Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)


kapi

Recommended Posts

Animal milczała. Przy tym zamaskowanym kucyku zawsze źle się czuła. Mimo, że podczas walki przy chatce farmera mu pomogła, to wciąż się go bała. Ale to nic nowego, ona każdego się lękała. Kiedy Masked akurat blisko przechodził pospiesznie schowała się za Sandstorm i dokładnie obserwowała to, co się dalej działo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dajcie mu spokój!

Rebon odezwał się dość głośno.

- Może i Masked, że tak to nazwę "narozrabiał" wcześniej i może jak się pewnie wielu wydaje, że to przez niego jestem tym kim jestem ale powinniście się cieszyć, że jest po naszej stronie. Nikt z nas tutaj zgromadzonych nie byłoby w stanie pokonać go w pojedynkę.

Alchemik zamilkł na chwilę by przemyśleć parę spraw. Po chwili kontynuował:

- W sumie akcja z transmutacją dziecka, wtedy na farmie to poniekąd twoja wina ale zdążyłem się już przyzwyczaić do ludzkiej formy a na dodatek umiem parę nowych sztuczek Alchemicznych bo widziałem Bramę. Z resztą może kiedyś odzyskam prawdziwą formę.

Spojrzał w kierunku Maskeda a następnie na innych:

- jeśli zamierzacie go zaatakować na mnie nie liczcie. Muszę dokończyć transmutację materiałów na miecz.

Edytowano przez Rebon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis odwrócił się w stronę Alchemika ,było widać na jego twarzy lekki grymas złości na wieść iż nie dalby rady temu dziwakowi

 

-Dlaczego jesteś po jego stronie i go bronisz ,chociaż to on tu atakuje mnie tu,a najlepszym dowodem było to co zrobił prze chwilka to co zrobił przed chwilką.Wszedł tu obraził mnie,zaczął się wywyższać tym czego nie posiada następnie znów mnie obraził,a co do tego co się wydarzyło na farmie nic nie mam ale to co zrobi teraz przekracza wszelkie granice smaku,a następnie wychodzi jakby nic się nie stało.-

 

Następnie Atlantis odwrócił  w stronę Golema,gdyż więcej nie zniesie tego plucia w jego stronę, po czym telepatycznie nakazał mu chronić go przed Maskedem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja go nie bronię, tylko staram się być neutralny. Fakt, że to zrobił teraz jest nie na miejscu ale od kiedy go poznaliśmy zawsze taki był. Po prostu nie zamierzam się znowu z kimś kłócić. Wystarczy mi dawny konflikt z Grimem a nawet cieszę się, że został zakończony.

Odpowiedział i kontynuował transmutacje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blue aż kipiała ze złości.

- Za kogo ty się uważasz ty przebierańcu jeden by tak wyzywać i poniżać najwspanialszego maga w Equestrii?! Sam pewnie nic nie potrafisz i... i... i w ogóle wydajesz się beznadziejny- mówiąc to tupała kopytami o ziemię. Widać było ,ze chwilowo nic mądrego nie przychodziło jej do głowy, ale wprost kipiała złością i musiała ją jakoś wyładować, słowa strzelały z jej ust niczym z karabinu, choć im dalej brnęła w to tym większe głupstwa gadała. Skończyło isę na tym ,ze ta tajemnicza książka Maskeda, musi być książką kucharską, z której nie potrafi wyczytać nawet jak zrobić rosół.

 

Golem tymczasem przyjął rozkaz i poruszył się z wolna w stronę zamaskowanego ogiera. Rebon starał się skupić na transmutacji, ale przez paplaninę i słowotok Blue nie mógł nic zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis wydal wydał nowy rozkaz Zakaz atakowania Maskeda do póki pierwszy nie zaatakuje

Po czym podczołgał się od  blue w taki sposób aby niewdzięcznik Masked nie widział,po czym cicho rzekł do blue:

Proszę uspokój się i nie stratuj mnie,teraz są ważniejsze sprawy od tego pomyleńca,niech sobie idzie teraz.A ja później się nim zajmę,po tym  jak odbijemy Lunę.Zatem możesz  się uspokoić i mi pomóc wstać,moja ty pierzasta Pegazko-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier nie zwrócił nawet rąbka uwagi na Blue, jednak zaciekawiło go działanie golema. Jednak miast do Atlantisa z którym tak się nie znosili, wolał umilić czas reszcie drużyny.

 

-Witajcie wszyscy. Co porabiałem?

 

W tym momencie rozmyślał nad tym jak wiele im powiedzieć.

 

-Trochę się włożyłem szukając ruchu oporu gdyż to najlepsza droga do mojej zemsty, jednak to oni znaleźli mnie. I od jakiegoś czasu jestem jego częścią, a że doszły mnie słuchy o was to postanowiłem was zobaczyć.

 

Postanowił że tyle informacji będzie wystarczających by zadowolić ekipę. Nie miał ochoty na następne kłótnie jako że ostatnimi czasy było to dla niego coraz bardziej niebezpieczne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim Cognizance, z umysłem wypełnionym paskudnymi podejrzeniami bez słowa oddalił się od Yellowa i Wiktora, ażeby obmyć w czystej wodzie co się dało. Odszedł też dlatego, bo usłyszał coś o kasowaniu pamięci, a to już mu się naprawdę nie spodobało. Prychnął tylko z cicha, tak, by nie skupiać na sobie zbyt wielkiej uwagi. Musiał jakoś dać upust swojej irytacji.

 

Po opłukaniu miecza, kolczugi oraz puklerza ciemnordzawy kucyk postanowił poświęcić dłuższą chwilę na pieczołowite zabezpieczanie tych przedmiotów przed rdzą. Przez cały ten czas rozważał gruntownie swoje położenie, zajmując się szczególnie czasem, jaki upłynął od początku wyprawy. Nagle zaczęły dręczyć go takie pytania jak: czy drużyna na pewno zdąży? Czy uda im się zlikwidować zagrożenie, jakim stała się Nightmare Moon i wyzwolić Equestrię? I wreszcie, co frapowało go najbardziej, czy jego dom dalej stoi tam, gdzie był? Nikt nie był w stanie na owe pytania odpowiedzieć, co powodowało narastanie w kucyku smutku, ale też i złości. Dla tego ostatniego uczucia znalazł sobie szybko obiekt.

 

Wymruczał kilka ciężkich klątw pod adresem wszelkiej maści magików, czarownic, czarnoksiężników i temu podobnych. W głębi cały czas uważał, że to przez nich księstwo upadło. Zadufani w sobie wierzyli w moc zamiast w miecz i proszę, skończyło się bardzo źle. Życzył im miecza katowskiego, stosu, zarazy, głodu, szczurów oraz straszliwego gradu na ich pola, jeśli tacy jak oni jakieś posiadali. W sumie to wszystkiego na raz, w duchu formując cele dla złych życzeń z imienia. Wymienił Tego-Chama-Od-Skrzyń, Maskeda, Atlantisa, Sandstorm, które wszak nie poznał zbyt dobrze, Yellowa, Wiktora, dokładając wszystkie jednorożce jakie przyszły mu do głowy, a nawet i Rebona, z którym przecież już jako tako się pogodził. Najbardziej sklął Księżniczki, nie zostawiając na nich suchej nitki. Wpadł w nastrój, który mógł być porównany do rozpędzonego pociągu wbijającego się w budynek stacji. Zżymał się tym bardziej, że nie zwykł był okazywać zbyt często gniewu przy innych. Dość miał widoku przestraszonej Animal, chwytającego go jeszcze trochę za serce. Z uporem i mozołem prawdziwego rolnika dbał, by jego teraźniejszy ekwipunek przedstawiał się bez najmniejszego zarzutu. Dokładnie naostrzył miecz, po czym przetarł go znalezioną naprędce szmatą do połysku. Zajął się w ten sposób także kolczugą. To samo uczynił z pistoletem. Kilkukrotnie sprawdzał, czy mechanizm dobrze działa.

 

Wreszcie ogier przeszedł do zajmowania się jukami. Starannie ułożył każdy w nich przedmiot, sprawdzając, czy jedzeniu oraz medykamentom nic w danej konfiguracji nie będzie. Przy okazji postanowił szybko posilić się i napić. Zjadł, popił,a potem znalazł właściwe ułożenie rzeczy w torbach, przywdział kolczugę. Miecz włożył do pochwy, pistolet zatknął za pas z drugiej strony, wpierw go ładując, a juki oczywiście umieścił na grzbiecie. Podjęte działania podziałały na niego uspokajająco, jak to praca. Ochłonął, choć klątwy cofał wybiórczo. W duchu przeprosił bowiem tylko Rebona, do którego nabrał szacunku od wypadku na farmie. Wciąż pamiętał błogosławieństwo, jakiego mu udzielił i na moment zrobiło mu się wstyd za ten wewnętrzny napad gniewu. Tylko na moment, ponieważ gniew i wstyd prędko zastąpił chłód.

 

Grim, jak tylko skończył, rozejrzał się, by zorientować się w sytuacji. Dłuższy czas temu bowiem stracił z oczu Yellowa i Wiktora, a sam nie do końca potrafił rozeznać się jeszcze w podziemnym schronieniu rebeliantów. Ktoś uprzejmy pokazał mu, jak dojść. Postanowił kierować się prostym opisem "żółtego jednoroga, pegaza z job twoju karabinem i kompanii". Po parunastu minutach dotarł na miejsce. 

 

Powitała go interesująca scenka. Jakaś klacz, pegaz, którą w pewnym stopniu kojarzył, nie posiadała się z gniewu, Atlantis próbował ją uspokoić, Animal kuliła się za tą nową, Sandstorm. Wszyscy pozostali wydawali się być cokolwiek zaaferowani.Tajemnicza maszyneria poruszająca się na dwóch kończynach powoli, ociężale zmierzała w stronę...

 

- A niech to nagła i niespodziewana zaraza - Grim rzekł dość głośno, acz spokojnie, mierząc wzrokiem przybysza. - A już myślałem, że cię diabli wzięli. Mówią, nadzieja matką głupich - dodał jeszcze refleksyjnym tonem. Tymi słowami oraz skrzywieniem powitał Maskeda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzrok Maskeda natychmiastowo przeniósł się na Grima. Choć i z nim łączyły go prawie jedynie kłótnie to jednak stosunek wobec niego  był równie zimny co w czasie ich spotkania. Obejrzał dokładnie z góry do dołu ciemno-rdzawego kuca, a wzrok którym go obrzucił choć wciąż zimny, nie był ani nienawistny ani opryskliwy, a nawet wydawał się lekko rozbawiony.

 

-Och, drogi Grimie. Diabły czy zarazy to za mało, choć jestem pewien że życzył byś mi ich aż w nadmiarze...

 

Słowa te choć prawie beznamiętne ukazywały pewną dozę żartu. Najwidoczniej zamaskowany kuc cieszył się iż spotkał całą byłą drużynę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor skrecil w zaułek i dostrzegł Grima.

- Hej co tu tak stoisz jak.... o żesz job twoja mać! - powiedział Wiktor  na widok postaci w kapturze i masce. - Yellow.... chyba mamy problem...

Wiktor podszedł bliżej, znowu poczuł tą pulsującą energie, ta energie z ciemności duszy Maskeda.

Zapłoneły oczy.

- Witaj Masked.... mam nadzieje że będzie się nam dobrze..... współpracować....

Wiktor popatrzył po druzynie , zobaczyl golema...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-No to jesteśmy w komplecie.-zauważył Nick.-sądzę że każdy ma coś ciekawego do powiedzenia.-zamyślił się.-Miło by było gdybyśmy wszystko sobie powiedzieli i przy okazji nie pozabijali się przy tym... Masked jaki jest taki jest i nic tego nie zmieni, ale może nam to przeszkadzać bardziej, a może mniej, nie dopatrujmy się obelgi albo samouwielbienia w jego słowach i nie krytykujmy go, może zacznie gadać normalnie...-"wybacz" szepnął do Maskeda-... albo przynajmniej się zamknie. Ja tam nie mam nic przeciwko nikomu.-zamilkł na chwilę.-Rebon tam w lesie prosiłeś mnie o jakieś zioła nie? Trochę ich mam i dał bym ci je wcześniej, ale zapomniałem.-sięga do torby i wyciąga z niej kilka żelaznych łodyg.-Nie wiem jaki z tego pożytek, ale skoro potrzebujesz proszę.-podaje żelazne łodygi Rebonowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alchemik wziął łodygi od Nicka i wpadł na pomysł:

- Nie wiem czy to będzie miało sens ale te rośliny mają właściwości chemiczne jak żelazo. Jeśli transmutuję je razem z węglem, powinienem otrzymać czyste żelazo! Dzięki, że teraz mi je dałeś bo zrobiłbym z nich zapewne niepotrzebne mikstury.

Po zakończeniu zdania, Rebon ponownie przystąpił do transmutacji, tym razem z ogromną nadzieją na sukces jak i zapałem.

Edytowano przez Rebon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis zdjął płaszcz,w czasie zdejmowania było widać coraz więcej jasnego światła z kolczugi.Wziął płaszcz ułożył tuż obok bardzo zlej blue,położył się jednocześnie kładąc broń obok siebie.Po czym odezwał się do Blue.

 

-Blue pomożesz mi zdjąć kolczugę,nie jest taka ciężka jak się wydaje ale uwiera,proszę-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim nie wykazał chęci nawiązywania jakiejkolwiek interakcji z niespodziwanym "gościem". Mocno nie spodobała mu się też odpowiedź Maskeda, który, jak to on prawdopodobie miał we zwyczaju, bezczelnie się wywyższał. Kucyk powstrzymał język przed ciętą w jego opinii ripostą oscylującą wokół ziemniaków. Był na tyle rozważny, iż pomimo pewnej ochoty nawet jednego nieopatrznego ruchu nie skierował na miecz. Po pierwsze, Shadow, po drugie Animal. Po trzecie wreszcie ustawiłby się wtedy w pozycji agresora, a na tym mu nie zależało. Zatem odszedł sobie spokojnie na bok, w stronę Sandstorm i Animal Heart. Bez słowa obserwował, cóż też takiego czyni Rebon.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nick usłyszał pytanie Sandstorm, sam chciał się zapytać, ale skoro zrobił to ktoś inny wystarczy wysłuchać odpowiedź. Przybliżył się więc, ostatni raz zerknął na golema i skierował się w stronę Sandstorm i reszty mówiąc cicho, jakby sam do siebie-W jaki my absurdalny sposób walczymy...-pokiwał lekko głową i stanął przy nich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...