Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po zaopatrzenie)


kapi

Recommended Posts

Karczmarz pomyślał chwile wszedł za ladę, pogrzebał pod nią, po czym wyją kluczyk do pokoju z numerem 5. 

​-Proszę bardzo, wyśpijcie się porządnie. Jutro będzie na Was czekać ciepłe śniadanie. Dobranoc- powiedział z uśmiechem, po czym wskazał schody na górę sugerując, że tam znajduje się pokój. 

Blue ruszyła śmiało na górę, po chwili jednak obejrzała się na Pokemone.

-Idziesz?- spytała z troską w głosie.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic podszedł do biurka, przy którym siedziała klacz. Przepraszam, czy może mi pani powiedzieć, gdzie mógłbym zgłosić się po pomoc medyczną? - powiedział miłym głosem, uśmiechając się lekko i przyjaźnie.

Edytowano przez WładcaCiemnościIWszelkiegoZła
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blue i Pokemona przeszły przez cienki korytarz do swojego pokoju. Ściany były ozdobione tylko świecznikami, tak to wszędzie gołe deski. Weszły do izdebki, znajdowały się w niej dwa łóżka i mały stoliczek z zapaloną lampą. Blue położyła się spać.

 

-Dobranoc, lepiej się wyśpij, miałaś dzisiaj ciężki dzień.

 

Tymczasem w kryształowych podziemiach klacz uniosła wzrok na Magica, po czym bez słowa wskazała kopytem jedne z drzwi, które się tam znajdowały, co najwyraźniej miało oznaczać, że ogier ma tam wejść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokuś położyła się do łóżka, starając się zrobić jak najmniejszą krzywdę sobie tą czynnością. Myślała jeszcze przed snem o swoich przyjaciółkach, które się rozjechały po Equestrii. Następnie odeszła w krainę koszmarów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic ujrzał małych rozmiarów salkę, w której siedziało kilka kucy i rozmawiało, każdy w białym kitlu. Wyglądało to na pokoik służbowy, jeden z nich, odwrócił głowę w stronę przybysza i zapytał:

- W czym mogę Panu pomóc?

 

Pokemona tymczasem zasnęła, była bardzo zmęczona po trudach dnia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłem chwilę na Green, przetwarzając w głowie całą akcję tego "snu", który widziałem. Ulgę przynosił mi fakt, że jesteśmy bezpieczni. Cała sytuacja wydawała mi się mocno dziwna i niepokojąca, zaczynając od samej fabuły a kończąc na fakcie, że najwyraźniej moja przyjaciółka widziała to samo. W teorii to niemożliwe, by dwa kuce śniły wspólnie. Heh, o ale dziwny jest ten świat. Skrywa tyle tajemnic...

Podniosłem się z pozycji leżącej, ale tępy ból głowy szybko i bez zbędnych ceregieli  powalił mnie z powrotem na ziemię. Z moich ust wyrwała się wiązka przekleństw.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grass obserwował całą salę. Część kucy z ich drużyny spała inne gdzieś zniknęły, pewnie poszły w jakieś miejsce, być może do szpitala. Cała jaskinia biła światłem, powoli serce kuca napełniało się spokojem, wydawać by się mogło, że ten złowrogi sen już minął, że wszystko jest za nim. Jednak coś krążyło po myślach lekarza, coś nie dawało mu spokoju, jakieś złowieszcze przeczucie, ze to nie był tylko sen. Ciężko w tych podziemiach było stwierdzić godzinę, jednak ilość kucy szwendających się to tu to tam zmalała znacznie. Tak na prawdę Grass widział już tylko rebeliantów ubranych w odróżniający się sposób, od panującej tu mody, czyli czarnych płaszczy. Większość posiadała kolczugi, czy nawet zbroje płytowe, gwardii królewskiej. Każdy dobrze uzbrojony, chodzili w małych grupkach, po ok czterech, rozglądając się. Wszędzie panowała przejmująca cisza. Jedyny odgłos oprócz lekkiego szczęku metalowych części w zbrojach wydawała delikatnie spływająca woda. To wszystko mogło wskazywać na to, że są późne godziny nocne.  Green lekko podniosła głowę z wody, która spływała po ciele, w Jej oczach był strach, najpewniej myślała podobnie jak Grass, tyle że przeżyła mniejszą część tego koszmaru. Kilkoro strażników zwróciło uwagę, na przebudzone kuce, ale po chwili odwrócili głowy nie dostrzegając zagrożenia. Z okolic karczmy dobiegły ich uszu głosy przyciszonej rozmowy, najwyraźniej ktoś jeszcze nie spał i omawiał jakieś sprawy. W sercach Green i Grassa pozostawało jednak to przejmujące uczucie. W pewnej chwili usłyszeli przyciszony, lecz tak samo złowrogi śmiech, który towarzyszył Im przez koszmar i dobiegał zza ich pleców. Szybko odwrócili głowy, nic tam nie znaleźli. Spojrzenie w oczy drugiego wyjaśniło od razu, że zarówno klacz jak i ogier usłyszeli to samo. Wszystko wydawało się bardzo dziwne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podczas małej potyczki z okupantami zostałem lekko zraniony, niby nic takiego, ale zawsze warto opatrzyć nawet najmniejsze rany, żeby nie wdało się zakażanie albo podobne cholerstwo - wylewnie wyjaśnił jednorożec. Przyjmie mnie pan od ręki czy mam wpisać się do kolejki?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celestio przenajświętsza - pomyślałam przerażona. Co to był za sen? Co to miało znaczyć? Jak to się stało, że ja i Grass śniliśmy o tym samym? Trzęsłam się trochę ale nie z zimna tylko ze strachu. Tak. Ze strachu. Potrząsnęłam głową. Muszę porozmawiać z Grassem. Mam nadzieję, że może trzeźwo mówić. Wskoczyłam do wody z wielkim pluskiem i zaczęłam płynąć w stronę jednorożca. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hmmm, rozumiem, oczywiście już się Panem zajmuje, nie mamy tutaj aktualnie rannych, czy niedomagających, więc bez przesady z jakimiś zapisami do kolejek- powiedział, po czym uśmiechnął się przyjaźnie. Zaprowadził Magica do wielkiej sali z łóżkami, którą przeszli wchodząc, do innych drzwi. Tam oczom ogiera ukazała się jakaś skomplikowana maszyneria, zasilana magicznym rdzeniem, który emanował blado błękitnym światłem. Całe urządzenie było białe i przypominało stół operacyjny. Lekarz wskazał by Magic usiadł, co ten posłusznie zrobił. Po chwili zapaliły się nad nim runy światła oblewając go blaskiem, tak , że nic nie widział. Usłyszał za to ruch jakiś wielkich kawałków metalu, a po chwili poczuł ukucia.

 

-Nie bój się te środki powinny Ci pomóc, spokojnie, zaraz obejrzymy wszystko... tak, tak będzie dobrze, nieźle Cię pociachali, ale wyjdziesz z tego.

 

Magic poczuł jak jakiś rozgrzewający płyn wlewa się do jego żył, od razu ból w większości z ran ustał, a tam gdzie pozostał zdecydowanie osłabł. Po chwili światła zgasły, a ogier ponownie ujrzał co się dzieję dookoła. Medyk właśnie schodził z pulpitu sterowniczego machiny, podszedł do pacjenta, poklepał go po grzbiecie.

 

-Będzie dobrze- stwierdził, po czym wyszedł z pomieszczenia. 

 

Green tymczasem dopłynęła do Grassa.   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic skierował się ku źródełku i zastał tam część swych kompanów. Green i Grass wydawali się być wprost przerażeni czymś, a on nie wiedział do końca czym.

 

Dziękuję za ciepłe powitanie,  :pinkiehug:  ja również się stęskniłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(nie obrażają mnie takie pytania, więc z chęcią odpowiem) w poszczególnych drużynach, tworzących swoje  wątki sesji staram się jednak zachować jedność czasu, aby osoby czytające to co piszę nie wiedziały co stanie się u nich za kilka chwil, całowątkowo jest to możliwe, gdyż mało kto czyta losy innej drużyny i jest mniejsza szansa, że tą wiedzę wykorzysta. Pokuś obudzi się zatem, jak inni fabularnie dojdą do ranka, a co do snów...

 

Pokemona niespokojnie przewracała się z boku na bok. Biegła przez zniszczone ulice jakiegoś starego miasta. Budynki były popękane, a szare już ściany chyliły się ku upadkowi. Klaczka czuła, że coś ją goni, w mrokach alejek jakaś złą istota czyhała na nią, dlatego ta biegła jak oszalała, często potykając się o nierówne i powyrywane kostki brukowe. Budowle stawały się co raz większe i potężniejsze, a także mniej zdewastowane, choć i tak zawalone szklane kopuły, popękane witraże, czy gruz na ulicach nadawał iście smętny wygląd całej scenerii. Usłyszała nad sobą grzmoty, spojrzała w górę, wielkie burzowe chmury kłębiły się nad miejscowością, a z nich pomału najpierw nieśmiało, później co aż mocniej zaczął kapać deszcz. To spojrzenie kosztowało małą klacz bolesną przewrotkę. Poraniła się o kilka ostrych kawałków białego marmuru wśród sterty gruzów, jednak szybko ze strachem poderwała się znów do biegu. W końcu znalazła się na gigantycznym placu, o kształcie koła, na środku widniał posąg najprawdopodobniej kucyka, jednak zostały z niego same cztery wystające z piedestału nogi. Za pomnikiem wznosiły się mury, a za nimi zamek. Klacz rozpoznała tą charakterystyczna budowlę, była w nienaruszonym stanie, choć wszystkie jej fragmenty spowijały się w mroku. Był to pałac królewski w Canterlot, sprawiał wrażenie, jakby odizolował się od tego, co zniszczyło resztę stolicy. Pokemona zatrzymała się nie wiedząc, gdzie dalej biec, usłyszała jęczenie z bólu. Szybko omiotła okolice spojrzeniem, po czym dostrzegła skulonego niebieskiego kucyka pod posągiem. Pod nim znajdowała się wielka kałuża z krwi rozcieńczona deszczem. Zbliżyła się niepewnie, nagle klacz leżąca na ziemi odwróciła się. W mgnieniu oka Pokemona rozpoznała Blue Hope. Z jej oczu wylewała się posoka krwi, a gdy otworzyła usta zdołała wymamrotać tylko 

- Uciekaj- potem czerwony płyn wylał się także z buzi klaczy. Pokemona przerażona rzuciła się do ucieczki, skręciła w pierwszą lepszą uliczkę i dostrzegła tam postać w czarnym płaszczu. Z pod kaptura widać było tylko świecące na fioletowo oczy, bez źrenic i tęczówki. Postać uniosła kopyto do góry i uśmiechnęła się. Akurat wtedy błyskawica rozświetliła okolicę i zęby zaświeciły się złowrogo. W chwilę później z pobliskich alejek wystrzeliła czarna masa przypominająca dym, lub mgłę i ogarnęła w sekundę Pokemonę, ta obudziła się spocona i z walącym sercem w pokoju w gospodzie.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokuś gapiła się w przestrzeń, starając się odsunąć od siebie te okropne widoki. Wiedziała, że to sen, ale mimo to bała się. Nie ma mocnych, oczywiście za koszmarami stało alter-ego, ale wciąż... Jednak, dzięki temu koszmarowi, który dał jej w twarz jak zimna woda, mogła zacząć planować. Postanowiła nie budzić Blue.Skrzyczała w myślach alter-ego, na które dała focha i wkurzana przez krwawe obrazy zaczęła intensywnie planować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydawało się, że  Green chce ze mną porozmawiać, usłyszałem jednak pytania Magica, na które mimo wszystko wypadałoby odpowiedzieć. Podpłynąłem trochę bliżej do niego, zmuszając tym samym Green do popłynięcia za mną. Biedna.

- Wypiliśmy dużo. A czemu? Zgadnij - zmrużyłem lekko oczy. - Żeby choć przez chwilę zapomnieć. Zresztą ten wielki motyl był całkiem ciekawy... - dodałem już ciszej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal lekko bolała mnie głowa. Wiśniówka to nie był dobry pomysł. Może byłoby lepiej gdybym się napiła cydru? Nie ważne. Podeszłam do Grassa i zapytałam

Czy przypadkiem nie śniłeś o... - urwałam w pół zdania i delikatnie potrząsnęłam głową. Ten sen był okropny. Straszny. Po chwili dodałam drżącym głosem- Czy ciebie też dziś prześladowały koszmary? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomnicie jak to wszystko się skończy, bo jeśli tak będzie co dwa dni, to czarno widzę los waszej wątroby. - powiedział ogier. Mam jeszcze tylko jedno pytanie i spadam: Co zamierzacie w sprawie Pokemony? Martwię się o nią, to przecież tylko mała klaczka w wielkim, zajętym przez Podmieńców mieście... - smutno rzekł.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przewrocilem oczami po czym zirytowany spojrzałem na Magica.

- Kucyki! Ja do cholery nie mogę prowadzic dwóch rozmów jednocześnie na dwa zgoła inne tematy. Po tym jak to się skończy widzę tylko dwie opcje: albo wychodzimy z tego jak bohaterowie, a same wspomnienia będą poruszać się za nami jak cienie. Jest też mniej optymistyczna opcja która przewiduje kilka szubienic. - usmiechnalem się kpiąco. - O wątrobie nie wspominaj. Nie ucz ojca dzieci robic, czy jakoś tak. Wiem o tym, w życiu wiele się nauczyłem. Poza tym lubię moją pracę i nie mam zamiaru jej trafić.

A Pokemona? Nie wiemy gdzie dokładnie jest. Może Ty wiesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, zapomniałem, że jesteś lekarzem i zdajesz sobie z tego sprawę. Co do Pokemony, chciałbym po prostu wyjść, poszukać ją i sprowadzić ją tutaj. Oczywiście poczekałbym do rana. Chciałem się przedtem jednakże z wami skontaktować, byście nie podejmowali żadnych kroków w tej sprawie lub - jeśli chcecie - poddali lepszy pomysł na sprowadzenie jej z powrotem do nas. Niestety, udało mi się odszukać tylko was. - rzekł ogier. Miał plan i starał się jego trzymać dopóty, dopóki mógł. Jeśli cokolwiek wymyślicie, będę trenował zaklęcia kamuflażowe w jednej z sal treningowych. Jeśli pozwolicie mi iść, po prostu róbcie swoje i nie przejmujcie się mną. - powiedział jednorożec, idąc w stronę wspomnianych sal treningowych... A przynajmniej zdawało mu się, że tam są. Na odchodnych rzucił jeszcze: Tak na wszelki wypadek... Miło było was poznać.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Magic udał się do sal treningowych w skrzydle magicznym. Dotarł na miejsce. Całe skrzydło o tej porze było puste, choć dało się słyszeć miarowe stukanie kopyt gdzieś w głębszej części magicznej biblioteki. Czas mijał powoli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...