Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)


kapi

Recommended Posts

- Nie, nie przejmuj się, Animal. Wszystko jest w porządku. Mieliśmy iść do Canterlotu. Wiesz, jak tam dotrzeć? - zapytał ciepło, przyjaźnie patrząc na klacz. Wyczuł jej dolegliwości, miał pewną praktykę w tego typu sprawach. Podszedł więc bliżej i delikatnie objął. Spłoszył się jednak i wycofał, żałując swego czynu. Skinął głową do swych własnych myśli.

- Mam w jukach lekarstwa, jeszcze od tej zebry. Może któreś ci pomoże? - wyrzekł zatroskanym tonem, grzebiąc w torbach. Po chwili wyjął kilka fiolek wypełnionych licznymi utensyliami. Przebierał w nich jakiś czas, po czym podał jedną pegazicy. Następnie zapakował to wszystko i poczekał, aż ta zażyje medykament. Zdał się na jej wyczucie kierunku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz przyglądała się przez chwilę fiolce, zażyła jej zawartość i skinieniem głowy podziękowała ogierowi. Na jej twarzy wciąż malował się lekki rumieniec po tym jak Grim ją objął. 

- Myślę, że raczej uda mi się znaleźć drogę do Canterlotu, ale czy przypadkiem nie mieliśmy poczekać aż Atlantis wróci po nas? - Animal po tych słowach spojrzała na swój naszyjnik, sama raczej sobie nie poradzi. Jeśli poprosi ptaki o pomoc to może pomogą jej znaleźć dokładną drogę do stolicy? 

 

_________________________________________________

 

Ze względu na to, że dostałam szlaban, może mnie długo nie być. Będę starać się nadrobić sesje, teraz po prostu zdam się na kapiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy szedł drogą wskazaną przez barmana Atlantis zaczął wysyłać informacje do reszty drużyny.

Sonda zamigotała i tuż obok gromadki kocyków pojawiła się postać błękitnego kuca.Po czym rzekła:
Przepraszam za to że nie może przybyć tu osobiście,gdyż zdarzyły się rzeczy które uniemożliwiły mi dotarcie tutaj,dlatego będę przemawiał przez ta sondę.
Po czym dodał:
Jeśli macie jakieś pytanie zadawajcie śmiało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To może wreszcie pójdziemy? Bo w wyniku pewnych nieporozumień rozdzieliliśmy się i udaliśmy w różnych kierunkach. - zainteresował się Grim, po czym nie czekając udał się, gdzie poprowadziła, lub miała taki zamiar, Animal. Zająwszy się swoimi myślami i żałujący pochopnej reakcji powoli kroczył między drzewami, nie zwracając uwagi na ewentualnych kompanów. Intrygowało go, co niby było takie rozbrajające w klaczy. Dobroć? Widział jej już wiele, jest z reguły tylko mamidłem. Z reguły. Tu chyba był wyjątek. Miał na to głęboką nadzieję. Prawdopodobnie będzie musiał porozmawiać jeszcze z pegazicą, gdy będą sami. Wyjaśnić wszystko, by nie wysnuła czasem złych wniosków.   

Tyle rzeczy zostało jeszcze do zrobienia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek chciałbym zaznaczyć: Nie wiem, jak Wy ale ja przy sesji bawię się bardzo dobrze. Staram się jak mogę i Wy też. Mam wielką proźbę skierowaną głównie do Atlantisa. Proszę zrozumcie, ze czasami zdażają się sytuacje trudne i muszę zrobić coś innego niż ta sesja. Ostatniocoś takiego wypadło. Rozumiem absolutnie przypominanie mi o tym temacie ( o którym i tak pamiętam), jednak prosze bez drastycznych i niemiłych tekstów w stylu:

(Pisz że wreszcie Kapi)

 

 Da się to lepiej napisać i milej. Ja zawsze się staram podchodzić do Was z szacunkiem i wyrozumiałością i na prawdę Atlantis ja tu na forum nie pracuję, to nie jest mój obowiązk ważniejszy od wszyskiego tu odpisywać. Robię to bardzo chętnie, ale proszę bez czegś takiego, ok? Teraz wchodzę chcę tu odpisać, gdyż wreszcie mam czas i co mnie spotyka, takie wiadomości, nie jest to najmilsza rzecz na świecie, uwierz mi. Nie gniewam się, ale proszę, aby sytuacja się nie powtózyła, bo nie jest mi wtedy przyjemnie.

 

Po długim wywodzie wracając:

 

Atlantis szedł długim korytarzem. Z każdą chwilą stawało się co raz ciemniej. Z plecami znikło światło z pomieszczenia karczmy. Raz na zakręcie uderzył się w ścianę, jednak po chwili oczy przywykły i podążał dalej nie potykając się o wszystko. Na samym początku miał wrażenia, jakby usłyszał dźwięk zasuwanej klapy, ale może mu się tylko tak zdawało. W pewnym momencie oślepiło go może i dość słabe światło, jednak z uwagi na otaczające go ciemności wydało się potęznym błyskiem. Atlantis wyszedł na drewnianą konstrukcję. Przed sbą ujrzał  wielkie kryształowe stakaktyty, krystaliczną wodę, która spływała z sufitu, a po prawej kilka kucy siedzących i rozmawiających ze sobą. Na pewno do zobaczenia było tu więcej, lecz jego wzrok mimochodem skierował się na lewo i tam ujrzał Blue. Klacz patrzyła na niego ciepłym wzrokiem i uśmiechała się radośnie, choć nie za bardzo. Odziana w pełną zbroję skórzaną, bez hełmu, wyglądała trochę inaczej niż ją sobie zapamiętał. Czarny płaszcz opadał swobodnie na ziemię, a gdy klacz odgarniała grzywę ogier dostrzegł, coś na kształt blizny na twarzy w miejscu, gdzie zwykle opadały włosy Blue. Jej twarz pomimo chwilowej radości nie wydawała się aż tak radosna jak za starych czasów, a cała klacz jakby lekko zpochmurniła. Jednak nie ulegało wątpliwości, iż cieszy się ze spotkania, gdyż już w pierwszej chwili rzuciła się na ogiera.

 

-Atlantis!- Prawie krzyknęła klacz. Wtuliła głowę w niego i tak trzymała przez kilka sekund, po czym stanęła prosto i spojrzała w oczy ogierowi. Atlantis dostrzegł w jej oczach coś na kształt łzy, która jednak szybko schowała się pod powieką.

 

 

Tymczasem Animal poczóła się lepiej po zażyciu specyfiku. Spróbowała przywołać ptaki, jednak póki co nic się nie pojawiało na niebie.

 

Nick i Wiktor wędrowali dalej (przepraszam Panowie, ale musze zachować jedność czasu, więc przez dziesięć minut, w które inni to wszystko robili, nie mieliście prawa dojść, choć polecenie tam jest dość dobrym, ale należy uważać, żeby Was nikt nie złapał, chyba, że lubicie się polać z kimś).



Animal ruszyła, a za nią dwa ogiery, reszta nie długo pewnie się dołączy. Pegazica bez ptaków nie była pewna, czy dobrze wszystkich prowadzi, ale musiała zaryzykować, w przeciwnym wypadku dalej tkwiliby na tej polanie nie wiadomo po co.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W czym mogę Ci pomóc?- Spytała przyjaznym głosem Blue i uśmiechnęła się.

- Może pójdziemy do tutejszej restauracji, wyglądasz na głodneg i przy porządnym posiłku opowiesz mi wszystko?- Sptyała z troską w głosie, po czym skinieniem głowy wskazała na pomost z drewna, prowadzący do innej półki w kryształowej ścianie, na której znajdowały się liczne stoły. Przy większośći siedziały kuce, ubrane w czarne płaszcze i wesoło rozmaiwiały. Pochodnie wbite w ściany oświetlały to lekkie wgłębienie, w którego środku było coś na kształt lady i kuchni. W kące stał jakiś kuc i grał na gitarze śpiewając jakąś starą, choć zabawną pieśń. Niektórzy podchwycli ją i przyłączyli się, lub zaczeli tańczyć. Atlantis uzmysłowił sobie ogrom kryształowej jaskinii, w której się znajdował, choć dalej nie mógł podziwiać jej, gdyż wzrok cały czas szybko wracał do Blue, uniemożliwiając obserwację czegokolwiek innego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zostawiłem moich towarzyszy ,choć nie powinien był tego robić ale nie miałem wyboru po czym wskazał dwa punkty .Pomożesz mi ich tu sprowadzić???

Czul się coraz bardziej smutny gdy uświadomił sobie co zrobił,pędząc za blue pozostawił swoich nowych przyjaciół w lesie,to był nie do zniesienia,w tym momencie uronił łezkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blue spostrzegła łzę Atlantisa i lekko się zmartwiła.

- Są w jakimś niebezpieczeństwie [mowa o pzyjaciołach]? Proponuję pójść do skrzydła inżynierii magicznej. Znam tam paru dobrych czarodzieji, może onni coś pomogą.- Odpowiedziała po szybkim zastanowieniu Blue. Widać było, iż przejęła się sprawą, przez którą ogier uronił łzę.



Nick i Wiktor tymczasem odczóli lekkie pragnienie. Za to Animal zaczęła być troszeczkę głodna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rebon równierz uczół pragnienie.

 

- Sprowadzić ich tutaj najłatwiej chyba będzie za pośrednictwem wspominanych przeze mnie magów. Co do takich kucy, to ktoś podobno coś takiego opowiadał, ale nie wiem czy to jest prawda. Trzebaby było kogoś spytać.-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rebon odczuł głód. Najwyraźniej to co zjadł u Zecory nie wystarczyło mu w pełni. Widząc twarz Animal, która prawdopodobnie miała to samo, rzekł:

- Chyba wypadałoby coś zjeść. Mogę przyrządzić mały poczęstunek, jednak nie jest to smaczne. Ja jako Alchemik jem tylko rzeczy które zapewnią mi energię a takowe bywają ohydne w smaku. Mogę wam tylko przysiąc, że zapewnią wam sporo sił i powinniście się poczuć lepiej. To jak?

(Wybaczcie, że piszę tak rzadko. Jest to spowodowane tym, iż mój komputer poszedł na złom i mam zastępczy na którym przesiaduję tylko w piątek i sobotę.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...