Skocz do zawartości

The Pinkamena - Sesja w krainie śmierci: Rozgrywka!


Lemuur

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 280
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Alder doskoczył do swych towarzyszy tak by znaleźć się w zasięgu działania tarczy.

-Nie chcę nic mówić ale...pozycja z której nie można się wycofać to zła pozycja...broń potrzebna nam broń, ogień i woda...podgrzej kamień i oblej go wodą a pęknie...no dobra! ruchy!-Wrzasnął po czym ponownie sprawdził broń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wizja

ruszamy i biegniemy przez kolczaste skały, tą najtrudniejszą drogą. Gargulce pędzą za Nami, natomiast My mamy ograniczony ruch. Rozszarpują Nas jeden po drugim, na drugą stronę przedziera się tylko grupka....

-Czy ktoś użyczy mi miejsca w swoim łbie żebym mogła w spokoju przyjże się naszej sytuacji?? Uważajcie wizja może się sprawdzić...-krzykneła coraz bardziej wzburzona klacz

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O cholera! Gargulce! - krzyknąłem. Nożem im nic nie zrobię, a i krwi z nich nie wyssę, jeśli nie chcę oberwać jak Shadow to pora się teleportować w jakieś bezpieczne miejsce, tylko kurde gdzie? - pomyślałem po czym rozejrzałem się po okolicy. Chmmm... chyba w okolicach wozu tej całej kucykosyreny będzie najbezpieczniej - stwierdziłem i przystąpiłem do teleportacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edit:

Dodanych zaledwie parę słów - po poście, w którym żadne nie zostało wypowiedziane. To właśnie, jak mniemam, sytuacja, o której wspomniał Lemuur, zezwalająca na niewielki ,,dodatek". I nic poza tym... drogie kuce, ten post jest przykładem tego, co rozumiem pod tymi słowami:

Rozmowy... Faktycznie, jest to wyjątek. Można normalnie reagować i odpowiadać, myślę, że nawet można w tej kwestii dopuścić kilka postów, ale tylko pod warunkiem, że nie jest ich za dużo, nie rozwijają czynności z pierwszego posta, no i mieszczą się w tych 30 sekundach.


Partnerki ślepej słysząc słowa - czy to ze strachu, czy oburzenia, Poll uznał, że może odpowiedzieć. Z racji tego, że stał poza centrum wydarzeń - czy raczej w stosunkowo bezpiecznym jego punkcie, czytaj: w syrenim taborze... oraz tego, że w sumie znajdował się niedaleko tejże klaczy - bah, wszak dopiero co wraz z nią odczuł skutki bolesne wylecenia ze środka transportu samobieżnego...

-Nie mam nic naprzeciw. - rzekł doń spokojnie. Dopiero teraz bowiem zrozumiał o cóż Jej chodzi. Jej pierwsza wypowiedź z lekka go skonfundowała... - Czy chcemy wiedzieć, jaka to wizja? - spytał, nie posiadając tej niesamowitej umiejętności czytania w cudzych myślach.

Mm... jakoś nie żałował tego ostatniego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Już ja się domyślam jaka to wizja. Zapewne niezbyt miła... - Powiedziałam cicho sama do siebie. Spojrzałam z zaniepokojeniem na Anaida. Patrzyła jak przez jego ciało przelatywały pojedyncze, zagubione liście. Podeszłam powoli do niego. Próbowałam położyć kopytko na jego ramieniu, lecz nie bardzo się to udawało.

- Czy... da ci się jeszcze jakoś pomóc? - Spytałam go cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam na niego smutno. Nie potrafiłam mu pomóc, nie znałam się na takiej magii. Mój róg ciągle żarzył się potężnie mocnym światłem.

- Jeśli tylko istniałby jakiś sposób, w jaki mogłabym ci pomóc... - Szepnęłam z nadzieją, że mogę mu jakoś pomóc. - Znam się na magii światła, śniegu i lodu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie mogę pozwolić aby coś ci się stało. Nie po tym co przeszłaś- wyjąkałem

Zaklęcie odbierało mi resztki sił. Czułem jednak niesamowitą lekkość. Jakbym odrywał się od ziemi. To było niesamowite.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacząłem się zastanawiać że sami nie damy sobie rady z gargulcami. Postanowiłem zrobić coś co nie robiłem od wielu lat. Nadal będąc w swojej stworzonej kościanej zbroi zrobiłem wielki kolec na końcu jednego z kopyt po czym wbiłem go w ziemię. Ponownie mówiłem w języku umarłych, tym razem zdawało się jakbym mówił to do kogoś kto jest bardzo daleko

*Tłumaczenie języka umarłych*

-Wiem że tam jesteście! Wiem że mnie słyszycie! Duchy Silent Barow! Pomóżcie mi tak jak ja wam pomogłem znaleźć wieczny spoczynek! Obiecaliście mi to! Że kiedyś spłacicie ten dług! Dziś możecie spłacić pierwszą połowę! Przybądźcie i pomóżcie mi i moim towarzyszom zniszczyć kamienie bestie zwane gargulcami byśmy mogli dalej iść po duszę którą musimy ocalić! Przybądźcie! Z imię Silent Barow!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak nie potrafiłabym mu pomóc, jednak miałam nadzieję że powie, co mogłabym dla niego zrobić. Spojrzałam na Shadow'a.

- Cokolwiek mówi, mam nadzieję że się mu uda... - Szepnęłam. - Kiepski początek wyprawy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupa kucyków ukrywała się za obalonym parawanem, nie byli to jednak wszyscy... Garstka bohaterów wciąż trzymała pozycje z przodu, usiłując niszczyć bestie i ratować rannych. Likwidacja potworów nie była jednak łatwa, otaczała je bowiem potężna, kamienna skorupa, dzięki której nawet po silnym powaleniu na ziemię gargulec po prostu podnosił się i kontynuował atak. Ciężko stwierdzić, czy na ich ciałach pojawiały się choćby zadrapania. Drużyna jednak dzielnie trzymała swą pozycję, kryjąc się pod barierą, która choć dawała im doskonałą osłonę, powoli słabła pod naciskiem bestii.

Na szczęście liczebność napastników malała, latające bestie po prostu odlatywały. Ciężko jednak stwierdzić, czy była to dobra wiadomość, bowiem okazało się, że zmieniają pozycję, by zaatakować Abyssala. Odważny kuc ciskał w gargulce kamieniami, by zwrócić ich uwagę na siebie. Udało mu się, miał teraz za sobą 8 z 12. potworów. Co zamierzał jednak zrobić dalej? Ukrył się w cieniu, nie mógł pozostać tu na długo, kamienne stwory wyglądały na istoty obdarzone całkiem dobrą percepcją, a bohaterska śmierć nie była zapewne częścią jego planu...

W całym zamieszaniu nikt nie zauważył zniknięcia Pinkameny, która teraz, uzbrojona wyłącznie w tasak rzuciła się ze skały na jednego z gargulców. Różowa klacz musiała zwinnym ruchem zakraść się i... Z drugiej strony musimy także pamiętać, że drzemała w niej stara, dobra Pinkie, więc... Po prostu rzuciła się na gargulca z powietrza. Jak tego dokonała? To już wie tylko ona...

Całej sytuacji towarzyszyła piękna pieśń, grana przez Vivaciousa, która zdawała się dodawać sił rannemu Shadowowi. Nekromanta pomimo swej rany, przy wsparciu barda potrafił wytworzyć pancerz z kości, który osłaniał go przed atakami bestii. Jego rana wciąż krwawiła, jednak przy muzyce krwotok wyraźnie zwolnił. Białogrzywy nie zamierzał jednak na tym poprzestać, korzystał jak tylko mógł z darowanego mu wzmocnienia i postanowił wezwać dusze, które niegdyś obiecały mu pomoc. Wtem znikąd pojawiło się stado przezroczystych kucyków, które ruszyło w zwartym szyku na kamienne gargulce. Duchy zmarłych zdawały się unosić w powietrzu i zadawać obrażenia dziwnego typu, ponieważ pomimo silnego pancerza gargulce natychmiast ulegały destrukcji. Pinkamena mimo, że znalazła się w samym środku tabunu, nie ucierpiała, spadła po prostu na ziemię. Pozostały tylko 2 stwory, które zdążyły oddalić się już na tyle, by uniknąć szarży... Stwory te poszukiwały właśnie Abyssala. Mimo pieśni, zużycie na raz tak dużej ilości mocy było dla Shadowa ogromnym wysiłkiem, dlatego kuc stracił przytomność. Nie było wątpliwości, że potrzebna mu szybka pomoc.

Podsumujmy więc... Warunki klimatyczne nie były dobre - silny wiatr, szalejące wokół światełka (dusze?), które zdawały się być w tym świecie chyba częścią klimatu i towarzyszące temu wszystkiemu ciemności, rozświetlane jedynie rogami dwóch utalentowanych jednorożców. Grupa utrzymywała pozycję przy brzegu, na skraju ogromnej ziemi. Z jednej strony, otaczała ich szybko rozprzestrzeniająca się ściana ognia, z drugiej zakrywał obalony parawan. W dodatku skryci byli pod barierą ochronną, która słabła. Niektórzy byli na tyle odważni, by wyjść zza osłony i walczyć na otwartym polu. Wśród nich był obecnie nieprzytomny Shadow, zbierająca się z ziemi Pinkamena, oraz Abyssal, który skrywał się w cieniu, odciągając w tym czasie od drużyny 2 pozostałe przy życiu gargulce. Ląd, na którym się znajdowali podzielony był na dwie "ścieżki". Pierwsza z nich wiodła poboczem góry, zza której wyleciało stado potworów. Druga prowadziła przez otwarty teren, gdzieś w dół. Pozostałą część otoczenia stanowiły ostre, nierównomiernie ułożone skały, które zdawały się być niebezpiecznymi terenami. Biorąc pod uwagę panujące tu warunki można by rzec, że grupa miała chwilę spokoju, jednak nikt nie wiedział, jak długo ten spokój się utrzyma...

- Ugaście ten pożar i pomóżcie Shadowowi! Proponuję chwilę odpoczynku, musimy ustalić, którą drogą ruszymy i zliczyć grupę, brakuje chyba kilku kucyków... - Pinkamena przemówiła, gdy już pozbierała się z ziemi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Abyssal zauważył, że przy życiu pozostały już tylko dwa stwory. Najwyraźniej nie zauważyły go jeszcze w ciemności. Postanowił więc skorzystać z prostej sztuczki- podniósł kolejny, większy kamyk z ziemi i cisnął nim jak najdalej, mając nadzieję, że łoskot towarzyszący uderzającemu o ziemię głazowi odciągnie uwagę gargulców.

Odczekał kilka sekund, a następnie rzucił się galopem w stronę towarzyszy, będąc w gotowości do wykonania błyskawicznego uniku w razie jakby potwory chciały go zaatakować.

Starał się biec jednocześnie cicho i szybko, ale był gotowy zmienić kierunek, gdyby zauważył, że gargulce wciąż go ścigają- nie mógł przecież sprowadzić ich do swoich zmęczonych i rannych towarzyszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie mam już sił-wyszeptał Anaid i padł na ziemię.

Tarcza nad powozem momentalnie zniknęła.Chciał wiedzieć co się stało z innymi i czy dla Travelly nie stało się to co jemu.Widział jak Abyssal odwraca uwagę gargulców i chciał mu pomóc. Ale zaklęcie tarczy było zbyt wyczerpujące dla małego jednorożca. Przyjrzał się sobie. Był przeźroczysty. Przez jego ciało przelatywały liście. Zaklęcie było tak wymagające że wchłonęło jego materialną powłokę i zostawiło tylko iluzję jego wglądu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem nieprzytomny... ale mój umysł był aktywny... zacząłem śnić... nienawidziłem śnić... bo wtedy spotykałem te dwa przeklęte diabły... Ignis Dark... i Veritas Dark... alicorny które były początkiem mojego rodu...

Pierwszy odezwał się Ignis... pan ognia i zniszczenia...

-Jesteś żałosny, tyle wysiłku na marne. Używasz armii Silent tylko po to by ocalić parę kucyków? Żałosne. Jak długo się już odradzasz? 9 czy 10 lat? To smutne, ciągle starasz się odtworzyć swoją siostrę ale nie potrafisz odtworzyć samego siebie... jakie to uczucie wiedząc ze jesteś tylko klatką? Twój umysł nas więzi ale ty nie możesz uwolnić samego siebie... to takie zabawne

Teraz odezwał się Veritas... pan śmierci i ciemności

-Nie rozumiem cie, armią Silent mogłeś chyba nawet zniszczyć pół Equestriańskiej armii... a ty ją wykorzystujesz dla paru kucyków by chronić ich przed paroma gargulcami... to nie poświęcenie... to głupota. Jesteś niczym Shadow... jesteś tylko pustą powłoką która więzi cząski dwóch alicornów którę chcą ponownie władać tymi ziemiami. Gdyby nie świat umarłych... może nawet udało by się nam cie na chwile opanować...

Walczyłem z myślami... nienawidziłem ich... chciałem by zamilkli

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Gdy tylko Travelly zobaczyła, co się stało z Anaidem, natychmiast przerwała zaklęcie. Była tak osłabiona, że ledwo stała i ledwo mówiła. Podeszła do Anaida i powiedziała słabym głosem: *Wiem, że nie mogę zbytnio pomóc, ale chcę wiedzieć jedno: nie umrzesz...prawda? *Klacz nie mogła już stać. Usiadła więc przy ogierze i łzy same zaczęły płynąć z jej oczu. Bardzo polubiła tego młodego jednorożca. Bardzo chciała pomóc ale sama nie miała siły, poza tym umiała tylko lewitować przedmioty no i oczywiście bardzo dobrze znała magię światła. Ale żadne z tych zaklęć nie mogło pomóc. Jej róg zgasł już całkowicie i zrobiło się ciemniej.*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-O to się nie martw-wyszeptałem-Muszę tylko odpocząć. Sama też odpocznij. W tym samym momencie zapadłem w sen.

Śniło mi się gwieździste niebo. Było takie piękne. Nagle obok mnie pojawiła się Księżniczka Luna. Uśmiechała się do mnie i pogłaskała mnie po grzywie. Odwzajemniłem uśmiech i zauważyłem coś jeszcze. Że znajdujemy się w powietrzu. Myślałem że za chwilę spadnę. Jednak byłem w nim zawieszony. Nagle Księżniczka powiedziała:

- Mój mały,biedny głuptasku. Jak dobrze znów cię widzieć.Ale dziwię się że w takiej sytuacji. No więc wiem co tam się stało. Cieszę się że pomogłeś przyjaciołom i że poświęciłeś swoje zdrowie dla uchronienia Travelly przed skutkami wyczerpania energii. Ona bardzo dużo przeszła. Każdy jej sen jest koszmarem. Wiem co mówię. Ale wracając do sprawy wiem co ci się stało. Jest to bardzo dziwny proces opisany tylko raz przez Starswilla Brodatego który ujrzał go na swoim kuzynie. Dokładnych efektów nie znam ale wiem że były one wspaniałe. Musisz wytrzymać. Ciało powinno niedługo z powrotem się zmaterializować. Tym czasem daruję ci moje błogosławieństwo.

Skończywszy swój monolog podeszła do mnie i pocałowała w sam środek czoła. Od razu poczułem się lepiej.Obudziłem się ze snu i zobaczyłem że Travelly nie czuje się dobrze. Zamierzałem jej pomóc na tyle na ile zdołam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podbiegłam do Shadow'a. Był nieprzytomny. Był też doskonałym celem, ale oba gargulce odleciały kawałek dalej do Abyssala. Uklękłam na kolanach i sprawdziłam czy nic mu nie jest. Spojrzałam jeszcze kątem oka na Anaid'a, który nadal był przezroczysty. W większym niebezpieczeństwie był jednak Shadow, więc to mu w pierwszej kolejności pomogłam.

- Nic mu nie będzie... - Szepnęłam cicho sama do siebie. Mój róg który do tej pory nadal rozświetlał otoczenie, przygasł znacznie, ale jednak dawał tyle światła bym widziała gdzie idę. Spojrzałam dziękującym wzrokiem na obu ogierów, którzy pomagali mu.

~ Trzeba zająć się tym pożarem. ~ Pomyślałam. Znałam wiele zaklęć związanych z moim znaczkiem, ale raczej nie na tyle mocnych by ugasić tak wielki ogień. Położyłam Shadow'a i zbliżyłam się do płomieni. Niestety nie potrafiłam posługiwać się magią wody, która idealnie by tu pasowała. Światło z mojego rogu już doszczętnie zgasło, ale za to rozbłysł on delikatną mgiełką, pojawiającą się przy wykonywaniu jakiegoś czaru. Zacisnęłam oczy i przymusiłam się z całej siły. Chciałam wykonać jedno z trudniejszych zaklęć, które szybko powtórzyłam przez wejściem do tego świata. Zaklęcie miało za zadanie przywołać malutką śnieżycę, po to by ugasić te płomienie. Nie wiedziałam czy starczy mi siły, dużo energii zajęło mi rozświetlanie drogi moim rogiem. Moje kopyta z wysiłku wbiły się w ziemię, a na czole pojawiły się krople potu. Przez pamięć mignęły mi ostatnie wizje rodziców, ale nie mogłam teraz o tym myśleć, musiałam im wszystkim pomóc.

~ Oby zadziałało! ~ Pomyślałam w duchu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuję się troszeczkę ignorowany... wraz z Vivaciousem przenieśliśmy Shadowa w zasięg tarczy abym mógł go opatrzyć a tu się nagle okazuje że pozostał on na swoim miejscu... Fail? Ale trudno zrobię to jeszcze raz.

...................................................

*podchodzę spokojnie do Shadowa i zaczynam opatrywać mu ranę* Wyjdziesz z tego, tylko lekkie zadrapanie *pocieszyłem go* Pinkemena ma racje lepiej rozbijmy tu obóz trzeba naradzić się co dalej a poza tym Shadow, Travelly i Andai muszą odpoczywać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poll Nurdoo zza bezpiecznej swej przystani nie wychylał się. Miał biec po Shadowa? On, ledwie chodzący? Naaah...

Nie wiedząc jeszcze cóż to konkretnie zamierza uczynić stojąca nieopodal jednorogini, lecz widząc jej skupienie oraz słysząc słowa Pinkameny - domyślił się, że chodzi jej o tę konkretną czynność...

Przeszło mu przez głowę, że być może wystarczyłoby to zasypać ziemią... niemniej jednak, uznał, że na tego rodzaju sugestie jest już trochę późno. Rzekł jedynie szybko:

-Zostaw, proszę, choć trochę tego ognia. - I tu już wyjaśnił nieco wolnej: - Przyda się, jeśli istotnie zostaniemy tu na dłużej... oraz jeśli trzeba będzie wypalić ranę Shadowa.

- pomyślał, nie dostrzegając w pobliżu zbyt wielu drzew.

Skupił się na dwojgu pozostałych gargulców, uznając, że winien to uczynić, skoro reszta jest nieprzytomna, niezdolna do walki wystarczająco lub w ogóle, zajęta, bądź po prostu zapomniała o niebezpieczeństwie z racji przybycia do tego kotła mlecznych kucoduchów...

Tym razem jednak zastosował inną metodę. Zdecydował się obdarować je czymś ze swego bogatego arsenału. Z pierwszym podzielił się zaburzeniami błędnika - odpowiadającego za równowagę... zastanawiając się jak latający stwór poradzi sobie z w tym, skoro Poll - nawykły do tego - miał problemy nawet z chodzeniem.

Drugiemu natomiast przypadła w udziale magiczna choroba skóry... sprawiająca bardzo dokuczliwe swędzenie... zastanawiał się jak biedny gargulec zmierzy się z tą przypadłością, skoro tak potężny pancerz otaczał jego wnętrze...

Jednorożec ten jeszcze przed chwilą miał sporą ochotę się podrapać w co najmniej paru miejscach...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuję się troszeczkę ignorowany... wraz z Vivaciousem przenieśliśmy Shadowa w zasięg tarczy abym mógł go opatrzyć a tu się nagle okazuje że pozostał on na swoim miejscu... Fail? Ale trudno zrobię to jeszcze raz.

.

Nie do końca. Właściwie to powstrzymałem Cie od przeniesienia Shadowa. Wiedziałem, że Wiej sobie poradzi. I nie myliłem się. Początkowo na ciele miał tylko jedną, zdaje się niegroźną ranę. Nie potrzebował Medyka.


Vivacious zlatuje na dół i rozgląda się wokół. Gargulcami się zajęto. Shadowa opatrują. Kilka osób śpi. Spoko.

- Widzę, że zostaniemy tu na dłużej. Ogień jest, ale sam zgaśnie. Czy ktoś mógłby mi pomóc zebrać drewno na ognisko? Śpiący nie powinni się wychłodzić. Przenieście ich koło ognia, jednak trzeba uważać żeby płomienie się nie rozniosły. Trzeba ich też osłonić od wiatru. Można by użyć wanny, zawsze jakaś osłona. Doktorze, ile zajmie opatrzenie i ocucenie Shadowa? -

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czułem że towarzysze mnie przenieśli... ale nie wiedziałem gdzie...

Ponownie odezwał się Ignis

-A co mi właściwie szkodzi... ty spisz... a w snach ja i mój brat Veritas jesteśmy panami kiedy twój umysł jest słaby... teraz jest słaby na tyle by nawiedzały cię nasze koszmary. A więc... NIECH SIĘ STANIE OGIEŃ!!!

Wcześniej w tym się wokół mnie była ciemność... teraz wokół mnie było płonące miasto... to było Silent Barow... w dniu swojej zagłady. Widziałem jak wszyscy się palili... Ogiery... klacze... źrebięta... wszytko... Nagle Ignis złapał mnie swoją lewitacją która sprawiała że im dłużej w niej jesteś tym większy ogarnia cię od niej ból i zaczął mnie dusić.

-A teraz... pora cię trochę przypiec

Ignis uczynił to co mówił... ogarną mnie piekielny ogień którego nie mogłem powstrzymać... palił mnie... wiecznie... ilekroć "umierałem" odradzałem się niczym feniks ale Ignis nadal mnie trzymał przez co nadal mnie palił.

Moje ciało całe zdrętwiało. Wyszły mi żyły na szyi, zęby miałem zaciśnięte... skręcałem się z bólu... to nie był ból fizyczny... to był ból umysłu... najgorszy dla mnie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca. Właściwie to powstrzymałem Cie od przeniesienia Shadowa. Wiedziałem, że Wiej sobie poradzi. I nie myliłem się. Początkowo na ciele miał tylko jedną, zdaje się niegroźną ranę. Nie potrzebował Medyka.

W takim razie musiałem tego nie zrozumieć :flutterblush:. Ale teraz wszystko jasne.

............................................................

Opatrzenie jeszcze tylko z minutę ale z ocuceniem będzie gorzej, ma chyba jakieś wizje czy co. *odpowiedziałem Vivaciousowi* Nie poddawaj się synu *powiedziałem cicho do Shadowa*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...