Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Witam w klubie słabo zawierających znajomości. Jak się nie ma, że tak powiem "pretekstu" do spotkań z innymi (np. szkoła, praca - w końcu idziesz tam i chcąc, nie chcąc spotykasz innych.

Nie jestem psychologiem, ale wydaje mi się, że nie chodzi tu o problem z brakiem znajomych.

 

Ogólnie rzecz ujmując czuję się samotnie.

Jeśli chodzi o ponymeety, byłem na trzecim warszawskim ponymeecie i tydzień później na minimeecie. Na drugim to właściwie prawie byłem. Jak ktoś chce opowiem o co chodzi. Jednak nie mam ochoty iść na kolejny.

Wydaje mi się, że nie chodzi tu o samotność, a osamotnienie. To dwa pojęcia, których pod żadnym pozorem nie można mylić. Oznaczają coś zupełnie innego.

Samotność - to stan "fizyczny" (siedzisz sam w pokoju). Nie jest niczym złym. Wiele osób preferuje, a nawet wybiera życie w samotności. Po prostu woli być sama. I dobrze im z tym. Osoba, która jest samotna jest po prostu sama w sensie fizycznym. Jeśli czuje się źle (przygnębienie, smutek, przybicie) z tego powodu, to mamy do czynienia z osamotnieniem.

Osamotnienie - to stan "ducha". Osamotnienie zawsze jest złe i wpływa na psychikę. Bez względu na to ilu masz znajomych, przyjaciół czy chodzisz na imprezy... możesz mieć wszystko co chcesz, ale będąc osamotnionym wszystkie te rzeczy nie poprawią ci humoru. Zawsze będzie ci brakowało "tego czegoś". Zawsze będziesz przygnębiony, przybity etc.

Odpowiedz sobie na pytanie. Jesteś samotny czy osamotniony? Oczywiście nie robię z Ciebie wariata, ani wmawiam choroby, ale staram pomóc.

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ja osobiście preferuję samotność, ale cóż, takim się urodziłem i takim umrę.

 

Jednak ta z czasem daje o sobie coraz mocniej znać, również lubię spokój, ciszę oraz samotność ale mimo wszystko nie tędy droga moim zdaniem.

 


Jak się nie ma, że tak powiem "pretekstu" do spotkań z innymi (np. szkoła, praca - w końcu idziesz tam i chcąc, nie chcąc spotykasz innych. Akurat jak Ty mówisz, u Ciebie jest wyjątek), to ciężko samemu jest się gdzieś ruszyć, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim.

 

Sama prawda... po zakończeniu szkoły każdy poszedł w swoją stronę, dużo osób znalazła druga połówkę z którą spędza większość czasu a praca ( u mnie w trybie zmianowym ) niestety nie ułatwia spotkania się ze znajomymi.

 


Na początku pewnie będzie nieciekawie.

 

Myślę że nieciekawie to złe określenie. Gdy byłem na swoim pierwszym większym meecie ( II Śląski ) to czułem się z początku trochę nieswojo... jednak dość szybko przełamało się lody i naprawdę żałowałem że wszystko tak szybko się skończyło ( i że PKP nie pasowało inaczej :LZ1bP: ).

Inną metodą może być znalezienie hobby ( modelarstwo, paintball, asg itp ) i spotykanie się z ludźmi o podobnych zainteresowaniach.

 


Jeśli chodzi o ponymeety, byłem na trzecim warszawskim ponymeecie i tydzień później na minimeecie. Na drugim to właściwie prawie byłem. Jak ktoś chce opowiem o co chodzi. Jednak nie mam ochoty iść na kolejny.

 

Ciekawi mnie to.

 


Mnie zastanawia jak to jest, że człowiek dużo się starający, będący ogarniętym, będący w porządku wobec tym, na których mu zależy, nawet nie wyglądający źle, jest jednak najczęściej traktowany jak najgorszy śmieć? Nie żebym się żalił, po prostu próbuję to pojąć od wielu lat i dalej tego nie pojmuję.

 

Wredna ludzka natura... :dunno:

Dlatego też często dla osób z zewnątrz ( czytaj z poza fandomu czy to mlp czy to asg ) jestem często dość oziębły i potrafię potraktować taką osobę na "odwal się", wiem że nie jest to dobre podejście ale już nie raz się przejechałem na byciu miłym i pomocnym.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Littlepip, dnia 05 List 2013 - 1:45 PM, napisał:


Jeśli chodzi o ponymeety, byłem na trzecim warszawskim ponymeecie i tydzień później na minimeecie. Na drugim to właściwie prawie byłem. Jak ktoś chce opowiem o co chodzi. Jednak nie mam ochoty iść na kolejny.



Ciekawi mnie to.

 

Na pierwszy mój meet poszedłem poniekąd z ciekawości. Posłuchałem paneli, rozeznałem sie jak na prawdę wygląda "całe zjawisko". Jednak nikogo nie zapoznałem. Z imprezy wyszedłem około 1,5 godziny przed oficjalnym zakończeniem. Trochę zasmucony byłem. Pomyślałem jednak, że w takim spędzie to może i trudno. W końcu było sporo dobrze zaznajomionych ze sobą grup. Dużo przyglądam sie ludziom, którzy znajdą się w moim otoczeniu. Pierwsza myśl była: żadnych więcej meetów! Jednak później pomyślałem, że może spróbuję na minimeecie. Tak tez zrobiłem. Wybrałem się na takowy tydzien później. Przyszło kilka osób. Początkowo zwyczajnie sie przywitali. Jednak byli zajęci rozmową jedynie z sobą. Następnie grupa udała sie do lasu. Nadal rozprawiając żywo w swoim gronie. W sumie nie wiedziałemo czym właściwie rozmawiać. Niestety tempo grupy było tak duże, że nie nadążałem z a nimi i po pewnym czasie zacząłem zostawać coraz bardziej z tyłu. Kiedy dystans zrobił się dość znaczny, przystanąłem. Stałem tak do czasu aż grupa nie zniknęłą mi z oczu w pobliskim lesie. Wtedy zawróciłem spowrotem na przystanek. Wracając minęło mnie kilka osób, które widziałem na początku. minąliśmy się bez słowa. Zapewne wiedzieli dokąd iść w lesie. Ja nie, w końcu byłem tam pierwszy raz. Tak o to zakończył się mój drugi meet, zanim zdąrzył sie naprawdę zacząć. W drodze powrotnej było mi bardzo milutko. Ciekawy jestem komentarza odnośnie opisanej sytuacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Na pierwszy mój meet poszedłem poniekąd z ciekawości. Posłuchałem paneli, rozeznałem sie jak na prawdę wygląda "całe zjawisko". Jednak nikogo nie zapoznałem. Z imprezy wyszedłem około 1,5 godziny przed oficjalnym zakończeniem. Trochę zasmucony byłem. Pomyślałem jednak, że w takim spędzie to może i trudno. W końcu było sporo dobrze zaznajomionych ze sobą grup. Dużo przyglądam sie ludziom, którzy znajdą się w moim otoczeniu. Pierwsza myśl była: żadnych więcej meetów! Jednak później pomyślałem, że może spróbuję na minimeecie. Tak tez zrobiłem. Wybrałem się na takowy tydzien później. Przyszło kilka osób. Początkowo zwyczajnie sie przywitali. Jednak byli zajęci rozmową jedynie z sobą. Następnie grupa udała sie do lasu. Nadal rozprawiając żywo w swoim gronie. W sumie nie wiedziałemo czym właściwie rozmawiać. Niestety tempo grupy było tak duże, że nie nadążałem z a nimi i po pewnym czasie zacząłem zostawać coraz bardziej z tyłu. Kiedy dystans zrobił się dość znaczny, przystanąłem. Stałem tak do czasu aż grupa nie zniknęłą mi z oczu w pobliskim lesie. Wtedy zawróciłem spowrotem na przystanek. Wracając minęło mnie kilka osób, które widziałem na początku. minąliśmy się bez słowa. Zapewne wiedzieli dokąd iść w lesie. Ja nie, w końcu byłem tam pierwszy raz. Tak o to zakończył się mój drugi meet, zanim zdąrzył sie naprawdę zacząć. W drodze powrotnej było mi bardzo milutko. Ciekawy jestem komentarza odnośnie opisanej sytuacji.

 

Hmm prawdę mówiąc dobrym pomysłem jest poznanie kogoś tutaj na forum, pogadanie z nim, zaprzyjaźnienie się itp a potem z taką osobą lub grupką osób spotkać się razem na meecie. Przyjście z "marszu" nie jest złe ale zazwyczaj tak ono wygląda w większości przypadków ( nie tylko ponymeety, jak przyjdziesz na jakikolwiek inny zlot to będzie podobnie; czy to asg czy to figurek ).

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Zwłaszcza, że jak wyniika z tematu duszą towarzystwa nie jestem. Potrzebuję dużo czasu na zapoznanie się. Potem jednak staram się taka znajomość utrzymać, co tez wychodzi słabo...

 

Poznaj kogoś poprzez forum, potem pójdzie z górki ;)

Tutaj dość łatwo znaleźć osobę o podobnych zainteresowaniach; lubisz muzykę? Szukasz kogoś kto często wypowiada się w dziale muzycznym. Lubisz gry? Zaglądasz do działu z grami. Lubisz militaria? Zaglądasz na podforum militaria/historia ( bądź zagadujesz do mnie ;) ).

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem psychologiem, ale wydaje mi się, że nie chodzi tu o problem z brakiem znajomych.

Jak zapytałem, czy chodzi o brak kolegów/przyjaciół. Napisał że można tak to ująć, czyli coś w tym rodzaju.

 

Na pierwszy mój meet poszedłem poniekąd z ciekawości. Posłuchałem paneli, rozeznałem sie jak na prawdę wygląda "całe zjawisko". Jednak nikogo nie zapoznałem. Z imprezy wyszedłem około 1,5 godziny przed oficjalnym zakończeniem. Trochę zasmucony byłem. Pomyślałem jednak, że w takim spędzie to może i trudno. W końcu było sporo dobrze zaznajomionych ze sobą grup. Dużo przyglądam sie ludziom, którzy znajdą się w moim otoczeniu. Pierwsza myśl była: żadnych więcej meetów! Jednak później pomyślałem, że może spróbuję na minimeecie. Tak tez zrobiłem. Wybrałem się na takowy tydzien później. Przyszło kilka osób. Początkowo zwyczajnie sie przywitali. Jednak byli zajęci rozmową jedynie z sobą. Następnie grupa udała sie do lasu. Nadal rozprawiając żywo w swoim gronie. W sumie nie wiedziałemo czym właściwie rozmawiać. Niestety tempo grupy było tak duże, że nie nadążałem z a nimi i po pewnym czasie zacząłem zostawać coraz bardziej z tyłu. Kiedy dystans zrobił się dość znaczny, przystanąłem. Stałem tak do czasu aż grupa nie zniknęłą mi z oczu w pobliskim lesie. Wtedy zawróciłem spowrotem na przystanek. Wracając minęło mnie kilka osób, które widziałem na początku. minąliśmy się bez słowa. Zapewne wiedzieli dokąd iść w lesie. Ja nie, w końcu byłem tam pierwszy raz. Tak o to zakończył się mój drugi meet, zanim zdąrzył sie naprawdę zacząć. W drodze powrotnej było mi bardzo milutko. Ciekawy jestem komentarza odnośnie opisanej sytuacji.

 

Czyli tak jak mówiłem, nieciekawie to dobre określenie. Myślę, że niepotrzebnie odpuściłeś. Ja jak byłem pierwszy raz na meecie (małym, lokalnym), to też sobie myślałem - Kurde, co ja tu robię? - i miałem ochotę cicho zniknąć. Potem gdy się usiadło gdzieś w kfc, można było się odezwać.

Eternal ma rację, dobrze się zgadać z kimś, żeby razem iść. Warszawa to duże miasto (bez jaj Sherloku!), na pewno będzie tam trochę starszych bronis. Jak nie tu to może poszukasz na facebooku, ponoć tam bronis są najbardziej aktywni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Myślę, że niepotrzebnie odpuściłeś. Ja jak byłem pierwszy raz na meecie (małym, lokalnym), to też sobie myślałem - Kurde, co ja tu robię? - i miałem ochotę cicho zniknąć.

 

Fajnie pozostawać w ogonie grupy. Po za tym i tak nie wiedziałem dokąd dokładnie idą na ognisko. To nie jest np. bar do którego mozna trafić. Jakoś nie zauważyłem tej wspaniałej otwartości bronies. Nie chcę tu nikogo obrażać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nie zauważyłem tej wspaniałej otwartości bronies.

Z tego. co ja się nasłuchałem nt. otwartości bronies, to głównie przejawia się ona tym, że żaden inny fandom nie potrafi tak zmieszać z błotem osoby trochę "odstające od normy". :lol:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po za tym i tak nie wiedziałem dokąd dokładnie idą na ognisko. To nie jest np. bar do którego mozna trafić. Jakoś nie zauważyłem tej wspaniałej otwartości bronies. Nie chcę tu nikogo obrażać.

No jakbyś doszedł z nimi to byś się dowiedział gdzie to jest. Przy ognisku, podobnie jak w barze jest okazja się odezwać, szczególnie jak się wypije :)

Co do otwartości. Jeżeli nie próbowałeś nic gadać, to wiadomo, jak Linds wyżej wspomniał, nikt nie będzie Cię wyrywał do rozmowy (dziewczyny mają tu łatwiej). Jak chciałeś pogadać i doznałeś "olewki" z ich strony, to rzeczywiście niefajnie trafiłeś. Jak różni ludzie są ogólnie w społeczeństwie, tak różni są bronies. Nie wiem kto nawymyślał, że są mili, otwarci, dobroduszni itp. Chociaż wydaje mi się, że urok serialu powinien przyciągać właśnie takich, przynajmniej pierwszy, nieskalany sezon...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem tak samo jak na jednym meecie byłem, tyle że tamten był z fandomu anime :D Niby zagrałem z kilkoma ludziami rundkę, niby pooglądałem coś, ale nie potrafiłem się tam odnaleźć. Tak jak już pisali, spróbuj się zgadać z kilkoma osobami i razem iść, grupą raźniej. Najlepiej jakby to był ktoś kto zna już kilka osób z tych meetów, żeby przedstawić mógł, zawsze jakiś początek rozmowy :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Aspitia

:fluttershy3: Dołuje mnie ta mentalność występująca w mojej rodzinie.

Nie rozumieją tego że jak mam 22 lata to mogę nie chcieć mieć dzieci. Ja chcę korzystać z życia, usamodzielnić się, chodzić często na dyskoteki a nie już dzieci mieć.

Poza tym ja nie chcę mieć chłopaka samotność mi odpowiada :yay:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...