Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Wyznawcy Chaosu)


kapi

Recommended Posts

Po wejściu do domku ukazał się kolejny obraz pobojowiska. Poprzewracane meble, porozbijane szkła, poplamiona białą pościel łóżek. Oboje przybyszów zaczęli się rozglądać. Dom był prosty, nawet kiedyś ładny. Miał spokojne, stonowane łososiowe ściany, a także dobre oświetlanie. Dwa duże okna wchodziły na dwie sale z łóżkami po bokach od głównego korytarza. Poza tym musiały znajdować się tam parawany, które obecnie walały się porwane po ziemi. Pośród wszystkiego Dragon odgarnęła kilka wyrwanych drzwi szafek i znalazła klapę, prowadzącą do piwnicy. Z zewnątrz budynek wyglądał na dwupiętrowy i rzeczywiście, w środku dało się zauważyć proste, drewniane schody. IceSword przysiadł sobie na rozdartym fotelu. Był na prawdę bardzo wygodny. Obok leżało kilka bandaży, niektóre jeszcze nawet nie zakrwawione. Dodatkowo, udało się znaleźć 4 niezbite flaszki z miksturami leczniczymi. Były to podstawowe wywary, ale jakże przydatne w warunkach wojny. Dragon sprawdziła piętro. Na pierwszym znajdowały się solidne, okute drzwi. Po naciśnięciu klamki, okazały się zamknięte. Natomiast drugie piętro było poddaszem i mieszkaniem cyrulika. Pomieszczenie zostało urządzone skromnie i nie nosiło na sobie śladów wtargnięcia. Na stoliku stałą nawet dalej zimna już kawa. W małym kominku, pozostawionym samemu sobie, ostatnie węgle żarzyły się przyjemnym, czerwonym blaskiem. Smoczyca zeszła na dół. Klapa do piwnicy również okazała się zablokowana.

 

Violet tymczasem poszła schodami na górę, obeszła całe zamkowe skrzydło, docierając do następnej dużej klatki schodowej. Tu już przejście w dół było. Ruszyła biegiem ze schodów, przebiegła tak wszystkie piętra. Wypadła na samym dole na dużą salę, z której rozchodziły się korytarze. Szybko udała się jednym z nich i wyszła do głównego holu. Tam zobaczyła, a raczej wyczuła, tak jak zawsze wielu strażników. Ci jednak nie zwrócili na nią uwagi. Wielu gońców galopowało w jedną i w drugą stronę. W końcu bramą Violet wyszła na dziedziniec. Aż ją zatkało. Cały teren za murami zamku był wypełniony siłami changeli. Sztandary czarnego wojska powiewały dumnie, a te istoty mrowiły się, niczym w wielkim gnieździe. Panował ogólny spokój. Wszystko było już rozdane. Żołnierze odpoczywali na trawie, inni pilnowali murów. Tylko adiutanci biegali jak na skrzydłach niosąc pisemnie wydane rozkazy do głównych dowódców. Nigdzie jednak nie było widać magów.       

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weszli. W końcu chwila wytchnienia, moment na to by odpocząć i nabrać sił. IceSword usiadł i zobaczył nogę. Opatrunek do wymiany. Jak trzeba to trzeba. Na szczęście w tym domu było trochę czystych bandaży. IceSword wziął jeden czysty i opatrzył kopyto. O ile założenie nowego nie było trudne, tak zdjęcie starego było kłopotliwe. Mimo trudności oderwał obrus od rany i zaczął opatrywać nogę na nowo świeżym bandażem.  Po chwili żołnierz znalazł misltury lecznicze.

- Znalazłaś coś? Ja tak. Trzymaj.- powiedział podając jej dwie mikstury, sam wypił jedną, a drugą schował do torby.

- To jak, masz coś?

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Oj… Dopiero wymyśliłem jak odpisać na ten post. Nie bijcie mnie. Plus sprawy prywatne, zdrowotne, wakacje i tym podobne miałem na karku. I przepraszam za nie poinformowanie o mej prawdopodobnej nieobecności. Ale jestem. Może w najlepszym przypadku mnie nie zjecie.)

Rapid Flame po słuchaniu dość „ciekawego” dialogu między innymi Changelingami spojrzała na nich, doszli do w miarę logicznego wniosku a wcześniej nie chciała im przerywać bo nie czuła potrzeby po prostu. W miarę bolał fakt, że miała mapę ale tylko zewnętrznej części tego miasta. Tuneli nie było naznaczonych, ale nie dziwiła się temu kto kreślił tą mapę. Rzadko by się to przydawało, ale jednak jest wyjątek od tej zasady.

- Więc… Ktoś wie którędy w stronę tych podziemi? Wydaje mi się, że w kierunku północnym ale pewna nie jestem. – rzuciła coś od siebie wiedząc, że ktoś zadał te pytanie i przy okazji zdejmując zbroję i zakładając ubranie mieszczańskie, nie lubiła zmieniać formy ale przeboleje. Jedyne co Rapid mogła robić to wskazywać w którym kierunku idą. – Ewentualnie możemy po prostu użyć mapy i poszukać na niej wejścia do podziemi. – dodała wyjmując ją z juków. Ich raczej nie ma dużej chęci zostawiać, schowa je pod ubraniem i będzie dobrze. Zbyt wiele tam potrzebnych rzeczy jest.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozglądam się a następnie podbiegam do najbliższego adiutanta jeśli używa kopyt i zadaje mu pytanie czy gdzieś widział oddział Nekromantów do którego jestem przydzielona. Jeśli nie będzie widział to biegnę na mury i stamtąd rozglądam się za oddziałem i jednocześnie spoglądam na oddziały wroga chcąc się dowiedzieć kto nas atakuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Rapid Flame siedziała w oddzielonym pokoiku. Moonlight Star gdzieś wsiąkła, najpewniej rozmawiała jeszcze z pułkownikiem. Obok klaczy przechodzili kolejni gońcowie. Sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie. Klacz sama nudziła się w malutkim pomieszczeniu. W końcu wszedł do niego duży czarny gryf. Przy boku miał żelazny, ogromny buzdygan. Spojrzał wyniośle na Rapid, po czym powiedział grubym głosem:

- Jak mniemam będziemy razem pracować, imię i stopień.

Rapid szybko się przywitała. Gryf skinął głową z aprobatą i dosiadł się do dużej sofy, na której siedziała klacz. Rapid zapytała o kierunek do podziemi, na co jej nowy rozmówca odrzekł dość surowo: 

- Niestety nie ustaliliśmy dokładnej lokalizacji wejść do podziemi. Wiemy tylko o jednym w głównym zamku, które zostało zawalone. Reszta była porozrzucana po całym mieście. Musimy ustalić plan znalezienia jakiejkolwiek możliwości dostania się do serca rebelii.

Nagle do pokoju weszła zakapturzona postać i odparła szybko, nie czekając na pytania:

- Misja odwołana. Zdołali już odmienić Nightmare Moon w Lunę. Zadała nam już pierwsze straty. Obecnie nie znamy jej położenia. 

- Zaraz zaraz Mysthery, o czym ty mówisz?

- O tym, że kilka oddziałów naszych zostało rozbitych przez latającego, nocnego Alikorna. Nie mamy po co iść do podziemi. Przykro mi. 

Nowa klacz spojrzała się na Rapid i zapytała obojętnym głosem:

- A Pani to kto?

 

Tymczasem Violet po zapytaniu oficera porządkowego dostała szczegółowe informacje. Jej oddział stacjonował na placu pałacowych koszar. Klacz szybko tam się udała. Zobaczyła większość magów tam zgrupowanych, którzy stali w kręgu i o czymś dyskutowali. Nagle w umyśle Violet coś się zaburzyło i usłyszała znajomy głos swej przełożonej:

- Spóźniłaś się. 

Niemiłe wrażenie syku i czegoś kwaśnego przepełniło mózg klaczy. 

 

W dolnej dzielnicy IceSword usadowił się wygodnie na fotelu, zabrał mikstury, jedną z nich wypił. Przyjemne uczucie ciepła rozeszło się po całym organizmie. Nie było zbyt mocne, ale lekko stawiało na nogi. 

 

(Komputer, przepraszam, że tak pokierowałem akcją, ale sesja poszła do przodu i wymagało to nadgonienia. Dla jasności: siedzisz w małym pomieszczeniu przy sztabie pułkownika. Przyszedł do Ciebie Black Soul [gryf] i Mysthery Shadow.)      

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Morale spadają, a miasto osuwa się spod kopyt, wasi bracia giną pod mieczami rebeliantów zaciągając ze sobą do grobu tylu, ilu zdołają. WALCZĄ! I Was też walka czeka. 

WALCZYĆ, ZIEMI NIE ODDAĆ! 

Przemowa bojowa +20 do power'a ;) )

IceSword wypił zawartość butelaczki. Poczuł przyjemne ciepło i drobną poprawę, jednak to nadal nie to. Widać nie była to jakaś mocna misktura, tylko najprostrza na drobne urazy. Dość mała wartość, ale nawet to w czasie bitwy może okazać się bezcenne. Wrócił do opatrywania rany. 

Sytuacja niby była spokojna, ale wszystko zawsze może się zmienić, po za tym sam żołnierz nie lubił takich chwil, gdy praktycznie nic nie wie. Changeling co jakiś czas patrzył w okna i cały czas nasłuchiwał czy ktoś się nie zbliża 

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odpowiedziałam tylko czekam na przydzielenie mi rozkazów. Na wszelki wypadek po raz trzeci sprawdzam czy mam ze sobą wszystko co powinnam mieć. Moją Kosę która może się zmieniać w kostur, mikstury, księgę i kamień do przywołania Mojego Misiaczka. Jeśli wszystko będzie to idę po rozkazy dla mnie i je uważnie słucham.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rapid słuchała ze skupieniem gryfa, rzadko miała okazję porozmawiać z jakimkolwiek przedstawicielem tego gatunku. Mówił z sensem i wyglądał na dość mocarnego, cieszyła się w duchu, że takich osobników nie ma po stronie rebeliantów. Po chwili weszła jakaś klacz która zwała się podobno "Mysthery". Jej wieści zaskoczyły Rapid na tyle, że zamrugała kilka razy. Po chwili usłyszała pytanie skierowane w jej stronę.

- Oficer Rapid Flame. - przedstawiła się szybko, nie miała co więcej powiedzieć. Jedynie skinęła głową w wyrazie szacunku. - Miałam towarzyszyć w odbiciu Nightmare Moon ale słyszę, że sprawy się skomplikowały. - dodała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fire odmówiła podarków i bardziej skupiła się na klapie do piwnicy. Zaczęła badać, czy nie bronią jej jakieś zaklęcia, czy może da się ją jakoś zniszczyć. Niezwykle zaciekawiła ją zawartość piwnicy, która może się okazać warta zachodu nawet dla samego schronienia. Gdyby odkryła, że nie ujawni ona swoich skarbów, zajęłaby się drzwiami, również zamkniętymi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

IceSword odpoczywał dalej. Korzystając z materiałów znalezionych w zniszczonym pomieszczeniu poprawiał swe opatrunki. Opatrunki zostały ściślej zawiązane, krew wsiąkała w nie, ale rany wydawały się względnie zatamowane. Ogier co jakiś czas wyglądał na ulicę. Było spokojnie, nic się nie ruszało, tylko zimny nocny wiatr targał kurz i potłuczone odłamki szyb, sunąc nimi po bruku. Wtedy IceSword usłyszał potężne łupnięcie. Zatrwożony odwrócił się i spostrzegł Dragon, która biła kawałkiem szafki w klapę piwnicową. Gdy deski wejścia okazały się zbyt mocne, smoczyca spróbowała podważyć je. Ustawiła szafkę, oparła ją na swoim barku i pociągnęła. Ścianka weszła pomiędzy drewno, a podłogę, jednak pękła z trzaskiem. kolejny nieprzyjemny dźwięk rozrywanego drewna przeszył spokojną ulicę. Dragon spróbowała jeszcze kilka razy, po czym doszczętnie niszcząc szafkę, zrezygnowała. Weszła śmiało na piętro i tam uderzeniami barku próbowała wyważyć okute drzwi. Kilka pierwszych ciosów odbiło się, ale w końcu śruby i gwoździe z okuć zaczęły ustępować. Drzwi puściły, a Dragon wleciała z nimi do środka. Znów rozległ się głośny dźwięk, tym razem tłuczonego szkła. Smoczyca uniosła głowę. Znalazła się w zimnym, pomieszczeniu o kilku małych oknach. W okół stały stoły, a na nich szklana aparatura, w której cześć wpadła. Pomieszczenie wypełnione było przez pułki z fiolkami i pudełka z różnymi ziołami. Moździerze stały na prawie każdym stole. Koło jednego blatu znajdował się koksownik. Po prawej stronie stało biurko, czyste i schludne, choć pokryte starymi zaciekami. Dragon wpadła właśnie na jeden ze stołów tłukąc połowę przyrządów i wylewając płyn, który teraz kapał na parkiet.

 

Milcząca Violet znów usłyszała głos swej przełożonej był on teraz sztucznie słodki:

- Wiesz co się stało? 

Nekromantka poczuła na sobie wzrok wszystkich zebranych tu changelingów. Przy okazji szybko zaczęła sprawdzać czy wszystko zabrała. Wydawało się, że tak, jednak nagle uświadomiła sobie, że nie ma kamienia do przywołania. (o którym nic nie napisałeś w zapisach, więc go nie masz)

 

Mysthery ponownie uważnie wpatrzyła się w nową personę, która tak rzeczowo jej odpowiedziała.

- Miło Cię poznać. Owszem sprawy się skomplikowały. Jest już za późno na odbicie Nightmare Moon, gdyż nasi wrogowie już ją odmienili. Nasza misja jest odwołała. Strange jest z nekromantami. Więc chwilowo nie mamy co na nią liczyć. Dark Commander dowodzi pewną częścią murów, więc także nam nie pomoże. Nie wiem gdzie zapodział się Inventor. Byłam u magów. Wykryli kilku ocalałych w dolnej dzielnicy. Mamy za zadanie ich ocalić. Takie są rozkazy dowództwa.

- Co mamy się uganiać za jakimiś maruderami?

- Spokojnie, też bym tego nie przyjęła, gdyby nie to, że tymi maruderami są Dragon i IceSword. Jeśli rebelia ich złapie, może dużo z nich wydusić. Lepiej ich szybko doprowadzić z powrotem do zamku. Czy ktoś ma pomysł jak to zrobić, żeby przy tym nie zginąć?

- Wbić się z pazurami, przerżnąć się do nich i wyrąbać drogę powrotną? Wiem, że to nie ma sensu, ale to jedyne co może się udać. Tak na mój rozum.

- Przykro mi ale jesteś w błędzie. Trzeba się tam przekraść. Dlatego ty nie idziesz, bo ciebie każdy zauważy. Nowa, idziesz ze mną?         

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Przechodzę do narracji pierwszo-osobowej, będzie mi łatwiej pisać posty.)

Słuchałam z uwagą tego co ma do powiedzenia Mysthery, wygląda na to, że sprawy widocznie mocno się skomplikowały. Przynajmniej nie jestem całkowicie zbędna. Jednak... Uganiać się za jakimiś żołnierzami? Gdybym ich znała to bym z chęcią poszła na ratunek, ale te imiona są mi całkowicie obce. Choć nie powiem, ten gryf był ciekawą personą. Tok myślenia miał na pewno ciekawy, może kiedyś z nim porozmawiam o walce? Kto wie.
W końcu ta klacz zadała mi proste pytanie, postukałam się kopytkiem po pyszczku myśląc nad tym, coś jednak robić muszę więc odpowiedź była jedna.

- Oczywiście, że idę. Coś jednak muszę tutaj robić. - odpowiedziałam wstając z sofy. - Jednak. Odpowiedz mi tylko na pytanie. Kim są ci „Dragon“ i „Icesword“? Pierwszy raz słyszę te imiona. - zapytałam jeszcze opierając się o stół, ktoś może mi zarzucić niedoinformowanie ale nie interesowało mnie przed przyjazdem, jak się nazywą ci „sławniejsi“ wojacy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IceSword wstał i poszedł na górę. Zobaczył tam Fire leżącą jednocześnie na stole drzwiach i potłuczonym szkle.

-Brawo... Już cała okolica wie że tu jesteśmy. Heh. Nie pocięłaś się i niczego nie złamałaś?- zapytał ze swego rodzaju troską, ledwo słyszalną, głęboko w obojętności ukrytej, najprawdziwszą, choć nieśmiałą troską.

-Musimy ustalić co robimy./b]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon powoli wstała i otrzepała się. Zbyła jego pytanie machnięciem skrzydła, po czym zaczęła się głębiej rozglądać po laboratorium... Mogło tu być coś przydatnego. Każda pomoc się przyda, nawet, jeśli to ma być trucizna na szpony. Cokolwiek. Tym bardziej, że te drzwi były zamknięte, a raczej nie zamyka się drzwi we wnętrzu domu bez powodu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Violet)

Spoglądam z zaciekawieniem na moją szefową. Ciekawe co się stało, może gryfy nas zdradziły, może Rebelianci nasz zaatakowali. Kto wie, ale zapewne się zaraz dowiem, gdyż moja kochana szefowa mnie oświeci. Po krótkiej chwili, spoglądania na nią mówię.

- Zaatakowali nas. Tylko nie wiem kto - powiedziałam spokojnym głosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Mysthery spojrzała na Rapid Flame dość ciekawie, po czym spokojnie odpowiedziała:

- Cóż do końca sama nie wiem. Poznałam Dragon około tygodnia temu. Icesworda, chyba wczoraj, albo już dzisiaj. O tej pierwszej dość powiedzieć, że jest porywczą smoczycą. Chwilowo nic więcej do dodania na ich temat, poza tym, że oboje zapoznali się z niektórymi aktami, czy danymi, które nie mogą wyjść na jaw. 

- Tak poza tym jako że razem znajdujemy się w sekc...

Tu gryf przerwał, dostawszy potężne, choć subtelne kopnięcie od Mysthery między żebra.

  - Umiesz się skradać? Jeszcze chwilę tu poczekamy, dostaniemy magiczne wsparcie do naszej misji...

 

Dragon tymczasem, zaczęła rozglądać się po pracowni cyrulika. Zignorowaszy pytanie IceSworda przetrząsała kolejne fiolki i zbite szkło. Spoglądała na stoły. Jednak mimo najszczerszych chęci nie była w stanie nic odróżnić. Jej wiedza była niewystarczająca. Wszystko tu mogło być trucizną, jak i miksturą leczniczą.

 

Inny changeling, stojący przy Violet powiedział głosem pełnym pogardy:

- Ty się do niczego nie nadajesz. Jakaś hołota z dolnych dzielnic powstała i sądzi, że może z nami wygrać. To ten plebs nas zaatakował. Ale nic dziwnego, że te chamy wygrywają, jeśli tacy jak Ty się spóźniają i nie wiedzą co się na świecie dzieje. Jesteś w wojsku, czy w żłobku?!

Przełożona Violet spojrzała na tego osobnika spod kaptura i ten jakby natychmiast zamilkł. Skurczył się w sobie i powyginał się lekko w dziwne pozycje przez parę sekund. Nagle wyprostował się i padł na ziemię. W okół rozległ się szmer chichotów. 

Zakapturzona wiedźma odezwała się głosem wibrującym w umysłach:

- Violet, pójdziesz teraz do innego wydziału i pomożesz w misji sprowadzenia pewnych maruderów zpowrotem do zamku. Poddaj się pod komendę niejakiej Mysthery Shadow. Ona Ci powie co robić. Czy to jasne?      

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Violet)

Ukłoniłam się do Szefowej z uśmiechem i powiedziałam - Jak słońce, pani - i odwróciłam się. Następnie rzekłam do podmieńca. - Nie sądzę, że to wina "Żłobka" jak to ująłeś. W twym słowie czuć sporo pogardy, lecz pamiętaj. Nawet nowicjusz może okazać się wart. Nie lekceważ nikogo - rzekłam i ruszyłam w stronę Pani Mysthery. Mam nadzieje, że ten plebs co atakuje szybko się podda. Mam ochotę wrócić do biblioteki i kontynuować studiowanie tamtejszych ksiąg. Nie mniej ciekawe jak będzie mi się służyło pod rozkazami tej osoby do której idę. Może ekipa będzie bardziej znośna od tej. Nie mniej muszę to ścierpieć... nienawidzę tego oddziału. Walczę dla zła, bo mój fach jest zakazany u tych dobrych... i ta strona daje mi większą wszechstronność w działaniu. Mimo iż umiem władać kosą, to jednak wolę walkę na dystans. Walka tym orężem to bardzo piękna sztuka... można powiedzieć, że walka to dla mnie taniec... i tak też to wygląda.

Edytowano przez peros81
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam na tą dwójkę a szczególnie Mysthery, cóż widzę, że mają ciekawe stosunki ze sobą. Choć jej wzrok był dość dziwny... Miałam już odpowiedzieć ale ten gryf już coś powiedział. Mój mózg dokończył to jako "sekta", ale wnikać nie mam zamiaru. Nie mój interes, niech oni będą w czymś tam a ja zajmę się swoimi sprawami. Tak będzie dla każdego najlepiej, w końcu kaszlnęłam siadając znowu.

- Czyli ratujemy kogoś o kimś niewiele się wie, ale ta dwójka wie wiele? Nie powiem, ciekawe. - mruknęłam głośno, patrząc na chwilę na gryfa. - Nie wiem w czym jesteście, i szczerze mówiąc mam to gdzieś. Wasze sprawy. - dodałam, aby utwierdzić ich w przekonaniu, że słyszałam. - Skradać się umiem, nie wiem czy dobrze czy słabo. Tego nie stwierdzę. - rzuciłam, choć po chwili usłyszałam o wsparciu co mnie zaciekawiło. - Jak liczne wsparcie magiczne będziemy mieli? - zapytałam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

IceSword przypomniał sobie o piwnicy.

-Idę sprawdzić piwnicę.-rzekł po czym wyszedł i udał się do piwnicy. 

Pamiętał niedawne zmagania Fire z tą klapą w podłodze. Żołnierz podszedł do niej i obejżał dokładnie w poszukiwaniu jakiegoś zamka, zawiasów i innych słabych punktów, czegokolwiek, co mogło by pomóc w jej otwarciu. 

 

(Nic nie mówcie... Wiem :v)

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysthery spojrzała na Rapid Flame i odrzekła spokojnie:

- Do naszej kompanii dołączy jedna nekromantka jak mniemam. Powinna zaraz przybyć.

 

Faktycznie Violet ruszyła, aby odszukać Mysthery, nawet nie oglądając się na znienawidzoną drużynę magów. Cieszyła się, że stamtąd odchodzi. Zostawała tylko przełożona gdzieś w jej umyśle, ale to musiała znosić cały czas. Przedzierała się przejściami pomiędzy sformowanymi jednostkami, gotowymi do boju. Pytała się kilku informatorów, większość nawet nie słyszała o Mysthery Shadow, ale niezrażona Violet pytała dalej. W końcu skierowano ją do sztabu, gdzie po krótkim zatrzymaniu rzez straże została wpuszczona i pokierowana do bocznego pokoju. Weszła i wyczuła obecność trzech istot. Dwie changelinskie klacze i jeden duży gryf siedzieli  przy stole. Jedna z klaczy odezwała się prawie od razu.

- Witamy, rozumiem, że pani Violet, tak? Ma pani być naszym wsparciem magicznym do tej misji. Przedstawiam Rapid Flame i Black Soula. Naszym zadaniem będzie odbici kilku maruderów zza linii frontu. Jakie umiejętności, przydatne do tego zadania może pani nam zaoferować?

 

Klacz wyrażała się miło, acz rzeczowo. Violet od razu poczuła zupełnie inne nastawienie do siebie. Być może tu wreszcie nie będzie popychadłem. Swoim nadnaturalnym wzrokiem widziała, że cała trójka patrzy się na nią ciekawie badając jej osobę. Na ich twarzach nie było zwyczajnego szyderczego uśmiechu, towarzyszącego Violet w oddziale magów.

 

 

 

IceSword zszedł na sam dół, obejrzał szczegółowo klapę od piwnicy. Faktycznie wyglądała porządnie, zawiasy były mocne i przylegały do ziemi, a drewno dość solidne, chyba dębowe. Podważyć nie było jak. Ewentualnie można było próbować spalić, albo rozrąbać, choć drewno miało szansę długo opierać się takim zabiegom. Spojrzenie IceSworda skierowało się ku części medycznej. Wśród porozwalanej pościeli i innych sprztów dostrzegł on wywróconą szafkę z przyrządami chirurgicznymi. Szczęśliwie znalazł także ostry toporek. Nie do końca był pewien o co lekarzowi coś takiego, ale mogło się nadać do rozwalenia klapy. Zaczął tłuc w klapę od boku. Drewno faktycznie okazało się twarde. Zmęczone mięśnie żołnierza wytężyły się jednak i miarowo stukały. Pomału zamknięcie ustępowało i po pewnym czasie powstała dziura, tuż przy zawiasach. IceSword szybko wyłamał z uszkodzonej szafy deskę, włożył ją w szczelinę i naparł całym ciałem. Deska trzasnęła i ułamała się. Ogier spojrzał na wejście do piwnicy. Drewno zdawało się nienaruszone, ale solidne gwoździe trzymające zawias ustąpiły i wyjęły się do połowy. Kolejne kilka szarpnięć, już kopytami pozwoliło odłączyć zawias. Później wystarczyło kopnięcie, aby kawał drewna przekrzywił się, tworząc lukę. Kolejne kilka desek z szafy i w końcu właz został otworzony. IceSword spojrzał do wnętrza piwnicy. Było ciemno i jedyne co był w stanie dostrzec to kilka beczek ustawionych w rzędzie przy ścianie. Odkrył także pochodnie w trzymaku zawieszonym w ścianie. Na dół prowadziły również solidne, drewniane schody.         

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odezwałam się tylko skrzyżowałam kopyta w oczekiwaniu na te wsparcie magiczne. Nic lepszego do roboty nie miałam. Wszystko co przyśpieszy mijanie czasu jest dobre. Czekałam na swoich żołnierzy, mam nadzieję, że się doczekam. Jednak po jakimś czasie siedzenia w milczeniu, w końcu ktoś wszedł. Od razu rzuciłam spojrzenie na nowo przybyłą klacz. Różowy kolor, szara grzywa i jasnobłękitne oczy... Mysthery szybko się odezwała, przedstawiając mnie i gryfa. 

- Miło poznać... - zrobiłam krótką pauzę, ot tak dla efektu i sprawdzeniu jaka będzie reakcja. - Pani Violet. Wierzę, że znasz się dobrze na magii. - dodałam. W moim tonie było słychać jakby naukowy ton. Dość typowy przy próbie analizowania nowej osoby. Wolałam cokolwiek wiedzieć poza imieniem i funkcją. Na moim pyszczku jedynie był ledwo widoczny uśmiech, jednak przynajmniej szczery. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IceSword, zadowolony z odblokowania przejścia, otarł pot z czoła i sapnął z pewną satysfakcją i dumą. Chwila szczęścia minęła, gdy dostrzegł beczki. Mogło być w nich wsztstko, w wych okolicznościach naprawdę wszystko. To jest widocznie dom jakiegoś medyka, co on może trzymać w piwnicy? Wino? Mikstury lecznicze, na skalę przemysłową, trucizny. A może wystraszone kucyki się tam schowały. Kto wie. Tak czy siak żołnierz nie chciał ryzykować sam. 

Sięgnął pochodnię i udał się z nią do Fire. Gdy ją zobaczył oznajmił

-Piwnica otwarta, idziesz ze mną?- po chwili milczenia dodał podając jej, a raczej machając jej przed oczami pochodnią -jeśli nie, to zapaliłabyś?   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Kiedy wkroczyłam do pomieszczenia i zobaczyłam zebranych. Wyglądają na znających się na swojej robocie. Nie mniej ukłoniłam się klaczy.

- Violet do waszych usług. Co do zaklęć to wielkim nekromantą to nie jestem, lecz nauczyłam się sporo ruchów z Zakazanych Działów Canterlotu. Znam też parę zaklęć do ataki i obrony jak błyskawice itp - rzekłam do nowej szefowej z uśmiechem. Następnie spojrzałam na kolejną klacz. Spytała się jak dobrze znam się na magii. Ja ze spokojem odpowiadam.

- Spokojnie. Nie padam po dwóch czy trzech zaklęciach. Gwarantuje, że będziecie zadowoleni z moich usług.

Edytowano przez peros81
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon zdawała się nie odzywać i być oszołomiona, być może jakimiś oparami z dziwnego, alchemicznego pokoju.  Tak na serio Arcek napisz do Niej i ją popędź, bo już długo nie odpisuje :crazy: 

 

Tymczasem Mysthery odezwała się znowu:

- Świetnie, możemy ruszać. Najwygodniej by było, gdybyś dała radę nas teleportować za linię wroga. Umiałabyś to zrobić, czy muzę się zwrócić z prośbą, do changelingskich magów?

To pytanie trochę ukuło Violet w ambicje. Kolejna osoba ma zwrócić się do tamtych bufonów, jeśli ona nie będzie dość dobra. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon potrząsnęła łebkiem, pozbywając się oszołomienia z powodu niedawnego wybicia drzwi i prób wybicia klapy. Dmuchnęła ogniem na pochodnię, ale sama też ruszyła w stronę mroków piwnicy. Zgromadziła w pysku trochę smoczej śliny, a następnie podpaliła ją jasną, niedymiącą iskrą, by zrobić z siebie żywą pochodnię. Poza tym ewentualny intruz w piwnicy prędzej zląkłby się niż rzucił na kucyka z płomieniami w pysku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon i IceSword weszli do piwnicy. Nic nawet nie drgnęło na ich widok. Schodki lekko zaskrzypiały, ale to wszystko. Zaczęli rozglądać się po ścianach. Zobaczyli wiele beczek, różnie podpisanych, w okół unosił się zapach alkocholu, pomieszany z wieloma innymi, bliżej niezidentyfikowanymi. Przejrzeli zakamarki. Same obite drewnem ściany tworzyły pomieszczenie o powierzchni domu. Cała piwnica wypchana była tylko beczkami, różnych wielkości i czasami fikuśnych kształtów. Po minucie pobytu wewnątrz oboje zaczęli się krztusić i kaszleć od zaduchu panującego i silnych aromatów.    

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...