Skocz do zawartości

MLP: Emperor's Key [NZ][Przygoda][Fantasy][Violence]


Fallen

Recommended Posts

Witam, jestem tutaj nowy i to jest mój pierwszy post na tym forum.
Jest to również mój debiut w ff o kucach, mam nadzieje, że się spodoba.
 

Po tym jak Twilight Sparke wraz z pozostałymi elementami harmonii rozprawiły się z ostatecznym złem, zapanował pokój w całej Equestrii. Tysiąc lat później wszystko się zmieniło, powrócił głodny zemsty Discord, który sprzymierzył się z królową Chrysalis. Tym razem nie popełniając wcześniejszych błędów, zostawiają za sobą wyłącznie ból i zniszczenie. Czy teraz gdy elementy harmonii znów przepadły, ciemność zatriumfuje? Czy jeden zwykły kucyk, o niezwykłym cutie marku, może ocalić całą krainę przed największym złem jakie spotkało kiedykolwiek Equestrię?


Ogólnie fic będzie się składał z 3 tomów i będzie maksymalnie 30 rozdziałów (licząc wszystkie tomy razem).
Ogólnie miał być długi wstęp, geneza i takie tam, ale jest już późna godzina...

 

Tom 1: The Key Guardian


Rozdział 1

- Jak mogłaś?! – rozniósł się gniewny krzyk po całym pokoju – myślałem, że się kochamy, że jesteśmy wspaniałą rodziną. A ty! A ty… - pegaz wciąż nie mógł uwierzyć w to co go spotkało.


Remulus Volt pochodził z jednej z najbardziej wpływowych rodzin z całego Thunderfall. Miasto to, podobnie jak wiele innych zamieszkiwanych przez pegazy, było zrobione z chmur. Znajdowało się w dalekiej części Equestrii, a zasady w nim panujące znacznie różniły się od pozostałej części krainy. Panował tam ustrój wprowadzony jeszcze przed zjednoczeniem trzech narodów kucyków. Miasto dumnych i dzielnych wojowników. Niestety od tysiącleci w całej Equestrii nie było żadnej wojny, przez to zamieniło w zamknięte i wyizolowane miejsce. Remulus był jednym z najbardziej wpływowych kucyków w mieście, mógł nawet ubiegać się o stanowisko senatora, co było ogromnym wyróżnieniem. Posiadał ogromny majątek, wspaniały dom, kochającą żonę, do pełnego szczęścia brakowało mu tylko syna, potomka, kogoś komu mógłbym przekazać całą swoją wiedzę i dobytek. Wyczekiwany dzień w końcu nadszedł, jego piękna żona zaszłą w ciąże. Remulus podczas jednej ze swoich podróży spotkał jednorożca wróżbitę, ten nie tylko wyznał mu, że jego małżonka spłodzi syna, ale i dokona on wielkich czynów. Uradowany pegaz czekał na dzień urodzin swego pierworodnego z utęsknieniem.
Gdy ten czas nadszedł, Remulus spodziewał się kogoś na swe podobieństwo, szara sierść, czarna grzywa, a przede wszystkim skrzydła… zastał zupełnie co innego. Już w wzroku doktora przyjmującego poród, zauważył coś niepokojącego. Dostał od niego zawiniątko, leżał w nim noworodek, tyle, że miał brązową sierść, białą grzywę i nie miał skrzydeł. Na jego kopytach znalazł się ziemny kucyk, który niby miał być jego synem. Wściekły pegaz omal nie zrzucił go na ziemię, zamiast tego z chłodnym wzrokiem odłożył go do kołyski. Następnie spojrzał na swoją żonę tak, jakby była dla niego martwa.
- Jak mogłaś! – uniósł się wściekły, było to dla niego nie do pojęcie – myślałem, że jest nam razem dobrze! Myślałem, że się kochamy! A ty… a ty! Zdradziłaś mnie i to z ziemnym!
- Nie, ja nie… Przecież wiesz, że cię kocham – w oczach młodej matki pojawiły się łzy, szczerze kochała swojego męża i nigdy nie dopuściłaby się do takiego aktu. Całe Thunderfall grzmiało od wrzasków Remulusa. Jego żona, Liara, próbowała go przekonać, że to naprawdę jest jego dziecko, ale on nie chciał w to uwierzyć, w końcu wyszedł trzaskając drzwiami. Dla młodej matki było to zbyt wiele, zaczęła przytulać swojego syna i szeptała w kółko:
- Przecież jesteście tacy podobni do siebie, zobaczysz, tatuś to zobaczy i znowu będzie cię kochał…

- Remulusie, jesteś tego pewien? Może ona naprawdę ma rację – zapytał się go jego młodszy brat. Znajdowali się w biurze w domu starszego z rodzeństwa.
- Tak? To dlaczego tak różni się od Voltów – odpowiedział mu, wpatrując się w okno. Ta cała sprawa była dla niego wciąż świeża, myśl oraz rozmowa o tym sprawiały mu ból, ale dla Altaira, swojego brata, mógł zrobić wyjątek.
- Kiedyś mógłbym oskarżyć jednorożce o zhańbienie mojej żony, ta ich śmieszna magia. Ale teraz w całej Equestrii panuję miłość i pokój i nie mam zamiaru tego przerywać, zwłaszcza, że sam w to nie wierzę...
- Zawsze można jakiś trybunał zrobić. Może Celestia by coś poradziła…
- Ta, już widzę jak potężna i miłosierna Celestia leci nam na ratunek. Altairze! Wróć na ziemię, honor Voltów został na zawsze zhańbiony, a wszelkie próby zaprzeczenia tego, zhańbią go jeszcze bardziej.
Mimo wszystko młodszy z braci wciąż nie wierzył w winę Liary. Znali się od dziecka, chodzili razem do szkoły, byli bliskimi przyjaciółmi. Ona nie mogła go zdradzić, nie mogła.
- Remulusie, to co teraz z nim zrobić? Przyjmiesz go do swojego domu?
- Do naszego! – poprawił go pegaz – nie! Jak to sobie wyobrażasz! Do tego to ziemny! Spójrz gdzie jesteśmy! Na chmurze! Nie, nasze miasto to chmura… On tutaj nie pasuje, nawet nie mógłby sam tutaj chodzić…
- W takim razie, co z nim będzie?
- Z nimi, mimo całej miłości jaką darzę Liare. Nie mam wyboru, muszę ubiegać się o rozwód i nakaz wygnania.
- Jesteś tego pewien? – młodszy z braci nie mógł uwierzyć w jego decyzję, ale przez dość młody wiek nie mógł się mu przeciwstawić.
- Nie, ale tak będzie lepiej… Rodzina Voltów już nigdy nie odzyska swojego znaczenie, ale postaram się, aby wciąż coś znaczyło… Altairze, jeszcze jedna prośba. Nie czuję się na siłach by zmierzyć się z spojrzeniami innych. Mógłbyś proszę udać się do burmistrza? Dałbym ci pełnomocnictwo.
- Dobrze, dla ciebie wszystko bracie.

Altair wszedł do pokoju w którym znajdowała się Liara i jej syn. Pegaz miał pod skrzydłem dokumenty, które z ciężkim sercem miał jej przekazać. Kucyk od najmłodszych lat kochał się w niej, zły był gdy rodzice zdecydowali, że to Remulus miał ją poślubić, mimo tego był wierny bratu i oddanym przyjacielem jego żony. Gdy zobaczył w jakim stanie była jego dawna miłość, znienawidził Remulusa, wiedział, że na jego miejscu postąpiłby inaczej.
Liara wygląda pięknie jak zawsze, mimo tego, że była zaniedbana, a na jej twarzy namalowana była rozpacz. Cała ta sytuacja wywołała piętno na jej psychice, którego nigdy nie zmaże.
- Altairze! – krzyknęła kobieta, gdy po chwili go zauważyła – gdzie Remulus? Pewnie w drodze, tak, tatuś pewnie w drodze, zaraz tu będzie – mówiła tuląc noworodka, następnie znów zwróciła się do pegaza.
- Wysłał cię, abyś powiedział, że zaraz przyjdzie, prawda? Prawda! – ostatnie słowo przypominało bardziej histeryczny krzyk. Kucyk czuł się ciężko, ona była już w fatalnym stanie, a o najgorszym miała się dopiero dowiedzieć i to od niego.
- Przykro mi Liaro – oznajmił, podając jej dokumenty. Młoda matka nie wiedziała co robić, nie takiej odpowiedzi się spodziewała.
- Remulus prosił abym ci to przekazał. Akt rozwodu i wyrok za zhańbienie rodziny Voltów i Thunderfall…
- Wyrok?
- Tak, dla ciebie i twojego syna. Wygnanie…
Liara omal nie padła na zawał, to było dla niej za wiele. W ciągu chwili straciła wszystko, męża, dom, a teraz nawet została wygnana z miasta, którego nigdy wcześniej nie upuściła. Przeszła ją dzika myśl, myśl by pozbyć się dziecka, udawać, że nigdy nic się nie stało, że to był tylko zły sen. Wystarczyło tylko jedne spojrzenie matki w oczy swojego dziecka, by ta myśl przeszła w nie pamięć.
Altair czuł się dziwnie, nie widział co powiedzieć, co zrobić. Cześć jego chciała uciec wraz z nią stąd, ale wiedział, że nie pozwoliłaby mu. Musiał ufać Remulusowi, że to naprawdę jedyne dobre wyjście z tej sytuacji. Powolnym krokiem udał się do wyjścia.
- Altairze! Spójrz na niego! Proszę! Błagam cię! Powiedź sam, przecież on jest podobny do Remulusa, spójrz!
Pegaz posłusznie zerknął na noworodka. Mimo całej swojej nadziei w sercu i dobroduszności, nie mógł przyznać jej racji. Kucyk w żadnym stopniu go nie przypominał, nie tylko z braku skrzydeł, ale kolor sierści i grzywy był całkiem inni. Altair pomachał przecząco głową i udał się do wyjścia.
- Masz sześć miesięcy. Twój syn jest zbyt młody na podróż, przez ten czas masz zapełniony dach nad głową i profesjonalną opiekę. Potem będziesz musiała odejść i nigdy ci nie będzie wolno wracać.
Powiedział stając przy drzwiach, a następnie wyszedł, zostawiając pogrążaną w rozpaczy Liarę.

Sześć miesięcy później Liara i jej syn, Kalvin, udali się na wyganiane. Kobieta została zmuszona do wrócenia do swojego panieńskiego nazwiska. Natomiast jako, że nie znano prawdziwego ojca dziecka, zostało mu nadane Snow, jako ostatnie imię. Znaczyło to, że spadł z chmur, miało mu przynosić wstyd i hańbę gdziekolwiek by poszedł.
Ich życie nie należało do najprostszych, ich opinia podążała za nimi, komplikując im wszystko. Przez kilka lat błąkali się z miasta do miasta z nadzieją, że znajdą jakieś miejsce dla siebie. Liara nie chciała by jej syn znał prawdę o swoim nazwisku, ale ciągłe napiętnowanie ich przez innych, zmusiło ją do wyznania mu jej.
Osiedlili się w Ponyville, tam nikogo nie obchodziło ich pochodzenie, ani nazwisko, znaleźli miejsce które mogli nazwać domem. Kalvin szybko zaadoptował się, znalazł kolegów i mógł zapomnieć o przeszłości. Dobrzy i uczynni mieszkańcy wspierali ich jak tylko mogli, młody kucyk ucieszył się gdy pierwszy raz zobaczył uśmiech na twarzy swojej mamy i pragną by już na zawsze na niej został.

Kalvin bardzo szybko dostał swój cutie mark, był nawet pierwszy w całej klasie. Podczas pierwszego dnia w szkole, chłopcy jak zwykle zaczynali się popisywać, czego to który nie ma, nie potrafi. Zaczęli wymyślać sobie jakieś różne zadania, kto pobiegnie dalej, kto skoczy wyżej i wiele, wiele innych. Jednym z nich było skok przez beczkę, większość z zawodników odpadło po kilku próbach, ale nie Kalvin. Kucyk spędzał każdą wolną chwilę i przerwę by spróbować ją przeskoczyć. Po powrocie do domu próbował dalej, nie chciał dać za wygraną, był zbyt ambitny na to. Liara widząc przez okno poczynania swojego syna, nabrała znów utraconą pewność, że Remulus był jego ojcem. Mieli tą samą zaciekłość w sobie i to samo pełne ambicji i pewności siebie spojrzenie. Wieczór zbliżał się nieubłaganie, a Kalvin wciąż nie dawał za wygraną, nawet gdy musiał iść spać pod groźbą szlabanu, wymknął się przez okno by próbować dalej. Po niesamowitej ilości prób, powoli zaczynał mieć dość, wszystkie kości i mięśnie go bolały, miał również wiele zadrapań i siniaków, mimo tego wciąż się nie poddawał. W końcu wykorzystując wszystkie pozostałe mu siły, znów wziął długi rozbieg, który wcześniej skończył się siniakiem na czole. Kucyk pędził przed siebie i skoczył w idealnym momencie, co zwieńczyło się wylądowaniem po drugiej stronie beczki. Niestety nie zdążył się nacieszyć swoim wyczynem, zmęczenie dopadło go do takiego stopnia, że padł na ziemię i zasnął.
Rano obudził się w swoim łóżku, a jako nagrodę dostał swój cutie mark. Był dość dziwny, przypominał złoty grot strzały, podzielony na trzy segmenty, na prostym końcu znajdował się zielony klejnot. Kucyk uznał, że zapewne oznaczał jego upór i determinację. W szkole opowiadał wszystkim jak przeskoczył beczkę, a na dowód miał swój znaczek.

Kalvin spędził wiele szczęśliwych chwil w Ponyville, czuł że znalazł swoje miejsce. Niestety jego plany zostały pokrzyżowane. Jego mama zakochała się ponownie, kucyk był szczęśliwy z tego powodu, zwłaszcza, że sam lubił jej wybranka, był dla niego jak ojciec, którego nigdy nie miał. Przeprowadzili się do rodzinnego miasteczka Rufusa, narzeczonego Liary. Mimo tego, że żyło mu się świetnie, miał w końcu rodzinę, w tym kuzynów i dziadków, ale to nie było to samo, nigdy nie czuł się tutaj tak dobrze jak tam. Jego mama wzięła ślub i dostała takie życie na jakie sobie zasłużyła, spokojne, szczęśliwe i w dostatku. Gdy Kalvin stał się pełnoletni, oznajmił rodzinie, że zamierza wrócić do Ponyville. Liara nie chciała mu na to pozwolić, ale jej mąż wstawił się za nim, lecz nakazał mu trochę poczekać i zarobić trochę pieniędzy u niego w firmie, by móc się tam utrzymać. Po dwóch latach pracy u ojczyma, kucyk był gotów wyruszyć w drogę. Po przeprowadzce utracił większość kontaktów ze znajomymi z miasteczka, korespondował tylko ze swoim najbliższym przyjacielem, ale w końcu i ten kontakt się urwał. Mimo wszystko z całego serca chciał tam dotrzeć i żadne przeciwności nie mogły go powstrzymać. Przed wyjazdem zrobiono mu imprezę pożegnalną, było bardzo wesoło i hucznie. Kalvin wiedział jednak, że zrobili to głównie dlatego, że potrzebowali jakiegoś powodu do zabawy, dlatego wykradł się w jej środku i ruszył samotnie do Ponyville.



Za wszelkie błędy przepraszam, rano poprawię.

Jak widać imiona i wygląd postaci to nie moja działka ^^' Jeśli ktoś miałby jakieś propozycję, to z miłą chęcią wysłucham (nie liczy się do tego tylko główny bohater).

Edit: 10.12: Kolejne błędy poprawione.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nieźle , zaczęło się ciekawie , imiona nie są złe choć ze Snow się śmieję :) ,ale przynajmniej nie jest to Jon. Ogólnie historia prezętuję się fajnie ,ciekawa postać o tajemniczej przeszłości której nie zna ,jednym słowem jest potencjał . Liczę na więcej . Prosił bym o jakieś sprecyzowanie w sprawie tych propozycji ,bo pewno parę by się znalazło ale nie chcę ci się wtrącać w twój ogólny zarys .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prosił bym o jakieś sprecyzowanie w sprawie tych propozycji ,bo pewno parę by się znalazło ale nie chcę ci się wtrącać w twój ogólny zarys .

No na pewno: Remulus Volt, tutaj dałem ciała na całego, chciałbym oba człony pozmieniać.

Z chęcią dałbym Liarze jakiś opis wyglądu, niestety sam nie potrafię go wymyślić :(

Garść informacji ^^

Geneza:

Początkowo była to druga cześć większej opowieści, bardziej złożonej i epickiej. Niestety nie dałoby rady przełożyć jej na fica, w głównej mierze dlatego, że była zbyt osobista. Sądziłem, że nie jest możliwe wyodrębnienie tej części i zrobić z niej osobne opowiadanie, myliłem się ^^ Początkowo przerobiłem to na podanie do pbf, niestety mg przestał się odzywać. Po zmianie wielu rzeczy, wątków, postaci, stwierdziłem, że może z tego wyjść całkiem udany ff.

Ciekawostki:

Tom drugi w pierwowzorze dział się kilka lat później, w zupełnej innym miejscu.

Pomysł na tom trzeci powstał dlatego, że zobaczyłem jeden epicki obrazek ^^ Początkowo miał mieć formę odcinka specjalnego.

Planuje pojawienie się 5 postaci znanych serialu (trzy/cztery są już raczej oczywiste).

Fic będzie bardzo wzorowany na serialu, pojawią się w nim kilka sytuacji i dialogów wprost wyciągniętych z kreskówki.

Tomy i Rozdziały:

Tom I: The Key Guardian Strażnik klucza (od 7 do 10 rozdziałów)

Tom II: Long Way From Equestria Długa droga od Equestrii (od 10 do 15 rozdziałów)

Tom III: ? (od 3 do 5 rozdziałów)

Przy pierwszym będę się starał, by znalazł się na dolnej granicy, jeśli chodzi o drugi to jeszcze nie wiem. Zaś trzeci raczej będzie na górnej granicy.

Czy jest to wam do czegokolwiek potrzebne? Nie^^ Po prostu czułem potrzebę by to napisać.

Wiem, że w pierwszym rozdziale nic się nie dzieje i nic z niego nie wynika (równie dobrze mógłbym w dalszych rozdziałach retrospekcje robić). W drugim rozdziale fabuła ruszy z kopyta.

2 rozdział będzie dopiero za tydzień (niestety studia robią swoje :()

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 years later...

O niee… Ja już widzę, że to będzie ciężkie do czytania.

 

SPOJLERY

 

Pierwsze, co się rzuca w oczy, to szumne zapowiedzi długiej sagi, która niczym Pieśń Lodu i Ognia rozpocznie tyle wątków, że sam autor potem będzie miał spore problemy z ogarnięciem tego wszystkiego. Tutaj niestety mamy tylko jeden, krótki i mało ciekawy rozdział i do tego napisany bezpośrednio w poście. Nie wspominając o tym, że wszystko jest tak nieczytelne, że się gubiłem i musiałem podążać za kursorem myszki.

 

Najpewniej plany były aż za ambitne. Napisanie 30 rozdziałów w trzech tomach, a mamy tylko jeden niezbyt obszerny. Ale czego się tam dowiadujemy? No więc mamy Romulusa z rodu Voltów, który zakochał się w klaczy o imieniu Liara. Niegdyś spotkał on wróżbitę Macieja, który wywróżył Romulusowi, że urodzi mu się syn, który będzie wielkim bohaterem. Niestety noworodek w ogóle nie przypomina z wyglądu ojca, więc Romulus, wściekły na żonę, postanawia wygnać ją i małego bękarta, który otrzymał imię Snow (już wiecie, dlaczego nawiązałem wcześniej do Gry o Tron). Zanim dochodzi do wygnania, to brat Romulusa, który potajemnie kochał Liarę, postanawia zapewnić im dach nad głową na jakieś pół roku. Po tym czasie nasz mały Jon dorasta w Ponyville, gdzie zdobywa przyjaciół i okazuje się, że jest bardzo uparty i wytrwały. Jako źrebak za wszelką cenę ćwiczy, żeby przeskoczyć beczkę, co finalnie mu się udaje. Wkrótce po tym Liara, jego matka, zakochuje się w Rufusie (dlaczego te imiona w ogóle nie są kucykowe?), czyli… kimś tam. Nie wiemy, kim jest ten cały Rufus. W ogóle niczego tak naprawdę nie wiemy. Ale dobra, jeszcze się uspokoję. Tak więc, jak to się wszystko kończy? Po tym jak Snow wraz z matką wyjechał do rodzinnego miasta Rufusa, nasz bękart, po osiągnięciu pełnoletności, postanawia wrócić do Ponyville.

 

I tu się to kończy… Ten tekst nie przypomina fanfika. Już wspominałem o tym na początku, ale czytanie tego doprowadza do bólu oczu. Naprawdę, nie polecam tego czytać. Wystarczyłoby to jakoś wyjustować, dodać wcięcia, każdą kwestię zapisać w innej linii. A tak to mamy ścianę tekstu i kompletą sieczkę. Sama treść również pozostawia sporo do życzenia. Narracja przypomina streszczenie, tylko troszkę bardziej szczegółowe od mojego. Nikt nie ma powodu, aby się tym ekscytować. Nie czuć żadnej głębi, żadnych więzi z bohaterem, co było esencją Pieśni Lodu i Ognia, bo przecież ta saga zasłynęła z tego, że tam każdy, nawet najbardziej lubiany bohater, mógł zginąć w wyniku błędnych decyzji. Tutaj zabrakło rozwinięcia. To wszystko opisywane jest w tak żmudny i nudny sposób, że chce się zasnąć w trakcie czytania. Paradoksalnie jedyną, dobrą cechą tego dzieła jest to, że nie ma zbyt wiele do czytania. Aż nie chcę sobie wyobrażać, co by to było przy dziesięciu stronach. Po prostu zabrakło doświadczenia i pomysłu, aby móc zaplanować taką opowieść, która swoją wielowątkowością i objętością mogłaby dorównywać choćby samej Grze o Tron, bez następnych części. Jeżeli nie pisało się nigdy wcześniej żadnego dzieła, to nie ma sensu zabierać się za obszerną sagę, bo wiadomo, że taki młody pisarz się pogubi. Nawet najlepsi się gubią. Czy nie lepiej było napisać jakieś krótkie opowiadanie w tym uniwersum, które byłoby zamkniętą całością i jednocześnie wprowadzeniem do czegoś większego? Sapkowski tak zaczynał.

 

Czy polecam? Nie… Ale chciałbym przeczytać coś w tych klimatach. A to już jest jakiś zalążek. Który niestety umarł. No ale cóż. Nie wiem, co mógłbym jeszcze napisać. Ten fanfik jest strasznie ubogi.

 

Tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...