Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts


To niewdzięczna praca, w której najlepiej sprawdzają się dziewczyny

34/34 chłopa, a że wygadany i skrupulatny w swych obowiązkach jestem, to czemu nie.

 

Trist, spróbuję po twojemu. Już raz zmarszczyć się ich udało, czas na powtórkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musze znowu pomarudzić tak więc spostrzegłem pewną rzecz w mojej psychologii: Czasem czuje się jak nic. Bo myślę sobie- "na świecie jest tylu ludzi którzy będą ważniejsi dla świata, którzy robią wszystko lepiej o de mnie i którzy na pewno więcej osiągną. Więc jaki jest sens mojego istnienia? W szkole wszyscy mają leprze oceny o de mnie, wszyscy są bardziej towarzyscy niż ja. Wszyscy mają szansę znaleźć sobie drugą połówkę i są ogólnie na pewno w czymś lepsi niż ja jestem"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musze znowu pomarudzić tak więc spostrzegłem pewną rzecz w mojej psychologii: Czasem czuje się jak nic. Bo myślę sobie- "na świecie jest tylu ludzi którzy będą ważniejsi dla świata, którzy robią wszystko lepiej o de mnie i którzy na pewno więcej osiągną. Więc jaki jest sens mojego istnienia? W szkole wszyscy mają leprze oceny o de mnie, wszyscy są bardziej towarzyscy niż ja. Wszyscy mają szansę znaleźć sobie drugą połówkę i są ogólnie na pewno w czymś lepsi niż ja jestem"

To nic że mają lepsze oceny, znajdź to co lubisz robić i rób to. Nie porzucaj jednak nauki bo ona cały czas bedzie Ci pomagać być lepszym. (Piłsudski całe życie leciał na 3/4 tak samo jak Erwin Rommel, a to wielcy ludzie zapamiętani przez świat) Jeśli potrzebujesz pomocy z jakimś tematem poproś o nią nawet kogoś na forum. Na pewno znajdzie się ktoś kto zechce pomóc Ci się uczyć. (Nie myl z uczeniem się za Ciebie) Sens życia musisz nadać sobie sam. Sam musisz znaleźć cel swojego życia. Jeśli go nie widzisz teraz to poczekaj aż Cię olśni i bedziesz wiedział że to jest ważne dla Ciebie na tyle by poświęcić temu życie. Nie mogę Ci powiedzieć i nikt nie powinien Ci mówić jaki jest sens Twojego życia.

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drobny problem, ale mnie wkurza, więc muszę ponarzekać.

Ostatnio mam ogromne problemy z prokrastynacją. Dosłownie wszystko, co się da odkładam na ostatnią chwilę. Przede wszystkim mam ten problem podczas studiów, chociaż nie tylko (przykładowo - tramwaj; zawsze sobie mówię "przecież mam 5 minut do przystanku, wyjdę na 5 minut przed przyjazdem", a potem zazwyczaj sprintem bo już jedzie i zazwyczaj mi ucieka sprzed nosa).Co z tego, że na zrobienie pracy zaliczeniowej, która zadecyduje o mojej przyszłości studenckiej mam trzy tygodnie czasu, skoro robię ją oczywiście na dzień przed deadline? W dodatku zaczynam ją robić o godzinie 22, czyli wtedy, kiedy normalni ludzie mają już wszystko pozapinane na ostatni guzik. Teraz jest podobnie. Muszę dziś zrobić pracę z angielskiego. Godzina 22 - teraz dopiero chce mi się ją robić. Najgorsze jest to, że problem ten nie jest spoko dla mojego zdrowia. Sypiam bardzo mało (pracę, o której wcześniej wspomniałem skończyłem o 4 rano :v ). Ludzie na uczelni nazywają mnie już śpiochem, bo odsypiam na wykładach i nawet na ćwiczeniach. Tak samo nie potrafię się zmotywować do walki z prokrastynacją. Same stwierdzenia "wyśpisz się", "będziesz miał mniej na głowie" czy nawet najmocniejsze "rusz dupę!" nie pomagają. W dodatku muszę w przyszłości wykonać jeszcze kilka prac na zaliczenie i pewnie zacznę je robić na dzień przed terminem oddania.

Coś czuję, że z takim podejściem nawet licencjat będę robił na dzień przed obroną .-.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drobny problem, ale mnie wkurza, więc muszę ponarzekać.

Ostatnio mam ogromne problemy z prokrastynacją. Dosłownie wszystko, co się da odkładam na ostatnią chwilę. Przede wszystkim mam ten problem podczas studiów, chociaż nie tylko (przykładowo - tramwaj; zawsze sobie mówię "przecież mam 5 minut do przystanku, wyjdę na 5 minut przed przyjazdem", a potem zazwyczaj sprintem bo już jedzie i zazwyczaj mi ucieka sprzed nosa).Co z tego, że na zrobienie pracy zaliczeniowej, która zadecyduje o mojej przyszłości studenckiej mam trzy tygodnie czasu, skoro robię ją oczywiście na dzień przed deadline? W dodatku zaczynam ją robić o godzinie 22, czyli wtedy, kiedy normalni ludzie mają już wszystko pozapinane na ostatni guzik. Teraz jest podobnie. Muszę dziś zrobić pracę z angielskiego. Godzina 22 - teraz dopiero chce mi się ją robić. Najgorsze jest to, że problem ten nie jest spoko dla mojego zdrowia. Sypiam bardzo mało (pracę, o której wcześniej wspomniałem skończyłem o 4 rano :v ). Ludzie na uczelni nazywają mnie już śpiochem, bo odsypiam na wykładach i nawet na ćwiczeniach. Tak samo nie potrafię się zmotywować do walki z prokrastynacją. Same stwierdzenia "wyśpisz się", "będziesz miał mniej na głowie" czy nawet najmocniejsze "rusz dupę!" nie pomagają. W dodatku muszę w przyszłości wykonać jeszcze kilka prac na zaliczenie i pewnie zacznę je robić na dzień przed terminem oddania.

Coś czuję, że z takim podejściem nawet licencjat będę robił na dzień przed obroną .-.

 

 

Spoko nie jesteś sam.

Ja też tak miałem jak chodziłem do technikum. Kładłem się spać o 3 nad ranem a o 6 pobudka. Potem gazu samochodem na przystanek (5 km od domu) .

Na lekcjach tez nazywali mnie śpiochem. Czyli to samo. Ale przemogłem się i przestałem robić wszystko na ostatnią chwile , do tego ustawiałem sobie budzik 15 min wcześniej niż było potrzeba, tylko po to aby włączyć drzemkę. (Dzięki temu było mi łatwiej wstać.).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Piszę z telefonu)

Właśnie się dowiedziałam że mój ojciec dostał wypowiedzenie z pracy. Nie od niego, nie od mamy, nie od nich. Dowiedziałam się bo przeglądałam smsy mojej mamy. Rozumiem że nie chciała mi tego mówić i zatajała to przedemną.Najbardziej boli mnie to że kilka dni temu powiedziała mi prosto w oczy podczas kłótni (co ciekawsze o kucykach i to że zadaję się z pedofilami) że nigdy mnie nie okłamała. Wyczytałam że środków starczy nam na 3 miesiące. W tym czasie ojciec musi znaleźć sobie pracę. Był magazynierem. Widziałam że mama szuka pracy właśnie w tym kierunku. Jako konwojent, magazynier lub tirowiec (mnie osobiście zdziwił kucharz). Ojciec ma liche wykształcenie. Nie zna żadnego języka. Pojawił się pomysł pracy za granicą za pośrednictwem jakiegoś biura, ale cóż bariera językowa. Rodzicą pomagają rodzina i znajomi ( a many ich sporo). Rodzice oznajmili że tata ma po prostu urlop ( co było dziwne bo miał go nie dostawać aż do końca roku, dlatego że był na ponad półrocznym zwolnieniu lekarskim. Przeszedł operację w trybie natychmiastowym, jego poprzedni stan był klasyfikowany jako kalectwo). Pomyślałam o tym wątku bo...nie mam się komu wyżalić. Nie mam specjalnie jakiś znajomych bądź przyjaciół. Dlatego proszę was o radę. Co z tym zrobić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej boli mnie to że kilka dni temu powiedziała mi prosto w oczy podczas kłótni (co ciekawsze o kucykach i to że zadaję się z pedofilami) że nigdy mnie nie okłamała. Wyczytałam że środków starczy nam na 3 miesiące. W tym czasie ojciec musi znaleźć sobie pracę. Był magazynierem. Jako konwojent, magazynier lub tirowiec (mnie osobiście zdziwił kucharz). Ojciec ma liche wykształcenie. Nie zna żadnego języka. Pojawił się pomysł pracy za granicą.

 

Posłuchaj rady "pedofila". Chyba nim jestem, w końcu "zadaję" się z 13-latką   :lol:

 

1. Niech szuka pracy, w "kierunku" w jakim pracował. Jestem klientem pośredniaka od ponad 5 lat. Bardzo często widzę oferty, właśnie dla magazynierów. Język czy wykształcenie ich nie interesują. Doświadczenie w zawodzie będzie ogromnym plusem. 

 

2. Wyjazd za granicę, bez znajomości języka, to strzał w łeb. Mogę sypać przykładami o których, nie tyle słyszałem od "ciotki ze strony stryjecznego wujka...", ale brata. Jedziesz za granicę - bez angielskiego nie ruszaj tyłka z domu. Nie mam na myśli perfekcyjnej wymowy, czy idealnej znajomości gramatyki/ortografii. Musisz potrafić się dogadać.

 

Przykłady, które przytaczał mi brat, były śmieszniejsze niż najśmieszniejsze skecze najlepszych kabaretów.  

 

3. Stan zdrowia - niech postara się, o uzyskanie statusu osoby niepełnosprawnej. Jeśli otrzyma ten drugi, (operacja) będzie mógł starać się o pracę, w zakładzie pracy chronionej. Co więcej, wielu pracodawców szuka takich osób. Nie z najniższym (dawanym od ręki) zaświadczeniem, ale tym drugim. Oczywiście niesie to ze sobą bardzo duże ryzyko. Wielu pracodawców zatrudnia takie osoby, ale wszystko zależy od choroby. Poza tym otwiera to jedne drzwi, ale zamyka inne. Status osoby niepełnosprawnej, nie skreśli go z możliwości pracy jako magazyniera (ba, zwiększy szanse), możliwe że nadal będzie mógł jeździć i co najważniejsze ułatwi to ewentualne starania o rentę.

 

4. Co do twojej mamy. Może i źle zrozumiałem, ale sięga zbyt wysoko. Oczekuje sama nie wie czego. To ON ma znaleźć pracę? W sytuacji takiej jak ta, należy chwytać się brzytwy. Skoro nie pracuje, to może pora zejść na ziemię i przestać gadać takie głupoty? Niech ruszy szanowne cztery litery i chwyci za mopa? Tak MOPA. Nie brakuje ofert dla sprzątaczek. Sam starałem się o posadę "sprzątacza(?)", ale woleli kobiety. Potencjalni pracodawcy dziwili się, ale moje szanse malały = zerowe doświadczenie. 

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pytanie jest takie. Czemu grzebałaś w telefonie mamy? 

 

Ty Hedzio to do cholery wiesz, co powiedzieć, normalnie taktowny jesteś jak nikt. Rozumiem, że grzebanie w czyimś telefonie nie jest ok, ale mi się wydaje, że akurat przy problemie rodziny Starosty, grzebanie w telefonie jest najmniejszym problemem  :forgiveme:  Byleby się czegoś uczepić...

 

(Piszę z telefonu)
Właśnie się dowiedziałam że mój ojciec dostał wypowiedzenie z pracy. Nie od niego, nie od mamy, nie od nich. Dowiedziałam się bo przeglądałam smsy mojej mamy. Rozumiem że nie chciała mi tego mówić i zatajała to przedemną.Najbardziej boli mnie to że kilka dni temu powiedziała mi prosto w oczy podczas kłótni (co ciekawsze o kucykach i to że zadaję się z pedofilami) że nigdy mnie nie okłamała. Wyczytałam że środków starczy nam na 3 miesiące. W tym czasie ojciec musi znaleźć sobie pracę. Był magazynierem. Widziałam że mama szuka pracy właśnie w tym kierunku. Jako konwojent, magazynier lub tirowiec (mnie osobiście zdziwił kucharz). Ojciec ma liche wykształcenie. Nie zna żadnego języka. Pojawił się pomysł pracy za granicą za pośrednictwem jakiegoś biura, ale cóż bariera językowa. Rodzicą pomagają rodzina i znajomi ( a many ich sporo). Rodzice oznajmili że tata ma po prostu urlop ( co było dziwne bo miał go nie dostawać aż do końca roku, dlatego że był na ponad półrocznym zwolnieniu lekarskim. Przeszedł operację w trybie natychmiastowym, jego poprzedni stan był klasyfikowany jako kalectwo). Pomyślałam o tym wątku bo...nie mam się komu wyżalić. Nie mam specjalnie jakiś znajomych bądź przyjaciół. Dlatego proszę was o radę. Co z tym zrobić?

 

Niestety, z tym nic nie zrobisz. Albo nic konstruktywnego.

Przede wszystkim spróbuj zrozumieć swoich rodziców. Kłótnia o kucyki i pedofile - pewnie z racji tego, że się rodzice o Ciebie boją. Ja się nie dziwię - z zewnątrz przez wygląd, sposób noszenia się, zachowanie i fakt istnienia clopów (o czym twoi rodzice na twoje szczęście nie wiedzą) fandom jest postrzegany w różne skrajne sposoby. 

Zaś jeśli chodzi o kwestię pracy - twoi rodzice najwidoczniej liczą na to, że to są przejściowe problemy, poza tym rodzice przeważnie chcą stanowić dla dzieci wzór i pokazać się im jako zwycięzcy, więc nie przyjdą do swoich dzieci się wyżalić, że nie mają pracy i ich nie utrzymają, chyba, że to już ostateczność. 

Widzisz jakie problemy ma twój tata ze znalezieniem pracy - dlatego teraz masz motywację, by samej się jak najwięcej uczyć, by nie mieć potem problemów takich jak on. 

 

 

 
Posłuchaj rady "pedofila". Chyba nim jestem, w końcu "zadaję" się z 13-latką    :lol:
 
1. Niech szuka pracy, w "kierunku" w jakim pracował. Jestem klientem pośredniaka od ponad 5 lat. Bardzo często widzę oferty, właśnie dla magazynierów. Język czy wykształcenie ich nie interesują. Doświadczenie w zawodzie będzie ogromnym plusem. 

 

Starosta wspominała, że szukają pracy m.in w tym kierunku. A zamknięcie się na tylko jeden zawód dzisiaj to poważny błąd. W dzisiejszych czasach na rynku pracy trzeba być elastycznym.

 

 3. Stan zdrowia - niech postara się, o uzyskanie statusu osoby niepełnosprawnej. Jeśli otrzyma ten drugi, (operacja) będzie mógł starać się o pracę, w zakładzie pracy chronionej. Co więcej, wielu pracodawców szuka takich osób. Nie z najniższym (dawanym od ręki) zaświadczeniem, ale tym drugim. Oczywiście niesie to ze sobą bardzo duże ryzyko. Wielu pracodawców zatrudnia takie osoby, ale wszystko zależy od choroby. Poza tym otwiera to jedne drzwi, ale zamyka inne. Status osoby niepełnosprawnej, nie skreśli go z możliwości pracy jako magazyniera (ba, zwiększy szanse), możliwe że nadal będzie mógł jeździć i co najważniejsze ułatwi to ewentualne starania o rentę.

 

Jako lic. logistyk wybacz, ale nie potrafię sobie wyobrazić jakiejkolwiek firmy zatrudniającej osobę niepełnosprawną do magazynu - towar w magazynach jest cholernie kosztowny, a o wypadek i zniszczenie nie tylko towaru, ale i magazynu jest bardzo łatwo nawet z osobami 100% sprawnymi. Pomysł, ze zdobywaniem papieru na niepełnosprawność, by uzyskać pracę w magazynie uważam za pomysł najgłupszy w tym momencie.

 

 

4. Co do twojej mamy. Może i źle zrozumiałem, ale sięga zbyt wysoko. Oczekuje sama nie wie czego. To ON ma znaleźć pracę? W sytuacji takiej jak ta, należy chwytać się brzytwy. Skoro nie pracuje, to może pora zejść na ziemię i przestać gadać takie głupoty? Niech ruszy szanowne cztery litery i chwyci za mopa? Tak MOPA. Nie brakuje ofert dla sprzątaczek. Sam starałem się o posadę "sprzątacza(?)", ale woleli kobiety. Potencjalni pracodawcy dziwili się, ale moje szanse malały = zerowe doświadczenie. 

 

Tu chyba objawia się zaściankowe "To facet ma utrzymać rodzinę". I tu cię Triste w pełni popieram. Kobieta często szybciej znajdzie pracę od faceta, a i żadna praca nie hańbi. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Linds

1. Mnie to mówisz? ;)

2. Patrzę na ofertę pracy - "liczba miejsc - 2, w tym 2 dla osób niepełnosprawnych". Takich ofert jest - za przeproszeniem - w cholerę. Bardzo często rozmowy o pracę przebiegały w ten sposób: "ma pan oświadczenie?" "Mam, pierwszego stopnia", "Szukamy kogoś z drugim". A gdy dowiadywał się o chorobie... "Paaanie idź pan..."

Pracodawca, zatrudniając osobę niepełnosprawną "ma zniżkę" (nie pamiętam kto pokrywa ubezpieczenie). Pracodawca szuka osoby: drugi stopień, którego nie widać. Ma zniżki, zwroty kosztów, dofinansowanie jest... Który na to nie pójdzie? A uszkodzenie sprzętu? Każdemu się zdarza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meh, mój tata WCZEŚNIEJ miał problemy, już dawno przeszedł operację. Źle złożyłam zdanie. Ale cóż mieli go "zwolnić" najwcześniej na wiosnę, a tu tak nagle przed świętami...Rozsyła swoje CV gdzie może. 

Co do mamy...Masz rację Triste. Sama zaczęła temat kucyków.

Ja też nie wiem co o tym myśleć. Niby wszystko okej, niby mamy na życie, ale i to się skończy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Linds

1. Mnie to mówisz? ;)

2. Patrzę na ofertę pracy - "liczba miejsc - 2, w tym 2 dla osób niepełnosprawnych". Takich ofert jest - za przeproszeniem - w cholerę. Bardzo często rozmowy o pracę przebiegały w ten sposób: "ma pan oświadczenie?" "Mam, pierwszego stopnia", "Szukamy kogoś z drugim". A gdy dowiadywał się o chorobie... "Paaanie idź pan..."

Pracodawca, zatrudniając osobę niepełnosprawną "ma zniżkę" (nie pamiętam kto pokrywa ubezpieczenie). Pracodawca szuka osoby: drugi stopień, którego nie widać. Ma zniżki, zwroty kosztów, dofinansowanie jest... Który na to nie pójdzie? A uszkodzenie sprzętu? Każdemu się zdarza.

 

Drobne zdarzy się każdemu. Ale są nawet na Youtubie filmy z wypadków, które kosztują firmę od 11 000 zł wzwyż. Na takie uszkodzenia nikt nie może sobie pozwolić. 

 

 

Ja też nie wiem co o tym myśleć. Niby wszystko okej, niby mamy na życie, ale i to się skończy. 

 

Jak będziesz tak myśleć i w to wierzyć, to na pewno tak się stanie. Wbrew pozorom afirmacja wiele działa w życiu. 

Zamiast tego zacznij myśleć, że będzie dobrze i na pewno się uda.

Wbrew pozorom na tym opierają się te modlitwy i przy odpowiednim optymizmie dlatego one działają. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu i ja tu zawitałam. Na gorąco: moja matka cały czas próbuje mi układać życie. Mam 24 lata, a ona nie rozumie, że nie będę wiecznie robić tego co ona sobie wymyśli i nie potrzebuję już być prowadzona za rączkę. I uważa mnie za osobę dziecinną i niedojrzałą. Żebym jeszcze dała jej powody do takiego myślenia. Skończyłam studia z bardzo dobrym wynikiem, nigdy nie sprawiałam żadnych kłopotów (bo zawsze było tak jak sobie wymyśliła mamusia), po studiach znalazłam sobie staż, na którym jestem obecnie i po którym mam szansę na zatrudnienie w tym miejscu. Ale dla niej to za mało. Bo wymyśliła sobie, że świetnie bym wyglądała w mundurze. I pcha mnie w stronę wszystkich służb, o jakich tylko usłyszy w tv. Policja, wojsko, Sg, SC, a może BOR? No po prostu wszystko. Przy tym nie ma bladego pojęcia o tych organizacjach, nie wie jak wygląda rekrutacja, nie wie kompletnie nic, a zachowuje się jakby pozjadała wszystkie rozumy. Nie chcę być w służbach, napatrzyłam się wystarczająco na ich mechanizmy przez 5 lat studiów i w ogóle mnie to nie kręci. To nic, ale powinnam spróbować. Po co? No po co, jeśli mam być tam nieszczęśliwa i wykończona psychicznie? Bo ona sobie wymyśliła, że będzie miała córkę policjantkę? Dziś mi truła o SG, bo w tv było, że potrzebują. To nic, że rekrutacja w niektórych miejscach trwa dwa lata, ona WIE, że przyjmą mnie od razu, od stycznia zacznę służbę. Jak jej dosadnie powiedziałam, że nie ma na to szans to stwierdziła, że jestem niemiła, nieprzyjemna, dziecinna, bo tylko gram w gry (ta jasne) i w ogóle to ona tak się stara, żeby mi pomóc, a ja nic, w ogóle nie myślę o przyszłości, jestem głupia itd. I obraziła się. I tak jest za każdym razem.

Nie wyprowadzę się, bo mnie nie stać. Poza tym byłoby głupotą płacić obcej osobie za mieszkanie, jeśli z miejsca stażu do domu mam 10 minut drogi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możemy zamienić się matkami. Moja mnie właśnie od podobnych rzeczy odwodzi i histeryzuje, a sama nakopałaby dupsko niejednemu żołnierzowi. Nie ogarniam. Ale w pełni rozumiem jakie to denerwujące, szczególnie dla osoby, która już skończyła studia. Musisz być zawzięta i nie dać się wepchać byle gdzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może postaw się twardo mamie, że to twoje życie i będziesz je układać po swojemu Silma? Ja tak zrobiłem, bo mnie raz popchnięto na studia, których nie lubiłem i zmarnowałem 3 lata, zaś potem próbowano mnie popchnąć w kierunku Służb Bezpieczeństwa itd. mimo, że się do takiej roboty nie nadaję z racji siły (a szkoda, bo z charakteru to w sumie... ). 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym na twoim miejscu przekabacał tatę na swoją stronę. W końcu mężczyzna jest od tego, by stawać w obronie kobiety :)

 

do takiej roboty nie nadaję z racji siły (a szkoda, bo z charakteru to w sumie... )

Jak jest charakter, to i krzepę się wyrobi. O wiele trudniej (jeżeli w ogóle) w drugą stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie jakakolwiek służba mundurowa najlepsza jest jako plan awaryjny, ich zawsze brakuje więc jest ''jaka taka'' gwarancja zatrudnienia. No chyba że z pasji, ale w tym przypadku to odpada. Myślę że najlepszym sposobem na ta chwilę jest umiarkowane stawianie się i robienie tego co się chcę i dążyć do celu. Na pewno nigdy nie daj się ugiąć to tylko potwierdzi to że jesteś niedojrzała. A poza tym wykonywanie pracy jakiej sienie lubi to istna katorga. A więc walcz, walcz i walcz! 

 

Możemy zamienić się matkami. Moja mnie właśnie od podobnych rzeczy odwodzi i histeryzuje, a sama nakopałaby dupsko niejednemu żołnierzowi. Nie ogarniam. Ale w pełni rozumiem jakie to denerwujące, szczególnie dla osoby, która już skończyła studia. Musisz być zawzięta i nie dać się wepchać byle gdzie.

 

Nie widzę nic dziwnego. Polski żołnierz nie musi umieć się bić, musi umieć umierać za kraj :ming:

Edytowano przez WilkU
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...