Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

(Temat trochę przystopował. Mam nadzieję, że to chwilowe ^^)

- Moje kości - powiedziałem po przebudzeniu - daleko jeszcze? Muszę ogłosić stan wojenny i się cały czas wstrzymuję. Chyba, że... - zacząłem myśleć o tym jak ominąć stan wojenny, ponieważ nie był zbyt przyjemny dla watahy. No zobaczy się - To jak, kiedy będziemy na miejscu?

Link do komentarza

-Jeszcze Kika godzin jeśli się pośpieszymy! - krzyknęłam tak żeby mnie wszyscy słyszeli - ludzie - powiedziałam po chwili odwracając się do Jacoba - są dosyć zdradliwi. Ale czasami... Są wiarygodni - powiedziałam ze świeczkami w oczach po czym poszłam trochę do przodu nucąc coś, chyba to coś sama wymyśliłam. Miałam ochotę zatrzymać czas i wywrzeszczeć coś, ale przecież nie mogłam?

Link do komentarza

Mougrim rozejrzał się po okolicy. Wydawała się cicha i spokojna. Ruszył w poszukiwaniu jakiejś miejscówki gdzie wataha mogła by się zatrzymać. Zbadał spory kawałek terenu aż w końcu natrafił na sporą kotlinę. Nieco większą niż polana na której do tej port mieszkała wataha. W jednej ze ścian kotliny była niewielka jaskinia. Mougrim wrócił by zameldować przywódczyni o swoim odkryciu

- Znalazłem kotlinkę która powinna się nadać na naszą siedzibę - rzekł do przywódczyni

Link do komentarza

Jacob prychnął i powiedział

- Eh...te głupie góry. Za dużo kamienia.

Po czym ostrożnie by sobie nie uszkodzić rany na nodze przeskoczył nad ostrymi kamieniami. Przy lądowaniu głośno pisnął z bólu.

=---

Tymczasem Jane po prostu po nich przeszła nie zwracając uwagi na Jacoba. Porozglądała się za jakimś pożywieniem i znalazła coś niespodziewanego. Wielkiego górskiego zająca. Podeszła do niego po cichu i chciała na niego skoczyć ale zając zaczął uciekać. Jane zaczęła biec za nim wrzeszcząc.

- Zatrzymaj się. Chciałam się tylko z tobą zaprzyjaźnić/.

Link do komentarza

*dokładnie przebadałem teren i nie było ani ludzi ani nikogo kto mógł nam zagrażać, zające, może jakiś niedźwiedź z małą rodzinką to tyle* Wydaje mi się, że to fajne miejsce. *Jane próbowała się zaprzyjaźnić z jakimś królikiem, trochę mnie to zdziwiło, no ale cóż poradzić, poszedłem spać, ale najpierw obudziłem mordimera tak jak prosił. Muszę z nim pogadać potem na temat tych ziółek*

Link do komentarza

Jacob przeskoczył nad kamieniami prosto w miejsce koło Lejli. Powiedział wesoło

- Niedźwiedzie? Gdzie? Chętnie się z nimi pobawię!

Po czym Jacob zaczął się rozglądać za potencjalnym niedźwiedziem.

----------------

Tymczasem Jane złapała swojego zająca. Zaczęła się rozglądać za watahą. Zauważyła swoje ślady i za nimi poszła. Nagle poczuła zapach jej nieznany. Rozejrzała się. Nic nie zauważyła dziwnego więc zaczęła iść dalej. Nagle w ułamek sekundy została powalona przez jakąś samice. Jane próbowała się wyrwać ale na próżno. Samica wrzasnęła do kogoś na górze i pojawiła się cała wataha wilków. Jane się przestraszyła i zaczęła wyć na pomoc.

Link do komentarza

Z nowym wilkiem dołączyłam do już rozlazłej watahy. Wszyscy sprawdzali nową kotlinę. Kazałam nowemu iść odpocząć, a sama szukałam Mordimera. Chodziłam, ale widząc go zmęczonego, odpuściłam sobie. Sama popatrzyłam po kotlinie, była dość ładna. Usłyszałam ciche wycie, które nagle zostało przerwane. Pobiegłam cicho w tamto miejsce. Było oddalone dość daleko od kotliny. Zobaczyłam Jane, przywartą do ziemi przez jakąś wilczycę. Stałam na skraju jednej ze skał. Jane zobaczyła mnie, ale wilczyca również zareagowała.

- Łapcie ją, jej wataha nie może się dowiedzieć! - krzyknęła do kilku wilków.

Od razu zaczęłam uciekać. Schowałam się w szczelinie skalnej, a samce pobiegły dalej. Wróciłam truchtem do miejsca gdzie była Jane. Wilczyca szykowała się aby ją uderzyć. Instynktownie rzuciłam się na pomoc wilczycy z mojej watahy. Przetoczyłam się z wilczycą kilka metrów. Od razu wstałam, aby pomóc Jane wstać.

Link do komentarza

Ale jak? Jak wprowadzić stan wojenny bez wprowadzania go?

- Idę rozprostować kości i przy okazji pomyśleć nad czymś. Wrócę jak najszybciej - powiedziałem do reszty watahy po czym ruszyłem przed siebie. Po pewnym czasie zauważyłem kilku samców z charakterystycznymi znamionami za uchem... nie. Łowcy niewolników. Tylko co ci barbarzyńcy robią po tej stronie gór? Hmmmm... Muszę powiadomić resztę... Nagle zza jednej ze skał wyskoczyła Nasza. Rzuciła się na samice z bandy łowców. Samice u łowców niewolników... Nisko upadli. No, ale trzeba jakoś odwrócić uwagę tych narwańców, aby Jane i mogły uciec. Jakieś zioła w okolicy do uszkodzenia albo... nic. Same skały. No dobra.

- Panowie. Co robicie po tej stronie gór - spytałem spokojnym głosem i z uśmiechem. Samce spojrzeli po sobie po czym zaczęli szykować się do ataku - to nigdy nie działa prawda - spytałem ponownie po czym oszołomiłem jednego z nich uderzeniem w pysk i zacząłem uciekać jak najdalej od Naszy i Jane.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...