Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

Usłyszałam wrzaski.

-Ktoś od nas wyje... Coś niedobrego się świe... - urwałam w połowie zdania bo coś wyskoczyło z krzaków wciągnęło mnie za drzewa i złapało za ręce i nogi. Instynktownie drapałam i kopałam, ale napastnik nie ustąpił. Rozryczałam się, a na jego paszczy zagościł uśmiech

Link do komentarza

- Co tu się dzieje?! - krzyknęła Asianna stojąc na skale wyżej od watahy łowców. Rozłożyła skrzydła, dzięki czemu wydawała się dwa razy wyższa. Niby od niechcenia zrzuciła kamień, który wywołał małą lawinę. Dwaj łowcy stracili życie pod kamieniami.

- Ktoś chętny?! - warknęła jeszcze mierząc wzrokiem watahę łowców niewolników.

Link do komentarza

Jacob wyskoczył za skały powalając najbliższą samicę. Inne wilczyce próbowały się na niego rzucić ale Jacob przystawił swój pazur dokładnie pod gardło. Powiedział

- Jeśli nie chcecie by ona zginęła to lepiej się odsuńcie. Wilczyce odsunęły się na bezpieczną odległość. Samica próbowała się wyrwać. Jacob spojrzał na nią niemiłym wzrokiem i powiedział

- A ty powiesz im żeby nas już więcej nie atakowali. Dobrze?

Samica powoli kiwnęła głową. Jacob puścił samicę. Ona od razu uciekła z podkulonym ogonem do reszty swojej watahy. Jacob uśmiechnął się po czym spojrzał na Jane.

- Nic ci nie jest?

Jane jeszcze oszołomiona po tym powiedziała

- Tak....

Jacob powiedział

- Dobrze...ja idę się wyspać.

Po czym pobiegł w stronę obozu. Jane spojrzała na Nasze.

- Dzięki za pomoc.

Po czym jej wzrok powędrował w stronę Asianny

- Tobie też dziękuje.

Link do komentarza

Wow. Kilku odłączyło się od pościgu. No to teraz jest ich tylko 5. Muszę ich jakoś zgubić lub walczyć bo zaraz padnę ze zmęczenia. No wśród skał będzie ich trudno ich zgubić. No to zostaje walka. Odbiłem się od skały i uderzyłem pierwszego z wilków. Padł.

- Jeszcze to potrafię - krzyknąłem po czym uniknąłem ciosu jednego z łowców po czym walnąłem w jego odsłoniętą szyję. Zabiłem go. Dawno nikogo nie zabiłem. Nie miałem czasu na myślenie. Łowcy to mało honorowi przeciwnicy. Zamiast atakować po kolei, atakowali wszyscy na raz. Unik, uderzenie i zostało ich tylko 2. Jeden z nich skoczył na mnie i kiedy odskoczyłem drugi uderzył mnie w żebra.

- To bolało - powiedziałem z uśmiechem. I znowu przeciwnicy nie byli zbyt rozmowni. Rzucili się we dwójkę. Tym razem przetoczyłem się do przodu zamiast odskoczyć w bok dzięki temu zdezorientowani łowcy nie zdążyli zareagować. Zęby. Smak wilczej krwi. Niby ten sam co reszty, ale jednak inny. Teraz zostało jeden na jeden. Poczułem się zbyt pewnie dlatego zaatakowałem następnego wilka łapą. Ugryzł ją łamiąc mi przy tym kość. Szybko drugą łapą dotknąłem go w 5 miejscach po czym uderzyłem łapą. Zatrzymałem mu akcje serca. Stara dobra technika mistrza Shaolina.

- Pokonał was staruszek. Słabo teraz szkolą w walce. Uświadamia mi to, że muszę poćwiczyć przed wojną z wschodnimi - i kulejąc ruszyłem w kierunku mojej watahy.

Link do komentarza

- Proszę... - odpowiedziałam krótko.

Poszłam później w stronę gdzie pobiegł Mordimer. Zobaczyłam go kulejącego od trucheł innych wilków.

- ... wiedziałam że sobie poradzisz... - uśmiechnęłam się, po czym obejrzałam wszystko dookoła. Jeden z wilków miał otwarte oczy. Skrzywiłam się trochę, ale później jedynie zamknęłam mu je łapą, po czym podeszłam do Mordimera.

- Miłe powitanie, dostaliśmy... - powiedziała pół żartem, pół poważnie, dając do tyłu uszy - Jakoś ci pomóc?

Link do komentarza

*byłem bardzo zmęczony noszeniem mordiego, więc nie widziałem całej sytuacji. Po tym jak część przyszła i opowiedziała co się stało, nie potrafiłem znaleść bećki. Sprawdziłem czy wszscy dadzą sobie radę i pobiegłem jej szukać. Zauważyłem nie codzienną scenę. Bećka była ciągnięta na smyczy przez inną wilczycę. Ale zamiast ratować ją postanowiłem poczekać, przejść wyższymi skalnymi przejściami i dowiedzieć się, gdzie ci ,,łowcy" mają legowisko. Pokazałem tylko bećce się na chwilę, by wiedziała, że nie jest sama*

Link do komentarza

Szarpałam się i w pewnym momencie mi się udało uciekłam kawałek, ale mnie złapała z powrotem.

-Nie masz do kogo uciec...

-Jest wiele takich osób

Wilczyca mnie przywiązała do drzewa na luźny supeł. Nie rozwiązywałam go, bałam się, ale był ten mały promyczek nadzieji, że kolega mnie uratuje

Link do komentarza

Jacob jak zawsze komik poszedł w przeciwnym kierunku bo pomyliła mu się droga. Szedł przez jakiś czas myśląc o Jane, Asiannie i Lejli oraz Naszy. Dodał do swojego myślenia nowego, ale szybko zapomniał o nim. Nagle usłyszał dziwny szmer w krzakach. Powiedział

- Czy oni zawsze muszą chodzić w krzakach.

Po czym Jacob wskoczył w krzaki prosto na wilczyce. Powiedział nieszczęśliwy

- Następna?

Po czym wilczyca zdziwiła Jacoba i go przewaliła. Zaczęła go gryźć bardzo zajadle przez co Jacoba bolała szyja. Powiedział wreszcie

- Dość

Po czym łapą podciął wilczycę i ona się przewaliła. Następnie Jacob przytrzasnął ją do ziemi. Powiedział

- I czego ty znowu chcesz?

Ona odpowiedziała

- Ja niczego. Szłam sobie i zobaczyłam cię. Zaczęłam ciebie śledzić bo byłam ciekawa.

Samica z całej swojej siły nagle przewaliła Jacoba i przytrzasnęła go do ziemi jak on to zrobił wcześniej

- A ty czego tu szukasz?

Jacob odpowiedział z niejakim zachwytem.

- Chyba pomyliłem drogi i się zgubiłem. Che che...

Samica wbiła pazury w łapy Jacoba

- A tak naprawdę?

Jacob zmienił minę na poważną

- A tak naprawdę chciałem zostać sam.

Samica uwierzyła i puściła Jacoba. Jacob się otrzepał i powiedział.

- Następnym razem cię ugryzę jak będziesz mnie śledzić.

Po czym Jacob zaczął biec w kierunku watahy. Samica stała w miejscu. Oczy się jej błyszczały. Po chwili otrząsnęła się i zaczęła iść tropem Jacoba.

Link do komentarza

Skinęłam głową. Gdy wilczyca wróciła postanowiłam zagadać.

-Gdzie mnie chcesz zabrać?

-Na twoim miejscu bym siedziała cicho

-O-oczywiście

Poszłam bez żadnego oporu i po chwili wyłoniło się kilka wilków jej watahy na małej polanie jeden z nich odezwał sie grubum głosem

-To dziś nas obiad?

-Nasz? Obiad tak, ale nikt nie powiedział, że nasz. To MÓJ obiad

-Zostawcie mnie!!! - Wrzasnęłam, wyrwałam się i uciekłam w krzaki. Na szczęście odpuścili sobie szukanie

Link do komentarza

*bećka przeleciała koło mnie, szeptem do niej się zwróciłem* Po co tak wyleciałaś? mogłaś chwilę zaczekać...no nic..*wyskoczyłem na jednego z wilków, nie spodziewali się, że z krzaków w które uciekła samica wyskoczy 2x większy samiec. Spadając wylądowałem na plecach jednego z wilków i zębami skręciłem mu kark. Smak krwi miał dziwnie kwaśny. Następni dwaj nie byli większym problemem, widać, że po śmierci szefa nie wiedzieli co zrobić. Ostatnia była wilczyca. Złapałem ją zębami i przewróciłem na bok. Ugryzłem głęboko w łapę, aby nie mogła spróbować ucieczki.* No dobra piękna......teraz powiedz grzecznie, czemu nas zaatakowaliście, i gdzie macie obóz?

Link do komentarza

- Jakoś sobie poradzę - ach te moje dobre maniery. Przynajmniej umrę z honorem - zagrożenia życia nie ma. Tylko łapa mnie boli. Co dziwne, złamał mi kość bez żadnego trudu. Strasznie mocne zęby - podszedłem do każdego martwego wilka z osobna i sprawdzałem ich uzębienie - to nie przypadek, Nasza. Bardzo mocne uzębienie spotykane tylko u mięsożerców. W górach nie ma tyle mięsa. To kanibale. Świetnie się ulokowaliśmy - uśmiechnąłem się - Słabi z nich łowcy. Zazwyczaj zabijają chorych i bezbronnych. Przed takimi jeszcze cię ochronię - zaśmiałem się - dobra. Wracajmy.

Link do komentarza

Mougrim próbował się podnieść czując zagrożenie ale nie był w stanie.

- Cholera.... nie dobrze ze mną - rzekł. Czuł że ma gorączkę i jego ciałem wstrząsały dreszcze. Zakaszlał i wykaszlał trochę krwii

- o nie.... tylko nie nawrót choroby... - rzekł. Czuł że powoli opada z sił

Link do komentarza

Jacob zauważył że samica za nim biegnie. Powiedział

- Jak ja nienawidzę wiosny...

Po czym zaczął biec slalomem. Nagle wpadł na Jane. Spojrzał na nią zdezorientowany. Chciała coś już powiedzieć, ale Jacob zaczął biec dalej. Nagle na przez przewróconą Jane przebiegła samica. Jane zachłysnęła się powietrzem bo stanęła jej na brzuchu. Po chwili już samicy nie było widać oraz Jacoba. Jane obolała wstała i spojrzała się w stronę w którą pobiegli. Skrzywiła łeb ze zdziwienia i powiedziała całkowicie zdziwionym głosem

- Co jest do jasnej...

Po czym wzruszyła ramionami i powiedziała jakby już to rozwiązała

- Wiosna...

Po czym zaczęła iść w stronę obozu watahy.

Link do komentarza

/ żeby nam się wataha nagle nie powiększyła :bonbon2: /

Zdziwiłam się trochę na wieść że to są kanibale. Gdy Mordimer poszedł zająć się swoimi sprawami, a dokładniej łapą, przeszłam się po kotlince w spokoju.

Poczułam lekki, zapach krwi, ale była to kogoś z naszych. Rozejrzałam się dookoła. Widziałam Mougrima, który niemrawo wyglądał. Podeszłam cicho, a on leżał co jakich czas kaszląc.

- Mougrim... wszystko w porządku ? - zapytałam się, kładąc delikatnie łapę na jego grzbiecie.

Link do komentarza

- no, grzecznie powiedz co z resztą twojej watahy? 

- nie ma reszty, to była ona....moi bracia i ojciec....a ty ich zabiłeś *można było usłyszeć żal w jej głosie, a w oczach ujrzeć łzy*

-...przepraszam, ale chciałaś skrzywdzić kogoś z mojej ,,rodziny".....chodź ze mną....nasz szaman zajmie się twoją łapą, poza tym, i tak nic na razie z tobą nie zrobię

*pokiwała głową, i próbowała wstać, miała lekkie problemy, ale dała radę, razem udaliśmy się w kierunku naszej watahy. zanim jeszcze poszliśmy, obejrzałem teren dookoła, czy nikt nas nie śledzi, ale nikt za nami nie szedł, więc pewnie mówiła prawdę, po drodze znaleźliśmy bećkę, i razem udaliśmy się w stronę watahy. Zastanawiałem się, czy wszyscy są cali, i co teraz zrobimy. Od pewnego czasu dziwnie się czułem, nie wiem czemu, czy to przez zmianę pór roku czy tak po prostu. Muszę pogadać jak najszybciej z mordim o tych ziołach*

Link do komentarza

- Nie boję się o to że mnie zarazisz... chociaż to by było pół biedy, ale oto że to Ty jesteś chory... . To nie jest zwykłe plucie krwią jak byś miał wyłamanego zęba, to krew z płuc a tego nie można ignorować. - powiedziałam stanowczym, ale łagodnym głosem. - Masz w tej chwili iść do Mordimera, albo ja cię tam zaciągnę... - powiedziałam, wpatrując się troskliwym, ale zażartym wzrokiem.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...