Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Napisano (edytowany)

Mam małą uwagę. Dakelin nie uważasz, że to dziwne, że tak sobie zauważyłeś co robi nick. Raczej robił to dyskretnie. Nie należy zbyt często uznawać, że się coś widzi, teraz uznaję, bo mógł być taki łud szczęścia, ale czasami zignoruj informacje, które mogą być przeoczone, wtedy wygląda to dobrze :pinkie:

 

Na naradę przybywało co raz więcej wezwanych kucy. Dyskusje zaczęły się ciągnąć. Główna uwaga rozmówców skupiła się na głównym planie następnego szturmu. Shadow z zaciekawieniem wysłuchała pułkownika i Sandstorm, po czym kiwnęła głową. Yelowowi zabłysnęły oczy. Dowódczyni powiedziała głosem spokojnym i rozważnym.

- Plan może się powieść i oferuje możliwość dużego sukcesu. Goniec! Poślij po Greena, niech przegrupuje siły i przyjdzie do nas po dalsze instrukcje. Ma zebrać wszystkich swoich w dolnej dzielnicy.

Chyży kuc szybko pobiegł. Następnie Grim poruszył temat więźnia, gdy tylko Masked poprosił Ane o znalezienie celi. Kobieta spojrzała na czarnoksiężnika z lekkim wyrzutem. Widać, że wysoka i blada dziewczyna nie paliła się do tej roboty. Wstała jednak, a w jej oczach tliła się złość, jakby czuła się pomijana. Jednak słowo proszę wypowiedziane przez Maskeda trochę ją obłaskawiło. Już ruszyła, aby wziąć się do roboty, gdy golem Atlantisa pokrzyżował plany czarnoksiężnika. Nastąpiła wymiana zdań i oczekiwanie na wysłanie wiadomości do błękitnego ogiera.

 

Dało to czas Shadow na zastanowienie się. Powiedziała głosem mrożącym krew w żyłach i przebiła umysł Maskeda szybkim rozkazem.

- Nie zabierzesz więźnia. Jest pod naszym zwierzchnictwem. Odsuń się od niego.

 chwile później ściszyła głos i zwróciła się do Grima:

- Pułkowniku więźniem zajmę się osobiście. Jestem zbyt zmęczona, aby bez wyraźnej konieczności brać udział w walce, ale umysł mam sprawny. Przesłucham więźnia. - środek zdania wypowiedziała dość ciężko. Po raz pierwszy okazała trochę emocji. Cierpiała z powodu ran, które odniosła, a także czuła, iż porzuca niejako walczących towarzyszy.

 

Masked kontynuował rozmowę z więźniem, a golem sprawdzał, czy może ona następować. Wtedy do Nicka podszedł Thermal i mówić coś uprzednio kopnął podmieńca silnie, naruszając jego ledwo zagojone rany. Shadow zerwała się ze swego łoża, stając na przednie kopyta i rzuciła:

- Nie bij więźnia. Jesteśmy lepsi niż on twierdzi i nie wprowadzaj go w błąd. Jeńców traktujemy z honorem, nawet jeśli oni go nie mają i wolą strzelać z ukrycia w plecy.

Tu spojrzała wymownie na Nicka, chcąc powiedzieć " nie jesteś taki czysty jak o sobie mówisz".

 

MT zwrócił się do Yellowa o serum bądź telepatę:

- Nie wydaję mi się, żeby to było konieczne. Jeśli Shadow będzie się osobiście zajmować tą sprawą. Nikt nie zrobi tego lepiej niż Ona.

Ponieważ żółty ogier już się odezwał postanowił kontynuować i wyjaśnić sprawę z energią

- Skorzystaliśmy z magii Thermala i dzięki niej zebraliśmy moc pożarów, płomieni, ciepła i eksplozji prochu, które nastąpiły na dworcu. Nie jest ich bardzo dużo, ale na rozsadzenie murów w paru miejscach powinno być akurat. Przewiduję, że w trzech miejscach damy radę naruszyć konstrukcję umocnień, tak że nasze siły będą mogły przejść. To jednak za mało jak do naszego planu. Jednak smok, którego udało nam się stworzyć z Thermalem mógłby zapewnić za pomocą wzmocnionej magii naszego kowala dodatkową dziurę. Nie wiem jednak czy starczy mi siły magicznej, aby przekazać ją w dostatecznej ilości aby utworzyć drugi wyłom. Zawsze mamy jeszcze proch z dworca i koszar, a także działka z pociągów pancernych, które ocalały. Eksplozją prochu moglibyśmy zawalić mury w innym miejscu. Jednak pochłonęłoby to ogromne ilości tego materiału, a należy pamiętać, że poza murami do dzielnicy arystokracji czekać nas będą mury zamku.

Nagle wypowiedź Yellowa przerwała Shadow:

- Podczas walki z Nightmare Moon magia Pani Nocy zniszczyła jedno ze skrzydeł zamku. To ułatwi nam jego zdobycie, gdyż nie można utworzyć po tamtej stronie silnej obrony, a także mamy gotowe wejście. Mimo to proch się przyda. Zwłaszcza, że możemy uzyskać większe działa z koszar. Sądzę, że kilka takich zdolnych do zniszczenia murów powinno się znaleźć. Jednak ich transport pod mury potrwa... Goniec! biegnij do koszar i sprawdź, czy z ich szczytu da się strzelać od wewnątrz w mury dzielnicy arystokracji.

Yellow korzystając z kolejnego zabrania głosu przez Shadow, skupił się na czymś innym. Rozglądał się po jaskini i nagle jego wzrok spoczął na Sytuacji rozgrywającej się w okół więźnia. Przybliżył głowę do czarnego ucha przywódczyni i pułkownika Grima i coś wyszeptał.

 

Tymczasem na dworcu Atlantis po głębokiej przemowie zaczął skanować okolicę. Badał badał i nagle... wykrył changelingi! Jakieś kilka przecznic od dworca był ich oddział liczył sobie... pięć tych stworzeń i kilka dziwnych towarzyszących. Razem nie więcej niż dziesięciu. Mag wytężył się i udało mu się stwierdzić, że te potwory są zmęczone i ranne. Musiał działać szybko nie wiadomo czego mogła chcieć podejrzana grupka.

 

Jeśli kogoś pominąłem, albo zgubiłem jakąś akcję czy odpowiedź to napiszcie w Waszych postach. Jest już późno, a ja jestem zmęczony, więc z góry przepraszam jakby coś było nie tak. Po prostu chciałem w miarę sprawnie odpowiedzieć :pinkie:    

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sandstorm zauważyła całą sytuację z więźniem ale nie zareagowała, ponieważ uznała, że ten problem jej nie dotyczy. Nie była dobra w obchodzeniu się z pojmanymi. Choć z tego co patrzyła nie tylko ona nie miała pojęcia o odpowiednim traktowaniu ich. Cóż to ich sprawa. Ona ma teraz inne sprawy na głowie. Po chwili namysłu stwierdziła, że kwestia planu raczej jest zakończona, a przynajmniej do czasu powrotu gońców. To zapewne potrwa dość długo, więc zbliżyła się do Shadow, by nie zostać zagłuszoną przez awanturujący się tłum, który pod wpływem tego niewielkiego zwycięstwa względem całej wojny najwyraźniej pododawali sobie rangi wprost proporcjonalnie do wzrostu swojego ego i się trochę rozpędzili z samowolą dowódczą. Była zmęczona ale to zmęczenie tylko fizyczne, więc może warto jeszcze się trochę psychicznie zmęczyć i spróbować poćwiczyć magię. Ale najpierw pozwolenie. Nie robiła tego, by pokazać innym jak to się robi, ponieważ ani oni ją nie interesowali, ani nie było to dla niej specjalnie odmienne od codzienności. Po prostu z uprzejmości należy pytać o takie drobnostki.

- Przepraszam, że przerywam - jej głos był suchy, po pomocy przy transporcie musiała się lekko odwodnić. Będzie musiała to naprawić, gdy już wyjdzie. Na jej pyszczku gości słaby, blady uśmiech, co z jej zmęczonym wyrazem sprawiał, że mogła być podobna do uprzejmej staruszki. Jednak jej skóra i sierść pokazywały, że w rzeczywistości jest młodą klaczką. Odkaszlnęła i dokończyła patrząc przywódczyni w oczy. - Ale chciałam się zapytać, czy będę jeszcze na tej naradzie potrzebna. Plan na razie jest chyba ustalony, a więźnia zostawiam w całość tobie i twoim decyzją. Chcę jeszcze dziś choćby chwilę poćwiczyć, bo mam zamiar spróbować jednej nowej rzeczy, a potem iść spać. Tak więc gdyby była później jakakolwiek zmiana lub rzecz, przy której będę potrzebna to będę właśnie w sali magicznej, swoim pokoju lub w korytarzach między nimi. Mam także nadzieję, że szybko wróci Pani do zdrowia - Jej głos był miły i uprzejmy, po prostu dla niej typowy. Mimo, że wychowana w samotności potrafiła ładnie i wyraźnie mówić niczym guwernantka albo nauczycielka. W tym momencie skierowała głowę na Grimma i spojrzała mu w oczy. - Panu również tego życzę pułkowniku i mam do Pana jedno pytanie. Skoro jest Pan ranny to czy w skrzydle szpitalnym widział Pan może moją przyjaciółkę Animal? Mam nadzieję, że nic się jej nie stało - rzekła z nadzieją w głosie. Bardzo martwiła się o swoją jedyną przyjaciółkę. W duchu modliła się, by nic się jej nie stało. Na koniec odwróciła się jeszcze do Yellowa i lekko dygnęła. - Dziękuje uprzejmie za wprowadzenie mnie w informację o tej mocy. Mając aż trzy źródła, których można użyć do sforsowania murów ten plan ma szansę się powieść oraz być może zostanie nam jeszcze rezerwa na wszelki wypadek.

Gdy skończyła mówić znów popatrzyła na Shadow wyprostowana i czekała na jej decyzję. Nie mogła się doczekać prysznica i ciepłego, miękkiego łóżka ale trening był równie ważny. Zwłaszcza w takim stanie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pojedynek między podmieńcem a Shadow trwał od pierwszej chwili gdy ją zobaczył. W sali tronowej pojedynek ten przybrał brutalniejsze, prostsze i głupsze oblicze. Teraz wygląda na to że wracają do wojny nerwów. Wszystko wskazywało na to że będzie to koniec tej walki, ostateczne starcie tak różnych istot a jednak tak pobobnych postaci. Shadow obroniła go przed Thermalem, Nick jednak nie odebrał tego jako troskę czy bezinteresowną pomoc, changeling widział w tym posunięciu chęć uzyskania przez rebeliantkę określonego celu, spodziewał się że będzie próbowała robić mu wyrzuty, że pod groźbą dalszych mąk będzie próbowała go nawrócić, narzucić mu swój światopogląd i sprowokować go do współpracy. Nic z tego, swoich przekonań nie wyprze się nigdy, a w każdym razie nie teraz kiedy jego rodacy go potrzebują. Shadow spojrzała na niego z wyrzutem jakby starając się już w przedbiegach sprowokować go do złego myślenia o sobie. Nick spojrzał na nią w ten sam sposób, próbował bez słów przekazać jej tą samą wiadomość. Shadow w oczach podmieńca mogła zobaczyć lustrzane odbicie swojego spojrzenia. Changeling nie był zaskoczony postawą Shadow, zaskoczyła go jednak aż taka obłuda, aż takie zapatrzenie w siebie i egoizm. Dało się to wyczuć nawet wówczas gdy podsumowała pierwsze godziny walki. Skupiła się na stratach wroga, przemilczała jednak straty własne. Na co to komu? Ważne że wróg cierpi co z tego że kosztem paruset kucyków które mogły by wieść nawet spokojne życie jako cywile. Tak samo teraz dostrzegła zdradę i podłe zagranie podmieńca gdy ten stojąc na przeciw niej próbował ją zabić, nie potrafiła jednak dostrzec ani zrozumieć tego że sama zdradziła swoją królową, przeprowadziła zamach i wbiła jej nóż w plecy. Jedyną tak naprawdę różnicą miedzy tymi postaciami było to że jej się udało, a mu nie. Wywiadowca odpowiedział by na to, ale musiał ważyć każde słowo, każda wypowiadana przez niego głoska nie była niczym miłym, jednak z każdą chwilą było trochę lepiej.  

 

Nienawiść jest mniej więcej jak miłość: odwzajemniana błyskawicznie się rozwija. Przemoc rodzi większą przemoc, ale oni tego nie dostrzegą, oni chcą tej wojny. Zadanie Nicka nie było takie proste jak można by przypuszczać, ten jeden podmieniec miał ich powstrzymać, a nie wymordować. Zadanie trudne ale możliwe. Pokój, tak o tym pamiętają nieliczni, nikt nie ma odwagi powiedzieć tego na głos, Nick będzie śmiałkiem, który podrzuci myśl spaloną już w pierwszych dniach walk, w końcu ile może stracić teraz? Tak wojna, która trawi miłość mogącą się przysłużyć wielu podmieńcom, wojna której chcą tylko rebelianci, jednak to tylko kwestia czasu. Gdy szala się przeleje, Chrysalis i nie tylko do wojny rzuci wszystkie siły, a rebelianci będą przyparci do muru, gdy będą błagać o litość, litości już nie będzie. Teraz, teraz mają szansę, ostatnią szansę do uchronienia się przed tym losem. Teraz mają Szansę uchronić życia wielu kucyków. Skorzystają z tej szansy? Pewnie tak samo jak Nick skorzysta z szansy na współpracę z nimi. Może się wydawać, że kucyki i podmieńcy to skrajne przeciwieństwa, może się wydawać że podmieńcy są bezrozumnym robactwem, a jednak po za rozbieżnościami w wyglądzie, w tych okolicznościach nie różnią się praktycznie niczym. Zarówno kuc jak i changeling gotowi są bez litości przekuć serce przeciwnikowi, zarówno jeden jak i drugi zrobi to w obronie własnej, w obronie kraju, w obronie władców i ze "świętym" przekonaniem o słuszności tego czynu. Dokładnie tak samo jak Nick i Shadow.

 

Nick nie ucieka, nie teraz. Teraz powie tej całej Shadow co ona tak naprawdę zrobiła, jak wielkim błędem było obalenie NMM, powie co teraz może się stać z Equestrią, powie co trzeba aby ocalić jak najwięcej istnień. Nie powie nic co mogło by zaszkodzić Changei, nie wygada niczego co mogło by mieć negatywny wpływ na losy jego królowej i jego rodaków. Nie zdradzi swojej ojczyzny... NIGDY. 

Edytowano przez Arceus
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tajes, osobiście - powiedział swym mocnym, choć ochrypłym głosem pułkownik, salutując zamaszyście. Taka już jego maniera. Jego respekt do dowódczyni, wcześniej instynktowny, nabierał powolutku szerszych podstaw. Że też jakimś sposobem nie złożyła się całkiem od tych paskudnych, śmierdzących urokami na całe kilometry ran. Na, mało tego, miała siłę i chęci, by przesłuchać tego podłego zdrajcę, co pewno wiązało się z nielichym wysiłkiem umysłowym. Grim z zadowoleniem, a może i lekkim triumfem, obserwował rozwój sytuacji więźnia. Ten golem zbudowany przez Atlantisa naprawdę się przydawał, nie pozwalał obmierzłemu Maskedowi na jakieś jego pokrętne manewry. I dobrze. Tak być powinno. Dobra, koniec bujania w obłokach, trzeba się skupić. Starał się możliwie uważnie słuchać każdej dalszej wypowiedzi żółtego jednorożca lub Sandstorm. Ach, właśnie, Sandstorm. Dla niego ta klacz pozostawała w gruncie rzeczy anonimowa, nie zamienił z nią zbyt wiele słów, ale chyyyyba, chyba rozmawiała czasem z Animal, no i przybyła tu z nimi. Do teraz nie kojarzył do końca, w jaki sposób to zaszło. Mimo tej anonimowości budowała w ogierze przekonanie o swojej przydatności poprzez te naprawdę dobre pomysły, jakimi sypnęła.

 

Rdzawy kuc nie przerywał w żaden sposób Yellowowi, objaśniającemu zebranym zasady działania tej całej energii. Nie musiał nawet, tak w sumie, pani Shadow zrobiła to w pewnym momencie za niego. Kiedy absolutnie wszyscy już skończyli, wyłapał i odwzajemnił spojrzenie jednorożki. Unkh. Zapytała go o jego przybraną córkę, Animal, z którą nie widział się od wybuchu walk. Obiecał ją chronić zawsze i wszędzie, a zniknęła mu z oczu w tym chaosie. Minęła chwila nim ogier przełknął ślinę i zamrugał kilkukrotnie.

- N... Nie. Niestety nie widziałem nigdzie Animal Heart. Miała opiekować się rannymi, ale nie trafiłem na nią - rzekł smutno, spuszczając nos na kwintę. Czuł się winny, że w ferworze bitewnym zdał się zapomnieć o kimś dla niego ważnym. Musiał się skupić, co miał innego do wyboru?! Na pewno Animal w końcu się znajdzie!

 

Po krótkiej chwili podniósł głowę, przygasły płomień w jego oczach rozgorzał na nowo. Co to pani Shadow mówiła o traktowaniu jeńców? Że z honorem? Może i z honorem, lecz jest pewna rzecz, którą trzeba jeszcze poruszyć, i to niezwłocznie. Rebeliant odchrząknął i spojrzał na ranną dowódczynię.

- Nie bez powodu mówiłem, że jeńców wojennych należy się pozbyć, jak tylko wybierzemy tych ważniejszych do przesłuchań, pani Shadow. Pomyśl tylko. Jesteśmy w boju, nie mamy gdzie ich trzymać, nie mamy gdzie ich przenieść, pilnowanie ich osłabia nasze siły, a o karmieniu nawet nie będę wspominał. Nie możemy sobie pozwolić na przetrzymywanie pojmanych. Dlatego optuję za tym, by problem rozwiązać pen... pern... permanentnie. Wszystkich wziętych w niewolę należy zabić, najlepiej ściąć lub coś takiego, by nie marnować ładunków. Nie dyktuje tego tylko zemsta, ale też zdrowy rozsądek. Jestem jeszcze potrzebny, czy mogę iść do swoich?

 

Na koniec trafił do niego jeszcze głos żółtego maga. Wypowiedź wyraźnie poruszyła Grima, bo ten aż zastrzygł uszami, a przy szeptanej cicho odpowiedzi szurnął mocno kopytem o ziemię.

Edytowano przez Po prostu Tomek
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis skanował okolicę w poszukiwaniu podmieńców.Sprawdzał dokładnie teren dzielnicy miasta w którym się znajdował.Długo długo na nic nie natrafił,no może poza wygasającymi aurami martwych podmieńców i zwykłych kuców.Zadanie utrudniał mu odór ciał zabitych w czasie pierwszych godzin bitwy,nigdy nie przepadał za takimi rzeczami.Ale mimo to kontynuował swoją pracę.W końcu po długich minutach żmudnej pracy znalazł grupkę podmieńców.Zdziwiło wielce to jednorożca bo po takiej rzeźni nie spodziewał się znaleźć ani jednego żywego robaka w tej okolicy.Po głębszej analizie aur,jednorożec rozróżnił 5 istot podmieńczych i innych nieznanych.W sumie było ich prawie dziesięciu.Z dalszych skanów wywiedział się iż są kilka przecznic od dworca.A także to że członkowie tego oddziału są ranni i zmęczeni.Atlantis nie wiedział co dokładnie zamierzają ale był pewien że nic dobrego.

 

Jednorożec odwrócił się w stronę dworca by jeszcze raz przeanalizować dane przed zbliżającą się walką.A wynikało że mały oddział znajduję się miejscu w którym nie powinien być.Z tego wynika że jakimś cudem ominęli oddziały powstańców.Lecz rany wskazują na to że musieli pokonać przynajmniej jeden.Ta myśl spowodowała,że jedno róg się zdenerwował.Ale chwilę później przyszło opanowanie gdyż wiedział że są tu sami i ranni.Te dwa powody wskazywały iż powinienem taki łatwy cel wybić co do nogi.A także ten że mają na kopytach bądź na czymkolwiek tak krew zwykłych kucyków.I za to powinienem ich ukarać w imieniu księżyca.Lecz w tym momencie pojawiło się wielkie ALE w planie jednorożca było tam około dziesięciu żołnierzy.Co niezbyt dobrze wróżyło planom Atlantisa.Dlatego postanowił teleportować tak aby móc zagrodzić drogę im a także w taki sposób żeby mógł zaatakować pierwszy.Jednocześnie ciągle robił poprawki względem ich pozycji aby móc pojawić w odpowiednim miejscu.

Edytowano przez Wiecznie WnerwionyAtlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Jeśli mogę jeszcze coś powiedzieć na temat jeńców-MT zwrócił się do Shadow-osobiście sądzę że po za przesłuchaniem tego tu szpiega warto również przesłuchać wyżej postawionych w armii Changelingów gdyż o ile szpieg może wiedzieć więcej przydatnych rzeczy żołnierze mogą nam powiedzieć o taktykach, planach wojskowych i innych rzeczach które bardziej lub mniej nam pomogą. Niektórych można by wyeliminować, niektórzy mogliby się jeszcze przydać. A i oczywiście widzę problem ze znalezieniem cel, nad tym można się zastanowić-teraz odwrócił się do Grima-Co do wyżywienie to czy przypadkiem podmieńcie nie żywią się miłością?- jednorożec nieświadomie parsknął ze śmiechu myśląc o tym że dla podmieńców jest raczej wyjałowionym owocem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko usłyszała rdzawego kuca po prostu nie mogła się opanować. Nie pozwolę na to. Hej, spokojnie, może spróbujesz wytłumaczyć... NIE POZWOLĘ! Wytłumacz mu to! Chociaż spróbuj. Dobrze, ale nawet nie waż się zgadzać z jego poglądem co do Nicka. Chyba mamy wspólne zdanie co do tego podmieńca. Mam taką nadzieję. Podeszła do Grima i wysnuła litery: "Nie powinniśmy zabijać jeńców. Nawet tych najgorszych. Nie możemy próbować się usprawiedliwiać że oni nam zrobili to samo. Wtedy ta walka ma taki sens jak walka kto ma rację. Może i jesteśmy tymi dobrymi. Ale robi rzeczy gorsze od tych których mamy pokonać. Gdyby ktoś patrzył na obydwie strony i zobaczył co my robimy w porównaniu do naszych rywali woleli by pójść do nich niż do nas którzy mordują jeńców podczas gdy strona przeciwna trzyma ich jako więźniów. Co by pomyślały osoby na których ci zależy? Czy uważasz że stanęły by po twojej stronie?" Czekała na odpowiedź kuca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( Sorki za brak kolorów ale piszę z telefonu i nie znam komend na kolorki. Poprawię na kompie.)
Sandstorm spoglądała na wysoką istotę. To była kiedyś Dakelin. Pamiętała ją ze skrzydła medycznego, chciała, żebyśmy ją zamknęli. Mordowanie mas nie jest lepsze niż to co oni robią jednak tym zajmował się jej brat. Wojna, podchodami i podstępami. Dlatego znowu odezwał w jej umyśle. Znów szeptał jej swoje przemyślenia, które świat uważał za jej własne.
- A ja uważam - wtrąciła niepewnie. - Że to nie kwestia pożywienia i miejsca ale tak jak zauważył Grimm ktoś musi ich pilnować, a to wymaga strażników. W dodatku jeśli ktoś również byłby ukrytym zdrajcą jak Nick to mógłby wypuścić ich, gdy my będziemy na górze i wtedy zostaniemy odcięci. W dodatku, czemu szpieg jest na naradzie? Poznaje nasze plany i jeśli nie usuniemy ich mu z pamięci może to przekazać na górę, choćby przez podmieńczego infiltratora strażnika. To ryzyko na które nie możemy sobie pozwolić. Takie są moje spostrzeżenia.
Odpowiedziała cicho i słabo. Ale wystarczająco, by Shadow, Grimm i Yellow ją usłyszeli. Inni musieliby już trochę wytężyć słuch.

Edytowano przez Serox Vonxatian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked choć widocznie urażony wysłuchał wszystkich po czym raz jeszcze zabrał głos.

 

-Wiadomym jest wszem i wobec że jestem tu najbardziej znienawidzoną osobą, jednak nie najmniej rozsądną. Mimo waszego podejścia do mojej osoby, zacznijcie spoglądać na sytuację logicznie. Gdy ja chciałem odprowadzić z narady zdrajcę podnieśliście sprzeciw, teraz jednak Sandstorm chce uczynić to samo, opierając się na tych samych racjach. Jej też odmówicie? Szpieg nie powinien tu przebywać,nie jest nawet magicznie strzeżony i nie wiecie nawet czy nie prowadził cały ten czas telepatycznej rozmowy ze zwierzchnikami relacjonując naszą naradę. Myślcie, nie tylko działajcie swoimi odczuciami. To jest wojna i nie mamy czasu ani środków na zbędne sprzeczki i głupie argumenty.

 

Następnie zwrócił się bezpośrednio do Dakelin oraz Grimma.

 

-Pokazać się ze złej strony Dakelin? To zdrajca i szpieg. Zaatakował nas od tyłu. Szachował na uczuciach i cały czas okłamywał. Ponadto żywi się uczuciami. To zwykły pasożyt tak jak i reszta więźniów. Nie powinniśmy marnować straży która może się bardziej przydać na pilnowanie ich. Sandstorm i tu ma racje, powinniśmy ich zabić, jednak całkowicie humanitarnie. Choć z resztą, to jedynie pasożyty, a czy nie wszystkie pasożyty, żywiące się innymi istotami powinny zostać wytępione?

 

Ostatnie słowa zostały skierowane dziwnie mocno ku Dakelin, najwyraźniej starając się ją w jakiś sposób napiętnować, choć inni nie mogli wiedzieć z jakiego powodu. Następnie Masked chwile się zamyślił i wrócił do wypowiedzi, tym razem zwracając się do Shadow i Yellowa.

 

-Pominięto również sprawę odmienienia Luny. Wiecie jakie mam podejście do waszych księżniczek, są ona nam jednak teraz niezbędne do uwolnienia Equestrii od tyranii. Czy wspomożecie mnie w swoich działaniach? I nie, nie czy mi na nie pozwolicie, bo jak już to kiedyś ująłem, nie jestem twoim podkomendnym Shadow. Jestem sojusznikiem Rebelii, ale jako czarnoksiężnika i nekromantę, odrzuciliście mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie powiedziałam, że mamy ich zabić. Te słowa nie padły z Mych ust i nie dam o sobie mówić jak o kucyku, który zezwala i aprobuję takie działania. Mówiłam, że nie powinniśmy ich przetrzymywać. Ale wywóz w miejsce gdzie nie będą przeszkadzać, a mogą na przykład pracować przy odbudowie To takie rzeczy popieram - odpowiedziała lekko urażona. Nie była morderczynią. - I zważ na to, że nie sprzeciwiali się temu by szpiega stąd odprowadzić, bo się z tym zgodzili. Sprzeciwiają się temu byś to ty go zabrał w dodatku sam. Jak stwierdziłeś jesteś sprzymierzeńcem, więc możemy żądać obecności przy tym jak ty masz prawo być na tej naradzie. I to, że jesteś sprzymierzeńcem rebelii nie daję ci żadnej władzy nad nami i nie pozwala ci na to byś wydawał nam rozkazy lub polecenia. Tak jak próbowałeś to zrobić z golemem. Jeśli ma słuchać twórcy to próba wmówienia robotowi, że masz zezwolenia to próba podszywania się. Tak, więc daruj. Sobie takie wykłady o myśleniu i logice, bo sam też popełniasz głupie błędy. Bycie sprzymierzeńcem nie daje ci tylko większych wolności. Odbiera ci też pewne przywileje. Pamiętaj o tym. - Podczas całej rozmowy obserwowała Maskeda i uważała na każdy jego ruch. Wiedziała do czego jest zdolny i znała sygnały w magii jakie wywołuje jego magia.

Edytowano przez Serox Vonxatian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo tego że ta rozmowa toczyła się głównie o nim, on sam, ten który powinien być najbardziej zainteresowany sprawą, nie wykazywał nią żadnego zainteresowania. Jaki to ma sens? Po co wysłuchiwać co z nim zrobią? zrobią co zechcą bo kto im zabroni, jedynie ich moralność i kłamstwa odnośnie ich dobra sprawiały że chociaż rozważą kwestię pozostawienie go przy życiu. Czego by jednak nie zrobili i tak nie zwróci mu to wolności. Więc na co słuchać czegoś czego się nie chce słyszeć, po co znać plany tych bandytów zawczasu, skoro i tak mają realne szanse je zrealizować?

Nick nie tęsknił za wolnością, jeszcze mu się niewola nie znudziła, brakowało mu jednak spokoju, zewsząd otoczony przez żądnych krwi buntowników, który przekroczyli już granice walki za wolność z bezmyślną rzezią, brakowało mu wytchnienia od wojny, w końcu bycie jeńcem ma tą jedną zaletę że nie trzeba się martwić walkami, jest się odizolowanym od żołnierzy, od frontu, od tego wszystkiego gdzie jest się jako żołnierz potrzebnym. Teraz jest czas wytchnienia, oderwania się do smutnej rzeczywistości, gdzie dzieją się rzeczy, które nie powinny się dziać, gdzie mają miejsce zbrodnie, które nie miały prawa się zdarzyć. Teraz Nick jest jeńcem, teraz nie musi się tym przejmować, jednak nie może, jest podmieńcem oni żyją by służyć swej królowej, by wspierać swoich, by walczyć i działać na chwałę Changei. Jak jednak spełniać te cele będąc uwięzionym? No właśnie, niewola nie jest dla szarego podmieńca niczym , miłym, zwłaszcza ta w odosobnieniu. Nick miał chociaż to szczęście że wolał być sam jeden w nie tylko w boju, lecz także w niewoli, no w czasie pokoju jest czas i warunki na cywilizowaną rozmowę w swoim gronie, ale teraz pokoju nie było. Nick wzięty żywcem w niewolę był sam i zdawał się być nawet tym odosobnieniem zadowolony, dawało mu to pewien spokój, pewność że nie powtórzy się tamta tragiczna historia.

Shadow kończyła naradę z pozostałymi, ich kolej minęła, a to oznacza że teraz kolej na niego. Niech i tak będzie, Nick wiedział że Shadow musi być w pewien, niezadowalający go, sposób niezwykła, w końcu dowódca, szef, władca, lub jakikolwiek inny zwierzchnik musi posiadać odpowiednie cechy, Shadow widocznie je miała. Changeling wiedział że ta klacz potrafi przeszyć najgorszych swym spojrzeniem, wiedział że kiedy ma racje niewielu jest takich który by zaprzeczali, wiedział że "pojedynek" z nią może być zarówno trudny jak i ciekawy. Ta klacz nie wyglądała na typowego morderce, czy brutala, który morduje od tak bo ktoś źle stanął, Shadow wydawała mu się właśnie tym typem kuca, który nie robi nic wprost, który nie siłą lecz rozumem załatwia problemy, który potrafi zjednywać sobie współpracowników. Myśli te wywołały nikły uśmiech na twarzy schwytanego. Tak, koniec jest bliski, zobaczymy jaki będzie. Podmieniec czekał aż stanie się to co stać się musi...

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Przewieść? W trakcie bitwy i obliczu wojny gdy nie wiecie kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem? Oczywiście, jak wojna się skończy to byłby genialny pomysł, ale wciąż nie mamy sił by teraz ich przetrzymywać, a by ich przenieść trzeba by było stworzyć cały korowód. Jak myślisz, ciężko jest taki wykryć i zaplanować zasadzkę?

 

Masked zaczął twardo i z powagą. Ta przemądrzała klacz przesadziła.

 

-A przeniesienie więźnia? Sprzeciwiono się całemu wydarzeniu, bo jak powiedziałem, mieli mi towarzyszyć wasi strażnicy i oni mieli go pilnować gdy go odprowadzimy, ale najwidoczniej nie dosłuchałaś i wyjęłaś błędne wnioski.A polecenia? Jakiej żywej istocie wydałem jakiekolwiek polecenie moja droga? Golem, nim się tu zebraliśmy, Atlantis wydał proste polecenie ku mej osobie był ogarnął co się tu dzieje. W końcu mam duży wpływ na schwytanie tego więźnia, choć nie możesz mieć o tym pojęcia, bo nie było cie z nami.

 

Mężczyzna zaczął się teraz zastanawiać co wtedy robiła Sandstorm. Nie widział jej po drodze i był pewien że nie walczyła też na ulicach. Może i ona była szpiegiem? Był tego ciekaw. Co by się okazało gdyby i to był przeklęty podmieniec, była w końcu tak cicha i wiecznie tylko słuchała.

 

-A co ty w ogóle robiłaś podczas oblężenia? Czym byłaś tak zajęta? Albo lepiej się nie wypowiem, bo znów odkryjemy jakiegoś szpiega lub zdrajcę w szeregach, a gromy spadną na moją głowę.

 

Jego oczy błyszczały krwistą czerwienią, a iskry skakały po całym jego ciele. Był pełen mocy i gniewu. Najwidoczniej Sandstorm przesadziła pouczając go będąc jedynie pionkiem.  Jego runy zapłonęły żywym ogniem jednak sam czarnoksiężnik nic nie zrobił. Jedynie czekał, jednak widocznie nie na słowa samej Sandstorm. Nie interesowała go.

 

-A przywileje? Przywilej opuszczania głowy i słuchania każdego słówka i spełnianie każdej zachcianki? Nie... Mi nikt nie będzie rozkazywał. Chce wam pomagać, ale widocznie tego nie chcecie. Może powinienem was opuścić tak jak tego pragnęliście wtedy gdy Rebon zmienił swoja postać, i po prostu przejść na drugą stronę? Tego pragniecie droga drożyno?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie słuchałam? - Uniosła zdziwiona brew. - O ile pamiętam użyłeś takich słów jak, o ile będzie okazja ma wziąć obstawę. Sugerowało to, że przewidujesz brak obstawy, a potem jednak była lekka poprawa, bo stwierdziłeś, że po drodze musicie wziąć kogoś do pilnowania go ale to jednak jest a propos rozkazywania. Samego więźnia chciałeś stąd wyprowadzić ale Shadow się o tym nie wypowiedziała. Trochę mnie dziwi, że on Atlantis, mag który żywi do ciebie dużą niechęć i kłóci się z tobą co rusz powierzył tobie taką rolę, choć mnie przy tym nie było i być może rzeczywiście tak było. - Dostrzegła iskry na ciele maga. - Gdzie byłam? Mówiłam, że idę wspomóc atak na koszary i Shadow o tym wiedziała. Co jak co ale musieliśmy użyć gazu do walki i mag powietrza w tym wypadku był użyteczny. W dodatku pomagałam przy przenoszeniu materiałów przez tunel stworzony przez Yellowa. Więc skończ proszę swoje wypowiedzi o zdradzie, bo to wydaje się śmieszne, gdy mówi to ktoś kto grozi innym odejściem przy większej sprzeczce. Jak chcesz pomagać to pomagaj ja ci tego nie bronię ale nie rób tego w pełni samowolnie i na siłę. Bo jeśli każdy będzie działał tylko jak chce to będziemy równie zorganizowani co władcy, które zapewne jak tylko dowiedzą się o tym, że Nightmare Moon przegrała ruszą tutaj ale nie by jej pomóc tylko zdobyć te tereny.

Nie bała się go tutaj i teraz. Mimo tego, że była niewyspana i tak wiedziała, że nie jest tak głupi by atakować ją. Od razu wzrok zostałby skierowany na niego. A wtedy zostałyby wyciągnięte konsekwencje. Nie wydawał się aż tak głupi, choć miała pewne wątpliwości co do jego panowania nad sobą. Niby pozbawiony emocji i wiecznie chłodny, a wystarczyła jedna wypowiedź, by tryskał z siebie magią. W tym momencie zachowywał się jak duży dzieciak, który krzyczy "Albo będzie po mojemu albo się z wami nie bawię!" żałosny był to obraz straszliwego i tajemniczego maga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchała rozmowy Sandstorm i czarnoksiężnika. Odpowiedziała do Maskeda: "Każdy tutaj ustępuje i słucha się Shadow ponieważ bez tego wszystko by się prawdopodobnie rozsypało. Ktoś musi być osobą która koordynuje i której się wszyscy słuchają. Ponieważ w najgorszym razie wina spadnie na tą osobę a nie każdy jest dobry na coś takiego. Nikt oprócz ciebie nie robi tak że się jej nie słucha. Jeśli chcesz nam pomagać to musisz ustąpić. Jeśli tego nie zrobisz a dalej będziesz chciał pomagać co zrobisz? Po drugiej stronie pewnie też będziesz otrzymywać rozkazy, ponieważ bez zorganizowania można osiągać się mniej od tych którzy wiedzą co mają robić, nawet jeśli strona skoordynowana ma gorszą sytuację. Pomyśl bardziej dla dobra wspólnego. Jeśli chcesz pomagać innym musisz zrezygnować z wyłącznego pomagania sobie na rzecz grupy. Jeśli wszyscy rezygnują z korzyści dla siebie każdy zyskuje od innych. Na tym ma polegać grupa, na wkładzie każdej osoby do starań, przez co każdy traci czas dla siebie ale cała grupa zyskuje czas od innych. "Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść". Nie każdy robi to co chce, ale bez tego nikt nie zyska. Więc masz wybór: albo pomagać nam z rozkazami albo pomagać chaosowi też z rozkazami. Coś innego cię tu trzyma a nie grupa. Wracając do jeńca... Zajęcie się nim w sposób jaki przedstawiła Sandstorm uważam za jeden z lepszych. Takie jest moje zdanie. Jeśli uważacie że brakuje strażników zawsze mogę zastąpić jednego z nich, jeśli nie zrobi wam to wielkiej różnicy."

Edytowano przez Dakelin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow patrząc na rozwój sytuacji na naradzie zarządziła:

- Dobrze, kończymy posiedzenie sztabu. Wszystko zostało omówione. Wdrażamy plan Pułkownika Grima i Sandstorm. Wysadzamy mur w dwóch miejscach. Markujemy szturm, gdy większość sił będzie przerzucana tunelami lub do trzeciego miejsca zbiórki. Niszczymy fortyfikacje w trzecim miejscu i atakujemy. Na rozwój tego planu daję wszystkim pół godziny. Yellow i Thermal wypocznijcie. Smok jak słyszałam dużo pomógł. Przyda się ponownie taka broń psychologiczna. Pułkowniku może Pan się udać do swoich sił i zorganizować je. Niestety to Panu oddziałom przypadnie w udziale fałszywy atak. Czy chce go Pan sam poprowadzić, czy oddać dowództwo części sił innemu oficerowi. Jak słyszałam Rebon Pana zastąpił, gdy spotkała Pana kontuzja. Decyzję zostawiam Wam. Siły około 300 kucy mają być gotowe do fałszywego szturmu. Reszta jednostek ulicznych ma być ukryta w miejscu trzeciej wyrwy. Yellow odpoczniesz koordynując przerzut zaopatrzenia z koszar. Rebon zaopiekuj się tym dziwnym dwunożnym stworzeniem, które łaziło po suficie, a teraz chce nam powiedzieć, że nie możemy zabić więźnia. Jeśli będzie przeszkadzać zostanie uwięzione.

Yellow zasalutował i udał się w stronę koszar. Shadow zastanowiła się chwilę po czym znów zaczęła mówić beznamiętnym głosem, acz wypełnionym stanowczością.

- Teraz sprawa więźnia. Powtórzę raz jeszcze, bo chyba nie wszyscy zrozumieli. Ja zajmę się zdrajcą. Jednakże najpierw będę musiała poinformować Generała Greena o nowym planie działania. Do tego czasu Nick będzie siedział w celi. Masked, jeśli twierdzisz, że nie jesteś pod moimi rozkazami, to się grubo mylisz. Możesz mnie co najwyżej nie słuchać. Uprzedzałam już raz, że tu wszyscy mi podlegają. Straże! Odprowadźcie czarnoksiężnika i zdrajcę do jednego lochu.

 Gdy rebelianci ruszyli się i cała grupą podeszli do dwóch obecnych jeńców, Shadow kontynuowała:

- Chciałeś koniecznie go przesłuchać, będziesz miał okazję, dostaniecie chwilkę tylko dla siebie w przytulnej celi, zanim ja nie wrócę. Normalnie za świadome i nieuzasadnione  niesłuchanie rozkazów przełożonego powinna cię spotkać kara śmierci. Jednak jesteś członkiem drużyny specjalnej, chronionej immunitetem nadanym przez samego Księcia Wolnej Equestrii, więc nie mogę zrobić ci krzywdy, chyba, że dasz mi ku temu powód. Co do odczarowania Nightmare Moon to sprawę podejmiemy po bitwie, albo po wypuszczeniu cię z celi.

 Gdy strażnicy podchodzili do Maskeda zapanowała dość napięta sytuacja. Każdy wiedział, że czarnoksiężnik miewa swe humory i może zrobić coś nieprzewidywalnego. Ane widząc zachodzącą sytuację stanęła obok mężczyzny. Jej palce powędrowały na rękojeść pięknego miecza, którego jednak nie dobyła czekając na reakcję Maskeda. Shadow utopiła swe oczy w magu cienia, a jej mięśnie lekko naprężyły się. Trwając tak w gotowości przywódczyni znów się odezwała:

- Reszta może odpocząć jak chce. Goelmie zapytaj swego pana czy możesz odprowadzić więźnia wraz z Maskedem do bezpiecznej celi. 

Tu Shadow wskazała na jaskinie wypełnioną dziwnymi kryształami, zamkniętą przezroczystą ścianą, znajdującą się blisko groty ze źródłem, w której wszyscy obecnie przebywali. Następnie klacz zwróciła się do pewnego fioletowego kuca, w szacie Uniwersytety Canterlockiego, aby przypilnował więźniów. Ten ruszył się z lekkim strachem w stronę dwóch więźniów.

 

 

Tymczasem Atlantis na powierzchni zajął strategiczną pozycję. Ukrył się za zaułkiem i czatował na przeciwników. 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może być ciekawie, może to jest dobry moment by uciec, może to ostatnia szansa na ucieczkę. Może i Nick by z tej szansy skorzystał, ale dlaczego? Dlaczego desperacko uciekać, jak tchórz, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu? Dlaczego chwytać pierwszą lepszą okazje do pozornego szczęścia? Jaki sens ma ucieczka z miejsca do którego się wróci? A jaki sens ma niewola w natłoku poleceń i celów do zrealizowania? Nick wiedział czego chce, wiedział co ma i co może zrobić, wiedział że nie będzie łatwo, ale taka jest jego służba: ciężka i wymagająca. Nick wiedział że zawieść nie może, nie dlatego że królowa by się wśkiekła, tylko dlatego że jego błąd będzie równoznaczny z jego końcem.

Changeling nie był zachwycony myślą o rozmowie z Maskedem, wolał odpocząć niż marnować czas na nic nie warte dyskusje, jednak teraz nie miał wyboru, musiał go przeboleć. Dodatkowo tamten strażnik, widok przerażonego kuca wywołał ciepły uśmiech na twarzy podmieńca, jakby starał się powiedzieć "choć tu, nie bój się". Tak, ten podmieniec strach kucyka ceni niemal tak samo jak jego miłość. Dość marny ten strażnik, a w każdym razie sprawiał takie wrażenie. Było to też potwierdzenie marnego stanu wywiadowcy, widocznie sądzą że tyle wystarczy. Może i rebelianci mają rację, może faktycznie nie trzeba więcej aby go zatrzymać? Cóż teraz jednak trzeba odzyskać siły, a nie sprawdzać wartość straży. Swoją drogą ciekawe jaki naprawdę jest ten fioletowy kuc?

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Dajesz Atlantis rozwal ich!)

Sandstorm przyjęła wiadomości od Shadow, odkłoniła się i ruszyła w stronę drzwi. Gdy się odwracała spojrzała w milczeniu w oczy Grimma i tak bez słowa wyszła. Najpierw udała się do miejsca gdzie mogła się napić, a następnie do sal treningowych dla magów. Znalazła bardziej odludne miejsce i zaczęła trening od rozmyślań. Usiadła na ziemi i zaczęła zastanawiać się nad samą naturą ognia i jak może się nim posługiwać. Jej brat jej w tym pomagał.

*Wiesz zastanawiam się od czego zacząć. Jak podejść do tego treningu. Masz może jakieś pomysły?*

*Z tego co zauważyłem to tobie magia przychodzi sama, bez żadnych sztuczek ale często jest inna, niekontrolowana. Tak myślę, że to ma związek z twoim nastrojem. Swoją drogą ciekawi mnie co się stanie teraz w pokoju narad.*

*Cóż Masked zachowuje się nierozsądnie, a w dodatku już przeze mnie niemal wybuchnął gniewem i mocą, więc teraz prawdopodobnie albo zachowa się jak dajmy na to Yellow i zwyczajnie pójdzie do tej celi albo da Shadow powód, by ta go skrzywdziła. No właśnie gniew i moc. Ale nie chcę się wściekać co bitwę, bo to zrobi ze mnie piec. Jakieś inne pomysły co mogę robić, by wykrzesać z siebie iskrę?*

Serox zastanawiał się chwile zanim jej odpowiedział. To jest trudne do wyuczenia i ciężkie do przywołania. Gniew jest łatwiejszy i często silniejszy ale fakt jest bardziej nieprzewidywalny,  wyczerpujący i chwilowy.

*To może być coś co cie rozgrzewa wewnętrznie, jakaś ciepła emocja. Nie wiem, jak dla mnie determinacja, zapał gniew jest najmocniejszy ale najbardziej wadliwy i przy twoim CM...- Tu zrobił mała przerwę, by znaleźć odpowiednie słowo. - Cóż na pewno nie chciałbym widzieć efektu jaki by wywołał. Po prostu. Nie wiem jak to określić ale spróbuj rzucić czar z zapałem. Może nie tylko nazwa ma związek z ogniem*

Podpowiedział jej. Sandstorm wstała, dalej była zmęczona ale wiedziała, że jest w stanie rzucać magią, inaczej poszłaby do swojego łóżka zamiast ćwiczyć. Tylko jak wywołać u siebie emocję. Jak rzucić z zapałem zaklęcie, które wymaga zapału? zaczęła lekko krążyć zastanawiając się, gdy stwierdziła, że przecież magia, a zwłaszcza jaj nie myśli i zastanawia się, ona działa. Znalazła sobie jakiś cel, na którym mogła się skupić i zaczęła manewrować magią tak jak magią powietrza. Tylko tym razem skupiła się i wyobrażała sobie jasną kuleczkę ognia lewitująca w powietrzu. To jeszcze nie był atak ale przygotowanie. Potrzebowała tylko płomyczka, nawet małego i krótkiego ale wiedziała co zrobić potem. Była gotowa i wiedziała, że takie coś może pomóc rebelii, to ją motywowało bardziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak jest Panno Shadow!

Alchemik zasalutował po czym skierował się do Dakelin.

- Chodź, musimy zebrać siły na kolejną walkę. Przy okazji muszę coś załatwić.

W tym momencie pomyślał o swoim mieczu który trzeba było poprawić. Mógł to zrobić jedynie dobry kowal a tak się składało, że Rebon znał jednego.

- Thermal mam prośbę - rzekł do kuca - wiem, że znasz się na kowalstwie i to dobrze dlatego potrzebuje twojej pomocy.

Zdjął miecz z pleców.

- Czy możesz to poprawić? Wiem, że zrobisz to dużo lepiej ode mnie, a miecz jest mi niezwykle potrzebny do dalszych starć. Nie mogę wyłącznie polegać na Automacie i transmutacji jak również na muszkiecie który znalazłem bo w końcu skończą mi się naboje. To jak, pomożesz mi?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mag wysłuchiwał się w każde słowo ,które padło na spotkaniu. Po pierwsze wypowiedzi Maskeda, nie wiedział czemu wygłosił takie przemówienie ale gdy skończył Poison myślał ,że wyskoczy z krzesła i eksploduję. Później wypowiedzi Grima: jak na prostaka przystało prosty język ale za to konkretnie i na temat. Za to nie podobało mu się ilość uczuć, było ich za dużo można było czytać z niego jak z czystej księgi może to trzyma ludzi przy nim. Za to plan wydobycia informacji z więźnia ,a później ścięcie mu głowy bardzo się spodobał. Sam by chciał się zająć więźniem ponieważ potrafi być bardzo przekonujący a do tego więzienia z pewnością się nie wykrwawi  ,a skoro już o tym wypominamy, Spectre prawie wyrzucono ze straży miejskiej za jego brutalne traktowanie więźniów wszyscy za to zawsze tępili ale on wspomina te czy bardzo dobrze.( Więźniowie z pewnością nie za bardzo)

Co do planu: był dobry ale dość trudny zwarzając na to jakimi siłami dysponujemy ale Grim pownien utrzymać morale żołnierzy i to może być nasz klucz do zwycięstwa. I ta Sandstrom wydaję się obiecujacym strategiem.

Zachowanie Maskeda pod koniec obrad nie spodobało się magowi za bardzo. Niesubordynacja wobec Shadow w tym momęcie jest głupotom w ogóle nie widzi korzyści jakie może dać jej zaufanie. Jego upur, arogancja jest nawet słów nie umiem znaleść. Co się z nim probiło kiedyś był bardziej inteligętny do tego dostrzegał drugie dno(korzyść dla siebie), może to Poison nie dostrzega tego drugiego dna i to odczucie jakie mu towarzyszy to coś innego…

Myślenie nad tym zabrało by zbyt dużo czasu i Poison Spectra dokłądnie wiedział o tym ,a miał wiele pytani do Shadow miedzy innymi czemu nie przydzieliła mu żednego zadania.

Gdy Shadow ogłosiła koniec posiedzenia i wydała ostatnie rozkazy podbiegł do niej i zapytał.

- Panno Shadow czy mogę zabrać sekundę, ponieważ nie rozumiem czemu mi nie wyznaczyłaś żadnego zadania, no chyba że masz dla mnie jakieś inne specjalne zadania lub mam pomóc komuś już wynaczonym zadaniem? – powiedział lekko zdenerowowany

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy usłyszała że będzie pod opieką Rebona ucieszyła się. Wiedziała jednak że nie chce wracać teraz na pole walki. Ja tam nie wracam. Na razie podziękuję od zmiażdżenia czegokolwiek. Oj tam, chodź, będzie zabawa. Poza tym mam pomysł, który pomoże nam w zabawie. No i trzeba też zajrzeć do naszej Shadow jak sobie radzi z Nickiem.  Odpowiedziała stalowemu : "Dobrze. Właśnie ja też chciałabym się czymś zająć i akurat MT mi uciekł i czy... no... Mogę pójść za nim? Jako że jestem pod twoją "opieką" to nie wiem czy wolisz żebym była przy tobie czy żebym niczego nie zepsuła i po prostu wolę wiedzieć. Poza tym chciałabym zajrzeć do Nicka." Uśmiechnęła się do alchemika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golem połączył się bezpośrednio z swoim twórcą za pomocą tzw "Bezpiecznej linii" i wysłał prośbę o informację na temat więźnia.Po krótkiej konwersacji zaczęły nadchodzić różnego stopnia tajności dane od zwykły po ściśle tajne.Te ostatnie to były zwykle informacje od "Wiecznego imperatora" a reszta to zwykle proste instrukcje jak powinien reagować Golem. Kiedy transmisja się zakończyła.Golem odwrócił się w stronę Shadow i tym razem przełączył na tryb mowy:

 

-Pozwolenie udzielone,nakazano mi pilnować więźnia.Informacje dodatkowe do dworca zbliża się uzbrojona grupa składająca się z około 10 żołnierzy wroga.Twórca postanowił ich przechwycić.Wkrótce zacznie walkę.Oczekuję na odpowiedź. -

 

Golem czekał na odpowiedź ze strony klaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie ma kłopotu, może być i fałszywy, znając życie potem i tak wszystko się rozkręci - rzekł kucyk, a potem wyprężył się jak struna, zasalutował energicznie i odwrócił się. Narada, choć obfitowała w różne zwroty akcji i ciekawostki była dla niego, a zapewne dla wszystkich innych też, poczynając od Rebona a kończąc na jeńcu, skończona. Teraz pozostawało tylko wprowadzić w życie ustalenia Shadow, ów plan stworzony z dwóch pomniejszych. Grim wierzył w skuteczność tego przedsięwzięcia, starając się skupić myślenie na tym, że się uda. Co nie znaczyło, że zupełnie przestał się martwić. Po prostu nie zajmował się możliwą porażką tak, by pochłaniała cały jego umysł, zamknął te myśli w małym zakątku mózgu, by wypuścić je kiedy tylko zajdzie potrzeba. Pożegnał Rebona trochę bardziej niedbałym salutem, resztę oszczędnym skinieniem i poooszedł.

 

Po dotarciu do swoich  żołnierzy ogier nie marnował ani chwilki. Niemal od razu przywołał do siebie kilka losowych kucyków, zwołując coś na kształt mniejszej narady, dla adiutantów. Oczywiście uprzedził, żeby przekazywali informacje łańcuchowo, by nawet najdalszy kucyk wiedział, co się szykuje i co w danym momencie ma robić. Objaśnił dokładnie, w razie potrzeby powtarzając raz czy dwa, cały pomysł. Powiedział też, że w pierwszej kolejności potrzebuje trzystu dzielnych wojaków do pozorowania ataków na wyznaczone punkty. Mają starać się nie nawiązywać walki, może poza drobnymi potyczkami, tylko skupiać na sobie uwagę, by Podmieńce cały czas były w gotowości. Mają być zuchwali, rzekł, ale żeby z tą zuchwałością nie przesadzali. Tym trzystu będzie przewodził dowódca mianowany, do którego mają się zwracać ze wszystkim i który to odpowiada przed samym Grimem. A co będzie robił pułkownik? On wraz z resztą oddziałów ulicznych będzie czekał na sygnał. Gdy wszystko będzie gotowe, ruszą szturmem na trzeci punkt, zupełnie nieruszany, co zaskoczy Podmieńce. Ogier objaśnił, że zamierza dowodzić tą właśnie częścią swoich sił.

 

Na koniec poruszył jeszcze sprawę jeńców. Nie wymagało to wielu wyjaśnień, ani za dużo gadania. Ot, dość krótka mowa na zachętę.

- Przyjaciele! Dzielnie sobie poczynaliście tam na górze, czy ze mną, czy gdy ja leżałem tu ranny. Jestem z was niesamowicie dumny. Jest jeszcze jedna sprawa. Tam, w mieście, wzięto jeńców, z którymi nie ma co zrobić. Nie ma ich kto pilnować, nikt z was na pewno nie da im swojej miłości do jedzenia. Trzeba się ich pozbyć. Wybiła godzina! Pomścijcie swoich krewnych, przyjaciół i kolegów z oddziału! Zabijcie wszystkich poza oficerami! I jak wrócimy na górę, nie bierzcie żadnych jeńców!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...