuje mi honor, po prostu są takie rzeczy które mężczyzna musi w życiu zrobić, a jedną z nich jest karanie tych którzy myślą, że mogą igrać z prawem. Bo gdybyśmy wahali się w takich chwilach jak ta, to Equestria dawno spłonęła by pogrążona w chaosie! Po tym przemówieniu usiadł na fotelu jakby nigdy nic. Wszyscy wpatrywali się w niego z lekkim zaszokowaniem. Mina mojego partnera mówiła sama za siebie. W jego oczach widać było ogromną i szczerą dumę ze swojego ojca. Teraz wiedział, że tak po prostu trzeba zrobić. - Ma ktoś jeszcze coś do powiedzenia?! Nie? A więc do roboty. - Tak jest panie Kapitanie!- Powiedzieliśmy jednym chórem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sala balowa...........Statek...........15:30 (W międzyczasie) Dzięki Goldamber oraz niezwykłej pomocy powierniczek klejnotów przyjaźni impreza z katastrofy zmieniła sie na nowo w sukcess.Goście śmiali sie i bawili jak nigdy dotąd. Wsparcię dadków od Księżniczek i wielu bogatych mieszkańców Equestrii pozowliło by wspomóc najbiedniejsze wsię w kraju.Była ona przeszczęsliwa.Mimo to bała się o męża nie rozumiała czemu Przyjaciel Jej syna wciąż przetrzymuje go. Czuła w kopytkach iż coś jest nie tak.Jednak dla dobra przyjęcia i gości musi zachować zimną krew. Nagły chrapowaty głos uwolnił ją od rozmyślań. -Witam serdecznie panią. Odwróciła sie do osoby która to mówiła.Był to Gryf o któremu orginalny kolor piór zbladł lecz szponuy i ogon wraz z dziobem prezetował się świetnie.Trudno było uwierzyć iż to storzenie jest starszę niż wyglada. -Ambasadorze Wartendo jak miło widzieć głównego udziałowca naszej firmy-mówiąc to podała mu kopytko-Jak sądze doskonale sie pan bawi?! Gryf ucałował i ukłonił się przekładając laskę z szponów do ogona który owinoł sie wokuł niego. -Tak lecz niestety to co sie stało było nieprzyjemne. -Chodzi o ten wypadek. -Zgadza sie ta młoda,biedna klacz. Taki straszny los.Chciałem pani tylko powiedzieć iż napewno porozmawiam z pani meżem o zwiekszeniu ochrony na takich przyjeciach.Nawet zaproponuje moja osobistą straż. -Dziękuje napewno mu przekaże.Proszę wybaczyć lecz muszę iść do innych gości. -Oczywiscie -Gryw tylko sie ukłonił i poszedł rozmawiać dalej z innymi Dokładnie w tym samym momęcie zjawiła sie klacz ubrana w jadeitową suknie na plecach mając coś w rodzaju drożka ozdobionego złotem. -Witam panią serdecznie .Zwie sie Gold.Chciałam z panią porozmawiać. -Oczywiście moja droga.Pamiętam iż nasza firma wykupiła akcję waszej firmy. -Tak zgadza się i spowodowało iż zostaliśmy jedynie drugożednymi właścicielami. -Mój mąż mówił pani iż nadal chcemy byście prowadzili swoją firme lecz pod naszą opieką i..... -Proszę oszczędzić sobie tych słów,Przybyłam na to przyjęcie jedynie dlatego iż był to rozkaz mego Brata który został w naszej posiadłości. Gdyby odemnie zależało bym się tu nie zjawiła.Nasza rodzina od wieków prowadziła ten biznes w naszym kraju a teraz z powodu was musieliśmy ja wam sprzedać. GoldAmber tylko spojrzała ze smutkiem na Klacz. Wyczuwać można u niej złosć. Dla jej rodziny Honor był najważniejszy i uznała pomoc Rodziny Shield za plamę na nim. -Żegnam i więcej nie przeszkadzam.-rzekła klacz i wyskoczyła z niezykła gracją nad Matka Irona.Wydawało by się iż leciała w powietrzu. Klacz podeszła do orkiestry by odpocząć od wszystkich pytań gości. Zobaczyła iż szef zespołu coś tłumaczy różowej klaczy która miała na sobie cały zestaw instrumętów . -.....I dlatego nie może pani z nami grać.To nasze zadanie. -Ale powtarzam panu iż chce pomóc rozgrzać tą impreze a jak zaczne grać to wszystkię kucyki zaczną sie bawić. -Widzieliśmy jak panienka "rozkeciła" impreze przy fonntanie z czekoladą teraz pół statku jest w czekoladzie. -I normalnie wszyscy się doskonale bawili i śmiali z tego. Goldamber wiedziała iz taka kłutnia zaraz przerodzi się w otwartą wojne.Szef zespołu był napobudliwy i nie lubił gdy któś wtrącał się. Rozejrzała się wokół szukając kogos do pomocy.Nagle zobaczyła Gościa którego przyprowadził jej syn stał przy przystawkach i prubował ich. -Panie BlackHawk czy mogę prosić o przysługę-rzekła klacz kiedy staneła za plecami ogiera. -Uhu-Black tak został zaskoczony że prawię się udławił wodorostami z trawą cytrynową -Och.Proszę o wybaczenie nie chciałam przestraszyć.-Odpowiedziała klacz-Proszę oto szklanka wody Black wypił ją szybko i odetchnoł z ulgą. -W czym mogę pomóc Pani Shield? -Dosć prostej sprawie chodzi o tą klacz-wskazała dyskretnie na Pinki Pie-Zaraz może wyjśc awantura z muzykami i chciałabym by nadal panował spokuj.Prosze czy mógby pan zaopiekować sie tą damą. Black szybko podleciał do Panny Pie i poklepując delikatnie zapytał -Zatańczymy -O super z chęciom.Bo tłumaczenie temu panu iż mogę pomóc strasznie stresuje z chęciom pobrykam dla zabawy w tańcu. Po tych słowach Oboje odeszli by zatańczyć do dzwięków muzyki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...