Skocz do zawartości

[MLP] Powrócić do normalności - wspólna gra


Applejuice

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 245
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

U Flame.

Flame wyruszyła w kierunku lasu - tam, gdzie odleciał tajemniczy pegaz. Miała nadzieję, że go odnajdzie, i że wreszcie on podpowie im, co mają zrobić.

Drzewa były bardzo wysokie. W przeciwieństwie do reszty otoczenia, w lesie nie było mgły. Panowała natomiast ciemność... Flame wydawało się, że może jej dotknąć - tak była gęsta i mroczna.

Nigdzie jednak nie było widać ani śladu pegaza. Klaczka błąkała się po okolicy, używając swoich mocy i ogników, by pomogły im szukać ogiera.

Nagle jeden z nich gwałtownie skręcił w lewo. Flame galopem popędziła za nim. Myślała, że odnalazł on pegaza, lecz...

Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wpadła w dziurę. Była bardzo głęboka i nie mogła się z niej wydostać. Ponadto panował w niej jeszcze większy mrok niż na zewnątrz. Klaczka nie mogła dostrzec nawet własnego nosa.

- Nie byłaś godna, by reprezentować żywioł ognia - usłyszała potężny, klaczy głos, który rozniósł się echem po całej dziurze. Przerażona nie wiedziała co robić.

Próbowała wydostać się z pułapki - na nic się to zdało.

Minęło wiele czasu i wkrótce zaczął padać deszcz... Zimny deszcz... To był jej koniec.

U reszty.

Flame nigdzie nie było widać, choć minęło już bardzo dużo czasu. Zaczął padać deszcz i nie wiedzieliście co robić.

_________________________________________

Od tej chwili FFQ nie ma w tej grze. Podjął decyzję.

To jednak nic nie zmienia. Kolejka jest taka jak zawsze, fabuła również się nie zmieni. Być może otworzę zapisy żeby przyjąć jeszcze jednego gracza, ale to już od was zależy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas uciekał, Flame dalej nie było widać. Jak to się stało, że pozwoliłem jej iść samej? Jeśli coś jej się stanie... to będzie moja wina. Rozejrzałem się nerwowo. Popatrzyłem na zmartwione twarze towarzyszek. Trzeba było coś zrobić. - Idę się rozejrzeć - powiedziałem do klaczy. - Proszę, nie ruszajcie się z tego miejsca, zaraz wrócę. Jeśli cokolwiek się stanie, wołajcie o pomoc. Usłyszę. - Odwróciłem się i ruszyłem drogą, którą wybrała mała klaczka. - Muszę odnaleźć Flame.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłam za Grey'em, dopóki nie zniknął w oddali. Miałam nadzieję, że uda mu się znaleźć Flame. Nie chodziło tu nawet o takie czy inne uczucia żywione do małej klaczki, ale o pegaza. Wiedziałam, że jeśli źrebakowi coś się stało, to ogier sobie tego nie wybaczy. Będzie się obwiniał... A to najgorsze, co można robić. Jeśli ktoś miałby się tu zadręczać, to ja - w końcu to przeze mnie tajemniczy pegaz uciekł, a Flame poszła go szukać i zniknęła... A Grey mnie wspierał. Spodziewałam się, że naskoczy na mnie za to zachowanie, ale nie... Może nie do końca sprawiedliwie go na początku oceniłam... Podniosłam głowę i spojrzałam na Talkavię. Właściwie wcale z nią nie rozmawiałam od początku wyprawy... - Myślisz, że mu się uda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flame poleciała tak dawno. Nawet nie wiadomo kiedy. Czemu nie poszliśmy wszyscy? Czy Flame coś się stało i czy kiedykolwiek ją znajdziemy? Oby nasze obawy nie stały się prawdą. Martwiłam się o nią i modliłam w duszy do Celestii by ją uchroniła. Spojrzałam na Er. - Wierzę w niego. Ale bardziej martwię się czy to co znajdzie nas ucieszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do gry dołącza Flutteryay.

Kolejka więc będzie wyglądała następująco:

1. Siewca.

2. Marti.

3. Flutteryay.

4. Salmonella.

_________________________________

U Grey'a.

Las był ogromny, ciemny i tajemniczy. Nic więc dziwnego, że taka mała klaczka jak Flame mogła się w nim zgubić.

Nasłuchiwałeś, czy aby nie krzyczy o pomoc. Usłyszałeś jedynie głośny dźwięk odbijających się o liście drzew kropel deszczu.

Było tak ciemno, że ledwo widziałeś czubek własnego nosa. Nie było tu mgły, ale od deszczu zrobiło się strasznie zimno.

Nagle dostrzegłeś ciemny kształt leżący na ziemi za jakimś krzakiem. Poza głębokim oddychaniem w ogóle się nie ruszał...

Czy to była Flame?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemność była władcą, jasne refleksy rzucane przez światło gwiazd migotały przede mną niepokojąco. Kula światła przywołana znakiem Lux pomagała. Jednak nawet jej jasność była rozganiana przez przesyconą złą magią okolicę. Wędrówka zdawała się nie mieć końca. Nawet jej początek zaczął być dla mnie niejasny - jakbym szedł już od zawsze. Obraz zaczął się rozmywać, myśli odpływać. Nie mogłem na to pozwolić. Skupiłem wszystkie myśli, zebrałem je razem. Mam misję do wykonania. Wszyscy na mnie liczą. Przed sobą dostrzegłem kształt. Mógł to być kuc, mogło to być także cokolwiek innego. Ale oddychało i żyło. Potrzebowało pomocy. Ostrożnie, z przygotowanym znakiem obronnym Defendit, zbliżyłem się do leżącego ciała. To nie była Flame. Przede mną leżała szara klacz o niebieskich włosach, pegaz. Oddychała spokojnie, jakby nieświadoma wszechobecnego niebezpieczeństwa. Ale jeśli to ona nim była...? Znak był przygotowany, w każdej chwili mogłem zablokować jej atak. Lekko szturchnąłem ją kopytem. - Wszystko w porządku?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie ja jestem? Zwykle spałam w dziwnych miejscach, nie miałam przecież domu, ale nie przypominałam sobie TEGO miejsca. Było zimno, zaczęłam mieć dreszcze. Nie, chwila... to nie był dreszcz. Powoli otworzyłam oczy. Koło mnie stał ogier, szturchał mnie kopytem. Spróbowałam wstać. Nadal brakowało mi przytomności umysłu. Usiłowałam sobie coś przypomnieć. Stado. Królowa. Sen. Przebudzenie. Brak stada. Zdrada królowej. Przedmieścia Canterlot. Ale to miejsce? To na pewno nie jest Canterlot. I tak podróżowałam, nie siedziałam cały czas w tym mieście. Ałć! Rozbolała mnie głowa. Muszę przestać tyle myśleć... spojrzałam znowu na ogiera. - Wiesz może gdzie jesteśmy? I co tu w ogóle robisz? - przestraszyłam się - Czy jesteś zbójnikem!? Ahh, zostaw mnie! Nawet sama nie wiedziałam co mówię. Przecież kimkolwiek ten ogier był, mógł mi pomóc... ale nie mogę obdarzyć go zaufaniem... nikt nie zasługuje na zaufanie. - Przepraszam, głowa mnie boli. Ponawiam więc pytanie: Wiesz gdzie jesteśmy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz bardziej nerwowa, chodziłam tam i z powrotem. Byłam już prawie pewna, że Grey nie znalazł Flame... To trwało zbyt długo. Marzyłam, aby wyruszyć, aby nie stać bezczynnie, ale wiedziałam, że nie mogę. Jeśli Grey'owi rzeczywiście się coś stało, to pewnym było, że stanie się także następnej osobie.

~ Po co u licha się rozdzielaliśmy?! ~

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas mijał, a sumienie zaczynało ciążyć. Dlaczego nie poszliśmy razem? Dlaczego puściliśmy ją bez opieki. Dodatkowo to samo zrobiliśmy puszczając Greya. Zmartwienie narastało, a ją miałam coraz różnorodniejsze myśli, które nie dawały spokoju. Chodzenie w kółko było bezcelowe i zaczynało nie pomagać w sytuacji. Popatrzalam w niebo i mrukłam do siebie. - Grey, proszę... Wróć do nas z całą i zdrową Flame.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłem krok w tył. Cóż, jeśli ona uważa mnie ze rozbójnika, to nie widzę powodu, żebym i ja nie miał jej za takową uważać. - Od dłuższego czasu zadaję sobie to samo pytanie - zacząłem, patrząc prosto w te wystraszone oczy. - Na razie bezskutecznie. Znalazłem się tutaj w zupełnie niejasny sposób, razem z moimi trzema towarzyszkami. Właśnie szukam jednej z nich, małej i żółtej. Widziałaś ją może? I czy jesteś na siłach wstać i pomóc mi jej szukać? Robiłem co mogłem, żeby mój głos brzmiał pewnie. W rzeczywistości wciąż byłem gotów na najgorsze zagranie ze strony tajemniczej klaczy. Nie zaskoczy mnie niczym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanowiłam się chwilę. Głos ogiera brzmiał przekonująco... cóż... chyba nic nie zaszkodzi, jeżeli pójdę z nimi... w każdej chwili będę mogła odlecieć. Po to mam skrzydła. Jednak nadal mu nie ufałam. Mimo wszystko mówił prawdę na temat małej klaczki... leżała parę metrów dalej, widzę ją.

- Mała, żółta klaczka z czerwoną grzywą? Czy tak? - spytałam.

Nie czekając na odpowiedź, odezwałam się ponownie:

- Leży parę metrów dalej... myślisz, że coś jej jest?

Powoli wstałam i postawiłam kilka kroków w kierunku lezącej nieruchomo klaczy.

- Cóż... skoro obydwoje nie mamy bladego pojęcia gdzie jesteśmy... może powinniśmy pójść razem? -powiedziałam nieśmiało - Wiesz, w końcu w grupie raźniej. I na pewno bezpieczniej... W tym... wielkim... strasznym... lesie... - ciarki przeszły mi po plecach... ja naprawdę powinnam z nimi iść... mimo, że mogą zostawić mnie w nocy tak samo jak zrobiło to stado...

___________

Nie wiem czy mogłam napisać, że Flame leży przed nami, w razie czego to poprawię ;P

Haha, będzie dramatyczna scena xD ":O FLAAAAAMEEEEEE! NIEEEEEEEEE"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie słyszałem już, co mówi nieznajoma klacz. Nie obchodziło mnie to. Podbiegłem do leżącego nieruchomo ciała. Pochyliłem się, przyłożyłem ucho do jej zimnego boku. Nie oddychała. - Flame... Nogi same ugięły się pode mną. Opadłem bez sił na ziemię. Jedna łza skapnęła powoli na nieruchome ciało. Cisza... To moja wina. To wszystko przeze mnie. Nie byłem w stanie trzeźwo myśleć, chciałem wierzyć, że to tylko zły sen. Głos nieznajomej klaczy słychać było jakby z oddali, niewyraźny i niejasny. Nie zwracałem na niego uwagi. Nie mogłem. Powoli podniosłem się z ziemi. Zamykając pełne łez oczy, zarzuciłem na plecy bezwładne ciało Flame. "Idziemy" - chciałem powiedzieć. Nie udało mi się to. Nie mogłem wydobyć głosu. Skinąłem na towarzyszkę i ruszyłem. A kula światła tuż obok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szłam powoli za załamanym ogierem patrząc na nieruchomą, bladą klaczkę leżącą na jego grzbiecie. Na pewno byłabym tak samo załamana jak on, ale nie znałam tej klaczki i było mi jej jedynie żal.

- Przepraszam, że nie próbuję Cię pocieszyć, ale nie potrafię i wątpię, żeby jakiekolwiek moje słowo pocieszyło Cię. W każdym razie naprawdę mi przykro i nie wiem jak mogłabym pomóc...

__________________

Tutaj Martinez jeszcze odpisuje, czy Soczuś wkracza żeby przywrócić kolejkę czteroosobową? :>

*wyłania się z obłoku ciemnozielonego dymu* Wkraczam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Talkavia i Er czekały na powrót ogiera, pełne czarnych myśli. Może powinnam go poszukać? Nie ma go już tak długo... Każda z was obawiała się najgorszego, lecz pomimo strachu nie opuszczała tamtego miejsca, nadal czekając w ogromnej niepewności na Grey'a.

Ich obawy spełniły się. Z leśnej gęstwiny wyłoniły się dwie postacie, wolno kroczące ku wam. Jedną z nich był właśnie Grey - niósł na grzbiecie ciemny, nieporuszający się kształt...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstałam i bez słowa podeszłam do Grey'a. Jego mina powiedziała mi wszystko. Skinęłam głową i pomogłam mu położyć wiotkie ciało Flame na ziemi.

- To nie Twoja wina - powiedziałam tylko beznamiętnie. Naprawdę tak myślałam, ale wątpiłam, żeby udało mi się teraz przekonać go do tego w jakikolwiek sposób. Spojrzałam pytająco na alchemiczkę - wciąż liczyłam, że ostatnia nadzieja nie umarła.

W tym momencie zorientowałam się, że nie jesteśmy sami. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam wychudłą, szarą klaczkę. Spod rozczochranej niebieskiej grzywy obserwowały nas czujne, skupione oczy. Rzuciłam zdziwione spojrzenie Grey'owi, który skinął głową. A więc... przyprowadził ją. Jeśli on komuś zaufał, to my też powinnyśmy... Inna sprawa, że miałam w pamięci skutki ostatniego "naskoku" na obcego przybysza. Nie chciałam, żeby znowu się tak skończyło... no i najwyraźniej była w tej samej sytuacji, co ja pewien czas temu.

- Er - przedstawiłam się, choć nie byłam pewna, czy powinnam. Podjęłam jednak decyzję, że niezależnie od wszystkiego spróbuję chociaż zbliżyć się do klaczy. Właściwie... od początku wyprawy z nikim się bliżej nie zaprzyjaźniłam. Zastanawiałam się, czy gdybym to ja zaginęła, ktokolwiek wyruszyłby na poszukiwania... i nagle w to zwątpiłam. Przecież raniłam wszystkich... Grey'a... Zwłaszcza zniszczonej relacji z nim dziwnie żałowałam.

- Kim jesteś?

~ O ile w tym miejscu ktokolwiek potrafi odpowiedzieć sobie na to pytanie... ~

// Przypomnę, że kolejka ma być BEZ Siewcy, który wyjechał czy cUś... Zajrzyjcie do "Ogłoszeń".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lool, nie zauważyłem ogłoszenia i czekałem na Siewcę... ;x Mea Culpa. -------------------------------------------- Głosy i szepty. Wszystkie tak ciche, dalekie. Nie zwracałem na nie uwagi. Stałem jeszcze chwilę nad ciałem Flame. Nie może tu tak zostać, zasługuje na godny pochówek... Ale najważniejsze jest bezpieczeństwo reszty. W tej chwili mam jeszcze coś do roboty. Odwróciłem się i wróciłem do towarzyszek. Wciąż intrygowała mnie nowa, tajemnicza klacz. A jeśli zbyt pochopnie pozwoliłem jej do nas dołączyć? - Właśnie, kim jesteś? - powtórzyłem za Er. - Opowiedz nam wszystko, co wiesz lub pamiętasz. W tym miejscu nie można ufać nawet samemu sobie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam na klacz o imieniu Er, a potem na ogiera, za którym przyszłam. - Cóż, rozumiem Wasz brak zaufania. Ja także nikomu nie ufam... właściwie, mogę Wam opowiedzieć tę historię. Ja... jestem Changelingiem - odsunęłam się od reszty na wszelki wypadek - Żyłam w swoim stadzie, do pewnego czasu. Tamtego pamiętnego dnia obudziłam się w przedmieściach Canterlot. Wtedy jakoś sobie radziłam... z dala od kucyków... w ciągłym ukryciu... spałam w różnych miejscach, ale nie pamiętam, żebym zasnęła tu. Ale w każdym razie wtedy obudziłam się i zobaczyłam Ciebie - spojrzałam na ogiera. Westchnęłam głęboko i odsunęłam się jeszcze kawałek, ze skrzydłami gotowymi do odlotu. W każdej chwili mogą się na mnie rzucić, za to że jestem inna... _______ To teraz ja, tak? xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~ A więc one istnieją... ~

Zdecydowanie byłam pod wrażeniem - klacz całkiem bez ogródek przyznała się do bycia changelingiem. Nie czułam odrazy, raczej podziw - gdyby miała złe zamiary, pewnie ukrywałaby swoją naturę... Przynajmniej chciałam w to wierzyć. Zrobiłam kilka kroków w stronę klaczy i spojrzałam w stronę Grey'a.

- Nie musisz odchodzić - powiedziałam, patrząc nieznajomej w oczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zupełnie niespodziewanie jakaś niebieska kula z zadziwiającą prędkością przeleciała między wami, zostawiając za sobą białą poświatę. Roztrzaskała się na drzewie, tworząc kształt koła, który również emanował światłem.

- KURDE! - usłyszeliście krzyk.

Przed wami wylądował pegaz - ten sam, którego większość z was już poznała. Nie zwrócił na waszą grupę uwagi, tylko podbiegł do drzewa, które oberwało - prawdopodobnie jego - zaklęciem.

Grzywa mu powiewała, gdy zbliżył się do poświaty. Dotknął z namaszczeniem kory i szepnął z zamkniętymi oczami:

- Wybacz. Przez moją nieuwagę niestety musisz mi pomóc. Użycz temu portalowi odrobinę swojej mocy, gdyż ja nie jestem godny, by zrobić to samemu... Zrób to w imię Neferet.

Wiatr oszalał, gdy okrąg powiększył się do rozmiarów ogiera. W środku pulsowało dziwne, błękitne światło, które można było dotknąć - przynajmniej tak wam się wydawało.

Pegaz uśmiechnął się.

- Twoja ofiara zostanie wynagrodzona.

Ogier cofnął się o parę kroków, spuścił głowę i złączył kopyta przed sobą.

Nagle pod waszymi nogami wyrosła świeża trawa, poczuliście zapach kwiatów, usłyszeliście radosne rżenia leśnych zwierząt. Oczy przybysza emanowały jasnozielonym światłem, a drzewo, które zostało przez niego wykorzystane, jakby budziło się do życia - liście stały się bardziej zielone, gałęzie uniosły się, a w niektórych miejscach kora wyzdrowiała.

Wszystko skończyło się tak szybko, jak się zaczęło. Pegaz odgarnął grzywę ze swojego czoła, westchnął i odwrócił się w kierunku was.

- No! Mieliście tutaj niezły pokaz. I wiecie, co wam powiem?

Prychnął.

- Jesteście tacy powolni i do bani, że idzie zdechnąć. Musiałem tutaj znowu przylecieć, żeby was pogonić do działania.

Spojrzał na ciało Flame.

- O, znaleźliście ją - powiedział, w ogóle nie wzruszony. Wskazał kopytem na Talkavię. - Gdyby nie ja, skończyłabyś tak jak ona. Neferet się jednak wkurzyła, że w tak brutalny sposób usuwamy trudności, dlatego możesz sama przejść przez ten portal do swojego świata. Zostawisz to miejsce za sobą, o wszystkim zapomnisz. Obudzisz się w miejscu, w którym ostatnio zasnęłaś.

Z powrotem przeniósł wzrok na Flame i skupił się. Po chwili zerwało się małe tornado wokół ciała klaczki, które uniosło ją i usadowiło na grzbiecie Talkavii.

- No, zmykaj. Nic tu nie zdziałasz. A to ciało również będzie tam, gdzie ostatnio było, więc się nie martw.

Alchemiczka nie miała wyboru. Pożegnała was bezgłośnym "Powodzenia" i razem z Flame przekroczyła portal, znikając w nim. Natychmiast się zamknął.

- Teraz wy... - mruknął niezadowolony. - Wy tutaj zostajecie, jak już zauważyliście. Doszła do was nowa osóbka, czyż nie? - wychylił się, żeby spojrzeć na Eclipse. - OK. Wkrótce przybędzie więcej kucyków. Może się okazać, że ściągniemy tutaj resztę Equestrii, jeśli nadal w takim tempie będziecie działać.

Westchnął.

- Dobra. Dam wam trochę czasu do ochłonięcia, straciliście kolejnego towarzysza, więc musicie być w szoku. Potem od razu wyruszamy.

Odwrócił się i usiadł przy jednym z drzew, mamrocząc jakieś słowa pod nosem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko stało się zbyt szybko. Pojawił się tajemniczy portal, a ten nieznajomy kuc tak po prostu wysłał w niego Talkavię i... Flame. Do tego bredził coś o reszcie Equestrii, jakiejś Neferet, a teraz chciał zmusić nas do wspólnej wędrówki. Tego było już za wiele. Niewiele myśląc, rzuciłem się w stronę ogiera, przycisnąłem go do drzewa, poddusiłem kopytem. - A teraz grzecznie opowiesz mi, co się właśnie stało - wysyczałem mu do ucha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiadłam na ziemi i patrzyłam na oba kucyki. Sama też miałam ochotę zrobić to samo co szary ogier. Spojrzałam na Er.

- Aha, zapomniałam dodać przez to co się przed chwilą stało. Mam na imię Lazurite Eclipse. Ale w stadzie mówiono mi zwyczajnie - Eclipse. I miło mi Cię poznać Er! - uśmiechnęłam się po czym rzuciłam krótkie spojrzenie w kierunku ogierów - A skoro już mamy razem "podróżować", to czy możesz mi powiedzieć jak ma na imię ten szary ogier, który mnie tu przyprowadził? - wskazałam kopytkiem na dwójkę stojącą pod drzewem.

Odetchnęłam głęboko i zastanowiłam się jeszcze chwilę, po czym dodałam:

- Tak poza tym - dziękuję. Dziękuję, że nie każecie mi uciekać do "swoich" jak to większość kucyków zapewne by zrobiła... - westchnęłam smutno.

Jeszcze raz spojrzałam na tajemniczego kucyka, który ni stąd ni zowąd (LE WEPCHNIĘCIE do tekstu przez yay - Czy tak to się pisze? xd) się tu zjawił. Nadal miałam ochotę zamienić się w Celestię i wysłać go na księżyc. Nie wiedziałam nawet czemu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// Yay, Twoja sygnatura psuje klimat. Mhroczny changeling lol nope.

Zastanowiłam się chwilę.

- Jeśli będzie chciał, to sam się przedstawi - odpowiedziałam. - Wolę nie ryzykować - dodałam z uśmiechem. Potem wstałam i, z o wiele mniej przyjazną miną, podeszłam do Grey'a, który wciąż trzymał ogiera. Stanęłam kilka kroków od nich i wbiłam w obcego pegaza badawczy wzrok.

~ Boi się? Wygląda raczej, jakby uważał, że panuje nad sytuacją. Dość ciekawe mniemanie jak na kogoś, kto jest trzymanym za gardło przez mocno zbudowanego i bardzo porywczego nieznajomego. ~

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz błyskawicznie wyrwał się z uścisku Grey'a i odepchnął go od siebie na parę metrów.

Uniósł jedno kopyto w górę. Grzywa zaczęła mu falować, a oczy emanowały poświatą - tym razem czerwoną.

Wokół Grey'a powstał ognisty krąg. Płomienie boleśnie lizały jego ciało.

- Nigdy więcej tego nie rób - powiedział nieznajomy pegaz. Pozwolił, by przez parę chwil ogień się rozprzestrzeniał, a potem jednym machnięciem kopyta sprawił, że zniknął tak szybko, jak się pojawił.

Ogier patrzył na Grey'a z góry, a potem powiedział zupełnie odmienionym głosem:

- Powinienem cię od razu zabić, debilu. To jednak jest niezgodne z obecnymi zasadami i miałbym spory problem. Ciesz się, że jeszcze żyjesz.

Odgarnął grzywę z czoła. Wyglądał i zachowywał się zupełnie inaczej niż wtedy, gdy spotkaliście go po raz pierwszy...

- Faktycznie. Może źle się do tego zabrałem - kontynuował. - Powinienem się spodziewać, że jesteście bandą bezmózgich baranów.

Zaczął się przechadzać pomiędzy wami, rzucając wam wściekłe spojrzenia.

- Do tej pory nie rozumiecie, że to jest zupełnie inny świat? - warknął. - Tutaj nic nie jest takie same jak w waszej słodkiej Equestrii.

Zatrzymał się.

- Nie moja rola, by wam o nim opowiadać. Od tego jest Neferet, i to do niej miałem was zaprowadzić. Skoro jednak nadal będzie tak jak do tej pory - mówiąc to patrzył na Grey'a - odejdziecie do własnego świata, tak jak Talkavia i Flame Storm. Będzie lepiej i dla nas, i dla was.

Znów podszedł do drzewa.

- Przyjmijcie do świadomości, że jesteście wybrańcami - rzekł. - Sam nie wiem jak to się stało... W każdym razie, ochłońcie. Potem pójdziemy do Neferet. Ona wam wszystko lepiej wyjaśni niż ja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ból, który przeszył moje ciało był nie do opisania. Sparaliżował mnie, płonął w każdej jego części. Kości parzyły od środka, wyjące w spazmie mięśnie, krew buzowała, paliła jak kwas. Przez chwilę chciałem tylko jednego. Umrzeć. Byle szybko.

I nagle ból ustąpił. Zasłabłem, ale utrzymałem się na nogach. Wściekły podniosłem głowę i rzuciłem ogierowi najpaskudniejsze z możliwych spojrzeń. Jeszcze tego pożałuje...

Wyprostowałem się. Wszystko nadal mnie piekło, ale nie zwracałem na to uwagi. Zniżyłem głos, brzmiał jak syk połączony z warczeniem.

- Nie wiem czy zauważyłeś, debilu, ale nikt z nas nie widzi żadnej przyjemności w byciu tym twoimi wybrańcami. Jak śmiesz sądzić, że chcemy zostać w tym świecie, kiedy straciliśmy już dwie towarzyszki?! Jakim prawem nazywasz nas bandą bez mózgów, kiedy sam nie potrafisz wytłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi?! Lepiej zacznij gadać prawdę, bo następnym razem nie uda ci się tak mnie zaskoczyć, obiecuję ci to. A jeśli nawet, to zginiesz razem ze mną.

Przeszywałem go spojrzeniem, tonem i energią, która nagle zaczęła ze mnie bić. Znak Mortem był gotów - musiałem być przygotowany na najgorsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...