Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)


kapi

Recommended Posts

Grim Cognizance nieco żałował, że niefrasobliwie zgodził się z planem Wiktora. Brzmiał jak powinien brzmieć dobry plan, lecz jak ich złapią, to porażka. W napięciu przemierzał ulice Canterlot, zamiast na podziwianiu widoków skupiając się na możliwie udatnym odgrywaniu roli nieszczęsnego więźnia, prowadzonego nie wiadomo gdzie i po co. Popatrywał od czasu do czasu na strażników, gotów uciekać lub wywalczyć sobie drogę odwrotu, gdyby coś poszło nie tak. Z nerwami jak postronki zamartwiał się, wyobrażał sobie sto rzeczy, które mogą pójść nie tak. Jedynym pozytywem, choć względnym, zdawała się być przynależność rasowa wrażych żołdaków. Chwała duchom, nie byli to chorzy, zwyrodniali, wypaczeni przez mrok gwardziści oddani całym swym przegniłym sercem tej tyrance Nightmare Moon, tylko zwykłe Podmieńce. Nie zmniejszało to zagrożenia, lecz z dwojga złego zwyczajny wojak lepszy od demona zamkniętego w ciele kucyka. A tak poza tym, okupanci po dokładnym przyjrzeniu się ich zajęciom zdradzali kompletny brak zainteresowania tłumem kłębiącym się na ulicach. Wszyscy jak jeden mąż pochłonięci byli pogawędkami. Wpatrywali się w teatr, co ogier zakonotował sobie w myślach, trzeba będzie powiedzieć komuś ważnemu.

Wreszcie kompania dotarła na miejsce przeznaczenia, do karczmy skrywającej jeden z najważniejszych sekretów tego pełnego przepychu miasta. W niedługim czasie dotarli do bezpiecznego miejsca, do potężnych, wypełnionych kryształami jaskiń, aktualnie kryjówki rebeliantów. Ciemnordzawy kucyk także wyraźnie dał znać, jaki ciężar spadł mu z serca, wzdychając donośnie. Nawet pracując w polu tak się nie zmachał od bardzo wielu lat. Yellow dostał zadyszki, na co Grim uśmiechnął się nieznacznie.

 

- Żyjemy, dzieci. Teraz powinniśmy tylko odebrać nasze rzeczy, a potem natentychmiast oddać znalezisko komuś, kto wie co z tym zrobić. - powiedział raźno. Nagle w podziemiach czuł się bezpieczniej niż we własnym łóżku.

 

Po oznajmieniu swej woli ogier udał się do strażników odpowiedzialnych za przechowanie jego własności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażnik usłyszał co Grim powiedział i nie potrzebował ani słowa by wiedzieć, o co zwróci się do niego ogier. Podszedł do skrzyni i otworzył ją.

- Proszę bardzo wszystkie Wasze rzeczy, nietknięte i kompletne, możecie je zabrać- to powiedziawszy uśmiechnął się grzecznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim zastanowił się przez krótką chwilę, jak ten kucyk otworzył skrzynkę, kiedy klucz wciąż tkwi gdzieś w kurtce starszego z rozmówców.

- Nie no, to było niesamowite. Postawię ci kufel cydru po warcie, ale proszę, nigdy więcej nie rób tego na moich rzeczach. - powiedział życzliwie, choć ze słyszalnym zdziwieniem. Odebrał wszystko, co znajdowało się w skrzyni, po czym postanowił, że powinien umyć miecz najszybciej jak się da, czyli pewnie po naradzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażnik uśmiechnął się przyjaźnie i już otworzył usta aby wyjawić sekrety swej sztuczki, ale w tym momencie Yellow zatkał mu jadaczkę swym kopytem i coś szepnął do ucha. Grim jednak usłyszał echo, które rozbrzmiało w korytarzu. Yellow powiedział:

- Cicho siedź jeśli Ci życie miłe, On tego bardzo nie lubi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ciągu dokładnie trzech sekund ogier przeszedł od życzliwego zainteresowania do neutralnej podejrzliwości. Wnioskując z słów Yellowa, strażnik zrobił coś złego. Grim do głupich nie należał, więc błyskawicznie skojarzył fakty. Magia...

Uśmiech znikł jak zmazany ścierką, ale tak rozsądny kucyk jak on nauczył się już panować nad sobą. Zwłaszcza dlatego, że w pobliżu jest Shadow, która nawet gdy stoi, to czai się w ciemności. Jej trzeba się strzec.

Skinął oszczędnie głową w chłodnej podzięce, po czym odwrócił się.

- Yellow, czy byłbyś łaskaw poprowadzić, gdzie trzeba? - zapytał ozięble. Nieodwołalnie postanowił, że umyje wszystkie swoje rzeczy. Dotykał ich z dziwnym uczuciem.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor podszedł do Yellow-a i powiedział:

- W moich oczach widać szaleństwo, głupie i przy tym niebezpieczne pomysły - Robiąc przy tym sztuczki oczami by wydawały się jak najbardziej szalone - Nie spotkasz drugiej tak szalonej postaci w całym królestwie....  - Wiktor zaśmiał sie by Yellow odebrał to jako żart. 

Odebrał swoje rzeczy i podszedł do strażnika i podał m swój stary muszkiet oraz naboje do niego.

- Trzymaj, to podarunek ode mnie, niech ci dobrze służy, stary muszkiet wykuty jeszcze za starych czasów w najlepszych zakładach rusznikarskich w Stalionogradzie, niech tobie i twoim kolega ochroni życie w przyszłości. 

Wiktor podszedł do Grima. 

- Co powiesz na pójście na górę i dołączenia do naszych przyjaciół, jestem trochę głodny... a ty? - spytał grzecznie. Nagle odwrócił się do Yellow-a. 

-Yellow! Czy mógłbyś spytać dowódczyni czy będzie miała chwile na rozmowe?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis po kilku małych korektach planów,zaczął instancje czaru.wiedział że iż te poprawki powinny dać efekt pozytywny i tym raz jego machina będzie na pewno sprawną,jak do tej pory to nie był jego jedyny problem.Kolejnym problem był rdzeń który miał napędzać całość.Trudnością do przeskoczenia w tym problemie było iż trzeba było zebrać pokaźna ilość Energi w odpowiednio dużym krysztale a to nie było łatwe.To były chyba wszystkie problemy,może poza jednym którego najbardziej obawiał się ogier a był nim zbyt małe umiejętności magiczne,to było by nie do przejścia w tym momencie.Tak blisko a zarazem tak daleko od osiągnięcia celu.pamięcią sięgnął kiedy był źrebakiem kiedy uczył się magii na samym początku,nie było łatwo lecz się nie poddał i tak o to stoi obecnie tu.Skoro wtedy się nie poddał to tym bardziej nie podda się tym razem,nawet gdyby nie udało się teraz,to zrobi to jeszcze raz i jeszcze raz,dopóki będzie miał siłę stać.

 

Kiedy wreszcie skończył ten cichy monolog,stanął na miejscu,przez chwile zastanawia się czy się uda i czy powinien to kontynuować tego dnia:

 

-Może powinien przerwać i wrócić jutro rano jak będę bardziej wypoczęty.Może naprawdę nie dam rady.

 

Lecz po chwili zwątpienia przyszła fala pewności siebie która zwyciężyła w końcu

 

-Tak zrobię to ,nie ma obaw na pewno się uda.-

 

Atlantis powoli przystąpił do inkantacji zaklęcia,stanął w odpowiedni sposoby by nie stracić równowagi w czasie zaklęcia.W tym momencie jego róg zaczął lekko świecić  niebieska poświata.Z każda sekundą poświata rosła ,rosła niczym pompowany balonik.Kiedy miała wielkość średnicy wzrosła powyżej 10 cm.Atlantis po.łączył się z kula,znowu zatracił się w błogiej nad-świadomości.kiedy to w przez jego umysł znowu przelewały się tysiące danych,było to niczym poezja,albo jakaś piękny otwór którego można było słuchać w nieskończoność.

 

Zaś na przeciw jednorożca powoli, składał się Golem ,rósł niczym ciasto na drożdżach.Każda cześć pojawiał się po kolej.Powoli pojawiał się kolejna cześć,zaczynało się od błękitnego cienia który powoli był wypełniany.Zaczęło się od nóg następnie tulów,a także inne ważne podsystemy które znajdowały się w tych miejscach.W tym momencie zaczął się najtrudniejszy moment , a był nim formowanie się rdzenia energetycznego,małe zawahanie a cala praca poszłaby na marne.Na szczęście kryształy które znajdowały się w grocie ułatwiały prace.

 

Kiedy Rdzeń miał być ukończony do groty weszła Grupa,Atlantis nie wiedział ze oni się są w sali razem z nim.Na wielki pech Atlantis,jego zaufany pomocnik w tym danym momencie spożywał kolacje.Hałas spowodowany gryzionych kamieniu spowodował utratę skupienia, a tym samy spowodowało destabilizacje energii,której jednorożec nie był w stanie utrzymać. i musiał uwolnić ją w postaci świetlistej fali która została wchłonięta przez salę.Widok był niesamowity,choć nie oto chodziło ogierowi,zamiast sztucznych ogni,miał stać tu Golem.

 

Atlantis zezłoszczony na samego siebie ,nie zwrócił uwagi iż w sali znajdą się inni,wylewitował książkę która znalazł po czym rzucił nią o ścianę.Znów wziął ja za pomocą magi obejrzał ją po czym odłożył na miejsce.Stwierdził cicho w myślach iż tym razem musi się udać.Atlantis spojrzał na kule,po czym rzekł.

 

-Ach poczciwa maszyno powinnaś porównywać projekty zanim je mi wyślesz,albo ja powinien.To oznacza że chyba jestem chyba mało doświadczony-

 

Po czym wrócił do zaklęcie tworzenia Golema.Róg znowu zaświecił i tak jak poprzednio zaczął  inkantacje zaklęcia Golema.

 

 

 

Tymczasem Blue przewodziła drużynę,pędziła niczym wiatr  idąc jak najszybsza droga,nie zwracała uwagi i na okolice,gdyż widziała ją wiele razy wydawał się jej nudny.raz za razem popędzała resztę tak żeby dotrzymali jej tempa.Kiedy wreszcie dotarli na miejsce, ucieszyła się widok Atlantis,lecz po kilku sekundach nastąpiła dziwna eksplozja.nastąpił moment konsternacji a następnie zastanowienia,Przez dłuższą chwilę nie wiedziała co o tym myśleć.Czy to nie udany czar,czy specjalnie to się stało.W tym pierwszym utwierdzał ja fakt hałasu robionego przez smoka oraz to że jednorożec ich nie zauważył.W tym momencie zwróciła uwagę trevisowi by jadł ciszej.

 

 

Smok,przez cała drogę by zajęty przeglądanie kamieni szlachetnych i zastanawianiem się który pierwszy zjeść.Kiedy dotarli na miejcie zaczął jeść tak głośno że było to słychać w całej sali.W chwile potem nastąpiła eksplozje której smok nie zobaczył ponieważ patrzył w inna stronę a nie usłyszał bo cały czas zagłuszało go jedzeni.w chwilę później usłyszał od blue słowa iż by ciszej,i tak się stało,lecz smok nadąsany jadł gdyż nie lubił gdy mu rozkazywano mu  podczas jedzenia.

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No to znowu w grupie.

Rebon uśmiechnął się i zaczął się rozglądać po sali. Przemierzył oczami każdy kąt po czym zobaczył Atlantisa.

- Hej Atlantis, co tam? Nawet nie wiesz jak Blue lubi o tobie mówić. Tak mi się wydaję, że dobrze wybrałeś.

Powiedział znów z uśmiechem a po chwili zobaczył co robi jego przyjaciel.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis stał w miejscu w którym zastali towarzyszy.Sekundę później odezwał się Nick, a następnie Rebon.W tym momencie z chwilowego transu wybudził się jednorożec.

Kucyk miotał się chwilowo szukając źródła dźwięku.Momentalnie się obrócił stronę wejścia i ujrzał wesoła gromadkę.

 

-Ach to wy ,przepraszam że was nie zauważyłem.-

 

Po czym podszedł do Blue i spojrzał na nią,serce mu biło coraz mocniej,w końcu nie wytrzymał sytuacji i z radości oraz trudno-wytłumaczalnej sytuacji przytulił ja.(taki kacykowy hug  wiesz o co chodzi Kapi, mógłbyś chwilowo przejąc nad nią kontrolę)Kiedy skończyli miłosne uprzejmości.

Atlantis rzekł do niej

 

- Bardzo mi ciebie brakowało przez te 30 minut,ale niestety jeszcze nie mam za bardzo czasu,może po tym całym spotkaniu-

 

Po czym powrócił na miejcie gdzie jeszcze przed chwila stał,lecz droga ta była trudniejsza niż wcześniej,gdyż smutno było mu z powodu iż będzie musiał czekać na romantyczne momenty Z Blue jeszcze tyle czasu.Odwrócił się z odezwał się znowu - Tez cieszę się że znowu was widzę- widać było po nim zmęczenie.Po czym sprawdził godzinę. Atlantisowi chodziło po głowie mnóstwo,myśli.w tym między innymi to czy pokazać im obraz golema czy nie.w tym monecie spytał się ich

 

-Czy chcecie wiedzieć co ja tu robię-

 

Atlantis czekał nerwowo na to  powiedzą towarzysze,można było to stwierdzić po miarowym pogwizdywaniu raz,po raz.A także po tym iż nie mógł utrzymać kopyta w jednym miejscu dłużej niż pięć sekund,

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy w końcu do Atlantisa dotarło pytanie,po kilkudziesięciu sekund czekania,ucieszył się bardzo.można było po tym że pyszczek jego wygiął się podkówkę.Lecz do jego głowy przyszyły czarne myśli a były nimi to ja ma to zaprezentować,nie miał gotowego ani jednego projektu.Posiadał tylko narzędzia oraz plany,nic więcej.To była rozpacz,lecz za zewnątrz ni było jej widać.Bardzo starał się żeby jego ruchy były naturalne,zero wymuszonych oraz udawanych posunięć.W końcu po kolejnych sekundach ciszy zaczął mówić,starał się mówić płynnie i wyraźnie ,tak aby reszta nie zorientowała się że się boi:

 

-Zatem zacznę od początku.W tym miejscu urządziłem moje tymczasowe centrum operacyjne.W roku komnaty znajduje się pierwsze z wielu urządzeń których będę korzystał-

 

Jednorożec wskazał na Błękitna kule znajdującą się w rogu sali.Była niesamowita,czuć było w niej jakieś hipnotyzujące piękno.Po czym jednorożec znów był obrócony w ich stronę.z każda chwila nabierał coraz większej pewności siebie,choć raz na jakiś czas wydrapywało się do jego umysłu ziarno wątpliwości,co pokazać im dalej.Kiedy wątpliwości minęły jednorożec zaczął dalej mówić:

 

-Pierwszym moim projektem,nad którym obecnie pracuje jest mech bojowy który posłuży mi w czasie ataku na archiwa oraz w późniejszym czasie.Obecnie miałem kilka drobnych problemów,ale już je rozwiązałem.Pozostaje już tylko kwestia zbudowania pierwszego modelu.następnym celem będzie znalezienie sposobu na budowanie go na masową skale.-

 

Atlantis spojrzał na grupkę,próbując wychwycić nastrój wśród zebranych.kiedy skończył się przyglądać,tak aby nie widzieli że to robi.Błękitny kuc znowu zaczęły męczyć wątpliwości co do jego umiejętności oraz że się nic nie uda,lecz silą woli zwyciężyła i stwierdził na duchu,że mu się uda.Po dłuższej przerwie znowu zaczął mówić,trochę ciszej lecz odpowiednio głośno zęby wszyscy słyszeli.

 

-Następnymi dwoma głównymi projektami którymi się zajmę a są ze sobą powiązane,Są nimi bron strzelecka dalekiego zasięgu oraz Strzelec wyborowy.Strzelec wyborowy to robot wielkości kuca.Będzie służył jako osłona dla naszych sił naziemnych.Brdzie miał przed sobą dwa zadania ale to już powiem później na spotkaniu z Shadow,chyba ze będziecie chcieli już wiedzieć,to dajcie znać.To wszystko na razie jest formie schematów ale nie długo może stać się rzeczywistością.-

 

Atlantis chwile zatrzymał się by odsapnąć,po tej krótkiej przerwie zrobiło musie,lepiej,chociaż w duch stwierdził iż zedrze sobie gardło tym występem.gdyż od dłuższego czasu tyle nie mówił. Ale czego się nie robi dla przyjaciół.Po czym zaczął kontynuować:

 

-Zatem jeśli będzie czegoś potrzebowali jakieś rzeczy to zgłosić się do mnie ja mogę wszystko zrobić.-

 

Kiedy błękitny kucyk skończył przemówienie,zwrócił się najpierw do rebona,gdyż przypomniał sobie o tym iż wspomniał coś o tej broni,tylko nie potrafił sobie przypomnieć ile materiału i jakiego potrzeba mu było:

 

-Drogi Alchemiku możesz przypomnieć mi jakiego materiał i ile potrzebujesz go do wyrobienia tej broni

 

Kiedy usłyszał to co potrzebował zwrócił się do Nicka,od którego czegoś akurat potrzebował.po czym się do niego odezwał:

 

-Zatem Nicku o chodzi,powiedz,mi??

 

Atlantis chciał się dowiedzieć o co chodzi pegazowi,z tego jak się zachowywał stwierdził iż coś prywatnego,ale co tego nie wiedział.Minty dłużyły się niczym godziny.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-No więc chodzi o to że będziemy walczyć z ie tylko podmieńcami ale i magami po stronie nieprzyjaciół... Nie uśmiecha mi się perspektywa przeteleportowana mnie wbrew woli w miejsce gdzie mogli by mnie nafaszerować metalem.-pomyślał chwilę i dodał.-Po tym jak Yellow przeniósł nas tutaj wiem że przeciw teleportacji jestem bezsilny, a przecież po stronie wroga są magowie potężniejsi niż Yellow. I jak pomożesz? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis czekał na pytanie nicka w ciszy i skupieniu tak,aby nie zgubić żadnych szczegółów.Każda sekunda dłużyła się niczym minuta.Kiedy to po kilku sekundach dotarło  do uszu pytanie Nicka.To pytanie zaintrygowało jednorożca,nigdy nie myślał o tym jak blokować zaklęcie teleportacji aż do tej pory.Tak to był najciekawszy temat od kiedy siedzi w tej sali.

Zastanawiał się co zrobić aby uniemożliwić takie działanie wrogim magom.Zaczął tworzyć w myślach projekty od najprostszych,po najbardziej skomplikowane które akurat mu przychodziły do głowy.Niestety w tej chwili nie mógł wymyślić lepszej odpowiedzi niż,że będzie pracował nad odpowiednim sposobem.W tym samym momencie kiedy skończył rozmyślania zaczął mówić;

 

-Drogi Nicku ,chyba da rade coś z tym zrobić ale będę potrzebował czasu na dopracowanie pomysł,do pełnej użyteczności.Zatem możesz być pewnie iż kiedy przyjdzie nam pójść w boj,będziemy gotowi na wszystko co nam zgotuje wróg a on nie będzie wiedział co my przyszykujemy dla niego.Zatem prościej mówiąc pomogę zrobić coś z tym.-

 

W tym momencie Atlantis na chwilkę przestał mówić,zastanawiając się dlaczego jego przyjaciele nie proszą go nic,no może oprócz nicka.Dziwne milczenie chyba ogarnęło resztę.Chociaż Animal od jakiegoś czasu się do niego nie odzywała.najpierw od momentu w którym jej wyznał prawdę,a potem gdy chciał przyłożyć temu zamaskowańcowi.Ale to było kilka godzin temu i chyba powinna o tym do tej pory zapomnieć,a ja i nie to powinna wiedzieć że i tak jej pomogę.Po kilku sekundach od wypowiedzi skierowanej do Nicka.Atlantis się znowu zaczął mówić:

 

-No nie wstydzie się mogę zrobić co tylko potrzebujecie : zbroje,tarcze,hełmy,amulety,jakieś graty codziennego użytku,co tylko wam będzie się chciało.Informuje dodatkowo że mogę zrobić rzeczy także w niestandardowych kolorach,na przykład mogę zrobić różowa zbroje i zielony miecz.-

 

Atlantis znów zaczął czekać na odpowiedz kogoś z grupy.Tylko byle szybko bo musi wrócić do projektu Golema.Każda sekunda była ważna zatem chciał żeby nie zwlekali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Mi raczej chodziło o jakieś proste zaklęcie aby przerwać zaklęcie wroga i wylądować mniej więcej w tym samym miejscu, a jeszcze lepiej za plecami tego kto próbował mnie wystawić. Jeśli zaś chodzi o inne rzeczy raczej niczego mi nie potrzeba, ale dzięki za dobre chęci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis czekał w zniecierpliwieniu,czuł się znudzony tym całym czekaniem aż towarzysze wreszcie dadzą jakiś znak życia poza staniem,niczym posągi w ogrodach Canterlockich.Miał ich dość , bo codziennie je widział od momentu kiedy został przyjęty na uniwersytet,cale lata widział te posągi,dzień w dzień za każdym razem.To było nudne.jedyną pociecha było to iż po latach wytrwalej pracy zyskał dostęp do archiw,największego skarbu jednorożców.Wiedzy przodków,która została dawno zapomniana ,dlatego postanowił przypomnieć sobie ten dzień,aby umilić sobie chwile czekania.Kiedy jednorożec znajdował się gdzieś daleko myślami,mogło się zdawać iż buja w niebieskich obłokach,gdyż powoli przechyla się na bok.Dopiero słowa Nick wybudziły go ze słodkiego półsnu.A chodziło mu o coś prostszego,lecz to już mu powiedział.Atlantis pomyślał iż te pegazy są jakieś niedouczone skoro nie umieją słuchać ze zrozumieniem.Wtedy Atlantis postanowił powiedzieć jeszcze raz,to samo tylko ciut prościej:

 

-Zatem nicku,chodziło mi o to by stworzyć przedmiot,który będzie tworzył swoista tarze ochronna dla zaklęcia teleportacji.A teraz żeby to wykonać będę potrzebował czasu i materiału.Jako ze materiału wszelkiego typu mam pod dostatkiem,jednego czego mi brakuje ta czasu.A teraz inna sprawa naprawdę niczego nie potrzebujesz.Top w moim mniemaniu jest nie możliwe.Bylem przekonany że każdy czegoś potrzebuje, na przykaz ja,mnie brakuje czasu.-

 

Atlantis zamilkł na chwile by przemyśleć co ma powiedzieć Nick,po chwilce zwąchania wrócił do rozmowy z Pegazem:

 

-Zatem najprościej mówiąc zrobię co w mojej mocy by rozwiązać ten problem.-

 

Po czym odezwał się do reszty czekając na jakieś sensowne pytania lub prośby.

 

-Czy ktokolwiek ma jakieś jeszcze inne prośby lub pytania,bo mam mało czasu,a murze zacząć kończyć pierwszy projekt.-

 

Atlantis zaczął czekać nie wiadomo jak długo.Poza tym każda minuta się liczyła.A każda minuta czekania oznaczała,minute mniej na projekt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis słuchał tego co ma Rebon do powiedzenia.Jednorożec wchłaniał każda literkę ,tak by nie zgubić sensu.Kiedy Alchemik skoczył mówić, do Atlantisa dotarło iż Rebon nie umie słuchać ze zrozumieniem.Jednorożec stwierdził to na podstawie tego że spytał się wcześniej Rebona jakich materiałów potrzeba, a teraz mówi on tym ze przyniesie je.To było bez sensu.Kiedy kucyk przemyślał cała sprawę zaczął mówić: -Rebonie jesteś Alchemikiem,mógłbyś zmienić choćby te ziemię w potrzebny materiał,ja również to mogę zrobić.Zatem mógłbyś wreszcie podać te listę materiałów,a ja zajmę się teraz chwilowo moimi sprawami- Kiedy Atlantis wsłuchał się w ostatnie słowa Rebona,wrócił na miejsce,z którego miał znowu zacząć zaklęcie golema.Kiedy wreszcie stanął na miejscu swego przeznaczenia,przystanął tak aby nie stracić równowagi w czasie zaklęcia.Wtem jego róg zabłysnął niebieskim światłem,które powoli zaczęło go otaczać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor zobaczył jak Grim gdzieś idzie, nic nie odpowiedziawszy. Wiktor podszedł do Yellowa.

- Yellow, zaprowadź mnie proszę cię do dowódczyni, muszą z nią pogadać na temat pewnego planu, który pomoże nam najprawdopodobniej przechytrzyć wroga... - Wiktor spojżał na Yellowa i wyszeptał mu do ucha. - Znasz może zaklęcie częściowego kasowania pamięci?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zamienienie ziemi w metal nie jest takie proste. To nie jest równa wymiana bo nie da się stworzyć coś z czegoś innego. Ale podsunąłeś mi dobry pomysł.

Rebon wziął trochę ziemi i narysował krąg transmutacyjny. Wykonał znak rękoma w celu transmutacji ziemi w węgiel.

- węgiel łatwiej zamieniać w metal.

powiedział i kontynuował transmutacje.

(trochę ostatnio byłem zamotany a na dodatek chrome nie chce mi otworzyć forum. Postaram się jakoś wszystko ogarnąć)

Edytowano przez Rebon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...