Skocz do zawartości

Odcinek 9 "Apple Family Reunion"


D.E.F.S

Recommended Posts

Odcinek z początku wydawał się nudny i bez sensu, ale po ponownym obejrzeniu mi się podoba. Szczególnie że wiele osób w mojej rodzinie właśnie tak się zachowuje przed świętami jak AJ. Szkoda że nie wyjaśnili sprawy (pokazali) rodziców AJ, ale skoro Lauren Faust powiedziała że to za smutne na bajkę, nie będę narzekał. Inna sprawa że rodzinka Apple na pewno gustuje w wielkiej sztuce, American Gothic na na ścianie, a co ciekawe co ujęcie farmerowi znikają widły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To bardzo intrygujące co jest z rodzicami AJ,AB, i BM. Jak na razie znamy rodziców :twilight2:, :rarity5: , i :pinkie2:. A co z resztą?

Odcinek ..... kurde. Każdy kolejny odcinek sezonu jest wybierany jako najlepszy w historii kuców.

Rodzice AppleJack i Apple Bloom nie żyją. W odcinku symbolizowały ich 2 gwiazdy w które nasza bohaterka wpatrywała się niemalże ze łzami w oczach

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale chwila, skoro Apple Bloom jest młodsza od AJ, a wtedy jeszcze jej na świecie nie było (w tym odcinku co się w gwiazdy wpatrywała które rzekomo symbolizują jej rodziców) to skąd... No chyba że już była na świecie. To wtedy inna sprawa. XD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie mi teraz post pełen offtopu, ale muszę to napisać... Gratulacje moderacji... http://mlppolska.pl/Watek-Odcinek-8-Apple-Family-Reunion--4816 Temat dla odcinka stoi od 2 grudnia żaden z Was nie pofatygował się, żeby otworzyć go po emisji odcinka... Gratuluję też "szarakom" gdyż żaden z was nie kopnął kolorowego lenia w rzyć, żeby otworzył temat... Gratulacje MLPPolska... Grunt to ogarnięcie, którego tu, najwyraźniej, brakuje...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tank Kuoth, moim zdaniem ten temat był niepotrzebnie zakładany tak szybko i to wszystkich zmyliło. Poza tym nic złego się nie stało. Nie rozumiem w czym tkwi problem. Temat jest, wszyscy są szczęśliwi, a biurokratyczne problemy trzeba olać, ponieważ ich drążenie nigdy nie niesie niczego dobrego. Wracając do treści odcinka. Po przeczytaniu Waszych spostrzeżeń, zdałem sobie sprawę, że ten odcinek niesie pewną ważną informację. Dowiadujemy się, że rodzice AJ nie żyją. Jest to moim zdaniem tak olbrzymi plus dla całego serialu, że nie jestem w stanie wyrazić tego słowami. W zamian daję Wam to:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie odcinek o AJ, gdzie AJ nie wystąpiła jako tło (no, może lekko przesadzam :aj: ) Ja chcę tak jeszcze z 3-4 a najlepiej z 100 takich piosenek jak na końcu :pinkie2: , a najlepiej niech wydadzą jakąś oficjalną płytę z piosenkami AJ (no i Fluttershy :fluttershy4: )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma to jak piosenka o budowaniu stodoły... Plusy: -Piosenka- fajna, może i nawet bardzo. Tekst jest za to beznadziejny, tak jakby robiony na ostatnią chwile. "Wznieść stodołę, wznieść stodołę 1 2 3 4... Dobił mnie ten tekst, w dodatku, często się powtarza. -W końcu mamy pierwszy odcinek o Applejack oraz pierwszą piosenkę w jej wykonaniu. Założę się, że fani AJ bardzo długo na to czekali. -Fakt, że mamy kolejny zjazd rodziny Apple. Mamy tutaj dość dużo nowych twarzy, ale możemy spotkać parę starych znajomych. Mamy Braeburn'a który jest wciśnięty prawie w każdy kadr oraz Babs Seed, którą dość polubiłem. Tak ogółem, Babs wraca już po 4 odcinkach :O -"Pappy pony picked a pluck of prickly pluffnuggets"- jedyny opis tego, jaki mi przyszedł do głowy to XD -Maszyny do szycia, które chyba mają silnik odrzutowy :) -Spike-zapalniczka. Rozwaliło mnie to :DDD -Nietoperzo-owoce? Dziwne... ale oryginalne. Minusy: -Na początku, odcinek dość nudny. -Dość duża przewidywalność jeśli chodzi o tą stodołę. -AB marudziła, że nie miała czasu na rozmowy z Babs. Nie sądzę, żeby podczas budowania stodoły mogła pogadać ze swoją kuzynką. -Podczas tej całej piosenki mamy parę.... eeee "dwuznacznych sytuacji", If you know, what I mean. Nie będę podawać przykładów, ale chyba wiecie, o co mi chodzi... Ocena:6/10 Odcinek miły do obejrzenia. Pierwszy odcinek o AJ; trochę późno, ale lepiej późno niż wcale. Piosenka - fajna lecz tekst beznadziejny oraz dużo tych... dziwnych... momentów... BTW. Dość krótki post, ale za bardzo nic więcej nie potrafię napisać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największą zaletą tego odcinka jest jego dwuznaczność. Jest nudny, jeżeli go płytko odbierzemy - ot, przyjeżdża rodzina, a AJ nie wychodzą przygotowania. Jednak moc odcinka leży w jego przekazie. Stawia na głęboki sens, zmusza do refleksji i przemyśleń... Dwie spadające gwiazdy symbolizujące rodziców Applejack dają sporo do myślenia, co zauważyło większość wypowiadających się tutaj użytkowników. Morał prosty, a jakże prawdziwy. Pokazuje, że w rodzinie najważniejsze jest to, że jest. Warto wspomnieć o jego rozległości: pokazuje także, że treść jest ważniejsza od formy. Sprawa śmierci rodziców Applejack: jest to smutne i wzruszające, ale... Dzięki temu serial jest głęboki, prawdziwy, realny. Jeżeli chodzi o to jak zginęli: wątpię żeby było to morderstwo, jak niektórzy spekulują (nie pasuje do Equestrii). Lauren oficjalnie przyznała, że okoliczności ich śmierci nie są znane. Jednak wydaje mi się najbardziej prawdopodobne, że był to wypadek/choroba/motyw lasu Everfree. Ogólnie, bardzo podoba mi się klimat poprzednich sezonów. Ostatnio dostawaliśmy odcinki robione pod nas, których głównym zadaniem było bawienie widza. Ten natomiast skupiał się na ukrytym sensie, poruszał sprawę życia i śmierci, prawdziwych wartości w życiu. Ogólnie stawiał na przekaz, jak za początków. Trochę brakuje Mane 6. Fakt, odcinek jest poświęcony rodzinie Apple, ale reszta przyjaciółek mogła odegrać większą rolę przy przygotowaniach. Dzięki temu otrzymalibyśmy przy okazji morał o pracy zespołowej i o możliwości liczenia na przyjaciół. A, skoro o przygotowaniach, dziwi trochę fakt że zostawili wszystko na ostatnią chwilę (chyba że zostały one rozbite na kilka dni, co nie było jasno pokazane, wtedy się nie czepiam). Brakowało trochę takiej 'epickości'. 'Reunion' kojarzy się z czymś takim właśnie... Podniosłym, ważnym. Wiem, że to tylko moje rozumowanie słowa, ale... No widzę taką różnicę pomiędzy 'meet' a 'reunion', ciężko mi to opisać. Można było lepiej wykorzystać potencjał ważnych zjazdów rodzinnych, zamiast sprowadzać je do roli spotkania. Brakowało, żeby zjazd trwał chociaż kilka dni, wtedy przed nocą moża było przedstawić jakąś zabawę pod gwieździstym niebem. To by lepiej zapadło w pamięć. Trochę gagów jest. Najbardziej zapadła mi w pamięć scena, gdzie Spike jest używany w formie zapalniczki, czy pomoc Rainbow Dash (tak z ciekawości, czy tylko mi się wydawało że jej animacja skakania po chmurce została skopiowana z pierwszego odcinka?). Do ciekawych momentów zaliczę lot tęczowych nietoperzy, robiło to wrażenie. Piosenka nie ma skomplikowanych słów, czy niesamowitego podkładu, ale rymy miło wpadają w ucho. List do Księżniczki: dobrze że się pojawił, już się bałem, że twórcy zrezygnowali z tego motywu. Co prawda, nie dotyczył on przyjaźni, ale AJ nauczyła się czegoś w życiu, tak więc nie czepiam się. Plusy: - morał i przekaz, niewątpliwie pod tym względem najlepszy jak dotąd odcinek tego sezonu - nie jest skierowany pod fandom. Czuć klimat początku serii - realizm - można przedstawić morał i głęboki sens w zwykłej sytuacji, bez potrzeby wysadzania całego Ponyville w powietrze itd. - widać że twórcy dbają o linię fabularną (powrót starych postaci) Minusy: - ...ale trochę wpadek było (mógłbym się założyć, że brakowało członków rodziny z pierwszego odcinka) - pod względem rozrywkowym jest trochę nudnawy (ale jako że ten odcinek nie na tym polegał, nie wpływa to w żaden sposób na odbiór) Podsumowywując: chcę więcej takich odcinków. Mimo że od strony rozrywkowej nie rozśmieszało, czy nie odstarczało tylu emocji co chociażby Wonderbolts Academy, to dzięki swojej zawartości jest od niego lepszy. Przywoływuje wspomnienia z pierwszego sezonu, pokazuje zwykłą, życiową sytuację przez co jest bliski widzowi. Oczywiście, nie pogardzę epizodami stawiającymi na humor, ale co jakiś czas chciałbym ujrzeć odcinek wykonany w tym stylu. Brawa dla Cindy Morrow, czekamy na więcej epizodów!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mówiący że nie potrzeba wcale wiele' date=' by zadowolić przyjaciół czy rodzinę[/quote']

No jak ja na sylwestra... zapraszam zaledwie dwóch kolegów, a żaden z nas nie jest imprezowy, więc kończy się na symbolicznym piccolo i po prostu rozmowie/planszówki też starczą :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Dopiero teraz obejrzałem ten odcinek i szczerze mówiąc chyba będzie to jeden z moich najulubieńszych. Było w nim coś swojskiego, odcinek był klimatyczny i ciekawy choć mam wrażenie, że za szybko się skończył. Po tym odcinku bardzo polubiłem Applejack za którą do tej pory nie przepadałem jakoś szczególnie (nie to że jej nie lubiłem, po prostu była dla mnie kolejną, "typową" postacią). Fajnie było zobaczyć całą rodzinę w komplecie, posłuchać opowieści Granny Smith, zobaczyć kilka wspomnień z przeszłości. Miejscami było zabawnie, miejscami było trochę smutno. Najpierw gdy stodoła uległa zniszczeniu (ale smutek szybko minął gdy usłyszałem bardzo wesołą i wpadającą w ucho piosenkę Applejack), a potem gdy zdałem sobie sprawę co oznaczają te dwie spadające gwiazdy... Pojawiły się przed zjazdem i po zjeździe. Cóż, może rodziców Applejack nie było na zjeździe fizycznie, ale i tak... byli z nią i z resztą rodziny. To było niesamowite.

Z innych rzeczy - był list, było przesłanie no i jak już wspominałem, swojski klimat i mała odskocznia od poprzednich odcinków. Fajnie, że Applejack przy okazji zjazdu nie rozpacza po rodzicach ale stara się ich zastąpić, żyć dalej aby byli z niej dumni, gdziekolwiek są. Świetna sprawa.

Aha, fajnie było znów zobaczyć Babs Seed no i okazyjnie inne postacie z Mane6, no i oczywiście Spike jako zapalniczka. Podsumowując, syty, bardzo dobry odcinek, który bardzo mnie się spodobał.

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Uwaga post zawiera śladowe ilości spoilerów:

Powiem że to jeden z moich ulubionych odcinków trzeciego sezonu. Oglądając go aż czułam tą rodzinną atmosferę rodzinki Apple. Miło oglądało się retrospekcję z poprzednich zlotów, szczególnię tą z malutką Applejack. Pierwszy moment spotkania całej rodziny również wywoływał na mojej twarzy uśmiech. Muszę również pochwalić twórców odcinka za zajęcia którymi zajmowały się kucyki podczas zlotu: wyścig siedmiu kopyt, pieczenie ciast oraz (sławne) szycie koca przez Babcię Smith, Apple Rose i Applesauce. Grzechem było by nie wspomnieć o wspaniałej piosence pod koniec odcinka, mowa tu oczywiście o "Raise This Barn", naprawdę jest to chyba moja ulubiona piosenka z całego sezonu, polecam również przy okazjii remix tej piosenki wykonanej przez SimGretina. Ja mam już ją na telefonie. Dalej... podobało mi się też samo przesłanie odcinka. W sumie nie wiem do czego się w tym odcinku uczepić hmm... mogłabym wymyśleć na siłe że nie było całego Mane6 ale w końcu to zjazd rodziny Apple więc daję z czystym sumieniem 10/10 temu odcinkowi.

PS: Widok przybijających sobie Brohoofa młodych kucyków szczególnie wywołał uśmiech na mojej twarzy:

https://i.chzbgr.com/maxW500/6909348096/h3DE5A5CB/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...