Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Wyznawcy Chaosu)


kapi

Recommended Posts

-Może to i jakaś opcja-powiedział patrząc na DarkHearta-jednak w którą stronę miał by uciekać? musimy założyć że za bramą czyli potencjalnie bezpiecznym miejscem czekają na nas powstańcy, w takim wypadku jesteśmy otoczeni, i Twoja decyzja była by dla nich znakiem że jeszcze jacyś podmieńcy tu żyją. Sam widzisz pomysł nienajlepszy, a i ja nie chcę tracić kolejnego.-odpowiedział na propozycje dość chłodno i bez cienia wątpliwości uznał plan za zły, a nawet dla nich zgubny. Po czym odpowiedział do Fire-Mówiłem że magia lecznicza mym priorytetem nie jest, może mamy tu takiego co by pomógł.-Powiedział po czym odwrócił się od niej i zawołał do pozostałych, na tyle głośno aby go usłyszeli, a jednocześnie na tyle cicho aby nie zwrócić na siebie uwagi powstańców-Kto opanował magię leczniczą?-po czym znowu do Fire-A tak właściwie jak się tak rządziłaś co?

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

W końcu z oddziału wysunął się jeden podmieniec. 

- Nie znam się na magi, ale mój ojciec jest tutaj medykiem polowym, trochę od niego połapałem i sam doszkalałem się mogę spróbować coś tu działać.

Dość niepewnie kucyk zbliżył się do Dragon, po czym wyjąwszy ze swej torby przybory zaczął ją oglądać, zdjął prowizoryczny opatrunek, zaczął wcierać zioła, podał małą fiolkę z zieloną cieczą do picia, po chwili otarł krople potu z czoła i wyrzekł:

- No cóż to chyba wszystko co mogę teraz zrobić.

Dragon autentycznie poczuła się lepiej. Rana przestałą tak boleć i choć dalej była duża, to nie utrudniała już tak poruszania i działania. Smoczyca poczuła się po prostu lepiej. 

- Kapitanie co teraz mamy zamiar zrobić? - spytał co raz bardziej zaniepokojony lekarz. 

 

Tymczasem kilka dzielnic dalej Moonlight Star została przetransportowana do szpitala. Tam zajęli się nią lekarze i po podaniu dożylnie kilkudziesięciu ml. dziwnych płynów, klacz zaczęła się czuć lepiej. W końcu odzyskała na tyle przytomności, że rejestrowało ,co się w okół niej dzieje. Po chwili medyk ją zapytał:

- Srogo oberwałaś moja mała. Gruzy w pałacu Cię przygniotły, czy co? Nie wiem, czy wiesz, ale masz spore szczęście, że żyjesz. Czym się w ogóle zajmowałaś? - wszystkie słowa wypowiadał oglądając kolejnego pacjenta, ale patrzył na klacz z zaciekawieniem i wyczekiwał odpowiedzi.

 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Po pierwsze dobra robota.-odpowiedział do lekarza miłym jak na niego tonem-Po drugie niech jeden z was zmieni się w jakiegoś kucyka i poleci na zwiad, jeśli sytuacja przy bramie nie jest zła idziemy dalej, jeśli jest tragicznie będziemy musieli znaleźć inna drogę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Niestety ma pan rację- powiedziała Moonlight z cieniem uśmiechu na ustach- ale ściany zamkowe, najwyraźniej za mną nie przepadają. Czym się zajmowałam?- klacz próbowała znaleźć w pamięci pasujące do siebie fakty- zdobywałam wiadomości dla Królowej, wiadomości o rebelii.-szybko wciągnęła powietrze- Kogo jeszcze wyciągnięto z budynku? Jaka jest sytuacja?

(za błędy przepraszam, winę zwalcie na mój telefon! :D )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darkheart popatrzył na towarzyszy wokoło - Mam gdzieś zwiad powietny....on dostanie jak smoczyca i nic nie będzie.... - Darkheart milczał przez chwile ruszając głową i wydając dziwne dźwięki - ahhhhh....przebiegnę się....jeśli napotkam problem...rozwale go..... bądźcie przy bramie za kilka minut...- Po tych słowach ruszył w stronę bramy dość szybko jak na wojownika w grubym pancerzu, DarkHeart nadal wydawał dziwne dźwięki podczas biegu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Jeden z changelingów przybrał formę kuca i już miał ruszać w stronę bramy, gdy Darkheart stwierdził, że ma dosyć czekania i ruszył pędem dysząc w stronę bramy. Gigantyczne stworzenie chodzące na dwóch nogach i wydające złowrogie odgłosy z pewnością wywoływało strach wśród wrogów. Jednak gdy tylko kuc wybiegł zza bezpiecznego rogu napotkał na widzianych wcześniej rebeliantów. Było ich około 20. Początkowo zdawali się patrzeć na niego uważnie, aby chwile później przestraszyć się go. Wśród tłumu dobył się głos dowódcy:

- W imię Celestii zastrzelić to coś!

Kuce zdjęły kusze i pierwsze bełty rozpruły powietrze. Kilka z nich ominęło szarżującego kuca, ale na jednych stres działa osłabiająco, innych natomiast motywuje. Ostrzał stawał się co raz mocniejszy, kolejne szeregi rebeliantów zmieniały się i wypuszczały salwę morderczych pocisków. Gdyby nie porządny pancerz Darkheart w chwile by zginął, ale proste kusze jego przeciwników nie przebijały pancerzy. Kilka strzałów jednak trafiło w złączenia płyt, albo fragmenty kolcze, które były słabsze od potężnego napierśnika ze stalowej płyty. Dwa bełty wbiły się w okolice pach i dalej w głąb korpusu, jeden zranił ogiera w głowę, przez co pole widzenia się zamgliło, w końcu jeden trafił w nogę. Wielki wojownik zachwiał się i przewrócił. Czuł ból w wielu miejscach, kilka innych bolało go niemiłosiernie. Cały był poobijany, lecz pokonał 3/4 odległości. W odruchu przypływu adrenaliny Darkheart schował się w kolejną mniejszą uliczkę, ponownie zasłaniając się przed strzałami. Miał jednak problem. Zaalarmował rebeliantów o swej obecności, co mogło zdradzić oddział changelingów, a w dodatku sam nie miał szans pokonać tylu rebeliantów, zwłaszcza, że zobaczył ich więcej cisnących się w dużych oddziałach w kierunku bramy.

 

IceSword patrzyła na to wszystko zza bezpiecznego winkla. Był pod wrażeniem ile strzał przetrzymał jego kompan, ale rozbryzgi czerwieni na białej ulicy świadczyły, że jednak musiał otrzymać poważne obrażenia. Rebelianci wysunęli na przód tych, którzy jeszcze nie oddali strzałów, a tyły spokojnie przeładowywały broń.

 

Certain Hoof niedawno skończył kolejne swoje zadanie. Miał pozbyć się przywódcy mniejszej grupki rebelii, która powstała w pobliżu Kryształowego Imperium. Udało mu się dzięki jego bystremu wzrokowi wyśledzić nocny patrol i ich śladem dojść do siedziby. Poinformował o tym mały oddział uderzeniowy kompanów z gwardii, którzy pomagali mu w tym zadaniu i po szturmie nikt nie pozostał żywy. W prawdzie kilku udało się wymknąć tylnym wejściem, ale Certain wraz ze swą bronią nie pozwolił im długo uciekać. Po kolei zestrzelił trzech rebeliantów, zanim schowali się za skałami. Jak się później okazało wśród nich był także dowódca. Do Canterlotu wrócił wczoraj wieczorem. Teraz była 4:00 rano. Zdążył się spotkać od razu po przyjeździe z zarządcą, który zaprosił go na audiencję u Jej Wysokości Nightmare Moon. Miała się ona odbyć o 10:00. Po tym co Certain teraz widział nie sądził, by do niej doszło. W dolnym mieście wybuchały pożary, nad miastem latała wielka świecąca bestia, do której jednak nie miał zasięgu ze swej broni, poza tym zniknęła mu teraz z oczu. Armie pałacowe i część sił z Changeli gromadziły się w obrębie dzielnicy arystokracji, a koszary podobno były zatrute gazem. Rebelia wysunęła swe macki nawet do stolicy. Zastanawiało Certaina jakim cudem nikt tego nie zobaczył i jak doszło do ataku. Z drugiej strony nie dziwiło go to zbytnio. W końcu zarządca powiedział mu czego będzie dotyczyć audiencja. Nightmare Moon chciała przyłączyć Certaina do nowej grupy, której zadaniem miało być śledzenia rebeli. Ogier przyzwyczaił się, że dostaje sprawy trudne, więc już przypuszczał, że grupa słabo sobie radzi. Musiał jednak przyznać przed samym sobą, że zdziwiła go aż tak daleko idąca niekompetencja kolegów po fachu, którzy nie zauważyli przygotowań do oblężenia stolicy. Niemniej jednak musiał pogodzić się z zastaną sytuacją. Właśnie czekał na ewentualne rozkazy, gdyż obecny kazał po prostu nie opuszczać dzielnicy arystokracji, kiedy usłyszał rozmowę jakiejś nieznanej klaczy z doktorem. Leżąca na stole poszkodowana była w opłakanym stanie. Jej ciało zostało przebite w wielu miejscach. Z tego co usłyszał Certain wyniesiono ją z zamku. Zastanawiało go co się tam w ogóle stało, gdyż nagle ściany budowli zaczęły się walić, mury pękać, a salę tronową otoczył mrok. Było to zastanawiające, na dodatek klacz o czarnej maści, kolorowej grzywie i różowo niebieskich oczach mówiła coś, że śledziła rebelię być może była więc przyszłą kompanką ogiera. Tak czy siak zainteresowała snajpera, więc podszedł do niej.

 

Gdy podszedł lekarz właśnie dopowiadał na pytanie:

- kogo jeszcze wyciągnięto? z tego co widziałem paru gwardzistów pałacowych. Niektórzy jeszcze żyją i tymi zajmują się inni medycy, a podobno znaczna ich część nie żyje. Niestety poza tym co sam widziałem nie ma wieści z zamku. To dziwne, zwłaszcza przy tym, że porozrywało ściany, a oni udają, że nic się nie dzieje. W sumie co mi do tego... uważaj zaboli teraz... no ale Ty to dopiero masz szczęście, rzadko kiedy widzę kuce po takich urazach, które żyją.

 

Powitajmy nowego gracza Thorona95 i jego postać Certain Hoofa życzę miłej gry i powodzenia.

 

PS

Guardian na przyszłość radzę nie wbijać się na pałę na armię rebeliantów, wiem ,że Twoja postać umie walczyć, ale nawet jakbyś dobiegł to bez fajnego pomysłu średnio widzę, abyś dożył spokojnej i długiej starości. 

 

      

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kremowej maści jednorożec podszedł szybko do stołu z ranną klaczą. Jej stan był co najmniej okropny, ale to nie było dla niego teraz ważne. Było kilka rzeczy których musiał się dowiedzieć jak najszybciej, nie był to czas na idącą w parze z jego fachem cierpliwość. Czuł, że teraz liczy się czas. Trzeba było jak najszybciej się porządnie zorganizować aby odeprzeć tę żałosną rebelię i zagonić biorące w niej udział szczury z powrotem do ich nor.

- Wybacz Doktorze, ale mam niecierpiącą zwłoki sprawę do twej pacjentki - rzucił szybko do lekarza, po czym skupił całą swą uwagę na klaczy. - Pozwoliłem sobie nieco podsłuchać i jeśli to co udało mi się wywnioskować jest prawdą zajmowałaś się śledzeniem rebelii. Nazywam się Certain Hoof i dziś miałem zostać przydzielony do waszej drużyny. Szkoda jednak, że najwidoczniej waszej uwadze umknęły przygotowania do oblężenia, co w efekcie doprowadziło do tego - jednorożec wskazał kopytem na dym unoszący się nad częścią miasta, której oberwało się najbardziej. - Teraz jednak nie ma co zastanawiać się, jak do tego doszło, tylko jak to naprawić - ogier na chwilę przerwał, biorąc głęboki oddech. Uspokoiło go to nieco, pozwalając pozbyć się niepotrzebnych emocji, które za bardzo mąciły mu w umyśle. Jednocześnie chciał przy tym przybrać nieco milszy ton, pierwsze wrażenie zrobił nie najlepsze, a potrzebował informacji, możliwie jak najdokładniejszych i jak najświeższych. Poza tym jeśli faktycznie miał z nią kiedyś pracować, to wypadałoby nie budzić nienawiści. - Ponoć wyciągnęli Cię z Zamku. Potrzebuję dowiedzieć się, co się tam wydarzyło i nie obchodzi mnie, jak nieświeże są to już informacje. Lepsze to niż nic, a niestety właśnie tyle wiem o tamtejszych wydarzeniach. Szczególnie interesuje mnie wszystko, co się tyczy możliwego zagrożenia dla Królowej Nocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IceSword widział wypad kompana. Z jednej strony wie już kogo i pod jakim pretekstem wysłać jako dywersję. Z drugiej jednak krew go zalała z powodu głupoty i niesubordynacji jaką wykazał się jego kompan. Teraz nie dość że musiał wyprowadzić tą przerażoną galaretę jaką okazali się jego podkomendni to jeszcze musiał zabrać kompana. Z jednej strony trzeba działać natychmiast, z drugiej wypada zaczekać na zwiadowce. Po namyśle IceSword zabrał głos.

-Pięciu idzie ze mną, reszta czeka na zwiadowce, kiedy wróci idziecie za nami, jak po pięciu minutach nie będzie wracał wracacie bez niego. Ci którzy idą ze mną wystąp.-zaczekał na pięciu odważnych. Gdy ekipa została zebrana dowódca podzielił się instrukcjami.

-Za rogiem czekają rebelianci i nasz kolega. Musimy znaleźć inną drogę. Dwóch zabiera rannego w bezpieczne miejsce, reszt czeka na rebeliantów. Zabić od razu gdy ich zobaczycie, oni się nie zawahają, co najwyżej chybią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Jestem Moonlight Star, i może powinno się ująć to nieco inaczej... nie zajmowałam się śledzeniem rebelii, ale... wydobywaniem informacji z samego źródła.-Przerwała by dobrać słowa odpowiedzi- Tak byłam na zamku w tamtej chwili... przybyłam tam z rebeliantami, aby powstrzymać ich przed zniewoleniem Królowej, co jednak im się udało. Nie doceniliśmy siły jaką dysponowali... Jej Wysokość jest w tej chwili, prawdopodobnie obezwładniona i pozbawiona mocy, a buntownicy zabierają ją do podziemia, a tam... - klacz przerwała, a na jej twarzy pojawił się smutny uśmiech, jednak znikł po chwili zasłonięty maską obojętności.- Jeżeli masz zamiar ją ratować, radzę zrobić to szybko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Skoro byłaś w stanie uniknąć zdemaskowania tak długo to chyba winien Ci jestem przeprosiny za to co powiedziałem. Wynika z tego, że albo rebelianci są mądrzejsi niż na to wyglądają i odpowiednio przekazywali sobie informacje, tak, że byli w stanie ukryć swą faktyczna siłę, albo ktoś źle ją ocenił, na podstawie posiadanych informacji. Możliwa jest również zdrada i wprowadzenie nas w błąd. - ogier przerwał na chwilę, zastanawiając się jak prawdopodobne jest to ostatnie, przerwał jednak te rozmyślania, kiedy dotarło do niego, co się stało z Królową Nocy. Musiał on ponownie złapać głębszy oddech, aby móc wszystko dokładnie wykalkulować. - Oczywiście, że mam zamiar ją ratować. Ale nie mogę tracić głowy. Jestem dobry, ale nie niepokonany. W podziemiach tracę przewagę, jaką daje mi dystans, co przy samotnej akcji skończyłoby się moją śmiercią i nie miałoby żadnego sensu. Potrzebuję wsparcia, jakiegokolwiek, które dałoby choć minimalną szansę sukcesu. - Certain zwrócił się do doktora. - Wiesz może, gdzie znajduje się najbliższy oddział naszego wojska, zdolny do walki? Najlepiej ciężka piechota, bo ona najlepiej poradziłaby sobie w ciasnych przejściach podziemi. - spojrzał ponownie na ranną klacz, zastanawiając się chwile. - Oraz czy jest jakakolwiek szansa na doprowadzenie jej do stanu używalności tak, aby była w stanie pomóc odbić Królową?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doktor, gdy usłyszał co się stało z królową, aż zakrztusił się trunkiem, który popijał w krótkiej przerwie w pracy.

- Co i dopiero teraz o tym mówisz?!

 Wydarł się prawie na cały głos. Chwilę później oprzytomniał i usłyszawszy pytanie Certaina szybko odparł:

- Ta klacz może już chodzić o własnych siłach, ale ma szczęście, że jeszcze żyje, więc nie oczekuj od niej nadzwyczajnych czynów, czy skutecznej wali. Co do wojska sądzę, że na taki cel żaden dowódca nie oszczędzi sił. Z tego co posłyszałem zostały wydane rozkazy zgrupowania właśnie w okolicach zamku centralnego i dzielnicy arystokracji. Jeśli przegrupowanie się udało i pozostałe dzielnice zostały opuszczone przez naszych żołnierzy to w tej chwili w okół nas powinno być prawie 10 000 żołnierzy changeli. Nie wiem oczywiście ilu już zginęło, ale na pewno znajdą się potrzebni żołnierze. Szybko udajmy się do dowódcy, w prawdzie od dłuższego czasu nie można się podobno skontaktować z głównymi generałami... o cholera, słuchaj dziewczyno, czy gdy rebelianci napadli na Królową, to czy gdzieś w okolicy nie było aby czterech kucyków, którzy wyglądaliby ci na generałów i magów? Z tego co wiem byli u Nightmare Moon na audiencji.

 Ogier wlepił wyczekujące spojrzenie w Moonlight Star, prawie zapominając o reszcie świata.

 

Tymczasem w dolnej dzielnicy, gdy IceSwordowi udało się w końcu zebrać pięciu odważnych, co trwało długo, bo nikt z pośród żołnierzy nie chciał iść na pewną śmierć, widząc, co stało się z potężnym wojownikiem, który napawał lękiem nawet swych sojuszników. Medyk skończył opatrywanie Dragon. Smoczyca poczuła się lepiej, dalej rana trochę bolała, ale mogła już bardziej racjonalnie działać. Wtedy właśnie pośpiesznie wrócił posłaniec, na twarzy miał przerażenie.

- Sir ich są tam setki, setki nie kłamię, nie tylko jedna ulica, ale i następne. Rozmawiają o jakimś zwycięstwie, obawiam się, że mogli zająć bramę. Jeśli tak nasza droga do naszych sił została zamknięta. Nie damy rady się przebić oni mają tyle wojska ile my, a nawet więcej, już zdobyli pewnie zamek i cieszą się zwycięstwem, zaraz umrzemy, będą nas torturować -  z każdą chwilą changeling zaczynał co raz bardziej histeryzować, ale wieści które przynosił o setkach rebeliantów nie były pomyślne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była tam cała czwórka i nie mieli tyle szczęścia co ja- Moonlight odrobinę przechyliła głowę- jeżeli można to nazwać szczęściem.- następne zdanie wypowiedziała w większym pośpiechu- Sądzę że Jej Wysokości potrzebna będzie pomoc medyczna. Królowa nie uleczy się sama, nie teraz kiedy jej magia została zablokowana.

(Kapi czy możesz mi powiedzieć co z moimi rzeczami? )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow gorączkowo starał się wymyślić sposób na osłonienie nacierających towarzyszy. Odbicie bełtów, nie wchodziło w grę, było ich zbyt dużo. Mógł jednak utrudnić przeciwnikom strzelanie... Skupił się, i nagiął promienie słoneczne tak by świeciły w twarz rebeliantów. Po rzuceniu zaklęcia nie czekając na efekt kazał Fagowi schować się w bocznej uliczce, a samemu dobył miecza i popędził za grupą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wystarczy, aby była w stanie dotrzymać kroku oraz strzelić z kuszy lub karabinu w stronę przeciwnika. To już jest pomoc, a szczerze powiedziawszy to i tak są o wiele lepsze wieści, niż się spodziewałem. Boję się również, że nasze siły mogą nie wyglądać tak dobrze jak to przedstawiasz. W obecnej sytuacji nie zdziwiłbym się gdyby uratowało się zaledwie pięć tysięcy, a może nawet mniej. Jednak niezależnie od wszystkiego musimy uratować Królową. Bez niej będziemy mogli co najwyżej odwlekać nieuniknione, pomijam, że walka nie będzie miała żadnego sensu ani celu.

Jednorożec ucichł, wysłuchując reszty wieści, które Moonlight miała do przekazania. Nie napełniały go optymizmem. Wydawało się, że rebelianci zrobili dosłownie wszystko co się dało aby zasiać chaos w ich szeregach.

- A więc wszyscy nasi żołnierze stoją aktualnie bezczynnie, czekając na rozkazy, które nigdy nie przybędą. To tylko kolejny powód dla którego powinniśmy ich niezwłocznie odnaleźć - zwrócił się do klaczy, starając się mówić nieco cieplej. - Jak szybko dasz radę się przemieszczać? Nie wymagam od Ciebie biegu, ale szybki marsz byłby mile widziany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Icesword chwycił panikującego kompana i powiedział z udawaną troską

-Gwarantuje ci że żywego cię nie wezmą.

Po czym zwrócił się do reszty

-Skoro nasz kolega wrócił idziemy wszyscy. Miejcie świadomość że to starcie jest już stracone. Jedyne sensowne posunięcie to przedostać się do bezpiecznego miejsca i zorganizować kontratak z porządnymi siłami. Wiem że macie mnie dość wiem że zbyt wielu straciłem, ale doceńcie to że gdybyście zostali przy bramie już byście nie żyli. A teraz do dzieła żebyśmy zwojowali w tej wojnie coś jeszcze.-powiedział i gestem dał sygnał do wymarszu sam także poszedł nie zostawi spanikoeanych rodaków bez dowódcy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje rzeczy Nessie zostały wydobyte razem z Tobą z gruzów, więc wszystkie masz :pinkie:

Cień trololo :crazy: jak kojarzę jest trzecia w nocy, słońca nie ma, ale jest księżyc, więc zgodnie z naszymi ustaleniami jego światło pójdzie w ruch :pinkie3:

 

Medyk w szpitalu w zamku popatrzył z przerażeniem na Moonlight, po czym wyszeptał jakby kompletnie zbity z tropu:

- Zatem świeć królowo nad ich duszami... Wojna to wojna, trzeba szybko przekazać te wieści pułkownikowi naczelnemu. Ej ty... tak ty, goniec. Leć szybko do pułkownika naczelnego Purple Wall'a i powiedz, że generał zginął. Szybko, ktoś musi zarządzać naszą armią! A i powiedz co tu słyszałeś o Królowej Nocy, dowódca musi to wiedzieć!

 

Moonlight powoli podniosła się z łóżka. Kopyta przyjęły na siebie ciężar jej ciała. Zadrżały przez chwilę i ugięły się lekko. Po chwili jednak klacz poczuła się pewniej i postawiła kilka pierwszych kroków. Nic się nie stało. Poza lekkim bólem rozchodzącym się w całym jej ciele wszystko było na tyle dobrze, aby iść z Certainem.

 

- No cóż ja tu muszę zostać, takie mam rozkazy, ale Wam życzę powodzenia. Pokarzcie tym podpalaczom, że nie zadziera się z nami.

Medyk uśmiechnął się smutno i poważnie, znacząco kiwnął głową na pożegnanie i odszedł zająć się nowymi rannymi, których przynieśli żołnierze. Kuc, który biegł do pułkownika zniknął już gdzieś pośród wielu innych, które pędziły z rozkazami pośród rozstawionych oddziałów wojskowych. 

 

W dolnej dzielnicy oddział changelingów naszykował się do szturmu na pozycje wroga. Ogiery poprawiły kolczugi, zacisnęły paski na tarczach. Wielu robiło to już bez nadziei, kilkoro z zapałem. Atmosfera była ciężka. W końcu IceSword zarządził atak. Kompania wysunęła tarczę do przodu i ruszyła szybko i z impetem. Był to jednak milczący galop, nikt nic nie krzyczał, nie skandował imienia królowej, czy obelg. grupa ruszyła szybko. Rebelianci momentalnie zauważyli wrogów. Wśród ich szeregów pały rozkazy. Kusze uniosły się do pozycji strzeleckiej, po czym na głośny okrzyk dowódcy zamki zwolniły cięciwy. Bełty przeszyły powietrze ze złowrogim świstem. Pierwsza salwa nastąpiła zanim Shadow zdołał wzmocnić światło księżyca. Tylko mała cześć bełtów nie trafiła. Jednak rebelianci nie byli dobrymi strzelcami i dużo grotów wbiło się w drewniane tarcze. Changelingi przyśpieszyły. Księżyc zdał się jakby mocniej świecić. Jego blask padł na alejkę. Wtedy nastąpiła druga salwa rebeliantów. Jej skutek był podobny. W końcu oddział żołnierzy Chrysalis wpadł do bocznej alejki, w której leżał ich półprzytomny towarzysz. Ostatnie kuce, które wbiegały nie zdążyły przed następnymi wystrzałami i potężna siła bełtów, wbijających im się w pierś odrzuciła ich w tył. Ice Sword i jego oddział zbliżyli się do rebeliantów. Zostało im około 10m do przebycia. Szybko przeliczył podkomendnych. Zostało ich 5 nieruszonych, 3 lekko rannych i 4 ciężej. Wszyscy ci, którzy wcześniej doznali obrażeń, teraz zginęli, nie dając rady dobiec do uliczki. Zza rogu dobiegła złowrogi dźwięk ładowania kusz. Changeling, który znał się na medycynie zaczął opatrywać rannych. Shadow z zadowoleniem stwierdził, że jego fagowi nic się nie stało. Dragon także przeleciała bez obrażeń.     

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow poczuł, jak wściekłość rozpiera jego ciało,jak ma ochotę samodzielnie rzucić się na buntowników, rozerwać ich gołymi kopytami. Po chwili jednak wściekłość ustąpiła, a po jego ciele przeszedł zimny dreszcz, duszący wszelkie emocje, dreszcz który każdego innego kucyka doprowadziłby do szaleństwa. Ale nie jego, on doświadczył go wielokrotnie, pierwszy raz gdy wyrwane spod kontroli zaklęcie chaosu przeszyło go, zmieniając całe jego jestestwo. Dziś czuł to samo, choć nie z taką mocą. Zaszły w nim subtelne zmiany- ton głosu obniżył się, a oczy, przedtem po prostu czarne, teraz zmieniły się w otchłanie zdające się pochłaniać światło.Wyprostował się i zaczerpną nocnego powietrza, smakującego krwią i cierpieniem. Potem spojrzał w kierunku barykady rebeliantów. Dzieci Harmonii- zaśmiał się , mówiąc cicho, jakby do siebie - trzymajcie się dnia, noc nie należy do was. I nigdy nie należała nawet wtedy, gdy księżniczka Luna patrolowała wasze sny. Skupił magię chaosu, inną i bardziej dziką niż jakakolwiek inna by rzucić kolejny czar. Nurty spaczenia poszybowały w górę, rozpościerając się nad najbliższą okolicą. Ich zadaniem było przemienienie budujących światło fotonów- tworów Harmonii, na cząsteczki chaosu, które niosły światło tylko dla przekształconych przez ową moc oczu. Wiedział że jego Changelingi zostaną oślepieni podobnie jak rebelianci, liczył jednak, iż przynajmniej IceSword, także przekształcony przez chaotyczne moce zachowa zdolność widzenia. Razem powinni dać sobie radę z rebeliantami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IceSword podszedł do smoczycy pogłaskał ją po policzku, po czym lekko klepnął i powiedział z służbową troską czyli wydał polecenie-odpocznij sobie.-Następnie poszedł do Hearta i powiedział nieco uniesionym głosem-jeszcze jeden taki numer a wracam po ciebie tylko po to by cie dobić jasne?-po uświadomieniu kompana zwrócił się do Shadow'a-powiedz masz coś uszykowane dla rebeliantów? i wyjaśni jakie będzie to mieć konsekwencje? 

Zamierzał wlecieć na nich z góry jak to w podmieńczej naturze ale nie wiedział czy jego kompan nie wykombinował czegoś co mogło by go niechcący zranić, jeśli nie gorzej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Certain widząc jak Moonlight ugina się pod własnym ciężarem spróbował ją złapać. Na szczęście okazało się to niepotrzebne, gdyż klaczy udało się pokonać rany i stanąć o własnych siłach. Kopyto ogiera zastygło w połowie drogi, by po chwili opaść ciężko w towarzystwie głośnego westchnięcia. - Nie strasz mnie tak. Już się bałem, że jednak będę musiał Cię nieść na własnym grzbiecie - rzucił tonem, z którego niemożliwym było odczytanie emocji. To co powiedział było po części żartem. W końcu nie musiał brak klaczy ze sobą i gdyby chciał to mógł ją po prostu tu zostawić. Nie chciał tego jednak robić. Przede wszystkim dlatego, że uważał ją za przydatnego kompana. Wciąż był pod wrażeniem tego, jak długo udało jej się szpiegować rebeliantów i domyślał się, że to nie jedyne jej zdolności. Poza tym większość rebelii zapewne wciąż była przekonana, że Moonlight stoi po ich stronie, dzięki czemu mogliby spróbować jakiegoś podstępu. Inna kwestią jest to, że snajperzy z reguły pracują w parach, więc przydałby mu się ktoś do pary. A może po prostu brakowało mu towarzystwa kogoś, z kim mógłby rozmawiać nieco mniej formalnie? Sam już nie był do końca pewien i szczerze zbytnio go to nie obchodziło - Daj mi znać, kiedy będziesz gotowa do drogi. Dam Ci tyle czasu ile potrzebujesz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...