Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Wyznawcy Chaosu)


kapi

Recommended Posts

W głowie Certaina szalała niewielka burza myśli. Zbyt mała, aby odleciał i przestał słyszeć i rozumieć, co inni mówią, jednak na tyle silna, aby uniemozliwiła mu dostrzeżenie spojrzenia Moonlight. Starał się wybiec już nieco w przód, przypomnieć sobie budowę zamku, wszelkie miejca, w których rebelianci mogliby przygotować zasadzkę, oraz jakiego typu. I z niezadowoleniem musiał przyznać, że niestety takich miejsc było dużo. Za dużo. Z rozmyślań wyrwały go dopiero słowa pułkownika.

 

- Niestety, w sprawie aktualnych sił wroga niewiele mogę powiedzieć. Od początku bitwy znajduję się w dzielnicy arystokracji, a rozkazy nie pozwoliły mi się ruszyć z tamtąd na krok. Z kilku wyższych pozycji udało mi się dostrzec tylko szalejącego smoka, kilka pegazów oraz pojedynczych żołnieży. Ci drudzy i trzeci ze strony przeciwnika nie wyglądali jakoś specjalnie okazale. Co do rebeliantów obecnych w zamku, to tutaj musimy zdać się na wiedzę Moonlight, która jako ostatnia była w środku i na podstawie tych wiadomości dobrać potrzebne siły.

Edytowano przez Thoron95
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Na co mi jeniec, gdy mam nóż?-odpowiedział złośliwie na pytanie, ale to prawda charakter tej smoczycy był trochę irytujący, miała w sobie coś takiego że chciało by się jej każą łuskę z osobna wyrwać. Jednak kilka faktów sprawiało że nie mógł, w kadżym razie nie teraz.

-Shadow, ciebie nie rozpoznają, ale jak chcesz możesz robić za jeńca. Co wolisz. Oddział?! gotowi do wymarszu?-zapytał podkomendnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow z zadowoleniem przyglądał się przygotowanią. Martwił się trochę o ekwipunek changelingów, ale miał nadzieje iż rebelianci uznają że zdarli zbroje z pokonanych żołnierzy. Jednak przed wymarszem pragnął spróbować jeszcze jednej rzeczy. Przyszło mu do głowy pewne zaklęcie- zaklęcie które dotychczas rozważał tylko teorytycznie. Uznał jednaj, że jeśli się powiedzie może nieźle mu się przysłużyć w obecnej sytuacji. Swego czasu dużo myślał o swojej przemianie i doszedł do wniosku, iż magia chaosu nie tylko zainicjowała, ale też podtrzymuje jego przekształcenie. Gdyby więc zdołał przelać ją w jedno konkretne miejsce mógłby czasowo odzyskać dawny wygląd. Zdecydował się na róg, a konktetnie jego rdzeń, tak by zewnętrzna powłoka nie wzbudzała podejrzeń. Skupił się na kłębach chaotycznej magi i rzucił odpowiednie zaklęcie. W międzyczasie kazał swojemu fagowi schować się do swojej torby, ciesząc się iż teraz, zanim fag nabierze mocy jest on tylko częściowo materialny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Oh, ależ zdążyliśmy pułkowniku, z tego co wiem rebelia, na dwie godziny przed walką dysponowała ok 90-cioma magami, 4,5 tysiącami kucy było gotowych stawić nam czoła na ulicach miasta, oraz 9650-cioma  pegazami o różnym stopniu wyszkolenia. Około tysiąca rebeliantów zadeklarowało swoją pomoc przy ewentualnej ewakuacji Canterlotu, w podziemiach działa także dość dobrze wyposażony szpital. Muszę jeszcze Pana ostrzec, że posiadali oni wiele informacji na temat naszych oddziałów, stacjonujących w mieście.-Moonlight wyrecytowała z pamięci

 

-Tyle, z wiadomości o jakie Pan pytał. Oczywiście na te liczby trzeba wziąć poprawkę, ze względu na walki jakie niedawno zaszły, czyż nie?

Edytowano przez Nessie
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Dragon szybko została związana, a oddział zameldował gotowość do wymarszu. Wszyscy ustawili się w kolumnę, biorąc w środek smoczycę i Hearta. Dark Shadow zaczął ściągać swą energię chaosu z ciała. Było to ciężkie każda jej cześć wyrywała się i nie znosiła uporządkowywania. Jednak stopniowo jego nogi, później tułów, a na końcu głowa przybierały dawny kształt. W końcu zgromadził całą magię w rdzeniu rogu. Czuł, że umysł mu się męczy, a na dodatek nie mógł się skupić na otaczającym go świecie. Poczuł lekki ból głowy, ale nie zaprzestał. Ujarzmił swą słabość i choć przymulony ciągłym przymusem okiełznania całej jego magii, cieszył się, gdyż znów wyglądał jak dawniej. Mag chaosu poczuł lekką falę energii. Nic szczególnego, gdyż podczas walk działają siły magiczne, ale ta zdawała się dochodzić z bliższej odległości. Jeden z changelingów odezwał się:

- W którą stronę idziemy?

 

W komnacie pułkownika gospodarz spojrzał na Moonlight i posłuchał danych. Na początku wydał się zadowolony, ale gdy usłyszał ilość pegazów wroga, az przetarł oczy.

- Dobrze się spisałaś, ale to oznacza, że nie mamy dużych szans. Łącznie wymieniłaś ponad 15 tysięcy wojska po stronie rebelii. To dużo więcej niż my mamy zwłaszcza po tym fatalnym początku. W dodatku zdobyli nam sprzęt... cholera. Adiutant! Przekaż wszystkim oddziałom bezwzględny zakaz ruszania się z umocnionych pozycji i niech meldują o wszystkim. Możemy przetrwać tylko wytrzymując oblężenie...

 

Ale jeśli rebelianci dysponują taką przewagą ,to czemu jeszcze nas nie zmiażdżyli, ani nie przypuścili szturmu. Z  tyloma pegazami... to się nie trzyma kupy. Skąd masz te wszystkie informacje? Nadal nie odpowiedzieliście ile wojska potrzeba wam do odbicia Nightmare Moon. Choć ta akcja wydaje się samobójcza przy takiej liczebności wroga, który zna nasze siły, a my o nim nie wiemy nic. Jak duży oddział chcecie, bo to, że wy wyruszycie, aby odbić Władczynię chyba jest pewne prawda? Nikt lepiej nie zna tych przeklętych podziemi niż wy.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IceSword pomyślał przez chwilę, z czymś takim dali by radę przebić się do pałacu, jednak to jest ogromne ryzyko i prosty problem jak przekroczyć granicę, jeśli ujawnią się za wcześniej dopadną ich rebelianci, jeśli zrobią to za późno... NIE zrobią tego za późno, będąc rozstrzelanym nic się nie zrobi, tak grozi im ostrzał od swoich. Pomijając fakt że jedno potknięcie po drodze to ich smutny koniec. Z resztą żołnierze byli ranni i zmęczeni, plan zakładał ewakuację, a i sam dowódca nie chciał ich aż tak męczyć. Po rozważeniu wszelkich za i przeciw uznał że lepiej będzie się tymczasowo wycofać, przeczekać burzę i zregenerować siły.  Dodatkowym argumentem za odwrotem była świadomość tego że lepiej przysłużą się w walce gdy będą żyć. Zatem odwrót taktyczny.

Dowódca powiedział jedno słowo wskazując na dworzec "Tam" a później prosto aż poza granice miasta, czego już głośno mówić nie musiał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon nie przestawała wypuszczać czarnych kłębów czadu (trujący dym z jednego ze spalań w chemii), kktóry był sprzeciwem ze strony jej dumy. Pewnie ci z tyłu się 'troszkę' nim podduszali, ale średnio ją to obchodziło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Już. Jakby co, idziemy na egzekucję za miasto.-powiedział z wyczuwalnym gniewem. (Czad jest silnie trującym i bezwonnym gazem) widząc że ocaleli słabiej się czują i kaszlą. Trzeba się stąd wynieść. IceSword poszedł przodem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Małe ogłoszonko offtopowe:

 

Uwaga za kilka dni coś może się coś stać z sesją. Nie panikujcie, wszystko jest zaplanowane, a jak coś to do mnie PW. Zapewniam, że po rychłym zakończeniu operacji sesja będzie trwać dalej.

 

Więc nie bójcie się ludzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Podczas gdy trwała narada i Moonlight Star zastanawiała się nad odpowiedzią dla dowodzącego, nagle coś błysnęło w oknach. Następnie szkło się zatrzęsło, a do sali dostał się ogromny huk, jakby wystrzały z dział. Pułkownik spojrzał niespokojnie w stronę, skąd dobiegał odgłos. 

​- A więc się zaczęło. Czekamy na posłów. Kapitanowie, idźcie do swoich oddziałów i natychmiast bądźcie gotowi do działań wojennych. Przyjmujemy standardową taktykę obronną. Nie chcę widzieć żadnego chaosu, porządek i dyscyplina. Za Jej wysokość Chrysalis!

 

Cały sztab zaczął wychodzić w pośpiechu. Wśród obradujących stała również Rapid Flame. Była tu jedyną klaczą. Dostała się do Canterlotu, aby objąć dowodzenie nad swymi pierwszymi podwładnymi, po niedawnym awansie. Jej Żołnierze mieli dojechać wraz z następnym transportem koleją. Jednak oblężenie wybuchło wcześniej. Nie miała zatem żadnych podkomendnych, ale jako nominalny dowódca i oficer została zaproszona na naradę do pułkownika Purple Wall'a. Nie zwracano na nią jednak uwagi, gdyż była nowa i niedoświadczona. Sam dowódca jednak zdążył ją polubić, chodziły słuchy, że podobają mu się ładne klacze, a przecież Rapid Flame do takich należała. Faktycznie okazywał jej dość sporą życzliwość, a nawet dał bardzo dobrą kwaterę, jednak nic poza tym nie wskazywało na jakąś większą sympatię. Klacz nie czuła się faworyzowana, a jedynie dobrze traktowana przez czas tego trzy dniowego pobytu w stolicy.

 

Teraz, gdy wszyscy oficerowie wyszli, została ona, pułkownik i Moonlight Star. Do sztabu wbiegł goniec, skłonił się i powiedział:

- Panie pułkowniku zostaliśmy zaatakowani. Ostrzelano dwa fragmenty murów przy ulicy Czerwonego Słońca. Fortyfikacje się zawaliły, ale utrzymujemy linię. Rebelianci napierają ich liczba nieznana, ale duża. Nie wytrzymamy długo. Strzały armat padły również z góry koszar. 

Pułkownik zastanowiwszy się przez chwilę rzekł spokojnym głosem:

- Sprowadź pod mury w zaatakowane miejsce 2 batalion. Szybko, gdyby wystąpiły dalsze problemy niech 4 i 5 kompania trzeciego batalionu też dołączy do obrony. Meldować o zmianach. Strzelać często, ale nie marnować amunicji.

- Tak jest panie pułkowniku.

 Goniec wybiegł. Pułkownik spojrzał na mapę, chwilę się zastanowił, po czym zwrócił się do Rapid:

- Poruczniku, macie pomóc oddziałowi specjalnemu do spraw rebelii. Przedstawiam jego przedstawicielkę szpiega Moonlight Star. Waszym zadaniem jest odbicie Nightmare Moon z rąk rebelii, jeśli to możliwe. Jeśli w obecnych warunkach nie jesteśmy w stanie tego wykonać, zajmijcie się wsparciem obrony. Moonlight, w obliczu bezpośredniego zagrożenia nie mogę przyznać Ci znacznych sił do tego. Ile kucy zatem chcesz? Poinformuj o wszystkim porucznik Rapid. Możecie obradować tutaj, będziecie miały do mnie bezpośredni dostęp.   

 

Nowy gracz dołącza do sesji. Powitajmy ciepło i miło Komputera. Życzymy miłej gry :pinkie3:

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-W tej sytuacji weźmiemy czwórkę, w tym potrzebujemy chociaż jedną osobę z przynajmniej podstawowym wyszkoleniem medycznym. Czy mogę liczyć na tyle?

 

(kurcze Kapi zepsułeś mi fajnego posta, musiałam zacząć od nowa)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rapid spojrzała raz na Moonlight a raz na pułkownika. Rozkaz to rozkaz i zamierza go wykonać.

- Tak jest panie pułkowniku. – zasalutowała i spojrzała znowu na Moonlight. – Ja się znam w miarę na medycynie. – rzuciła, nie miała nic więcej do powiedzenia w tej sprawie. Prawdopodobnie miała iść z nimi więc się przyda ta umiejętność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pułkownik skinął twierdząco głową.

- Cztery kuce, tak dostaniesz. Jeśli dobrze pamiętam Mysthery Shadow była w sekcji do spraw rebelii... Goniec! przyprowadź Mysthery Shadow, migiem. Porucznik Rapid zna się, jak twierdzi na medycynie więc i to załatwione. O właśnie Black Soul, gryf, nada się jako siła przebicia dla waszej drużyny. Dam jeszcze od siebie jednego szpiega. Goniec posłać po Black Soula i Anonima.

Po chwili oczekiwań i rozkazów, jakie wydawał pułkownik w sprawie obrony miasta, w końcu przybyły wyznaczone osoby. Mysthery spojrzała na Black soula. 

- Po co go bierzemy. Nie jest changelingiem, zbyt się będzie rzucał w oczy. Tam trzeba być non stop zmienionym. Zostawcie cały ekwipunek, który łączy was z naszą prawdziwą stroną

- Zostałem wezwany, więc oto jestem - ​przerwał wyraźnie olbrzymi gryf o wysokości dwóch metrów.

- Jednakowoż moja przedmówczyni ma rację, jesteś tu niepotrzebny, a raczej zagrażasz powodzeniu wyprawy. - Wtrącił się mały, niepozorny changeling. Nie nosił na sobie zbroi, a jego rysy były pospolite. Wręcz zbyt pospolite, nie wyróżniał się niczym, nosił zwykłe ubranie, słowem pasował do miejsca w którym był. 

- Będziecie potrzebować jednak siły, aby uwolnić Królową Nocy. - wypowiedział się pułkownik

- Niekoniecznie pułkowniku. Są różne sposoby, a podejrzewam, że Królowa znajduje się tam, gdzie i siła nie pomoże. 

- Byłam już w podziemiach. Ich korytarze ciągną się w nieskończoność i nie sposób się zorientować w przestrzeni.

- Przydałyby się mapy.

- Ale ich nie ma.

- To komplikuje sprawę. Jednakże na pewno nie powinniśmy zabierać gryfa.

- Tak.

- Dobrze zatem, kogo w zamian proponujecie. 

- Pułkowniku daj nam jednego ze swojej gwardii. Miałem do czynienia z tymi mężnymi ogierami. W głowie mają sporo oleju no i są changelingami.

Pułkownik się zgodził i wyznaczył pewnego ogiera ze swej gwardii. Zgodnie z radą Mysthery wszyscy porzucili ekwipunek związany z changelińską armią, a raczej poukrywali pod ubraniami mieszczan, które założyli.

 

- Dobrze zatem możemy ruszać. Którędy zatem dostaniemy się do podziemi? 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(wszędzie dobrze, ale u swoich najlepiej :P)

-Przyrzekam wam bracia... że osobiście go ze skóry obedrę-powiedział przez zaciśnięte w gniewie kły. Po chwili zaczął dochodzić go odgłos zbroi. To nie mogły być posiłki, nikt nie wiedział o tej garstce ocalałych. To musieli być rebelianci. IceSword nie wiedział ilu ani jak uzbrojonych zbliża się wrogów. Wiedział jednak że ten oddział ma już dość. Kapitan pośpiesznie pozbierał rzeczy wroga, rozejrzał się też za nożem i gdyby go znalazł zabrał by go. W sytuacji, z jaką przyszło mu się mierzyć, miał tylko jedną opcję.

-Kryć się! do budynków!-Zawołał i wskazał kierunek odwrotu. Gdy oddział już nie ze względu na rozkazy, ale z troski o własne życie krył się kapitan pomógł ledwo stojącemu żołnierzowi. W tej sytuacji nie można zostawić swojego, nie można go wydać na wolę wroga, trzeba ratować każdą parę kopyt zdolną utrzymać broń. 

Podczas ewakuacji myślał tylko o jednym-zemście.

Po krótkiej chwili zorientował się że gniew nie jest rozwiązaniem, trzeba się wyciszyć i zachować spokój, czas na zemstę niebawem nadejdzie. Teraz jednak lepiej zrobić wszystko aby tego czasu doczekać. Spojrzał na rannego, naprawdę potrzebował pomocy. Dowódca nie chciał go dodatkowo rozmową obciążać więc szedł w milczeniu.

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon myślała, że ją rozniesie ze złości. Najchętniej spaliłaby wszystko wokół, ale ograniczyła się do małego płomyczka w krew wroga. Wciąż trzymała resztę. UsUsłyszawszy rozkaz pposłała IceSwordowi spojrzenie mówiące "nie masz nade mną władzy", a jednocześnie "nie jestem idiotką". NNastępnie skoczyła w stronę najbliższego budynku i weszła do środka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

IceSword zobaczył spojrzenie półsmoczycy i zdawał się pozostawić ją z tym bez odpowiedzi, jednak kiedy łaskawie załadowała swoje siedzenie do budynku podszedł do niej. Spojrzał jej w oczy, głęboko w jej gadzie źrenice. Fire mogła poczuć chłód zdający się bić od jego rozpalonych bladym blaskiem nienawiści oczu. To spojrzenie nie znosiło sprzeciwu, nie tolerowało nawet zawahania. Para oczu mogąca wzbudzić strach w niektórych duszach, stawiająca ją na rozstaju dróg. I wyszeptane, niemal wysyczane pytanie-Wolisz działać sama?

IceSword był po prostu wściekły, niemal martwy wróg uciekł. Szkoda, ale nie to było istotą złości. Wkurzała go konkretnie postawa smoczycy, jest tu potrzebna to fakt, ma swoje zasługi może i też, może też ma układy z królową i dlatego ma się za jakąś księżnicznę Changelingów czy coś, ale nie! W jego oczach była jedynie kolejnym żołnierzem, który powinien działać w grupie, nie dla samego siebie, nie z przesadną dumą i honorem, lecz ze zdrowym rozsądkiem by przeżyć i wygrać dla Changei i dla Chrysalis.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Napisano (edytowany)

Oddział szybko zaczął wykonywać rozkazy dowódcy. Wszyscy robili to z chęcią, byli wycieńczeni walką i na pewno nie przygotowani do starcia z tak dużą liczbą przeciwników. Oddział rozdzielił się na kilka budynków. Sekundy mijały, kuce podmieńcy ukrywali się w dwójkach, jedynie IceSword, Fire, Dark Shadow i ranny changeling schowali się większą grupą.

 

Po szybkiej rewizji domu okazało się, że posiada on piwnicę. Dragon otworzyła ją i pomogła wnieść tam rannego changelinga. Wszyscy nerwowo szukali kryjówek. Jedynie IceSword poszedł na górę, aby zaczaić się przy oknie i zobaczy, czy każdy się ukrył. Szybkie spojrzenie na ulicę upewniło go, że rozkaz został wykonany. Rozejrzał się i nie zauważył niczego podejrzanego. Niepokoiły go krwawe ślady, pozostawione przez walczącego ogiera, które ciągnęły się przez fragmenty uliczek. W prawdzie oddział oddalił się trochę do nich, ale jednak w dalszym ciągu były to cenne dla wroga poszlaki. Łomot galopu przejmująco zbliżał się, a oddechy kryjących cichły i wydłużały się.

 

Do IceSworda na piętrze dołączyła Dragon i Dark Shadow, którzy chcieli też zobaczyć, jak wygląda sytuacja. W tym momencie o szyby uderzył silny podmuch wiatru, aż szkło zatrzeszczało. Nagle na tle ciemnych, chmur pojawiło się zadziwiające zjawisko. Z wielkim pędem czarne obłoki pękały, a zza nich pojawiało się czyste, gwieździste niebo. Nagle wzrok obserwatorów dojrzał jaśniejącą granatową postać, błyszczącą niebiesko-białym światłem. Jej oczy intensywnie świeciły, a sylwetkę alikorna otaczała moc. Grzywa klaczy przechodziła w gwieździstą noc, a skrzydła roztoczyły się nad całym Canterlotem. W oczach jarzył się ogień wściekłości i zniszczenia. Trójka chowających się istot nie wierzyła własnym oczom. W stronę zamku pędziła z olbrzymią prędkością odmieniona księżniczka Luna! Śmignęła w powietrzu przez ułamek sekundy, snując za sobą piękne gwiazdy, świecące blaskiem nadziei dla rebelii. Ta obserwacja oderwała dwa ogiery i smoczycę od rzeczywistości. Jednak po chwili ,gdy huk wiatru przeszedł w szmer, ponownie i wyraźniej niż wcześniej dało się słyszeć galop i szczęk metalowego ekwipunku.

 

Uszu słuchaczy doszły pierwsze rozkazy:

- Dalej, dalej, znajdźcie maga i changelingi! Znajdźcie je!

- Zbadaj jak ułożone są ślady krwi i zobacz dokąd prowadzą! Zwolnić! Mamy strefę podwyższonego ryzyka. Nie rozdzielać się! kusze w gotowości! Znajdźcie changelingi i maga!

- Słyszeliście podporucznika? Jazda, ruszać się! Tylko ostrożnie! Miejcie oczy z tyłu głowy!

 

  Trójka ukrytych obserwatorów dostrzegła oddziały rebelii wkraczające na ulicę. Szli powoli z naładowanymi i gotowymi kuszami. Panowała absolutna cisza. IceSword, Dragon i Dark Shadow odsunęli się od okna, aby nikt nie mógł ich zauważyć. Nagle z domu odległego o cztery numery od ich budowli odezwał się głos:

- Mam już dosyć! Poddaję się! Poddaję się! Już dłużej tego nie zniosę! Wychodzę!

IceSword rozpoznał w tym głosie jednego ze swoich żołnierzy. Zdjął go strach. Dało się słyszeć cichy szmer rozmowy, jednak nikt nie był w stanie odczytać słów. Następnie po około minucie rozległ się dźwięk cięciwy, bełt zafurkotał w powietrzu, a później głuche plaśnięcie o metalową kolczugę oraz żałosny jęk. Kilka następnych zwalnianych cięciw i cisza...

 

Powolne kroki stąpających rebeliantów. Łomotanie kolejno otwieranych drzwi. Wbieganie do środka. Znów cięciwy, głosy walk, czy krzyki w co raz bliższych domach. Całą trójkę, ukrywającą się na górze zdjął strach. Nie mogli się ruszyć ich umysły pracowały na najwyższych obrotach. Sami do końca nie wiedzieli jak znaleźli się pod obszernym łóżkiem wśród kurzu i wymiętolonych ubrań, gdzie znaleźli najlepszą kryjówkę. W końcu łupnęły drzwi i od ich domu. IceSword, Dark Shadow i Dragon wstrzymali oddechy. Słychać było nerwowe kroki rebeliantów na dole. Zwolnienie cięciwy. Nagle złowrogo rozbrzmiewające skrzypienie schodów prowadzących do pokoju na górze.

 

- Czysto panie podporuczniku! Wszystkie domy sprawdzone. Wróg zabity i wyeliminowany!

- Dobrze. Zabierz ludzi w kierunku dworca, przeszukajcie jeszcze okolicę. Ja pójdę złożyć raport dowództwu. Niech księżniczki mają nas w swej opiece.

- Słyszeliście podporucznika! Do kolumny i idziemy do dworca!

 

Wraz ze słowami formować kolumnę ogier który wszedł już na piętro i przyglądał się uważnie sprzętom nagle odwrócił się i galopem zbiegł na dół, aby dołączyć do swoich. Serca trójki ocalałych znów zaczęły bić spokojniej, a ich umysły odzyskiwały władzę nad ciałami. IceSword poruszył kopytkiem, aby sprawdzić czy może nim władać. Jeśli ktokolwiek w tej trójki miałby wyrzuty sumienia, to teraz docierało do niego, że nie był w stanie nic zrobić i, że wszystko przebiegło mu jak sen. Z zewnątrz dochodziły odgłosy wymarszu kolumny, która z każdą chwilą była co raz dalej.    

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Tu już nie chodzi o miłość, teraz to zemsta. Hmmm złamali go, albo był w złym miejscu o nie właściwej porze. Albo to po prostu zdrajca, żeby w tak haniebny sposób wydać swoich." Pomyślał sobie. Tego co czół nie można było nazwać smutkiem, to wojna, tu nie ma miejsca na przyjaźń i sentymenty. Taki los żołnierza, smutne, ale takie są realia. Teraz nareszcie poczuł coś na kształt ulgi. Wiedział że w takich warunkach prędzej czy później któryś nie wytrzyma, ta chwila już minęła. Teraz już nie musi się martwić o innych, wierzył że Fire i Shadow sobie poradzą, tak samo jak wiedział że uda im się wrócić.

Nad nimi przeleciała Luna. Kolejny dowód potwierdzający beznadziejność tego dnia, jednak to tylko chwila. Nic nie trwa wiecznie. W oczach IceSworda Luna nie była żadnym władcą, była jedynie ciut silniejszym rebeliantem do uciszenia. Po za tym nie, to nie było możliwe, przecież teraz jest NMM i siedzi sobie w pałacu... a może to była właśnie ona lecąca ku rebeliantom przy pałacu, z resztą jakie to ma teraz dla nich znaczene. Teraz gdy w oczach obu stron są martwi.

Changeling obejrzał swóswój nóż. Ta piękna broń z czarnej stali zawsze dodawała otuchy. Na jego zazwyczaj pozbawionej uczuć twarzy widać było ten strach spowodowany obawą o życie. Tak jak żaden rodzic nie powinien widzieć śmierci swojego dziecka, tak żaden dowódca nie powinien widzieć jak bestialsko jego oddział jest wybijany w pień. To naprawdę rodzi wielki żal i ból w sercach takich "opiekunów" IceSword miał to nieszczęście że przeżył to. Teraz rozumiał czemu Nick tak źźle zniósł swoją porażkę, czemu to w oczach jego kolegi było aż tak bolesne. Do tej pory nie rozumiał tego, teraz wie przez co przeszedł żołdak Amanity. Nick się nie załamał, nie poddał się, nie porzucił kariery w wojsku. Dlaczego więc IceSword miałby być gorszy? Jego kompani zginęli, ale on ocalał i to on może pomścić swych braci. Tylko dalsza walka.

Changeling milczał, chciał mieć pewność że jest bezpiecznie. "Podporucznik poszedł do dowództwa, jest sam. Idiota szybko zapłaci" wstał i ostrożnie rzucił okiem na ulicę. Szukał tego, który idzie sam. Przy okazji sprawdził też czy w tym pokoju są też okna wychowychodzące na drugą stronę.

Wypatroszy gnoja odpowiedzialnego za ten rozkaz.

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Napisano (edytowany)

IceSword zbliżył się do okna. Robił to ostrożnie, tak aby nie wydać nawet najmniejszego dźwięku. Gdy w końcu wyjrzał ostrożnie na zewnątrz, zlustrował sytuację. Oddział faktycznie sformował kolumnę i odchodził w stronę dworca. Natomiast wyraźnie oddzieliła się grupa pięciu kucy, z których każdy był lepiej opancerzony, a jeden wręcz nosił zbroję gwardzisty pałacowego i szedł środkiem. Dwie grupy rebeliantów oddalały się od siebie. IceSword zobaczył też wszystkich swoich ludzi wywleczonych na ulicę, postrzelonych wielokrotnie kilkoma bełtami, krwawiących i martwych. Na twarzy każdego z nich malowało się cierpienie.  Odruchowo IceSword spojrzał za siebie. Jego towarzysze wychodzili z kryjówek i zgodnie z oczekiwaniami ogier znalazł okno wychodzące na drugą stronę budynku. Ponownie do uszu ogiera dobiegła seria wystrzałów i eksplozji prochu.    

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Idziemy.-Szepnął do pozostałych pustym głosem. Ton w jaki m powiedział to jedno słowo nie wskazywał żadnego konkretnego uczucia. Może to tylko maska stoicyzmu by kryć cierpienie, a może rzeczywiści nic nie czół. Jakkolwiek jego nastrój by się prezentował teraz IceSword ostrożnie otworzył okno i wyleciał za nie po cichu, wśród jęków i strzałów. Szedł powoli rozglądając się bacznie. Miał przy tym nadzieję że Shadow i Fire pójdą za nim, mimo braku rozkazu. Changeling wypatrywał i czekał na dogodną sytuację by się zemścić. Ma eskortę, boi się mimo wszystko... Żałosne, ale w sumie to tylko kucyk, istota nieprzyzwyczajona do wojny. Czymkolwiek by nie był zrobił coś strasznego i musi za to zapłacić. 

Z każdym krokiem w podmieńcu narastał gniew zmieszany z niewypowiedzianym smutkiem. Jego oczy ponownie rozświetlił ten blady blask, na kopycie mimo jego woli uformowało się kilka kolców. Tak Teraz tylko zatopić je wszystkie w ciałach tych cholernych (sry, ale tak dla klimatu ;) ) buntowników. 

Eskorta go nie interesowała, chciał dopaść przywódcę. Co gorsza nie chciał go zabijać, no nie od razu, on na pewno nie jedno wie, może coś im się przyda... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...

(Cholera zua choroba, trzeba ją przeklinać ;) )

 

Fire wyszła przez okno i sprawdziła odległość do następnego budynku. Następnie spróbowała przeskoczyć bądź przelecieć na kolejny dach, nie wydając z siebie żadnego odgłosu. Jednocześnie przygotowała kulę czerwonego ognia, który wypuszczony przypomina flarę. Miała pewien plan. Jednak był on dosyć ryzykowny... Ale co podczas wojny nie niesie ze sobą ryzyka? Rozejrzała się dookoła, próbując wykryć, gdzie dokładnie znajdują się buntownicy. Z powodu hałasu nie powinno być to specjalnie trudne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...