Skocz do zawartości

(stico) Poszukiwanie...


PumpkinWave

Recommended Posts

Gryf sprawiał wrażenie, jakoby nie rozmawiał z nikim od dawna. Za nic w świecie nie mogłem przerwać jego wypowiedzi, która na końcu doprowadziła do dywagacji na temat oddziaływania wiatru na cenę lokalnego cydru. Nie dał mi powiedzieć choćby jednego zdania, oczekiwał ode mnie jedynie gestów potakiwania. Błagałem w myślach, żeby pociąg przyjechał jak najszybciej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie pociąg przyjechał, niestety, jaki iż był dosyć pusty, a gryf uznał że jesteś świetnym kompanem do rozmów, postanowił wsiąść z tobą do jednego przedziału. Czekało Cię kilka godzin przytakiwania i słuchania o sztuce kulinarnej, lecz nie byłeś pewien, czy to nie lepsze od bezproduktywnego patrzenia się w okno, gryf przynajmniej ostrzegał Cię, gdzie lepiej nie zaglądać w Manehattanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabawne anegdoty wplecione w wypowiedź podróżnego sprawiły, że udało mi się chociaż na chwilę zapomnieć o moich troskach. Po pewnym czasie udało mi się nawet nawiązać obustronny dialog, mówiliśmy sobie na "ty", polubiłem go. Zapytany o cel wyprawy, początkowo niechętnie, opowiedziałem historię Shyit.

- To dlatego pytałem Ciebie o Growla, podobno podczas jednej ze swoich wypraw spotkał podobnego jednorożca. Muszę sprawdzić te informację, każdy promyk nadziei muszę wykorzystać.

/Chciałbym znać imię gryfa./

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Do zobaczenia zatem!

Moja stacja była następna. Jeszcze chwilę przez okno obserwowałem mieszkańców miasta, którzy przepychając się przez tłum używali ordynarnych wyrażeń. Takiej mieszanki gatunków i ras nie widziałem nigdzie indziej. Patrzyłem na obce mi wielkomiejskie budynki, które wprawiły mnie w osłupienie. Poczułem się nieswojo, wyalienowany od reszty tej społeczności, w której nie wyobrażałbym sobie kiedykolwiek zamieszkać.

Wstałem z siedzenia narzekając na ból pleców po kilkugodzinnej jeździe. Pozbierałem swoje rzeczy z przedziału i wyszedłem na korytarz w oczekiwaniu na najbliższą stację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako pierwszy wyskoczyłem z pociągu. Byłem głodny i zmęczony po podróży, jednak nie chciałem tracić cennego czasu i od razu zacząłem poszukiwanie Growla. Zauważyłem starszego, szarego ogiera palącego fajkę przed jednym z barów. Podszedłem do niego mając nadzieję, że wie gdzie znajduje się zamieszkały przez bizona hotel.

- Przepraszam, panie Starszy! Gdzie znajduje się hotel Bison Steve? To gdzieś w pobliżu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dwie uliczki dalej... - powiedział obojętnie, nadal paląc fajkę. - dosyć rozpoznawalny budynek.

Gdy ruszyłeś w stronę, którą ci wskazał, po chwili zauważyłeś dziwny, jak na te standardy, budynek. Był on dosyć niski, stylizowany zdecydowanie na bizoński namiot. Widać było na nim wielki szyld, na którym widac było uśmiechniętego bizona, oraz napis: "Bison Steve".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wokół budynku przebywały wyłącznie bizony, urządzające sobie schadzkę lub grające w miejscową odmianę kościanego pokera na jednej z wielu pustych beczek po cydrze. Obawiałem się wejścia do środka, przeszedłem dookoła budynek udając, że spaceruję i kogoś szukam. W końcu zdecydowałem się wejść do hotelu i zapytałem portiera o Growla.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skierowawszy się w kierunku pokazanego przez portiera, poczułem ulgę, że już bez większych przeszkód będę mógł spotkać owego bizona. Drzwi z numerem 25. znalazłem bez problemu i zawahawszy się chwilę, zapukałem czterokrotnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli uchyliłem skrzeczące drzwi i od razu buchnął na mnie kłąb tytoniowego dymu. Ostrożnie dostałem się do środka i zapytałem się siedzącej tyłem na fotelu postaci:

- Czy to Ty nazywasz się Growl? Moje imię to Pehios, pochodzę z Ponyville...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem zupełnie zaskoczony słowami bizona, nie sądziłem, że ten dzień będzie przełomowy w moich poszukiwaniach. Usiadłem na wskazanym fotelu i przełykając ślinę odpowiedziałem:

- Tak, bardzo chętnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bizon wstał i podał ci szklankę wody.

- Mam nadzieję, że się nie obrazisz za te skromne warunki, ale takie życie. - powiedział wracając na swoje miejsce. - A teraz posłuchaj, wszystko zaczęło się w Los Pegasus, gdzie miałem nadzieję złapać statek do swojej ojczyzny... - zaczął opowiadać swoją historię niskim wibrującym głosem, co jakiś czas pociągając z fajki. - ... I wtedy widziałem ją po raz ostatni, to było bodajże dwa miesiące temu w Attavie. Tak, ona tam została, ja wróciłem tutaj, mniej więcej tą samą drogą. - zakończył swoją opowieść, po czym wyjrzał za okno. - Robi się ciemno, pozwól że zaproponuję ci nocleg.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez ten czas starałem się zapamiętać wszystkie szczegóły wypowiedziane przez bizona. Mój rozmówca miał naprawdę długą historię do opowiedzenia, zapisałem prawie sześć stron notatnika.

Na propozycję noclegu przystałem, orientując się, że za oknem panuje już ciemna noc i nie pora do szukania kwatery w nieznanym mi mieście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilę chodziłem po pokoju, rozchodząc ból pleców, spowodowany zapewne niewygodnym posłaniem. Nie zamierzałem tu długo zostawać, więc pobieżnie tylko ułożyłem grzywę i skierowałem się do wyjścia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...