Skocz do zawartości

[Dyskusja] Jak zostałeś/aś pegasis/brony?


Recommended Posts

Bardzo dawno temu (chyba w 2009) mama kupiła mi jakąś bajkę nie pamiętam dokładnie ale to było chyba MLP oglądałem ale zgubiłem kasetę :fluttersad: . Sprawa ucichła do 2012 bo zobaczyłem filmik jak JJay CTSG i Dudul śpiewają opening/intro (jak zwał tak zwał). No i myślę "Jak oni to oglądają to może nie jest takie złe". Obejżałem 6 odcinek nie zachęcił mnie za bardzo (no raczej nie , jak co 20 sekund zatrzymywałem żeby zobaczyć czy nikt nie idzie). Potem obejżałem 1 , 2 ,3 ,4 ,5 ,7 ,8 ,9 i jakoś tak zleciało... Niedawno zacząłem od nowa oglądać WSZYSTKIE odcinki z 3 sezonów no i jako że nie lubie miusicalów nie chce mi się obejżeć ostatniego , trzynastego odcinka 3-go sezonu KONIEC

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To trochę skomplikowane. Kolega mojego przyjaciela obejrzał kilka odcinków, prawdopodobnie dla jaj (jego osobowość plasuje się gdzieś pomiędzy Pinkie Pie a Rainbowdash, wyobraźcie sobie) i pokazał kucyki mojemu przyjacielowi. Potem długo, długo nic, aż pewnego dnia stwierdzili, że muszą pokazać mi Naszego Polskiego Kucyka. Uznali jednak, że najpierw muszę obejżeć pierwszy odcinek Friendship Is Magic, bo inaczej nie zrozumiem. Więc obejrzałem i spodobało mi się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zacznę od tego że wcześniej oglądałem zwykłe przeróbki nic wspólnego z mlp i opowiadałem koledze ,a on mi podpowiedział żebym obejrzał mlp tak dla jaj bo on to kiedyś obejrzał  chyba 4 odcinki albo więcej zresztą  nieważne ,więc mówię ok obejrzałem wieczorem 1 odcinek na początku mnie to bawiło kolejnego dnia postanowiłem obejrzeć kolejne i tak jakoś nie wiem jak mnie wciągneło że przez cały jeden wieczór obejrzałem pół sezonu ,potem oglądałem kolejne i tak właśnie stałem się brony ale powiem wam jedno nie żałuje i nie mam mojemu koledze za złe że mi pokazał mlp 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A oto moja historia:

Moi koledzy zaczęli jarać się przeróbką MLP od StalinaCHWC. Wiele razy oglądałem tą przeróbkę, ale pomyślałem, że może oryginał będzie lepszy. Włączyłem 1-wszy odcinek, potem 2-gi i tak dalej, aż w końcu obejrzałem cały pierwszy sezon. Tym sposobem zarwałem noc. Pomyślałem jednak, że oglądanie bajki dla dzieci jest nienormalne. Przeczytałem artykuł na Wikipedii o My Little Pony i dowiedziałem się o rzeszach fanów tego serialu. Mogłem już spać spokojnie, a następnego rano zacząłem oglądać 2-gi sezon.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na początku nie wiedziałem co to MLP. Czasem tam coś w telewizorze reklamowali ale nie interesowałem się tym. Dobra przeglądam internety już tyle lat i wciąż w awatarach widzę te kucyki. No to postanowiłem sprawdzić i obejrzeć jeden odcinek na yt. Dlatego że jestem wrażliwy i nie mam serca z kamienia od razu mnie poruszyło. Już pierwszy odcinek kiedy twilight zaakceptowała pozostałe kucyki mocno mnie wzruszył. Na razie jestem w 12 odcinku 2 sezonu i naliczyłem chyba z 6 odcinków gdzie normalnie płakałem-może nie jak dziecko. Nie wiem czy to jest normalne. Pewnie nie ale mało mnie to obchodzi. W każdym razie oglądanie mlp pozwala mi oderwać się od rzeczywistości. Teraz w głowie mam tylko kucyki, chcę kupić sobie koszulkę z kucykiem i upiększyć pokój słodkimi bohaterkami ale nie żałuje że poznałem co to za super bajka(najlepsza jaką oglądałem).

 

:squee:  :flutterblush:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Cóż, kiedyś na tym forum był już taki temat i umieściłem w nim swój post, jednak chyba jakoś zniknął, więc wyleje to z siebie ponownie.
 
Po raz pierwszy usłyszałem o My Little Pony: Friendship is Magic od JJayJockera, który pod koniec swojej kariery  postanowił zrobić live'a wraz z CTSG i Dudulem, (który jest według mnie ostro pier&olniety i to bardzo w negatywnym znaczeniu). Postanowili oni obejrzeć cały S1 (wtedy jeszcze nie było S2). Jeszcze dodali do tego jakieś tam drunk-play czy cuś, ale dla mnie taki pomysł jest idiotyczny, ale dobra, to nieważne. Tak czy siak, zrobili live'a z MLP, jak głosił trailer "W piątek 16, o 16.30" roku pańskiego 2011. Wydawało mi się, że całe to trio oglądało to tylko tak dla jaj i by mieć pretekst, by nachlać się w trzy dupy, więc postanowiłem, że mogę sobie obejrzeć, jak akurat nie będę mieć co robić. Niestety miałem co robić, więc nie obejrzałem maratonu, za co teraz mocno żałuje. Parę dni późnej nudziłem się w porze wieczorowej. Rodziców nie było, brat grał na komputerze a ja skakałem po kanałach w telewizji. Natrafiłem na MiniMini na którym aktualnie leciało MLP (końcówka odcinek "problem z biletem", gdy Twilight wraz ze Spikie'm schowali się przed rozszalałym tłumem pod mostem). Pomyślałem sobie: "Ty! To jest to coś, co oglądali DżejDżej! Hmmm, wyłączę głos i pooglądam sobie." Po obejrzeniu odcinka (jedyne, co z tego zapamiętałem to to, w jakim momencie zacząłem go oglądać), zobaczyłem w gazecie, o której leci. Pamiętam, że leciało to chyba o 19.30 lub 19.50, a powtórki leciały chyba o 12 bądź 13 ileś tam. I tak to się zaczęło. Za każdym razem, gdy nie było rodziców w domu, ja, pod pretekstem  "Nie chcę mi się już grać", schodziłem z kompa i oglądałem kuce w TV. Im dłużej, tym mniej ściszałem telewizor. Po jakimś czasie mój brat dowiedział się o tym, a mi udało się nakłonić go do oglądania, lecz wolał to robić sam. Po jakimś tam czasie zobaczyłem pierwszy odcinek pierwszego odcinka i po obejrzeniu nie mogłem się doczekać kontynuacji. Praktycznie myślałem tylko o tym. Chyba wydziałem to w czwartek wieczorem, a kontynuacja miała być w piątek, lecz w piątek nie mogłem tego obejrzeć (rodzice przebywali w domu). Postanowiłem, że jakoś postaram się to zobaczy w sobotę rano. Na szczęście, rodzice wraz z bratem mieli wyjechać na wieś pomagać przy budowie domu (w którym aktualnie mieszkam). Zacieszony ja byłem pewien, że obejrzę sobie w spokoju odcinek, lecz tego dnia dowiedziałem się, że ja też mam jechać. Błagałem mamę na kolanach, że chcę zostać w domu i mogę pojechać następnym razem. Na szczęście, pozwoliła mi zostać. Cały czas od wyjazdu nie mogłem się doczekać odcinka. Gdy przyszłą na niego pora, odpalam Tv, a tu jakieś zaje^%& w du^&& kr%&% jego mać, chu^&% w chu^&^% Barbie. Myślałem, że coś się tam przedłużyło i kuce dostane później, lecz trwało to zbyt długo, więc postanowiłem zobaczyć do gazety. Wyczytałem, że akurat tego dnia zamiast powtórki MLP dali jakiś zje%&* film o Barbie. Myślałem, że wybuchnę z wściekłości. Chyba jeszcze nigdy się tak nie wkurzyłem, lecz na szczęście szybko się zorientowałem, że mam przecież internet. Szybko na "ju tubie" wpisuje  "My Little Pony: Przyjaźń to magia odcinek 2". Gdy już miałem go zobaczyć, pomyślałem "A, obejrzę se angielską wersje". Nie mam pojęcia, dlaczego tak pomyślałem, gdyż wtedy moje zainteresowanie językiem angielskim było nikłe, ale teraz dziękuje za to bogu. Oglądałem ten odcinek z mocno rozdziaboną gębą, a zakończenie mocno mnie nabuzowało, ale to nie był koniec. Mogę powiedzieć, że w głowie miałem wtedy tylko "WIĘCEJ, WIĘCEJ, WIĘCEJ!!!". Tego samego dnia obejrzałem jeszcze chyba z 15 odcinków. Cały mój kucykowy głód został zaspokojony. Przez cały dzień latałem po całym mieszkaniu jak głupi, nadpobudliwy koleś z ADHD. Nawet w nocy nie mogłem spać. Miałem tylko kucyki w głowie. Następnie tą chorobą zaraziłem mojego brata, który każde stał się olbrzymim kuco-fanem.
Nie pamiętam, kiedy i jak, ale dowiedziałem się, że istnieje bardzo wielu fanów tego serialu i nie rzadko popisują się oni swym talentem w dziedzinach plastycznych, muzycznych bądź polinistycznych, by stworzyć wszelkiej maści ary, muzyki bądź fanficki. Nie spodziewałem się, że na prawdę istnieje tak duża ilość osób, którzy także oglądają tą bajkę. Powoli zacząłem się z nimi utożsamiać i sam do nich dołączyłem. Niestety nie wiem kiedy nim zostałem, ale jestem bronym i nikt nie zaprzeczy.
Edytowano przez Talar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Gość Littlebart

Bronym zostałem jakoś przed zimą... Wszystko zaczęło się od ciemnego jesiennego dnia, w którym nie poszedłem do szkoły i nie chciało mi się już egzystować na tym świecie,  choć i tak musiałem. Zasiadłem przed komputerem kiedy wstałem, byłem sam w domu,  nie miałem co robić. Klikałem to samo w internetach po stokroć razy, aż w końcu postanowiłem wejść na nasz youtub. Zauważyłem tam prawdopodobnie jakąś miniaturkę z My little pony i postanowiłem tam wejść, wtedy naszła mnie myśl by zobaczyć o co w tym wszystkim chodzi, bo widziałem cały czas avatary użytkowników na forum Leagueoflegends. Od razu to mi się spodobało i oglądnąłem 10 odcinków, nagle życie nabrało lepszego smaku, zacząłem później słuchać fandomowych piosenek, czytać fiki i do teraz uczestniczyć w życiu forum. Bardzo się cieszę, że nie poszedłem wtedy do szkoły. Życie jeszcze ma wiele niespodzianek i za to mu dziękuje!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, możliwe, że przez "przypadek" natrafiłem na nieprzyzwoitą grę w kucykowych klimatach, przez co trochę głębiej zainteresowałem się tematyką My Little Pony.

W sumie, to trochę to dziwne, że zainteresowałem się cloppami przed samym serialem...

 

P.S. Nie linczujcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nudziło mi się, miałem czas i chciałem sprawdzić czym się tak jara cały internet, bo nie potrafiłem zrozumieć fenomenu. Sprawdziłem, spodobało mi się, zostałem i teraz sobie tak tu jestem od ośmiu miesięcy. I nie śpieszy mi się odchodzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Pewnego dnia natrafiłem na animację kuców siedzących na Abramsie, później na jeszcze parę obrazków. Zakochałem się w tym obłędnym spojrzeniu, ale nie wiedziałem że istnieje w ogóle jakaś bajka. Myślałem, że to tylko memy, nawet nie chciało mi się sprawdzać czy jest jakaś nowsza generacja MLP. Aż pewnego dnia dokonałem szokującego odkrycia na YT.

 

http://browse.deviantart.com/art/FLASH-Rarity-found-an-Abrams-267407727

 

Gdy natrafiłem na MLP i tak już oglądałem He-Mana i wiele innych bajek. Nie widzę nic pedalskiego ani głupiego w oglądaniu bajek przez facetów. Poza tym wolę kreskówki niż zeszmaconych aktorów telewizyjnych.

 

Duży wpływ na moje przekonanie się do MLP miało też uczestnictwo w fandomie HTF. Przywykłem do kolorowych stworków i pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy mógłbym je oglądać bez gore. Przekonałem się nawet do Moshi Monsters i to bez pomocy żadnego fandomu, MLP to przy tym film dla dorosłych. 

 

Bronies i przeróbki też oczywiście miały znaczenie, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie decydujące i, że nie szukam taniej atencji. Gdyby nie brak możliwości czytania połowy fanfików dla gości, pewnie nawet nie chciałoby mi się tu rejestrować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie zaczeło się od tego że słyszałem że kolega ogląda mlp, bo to śmieszne, aby móc się popisywać itp. (ten typ tak ma)

No i pewnego razu siedziałem u niego i nie było nic do roboty. zaproponował żeby dla zwały obejrzeć kuce. Nie było nic do roboty więc czemu nie. po obejrzeniu 2 odc. nawet mi się spodobało, ale bronym zostałed dopiero kiedy inny kolega który w podobny sposób co ja (ExMachina) odkrył fandom. I tak Powstała Equestria... (eeee chyba nie to zakończenie :pinkiehappy: )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zostałem brony ? Ciśnie się na usta aby powiedzieć "po prostu obejrzałem odcinek", ale to nie jest prawda. Oczywiście spodobało mi się, ale nie w takim stopniu aby zostać brony itp ( po prawdzie nie do końca nawet wiedziałem kim są ci bronies ) ; było to na zasadzie obejrzyj i zapomnij. Przełomowy moment nadszedł gdy szukałem czegoś to gry z serii Total War... Jeden z wyników z google wyświetlił mi : "Equestria: Total War" - skojarzyłem Equestria z mlp i pomyślałem że to jakiś mod do gry w którym dowodzimy tymi śmiesznymi stworzonkami wiec zajrzałem tam ( nie wiedziałem czym było fimfiction ). Po chwili zorientowałem się że nie jest to żaden mod tylko jak ja to wtedy nazwałem "książka"... Przeczytałem opis; po czym otwarłem pierwszy rozdział "Flashfoward" i ukazało mi się to :

Mount Kali'gryph, Kingdom of Gryphonia.



The rain rattled against the thin tarp. Derpy rubbed her eye, and checked the hourglass. It was fifteen minutes past dawn. Supposedly. The sky didn't agree. She stilled her breathing, and tried to listen for the now-familiar shriek and crash of battle.

Nothing. Just the rain. She heard a crack. Maybe artillery. Probably thunder.

But there was a battle, even if she couldn't hear it. Of course there was. She had given the order to open fire at dawn, and they would obey. She strained her ears. Still nothing. For the first time that she had sent ponies to die, she couldn't hear it. It somehow made it less...real. She didn't like that. It wasn't fair. It was real to them. It should be real to her, too.

She picked up the helmet sitting next to her, still brilliant and golden. The battle would be real to her soon, at any rate. She tossed the helm in her hooves a few times, testing its weight. It was satisfying as always. She put it on. For the last time? Heh. She remembered when she used to think that every time she wore the damned thing. She was such a filly then. She didn't bother with drama any more.

Not for her, at least. Drama for others was fine. She tied her cloak with expert lips. She stepped into her polished boots. And she checked the mirror. She wasn't vain, no. How could she be, with the life she had lived? But she knew the value of a symbol. And though she still couldn't believe it, she was a symbol. Looking the part was just another weapon.

She bit her lip. Well. Showtime. She nudged the tent flap open, and stepped into the lashing rain. Before her, her lancers were arranged in formation, in a tight square. She raised her hoof in salute. The din of twenty thousand raindrops beating against five hundred helmets nearly drowned out the roar of five hundred voices. As they cheered, her gaze drifted from her soldiers to the mountain-fortress behind them. This...would be difficult.

And as they quieted, she began to speak. This would be short, shorter than most. The battle had begun. Time was critical.


"Ponies! We have fought and won six battles in as many weeks. Two gryphon armies have been shattered. Thousands of the enemy have been taken prisoner; tens of thousands more lie dead in their fields. We have crossed mountains and rivers. We have taken cities. We have met a dozen impossibilities, and a dozen times we have redefined what is possible for a pony to do. Yet what we have done so far is nothing compared to what we must now do.

"We stand at the foot of Mount Kali'gryph. Ten centuries of tyranny look down upon you. The undefeated Immortal Guard looks down upon you. The Gryphon King looks down upon you. In the valley below, our brothers and sisters are currently waging a frontal assault on the land route. Their casualties will be high. Their sacrifice is given willingly, for it will enable you to end this war this very hour.

"The gryphons have numbers and altitude. But they are unaware of our coming. This is a battle fought on our terms, at the moment of our choosing. And we have never--we will never--lose such a battle. I myself will lead the charge. I myself will carry our banner. Stay with me. Fight with me. And live or die, you will become immortal, for ponies will say of you, from our celebrations tonight until the end of the world, 'She fought with the 3rd Lancers.'"


Her iron voice fell silent, and the ponies stood, entranced. One second. Two seconds. And then the spell was broken. They cheered ecstatically. Derpy smiled maternally; they always cheered like that. One last bit of catharsis before jumping into Hell. She picked up the torn, proud banner. Cannon fire--yes, it was certainly cannon fire--rumbled from the valley below. This was it. She opened her wings. So did her Lancers. She looked up, squinting her eye against the rain. So did they. And, as one, they took off.

 

Po przeczytaniu tego po prostu zdębiałem; nie myśląc za wiele otworzyłem kolejny rozdział...

Tak to się właśnie zaczęło... moja przygoda, miłość oraz zamiłowanie do MLP oraz słowa pisanego... ( wcześniej zaliczałem się do tej grupy Polaków którzy statystycznie czytają jedną książkę na rok - właściwie to zaniżałem te statystyki...). Dziś nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji abym nie przeczytał jakieś ( nawet super krótkiej ) fanfikcji choć raz na 2 - 3 dni. Naprawdę aż dziwnie się na to wszystko patrzy z perspektywy czasu jak przypadek oraz dobrze napisana historia mogą zmienić życie zwykłego człowieka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś kuzynka do mnie przyjechała. Powiedziała mi że kucyki pony to fajny serial i oglądnęłyśmy pierwsze dwa odcinki. Najpierw myślę: żal.. ona 2 lata ode mnie starsza i ogląda serialiki dla dzieciątek... pff... no ale zobaczę co mi tam. Spodobało mi się i tak jeden dzień potem skończyłam wszystkie odcinki pierwszego sezonu. Potem to forum, kolejne serie mlp oraz fan arty i filmy wszystkich pegasis i bronies. Ten serial po prostu jest SO AWESOME /)^3^(\

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Kiedyś tego nie lubiałem,nawet czasami to hejtowałem,pamiętam raz,jak leciała reklama MLP to zatykałem uszy,lecz dowiedziałem sie że rzesza chłopaków to ogląda,i kilka moich kolegów z neta. Najpierw przestałem to hejtować,lecz nie miałem chęci oglądania tego,lecz nagle naszła mnie ogromną chęć oglądnięcia MLP,niestety...głośniki coś się popsuły,lecz następnego dnia je naprawiłem,najpierw obejrzałem pierwszy odcinek...Spodobał się mi,potem tak się w to wciągnałem że obejrzałem siedem odcinków i dalej oglądałem potem.

Tak oto stałem się bronym,a stałem się nim dość niedawno...gdieś tak w połowie lipca

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś tego nie lubiałem,nawet czasami to hejtowałem,pamiętam raz,jak leciała reklama MLP to zatykałem uszy,lecz dowiedziałem sie że rzesza chłopaków to ogląda,i kilka moich kolegów z neta. Najpierw przestałem to hejtować,lecz nie miałem chęci oglądania tego,lecz nagle naszła mnie ogromną chęć oglądnięcia MLP,niestety...głośniki coś się popsuły,lecz następnego dnia je naprawiłem,najpierw obejrzałem pierwszy odcinek...Spodobał się mi,potem tak się w to wciągnałem że obejrzałem siedem odcinków i dalej oglądałem potem.

Tak oto stałem się bronym,a stałem się nim dość niedawno...gdieś tak w połowie lipca

Hej, niemalże identycznie było u mnie:D (poza głośnikami i datą)

Edytowano przez osa21c
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze mną to było bardzo dawno temu. Kiedyś była taka satelita śmieszna, Wizja czy coś. I tam był HUB. Przyjechał do mnie kuzyn z anglii, który po polsku ze dwa słowa powie, z pięć lat miał wtedy. Włączyłem mu HUB'a i miałem się nim zająć. No i akurat leciał "The Dragon Quest", chyba premierowo. Pooglądałem, potem jak wyjechał też oglądałem. Potem zagraniczny fandom i bierne obserwowanie polskiego. A potem truskawki i jestem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy już tu przypadkiem pisałem, ale napisze jeszcze raz:

Pewnego dnia na spacerze z psem kolegi dowiedziałem się o jego(kolegi, nie psa)zainteresowaniu serialem, lecz jako przykład przyjaciela zaakceptowałem to. Dalej gadał i próbował "przeciągnąć" i po tygodniu starań udało mu się to. Po serialu opowiedział mi o pewnym ficu, który tak naprawde wprowadził mnie w fandom. Minął już od tego wydarzenia ponad rok i nie żałuje.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy już tu przypadkiem pisałem, ale napisze jeszcze raz:

Pewnego dnia na spacerze z psem kolegi dowiedziałem się o jego(kolegi, nie psa)zainteresowaniu serialem, lecz jako przykład przyjaciela zaakceptowałem to. Dalej gadał i próbował "przeciągnąć" i po tygodniu starań udało mu się to. Po serialu opowiedział mi o pewnym ficu, który tak naprawde wprowadził mnie w fandom. Minął już od tego wydarzenia ponad rok i nie żałuje.

Mi do roku jeszcze brakuje 2 tygodnie.

Pamiętam doskonale, rok temu zaraz po powrocie z Warszawy, włączyłem poopa pt. "Mój mały Poniak: Autyzm to Magia" a po tym pierwszy odcinek MLP:FIM  :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...