Skocz do zawartości

[MLP] Alchemia bez tajemnic - Talkavia (Siewca YI)


Applejuice

Recommended Posts

Imię: Talkavia

Rodzina: Nieznana

Wiek: 18

Gatunek: Jednorożec

Wygląd: Szara Klacz z włosami o morskim kolorze i jasnoniebieskimi oczami. Edit:Wygląd Bez Cutie Mark`a

Cutie Mark: 3 Różnokolorowe fiolki. Jedna z czaszką, druga z sercem, a trzecie z mózgiem

Specialny Talent: Alchemiczka z podejściem Psychologicznym

Charakter: Jest otwarta dla przyjaciół, miła i pocieszająca. Dla nieznajomych raczej wstydliwa z początku jednak kiedy znajdzie wspólny temat w łatwy sposób się otwiera. Nie lubi walczyć, jednak kiedy jest do tego zmuszona najpierw podchodzi psychologicznie, a jeśli nie wypali jest zmuszona użyć mikstur i siły. Kłóci się o prawdę, ale tylko wtedy kiedy jest tego w stu procentach pewna. W wolnych chwilach kiedy nie ma składników do miksturek trenuje łucznictwo nie do walki lecz dla przyjemności.

Historia Postaci: Talkavia pamięta swoje życie dopiero od 10 roku życia, ponieważ z tego co jej mówiono miała wypadek. Nie powiedziano jej jaki. Przez osiem lat chodzili po dziwnych terenach, miastach, aby uzupełnić zasoby żywności i wody . Zawsze mówiono jej, aby się do nikogo zbytnio nie przywiązywała, bo może go stracić. Miała kilku znajomych w miastach, ale z polecenia jej opiekunów do nikogo bliżej się nie przywiązywała. Kiedy wspominała opiekunom co się stało zawsze jej wujo, który był czerwonym pegazem o czarnych włosach i zielonych oczach będący psychologiem wyjaśniał jej czemu nie może jej powiedzieć. Gdy miała szesnaście lat poprosiła wujka o lekcje psychologii i tego jak dzięki niej rozmawiać z kucykami. Wujek nie stawiał oporu i przez dwa lata uczył ją tego czego umiał. W końcu kiedy miała osiemnaście lat wiedziała już jak jej używać, w jakich przypadkach itp. Pewnej nocy spała z opiekunami w namiotach. Byli gdzieś w lesie. W środku nocy została wybudzona i kazano jej uciekać. Zaczęła biec w wskazane miejsce. Zauważyła, że drzewa płoną. Zgodnie z poleceniem zagłębiła się w głąb roślinności. Wędrówka trwała trzy dni cały czas nie mogła pojąć dlaczego oni też nie uciekli. I czy przeżyli. Na szczęście podczas wędrówki miała plecak z zabranymi racjami żywnościowymi, które oszczędzała, bo nie wiedziała kiedy wyjdzie. Nagle zauważyła miasteczko. Pobiegła w jego kierunku. Koło ścieżki widniał znak "Ponyville 1Km <----, Canterlot ----> 47Km". Stwierdziła, że musi jak najszybciej uzupełnić pożywienie, więc udała się do miasteczka, bo to przecież tylko jeden kilometr. Poszła w tam tym kierunku, aby zabrać zapasy żywności. Pytała przechodnich, o co chodzi z tym Canterlot ? Odpowiadano jej, że to raj dla jednorożców i tam również jest pałac księżniczki Celestii. Jeden jednak powiedział jej, że zawsze można tam znaleźć takie kucyki, które mogą ci pomóc. Wzięła z plecaka kieszonkowe, które ostatnio dostała od wujka. Kupiła więc pięć kiwi (były to jej ulubione owoce) i trochę wody, a następnie się udała na peron w oczekiwaniu na pociąg. Kiedy nadjechał, wsiadła i myślała tylko o jednym: Ciekawe co mnie jeszcze w życiu spotka ?

Cel postaci: Dowiedzieć się co było przed wypadkiem, zostać znanym alchemikiem, zamieszkać w ciekawym miejscu

Towarzysz: Jej wujek zawsze miał chomika którego nazywał Cruse. Nikt nie wiedział czemu akurat takie imię. Zwierzątko było szybkie i zwinne. Talkavia zawsze lubiła się z nim bawić. Gdy wybuch pożar pegaz szybko napisał na papierze wiadomość, wziął ją, karmę i chomika, po czym schował wszystko do plecaka klaczki razem z pożywieniem i pieniędzmi. Obudził ją, dał jej plecak i kazał biec. Więc kiedy uciekała otworzyła plecak, aby wyciągnąć coś do jedzenia. Znalazła tam chomika i trochę karmy dla niego z kartką: " Opiekuj się nim dobrze". Podczas podróży zaprzyjaźniła się z nim. Kiedy myślała o tym co się mogło stać z jej opiekunami, on zawsze ją pocieszał ocierając się o nią lub chodząc małymi stópkami po jej twarzy.

Oto historia kucyka Siewcy13 - Talkavii. Witam mojego gracza i mam nadzieję, że bedzie nam się dobrze współpracowało :>.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kucykowy Express gnał w nieznane, mijając wysokie szczyty, jeziora i pięknie kwitnące pastwiska. Podziwiałaś te wspaniałe widoki, starając się skupić na jednej myśli, nie pozwalając, by wszystkie zmartwienia kotłowały się w twojej głowie - przetrwaniu w zupełnie nowym świecie, bez opiekunów i starych zwyczajów, ze swoim najwierniejszym towarzyszem - chomikiem.

Przez chwilę poczułaś tęsknotę za swoim wujkiem i resztą opiekunów. Nie wiedziałaś, co im się stało... Musiałaś jednak wierzyć, że przeżyli.

I wtedy w twoim umyśle zrodziło się bardzo silne postanowienie - rozwijanie dalej swoich pasji i umiejętności tak, byś została najsłynniejszym kucykiem w całej Equestrii. Być może dzięki temu znów ujrzysz twarze swoich bliskich... I poznasz tajemnicę swojego dzieciństwa.

Musiałaś dać z siebie wszystko, by stać się potężną alchemiczką. Miałaś już w zanadrzu wiele planów. Nagle pociąg zatrzymał się z ogromnym piskiem na stacji w Canterlot. Wysiadłaś podekscytowana, chcąc jak najszybciej zadomowić się w nowym miejscu.

Wielkie budynki, kucyki w bogato zdobionych strojach, piękne kamienne uliczki i duże stragany zaprały ci dech w piersiach. Wiedziałaś, że to idealne miejsce, by zakończyć stary rozdział i rozpocząć zupełnie nowe życie, jednocześnie tak bardzo różniące się od wszystkiego, co do tej pory cię spotkało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podekscytowanie jednak szybko minęło. Zaczęłam być zmęczona, głowa mnie rozbolała. W końcu czego się dziwić, skoro przez ostatnie trzy dni spałam, krótko i w niewygodnych terenach. Zrzuciłam plecak z pleców i zajrzałam do kieszonki z pieniędzmi. Znajdowała się tam skromna ilość monet, która pozostała z wydatków na pożywienie w Ponyville. - Ehh... nie mam tutaj żadnych znajomych, u których mogłabym się przespać, tą noc. - powiedziałam cichutko do siebie. Nagle zaczęła mnie jeszcze silniej boleć głowa. Przypomniało mi się wspomnienie z dzieciństwa. Wyglądało ono mniej więcej tak. Byłam jeszcze młodą klaczą, która dopiero zaczynała zapoznawać się z chemią. Widziałam jak eksperymentuje miksturami z mym kuzynem. Był to Turkusowy ogier, o białych włosach, a jego kolor oczu był idealnie taki jak mój. Jego cutie markiem była, duża fiolka napełniona kolorową substancją. Potem wspomnienie znikło i pojawiło się nowe. Ukazywało miasto, w którym się aktualnie znajduję. Szliśmy ja, mój wujek i kuzyn. Szliśmy od peronu prosto przez dwa skrzyżowania, a następnie skręciliśmy w lewo. Szliśmy krętą uliczką do żółto-ciemnego domu. - Przepraszam chce pani kupić mapę Canterlot? - zapytała mnie jakaś klacz. Otrząsnęłam się ze wspomnienia i odpowiedziałam: -Nie dziękuje, śpieszę się. Zaczęłam iść dokładnie tak samo jak we wspomnieniu. Teraz myślałam, czy dalej tam mieszka... A jeśli nawet, to czy mnie przyjmie ? Podróż trwała pięć minut. Zauważyłam taki sam dom, lecz ten miał troszeczkę inny ogródek przed domem. W końcu przez tyle lat wiele mogło się zmienić. Weszłam przez furtkę i zapukałam do drzwi wejściowych. ------------------------------------------------------- Zapomniałbym :D. Witam i również życzę miłej, przyjemnej i długiej gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie odpowiedział. Stałaś nadal na niskim schodku, trzymając kopytko w górze. Jeszcze raz zapukałaś. I jeszcze raz. Niestety, wysiłki poszły na marne.

Byłaś pewna, że tamto wspomnienie doprowadzi cię do odkrycia miejsca twojego dzieciństwa. Zawiedziona ruszyłaś krętą uliczką w kierunku sklepu. Za pieniądze, które obecnie posiadałaś, powinnaś kupić jeszcze parę owoców kiwi. A potem... zobaczymy.

Coś jednak nie dawało ci spokoju. Ten dom miał w sobie coś, co się zaintrygowało. Postanowiłaś powrócić do tego miejsca, kiedy zakwaterujesz się w jakimś mieszkaniu i pouczysz się trochę o alchemii.

Cruze zaciekawiony wyślizgnął się z twojej torby, porywając malutkie kiwi z lady sklepu.

- Hej, łobuzie! - krzyknęłaś wesoło.

Przynajmniej miałaś jego. Swojego najwierniejszego towarzysza, który nigdy cię nie zostawi. Przytuliłaś go z miłością do siebie, a potem wyszłaś ze sklepu z trzema owocami.

Rozglądałaś się po mieście w poszukiwaniu różnych ulotek z napisem "Wolne pokoje!". Niestety w tak wyrafinowanym mieście, gdzie każdy jednorożec chodził z dumnie podniesioną głową, nie było ani jednego chłopca na posyłki z ulotkami, czy też gazetami.

Minęłaś jedną z wielu wykwintnych restauracji, kiedy nagle rozległ się dziwny dźwięk. Pewien biały jednorożec krztusił się swoją potrawą. Najwyraźniej otruł się.

Wokół niego zgromadziło się duże zbiegowisko. Nikt nie potrafił mu pomóc, a ty, jako jedyna spośród licznego tłumu uklęknęłaś przed ogierem. Ze swojej torby wyjęłaś pewną miksturę, którą sporządziłaś na czarną godzinę. Szybko wlałaś mu ją do ust, a te od razu poczuł się lepiej.

- Dziękuję, młoda damo! - powiedział już w pełni zdrowy, wstając i otrzepując się z kurzu. - Wyglądasz na wędrowca. Może chciałabyś zamieszkać u mnie na jakiś czas?

Tylko tego potrzebowałaś! Entuzjastycznie poszłaś za jednorożcem, który poprowadził cię do bardzo bogatej willi. Nie mogłaś uwierzyć, że twoja wielka przygoda może rozpocząć się w tak cudownym miejscu.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siewco, pamiętaj o interpunkcji! Bo zrobiłeś trochę błędów ;>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szłam prosto za ogierem do jego domu. Kiedy doszliśmy do drzwi, otworzył je. Weszłam więc przez nie. Nie rozglądałam się za bardzo. Prześledziłam tylko wzrokiem pomieszczenie, po czym skierowałam je na ogiera, który właśnie dołączał do mnie. Zaczął prowadzić mnie na górę. Nie odzywałam się, bo faktycznie byłam wykończona. Wskazał mi pewien pokój. Weszłam, zamknęłam drzwi i położyłam moją torbę na szafce, która stała obok łóżka. Otworzyłam ją, po czym wyciągnęłam chomika. W plecaku miałam kilka chusteczek. Wyciągnęłam wszystkie, robiąc z nich prowizoryczne miejsce odpoczynku, dla mojego zwierzątka. - Chodź tutaj urwisie. - powiedziałam żartobliwie, podnosząc go i kładąc na posłaniu. - Dzisiaj prześpisz się tutaj. Chwilkę pochodził po nim i ułożył się do snu. Ja postąpiłam podobnie, kładąc się do wygodnego łoża.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sen w nowym miejscu był bardzo przyjemny. Podobnie czuł się twój chomik, wylegując się nadal na miękkich chusteczkach.

Wstałaś i przeciągnęłaś się. Poranek był wyjątkowo piękny. Słońce dopiero co wschodziło nad miastem.

Tego dnia chciałaś wreszcie zacząć studiować alchemię, by wyszkolić się wystarczająco na pójście do tego dziwnego domu. Bałaś się pójść tam, kiedy nie miałaś przy sobie żadnej esencji.

Nie miałaś jednak żadnej książki, fiolek ani nawet stołu alchemicznego. Postanowiłaś spytać się tego ogiera, właściciela tej wspaniałej willi, czy posiada jakieś składniki, które mogłyby ci pomóc.

O dziwo sama znalazłaś książki, fiolki i mikstury pod drzwiami z kartką:

"Piwnica jest wolna. Możesz robić tam, co tylko chcesz".

Oczywiście zamierzałaś skorzystać z tej okazji. Omal nie zapomniałaś swojego towarzysza. Szybko położyłaś go na swojej głowie, po której tak bardzo lubił się wspinać, i szybko pobiegłaś po marmurowych schodach wprost do piwnicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Rozejrzałam się po piwnicy w poszukiwaniu składników. Dawno nie robiłam mikstur, a bardzo przydała by mi się rozgrzewka po tym czasie. Znalazłam więc potas, siarkę, tlen, wodór, żelazo, przedmioty, które są niezbędne do alchemii. Położyłam wszystko na stole, segregując to własnym sposobem. Zrobiłam kilka reakcji wymiany z dostępnych środków na rozgrzewkę. Kiedy już przypomniałam sobie podstawy, postanowiłam zrobić miksturę, taką samą, jaką podałam ogierowi. Myślałam, że nie znajdę składników jednak udało się je znaleźć. Przygotowałam wszystko i zaczęłam robić dokładne obliczenie, aby mikstura była perfekcyjna. Następnie wszystko w odpowiedniej ilości i kolejności zmieszałam. Starczało na dokładnie trzy fiolki. - Jak na pierwszy raz po przerwie dobrze mi poszło. - pomyślałam. - Na dziś starczy. Schowałam wypełnione fiolki do torby i poszłam na górę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłaś się głodna. Postanowiłaś skorzystać z gościnności ogiera i zjeść jakieś pyszne śniadanie.

Kuchnia była ogromna. Lśniące, czyste blaty dosłownie oślepiały cię swoim blaskiem. Na nich zaś stały różnorakie, kuchenne przedmioty - od ekspresów do kawy po tostery i mikrofale. W kącie stała duża srebrna lodówka.

Szybko przygotowałaś sobie jakąś kanapkę i przy okazji zgarnęłaś kilka owoców kiwi, które leżały sobie w koszyku przy małym stoliku. Usiadłaś przy nim i zaczęłaś jeść. Ogiera nigdzie nie było.

Zastanawiałaś się, czy nadal chcesz iść do tamtego domu... Tam coś na pewno było. Tylko co? I czy chciałaś to poznać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dręcz ta męczyła mnie jakiś czas. Jednak postanowiłam odczekać i ustatkować się w mieście. Pierwszą rzeczą jaką aktualnie powinnam zrobić, będzie znalezienie jakiejś pracy. Wyszłam z tymczasowego domu i wyruszyłam na poszukiwanie jakichś ogłoszeń o pracę. Szukałam jakieś dwie godziny i nic nie znalazłam. Postanowiłam iść do kiosku i kupić gazetę. Akurat tak się złożyło, że po pięciu minutach, na skrzyżowaniu, był kiosk. Podbiegłam tam truchtem i szybko wyciągnęłam gotówkę. Usiadłam na ławce. Otworzyłam pismo i zaczęłam pisać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W środku było mnóstwo ofert pracy - inne mniej opłacalne, inne więcej.

Najbardziej jednak zainteresowała cię jedna:

Poszukuję pracownika do mojej księgarni "Fantazja". Z chęcią przyjmę na stanowisko klacz, która potrafi szybko czytać i obsługiwać klientów. Nie wymagam żadnych szczególnych uzdolnień.

Kontakt: ulica Błękitnego Pióra 6, dom przy księgarni

Zastanawiałaś się jeszcze, czy chcesz przyjąć tę pracę? Jeśli tak, musisz dowiedzieć się gdzie jest ulica Błękitnego Pióra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Piszę z 37.4 stopniami, bólem głowy, katarem i kaszlem przez anginę... Proszę o wyrozumiałość w sprawię błędów. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Po ponownym przejrzeniu ogłoszeń podjęłam decyzję, że to jest najbardziej opłacalne i korzystne, a książki w wolnych chwilach czytam z chęciom, chociaż nie jestem typem nałogowej czytelniczki. Schowałam gazetę do plecaka i wyruszyłam pytać ludzi o położenie tego miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest w porządku :P

-----------------------

- Och - powiedziała pewna bardzo wyrafinowana klaczka, którą spotkałaś na swojej drodze. - Ulica Błękitnego Pióra? Phi! Nic tam nie znajdziesz! No, chyba, że szukasz guza...

Wskazała kopytkiem na daleką uliczkę, która skręcała w głąb miasta. Była ciemna i brudna.

- Niech cię nie zwiedzie ta urocza nazwa. Jedyny porządny kucyk, który tam mieszka, to Matteo, właściciel księgarni... Poza tym, lepiej na siebie uważaj. - Odeszła z gracją w swoim kierunku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam w niebo. Nie było jeszcze późno. Postanowiłam mimo ostrzeżeń wyruszyć we wskazaną uliczkę. Szłam wolnym chodem, ponieważ nie byłam całkowicie pewna, czy na pewno chce tam iść. Zagłębiałam się w uliczkę. Całą drogę czułam na sobie czyiś wzrok. Doszłam tam bez zbędnych ceregieli. Weszłam po schodkach i zapukałam do drzwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Proszę śmiało, jestem zajęty! - usłyszałaś głos dochodzący z wnętrza.

Zawahałaś się. To był ostatni gwizdek. Nie byłaś pewna i miałaś wątpliwości.

- No toż mówię, że możesz wejść! - głos stawał się coraz bardziej niecierpliwy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otworzyłam powoli drzwi. Zauważyłam go. Podeszłam i powiedziałam niepewnie. - Ja w sprawie... pracy. Tak naprawdę nie wiedziałam czego oczekiwać. Gazeta mogła przedstawiać stare informację, lub ktoś mógł się zgłosić już na moje miejsce. Jednak nie było już odwrotu i musiałam być gotowa na wszystko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pracy? - powtórzył ogier. - A... No tak. Nie przypuszczałem, że ktoś się tutaj zgłosi. Zapraszam - powiedział, wskazując na stary fotel przy biurku.

Dopiero teraz spostrzegłaś, że w domu panuje ciemna, jednakże ciepła atmosfera. Ogień trzaskał wesoło w kominku, na ścianach wisiały rodzinne zdjęcia... Wszystko wskazywało na to, że mieszka tutaj dużo kucyków.

Ogier usiadł po drugiej stronie biurka i podsunął ci kartkę i długopis.

- Proszę podpisać, a pracę możemy rozpocząć w tej chwili - rzekł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdziwiłam się kiedy podsunął mi tą kartkę. Myślałam, że będę musiała przejść jakieś testy, złożyć wiele podpisów... A tu się okazuje, że wystarczy złożyć jeden, bezsensowny podpis na kartce papieru. Podniosłam magią długopis i podpisałam się swoim nieczytelnym podpisem. Odsunęłam magią kartkę i spojrzałam na mojego nowego szefa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wspaniale! - wykrzyknął uradowany ogier, przyglądając się twojemu podpisowi.

- A więc... Witam na pokładzie! - powiedział. - Szczegóły wyjaśnię pani później... O! Zapomniałem... Jak pani się nazywa? Jeśli ma pani taką potrzebę, to z chęcią oddam jeden z moich licznych pokoi... To żaden problem!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mam na imię Talkavia. - powiedziałam. - I chętnie skorzystam z oferty pokoju. Nie będę już dłużej obciążać tego ogiera, u którego aktualnie mieszkam. Wyszłam z budynku i skierowałam się do mojej starej siedziby. Spakowałam rzeczy, pożegnałam się z właścicielem i ruszyłam z powrotem do mojego nowego domo - miejsca pracy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokój, który wskazał ci ogier, nie był tak luksusowy jak poprzedni.

Było brudno, jednakże warunki były całkiem dobre. "Możesz w każdej chwili skorzystać z kuchni lub łazienki - powiedział ogier".

Słyszałaś wiele o Canterlot - miał to być raj dla jednorożców, zadufanych w sobie i istnych snobów. A tymczasem wszyscy byli uprzejmi i mili.

Dziwne...

Nastał już wieczór. Chyba pora iść spać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noc minęła spokojnie. Nie budziłam się w nocy, a sny... Ich nawet nie pamiętałam. Obudziło mnie wschodzące słońce. Spałam dłużej niż zwykle. Kiedy wstałam z łóżka, przypomniałam sobie o tym, że na wieczór byłam tak zmęczona i pozostawiłam rozpakowanie się na poranek. Nie wiedziałam, o której mam zacząć pracę, ale uważałam mojego szefa za zbyt miłego i wyczuwałam w tym jakiś haczyk. Wzięłam się jednak za rozpakowywanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy wszystko było już gotowe, do twojego pokoju wszedł szef.

- Przepraszam, że przeszkadzam - rzucił, rzucając stos różnych książek na twoje łóżko - ale to nie może dłużej czekać.

Usiadł ciężko na kanapie, biorąc do ręki kartkę i pióro.

- Talkavia, ta? - mruknął, przejeżdżając kopytkiem po literach na papierze. - A więc... Talkavia - rzekł, odkładając swoje przybory i patrząc się na ciebie uważnie. - Od dziś zaczynasz pracę. Od poniedziałku do piątku, w godzinach 8:00 - 16:00 masz stawiać się w mojej księgarni, która znajduje się tuż obok. Twoja praca będzie polegała na doradzaniu klientów w sprawie różnych książek oraz obsługiwanie ich. Musisz znać parę dzieł, żeby być w nich obeznana i odpowiedzieć na ich pytania. W tym celu - wskazał kopytkiem na łóżko, gdzie znajdowały się książki - musisz przeczytać te najpopularniejsze. Jedne są dłuższe, inne krótsze... W każdym bądź razie musisz to zrobić. Inaczej cię zwolnię. - Przez chwilę słodki uśmiech zszedł z jego twarzy. - Ceny są wypisane na książkach, więc to c nie sprawi problemu... W razie czego możesz prosić o pomoc Bridget - będzie pracowała razem z tobą, a ona ma już nieco większe doświadczenie w te klocki. Jakieś pytania? - spytał, ponownie przyglądając się swojej kartce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej nie. - powiedziałam podchodząc do książek. Na Szczęście, albo nie była sobota, co oznaczało, że będę miała wiele czasu na przeczytanie tego. Jak widać dopiero w następny weekend będę miała czas na kolejne wyjście gdzieś na miasto. Otworzyłam jedną z nich. Nie zwracałam uwagi czy ogier jest tu dalej czy wyszedł. Było ich siedem. Pięć długich, jedna krótka i jedna średnia. Postanowiłam się najpierw zabrać, za te dłuższe, aby mieć je z głowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytuł jednej z największych ksiąg głosił:

"Czarna magia. Nieznane dzieje świata jednorożców".

Bardzo cię on zaskoczył. Reszta ksiąg również nazywała się podobnie: "Włókna smoczego serca, czyli jak stworzyć potężne artefakty", "Sztuka ważenia mikstur", "Mroczne opowieści".

Ta cześć Canterlot była zdecydowanie inna. Ostrzeżenie dumnej klaczy zaczynało się zgadzać: Niech cię nie zwiedzie nazwa... Tutaj zdecydowanie było coś niedobrego.

Może należałoby rozejrzeć się po okolicy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłam jednak wyjść po południu. Powinnam przeczytać chociażby jedną książkę. Zaczęłam więc czytać "Sztuka ważenia mikstur". Czas leciał, a ja czytałam i czytałam. Spojrzałam za okno i zorientowałam się, że jest już późno po południu. Włożyłam zakładkę w książkę i ją zamknęłam, po czym pośpiesznie wyszłam na dół zostawiając chomika z porcjom pożywienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychodząc z niemiłej dla oka uliczki oddałaś się rozmyślaniu.

Coś tu było na pewno nie tak. Taka brudna uliczka w tak wyrafinowanym mieście? I do tego księgarnie zawierały książki z tak dziwnymi... treściami?

Ciekawe - czy to miało coś wspólnego z twoją osobą?

nie zastanawiając się dłużej, postanowiłaś wypytać tę dumną klacz o różne rzeczy, którą spotkałaś po drodze. Głównie o te dotyczące tej dziwnej uliczki.

A może znów pójdziesz do tego domu...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...