Skocz do zawartości

Pokonać siebie i swoje złe przyzwyczajenia - Winterfresh i walka o byt - Gra Cahira


Kirara

Recommended Posts

Imię: Winter Breath

Rodzina: Brave Strike (ojciec, pegaz) Soft Wing (matka, pegaz)

Ksywa / Przydomek: Winterfresh

Gatunek: Pegaz

Wiek: 19

Wygląd:

http://i.imgur.com/87K7B.jpg

Cutie Mark: Pięć płatków śniegu, wyglądających jakby były w ruchu, delikatnie zaznaczony powiew wiatru.

Talent, Unikatowa Zdolność: Wyjątkowa odporność na mróz, najlepszy twórca płatków śniegu w całej Vaporii.

Charakter: narcyz, pewny siebie, złośliwy, uwielbia przygody, indywidualista, lubi ,,pomagać” innym (nieustannie im przy tym dogryzając)

Krótka historia:

Winter Breath urodził się w Vaporii, w miasteczku Brisk. Po śmierci ojca, matka nieustannie rozpieszczała go, zawsze miał to czego sobie zażyczył. Choć Soft Wing chciała jak najlepiej dla swojego dziecka, spełnianie wszystkich jego zachcianek sprawiło, że Winter Breath wyrósł na aroganckiego i egoistycznego nastolatka. Postanowił, że będzie wytwarzał płatki śniegu. Jednak los wciąż się do niego uśmiechał. Praca ta była jego powołaniem i nie miał w niej sobie równych w całej Vaporii. Kształty tworzonych przez niego płatków były doskonałe, a z każdą kolejną pochwałą, jego samouwielbienie rosło.

Niestety, Vaporia, w której wyznawano zasady liberalizmu nie była spokojnym krajem. Każde miasto miało swoje poglądy ,które często nie zgadzały się z poglądami innych. To zaś prowadziło do wojen. Tak też stało się 19 lat po narodzinach Wintera.

Winter Breath’a irytowała ta sytuacja. Nie interesowały go konflikty pomiędzy zwaśnionymi miastami. Postanowił więc opuścić Vaporię.

Podróżował po całym świecie, jednak nigdzie nie zabawił na dłużej. Chociaż jego talent w tworzeniu śniegu zachwycał wszystkich, jego zachowanie skutecznie odpychało od niego wszystkie formy życia.

Kiedy Winter Breath zawitał do Talosu nic nie zapowiadało, że tym razem będzie inaczej. Jednak spotkał tam gryficę, Angerię, której za nic nie mógł spławić. Parę dni później uciekając z Talosu (gryfom nie za bardzo przypadło do gustu jego zachowanie) dostrzegł, że jedna postać z tłumu nie zaprzestała pościgu i goni go nadal. Była to Angeria, która zdecydowała, że będzie podróżowała razem z nim. Winter Breath, widząc, że gryfica się nie odczepi, poddał się i pozwolił jej ze sobą podróżować.

Teraz, we dwójkę przemierzają świat…

Cel postaci: Znaleźć miejsce, w którym osiedli się na stałe, utemperować charakter tak, by był zdatny do współistnienia.

Towarzysz: Angeria. Gryfica, która jest bardzo łagodna, wyrozumiała i spokojna, co u tej rasy jest dość niespotykane. Z tego powodu nie za dobrze dogadywała się z innymi gryfami. Podróżuje razem z Winter Breath’em, ponieważ wierzy, że uda jej się wykrzesać z niego jego pozytywne cechy.

Zawsze w drodze, zawsze w ucieczce.

Ty, Winter Breath… pegaz idealny, o boskich proporcjach, cudownym locie, wielkim talencie do tworzenia śnieżynek… lecz o paskudnym charakterze. Tak, tak… jak to określiła cię Angeria… „Jesteś niczym owoc, Fresh. Jędrna skóra, piękne barwy, cudowny zapach… a jakby się tak w ciebie wgryźć, to po prostu sama zgnilizna”…

Taaak, coś w tym było. Musiałeś to przyznać. Miałeś przecież na sumieniu wiele „wylotów pod przymusem” z kilku miast… nie tylko w Vaporii czy w Imperium Gryfów… aż strach było ci wlecieć na tereny zamieszkałe przez kucyki – ziemie zwane Equestrią.

Koniec końców i tak musieliście się tam dostać – gdy twoje drogi skrzyżowały się z drogami Angerii, razem staliście się uciekinierami, którym groziła egzekucja ze strony Imperium Gryfów… Tobie za zachowanie godzące w honor każdego szanującego się mieszkańca imperium, a Angerii… za to, że była odmieńcem.

Doprawdy, dobraliście się idealnie. Ty, ignorant zapatrzony w siebie i ona... czuła na świat gryfica o niezwykle łagodnym usposobieniu.

Teraz kiedy byliście już bezpieczni na equestriańskim niebie, zatopiliście się w tutejszych chmurach i mogliście w końcu odetchnąć...

- I co, Winterfresh? - spytała twoja nowa, dość nietypowa przyjaciółka. - Jesteś z siebie dumny? Gdybyś nie zaczął znowu tych swoich przechwałek, nie musielibyśmy tu uciekać aż z Asgardu! Bałam się, że w końcu oberwiesz i to zdrowo, tamtejsi mieszkańcy są wyjątkowo agresywni... to naprawdę cud, że jeszcze możesz latać i mówić...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Pff! To nie moja wina, że ten pierzasty gamoń się nie zatrzymał. Ścigałem się z jakimś gryfem, który twierdził, że lata lepiej ode mnie, a kiedy ja się ścigam, nie ustępuję drogi nikomu, nawet jeśli ten ktoś jest dwa razy większy i podobno ,,szlachetnie urodzony" - odburknąłem poirytowany faktem, że ktoś zwraca mi uwagę.

-Poza tym i tak nie znalazłbym tam zajęcia. Ci neandertalczycy nie doceniliby piękna płatków śniegu, które tworzę. No, ale to ich strata, co nie? -Stwierdziłem rozglądając się po okolicy.

W głębi duszy cieszyłem się, że opuściliśmy terytoria zamieszkane przez gryfów. Ciężko było tam dyktować komuś warunki, gryfy nie były tak łatwowiernie i przyjazne jak kucyki. No, ale kolejny kraj, kolejna szansa.

-Tak w ogóle... -Wyrwałem się z zadumy. -Wiesz cokolwiek o tej... Equestrii? Byłaś tu kiedyś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słyszałam tylko, że w Equestrii żyją pegazy, jednorożce i kucyki ziemne, a całym krajem zarządzają dwie księżniczki. Celestia, która wznosi słońce, oraz Luna, która wznosi księżyc. Poza tym, to nie bardzo się orientuję czym zajmują się te kopytne - mruknęła Angeria, zerkając na ciebie. - Mam nadzieję, że nie zamierzasz znów czegoś wywinąć... musisz mieć swoje miejsce na ziemi, Winter. Jeśli nadal będziesz taki arogancki, to nawet z tej krainy szczęśliwości cię wyrzucą.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-...-Milczałem patrząc spod byka na towarzyszkę. Po dłuższej chwili zdecydowałem się przerwać milczenie.

-Czy tak ciężko zrozumieć, że te wszystkie przymusowe przesiedlenia to nie była moja wina, tylko zacofanych władców i mieszkańców tych państewek? Warknąłem.

-Po prostu nie umieli mnie docenić, więc woleli się mnie pozbyć, proste. Mam nadzieję, że tu będzie inaczej.

Nie czekając na Angerię wywinąłem salto i wyprułem do przodu. Obniżyłem trochę lot, by sprawdzić, czy znajdujemy się już nad jakimś zamieszkałym terenem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...