Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Ja zaś ostatnio się wkurzam i dołuję coraz częściej...

 

1. Ciągle ten problem kawalerstwa. Ciągle wokół mnie powstają nowe związki, zaś ja nie ważne, czy coś robię, czy nie, czy robię coś dobrze, czy źle... ciągle jestem sam, bez perspektywy jakiegokolwiek związku. Niby przywykłem do samotności i robienia wszystkiego sam (np. ostatnio trasę 411 km pociągiem z Malborka do pod-białostockich Łap przez Warmię i Mazury pokonywałem sam, z Łap do Warszawy 160 km i z Warszawy do Torunia 130 km też, przy trasie Toruń-Malbork miałem nieco farta i trafiło się 2 Bronych), bo wiecznie tak jest właściwie ze mną, ale mam coraz bardziej tego dosyć. Mam dość robienia wszystkiego sam, bycia sam. Chciałbym mieć do kogo się przytulić, czy kogoś, kto by mnie wspierał w życiu, a nie byli to nadopiekuńczy rodzice, którzy przy byle czym mają apokaliptyczne wizje.

 

EDIT: Poczytałem parę ostatnich postów i by uniknąć niepotrzebnych spin - nie, nie siedzę w domu całymi dniami. Spotykam się z ludźmi od czasu do czasu, dużo czasu spędzam na uczelni i znajomych mam. No, ale taki urok, że mimo posiadania znajomych, czy przyjaciół chcących pomóc kiedy trzeba, jestem sam. Zawsze tak było, że znajomych i przyjaciół miałem wszędzie, tylko nie w mojej okolicy. I nie, nie spędzam większości czasu przed laptopem, przeważnie tak jak mówię - uczelnia, pub z Bronymi (bo z ludźmi ze studiów nie potrafię się w ogóle dogadać) i dużo podróżuje, niemalże co weekend. Staram się nie tracić czasu w domu, gdy nie trzeba.

 

2. Oprócz tego ostatnio dzięki policji niemalże skończyły mi się fundusze. Mam jeszcze za co zrobić jakieś zakupy do lokum, ale za co opłacić czynsz i spłacić dług, jaki dzięki policji zaciągnąłem w wypożyczalni roweru za przetrzymanie roweru (dobrze, że roweru nie skradziono...) nie mam. I proszę, nie pytajcie o co tu do końca chodzi. W większości tutaj zawinili ja i mój debilizm i w sumie cieszę się, że przygoda z policją skończyła się tak, a nie gorzej, bo mogło to się gorzej skończyć...

 

3. Jakby tego było mało, będę prawdopodobnie zmuszony do przeniesienia się na miesiąc do Tychów. Do rodzinnego miasta, którego nienawidzę. To przez to, że muszę odwalić miesiąc praktyk. Próbowałem praktyki załatwić w Warszawie i okolicach. Nadaremno. Zostaje mi pomoc ojca w załatwieniu czegoś w Tychach. Pominę to, że będę musiał przez miesiąc mieszkać u rodziców i męczyć się z nimi i siostrą, ze znajomymi albo nie mających perspektyw życiowych (narkotyki, osiedle miasto dresów, część ludzi w ogóle lejąca na to, co z nimi kiedyś będzie) albo mających własne życie. Chodzi o to, że nienawidzę tego miasta i bym z wielką chęcią zobaczył je zrównanie z ziemią. Czuję się w nim źle, ograniczony. Pobyt w tamtym mieście źle wpływa na moją psychikę, ledwo wytrzymuję tam kilka dni, a wszystko z powodu tego, co tam przeżyłem i jak wyglądało moje ponad 19 lat życia. Dlatego zawsze jak odwiedzam Tychy to dążę do tego, by jak najczęściej być poza miastem (np. meety w Katowicach) lub siedzieć jak najwięcej w domu i by sam pobyt w tym mieście trwał jak najkrócej, by wizyty tam były jak najrzadsze.

I niby zgoda, są Bronies i zapewne będą meety. Tyle, że nie wiem, czy będę miał coś takiego jak wolne weekendy w trakcie praktyk... Z resztą prawda jest taka, że przez rodzinne miasto nie tylko nie wyobrażam sobie życia w samych Tychach, ale i w okolicach mniej więcej od Częstochowy do gór i od Opola do Krakowa włącznie. Ogólnie pasuje mi w Polsce, choć bywają momenty, gdy chcę uciec jak najdalej od rodzinnego miasta. Momenty, gdy Warszawa, Poznań, czy Wrocław mi nie wystarczają i chcę uciec jeszcze dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zaś ostatnio się wkurzam i dołuję coraz częściej...

 

1. Ciągle ten problem kawalerstwa. Ciągle wokół mnie powstają nowe związki, zaś ja nie ważne, czy coś robię, czy nie, czy robię coś dobrze, czy źle... ciągle jestem sam, bez perspektywy jakiegokolwiek związku. Niby przywykłem do samotności i robienia wszystkiego sam (np. ostatnio trasę 411 km pociągiem z Malborka do pod-białostockich Łap przez Warmię i Mazury pokonywałem sam, z Łap do Warszawy 160 km i z Warszawy do Torunia 130 km też, przy trasie Toruń-Malbork miałem nieco farta i trafiło się 2 Bronych), bo wiecznie tak jest właściwie ze mną, ale mam coraz bardziej tego dosyć. Mam dość robienia wszystkiego sam, bycia sam. Chciałbym mieć do kogo się przytulić, czy kogoś, kto by mnie wspierał w życiu, a nie byli to nadopiekuńczy rodzice, którzy przy byle czym mają apokaliptyczne wizje.

Ja też tak mam :octcry:.

 

 

Z takim podejściem do życia to się nie dziw, że tak jest. Ludzie chcą kontaktu z pozytywnie nastawionymi ludźmi, a nie wiecznie naburmuszonymi bathartami. A te twoje płacze o iq możesz sobie wsadzić gdzieś. Ja nie wiem jakie mam te całe iq, nie rozumiem dlaczego zrobienie kilkunastu zadań z jakimiś klockami ma określać fakt, że jestem inteligentny lub nie. 

 

Oglądanie poniaczy jest serio tylko dla twardzieli. Bo ludzie słabi mają przez to tylko gorzej, jeszcze bardziej się zatracacie w swojej samotności. Moja rada dla ciebie i innych. Skasuj konto na tym forum, skasuj konta na wszystkich "nerdzkich" forach tego typu jak jakieś pierdoły o anime, przestań oglądać mlp, zrób sobie maraton "Transportera", albo obejrzyj jakieś mordobicie typu UFC. Wbij na jakieś stronki sportowe albo coś takiego, zacznij uprawiać jakieś sporty, rusz dupsko na siłownię, ogranicz siedzenie przed kompem jak się tylko da, znajdź sobie w życiu ciekawszą pasję niż żalenie się na wszystko ANONIMOWYM ludziom w internecie. 

 

Chociaż i tak znajdziesz jakieś argumenty, "próbowałem, blablabla". Ale może ktoś inny posłucha.

Twoje słowa tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że ludzie są z tobą tylko "na dobrą pogodę", a w przypadku tej "złej" odwrócą się od ciebie. I właśnie dlatego gardzę naszą "kochaną ludzkością"... I właśnie przez taką postawę ludzi, nikomu się nie wyżalam...

Czyli wg ciebie (tak jak wg pewnej mojej koleżanki) każdy ma sobie radzić sam bez względu na to czy jest to możliwe?

A ponadto (bo ja też narzekam na samotność, lecz nigdy nie pisałem tego na forum wprost) mam pożegnać się z tym forum i przestać oglądać poniacze bo wg ciebie przez to "jeszcze bardziej pogrążam się w swojej samotności" i oglądać TVN?

 

A "bierni obserwatorzy" (tzn nie związani z fandomem) mówili, że bronies i pegasis sobie nawzajem pomagają...

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też tak mam :octcry:.

 

<HUG> :hug:

 

A ponadto (bo ja też narzekam na samotność, lecz nigdy nie pisałem tego na forum wprost) mam pożegnać się z tym forum i przestać oglądać poniacze bo wg ciebie przez to "jeszcze bardziej pogrążam się w swojej samotności" i oglądać TVN?

 

Pożegnaj się za używanie słowa "poniacz". Takie słowa trzeba tępić. :desu:

 

 

A "bierni obserwatorzy" (tzn nie związani z fandomem) mówili, że bronies i pegasis sobie nawzajem pomagają...

 

Generalnie pomagają. Mi wczoraj część Bronych jak się dowiedziała, że mam kłopot z kasą przez policję to od razu zaczęli rozmawiać, pocieszać, życzyć powodzenia, a część chciała nawet wspomóc pożyczką.

Prawda jest jednak taka, że Brony to też człowiek. Nie jakiś nad-człowiek. Owszem, wielu z nich jest fantastycznych, ale nie możesz od nich oczekiwać cudów, czy tego, że każdy Brony będzie taki sam. Są różne typy ludzi po prostu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz moja kolej by się wyżalić.

Tak jestem samotny ale mi to nie przeszkadza, źle mi dlatego że nie mam u siebie nikogo z kim mogę pogadać. Wszyscy w moim mieście są albo zbyt wyniośli aby zawierać znajomości z takim szaraczkiem jak ja albo są to dresy i pijaki bez perspektyw i jakiegokolwiek pomysłu na życie. Dlatego jeżdżę na meety, dzięki temu jeszcze jakoś ciągnę.

Czasami mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę i krzyczeć. W domu muszę sprostać rygorystycznym wymaganiom ojca co sprawia, że w domu czuję się jeszcze gorzej niż pośród rówieśników.

Tylko dzięki mojej przyjaciółce wciąż jeszcze ciągnę tą farsę którą jest moje egzystencja w moim rodzinnym mieście. Marze tylko by wreszcie z niego wyjechać i nigdy nie wrócić...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w samotności czuje się lepiej (mówię tu ogólnie o przebywaniu wśród ludzi). Tylko wtedy (no może nie licząc osób z bliższej rodziny tzn. brat, rodzice, dziadkowie) jestem w stanie się zrelaksować, uspokoić. Przebywanie wśród ludzi wydaje mi się być strasznie męczące. Wiąże się z nieustannym, większym, bądź mniejszym napięciem. Im więcej ludzi i mniej mi znanych tym gorzej. Ogólnie sam nigdy nie poznałem żadnej osoby, oprócz takiej, która chodziła do tej samej klasy, w szkole/pracy. W końcu przebywanie z nimi jest wymuszone i nie ma możliwości kogoś nie poznać, ale to i tak były skromne liczby. I niechętnie otrzymuję pomoc, mam wtedy przeczucie długu wobec kogoś. Pewnie dlatego, jak pożyczam pieniądze, to oddaje najszybciej jak się da.

 

Jeśli chodzi o moje miasto to całe życie mieszkam w jednym miejscu i jak to się mówi zapuściłem w nim korzenie. Nie zamierzam się przenosić, za dużo fatygi, i brak mi powodu by to zmieniać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomoc od kogoś lub pieniądze... tak, też tego nie lubię. Dążę do radzenia sobie samemu, stąd tym bardziej wkurza mnie to, że nie udaje mi się tych praktyk załatwić. Tak to bym miał jakiś kolejny sukces na swoim koncie, nie byłbym już tak dużo gorszy od siostry, która sobie sama każdą pracę w życiu załatwiła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ykes, czytając kilka poprzednich postów, no cóż, trochę się zawiodłem. Mam wrażenie że ambicją niektórych ludzi tutaj jest zdobyć 'samicę' i być w związku, albo zdobyć uznanie innych ludzi by chcieli się z nimi zadawać. Kursza macyja, naprawdę? Nie sądzicie, że życie jest za krótkie by jak ten leming zapierdzielać w robocie przez kolejne 20 lat, a po drodzę zalać jakąś samice i wychowywać dzieci?

Daym, że tak zacytuje pewną ponyrelejted piosenkę:

"Isn't it great to be different?

Isn't it wonderful to be exactly who you are?

When you learn to start accepting yourself

You'll become a shining star"

Do jasnej wszy, o to w tym wszystkim chodzi, inni ludzie nie przeżyją za ciebie życia, jeśli ktoś cie nie akceptuje takim, jakim jesteś, to niech spieprza. Takie jest moje zdanie. I tak, wiem, zawiewa lewactwem na kilometr, nic nie poradzę xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda tylko, że dla wielu ta "inność" to całodzienne nołlajfienie i wyśmiewanie tych wszystkich ludzi z "samicami". Dalej sobie tłumaczcie, że to cały świat jest zły, a wy doskonali:).

Och, czyżbym coś wyczuwał, tak, to nie wątpliwe ból twojego anusa, i hektolitry krwi z niego wypływające.

I od razu argumenty ad persona "nolajfy bez rzycia, jak oni mogą, przecież musisz robić to co inni, on jakiś nienormalny jest, kobiety szanuj bo cie jedna urodzila, pla pla". Tu taka krótka notka z mojej strony, oczywiście nic nie sugeruje, ponieważ uważam, że są porządne kobiety, jednakże sądzę że sam szacunek do płci przeciwnej tylko dlatego że jest kobietą, jest śmieszny, mamy XXI wiek oraz równouprawnienie, prawda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yahoo, ale są jak to określiłeś - mangozrąbańce, które zakładają rodziny i wychowują dzieci.

 

Ykes, czytając kilka poprzednich postów, no cóż, trochę się zawiodłem. Mam wrażenie że ambicją niektórych ludzi tutaj jest zdobyć 'samicę' i być w związku, albo zdobyć uznanie innych ludzi by chcieli się z nimi zadawać. Kursza macyja, naprawdę? Nie sądzicie, że życie jest za krótkie by jak ten leming zapierdzielać w robocie przez kolejne 20 lat, a po drodzę zalać jakąś samice i wychowywać dzieci?

Daym, że tak zacytuje pewną ponyrelejted piosenkę:

"Isn't it great to be different?
Isn't it wonderful to be exactly who you are?
When you learn to start accepting yourself
You'll become a shining star"

Do jasnej wszy, o to w tym wszystkim chodzi, inni ludzie nie przeżyją za ciebie życia, jeśli ktoś cie nie akceptuje takim, jakim jesteś, to niech spieprza. Takie jest moje zdanie. I tak, wiem, zawiewa lewactwem na kilometr, nic nie poradzę xD

 

Widzę, żeś młodszy ode mnie o 2 lata. W twoim wieku myślałem podobnie - jestem inny, trudno, żyję dalej, a po co mi bliska osoba? Poradzę sobie bez niej.

W pewnym momencie jednak przychodzi chwila, gdy człowiek chce się ogarnąć i przystopować z życiem, ustatkować się w miarę. U mnie ten moment nadszedł w październiku. Od tamtego czasu piję coraz mniej, a coraz bardziej jednak myślę o znalezieniu bliskiej osoby.

Nawet jeśli masz rację, to widzisz, są jeszcze usposobienia psychologiczne. Ja na przykład jestem człowiekiem wrażliwym, lubiącym bliskość drugiej osoby. Więc dla mnie odrzucenie marzenia o posiadaniu bliskiej osoby nie jest takie łatwe, jak dla osoby powiedzmy twardej, nie lubiących zbliżeń itd.

EDIT: Ale mam szczęście, że nie zaliczam się do ludzi typu "Za wszelką cenę muszę mieć kogoś bliskiego!'. W razie zostane starym kawalerem, to mam ułożony plan na życie i nie jest to no-life'owanie w domu.

 

 

 

Och, czyżbym coś wyczuwał, tak, to nie wątpliwe ból twojego anusa, i hektolitry krwi z niego wypływające.

I od razu argumenty ad persona "nolajfy bez rzycia, jak oni mogą, przecież musisz robić to co inni, on jakiś nienormalny jest, kobiety szanuj bo cie jedna urodzila, pla pla". Tu taka krótka notka z mojej strony, oczywiście nic nie sugeruje, ponieważ uważam, że są porządne kobiety, jednakże sądzę że sam szacunek do płci przeciwnej tylko dlatego że jest kobietą, jest śmieszny, mamy XXI wiek oraz równouprawnienie, prawda?

 

Nadinterpretujesz słowa Yahoo. A on stwierdził fakt. Wielu ludzi ma życie i myślenie na zasadzie "Jestem inny. No dobra, to kolejne 5 godzin z LoLem!". I wówczas błędne koło się zamyka.

Nie musisz robić tego, co wszyscy, bo każdy ma swoje własne pasje, gusta. Wedle twoich słów ja powinienem robić to, co inni, czyli skupić się na studiach, nauce, potem lecieć wieczorem na dyskotekę i robić z siebie pajaca, udawać kogoś kim nie jestem ku uciesze innych. A w międzyczasie słucham całkiem innej muzyki niż oni, staram się spotykać z przyjaciółmi, a nie z ludźmi, których znajomość ma mi dać profit na studiach/w pracy i podróżuję.

 

A co do równouprawnienia - obudź się koleś, równouprawnienia nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Zwłaszcza, że równouprawnienie wedle płci kończy się, gdy kobiecie trzeba wnieść lodówkę na 7 piętro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to mi powiedziałeś. Chyba nasze definicje bólu dupy się trochę rozmijają, bo nie mam pojęcia czemu tu tego użyłeś. Ale najwidoczniej jestem w porównaniu do ciebie zbyt głupi mędrcze.

 

 

 

 

A jakimi argumentami mam tu rzucać? 3/4 wpisów tutaj jest o tym jacy to oni nie czują się pokrzywdzeni przez ten zły świat. Ty też masz coś niezabardzo z główką, bo na mój cudzysłów w słowie samica rzuciłeś mi tutaj jakiś płaczliwy tekst o kobietach, sorry, o złych sukach. Oglądaj dalej te kucyki, po co wyjść do ludzi, oni są głupi, oni są gorsi od ciebie, ty jesteś wyjątkowy. Ryj sobie beret dalej.

 

A co do twojego wykładu "życie jest za krótkie blablabla". Oczywiście, że jest za krótkie. Ale chyba lepiej spędzić je ze swoją "samicą" i wychowując dzieci niż być mangozzzzzzzrąbańcem czy innym czymś dziwnym.

No oczywiście, wcale nie napisałeś nic, co świadczy o bólu dupy, tylko rzuciłeś się na tych biednych ludzi bo oni jacyś nienormalni so, nolajfy [...]

 

, jak śmią robić coś innego niż ja.

I jak byś nie zauważył, potępiłem ich narzekanie, pokazując bezcelowość i próżność tychże.

I tak, spędzenie życia na [...] na kobietę i dzieci, jest bardzo kuszącą perspektywą.

Czuje się lepszy, wiesz dlaczego? Bo mogę zobaczyć jak inni ludzie się starają, próbują żyć 'dla innych', i widzieć jak popadają w rutynę, jak rozpadają im się ich związki, jak ich dzieci odwracają się przeciw nim. A ja jestem i będę ponad to.

I tak, będę oglądał kucyki, bo mogę. Ale przy okazji mam multum innych zainteresowań i potrzeb. Które będę realizował wtedy, kiedy ty będziesz użerać się ze swoją kobietą i dziećmi. Jak się z tym czujesz? xD

 

Calm down, jeszcze jakieś tego typu teksty i zaboli

~Domine

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuje się lepszy, wiesz dlaczego? Bo mogę zobaczyć jak inni ludzie się starają, próbują żyć 'dla innych', i widzieć jak popadają w rutynę, jak rozpadają im się ich związki, jak ich dzieci odwracają się przeciw nim. A ja jestem i będę ponad to.

 

 

Tworzysz jakąś zasadę, która nie zawsze się sprawdza. Moi rodzice pracują, starają się, żyją dla siebie nawzajem, dla mnie i siostry. W sumie popadli oni w rutynę, którą od czasu do czasu próbują sobie przełamać, z różnymi skutkami. Ale póki co nie dostrzegłem, by związek moich rodziców się rozpadł albo żebym ja lub siostra odwrócili się od nich.

Kwestia wychowania i powiedzenia "Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz". Jak będziesz traktował przyszłe dziecko jako śmieć, czy dodatek, dekorację do życia, to i ono cię w przyszłości potraktuje jak coś niepotrzebnego, co można wymienić.

Wiesz co... tak bardzo nadinterpretujesz słowa Yahoo, ewidentnie widać, że ból dupy ma nie kto inny, tylko ty. Plus to, co wypisujesz przy okazji. Żal mi cię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tworzysz jakąś zasadę, która nie zawsze się sprawdza. Moi rodzice pracują, starają się, żyją dla siebie nawzajem, dla mnie i siostry. W sumie popadli oni w rutynę, którą od czasu do czasu próbują sobie przełamać, z różnymi skutkami. Ale póki co nie dostrzegłem, by związek moich rodziców się rozpadł albo żebym ja lub siostra odwrócili się od nich.

Kwestia wychowania i powiedzenia "Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz". Jak będziesz traktował przyszłe dziecko jako śmieć, czy dodatek, dekorację do życia, to i ono cię w przyszłości potraktuje jak coś niepotrzebnego, co można wymienić.

Wiesz co... tak bardzo nadinterpretujesz słowa Yahoo, ewidentnie widać, że ból dupy ma nie kto inny, tylko ty. Plus to, co wypisujesz przy okazji. Żal mi cię.

Ok, czekałem na coś w stylu 'żal mi cię' xD Prowokacja udana, pozdrawiam xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i na poziomie gimbusa, ale dałeś się w nią wrobić xD

 

Wmawiaj sobie. Lubię niszczyć prowokacje miernych trolli zgrabnymi argumentami, których tobie najwyraźniej zabrakło, inaczej tak szybko byś tej prowokacji nie zakończył i kontynuowałbyś dalej. Congratulations, you made my day! :MJTQO:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra ludziki bo robicie mi tu spamiarnię. A naprawdę nie chciałbym wzywać tu ludzi i tak już zajętych i zarobionych, więc sam wam powiem to i owo i ewentualnie suma sumarum mnie się oberwie a nie wam. Więc siedzieć cicho i czytać. Po kolei...

 

Linds - odpowiadasz z atakiem na każdy komentarz będący "gimbusiarską zaczepką" twierdząc że nie dałeś się ztrolować - to właśnie jest definicja "dałeś isę zrobić". Tyle do ciebie bo wierze że jesteś na tyle mądry by zrozumieć to i trochę spuścić z tonu.

 

Nuke - proszę nie dolewaj oliwy, zgoda?

 

Cola - nie lubię oceniać ludzi ale nie dajesz mi wyboru. Jesteś zapatrzonym w siebie niedojrzałym dzieckiem które myśli że złapało boga za pięty. Ponad to? Posłuchaj kogoś kto wyrósł ponad to bo życie nie dało mu innego wyboru. Nie zawsze jest różowo, kiedyś, nie daj boże, wdepniesz w takie szambo że jedynym ratunkiem będzie dla ciebie pomoc kogoś innego niż ty. I wtedy się utopisz, bo nie będzie znajomych którzy byli tylko na dobre, nie będzie przyjaciół bo jesteś ponad to. I nie będzie rodziny, bo po co użerać się z kobieta i dziećmi. Widziałem już wielu którzy nabijali się z tego i widziałem ich gorzkie łzy kiedy nadszedł ich Czas. Widziałem ich cierpienie i bezradność. I uwierz mi, to nic przyjemnego. Ale przecież ty jesteś ponad to, prawda? Więc i dobrą radę tym możesz zbyć...

 

Yahoo - zwykle lubię twoje wypowiedzi, ale nabijanie się z cudzych problemów mimo wszystko śmierdzi niedojrzałością. Ufam że jesteś dość rozsądny by zrozumieć o czym mówię. Pamiętaj że definicja udanego życia dla każdego jest inna. Tak, jestem jak to ładnie ująłeś "mangozzzzzzzrąbańcem"(mam nadzieję że nie pomyliłem ilości z) i nie posiadam dzieci, zaś z kobietą mam wzloty i upadki. Co nie zmienia faktu że moje życie nigdy nie będzie udane, przynajmniej w moich kryteriach a dla ludzi patrzących na mnie jestem kwintesencją człowieka szczęśliwego. Wszyscy mają wzloty, ja zaś staram się by nie były one na tyle duże, by upadki po nich nie bolały aż tak. Można mieć różne hobby, można mieć różne zamiłowania, I łączyć je bo jedno drugiemu nie przeszkadza, a przynajmniej nie zawsze. I wierze że jesteś kimś kto to rozumie.

 

To chyba powinno wam wystarczyć, ten dział służy by wyżalić się i ewentualnie poratować dobrą radą, nie zaś by prowadzić tu swoje wojenki, udowadniać kto jest bardziej nieszczęśliwy czy wyśmiewać się z problemów innych. Oceniam ludzi po czynach a nie po słowach, zatem dajcie mi, o ile stać was nato jako istoty rozumne, powód bym mógł was ocenić i zacząć szanować.

A jeśli dalej chcecie się targać za łby - zapraszam na GG/PW lub od biedy Scype, jak tylko będzie możliwość. Możecie sobie tam upuścić tyle pary ile uznacie za stosowne, z chęcią was wysłucham.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra ludziki bo robicie mi tu spamiarnię. A naprawdę nie chciałbym wzywać tu ludzi i tak już zajętych i zarobionych, więc sam wam powiem to i owo i ewentualnie suma sumarum mnie się oberwie a nie wam. Więc siedzieć cicho i czytać. Po kolei...

 

Linds - odpowiadasz z atakiem na każdy komentarz będący "gimbusiarską zaczepką" twierdząc że nie dałeś się ztrolować - to właśnie jest definicja "dałeś isę zrobić". Tyle do ciebie bo wierze że jesteś na tyle mądry by zrozumieć to i trochę spuścić z tonu.

 

Nuke - proszę nie dolewaj oliwy, zgoda?

 

Cola - nie lubię oceniać ludzi ale nie dajesz mi wyboru. Jesteś zapatrzonym w siebie niedojrzałym dzieckiem które myśli że złapało boga za pięty. Ponad to? Posłuchaj kogoś kto wyrósł ponad to bo życie nie dało mu innego wyboru. Nie zawsze jest różowo, kiedyś, nie daj boże, wdepniesz w takie szambo że jedynym ratunkiem będzie dla ciebie pomoc kogoś innego niż ty. I wtedy się utopisz, bo nie będzie znajomych którzy byli tylko na dobre, nie będzie przyjaciół bo jesteś ponad to. I nie będzie rodziny, bo po co użerać się z kobieta i dziećmi. Widziałem już wielu którzy nabijali się z tego i widziałem ich gorzkie łzy kiedy nadszedł ich Czas. Widziałem ich cierpienie i bezradność. I uwierz mi, to nic przyjemnego. Ale przecież ty jesteś ponad to, prawda? Więc i dobrą radę tym możesz zbyć...

 

Yahoo - zwykle lubię twoje wypowiedzi, ale nabijanie się z cudzych problemów mimo wszystko śmierdzi niedojrzałością. Ufam że jesteś dość rozsądny by zrozumieć o czym mówię. Pamiętaj że definicja udanego życia dla każdego jest inna. Tak, jestem jak to ładnie ująłeś "mangozzzzzzzrąbańcem"(mam nadzieję że nie pomyliłem ilości z) i nie posiadam dzieci, zaś z kobietą mam wzloty i upadki. Co nie zmienia faktu że moje życie nigdy nie będzie udane, przynajmniej w moich kryteriach a dla ludzi patrzących na mnie jestem kwintesencją człowieka szczęśliwego. Wszyscy mają wzloty, ja zaś staram się by nie były one na tyle duże, by upadki po nich nie bolały aż tak. Można mieć różne hobby, można mieć różne zamiłowania, I łączyć je bo jedno drugiemu nie przeszkadza, a przynajmniej nie zawsze. I wierze że jesteś kimś kto to rozumie.

 

To chyba powinno wam wystarczyć, ten dział służy by wyżalić się i ewentualnie poratować dobrą radą, nie zaś by prowadzić tu swoje wojenki, udowadniać kto jest bardziej nieszczęśliwy czy wyśmiewać się z problemów innych. Oceniam ludzi po czynach a nie po słowach, zatem dajcie mi, o ile stać was nato jako istoty rozumne, powód bym mógł was ocenić i zacząć szanować.

A jeśli dalej chcecie się targać za łby - zapraszam na GG/PW lub od biedy Scype, jak tylko będzie możliwość. Możecie sobie tam upuścić tyle pary ile uznacie za stosowne, z chęcią was wysłucham.

Lubie osoby które potrafią ogarnąć sytacje bez niepotrzebnego gniewu.

Innymi słowy zegarmistrz lubie cię :D

 

A co do reszty, ogarnijcię ..

Każdy ma prawo przeżyć swoje tak jak chce, więc jeśli chcesz żeby ktoś nie miał do ciebie żalu że jesteś "statystycznym polaczkiem z dwójką dzieci i żoną" to nie miej też żalu do nołlajfów którzy śleczą przy kompie.

I ja osobiście nic nie mam do żadnej z tych grup bo zależnie od czasu zdarza mi się być i tym i tym..

 

Urodziłeś się i od tego momentu wybierasz własną droge

Twoje błedy twoje problemy. Jeśli coś zepsułeś to postaraj się to naprawić i wziąć odpowiedzialność.

Jeśli znarnowałeś życie przy kompie i nie odpowiada ci to ,to nie okłamuj samego siebie mówiąc że nie jesteś tym "statysta" w życiu

Żyj jak chcesz ..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...