Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po zaopatrzenie)


kapi

Recommended Posts

Usłyszałem krzyk Green.

Odwróciłem się i zobaczyłem klaczkę pochylającą się nad ciałem Grassa.

- O cholera, cholera, cholera... - Zatrzymałem się.

-Chryste, czy jest tu choć jeden kuc oprócz nas zdolny walczyć za wolną Equestrię?!. - krzyknąłem w nadziei... no właśnie w nadziei na co? Na to że jakiś przypadkowy kuc ruszy nam z pomocą? O tak, to by było błogosławieństwo, ale póki co nie ma co liczyć na żadną pomoc.

Napiąłem łuk, wycelowałem w stronę najbliższego z Podmieńców i wypuściłem strzałę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwałtownie odwróciłam głowę, słysząc okrzyk Green. Zauważyłam jak z Grassa płynęła fontanna krwi. Nie mogłam przyglądać się tej scenie, czy też uciekać. Musiałam działać. Jak najszybciej podbiegłam do strażników i moich towarzyszy. Uważałam, że bez żadnego doświadczenia bojowego nie ma sensu walczyć na pierwszej linii ataku. Jako że walczący zajmowali całą szerokość uliczki, szybko rozejrzałam się za pewnym przedmiotem. W pobliskim zaułku stały rozwalone, z pewnością obrabowane skrzynie. Z mojego punktu widzenia były na tyle trwałe, by wytrzymać pod moim ciężarem. Ale potrzebowałam jeszcze czegoś, co mogłoby pomóc. Jednym z budynków, który był obok zaułka, znajdowała się stłuczona szyba. Jeden z kawałków był tak długi i wystarczająco ostry, by mógł odegrać rolę sztyletu. Za pomocą magii rogu wzięłam ostrze i skoczyłam z nim na skrzynie. Ze skrzyń skoczyłam na strażnika, wbijając mu kawałek szkła w plecy. Czy trafiłam, tego nie wiem, ale jestem pewna, że udało mi się odwrócić uwagę obydwóch podmieńców. Jeden z nich zauważył mój czyn i zapewne będzie pałał żądzą krwi. Mam nadzieję, że Green uda się zapobiec wykrwawieniu Grassa, bo właściwie po to pomogłam towarzyszom, których prawie w ogóle nie znam- by uratować ich od niebezpieczeństwa, choćbym miała od tego zginąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porozmawiałem już Symphony w sprawie wielu akcji w tym poście. Już wszystko załatwione, ale informuję,że Green zdążyła wykonać tylko poniższe czynności:

Green podbiegła do rannego towarzysza, zabrała mu apteczkę i starała się opatrzyć ranę, a raczej wyrwę w ciele Grassa. Rana okazała się zbyt wielka i bandaże przepuszczały znaczną większość krwi, a nietrzymane odlepiały się całkowicie. Jednak bohaterska akcja Green nie poszła na marne. Jej opatrunek nie zadziałał, ale ona sama swoimi kopytkami i czym się tylko dało tamowała wypływającą krew dość skutecznie i dopóki to robiła Grassowi nie groziło wykrwawienie się na środku ulicy.

Dragon podbiegła i zasłoniła sobą Green. Nie chciała dopuścić do narażenia swoich przyjaciół. Przygotowała się do odpierania ciosów.

Magic skoczył heroicznie na strażnika, który spojrzał się na Dragon wystawiając się na cios. Korzystając z okazji zielony ogier wbił tak mocno jak potrafił miecz w przeciwnika. Był jednak osłabiony ranami i długotrwałą walką. Trafił więc w prawą tylną nogę. Przebił jednak pancerz i zadał bolesną ranę Changelingowi.

Graphite napiął łuk, jednak widok zdewastowanego ciała Grassa przeraził go i strzała pofrunęła w ścianę domu.

Pokemona podleciała do drugiego strażnika, tego, który wydawał się spokojniejszy, gdyż tego zakrwawionego rządnego zemsty potwora bała się okrutnie. Strażnik nie spodziewał się takiego ataku i nie był na niego przygotowany. Pokemona zasłoniła mu kopytkami oczy, a on próbował ją z siebie zrzucić.

Melody zeskoczyła ze skrzyń z zamiarem cięcia strażnika odpowiedzialnego za rany Grassa. Ten jednak widział to i w odpowiednim momencie skrzyżował ostrze swojego miecza ze szkłem. Cios został odbity, lecz szyba wytrzymała napór prawdziwej broni i nie pękła, co dawało możliwość dalszej walki.

W końcu strażnik złapał Pokemone i wyrzucił w powietrze, jednak to jej nie przeszkadzało, gdyż była pegazem. Udało jej się osiągnąć cel, przez trochę czasu strażnik zajął się nią, a nie towarzyszami.

Żołnierz, pałający furią do wszystkiego odczuł poważnie ból w nodze. Postanowił się i za to odpłacić. Jednak Magic stał odpowiednio daleko i zdołał uskoczyć przed zabójczym ostrzem Changelinga. Wpadł on jednak w rządzę krwi i błyskawicznie wyprowadził kolejny atak. Ponieważ Magic był za daleko, uderzył w Dragon, która jednak dzięki przygotowaniu odparła niechlujne cięcie miecza.


Dodana mała poprawka do regulaminu, proszę o zapoznanie się z nią. Z góry dziękuję :pinkie:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic się uśmiechnął. Nie było to może śmiertelne uderzenie, ale... Tym razem to ich drużyna wyrządziła więcej szkód Podmieńcom. Krzyknął: Niech któś się zajmie tym drugim! - po czym, pokrzepiony ostatnim "zwycięstwem" rzucił się na strażnika z zamiarem wbicia mu miecza gdziekolwiek, byleby bolało, a najlepiej, żeby cierpiał zdychając w męczarniach.

(lol, jak wchodziłem w ten temat, to miałem przeczucie, że zginę, a tu miła niespodzianka)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wziąłem kilka głębokich wdechów, spróbowałem się opanować.

Wyrzuciłem z głowy obrazek rannego Grassa.

Napiąłem łuk ponownie, zgodnie z poleceniem Magica skupiłem się na drugim strażniku.

Odczekałem aż Pokemona ustabilizuje się w powietrzu, unikając ryzyka postrzelenia sojusznika.

Wstrzymałem oddech - tej strzały nie zamierzałem zmarnować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon spróbowała zamarkować cios odsłaniając się nieco na atak Changelinga. Tak naprawdę włożyła w cięcie minimalną siłę i była przygotowana do błyskawicznego sparowania spodziewanego ciosu strażnika. Jeśli smoczej klaczy by się to udało to miała zamiar wykonać szybką kontrę, celując w tors przeciwnika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzałam się dookoła. Na szczęście wszyscy mnie osłonili bo inaczej na pewno dostałam bym od jakiegoś strażnika. Ale teraz nie myślałam o strażnikach. Przyjrzałam się wyrwie w ciele Grassa. Nie wyglądało to dobrze. Pomyślałam chwilę. Mogła bym to zszyć gdybym tylko miała nić chirurgiczną i igłę...a może ją mam? Jeszcze raz magią podniosłam apteczkę Grassa i nie przestając uciskania rany medyka, zaczęłam szukać. Przy okazji szukałam też jodyny. Też mogła by się przydać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szyba jeszcze przetrwała, co dawało mi ogromną szansę na kolejne starcie. By jak najszybciej dotrzeć do przeciwnika wykonałam taneczny piruet i będąc już przy strażniku, zakończyłam piruet silnym machnięciem kopyta prosto w pyszczek changellinga. Znaczy się, tak myślałam, że trafiłam w tą część ciała. Bojąc się, że w każdej chwili może się coś wydarzyć, przymknęłam odruchowo oczy. Może, po moich licznych porażkach, w końcu uda mi się w czymkolwiek pomóc drużynie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic ciął zawzięcie przeciwnika, który nawet nie zdążył zauważyć jego błyskawicznego cięcia. Wymierzone było w szyję tej żądającej krwi bestii, jednak ręka zielonego jednorożca nie wytrzymała pod ciężarem miecza. Ostrze wbiło się tuż poniżej szyi uderzając w kolczugę i choć miał tyle siły, by ją przebić, to jednak Changeling nie odczuł tego zanadto.

Graphite wycelował, jednak po raz kolejny sromotnie chybił. Strzała minęła strażnika o włos trafiając w poraniony korpus, leżącego na ziemi Grassa tuż przed twarzą Green. Słychać było kilka chrupnięć łamanych kości - najprawdopodobniej żeber.

Pokemona wleciała z powodzeniem na dach.

Green znalazła jodynę.

Melody po wykonaniu piruetu cięła Changelinga, który ponownie sparował cios. Szkło okazała się jednak super wytrzymałe i znów nie rozleciało się pod wpływem sił na nie działających.

Strażnik, który nie był pochłonięty furią, poczuł się zagrożony przez łucznika, więc zaszarżował na niego. Jednak Graphite uchylił się od jego miecza.

Pierwszy cios bestii żądnej krwi, dawniej zwanej strażnikiem spadł prosto na głowę Melody, raniąc ją boleśnie. Żołnierz ucieszony sukcesem zadał drugi, już trochę słabszy cios, który jednak znów poranił klacz.

Dragon, która wyprowadziła szybką ripostę, nie przewidziała takiego posunięcia Changelinga do przodu w związku z tym chybiła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uchyliłem się przed szarżą.

Strażnik chybił, na dodatek mogłem liczyć na jego utratę równowagi po nieudanym ataku, co dałoby mi możliwość odpowiedzenia na szarżę. Wycelowałem z łuku w jego korpus, z tak małej odległości spudłowanie było niemal niemożliwe, a zabicie bądź zadanie dużych obrażeń - niemal nieuniknione. Szybko upewniłem się, czy żaden z moich kompanów nie znajduje się w polu rażenia i wypuściłem strzałę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic widział, że jego ciosy nareszcie zaczęły trafiać. Może nie tak, jak on by tego sobie życzył, ale trafia. Spróbował więc wbić swe ostrze prosto w prawe oko strażnika, by przebijając się poprzez oczodół przebić również mózg. Nawet gdyby nie trafił w zamierzone miejsce, lecz uderzył w głowę Podmieńca, krew by się polała...

(miałem zamieścić bardziej brutalny opis, ale to już by gore było :C... BTW, ja jeszcze żyję D:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krew strugą poleciała po mojej głowie, lecz jej ilość nie była w stanie przewyższyć tych straconych litrów krwi Grassa. Głowa tak strasznie bolała...stała się ciężka niczym stos cegieł. Łeb jednak nie przeszkodził mi w kolejnym starciu ze strażnikiem. Byłam Dragon, że odwróciła uwagę strażnika. Ponownie dobyłam mego "sztyletu" i ,odwracając przy tym głowę, wbiłam go zajętemu podmieńcowi, pozostawiając tam. Planowałam ucieczkę, ale głowa była jeszcze cięższa...Czuję się tak, jakbym dryfowała na "cementowych falach".

BEHIND A SCENE

Cementowe Fale...tia xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy usłyszałam odgłos łamanych kości...nie miałam pojęcia co zrobić. Tego mu nie zszyję! Myśl Green, myśl...zaraz...przecież mogę spróbować zaklęcia uzdrawiającego! Uczyłam się tego ale bardzo dawno i często mi nie wychodziło...ale musiałam spróbować. Zaczęłam wypowiadać słowa zaklęcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwaga z powodów sytuacji w RPG, jestem zmuszony uprzedzić iż w spoilerze znajduje się dość dokładny i drastyczny opis śmierci Szalonego podmieńca. Jeśli ktoś nie chce tego czytać to nie trzeba. Ogólny przekaz jest taki - Strażnik został zabity przez Melody ciosem w głowę . Graphite wypuścił strzałę trafiając w korpus. Napiął swój łuk w pośpiechu, żeby nie zmarnować okazji, jednak to zemściło się. Żelazna kolczuga osłaniająca korpus strażnika przetrzymała uderzenie, a strzała odbiła się od niej. Na pewno Changeling poczuł to, jednak nie zrobiło mu to kłopotów.

Kolejny cios Magica okazał się celny. W prawdzie nie udało się trafić w oko, ale tym razem głowa ucierpiała. Z policzka pociekła krew, oblewając ścianę obok strażnika. Jednak, ten jakby opanowany przez furię nawet nie zwrócił na to uwagi.

Pokemona szczęśliwie znalazła uszkodzony fragment dachu i zerwała pięć dachówek. Pociski pofrunęły, jednak pegazica była jeszcze źrebięciem i jej ciosy nie przebiły pancerza na nogach i korpusie, a w głowę trafić się nie udało.

Dragon wykonała kolejne pchnięcie pełne furii, jednak siła uderzenia sprawiła, że kopyto zmieniło swój tor ataku, uderzając co prawda w kolczugę, ale pancerz wytrzymał uderzenie.

Melody w trakcie obrotu zadała cios kawałkiem szkła. Strażnik był tak zaślepiony żądzą krwi, że nie zwrócił uwagi na cios. Szkło wbiło się powyżej oczu Changelinga. Jego czubek rozkruszył się, a powstałe tak odłamki powbijały się w skórę twarzy i w oczy, szpecąc ją i sprawiając, że po chwili cała zrobiła się krwistoczerwona. Jednak kawałek szyby rozcinał dalej. Uderzenie okazało się tak mocne, nie wiadomo czy z nienawiści, czy z zemsty, czy w akcie rozpaczy, ale przebiło kości czaszki. Melody momentalnie została ochlapana płynem mózgowo rdzeniowym, krwią i fragmentami rozciętego mózgu, który wydostał się z głowy. Wszystko działo się w przeciągu sekundy. Klacz nawet nie zdążyła zareagować na oblanie i kontynuując cios przecinała kolejne części strażnika. Gdy szkło przebiło czaszkę na wylot, a krew zaczęła tryskać i dolną stroną głowy, ostrze wbiło się w szyję, rozcinając kolejne tkanki i powodując kolejny chlust krwi oblewający ściany i ziemię. Skóra na szyi ustąpiła tak samo jak twardsze tkanki. Dało się słychać chrupnięcie w kręgosłupie Changelinga. Po chwili już bardzo stępione szkło wyszło drugą stroną szyi. Wtedy Melody puściła swój sztylet. Po chwili głowa Changelinga przechyliła się się na bok. Resztki tkanki skórnej nie wytrzymały i przerwały się. Głowa oderwała się i potoczyła po ziemi, zalewając krwią chodnik. Z ciała Changelinga tryskała w górę krew falami w rytm bicia serca. Po trzech sekundach, w których działo się to wszystko, cała okolica w promieniu 2m od strażnika była pokryta krwią. Po kolejnej sekundzie bezwładne ciało Changelinga upadło na ziemię i zaczęło drgać, po czym naprężyło się i padło bez życia.

Green próbowała coś zrobić z Grassem, jednak morze krwi, jakie zalało okolicę zdezorientowaną ją i uniemożliwiło powodzenie zaklęcia.

Strażnik atakujący Graphita, zapatrzył się na śmierć kolegi i zapomniał chwilowo o rzeczywistości. Powoli zaczął jednak odzyskiwać świadomość.

Przepraszam za drastyczność opisów, ale staram się aby było w miarę realistycznie i epicko, a tego bez takich rzeczy się nie ominie (poza tym wydaję mi się, że niektórzy zbyt pochopnie mówią, że mają zamiar zabić kogoś, a takie opis mam nadzieję, że spowoduje uświadomienie sobie tragiczności morderstwa). Jeśli komuś jednak przeszkadza to, to proszę o kontakt, a ja ograniczę swoje zapędy do krwawych opisów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiło mi się niedobrze i to bardzo. I wtedy zobaczyłam Pokemonę. To...ja nie dam rady...nie dam rady utrzymać przy życiu Grassa i pomóc Pokemonie...nie wiem co mam robić...dlaczego ja go nie osłaniałam?

To ja powinnam tu leżeć. Ale...on nie może umrzeć. Będę próbować wykonania tego zaklęcia póki mi się nie uda. Zaczęłam ponownie wymawiać zaklęcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydałam z siebie cichy jęk. Cały mój pyszczek lepił się od krwi i płynu mózgowo rdzeniowego. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, co zrobiłam. Nie chciałam go skrzywdzić. Chciałam tylko pomóc towarzyszom w "niemorderczy" sposób. Ale cóż, to był podmieniec, więc moje poczucie winy było trochę mniejsze.

Odsunęłam się od "pola bitwy", mimo ciągłego bólu głowy. Przysunęłam się do Green i Grassa. Wolałam być przy kimś kto też nie walczy i jest ranny. Wyjęłam apteczkę i zaczęłam owijać sobie bandażem zranioną głowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczyłem kontem oka atak Melody i osuwające się ciało.

Nie wiedziałem co właściwie się stało, ale strażnik, do którego strzeliłem, stracił koncentrację. Miałem zamiar zaatakować podmieńca, ale w tym momencie dostrzegłem spadającą Pokemonę. Zaniechałem więc pomysłu ataku i , używając magii lewitacji, spróbowałem zatrzymać lub choć zmniejszyć prędkość pegazicy, jednocześnie krzycząc:

-Pokemona, użyj skrzydeł, leć!

Obawiałem się reakcji strażnika, ale w tym momencie dostrzegłem szarżę Dragon, uznałem więc, że strażnik będzie zbyt zajęty. "Pomogę Dragon gdy tylko Pokemona będzie bezpieczna" - pomyślałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic popatrzał się na scenę zabójstwa Changelinga przez Melody. Poczuł coś. Co? Tego i on nie wiedział. Umysł mimo woli przypomniał mu chwile śmierci rodziców. Chwile, gdy próbował ich wskrzesić. Spojrzał na swe kopyta. Były poharatane i ociekające krwią, dokładnie tak, jak podczas owych prób. Jego rodzina zginęła, a on nie mógł nic zrobić. Nie zemści się na siłach przyrody, bo nie ma jak. Podmieńce również robili podobne rzeczy z kucykami. Zielony ogier pomyślał o tych wszystkich rodzinach ofiar. Nareszcie mógł coś zrobić. Mógł pomścić swoich pobratymców, mógł pomścić atak na swą ojczyznę! Zochocony tym pomysłem ruszył z wściekłością na kolejnego strażnika.

(kilka godzin pisałem ten post, tak ta sytuacja mnie skłoniła do przemyśleń...)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...