Skocz do zawartości

Seria Winningverse [PL][NZ][Romans][Komedia][Slice of Life][Shipping][Violence]


Recommended Posts

Nie od dziś wiadomo, że żeby na Fimfiction dostać się do "Featured Stories" wystarczy napisać coś co zawiera dużo niedwuznacznych scen i tag [sex], nieważne, że sam tekst ma ledwo pond 1k słów i brakuje mu jakiejkolwiek wartości literackiej... Ale taki już jest trend, chcesz dużo polubień, to napisz coś z seksem albo fika w stylu "Luna bierze prysznic"

Gdybym dostawała złotówkę za każde pseudoartystyczne zdjęcie nagiej kobiety w Featured Deviations na DeviantArt, to byłabym chyba najbogatszą kobietą świata.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Powyższe tylko częściowo odnosi się do "Winningverse"

 

Zaiste jedynie częściowo, ponieważ opowiadanie nie jest otagowane "sex" na fimfiction i zawiera wyłącznie dwuznaczne sceny :D Taka jego natura no i trudno zaprzeczyć, iż jest to jedna z mocniejszych stron tego opowiadania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I właśnie te dwuznaczności tworzą to opowiadanie takim ciekawym i zabawnym. Gdyby przedstawić je jakiemuś 10-cio latkowi najprawdopodobniej większość scen by mu nic nie powiedziała, ponieważ jest nie w temacie. Za to pokazanie tego opowiadanie komuś 6-7 lat starszemu zaowocowałoby zrozumieniem całej jego treści w sposób nam wiadomy. Wniosek? Skojarzenia dotyczące dwuznaczności zależą tylko od naszego, jakby to ująć... "stanu umysłu".

Pozdrawiam Pana Grentonumanuma i skłaniam do dalszych refleksji! ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby przedstawić je jakiemuś 10-cio latkowi najprawdopodobniej większość scen by mu nic nie powiedziała, ponieważ jest nie w temacie.

Spora część dzieci się teraz dowiaduje na początku szkoły podstawowej (ja sama miałam "uświadamianie" w wieku 8 lat) :v

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SPOILERS, SPOILERS EWRIŁER!

 

Gdyby przedstawić je jakiemuś 10-cio latkowi najprawdopodobniej większość scen by mu nic nie powiedziała

 

Byś się zdziwił :P.

 

Pozwolę sobie zacytować drugi raz te same słowa:

 

Ja osobiście średnio rozumiem fenomen tej serii, no bo ile można słuchać o pier... (nie chce bana)... doleniu. Doleniu?!

 

Grento podniósł bardzo ciekawą kwestię. Dlaczego właściwie Seria Winningverse jest taka popularna? Czy jest to opowiadanie śmieszne? Świetnie napisane? Czy posiada pełnokrwistych bohaterów? Czy można je uznać za wybitne?

 

Otóż, według mnie, odpowiedź na wszystkie powyższe pytania jest twierdząca.

 

To nie tak, że „L&T” jest o pieprzeniu. To trochę jakby powiedzieć, że „Zbrodnia i kara” jest o facecie, co zabił starszą panią. Owszem, zabił ją, ale książka porusza również kwestie wyrzutów sumienia, popadania w szaleństwo, opisuje nędzę XIX-wiecznych petersburskich ulic, zadaje pytanie o Boga i sens życia, konfrontuje różne punkty widzenia…

Albo – że „Igrzyska śmierci” są o takich zawodach, w których gra się o życie. Tak, ale to również opowieść o tym, jak zastraszone społeczeństwo reaguje na wymysły władzy. O tym, jak kataklizm wpływa na rzeczywistość. Jak potężny i morderczy bywa głos ludu, który znalazł wreszcie swojego Kosogłosa. Wreszcie – o różnicach w warunkach życia zwykłych ludzi i barwnych, burżujskich hien w skrajnie zepsutym świecie.

A żeby nie szukać daleko, przykład z naszego podwórka – „MLP”. O czym jest? O konikach. Niby tak, ale każda osoba na tym forum wymieni jeszcze przynajmniej kilka rzeczy, których serial uczy i które porusza.

 

Zmierzam do tego, że uznanie całej Serii za popularną jedynie z powodu seksu, który się z niej wylewa hektolitrami, jest według mnie dramatycznym niedopowiedzeniem. Może ten seks jest tam w ilościach hurtowych, może na nim w znacznej części opiera się fabuła, ale na bogów, to naprawdę nie jest jedyny element! Wątki erotyczne nie wszystkim muszą przypaść do gustu. Rozumiem to i powiem szczerze, że to opowiadanie też mnie chwilami irytuje niemożebnie – do tego stopnia, że już dwukrotnie zarzucałam lekturę, mnąc w ustach przekleństwa i składając samej sobie solenne postanowienie: nigdy więcej. I wiesz co? Zawsze wracałam. Zawsze.

 

Bo ta historia to nie tylko seks. Przede wszystkim to genialna komedia napisana równie genialnym stylem – wyrazistym, przesiąkniętym słownymi żartami. Narracja pierwszoosobowa, której osobiście nie darzę takim samym szacunkiem, co trzecioosobowej, jest tutaj poprowadzona tak perfekcyjnie, że nie wyobrażam sobie tego dzieła napisanego w inny sposób. Nie mówiąc już o tym, że dzięki temu mamy większy wgląd w myśli i uczucia głównej bohaterki (truizm, wiem), która – powiedzmy sobie szczerze – jest jedną z najlepiej wykorzystanych (w kontekście tego utworu słowo „wykorzystać” brzmi dość… dwuznacznie) postaci kanonicznych w historii fanfików. Wyrazista, cudowna, butna, dowcipna, non stop wpadająca w tarapaty i sprawiająca wrażenie całkowicie amoralnej (te jej zasady! cudo!) Cloud-nimfomanka. Czy może być coś lepszego?

 

Innym przykładem, który mi się nasuwa, jest – bezczelna reklama konkurencji, nie obraź się, Dolar – Flitter z „Five Hundred Little Murders” (swoją drogą, polecam; przepiękny fik wyciskający łzy nawet z takiego kamienia jak ja, a wszystko w doskonałym tłumaczeniu aTOMa). Tamta bohaterka, również kanoniczna, jest ukazana jako totalna sucz. Wredna, chamska, po prostu okropna. Nad życie zakochana w swoim kocie, za to szczerze nienawidząca kucyków. Tak, moi drodzy, po to są właśnie kanoniczne postacie tła – żeby je przerabiać na swoją modłę. Żeby tchnąć w nie życie. Żeby ubrać je w charaktery, które najbardziej do nich pasują albo przeciwnie – których nikt by się po nich nie spodziewał. Na tym polega kreatywność. Na tym polega tworzenie.

 

Jeśli już jesteśmy przy bohaterce-nimfomance – nie da się zaprzeczyć, że jej przygody wiążą się z seksem albo chociaż się o niego ocierają („ocierać”, kolejne słowo, którego nie należy używać, kiedy mówi się o „L&T” ^^). Trzeba jednak zaznaczyć, że nie jest to jedyny wątek. Powiedzmy głośno: TO NIE JEST PORNOS. Nie odrzucajmy dobrej literatury tylko dlatego że postacie pieprzą się z intensywnością X razy na rozdział. Nie odrzucajmy jej nawet wówczas, gdy autora trochę za bardzo ponosi fantazja (przygoda z księżniczką + możliwość ciąży między klaczami – tak, to były owe dwa momenty, w których powiedziałam: „dosyć, nie zdzierżę, idę się napić”). Bo „L&T” pięknie opisuje również stosunki, tfu, RELACJE między bohaterami. Mamy przyjaźń, mamy poświęcenie. Mamy kłótnie i rzucanie piórwami. Mamy mordo-i-nie-tylko-bicia. Autor zgrabnie wplata w akcję rozmyślania bohaterów, ich rozterki, informacje o ich rodzinie i pracy, przeszłości i przyszłości, planach i marzeniach… I to wszystko polane sosem świetnego stylu i doskonałej jakościowo komedii. Ot co.

 

Aż nabrałam ochoty na nadrobienie kilku rozdziałów. Muszę tylko pierwej zażyć mój lek na uczulenie na lesbijstwo w stężeniu rozpuszczającym mózg i anihilującym wszelki zdrowy rozsądek.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Madeleine

 

PS

A z tym seksem to prawda. Wszędzie go mnóstwo. Nagość już wcale nie szokuje, dobre obyczaje upadają. Z drugiej strony, nasze babcie musiały chodzić w żarze lejącym się z nieba okute od stóp do głów, żeby przypadkiem kogoś nie zgorszyć, a ciąża przed ślubem oznaczała natychmiastowy związek małżeński, bo „co ludzie powiedzą” (no, to ostatnie – o dziwo – do tej pory egzystuje i ma się dobrze). Wniosek? Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem, na bogów, z umiarem. I rozsądkiem. Gdyby ludzie potrafili zachowywać się rozsądnie i z umiarem, świat byłby lepszym miejscem.

 

A Korwin często mówi całkiem do rzeczy. Jego problem polega na tym, że wszyscy go słuchają, ale nikt nie słyszy.

  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bezczelna reklama konkurencji, nie obraź się, Dolar – Flitter z „Five Hundred Little Murders” (swoją drogą, polecam; przepiękny fik wyciskający łzy nawet z takiego kamienia jak ja, a wszystko w doskonałym tłumaczeniu aTOMa).

 

A co się obrażać? Takie fanfiki, i to w tak świetnym tłumaczeniu należy reklamować :D

 

 

 

 

 

(przygoda z księżniczką + możliwość ciąży między klaczami – tak, to były owe dwa momenty, w których powiedziałam: „dosyć, nie zdzierżę, idę się napić”)

 

Jak Wy, koleżanko, jeszcze mało wiecie...  :crazytwi:

 

 

 

 

Zmierzam do tego, że uznanie całej Serii za popularną jedynie z powodu seksu, który się z niej wylewa hektolitrami, jest według mnie dramatycznym niedopowiedzeniem.

 

Tutaj chciałbym jedynie dodać, że całość Winningverse, które w tej chwili liczy 34 opowiadania (nie licząc serii pobocznych) jest mocno zróżnicowane. Są takie opowiadania, gdzie rzadzi dwuznaczność i pieprzny humor. Są takie, gdzie leje się krew. Dużo krwi. Są takie.... normalne. I jest chyba jeden clop. No może dwa. Tak naprawdę śmiem twierdzić, że w tej serii każdy znajdzie coś dla siebie.

 

A dlaczego jest taka popularna? Chyba głównie dlatego, że się ją świetnie czyta. Po prostu. I tak, walczę z kolejnym rozdziałem, ale prace chwilowo nie są zaawansowane z przyczyn pewnej klaczy, która nosi imię... o kim to ja mówiłem?

Edytowano przez Dolar84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


To nie tak, że „L&T” jest o pieprzeniu.

 

Tak, ale ja wtedy poruszyłem tylko ten jeden wątek, który, jak to zgrabnie opisałaś, "ociera się" o przygody tamtej bohaterki, z tego co słyszałem(bo nie przeczytałem do końca) przez większość serii. Jednak moim zdaniem, w tych pierwszych przeczytanych przeze mnie rozdziałach, jest to czasem nawet dominujący element. Pewnie tylko po to, aby przyciągnąć uwagę widza (łatwo i skutecznie, jak widać) aby później można było się rozkminiać nad problemami tamtych pełnokrwistych bohaterów, gdy te się wreszcie pojawią. Tak, gdy już się wciągnie czytelnika i zaprosi do tego świata. Oczywiście nie można zrezygnować z tego elementu, bo się czytelnik zawiedzie i trzeba go wciąż serwować. Ale to akurat jest konsekwencja, która mi się podoba.

 

Gdyby sobie wyobrazić tą serie bez jakiegokolwiek seksu, albo w ilości mniejszej o 50%. Czy byłoby to samo? Nie. Więc jest to istoty element, który czasem mnie zniechęca. 

 

Być może ta wypowiedzi brzmi krytycznie, ale w sumie tak jest. Ta seria mi się nie spodobała. Powiem nawet, że mnie zirytowała. Co z tego, że ma takich... wspaniałych bohaterów i jest tak... cudownie poprowadzona jak i napisana. Potraciłem kilka godzin życia. I tyle. Czasami też trudno coś wytłumaczyć. Ktoś lubi truskawki, a ktoś nie. Ktoś może mieć nawet na nie uczulenie. A to od nas nie jest zależne.

 


 
Madeleine, dnia 09 Lip 2014 - 3:08 PM, napisał:

(przygoda z księżniczką + możliwość ciąży między klaczami – tak, to były owe dwa momenty, w których powiedziałam: „dosyć, nie zdzierżę, idę się napić”)
 
Jak Wy, koleżanko, jeszcze mało wiecie... 
 

 

O proszę, ja także nie wiedziałem! Chętnie posłucham o tych "możliwościach". :D

 


A Korwin często mówi całkiem do rzeczy. Jego problem polega na tym, że wszyscy go słuchają, ale nikt nie słyszy.

 

To nie jest jego problem, tylko ludzi, którzy są zaślepieni. Korwin robi to dla nas, dla ludzi, dla Polaków, ale oni nie rozumieją albo są zbyt leniwi oraz wygodni, aby zrozumieć. Gdyby Pan Janusz chciał się dostać do koryta, to by już ponad 20 lat temu zamknął gębę i siedział cicho, trzymając z PO lub PiS'em, gdzie by dostał swój stołek. Ale on walczy z biurokracją i złodziejstwem. Zgadzam się, że Korwin często gada do rzeczy. :) Podziwiam tego człowiek, bo każdą kandydaturę finansuje z własnej kieszeni, a ileż on to razy przystępował... Wierzy w to, co robi, a przynajmniej chce lepiej dla Polski, dla nas. Teraz jest trzecią siłą w Polsce i być może w końcu będzie mieć szanse coś zrobić. O ile nie przegłosuje go większość w parlamencie, dzięki naszej kochanej demokracji. 

 

Pamiętajcie drogie kuce - miłość, tolerancja i żadnych wojen. :)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak Wy, koleżanko, jeszcze mało wiecie... 

 

Ty straszysz czy obiecujesz?  :crazytwi:

 

O proszę, ja także nie wiedziałem! Chętnie posłucham o tych "możliwościach".

 

Here you are.

 

Pochodzenie: "L&T", rozdział 7.

 

Umm… – Sparkler nerwowo przesuwała kopytami po podłodze, zanim w końcu wydusiła. – Wiem, że to prawdopodobnie tylko głupia plotka, ale…
– Nie, Dinky nie jest moja – przerwałam jej, wzdychając. Mogłam się domyślić, że ponowne wyskoczenie tego tematu było tylko kwestią czasu. Fakt, iż z nią kręciłam był tajemnicą poliszynela, a to, że byłam starą przyjaciółką Derpy plasowało mnie wysoko na liście podejrzanych, kiedy przychodziło do spekulacji z kim Derpy była w ciąży. Fakt, że Dinky miała sierść i grzywę bardzo podobną do moich, niczego naturalnie nie ułatwiał. Należało się spodziewać, że moje związanie się z Derpy spowoduje ponowne krążenie tej plotki.
Naturalnie nie trzeba chyba wspominać, że było to kompletnie niedorzeczne. Ciąże między płcią żeńską są możliwe jedynie, kiedy dostępna jest wysoko poziomowa i trudna do zdobycia (o kosztach nie wspominając) magia jednorożców, lub przy wmieszaniu się w sprawę Magii Miłości. Przygoda na jedną noc nie sprzyjała wystąpieniu żadnej z wymienionych możliwości. Nie żeby plotce przeszkadzało coś takiego jak kilka niewygodnych, choć sprawdzonych faktów.
– Przepraszam, musiałam zapytać – Sparkler nieco ulżyło, kiedy dowiedziała się, że Dinky nie jest owocem mojej miłości.

 
Madeleine
 
PS

Czy możemy nie mówić o polityce w temacie o fanfiku?

 

Poulsen, musisz wiedzieć, że niemożliwym jest zaprzestanie rozmów o polityce w Polsce, ponieważ każdy Polak jest ekspertem w tej dziedzinie i niedorzecznym byłoby, gdyby nie dzielił się swoją jakże fachową wiedzą z jakże nieuświadomionym ludem  :D  :D :D.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Czy możemy nie mówić o polityce w temacie o fanfiku? Pięknie proszę?

 

Już skończyliśmy, Poulsen. :D Chciałem tylko po prostu odpowiedzieć użytkowniczce Madeleine. ;)

 


Here you are.
 
Pochodzenie: "L&T", rozdział 7.
 
Spoiler
Cytat
Umm… – Sparkler nerwowo przesuwała kopytami po podłodze, zanim w końcu wydusiła. – Wiem, że to prawdopodobnie tylko głupia plotka, ale…
– Nie, Dinky nie jest moja – przerwałam jej, wzdychając. Mogłam się domyślić, że ponowne wyskoczenie tego tematu było tylko kwestią czasu. Fakt, iż z nią kręciłam był tajemnicą poliszynela, a to, że byłam starą przyjaciółką Derpy plasowało mnie wysoko na liście podejrzanych, kiedy przychodziło do spekulacji z kim Derpy była w ciąży. Fakt, że Dinky miała sierść i grzywę bardzo podobną do moich, niczego naturalnie nie ułatwiał. Należało się spodziewać, że moje związanie się z Derpy spowoduje ponowne krążenie tej plotki.
Naturalnie nie trzeba chyba wspominać, że było to kompletnie niedorzeczne. Ciąże między płcią żeńską są możliwe jedynie, kiedy dostępna jest wysoko poziomowa i trudna do zdobycia (o kosztach nie wspominając) magia jednorożców, lub przy wmieszaniu się w sprawę Magii Miłości. Przygoda na jedną noc nie sprzyjała wystąpieniu żadnej z wymienionych możliwości. Nie żeby plotce przeszkadzało coś takiego jak kilka niewygodnych, choć sprawdzonych faktów.
– Przepraszam, musiałam zapytać – Sparkler nieco ulżyło, kiedy dowiedziała się, że Dinky nie jest owocem mojej miłości.
 

 

Ojej! Wysoko poziomowa i trudna do zdobycia magia! Ach, mogłem się tego spodziewać. XD Przecież to najłatwiejsze wyjaśnienie. Wszystko zwalać na magie...

 

Dzięki za info. :D

 


Poulsen, musisz wiedzieć, że niemożliwym jest zaprzestanie rozmów o polityce w Polsce, ponieważ każdy Polak jest ekspertem w tej dziedzinie i niedorzecznym byłoby, gdyby nie dzielił się swoją jakże fachową wiedzą z jakże nieuświadomionym ludem    .

 

Hoho, no ja myślę. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ojej! Wysoko poziomowa i trudna do zdobycia magia! Ach, mogłem się tego spodziewać. XD Przecież to najłatwiejsze wyjaśnienie. Wszystko zwalać na magie...
 
Dzięki za info.

 

Owszem najłatwiej. Dlaczego jednak najłatwiejsze wyjaśnienie musi być od razu złe? Wystarczy nieco rozwinąć temat i z ogranego motywu może powstać coś naprawdę świetnego. A jeżeli mnie pamięć nie zawodzi to Chengar nie ograniczył się do tej jednej lakonicznej wypowiedzi.

 

 

PS: Co do rozmów o polityce w temacie fanfika - następny taki post zostanie uznany za offtop i stosownie potraktowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magiczne poczęcie to jedna z największych sztamp fanfików traktujących o miłości między dwiema postaciami żeńskimi, spotykana często tak w odniesieniu do Mane6, jak i do backgroundów. Zazwyczaj wprowadzana jest celem uzyskania punktu zaczepienia dla sytuacji komediowych związanych z perypetiami doświadczanymi przez bohaterki podczas ciąży (poranne nudności, zmiany nastroju, napady obżarstwa itd.). Często pojawia się, kiedy bohaterki w końcu wyznają sobie miłość i/lub biorą ślub, czyli kiedy wyczerpuje się pierwotny wątek miłosno-komediowy. Bardzo rzadko wychodzi to dobrze, choć zdarzają się bardzo... ciekawe formy, które przyjmuje owo magiczne zapłodnienie. Kiedyś na FimFiction czytałem fika, w którym Vinyl Scratch

zrobiła dziecko Octavii przy pomocy swojego rogu xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



Kiedyś na FimFiction czytałem fika, w którym Vinyl Scratch

zrobiła dziecko Octavii przy pomocy swojego rogu xD

 

No cóż...

 

jest coś takiego nazywane horngasm, więc...

:rainderp:

 

Ach, ta tematyka w komentarzach do Winningverse :3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Magiczne poczęcie to jedna z największych sztamp fanfików traktujących o miłości między dwiema postaciami żeńskimi

 

Ogólnie zgadzam się z tym podejściem. Jednak! Jeżeli sztampowy motyw poprowadzony jest dobrze, to może stać się spokojnie najsilniejszą częścią tekstu - wszystko zależy od kunsztu autora.

 

Poza tym chyba powinienem Was nieco uspokoić - chociaż ten temat choć jest od czasu do czasu poruszany, to absolutnie nie można powiedzieć, żeby był osią wokół której dzieje się cała akcja. Możecie więc czytać w spokoju :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magiczna ciąża? Mam wrażenie, że czas na wkroczenie Doktora Markusa! A więc tak:

Uznając możliwość zaproponowaną przez Niklasa można to opisać następująco. Podczas tak zwanego "horngasmu" geny osobnika (ogierów ta teoria w tym przypadku nie wyklucza :D) są wstrzykiwane do nażądów rozrodczych partnerki. Zachowują się tam tak jak plemniki.

Jest również drugi sposób, który może obowiązywać kiedy klacz nie jest jednorożcem. Wykwalifikowany jednorożec pobiera geny z rogu klaczy i następnie teleportuje je do nażądów płciowych partnerki. Jest to zabieg niezwylke trudny, gdyż ma trzy istotne elementy, które mogą zawieść.

Pierwszy to pobranie genów. Należy uważać aby pobrać tylko geny, a nie część rogu pacjentki, która zgadza się być dawcą. Wyizolowanie genu z miejsca innego niż róg jest niebezpieczne, ponieważ może nastapić rozpad komórek. Pole magiczne zawarte w rogu chroni komórki przed takową sytuacją.

Drugi etap to bezpieczne utrzymanie genu i przekształcenie go w formę nadającą się do użycia w narządach płciowych. Trzeba wytworzyć na nim bezpieczną powłokę żeby nie został rozpuszczony. Jest on mały, więc należy uważać aby go nie zniszczyć.

Trzecia część to przeteleportowanie genu w pobliże komórek rozrodczych partnerki. Jest to trudne pod tym względem, że lekarz musi być bardzo precyzyjny, gdyż miejsca na teleportacje jest bardzo mało.

Te wszystkie trudności robią ten zabiego trudnym do wykonania i przez to bardzo drogim. To wszystko na dzisiaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra. Po tej wypowiedzi ucinam ten temat. Chcecie o nim dyskutować, to załóżcie sobie swój własny - tutaj rozmowa ma się toczyć o rzeczach dotyczących fanfika, a nie o jakichś... dziwnych teoriach. Każdy następny post nie dotyczący treści opowiadania (bądź spekulacji nad dalszymi wydarzeniami) zostanie uznany za spam i potraktowany stosownie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 1 month later...

Tak wiem i kajam się. Przykre jest to, że 99% mojego wolnego czasu poświęcam na oskary - tego jest niewyobrażalna ilość. Ale! Jak obiecałem na FGE nie wypuszczę nic innego przed kolejnym rozdziałem L&T i jak mam czas na tłumaczenie to wyłącznie tym się zajmuje - za długo już czekacie i jest to całkowicie moja wina, za co przepraszam. W tej chwili mogę jedynie powiedzieć iż postęp prac to 5 stron z 30. Może w ten weekend uda mi się dodać drugie tyle - nie wiem, ale na pewno się postaram. I raz jeszcze przepraszam za kolejną wielką przerwę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 2 months later...

Cóż... . Wczoraj skończyłem czytać druga część tej serii, i powiem że bardzo mi się podobała.  Szkoda że ta część skończyła się trochę jak "czeski film",

Uzasadnienie

Ponieważ nie wiadomo jak skończyła się kłótnia Derpy i Blossomforth o Cloud Kicker.


Czytelnik ma wrażenie że będzie kolejny rozdział a nie koniec.

Natomiast plusem jest połączenie komedii i dwuznaczności zdań, tak aby nie przekroczyć granicy, co połączenie jest dla mnie sztuką samą w sobie.

Tak czy siak fic mi się podobał, i powiem jedno - więcej takich tłumaczeń/ficów.

PS:A tak z ciekawości ile części ma ta seria w ogóle?

Edytowano przez KamilPL 94
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musiałam, to przeczytałam. Na początku mnie nudziło, potem się rozkręciło i chwilami było nawet zabawnie, ale bez szału. Jakoś zboczenie Cloud Kicker, która chce wszystko bzykać mnie nie bawi, choć trzeba przyznać, że to nakręciło fabułę i dało parę całkiem fajnych momentów. No i na koniec zaczęło się robić ciekawiej, szczególnie wątek Dash i Eypsqueak. 

 

Jak samo tłumaczenie? Generalnie - bez zarzutu, choć "sandwicz" działa na mnie jak "jednoróżka" na Ciebie. Za to co się rzuca w oczy - literówki i inne błędy tego typu. Masa sugestii w dokumentach, do których się nie ustosunkowałeś, Herr Dolar.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...