Skocz do zawartości

Poszukiwacz Słów - Sliver


Geledrin

Recommended Posts

Imię: Open Book.

Rodzina: Blue Pencil i Sparkly Shoes.

Pochodzenie: Ponyvile

Gatunek: Jednorożec

Wiek: 20

Wygląd: Słabo zbudowany szary jednorożec z czarną zaniedbaną grzywą, widać po nim, że nie przebywał zbyt wiele na słońcu do tej pory.

Cutie Mark: Rozpostarta zniszczona księga.

Specjalność: Prawie całe życie spędził w swoim domu ze swoimi książkami, nauczył się dzięki temu formować przeróżne rzeczy z papieru, które dzięki jego magii są wytrzymałe i dorównują swoim odpowiednikom.

Charakter: Nieśmiały oraz nieufny wobec nieznajomych, chociaż jeśli dojdzie do bliższego poznania to jest serdeczny. Jest tchórzliwy choć nad tym pracuje.

Krótka historia: Od małego Open Book lubił przebywać wśród książek, nie tylko je czytał lecz także się nimi bawił. Wolał siedzieć w swoim pokoju niż spędzać czas razem z rówieśnikami przez co nigdy nie był lubiany. Po ukończeniu nauki praktycznie nikt go już nie widywał prócz jego rodziców. Całymi dniami siedział zamknięty w swoim pokoju, opuszczał go tylko by coś zjeść, lub załatwić potrzeby. Jego ulubionym zajęciem prócz czytania coraz to nowych książek dostarczanych przez rodzinę było formowanie ze starych okazów swej kolekcji coraz to bardziej wymyślnych kształtów i przedmiotów po to tylko żeby rozpadały się na koniec. Obecnie już nie musi pomniejszać swego zbioru, gdyż podłoga w jego pokoju pokryta jest centymetrową warstwą papieru z którego mógłby zrobić co tylko sobie by wymarzył. Niestety, mieszkańcy Ponyvile już dawno zapomnieli o kucyku zamkniętym w swoim domu. Po przeczytaniu kolejnej książki postanowił zmienić coś w swoim życiu, postanowił wyjść ze swojego domu i przeżyć przygodę jak postacie z jego ukochanych opowieści.

Cel postaci: Przeżyć przygody o których nie śniło się zwykłym kucykom.

Towarzysz: Brak, chociaż jako swoistego "towarzysza" wybrał sobie jedną ze swoich ulubionych książek przygodowych, którą nosi w swoim plecaku.

Ciekawy pomysł z magią papieru, podanie dobre.

----------------------------------------------------------------------

Od kilku dni podróżowałeś zdany tylko na siebie. Była to całkiem nowa sytuacja, rzeczywistość okazała się całkiem inna od przygód w książkach. Na szczęście dzięki właśnie książkom wiedziałeś jak przetrwać, a możliwość stworzenia czegokolwiek, korzystając z torby papieru, bardzo ci pomagała. Nie wiedziałeś co chcesz osiągnąć, poza przeżyciem przygody, gdy wyruszałeś z domu. Jednak przed tobą ukazała się już wizja. Podczas przejazdu przez miasteczko usłyszałeś o tajemniczej książce, zawierającej historie i legendy z czasów Discorda.

Nie słyszałeś wcześniej o czymś takim, miały to być wieki ciemne, a wszelka wiedza o tym co się działo zaginęła. Jednak ty, młody poszukiwacz przygód, miałeś zamiar to odnaleźć, odkryć legendy przed kucykami i pokazać, że jesteś taki jak bohaterowie książek. Pomóc miała ci w tym mapa, jednak nie zwyczajna, pokaże ona miejsce ukrycia skarbu dopiero wtedy gdy znajdziesz krajobraz na niej przedstawiony, wtedy pomoże ci on odnaleźć księgę.

Na razie jednak twoją uwagę przyciągały inne problemy. Jesteś głodny, woda w bukłaku się kończy, i nie masz gdzie spać, a zmierzch zapada bardzo szybko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałem, że muszę znaleźć jakieś schronienie, spanie pod otwartym niebem nie jest dobrym pomysłem w miejscu, którego się nie zna. Większym problem jednak obecnie jest ciężkie do wytrzymania coraz bardziej narastające burczenie w brzuchu. Pragnienie wcale nie ułatwia sprawy. Zrzuciłem plecak na ziemię i postanowiłem go przeszukać, może zostało jednak jeszcze trochę jedzenia, lub jeszcze lepiej, trochę wody w bukłaku. W głębi duszy wiedziałem, że nie mam się co łudzić, już ostatnio nic nie znalazłem. Szybko upewniłem się, że w tornistrze nie ma nic oprócz papieru, który nie dawno jeszcze był jedną z moich ulubionych książek oraz pustego naczynia na wodę. -Przydałoby się rozejrzeć po okolicy, na pewno musi tu być coś do picia. Jedzenie też się powinno znaleźć... - wymamrotałem cicho pod nosem rozglądając się wkoło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolica wydawała się wymarłą, ale może znajdziesz jakieś dzikie owoce i strumyk.

Dookoła ciebie wznosiły się potężne drzewa, gdzieniegdzie zauważałeś jakieś pagórki, jednak najdziwniejsza tu było tu rumowisko prawie idealnie jajowatych głazów. Leżały tu pewnie od niedawna, bo nawet mech nie zdążył pokryć spodu kamieni. Pozostaje mieć nadzieję że coś tam jednak znajdziesz.

Poobserwowałeś trochę okolicę i wydaje ci się że za ścianą głazów jest mała dolinka, słyszysz śpiewanie ptaków i coś jakby wodę wpadającą do jeziorka. Jednak nie możesz się tam wspiąć głazy są strome i śliskie. Musisz jakoś sobie poradzić z tym problemem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przyjrzeniu się bliżej drzewom byłem niemalże pewny, że nie znajdę na nich nic jadalnego, posiadałem jako-taką wiedzę na temat flory i fauny Equestrii, przeczytałem w swoim życiu już więcej książek niż nie jeden kucyk. -No cóż, nie mam innego wyjścia... - westchnąłem, zbliżając się powoli i ostrożnie do dziwnie wyglądających kamieni. Spokojnie podszedłem do rozrzuconych głazów. Gdy już byłem na miejscu zdjąłem plecak i szybkim ruchem kopyta go otworzyłem. Po krótkiej chwili pojawiły się schody z papieru dotykające ziemi tuż przy torbie. Po odpowiednim dostosowaniu długości i grubości wreszcie sięgnęły szczytu urwiska. Pozostało już tylko sprawdzić, czy wytrzymają mój ciężar. Otarłem kopytem pot z twarzy oraz podniosłem z ziemi plecak po czym tak delikatnie jak tylko bylem w stanie ruszyłem po schodach jednocześnie zużywając resztki siły na utrzymanie ich swoją magią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała konstrukcja chwiała się pod twoimi stopami, półprzytomny ze strachu dotarłeś na szczyt. Na szczęście udało ci się, przedostałeś się teraz na pewno będziesz mógł odpocząć, przespać się, zjeść coś smacznego. Przecież ta dolinka jakieś piętnaście metrów pod tobą jest piękna.

No tak, pozostało pytanie jak zejść na dół, nie możesz tu zostać, bo wiatr stawał się coraz silniejszy i niedługo cię zepchnie jak tak dalej pójdzie. A magia, nigdy nie możesz być pewien czy utrzymasz wszystko, cze jakiś papierek nie wyrwie się i nie pociągnie za sobą całej konstrukcji.

Coś zamajaczyło po twojej lewej. Jakiś szybki ruch. Jednak większość szczytu urwiska pokryta jest rozpadlinami, w których może czaić się wszystko, węże, skorpiony czy jadowite pająki. Na pewno nie były przyjazne jak zwierzęta w Ponyville.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatkami swej siły złożyłem schody i papier z powrotem umieściłem w plecaku. Jestem przekonany, że wyczerpałem swoje zdolności magiczne na chwile obecną. Bez odpoczynku oraz pożywienia długo już nie wytrzymam, wiedziałem o tym doskonale. Jedyną szansą dla mnie w chwili obecnej był ów tajemniczy ruch. Zawsze istniała szansa, że to nie był nikt wrogo nastawiony, ale kto mógłby to być? Jedyne co mi przyszło do głowy to gryf, kucyki raczej ciężko spotkać w miejscach takich jak to. -Jest tam ktoś? - Zawołałem tak głośno jak tylko potrafiłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dróżka wiła się szczytem, była niewyraźna, zatarta, ale widać było że ktoś tędy chodzi. Często, jest szansa że na jej końcu jest jakiś domek, schronienie.

Usłyszałeś cichy śmiech.

Wszystko dookoła przybrało na chwilę barwy szarości, tak jakby ktoś narysował to wszystko atramentem, jednak po kilku sekundach powróciło do normy. Świat zawirował, kamień pod tobą poruszył się, każdy gwałtowny ruch może go zepchnąć z urwiska.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałem, że nie mam innego wyjścia, miałem do wyboru albo iść ową dróżką, albo czekać na cud. Zmęczenie dawało się mi coraz bardziej we znaki. Najchętniej bym odpoczął, ale doskonale wiedziałem, że nie mogę sobie pozwolić na taki luksus. Zresztą głód oraz pragnienie też były już niemal nie do wytrzymania. Odwróciłem się więc w stronę dosłyszanego śmiechu i ruszyłem powoli przed siebie. Po przejściu paru metrów, które wydawały się kilometrami postanowiłem ponowić moje wezwanie. -Czy jest tutaj ktoś? -zawołałem, mój głos był szorstki i cichy, z przerażeniem odkryłem, że nie mam nawet siły, by wydać z siebie jakikolwiek głośny dźwięk.. Przekonany, że nikt nie usłyszał tak cichego głosu ruszyłem do przodu ledwo trzymając się na nogach ze zmęczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka kroków i znów usłyszałeś śmiech. Rozbrzmiewał w okolicy, a może w twojej głowie. Może wariowałeś ze zmęczenia i głodu, może wyobraźnia zaczynała płatać ci figle.

Szedłeś, ostatkiem sił, ale dawałeś radę. Cały czas przed siebie. Po kilku minutach takiego marszu, gdy padałeś i podnosiłeś się, gdy czułeś się na skraju wyczerpania, dotarłeś w końcu do końca ścieżki, teraz musiałeś po prostu zejść. W oddali widziałeś domek, malutki domek dający nadzieję. Ale wciąż musiałeś zejść, a nie zapowiadało się lekko. Do wyboru miałeś dwie drogi a znak przy nich informował cię że jedna jest długa ale względnie bezpieczna, a druga szybko sprowadzi cię na dół, równie szybko sprowadzi na ciebie kłopoty. Decyduj młody kucyku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starałem się nie zwracać uwagi na śmiech, który dobiegał z niewiadomej mi strony. Wolałem też nie myśleć do kogo może on należeć, skupienie na utrzymaniu równowagi sprawiało wystarczające trudności. Bez najmniejszej chwili namysłu, niemalże mechanicznym ruchem skręciłem w krótszą drogę, w każdej chwili mogłem wyczerpać zapasy swojej siły co najprawdopodobniej skończyłoby się tragicznie. Od kiedy zobaczyłem znak wiedziałem, że wybór dowolnej z nich może się źle skończyć, ale ta dłuższa wydawała się mniej zachęcająca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potykałeś się o kamienie, każdy krok to była walka, ale dawałeś z siebie wszystko. Tylko coś dziwnego zaczynało się dziać z okolicą.

Czarni białe migawki, może to zmęczenie, może coś... innego. Widziałeś dookoła zielone drzewa, drogę, krzaki, jakieś ptaki śpiewały. Jednak okolica czarno biała była inna, migały ci obrazy powykrzywianych drzew, czarne niebo. Początkowo trwało to ułamek sekundy, lecz każdy krok wydłużał czas trwania migawki. W końcu widziałeś tylko czarno białe kolory. Widok nie był przyjemny.

Do drzew poprzybijane były kucyki, ich wnętrzności wyjadały wrony i kruki, nie musiały nawet walczyć, to była uczta. Dookoła kręciły się jakby cienie, czarne powykręcane postacie, w kształcie kucyków. Zaczęły Zbliżać się do ciebie, otwierając mordy, między ich wargami czarna ślina tworzyła kolumny przecinające otchłań ich gardeł, były coraz bliżej, zemdlałeś...

Obudziłeś się na jakimś łóżko, nad sobą masz na szczęście kolorowy dach, ktoś musiał cie wyciągnąć. Wszystko wyglądało dobrze gdyby nie ten chichot. Wszędzie, z każdej szczeliny wydobywał się śmiech, piskliwy i straszny. Zwiastujący najgorsze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po obudzeniu czułem się dużo lepiej, ciężko powiedzieć ile spałem, ale przez długi okres czasu nie odpocząłem tak dobrze. Po chwili jednak się ocknąłem, z błogiego odpoczynku wyrwały mnie dobiegające zewsząd śmiechy. Obejrzałem się w koło, na pierwszy rzut oka nie dostrzegłem nic niepokojącego. Od razu mi ulżyło, wróciły jednak głód i pragnienie, jeszcze mocniejsze niż wcześniej. Zaczerwieniłem się, gdy usłyszałem swoje własne burczenie w brzuchu. Nikogo nie było w pobliżu, nie miałem nawet pojęcia gdzie jestem, miałem nadzieję, że wydarzenie z przed omdlenia były tylko wymysłem mojego zmęczonego umysłu. -Hallo, jest tu ktoś? - Zawołałem nie podnosząc się z miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twój głos rozszedł się wszędzie, najwyraźniej byłą tu doskonała akustyka. Niedługo potem do pokoju wszedł ogromny kuc, on dałby radę przenieść dwóch takich jak ty. Postawił koło ciebie miskę zupy i jabłko po czym bez słowa wyszedł. Usłyszałeś szczęk klucza w drzwiach. Przez jedyne w pokoju małe okienko wpadał do pokoju promyk księżycowego światła. Najwyraźniej na razie tu utknąłeś.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę się zdziwiłem, chciałem coś powiedzieć, ale zanim zdążyłem owy kuc był już za drzwiami. Nie interesowało mnie, że mnie zamknął, i tak najlepiej w obecnej sytuacji jest poczekać w miarę bezpiecznym miejscu. Wstałem i podniosłem z podłogi jedzenie. Powąchałem zupę, na sam jej zapach mój brzuch od razu się odezwał, burczenie było głośne i gdyby nie fakt, że pokój jest pusty to bym się zawstydził. Nie czekając ani chwili dłużej zacząłem ochoczo jeść z talerza, po paru dniach bez jedzenia nie byłem w stanie spożyć wszystkiego na raz. Jabłko oraz resztki zupy zostawiłem na później. Wiedziałem, że jedzenie wszystkiego na raz nie jest dobrym pomysłem. Po zaspokojeniu głodu i pragnienia przyszedł czas dokładniej rozejrzeć się po pokoju. -Hmm, ciekawe kim jest oraz czego ode mnie chce ten kuc? -Pomyślałem na głos.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minęło już trochę, słońce za oknem powoli wstawało. Znów usłyszałeś szczęk zamka. Twój opiekun wszedł do środka. Ubrany był w czarny, długi strój. Na głowie miał kapelusz, na plecach kuszę. Przez ramię był przewieszony pas z przytwierdzonymi do niego bełtami wypełnionymi jakąś świecącą substancją.

-Zbieraj się, masz 15 minut, w szafie masz jakieś ubrania i broń. Pokaże ci okolicę, wygląda na to że spędzisz tu trochę więcej czasu niż mogłeś planować.

Po czym wyszedł, tym razem jednak, drzwi zostały otwarte.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otworzyłem usta, ale zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć było już za późno, nieznajomy zdążył wyjść. Chciałem się dowiedzieć o co mu chodziło, ale miałem nieprzyjemne uczucie, że wkrótce to się stanie. Ruszyłem w stronę szafy nadal rozglądając się po pokoju, dopiero teraz zauważyłem moją torbę ciśniętą niedbale w róg pokoju, podszedłem i zajrzałem do środka. Wszystko było na swoim miejscu, jeśli w ogóle można tak powiedzieć o tym rozgardiaszu. Założyłem ją. Nie wiedziałem czego się spodziewać po zawartości owej szafy, podszedłem do niej spokojnie i ją otworzyłem lekko drżącym kopytem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Trochę czasu minęło za co przepraszam, ale nie miałem weny

------------------------------------------

W szafie leżała mała kusza, osiem bełtów, powycierany brązowy płaszcz i kapelusz. Przyglądajęc się bliżej na płaszczu zauważyłeś plamy krwi, a na rondzie kapelusza coś jakby ślady zębów. Najwyraźniej tutejsza kraina niezbyt miło wita nowych mieszkańców.

Usłyszałeś jeszcze trzask zamykanych drzwi. Chyba musisz się pośpieszyć jeśli chcesz się dowiedzieć co się dzieje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starałem się nie zwracać uwagi na krew znajdującą się na płaszczu. Założyłem go oraz nadgryzioną czapkę. Nie czułem się w nich komfortowo, wiedziałem jednak, że muszę się oswoić z nowym ubraniem. Nie zwlekając zarzuciłem z powrotem na grzbiet plecak. Przed wzięciem kuszy się opierałem, ale po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że może się przydać. Wziąłem ją i wycelowałem w ścianę koło szafy, kopyta mi drżały jak oszalałe, widać, że nigdy nie miałem do czynienia z bronią. Nie marnując bełtów zarzuciłem ją na grzbiet, tak by wisiała z drugiej strony plecaka. Z ciężko bijącym sercem ruszyłem w stronę drzwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Wyszedłeś z pokoju, twoim oczom ukazał się korytarz, prosty, bez ozdób. Na jego końcu drzwi, a w połowie schody na dół. Słyszałeś uderzenia bełtów o drzewo. Stuk! Najwyraźniej nieznajomy znudził się czekaniem na ciebie Stuk! i postanowił poćwiczyć, nie mogłeś mieć Stuk! mu tego za złe. Drzwi były lekko uchylone Stuk! jakby zapraszały do wejścia Stuk!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy znalazłem się na korytarzu odetchnąłem z ulgą, słyszałem nieznajomego czekającego na zewnątrz. Nie zwlekając ani chwili ruszyłem przed siebie ku uchylonym drzwiom. Przechodząc koło zejścia na dół zerknąłem na sekundę w dół, nie zwróciłem uwagi na to co ujrzałem. Ruszyłem dalej żwawym krokiem, aż nie wyszedłem na zewnątrz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stuk! Podchodzisz do drzwi Stuk! Stare, drewniane, bez zamka. Stuk! Ruszyłeś dalej, żwawo. Stuk! Jednak nie wiadomo dlaczego, może się zamyśliłeś, może ze zmęczenia nie zauważyłeś, że jesteś na poddaszu. Drzwi którymi chciałeś opuścić dom wisiały 3 metry nad ziemią. Stuk! Zanim zdążyłeś się cofnąć, wypadłeś przez framugę. Stuk! Spadłeś prosto w cierniste krzewy, które trochę zahamowały upadek, jednak krwawiłeś z wielu zadrapań. Stuk! Zauważyłeś coś białego wystającego poniżej kolana. Stuk! Głębsza analiza pozwoliła określić ów biały przedmiot jako twój piszczel, a raczej jego połowa. Stuk! Krew lała się z rany, znacząc czerwonymi liniami mapę na twej nodze. Powoli u twych kopyt formowała się kałuża krwi, niby ofiara złożona nowemu miejscu. Stuk! Widać nie mogło obejść się bez pechowego zdarzenia na samym początku podróży. Stuk! Masz prawo spodziewać się, że będzie tylko gorzej. Stuk!

--------------------------------

Jak mogłeś nie zauważyć że schody prowadzą w dół, pisałem wcześniej że masz nad sobą dach, nie sufit. Głupota boli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Upadłem na ziemię, trochę potłuczony leżałem na boku nic nie czując. Musiałem być szczęściarzem, że obeszło się bez poważniej kontuzji. Po chwili podniosłem się na cztery nogi, czułem się dziwnie słabo. Zauważyłem swoją ranę na tylnej nodze oraz wielką plamę krwi. Poczułem jak świat kręci się w okół mnie. Osunąłem się na ziemię. Zemdlałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle oprzytomniałeś, czując jednocześnie ból w nodze. Mimo, że bolało jak cholera krew już nie leciała, ktoś musiał ją zatamować. Wciąż miałeś na sobie "ekwipunek". Jednak nie leżałeś już w krzakach, tylko na jakimś placyku. W polu widzenia miałeś dom, zachodzące słońce i tego ogiera który cię znalazł. Najwyraźniej powtórzył sztukę. Zauważył że się obudziłeś i spojrzał na ciebie. Zauważyłeś coś dziwnego, nie miał białek, ani tęczówki, całe oko było czarne. Szybko odwróciłeś wzrok, czując że spojrzenie wciąga cię gdzieś gdzie na pewno nie jest przyjemnie.

-Idiota! Dlaczego wylazłeś tymi drzwiami, nie zauważyłeś schodów? Teraz twoja krew przyciągnie tu tych skurwieli. A ja nie wiem jak długo dam radę ich odpierać. Przypuszczam, że jesteś równie bezużyteczny co głupi. Umiesz strzelać z kuszy, wiesz coś o polowaniu, znasz jakieś ciekawe zaklęcia mogące kogoś wypatroszyć, ewentualnie skręcić mu kark? Jeśli nie jesteśmy w ciemnej dupie. Miałem cię oprowadzić i pokazać co i jak. Mamy jeszcze godzinę, poćwicz choć trochę, ale wracaj do domu jak tylko znikną ostatnie promienie słońca. Potem zobaczymy.

Po czym odwrócił się i poszedł do domu. Po chwili usłyszałeś jakieś stuki, jakby przesuwał coś ciężkiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...