Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

(mały offtop:

Arceus, Wiktor i Nick stali właśnie na brzegu jeziorka.

czemu mnie jest dwóch? xD tak wiem miało być "Atlantis")

 

Nick nie miał za bardzo ochoty na rozmowy zwłaszcza z kimś kto zasugerował aby go zabili. Ponownie wywrócił bezradnie oczami i pogrążył się w smutku "no teraz jeszcze gadać będą, a ja będę musiał ich wysłuchiwać, nawet tego mi nie oszczędzą, mus to mus trzeba to przeczekać." Pomyślał i z uśmiechem zamknął oczy. Odpoczywał, i tak teraz nic lepszego ze sobą nie zrobi. Chociaż... mimo biernej postawy przysłuchiwał się ewentualnej zwłaszcza wypowiedziom czarnoksiężnika. 

(bezradność lvl hard)

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis rozejrzał się po jaskini po czym krzyknął  tak aby było słychać w tej sali: -Jest tu kto-. Po czym odwrócił się w stronę nieoczekiwanych gości lecz ich widok go nie zdziwił tylko lekko zaniepokoił ale teraz miał coś innego do roboty.Podbiegł do Golema i zaczął go starannie oglądać a po chwili już używał zaklęcia naprawczego gdyż zauważył uszkodzenia w pancerzu a które powinny zniknąć przed następną bitwą.Starał się żeby było jak najlepiej i jak najszybciej gdyż czas się liczył i nie mógł sobie pozwolić na drobny błąd,nie teraz gdy są tak blisko zwycięstwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Thermal szybko w myślach rozważył wszystkie za i przeciw. Słowa Yellowa pozwoliły mu spojrzeć na jego plan z nieco innej strony. I z tej strony jego niedawny pomysł nie jawił się jako dobry. Szczerze powiedziawszy, uważał, że równie wielkie szanse miałby wychodząc z smoka i pieśnią na ustach szarżując na pozycje podmieńców. Ale nadal kusiło go, by spróbować czegokolwiek. Czegokolwiek, co może mieć choćby minimalną szansę powodzenia.

 - A gdybyśmy... Yellow, czy jesteś zdolny wspierać innego kuca w jego czarach. W kontroli wielkiej mocy i operowania nią? Wspomóc mój umysł w czynieniu magii? - zapytał się, lądując w pobliżu jednego z ocalałych wagonów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nick nie miał co prawda ochoty na rozmowy. Mimo to pełnym pogardy wzrokiem spojrzał na Maskeda. Wycedził jedno przepełnione pogardą słowo "tchórz" skierowane bezpośrednio do czarnoksieznika. Wiedział że jeśli go zdenerwuje nie będzie w stanie się ocalić. Więc nikłe światełko na jego rogu i CMie mogło wyglądać jak beznadziejna próba ratunku jednak nie takiego ratunku jak można by przypuszczać. Albo po prostu Masked nie da się sprowokować a podmieniec sobie ulży.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarnoksiężnik wyprostował się górując wzrostem nad kucami. Jego oczy świeciły wciąż czerwienią po rzuconym chwilę wcześniej zaklęciu i omiatały salę jak i napotkane osoby swym lodowatym spojrzeniem. Wszystkie mięśnie na ciele czarnoksiężnika napięły się, a ten powolnym ruchem i z wielkim dostojeństwem obrócił się ku kobiecie.

 

-Nie życzę sobie takich stwierdzeń, nie po to tu jesteś, a to najszybszy sposób podróżowania. Szczególnie że na główna salę zmierzają wojska wroga...

 

Wtedy to powolnym krokiem wyszedł z wody, podając jednak rękę kobiecie by jej dopomóc, choć raczej nie robił tego z największą ochotą, jak gdyby obawiając się czy owej ręki zaraz nie straci. Gdy Masked tylko stanął na suchym lądzie, beznamiętna maska skrywająca jego oblicze jakby ożyła. Czarny uśmiech zdawał się tak rzeczywisty, a krwawe łzy płynęły potokami znikając gdzieś u dołu, wtedy to ponownie rozbrzmiał jeszcze bardziej niż poprzednio wywyższający się głos mężczyzny.

 

-A więc mierny magiku, nie radzisz sobie nawet z pozbyciem się pluskwy i pasożyta, żywiącego się na twym gatunku, a ponadto będącego parszywym szpiegiem. Okazujesz się słabszy niż mi się kiedykolwiek wydawało. Smuci mnie to. Przecież trwa wojna, długo nie pożyjesz jeśli nie będziesz w stanie zabić, choć prawdę mówiąc chętnie bym się posilił, więc twój "więzień" może mi niedługo posłużyć. Nie martw się jeśli nie przeżyje, a wnioskujesz że może mieć ważne informacje, zawsze mogłeś zwrócić się do mnie, przecież prócz czarnej magii, jestem również nekromantą. -Powiedział z dumą ujawniając informację której Atlantis mógł nie znać, a wiedział że zapewne nie będzie dla niego nader miła. - Zawsze mogę zamknąć marne ochłapy duszy tego pasożyta w ciele byś mógł go nawet pośmiertnie przesłuchać, jednak nie po to tu przybywam.

 

Mag zwrócił wzrok ku podmieńcowi, a zza maski widać było jedynie zimną czerwień jego oczu i dwie źrenice zwężające się w cieniutkie szparki, tak nie podobne do oczu kucy czy alchemika, a tak przypominające oczy samego Arceusa. Jednak mag nie zwrócił się do podmieńca, nawet go nie tknął uważając że jest to zbędne, a jedynie wypowiedział parę słów prostej inkantacji. Następnie wzrok Maskeda powędrował na Wiktora, jednak głos jaki wydobył z siebie mężczyzna nie był głosem ludzkim czy kuczym. Był pełen groźby, bólu, strachu, ale i mocy, potęgi i siły oraz stanowczości. Mowa której używał Masked była przerażająca, zdawało się że nawet dla niego samego, choć nie okazywał tego po sobie. Była niezrozumiała, jednak Wiktor mógł zrozumieć każde z wypowiedzianych słów, a mag światła doskonale wiedział co to była za mowa... Mowa demonów, mowa piekła, język potępionych...

 

-Witaj demonie, wież że mnie słyszysz mimo że przemawiam do twego żywiciela. Tym razem nie chcę uczynić ci krzywdy, a może nawet zechcę zawrzeć z tobą układ. Potrzebna mi twoja wiedzą, odpowiedz więc na moje wezwanie, jednak tylko w mowie, być nie objawiał teraz swej osoby...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis rozpoczął naprawę swego konstrukta nie specjalnie zwracając uwagi na Maskeda. Jednak znacząca obelga dotarła do uszu błękitnego ogiera, raniąc jego dumę. Jednak nie przeszkodziło to w załataniu golema. Liczne wgniecenia i rysy były wypełniane magią i naprawiane. 

 

Ane , gdy czarnoksiężnik odezwał się do niej odparła dość stanowczo:

- Nie przesadzaj już, próbowałam jakoś rozluźnić atmosferę... no cóż w każdym razie przepraszam, jeśli Cię uraziła moja nie do końca przemyślana docinka. 

Kobieta chwyciła rękę Maskeda, kończąc już trochę ciszej zdanie. Ten poczuł jej delikatny dotyk, a zarazem zdał sobie sprawę, że nie potrzebowała niczyjej pomocy, aby wyjść z jeziora. Jej nogi były najwyraźniej dużo silniejsze niż na to wyglądały.

- W każdym razie jednak nie traktuj mnie jak kogoś Ci podległego. Jestem tu jako Twoja partnerka i pomoc, a nie sługa. Może nie przywykłeś, aby innych traktować na równi z sobą, ale ja nie mam zamiaru być popychadłem. - ta wypowiedź była już nie tyle ostrzejsza, co dobitna i nie pozostawiająca złudzeń, że Ane nie jest z tych kobiet, które podporządkowywałyby się byle komu. Gdy to mówiła jej oczy w głębi mocniej zaświeciły na czerwono.

 

Masked miał chwilę na przemyślenie tego co usłyszał, zanim odezwał się do demona. W oczach Wiktora nagle zaszłą jakaś zmiana i na jaw wyszła dzikość, a jego włosy zaczęły falować. Ogier otworzył usta, z których wydobył się długi i złowrogi pomruk, Masked słyszał w nim wypowiadane słowa:

- Witaj magu, któryś już kilkakrotnie próbował mnie wywieść w pole. Do tej pory nasza współpraca miernie się układała, więc dlaczego twierdzisz, że ci pomogę, a raczej powinienem zapytać co w zamian dostanę?

 

Chwilę później znów odezwała się Ane:

- Nie znam waszych podziemi, ale chyba powinniśmy ruszyć na wroga, albo się przygotowywać, a nie stać tak i patrzyć się na tego podmieńca. (tu wskazała Nicka)

 

Potężny złoty smok wylądował na peronie. Rebelianci w jego bliskiej obecności zachowywali się dziwnie, niektórzy coś szeptali, inni drżeli z przerażenia, a jeszcze inni wiwatowali. Wszyscy poganiali niedobitki changelingów, zabezpieczali materiały, ale ogólnie dworzec opustoszał. Podczas lądowania Thermal zauważył, że brama została zdobyta. Teraz armie rebeliantów podążały ku bardziej centralnym dzielnicom miasta, a część wracała w kierunku zejść do podziemi. Yellow zastanowił się nad pytaniem ogiera i odparł:

- No cóż oczywiście, że jestem w stanie wspomóc magiczne zdolności ogiera, jednak jest to mniej efektywne, niż gdybym sam korzystał z tej mocy. Jednak technicznie jest to możliwe, co więcej mamy w koszarach trochę innych magów, którzy choć słabsi też mogą kogoś wspierać, tylko po co, masz jakiś kolejny pomysł jak wykorzystać dużą moc? 

 

Tymczasem w sąsiednich komnatach Poison i jego oddział został ponownie zaatakowany. Tym razem changelingi uformowały kolumnę i szczelnie osłoniły się tarczami. Mag krwi posłał im kolejną kulę ognia, wybuch odrzucił dwóch w tył i pogruchotał im tarcze. W tym momencie wystrzelili dwaj kusznicy rebelii, raniąc innych stojących dalej, jednak marsz się nie załamał, a straty wroga były niskie, cała chmara changelingów wlała się do komnaty. Rebelianci zwarli się z podmieńcami, jednak ich początkowy zapał ostygł, pod gradem ciosów, przeważającego wroga. W końcu nad zgiełkiem uniósł się głos dowódcy:

- Ustawić się w mur przy wejściu, wy trzej! jazda, jazda, reszta odwrót! Chodź, ty ze mną! Razem, za Eque...

 Głos w gardle dowódcy zamarł, gdy czarny miecz przeszył mu pierś. Stojące obok ogiery powstrzymywały nawałę jeszcze przez kilkanaście sekund, przez które Poison i czterech innych zdołało uciec do dalszych jaskiń. Pozostali zginęli, na dodatek za długim korytarzem słychać było przegrupowujący się oddział changelingów. Poison stracił sześciu ludzi, w tym pomocnika w dowodzeniu. Został mu jeden kusznik i pomniejszająca się odległość pomiędzy główną salą. Nagle czarodziej usłyszał pytanie jednego rebelianta. Jego głos był drżący i niepewny, a na twarzy widać było świeżą krew.

- Co teraz mamy zrobić sir?

 

W tym momencie do głównej komnaty wbiegł niczym wiatr Rebon, Lenitha, MT i Pokemona (jeśli kogoś pominąłem, kto biegł od dworca, to przepraszam i też tam biegnie z nimi)   ujrzeli Atlantisa, Maskeda, wielkiego niebieskiego golema, Wiktora i Nicka przy jeziorze oraz opustoszała jaskinię. Śpiesznie zaczeli schodzić po drabinach, mając nadzieję, że od znajomych magów i żołnierza dowiedzą się gdzie dokładnie jest wróg.

  

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jednorożec przetrawił słowa jednorożca. Chwilę się nad nimi zastanawiał. Wraz z postępem myśli, wyglądał jakby jego umysł odchodził gdzieś daleko.

 - Dworzec płonie. Piękne miejsce, które z pewnością było świadkiem wielu wydarzeń ważnych i dla całej Equestrii, jak i zwykłych kucy, umiera. Umiera przez śmierć, jaką podmieńce przywiozły w wagonach. Yellow! - wykrzyknął Thermal rozgorączkowany. Byłą to wielka odmiana w porównaniu do wcześniejszej, nieobecnej postawy. - Ugaśmy je! Ale nie niszczmy tej energii. Nie sprawiajmy, że spłonął on na darmo! Obróćmy grzechy podmieńców przeciwko im samym! Zbierzmy energię i zaprzęgnijmy ją do zniszczenia tej czarnej, żywiącej się miłością zarazy, która opanowała Canterlot i Equestrię! Zniszczmy te wagony śmierci i zaprzęgnijmy każdy płomyczek przywieziony przez podmience do walki z nimi!

 I choć mówił do Yellowa, z wzrokiem skierowanym w jego stronę, z uśmiechem i ekscytacją która mogłaby porwać tłumy, wzrok miał wbity w próżnię za swoim rozmówcą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszym odruchu Nick zamierzał dać kobiecie wyraz podmieńcej nienawiści le po namyśle uznał że musi się zgodzić z rebeliantką. Bądź co bądź ale nie lubił jak się na niego gapią. Sapnął ponuro, a jednak z drobną ulgą. Zaczął się zastanawiać co z nim zrobią, bo pewną rzeczą było że nie zostawią go tu samego z poleceniem "zostań tu". Na pewno dadzą mu jakiś kąt gdzie trochę pobędzie, później zapewne przesłuchanie, jedynego pytania jakiego się spodziewał to pytanie o miejsce przetrzymywania księżniczek, na co mu to wiedzieć? gadał o tym z królową? po co miał by o tym dyskutować? nie wiedział tego. Działając solo nie wie nawet czy w Equestrji są inni wywiadowcy więc i tego nie powie. z każdą kolejną myślą, z każda próbą odgadnięcia zamiarów rebeliantów wobec niego w Nicku narastało uczucie niepokoju, zaczął przypuszczać że nie chodzi o informacje ale o przykładną karę. Nick zmartwił się trochę, ale zakrył smutek ziewnięciem w czasie którego pokazał kły, mlasnął kilka razy i po pozbyciu się tego co cisnęło mu się na usta mógł się w spokoju zdrzemnąć. Zapewne obudzą go rzucając nim o podłogę ale dobre i te kilka minut.      

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis przyglądał się jak jego konstrukt wraca do swojej dawnej postaci jednak w czasie całego procesu uwierały go słowa które zresztą były strasznie drętwe niczym ten nie rozważny i nie dość rozgarnięty mały magik Masked.Kiedy tak stał i poprawił swój twój podeszła do niego Pokemona która zaczepiła go i spytała się a Atlantis odwrócił się i odezwał: -Mówisz w dużym skrócie.Właściwie dopiero co wróciłem z zamku i jedyne co się wydarzyło to że przybyła ta dziwna osoba z Maskedem i to że zbliżają się tu podmieńcy a poza tym nic więcej.- Zrobił małą przerwę w czasie której zastanawiał się co powiedzieć i po chwili wrócił na ziemie,mówiąc dalej :-hmmmmmmmm,chcesz wiedzieć coś więcej-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna nie zwróciła większej uwagi na fioletową klaczkę która prawie na nią wpadła. Chodząc po jaskiniach pomyślała że może poszuka czegokolwiek w mniej uczęszczanych pieczarach.

 

Idąc usłyszała niewyraźnie rozmowę. Skierowała się w stronę dźwięków. Gdy doszła do przejścia do większej groty zauważyła tam grupkę osób. Schowała się trochę zdenerwowana. Jak zobaczyć kto tam jest bez ryzykowania zauważeniem i ewentualnym alarmem? Chwila... Sufit! Z góry mało kto się spodziewa. Chyba że się ktoś spodziewa kogoś kto się ukrywa. Wskoczyła na sklepienie i powoli poszła po stropie do przejścia do sali aby zobaczyć kto się znajduje w pomieszczeniu. Lepiej by było by nikt nie zauważył nieproszonego gościa. Przypatrywała się im czekając na jakąś akcję. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Krwawy festiwal - odpowiedział Mag krwi

Po chwili jego oczy stały się szkarłatne jakby świeża krew do nich napłynęła, a także jego CM rozbłysł jasnym czerwonym światłem. Nagle krew z ciał wrogów i także z ciał jego sprzymierzenieców zaczęła gwałtownie wypływać wypełniając obszar pod nogami changelingów i przed nimi ,a to wszystko podczas gdy się przegrupowywali. Gdy krew skupiła się już na obszarze Spectra zaczął recytować dalszą część zaklęcia ,która przygotuje krew do zmiany ostre jak brzytwa kolce ,które naszpikują changelingi. 

- A teraz zostało czekać aż się ruszą albo nie i tak już długo nie pożyją - powiedział pod nosem mag

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis odwrócił się w stronę innego kuca i się odezwał :-Działo się sporo,a zacznę od tego że złapaliśmy NMM,dwóch szpiegów odkryło się a byli to : Nick i Moonlight.Co do strat to raczej żadnych.-Zrobił małą przerwę by zastanowić się nad pytaniem,kołatało mu dziesiątki pomysłów ale ostatecznie odpowiedział:-Raczej nie i nie wiem kiedy a co do ostatniego pytania to samodzielnie go zbudowałem- Po czym odezwał się do nieznajomej : -Tu się przygotowuje do potyczki-. Po czym podszedł do Golema i nakazał myślami uruchomić sprawdzanie sprawności wszystkich elementów.Stał cierpliwie czekając na koniec procesu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wycieńczony szpieg imieniem Nick po prostu śpi. Z zamkniętymi oczami z nikłym uśmiechem i lekko wystającymi kłami Nick nie wyglądał na złą, okrutną istotę do zabijania. Jego poszarpany, przesiąknięty krwią, czarny płaszcz zakrył jego ciało i rany, nie zasłonił mu jednak twarzy. Jego zazwyczaj sterczące, spiczaste uszy w czasie snu opadły, a serce uspokoiło swój rytm. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna konwersował z Demonem, a jego słowa w nieczystej mowie były coraz bardziej przesycone gniewem i nienawiścią. Oczy mężczyzny błyszczały krwistą czerwienią gdy słyszał kolejne słowa demona, najwidoczniej kompletnie niezadowalające go. Masked nagle z miejsca odwrócił się od Wiktora i z niekrytą złoscią odszedł kilka kroków w stronę Atlantisa.

 

-Przeklęte demony.

 

Odezwał się zimno, choć tym razem dla wszystkich zrozumiale i z niekrytą przez moc mowy piekieł złością. Pozostało mu ukorzyć się i uczynić coś czego chciał uniknąć próbując paktować z Demonem.

 

-Atlantisie, potrzebuję pomocy przy odmianie NMM. Potrzebuję przynajmniej cztery jednorożce i czas na przygotowanie, oraz dużo mocy. Czy chcecie odzyskać swoją księżniczkę, skoro mogę w tym pomóc?

 

Zwrócił się do kucy, również stojących nieopodal.

 

-Oczywiście chyba wpierw musimy zająć się oddziałami wroga które na nas nadchodzą...

 

Masked cedził słowa przez zęby z ogromną niechęcią, wiedział jednak że bez Luny mogą przegrać, a jemu nie uśmiechała się przegrana, szczególnie że miał prawie na wyciągnięcie ręki archiwa, do których sama księżniczka mogła mu dać klucze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-NMM została pokonana, teraz uwięziona czeka na sposób byśmy ją odmienili. Ja posiadam takowy i to szybki do wykonania, jednak potrzebuję pomocy, gdyż będę z nią ponownie "walczył", choć nikt prócz mnie nie będzie mógł w tej batalii ucierpieć.

 

Masked zrezygnowany tłumaczył wszystko mając nadzieję ze mobilizacja nie będzie trwała długo i będą mogli przejść do czynów, poza tym, wrogowie wciąż nacierali na podziemia.

 

-Jestem w stanie odmienić ją od środka, choć będę musiał wtedy walczyć, a jej moc będzie niczym nie skrępowana, a nawet ja z nią sam nie jestem w stanie walczyć, dlatego będę potrzebował pomocy w przygotowaniach i dużo mocy gdy będę starał się ją odmienić, jednak jak już wcześniej wspomniałem, moc naszej trójki może nie wystarczyć i potrzebowalibyśmy jeszcze z jednego czy dwa jednorożce... A czasu wiele nie ma, bo jak wiesz... Trwa bitwa...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze...hmmm...rozumiem, im więcej jednorożców tym większe szanse że damy radę...przydałby się Thermal albo któryś z bardziej doświadczonych magików naszcyh przyjaciół. Z Luną walka tu była by znacznie łatwiejsza...Rebon a ty umiesz posługiwać się magią?- jednorożec zwrócił się do człowieka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...