Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)


kapi

Recommended Posts

- Ponieważ trzeba sobie nawzajem pomagać... syknęła mrużąc niebezpiecznie oczy. - Ale mimo to ciesz się, że jednak nic Ci się nie stało, aby zagrażało to Twojemu życiu. Tak jak to Rebon ujął, Masked to nasz kompan i musimy sobie wybaczać, jeśli chcemy to wygrać. Widzę, że magia Discorda daje się we znaki... a teraz... uspokój się... - powiedziała Animal do Atlantisa świdrując go swoim spojrzeniem.

Edytowano przez WilczaNati
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim postanowił odłożyć przepakowanie na później, zwłaszcza że w tej chwili pojawiły się pewne niespodziewane niedogodności. Wiktora zamknięto w dziwacznej barierze, co specjalnie ogierowi nie przeszkadzało po tym, co mógł zaobserwować. Ale dalej było już tylko ciekawiej. Atlantis rzucił się na tego paskudnika Maskeda, Blue postanowiła ni z tego ni z owego dotrzymać towarzystwa pegazowi i zemskiemu przy domu farmera, Animal niemalże wyszła z siebie, a Rebon o dziwo okazał się być głosem rozsądku. Summa summarum zapowiadało się bardzo ciekawe popołudnie, zważywszy jeszcze na fakt iż niebieski jednorożec wyraźnie zamierzał usmażyć czarnoksiężnika. Wszystko ładnie pięknie, tylko chyba nikt nie przejął się ważniejszymi sprawami, jak na przykład "co dalej".

 

Grim Cognizance spokojnie schował miecz, schwycił jeden naładowany pistolet po czym powoli, z pełnym spokojem uniósł go w górę i wystrzelił. Następnie odrzucił broń od siebie z nonszalanckim wyrazem twarzy.

- Dzieci, proszę o ciszę! - krzyknął drwiąco. - Animal oraz Alchemik, niech mu stal za to nie rdzewieje, okazali się być najmędrszymi z całej tej parszywej bandy. Zatem może posłuchamy ich z łaski waszej? Też chcę położyć kres czarnoksięskim praktykom tego popaprańca, ale szubienicę zawsze zdążymy zbudować. Prawda?

Nie żałował sobie, nie próbował uczynić głosu miłym czy tchnącym perswazją. Po prostu wylał trochę żółci na gorące łby kompanii. Wiedział, że czasu na działanie miał niewiele, ale w głowie powstał taki sobie planik. Rzucił farmerowi kolejną pukawkę, sam sięgnął po nową i szybko przeładował.

- Kto pierwszy użyje magii, zostanie rozstrzelany. Może zatem porozmawiamy na spokojnie? - oznajmił zimno, lecz na tyle głośno, by usłyszeli go wszyscy obecni na miejscu zdarzenia. Biła od niego prawdziwa determinacja i tylko niepoprawny optymista mógł założyć, że kucyk swej obietnicy nie spełni. Nie odrywając oczu od Atlantisa i Maskeda postanowił jeszcze wesprzeć nieco Animal.

- Wybacz mi proszę, ale sama widzisz, że inaczej się nie da.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kucyk nie opuścił broni. Nawet jakby bardziej wycelował, by mieć pewność, że nikt lub nic nie zaskoczy go w czasie opanowywania niebezpiecznej sytuacji.

- A ja nie mogę pozwolić na niesubordynację. Mówiłem, zawsze zdążymy z egzekucją. Jak tak się boisz, to złap czarownika, coby nie uciekł. - zadysponował ostro.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Animal skinęła lekko głową do Grima i odwróciła się plecami do reszty.

- Również bronię Maskeda, bo od tego są przyjaciele... - wyszeptała bardzo cicho. Wzięła kilka głębokich oddechów, żeby się uspokoić i powlokła się z powrotem w stronę Mantykor. Ułożyła się obok Angela i Trevisa, po czym pogrążyła się w swoich myślach. Klacz bała się zamaskowanego kuca, mimo to postanowiła stanąć w jego obronie. Jednak czy uważała go za przyjaciela... ważne dla niej było, aby dawać innym drugą szansę. Tak zrobiła.

Pegazica w milczeniu patrzyła po drużynie. Było jej wstyd, że tak się uniosła. Zawsze stara się powstrzymywać, ale trudno jest jej zapanować nad emocjami, które w sobie tłumi.

Mimowolnie zaczęła pod nosem nucić pewną piosenkę, którą śpiewała za czasów dzieciństwa, dodawała jej nadziei. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie sądzę w obozie był tylko jeden Podmieniec i 3 mantykory, które nie zwróciły na mnie zbytniej uwagi. Poza tym zraniłam go więc na pewno nie on, ani nie zdążyłby chyba wezwać wsparcia. Ale te huki mi się naprawdę nie podobają. 

Edytowano przez Wolfast
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odór siarki rozniósł sie po polanie, w  niektórych miejscach zapaliła sie lekko trawa, najwięcej wokoła yellow-a, oczy Wiktora były lekko czerwone.

- Hmmmm.... Tym razem się nie udało.... ale nastepnym razem gdy Wiktor będzie mniej ostrożny i gdy was nie będzie w pobliżu..... A tak dla przypomnienia Wiktorze.... nasze dusze są połączone.... niestaraj się mnie pozbyć bo zginiesz.... - Demon powrócił do zakamarków ciała.

Wiktor lekko otwarł swoje oczy

- Dzięki za pomoc, na jakiś czas mam spokój , o ile ktoś niezacznie używać magi podziemia - lekko obrócił się w strone Yellow - Dzięki, za pomoc i przepraszam za problem. Co do Maskeda..... wybaczam mu... sam zawiniłem i zapomniałem wam o ty wspomnieć.... więc odpowiedzialność biore na siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nick i Sandstorm wybiegli z lasu, akurat, gdy w powietrzu rozległ się huk wystrzału z pistoletu. Chwile zagorzałych rozmów, które potem nastały przerwał donośny głos demona siedzącego w Wiktorze. 

 

Yellow odwołał barierę i upadł wykończony na ziemię. Przez chwile ciężko oddychał, widać , że wyczerpał większość swojej energii.

-Mieliśmy dużo szczęścia, jeszcze trochę, a coś by się stało. Czułem tu potężną magię, nie pochodzącą bezpośrednio ani od kuca w masce, ani od tego, którego zamknąłem. Nigdy jeszcze nie spotkałem się z czymś takim. Teraz to odeszło, ale było blisko, gdyby się ujawniło, nie miałbym z tym nawet najmniejszych szans, a jako, że nie widzę wśród Was magów dorównujących swą potęgą Starswirowi Brodatemu, zostalibyśmy zmiażdżeni, jeśli tylko to by tego chciało.- zdołał wykrztusić Yellow. Każde słowo było ciężkie, a co kilka następowała przerwa na złapanie oddechu. Po tym ogier położył się na ziemi z wycieńczenia. Słychać było tylko jego ciężki i niespokojny oddech.

 

Rebon uświadomił sobie, że przez to wszystko przestał doglądać swego wywaru. Był to najważniejszy moment w procesie produkcji, gdyż trzeba było zestawić kocioł z ognia, gdy tylko roztwór nabierze krwistoczerwonej barwy. Szybko pobiegł do kominka, ale niestety nie zdążył. Ciecz była brązowo rdzawa i nie nadawała się do leczenia ran.

 

Farmer stał, w jego oczach malowało się przerażenie i złość, był trochę jakby sparaliżowany, nie mógł się ruszyć i powiedzieć jakiegokolwiek słowa.

 

Najbardziej dziwiła postawa Maskeda, który pomimo zamieszania nawet nie ruszył się z krzaków i dalej zagłębiał się w książkę, nie zwracając uwagi na otoczenie. Być może był w jakimś transie, albo kończył medytować nad ważną rzeczą. Nie wiadomo do końca było kiedy się ocknie i zareaguje w jakikolwiek sposób na sytuację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nick widząc to nie wiedział czy się śmiać czy płakać. Rozejrzał się po okolicy zobaczył Yollow'a leżącego na ziemi, Grima i farmera z bronią i paru innych.

-To...-urwał nawet nie wiedział o co się zapytać.-co się właściwie stało?-rozejrzał się, po chwili dodał-Chcieliście się nawzajem pozabijać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor wstał powoli z ziemi i podszedł do Yellowa,dał mu swój bukłak z wodą

- Napij się, dzięki za pomoc

Lekko uśmiechnął się i zamyślił

- Yello powiedz mi czy cały Canterlot jest w waszych rękach? Bo przed tą całą wojną gadałem z moim dziadkiem.... U mnie w domu jest stara księga dzięki której moge zajść w trans i pogadać z demonem, wiem brzmi to jak absurd, ale gadałem z nim raz.... Nie jest aż tak zły jak się wydaje... to Demon ognia wojny.... jemu tylko chce się walczyć i .... zabijać.

Wiktor lekko usiadł na ziemi

- W dawnych czasach kiedy Discord rządził chaosem w Equestri. Z jego mocy powstał demon Wojny, żadna siła nie była go w stanie pokonać, lecz gdy księzniczka użyał elementów harmoni i pokonała Discorda , demon został zamknięty w świece podziemnym. Kilka lat temu starałem się za pomocą Nekromanti wskrzesić ojca, lecz nic nie wyszło tylko ten demon wszedł w moja dusze. Sądze że jak bym z nim pogadał to byśmy zyskali mocnego sojusznika.

Wiktorowi znowu lekko się zakręciło w głowie, oczy lekko zapłoneły

- Wiktor ma racje, jestem demonem wojny, chce walczyć. Dajcie mi powalczyć z przeciwnikami a obecuje że wam nie zrobie krzywdy - powiedział demon spokojnym głosem - Yellow tak? Jestem zadumiony twoimi umiejętnościami, masz mój szacunek....

Wiktor wrócił do normalności

- Pewnie zostało mu troche mocy i chciał to wyjaśnić, uffff lepiej sobie odpoczne na chwile - poczym Wiktor położył się na przeciwko Yellow-a

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*-Wiktorze....* - jakiś głos powiedział w głowie Wiktora - *Znasz to przysłowie.... Pegaz zmęczony, pegaz mniej czujny?...hehe*

Wiktor wstał na równe nogi i odleciał kilka kroków w tył.

-  To on wrócił! Nieskończyła mu się moc tylko.... czekał na idealny momęt... hehe, zganice kto wrócił.... widze że yellow nie ma mocy by mnie znowu uwięzić w tarczy, jakie to przykre....

Demon postapił kilka kroków do przodu i rozejżał się po okolicy....

-ohhh... wykończyliście już wszystkich podmieńców - podszedł do najbliższego który był nie przytomny i go podpalił.

Przez całą doline rozległ sie wrzask i smród palonego ciała.

- hmmmm.... jeszcze tak dla pewności - demon zrobił pierścień ognia wokoło Grima oraz Atlantisa. - Co by tu teraz porobić? Może zaczne od spalenia tej małej farmy , lub poprostu was pozabijam....

Edytowano przez Guardian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- And then we all... - Kiedy miała zakończyć piosenkę ostatnim słowem podeszła do niej Sandstorm. Jeszcze jej nie poznała, tak więc poczuła lekką obawę przed ośmieszeniem się. Pogłaskała jedną z Mantykor po głowie i uważnie spojrzała na Sandstorm, jakby szukając niebezpieczeństwa. 

- Um... m-mieliśmy... mały p-p-problem z czarną magią... b-bo Masked jej wcześniej u-użył... i potem to się tak wszystko potoczyło, że doszło do... d-d-drobnych komplikacji... i ten... uhm... - piszczała nerwowo Animal. W umyśle przybiła sobie mocnego facehoof'a. Miała być odważna... a poszło to w drugą stronę. Leciutko się trzęsąc przytuliła się do jakiejś Mantykory. Po chwili zobaczyła co się działo z Wiktorem i tym demonem. Krzyknęła przeraźliwie, kiedy potwór podpalił nieprzytomnego Podmieńca. Schowała się za Mantykorą i zaczęła się gwałtownie trząść. 

Edytowano przez WilczaNati
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Uspokój się. Panika nikomu nie pomoże, a nawet będzie przeszkadzać. Powiedz mi gdzie jest ten kuc od czarnej magii, sądzę, że trzeba zakończyć ten wyciek bo ktoś może ucierpieć.

Odrzekła do Animal stanowczo po czym dodała trochę bardziej przyjaźnie.

- Będę potrzebowała twojej pomocy. Ciebie zna, wiem że czarna magia potrafi kucem zakręcić, a nie chce ani do tego dopuścić, ani zostać z tą magią sama.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim nie był takim tępakiem, jakim mógł zdawać się w pierwszej chwili. Co ciekawsze, nieraz musiał walczyć z ogniem na swojej farmie, nauczył się więc go poskramiać. Błyskawicznie szurnął tylnymi kopytami, tworząc tym samym jakby wygaszoną ścieżkę, po której szybko przegalopował, w przelocie radząc innym uczynić to samo. Wciąż miał do dyspozycji naładowany pistolet i miecz. Przetoczył się zatem, by zmylić demoniczne stworzenie, po czym wycelował uważnie, na ile możliwości pozwalały i bez ceregieli strzelił Guardianowi w tułów. Nie by zabić, ale by obezwładnić. Bo widać, że drużyna nie może JEDNEJ CHWILI wytrzymać bez cholernych czarów. Miecz zakreślił świetlisty ślad w powietrzu.

- Ja ostrzegałem. Nikogo nie zabijesz i nic nie podpalisz. - oświadczył spokojnym, choć lekko zdyszanym głosem. Jeśli znowu miał robić za żywą tarczę, rozjemcę czy kata, to nie cofnie się. Za to może lepiej będzie, jeśli mniej odporni to zrobią. - Gospodarzu, zabierz rodzinę. Animal, weź Blue by osłonić farmera. Atlantisie, bądź łaskaw pomóc Yellowowi. A ty, Rebonie, pokaż na co stać twoje ostrze. Reszta też może się przydać.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Animal usłyszała polecenie Grima. Kiwnęła głową i zwróciła się do Sandstorm. - Uhm... on mnie pewnie nawet nie lubi... Ale... teraz nie można... trzeba ochronić farmę przed spaleniem. - Nie czekając na odpowiedź drugiej klaczy zerwała się z ziemi i powiedziała do Mantykor w ich języku, żeby uważały. Wsadziła Angela i Trevisa na grzbiet, po czym machnęła kopytkiem do Blue, jako znak, aby poszła za nią. Podbiegła do farmera i uśmiechnęła się nieśmiało. Po chwili przyjęła pozycję bojową, co jej trochę nie wyszło i zaczęła rozmyślać, że zwierzę, które nie ucierpi od demona to feniks. Postanowiła więc, że spróbuje się w go zamienić, jeśli dojdzie do walki. Chociaż bitwa ognia z ogniem jest trochę bezsensu... 

Edytowano przez WilczaNati
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak chcesz uchronić farmę przed spaleniem to trzeba najpierw zgasić ognika!

Krzyknęła jeszcze za Animal potem powiedziała do siebie.

- Marnują czas raniąc samych siebie, a wystarczy zranić jednego. *Rozejrzała się czy nikt tego nie słyszy i powiedziała* Wiem, że to czujesz powiedz mi gdzie jest kuc od czarnej magii.

- A co ja będę z tego miał?

- Drużynę, która ci pomoże pokonać twoją władczynię.

- Albo mnie zabije co ja mówię nas zabiję gdy tylko się o mnie dowie. A zresztą nawet i bez tego świetnie się bawią próbując zabić samych siebie.

- Więc i tak dużo nie stracisz. Nie możesz...

- Mogę. 

- Och, po prostu pokaż mi gdzie on jest.

- Niech ci będzie, ale jak będę zagrożony wiesz co się stanie.

Sandstorm nie odpowiedziała, ale wiedziała co Serox zrobi. Ale dowiedziała się gdzie jest Masked i pobiegła w tę stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...