Skocz do zawartości

Die Hard, Spotkanie z Pancerną Bestią [Oneshot][Comedy][Random][Slice of Life]


Recommended Posts

Die Hard
Spotkanie z Pancerną Bestią

Gdy Rainbow Dash latała sobie nad Ponyville nie mogła przypuszczać, że tego dnia, razem ze swoimi przyjaciółkami, zmierzy się z łotrem, jaki jeszcze nie stanął na jej drodze.
Gniew, łzy, szaleństwo, niegodziwość w najczystszej postaci. Nadszedł dzień starcia. Kto wyjdzie z niego cały? Przekonajmy się.

Krótkie, moim zdaniem całkiem przyjemne, lekkie opowiadanie, napisane w celu zregenerowania sił. Zapraszam do lektury!

Die Hard Spotkanie z Pancerną Bestią

Przy okazji, skromne podziękowania. Decaded jak zwykle sprawnie uwinął się z korektą, chwała mu! Drugą osobą zasługującą na wdzięczność, która zainspirowała mnie do napisania tego... czegoś, jest Dolar84. Czapki z głów dla obu panów!

  • +1 2
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 4 weeks later...

Przeczytałem i stwierdzam: Cudowne opowiadanie.

To już druga z twoich prac jakie dane mi było czytać (prócz zegarów) i muszę przyznać, że podoba mi się twój sposób pisania. Zdecydowanie nadrobię i resztę.

A tak na marginesie, nie chcę wiedzieć z czego masz słoiki w domu. Coś wszak musiało być inspiracją do pomysłu na słoik nie bojący się kryptonitu.

Co najśmieszniejsze, czytając to sączyłem tymbark wiśniowy, a na kapslu było napisane "Nie pogadasz". True story.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

 

Co to, wsadziłaś do piekarnika Gummy’iego? Już przeżył to dwa razy, nic mu nie będzie”

 

Padłem :lolface:

 

Pokrywa ze stali zbrojeniowej, wytapianej w górskich hutach.

 

Jak poniemieckie ogórki kiszone .

 

Raz na kilka tysięcy słoików (...) że praktycznie nie da się go otworzyć

 

Jako student potwierdzam.

 

 

Co tu dużo pisać: genialna komedia

Edytowano przez bester
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

... Dlaczego ten temat zwiedza najdalsze zakątki tego działu?! Niedopuszczalne! Czas coś z tym zrobić!  :fluttershy4:

Cóż mogę napisać - naprawdę przyjemna komedia! :yay:

Kto wie... Może za kilkadziesiąt lat... Nieotwieralny słoik ponownie zaatakuje!  :evilshy:

Edytowano przez miskof
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years later...
  • 1 month later...

Woo, to zakończenie było… Rozczarowujące i zaskakujące zarazem. A dlaczego? Jakoś po przeczytaniu drugiej strony przewinęła mi się w głowie pewna retrospekcja. Nie podam idealnie roku oraz numeru, ale pamiętam, że dawno, dawno temu, w „Kaczorze Donaldzie” by taki komiks, w którym Donald nie mógł odkręcić butelki z ketchupem, trochę sam próbował, potem poszedł do Diodaka, gdzie kilka robotów próbowało zrobić to samo, nie dało się, a potem spróbował sam Diodak i wielki zonk, butelka nie była do odkręcania, tylko miała proste otwarcie, taką niewielką pokrywkę, na szyjce.

 

No to ja zadowolony, że znowu udało mi się przewidzieć zakończenie czekałem, aż kucyk, po którym nikt się nie spodziewał, że będzie w stanie odkręcić najlepiej zakręcony słoik na świecie, po prostu go otworzy minimalnym nakładem siły, a tu… Rozczarowanie. Rozczarowanie, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu – bo wyszło na to, że się pomyliłem ;P A na czym polegało zaskoczenie? Nie tylko na tym, że źle obstawiłem, ale na tym, że zwieńczenie historii było trochę mało spektakularne, zwłaszcza, że autor przy dosyć prędkim tempie akcji i w krótkim czasie zbudował pewne napięcie, tylko po to, aby okazało się, że to był inny słoik. A ten niezniszczalny wziął się stąd, że po prostu tak się raz na jakiś czas przytrafia. Trochę szkoda, że zostało tak to wyjaśnione. Zatem rozczarowanie – na plus, zaskoczenie – na minus. To, co delikatnie przechyliło szalę na stronę pozytywnego wrażenia była taka subtelnie nakreślona otoczka, że przyjaciółki naprawdę uwierzyły w to, że Fluttershy była w stanie odkręcić słoik i wobec tego nabrały do niej większego respektu, żeby jej nie drażnić i nie ryzykować, bo im przyłoży i to porządnie. To było przyjemne, zabawne i na swój sposób urocze, głównie dlatego, że Fluttershy uchodzi za tę najdelikatniejszą, najmniej agresywną i tak dalej, i tak dalej.

 

Tyle o końcówce, jeśli chodzi o resztę historyjki, była to bardzo lekka, bardzo przyjemna lektura, zabawna, z pewną dozą randomu, choć w moim odczuciu aż tak wiele go nie było. Zdecydowanie dominuje tutaj klimat kreskówkowy, komediowy, losowość jest raczej dodatkiem, urozmaicającym i spajającym poszczególne fragmenty historyjki. Kreskówkowość natomiast, objawia się tutaj poprzez takie sceny jak kratery po upuszczeniu słoika, czy rozmowy przyjaciółek, włączając w to „załamanie” nad upartym słoikiem (tutaj najbardziej wybija się Rarity, moim zdaniem). Bardzo łatwo możemy to sobie wyobrazić, tak, jakby był to faktyczny odcinek, jakby działo się to na ekranie. Ponieważ jest to coś, co mnie się bardzo podoba i odgrywa znaczną rolę w budowie klimatu opowiadania – bardzo duży plus.

 

Tekst nie cechuje się rozbudowanymi opisami i dialogami, co służy przyjętemu tempu akcji. Wydarzenia i kolejne sceny następują po sobie szybko, nie uświadczymy tu żadnych przystanków, czy lepiej opisanych scenerii, ale ponieważ zdecydowana większość lokacji pochodzi z Ponyville, czyli z miasta w którym rozgrywa się większość rzeczy, nie ma problemu z wyobrażeniem sobie czy to sadu, czy butiku. Kreacje bohaterek pokrywają się z tym, co znamy z serialu, co oczywiście służy kreskówkowemu klimatowi. Słowa są dobrane dobrze, zdania czyta się płynnie, nie ma tu żadnych udziwnień, nagłych rozciągnięć, czy wstawek, choć jest na tym polu jedna rzecz, którą bym zmodyfikował. Mianowicie, skoro w uczestniczkami wydarzeń są główne bohaterki serialu, czyli klacze, zgrzyta mi trochę forma męska, tj. „spróbowalibyśmy” zamiast „spróbowałyśmy”, „umielibyśmy” zamiast „umiałybyśmy”, „przemierzyli”, zamiast „przemierzyły”. Nie jest to nic wielkiego, choć mnie osobiście rzuciło się w oczy. Pośród postaci, aż do końcówki, gdzie na moment pojawił się Angel, nie było ani jednej postaci męskiej, więc spokojnie można było używać form żeńskich. Mały detal, ale pomyślałem, że nie będzie źle o tym wspomnieć.

 

Z innych rzeczy – zgrabne mrugnięcie okiem ku „Szklanej pułapce”, czyli oficjalnemu tłumaczeniu „Die Hard” właśnie. Z tym, że owa pułapka została w opowiadaniu potraktowana niemalże dosłownie. Kolejny smaczek, dodający całości smaku. Podoba mi się.

 

Kończąc, opowiadania takie jak to, są dobrym powodem, dla którego warto trochę pokopać w dziale z opowiadaniami. Zdmuchując kurz z poszczególnych wątków, można natrafić na takie właśnie krótkie, przyjemne i klimatyczne przerywniki, zapadające w pamięć, przy których można miło spędzić czas, nie tylko przy porannej kawie, czy wieczornym piwku ;) Tekst jest zabawny, lekki w odbiorze, choć zabrakło bardziej wyrazistej końcówki, która by całość podsumowała, „przystemplowała”, może delikatnie potrząsając czytelnikiem. To niezupełnie udało się zrealizować, choć fakt faktem, pomyliłem się w swoich prognozach. Ale ogólnie, jest to dobry tekst, na który warto poświęcić nieco czasu i do którego warto powrócić. Czy polecam? A jakżeby inaczej ;)

 

Pozdrawiam serdecznie!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 years later...

Ale fajną rzecz wykopałem ;)

 

Muszę przyznać, że to bardzo przyjemna, krótka i lekka komedia, oparta na dość klasycznym motywie w postaci opornego słoika. Bo kto z nas nie mocował się  z oporną zakrętką, używając ręcznika, kulania, łomu, czy innych, tajemnych technik prababci? Całość ubrana w dość serialową otoczkę i bardzo zmyślne i zabawne, choć krótkie opisy. Śmiałem się serdecznie, widząc oczami wyobraźni jak AJ okłada słoik szpadlem, czy rzuca nim o ziemię. 

Bohaterki są oddane serialowo prawie przez cały czas bardzo dobrze. Jedynie miałem zgrzyt, gdy Rarity mówi o Rainbow: Dash. 

Cytat

-Dash ma rację!

Moim zdaniem, to akurat nie pasuje do tej postaci Ale to tylko malutki zgrzyt w bardzo klimatycznym przedstawieniu bohaterek. Więc i tu zdecydowanie na plus. 

 

Co zaś do zakończenia... spodziewałem się czegoś innego. Na przykład tego, że słoik ma lewy gwint, albo że Fluttershy polała wieczko wrzątkiem, a potem wzięła przez ręcznik, albo skrytego za drzewem Discorda, z klejem kropelka w łapie. Nie mogę jednak powiedzieć, że mi się nie podobało, by było na swój sposób fajne. Ładnie buduje tu pozycje Fluttershy, pasuje do serialu i jest urocze. Jednocześnie nie rzuca na sam koniec jakąś bombą w stylu: słoik wydmuchany w czeluściach smoczego wulkanu, a pokrywka wykuta przez jaki w podziemnych kuźniach. Po prostu jest takie akurat. 

 

 

Gorąco polecam to odprężające dzieło i cieszę się, że je znalazłem. To przyjemna, lekka komedia na raz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...