Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po zaopatrzenie)


kapi

Recommended Posts

Blue przetarła oczy, słońce jeszcze nie wstało, ale to nie stanowiło problemu, w końcu od jakiś trzech miesięcy nie było go na niebie, klacz spostrzegła małą główkę Pokemony i usłyszała pytanie od niej. 

- Hmmm? A po co Ci płaszcz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poke wzruszyła ramionami, wyszła z pokoju i jak najciszej zamknęła drzwi. Następnie po cichu podeszła do lady, z duszą na ramieniu. Jednocześnie zastanawiała się, gdzie może być karczmarz. Rozejrzała się po gospodzie, aby sprawdzić, czy nie ma tu nikogo innego, albo czy gdzieś nie wisi jakiś zegar.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie stoły były puste. Pokemona zeszłą lekko skrzypiąc schodami na dół. Za oknem pojawiła się nikła łuna poranka, z której dało się wywnioskować, że jest ok 5:00. W izbie nie było nikogo, tylko martwe i ciche meble, za ladą także. Z pokoju wychodziły trzy drzwi. Jedne na dwór, drugie do tajemniczego pomieszczenia, a trzecie do kuchni, a także schody prowadzące na piętro. Było bardzo cicho, tylko od czasu do czasu nieznaczne odgłosy dobiegały z dworu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godziny mijały na dyskusji z Alter-ego. Pokemona nie zwróciła uwagi, że słońce wzniosło się pomału oświetlając większą część miasta. Trwałą tak w zadumie i myślach, odizolowując się od otoczenia. W końcu z tego stanu wyrwał ją dźwięk otwierania drzwi. Obejrzała się i spostrzegła, że te, o których ciężko było powiedzieć dokąd prowadzą uchylają się ,a z nich wyłania się lekko zaspana postać karczmarza. Ten rozejrzał się dookoła i spostrzegł małą klacz. Jego oczy rozszerzyły się, podszedł powoli i z troską zapytał:

- Dzień dobry, czy coś się stało?  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic już dawno postanowił, że musi potrenować trochę zaklęć. Ostatnio przecenił swoje możliwości... I to o wiele. Jego trzygodzinny plan treningu obejmować będzie głównie zaklęcia kamuflujące (m.in. mgła, którą widzą tylko przedstawiciele innych ras, takich jak Podmieńcy czy Zebry, dla kucyków niewidoczna, różne hologramy czy choćby jego pokazową sztuczkę ze skrzydłami), jak również i podstawowe zaklęcia, lecz w mniejszej ilości. Ogier rozpoczął trening.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No cóż dobrze, coś się znajdzie- powiedział karczmarz po czym odwrócił się i wszedł do pomieszczenia, z którego wyszedł. Po chwili wrócił trzymając ładnie zwinięty, choć stary i poszarpany jasnobrązowy płaszcz z grubego materiału.

- Ktoś go tu kiedyś zostawił, nie wiem kto, nie zgłaszał się po niego przez kilka lat, chyba mogę ci go dać- to mówiąc wręczył klaczce lekko dziurawy i ciężki zawiniątek.

 

Tymczasem w bezpiecznych i wygodnych podziemiach Magic zaczął trenować swe zaklęcia, kuce pomału zaczęły wstawać, gdy ten doszedł do wniosku, że zaczęły mu wychodzić z lekka lepiej. Trenowałby dalej, gdyż tych, którzy się obudzili w dalszym ciągu nie było zbyt wielu, po prostu od czasu do czasu nad jeziorko przychodziło kilka kucy aby się umyć, jednak ogier poczuł dręczące go pragnienie, które utrudniało skupienie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemona wpadła do pokoju robiąc niemało hałasu na skrzypiącym korytarzu i schodach. Karczmarz tylko się popatrzył za nią, po czym poszedł zająć się swoimi sprawami, na jego twarzy widniał przyjacielski uśmiech. Klaczka zastała w swym pomieszczeniu mało zaskakujący widok. Blue leżała wygodnie rozłożona w nieładzie na swoim łóżku i spała, chrapiąc z cicha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc słowa Grass'a położyłam uszy po sobie i zaczęłam się wycofywać. Miałam wielką ochotę się odgryźć ale to nie miało sensu. Powoli poszłam na drugi koniec źródełka i wtedy potknęłam się. Z wielkim łomotem gruchnęłam o ziemię.Leżałam przez chwilę nie wiedząc co się stało ale już minutę później siedziałam chwiejnie nad taflą wody.Poczułam piekący ból w okolicach nosa.Przyjrzałam się swojemu odbiciu w wodzie. Okazało się, że źródłem bólu była średniej wielkości rana na moim nosie. Krwawiła dość obficie więc ostrożnie wsunęłam mój obolały nosek do wody. 

Edytowano przez Symphony
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz włożyła obolały pyszczek do czystej wody. Ta szybko się zaczerwieniła, jednak barwa rozeszła się w odmętach i po chwili nie było jej widać. Ból pyszczka powoli ustawał. Rozpływał się w idealnie chłodnej wodzie. Po chwili zniknął całkowicie. Co raz więcej kucy zbierało się w tych okolicach, Green zauważyła, że rebelianci w swych tradycyjnych czarnych płaszczach mają ukrytą broń i są odziani w kolczugi i inne zbroje. Na ich twarzach nie widniał już ten sam spokój i radość co wcześniej, teraz widać było tylko suchą determinację i nastawienie na najgorsze. Rozmawiali ze sobą przybitymi tonami, i nigdzie nie było widać, śmiechu, radości, nadziei. Jakby wszystko to czym żyły te podziemia przeminęło i zniknęło bezpowrotnie jak płomyk świecy zdmuchnięty przez wiatr. Coś wisiało w powietrzu, wyczekiwanie na nieuniknione. Prawie nikogo jeszcze nie było nad jeziorkiem, ale do serca przenikała myśl, że niedługo zacznie się coś, co zmieni oblicze Equestrii na zawsze.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nerwowo zaczęłam rozglądać się po podziemiach. Nie czułam się tu dobrze jak było na początku. Wszystko stało się ponure i ciemne. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bałam. Przeczuwałam, że prędzej czy później stanie się coś złego. Coś mi się zdaje, że niedługo wracamy na front aby skopać zadki podmieńcom i nie tylko. Po chwili siedzenia i gapienia się tępo w taflę wody stwierdziłam, że przydałoby się odwiedzić punkt medyczny. Wstałam i nieśpiesznie udałam się w kierunku ''szpitala''. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po krótkim, choć dłuższym niż zazwyczaj namyśle wstałem, otrzepałem grzywę i ogon ze ściekającej po mnie wody. Może by udać się do punktu medycznego? Mnie tam już bardziej nie załatają, ale znając życie ktoś tam do łatania będzie. Uśmiechnąłem się ponuro. Toż to rebelia, zawsze znajdzie się ktoś, kogo trzeba posklejać, pozszywać, załatać.

- Hej Green, czekaj! - zawołałem za odchodzącą klaczą, mając nadzieję że mnie nie zignoruje. W końcu udawaliśmy się w tym samym kierunku, nie było powodu żebyśmy nie szli razem. Podbiegłem do niej lekkim truchtem i powiedziałem.

- Trzeba zebrać ekipę i wreszcie odbić Pokemonę. Już za długo zwlekaliśmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic zaczął żałować, że nie wziął większych zapasów wody. Będzie musiał coś wykombinować w najbliższym czasie... Na chwilę obecną musi mu wystarczyć jednak to, czego się napije prosto ze źródełka. A skoro o nim mowa - właśnie tam udał się zielony kuc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację. Tylko jedno - masz pojęcie gdzie jest reszta grupy? - zapytałam patrząc z uniesioną brwią na ogiera. Idąc do punktu medycznego przypomniałam sobie o swoich ranach - i w tej właśnie chwili wszystkie rany zaczęły mnie dotkliwie piec. Na szczęście zdążyły już się prawie zasklepić. Wtedy również zauważyłam, że rany Grass'a są już ''załatane''. Już miałam się zapytać po co idzie ze mną do punkty medycznego ale przypomniałam sobie, że przecież jest lekarzem. Popatrzyłam jeszcze przez chwilę na szarego ogiera i odwróciłam wzrok. Był jakiś taki...szczęśliwszy? Może to przez tą wiśniówkę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemona wstrząsnęła Blue, jednak ta zamachała tylko niezgrabnie kopytkiem i odwróciła się na drugi bok.

 

Green i Grass doszli do skrzydła medycznego. Tam zastali odmienną sytuację do tej ,której się spodziewali. Zauważyli kilka kucy odzianych w białe fartuchy, które składały liczne rozłożone tam łóżka i sprzęt, a pod ścianami stały skrzynie wypełnione, rozmaitymi materiałami, fiolkami i innymi narzędziami. Nikt nie zwrócił nawet uwagi na przybyszów. 

 

Magic podszedł do źródełka woda była czysta, a bijący od niej chłód urzekający.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała sytuacja wyglądała tak, jakby wszyscy pakowali się z zamiarem opuszczenia podziemia. Było to dosyć dziwne, nie spodziewałem się, że ot tak zaczną się pakować i znikną. Gdzie rebelianci mieli się ulokować? Trudno o bezpieczne miejsce na powierzchni, sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana przy dużej grupie, która nawet jeśli podzieli się na mniejsze na początku nie pozostanie niezauważona. Obejrzałem się na Green i podszedłem do najbliżej stojącego kuca. Odchrząknąłem, a gdy ten uniósł głowę spytałem:

- Co tu się dzieje? Czyżbyście przenosili się w jakieś inne miejsce?

Edytowano przez Bellamina
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...