Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Pozwól, że coś wyjaśnię. Jak już pisałem wyżej, nie mam nic do osób, które lubią czy nawet tworzą to. Jednak gdybym został tym światowym dyktatorem, to byłby to bardzo samolubny czyn, gdybym zabronił publikowania takich rzeczy. Lecz teraz, każdy tworzy co chce, lecz według mnie, po prostu szkoda, że to tworzy. Nie lubię tego, lecz każdy ma inne gusta, więc zabronić nikomu tego nie mogę i nie chcę zresztą. Wracając do dyktatora, to nie zakazałbym lubienia clopów. Każdy mógłby je sobie trzymać w zaciszu własnego domu, lecz publikowanie i inne tego typu rzeczy byłby by nielegalne. Myśl trochę chora, lecz chyba każdy z nas ma jakieś takie chore i nierealne marzenie.

Cóż, ze mną chyba nigdy nie gadałeś, ja z Tobą również, jednak widziałem niejeden Twój post na temat clopów i nie tylko, wiec wysunąłem takie właśnie obserwacje, iż jesteś "hejterem", a "agresja" jaką umieszczasz w tych wypowiedziach, tylko mnie w tym utwierdzała. Bo napisać, że "nie lubię clopów", mnie nie rusza, ja nie lubię gore i git, ale czytając Twoje wypowiedzi można je odebrać nie za wyrażanie swojego zdania, a za "ostrą krytykę"... Ja na przykład jestem wielkim fanem clopów i nie jestem jedyny na forum i rzucanie obraźliwymi słowami, na coś co tak lubię, może też godzić Talar w fanów. Krytykować możesz, bo to wolny kraj, ale takie słowa dobierasz, że możesz rykoszetem obrazić też ludzi, którzy ten rodzaj "sztuki" lubią.

 

Jeśli chodzi o gore, to rozumiem, dlaczego tego tak nie lubisz. Sam osobiście uważam to wręcz psychodeliczne, lecz z niewiadomych mi powodów, nie powodują one u mnie gniewu, lecz olbrzymie obrzydzenie. Smuci mnie fakt, iż z góry stwierdzasz, iż tolerancja jest mi obca i nie znam tego pojęcia. Zresztą, nigdy nie powiedziałem, że chciałbym, aby świat się składał z takich samych ludzi, jak ja. Lubię odmienne gusta, lecz gdybym mógł, usunąłbym wszystkie porno-kucyko arty i jesto to jedyne rzecz, której bym zabronił.

Co do gore, to TYLKO nieliczne mi podchodzą do gustu, zdecydowana większość mnie obrzydza jak jakieś kucyki, czy inne zwierzęta/ludzie są (wiadomo), dlatego nie szukam takich obrazków.

 

Czy chciałem spotkać drugich ja? Skąd ten pomysł? Dlaczego wysnułeś, że lubię tylko osoby wręcz identyczne do mnie? W mojej klasie jest kilka osób, które lubię, lecz podobni do mnie nie są. W innych klasach jest ich o wiele więcej. Nie sądzę, abym przez moich "kolegów" (choć moimi kolegami nie są) był tak postrzegany. Być może dlatego, iż gdy oni wyzywają siebie od debili, gdy ktoś coś nie wie, ja staram się tej osobie pomóc. Raczej sądzę, że uważają mnie za "ciotę", gdyż zamiast pójść się nachlać i porobić ściągi na sprawdzian, ja wolę się pouczyć i poczytać książkę. A jeśli przez właśnie takie moje zachowanie uważają mnie za chama i prostaka, to... no chyba niewiedzą, co te określenia oznaczają.

Co do "budy", to mamy TE SAME zdanie, bo też raczej robiłem za popychadło, bo zawsze siedziałem z bratem bliźniakiem w pierwszej ławce, obok nauczyciela. Bo nie piłem alkoholu i nie paliłem, bo nie chciałem chodzić na wagary, itd. Dlatego w KAŻDEJ szkole zazwyczaj nie kolegowałem się z 90% ludzi z klasy, tylko z paroma osobami. Wiec co do wszelakich "używek", to i ja, jak i Ty jestem na "nie" i nie palę do dzisiaj, a alkohol pijam tylko na święta, (np wczoraj) i to w małych ilościach. 

 

No i mi się to właśnie nie podoba. Chyba mam do tego prawo? Zresztą, gdyby ta moja klasa tylko przeklinała, to bym się nie czepiał, lecz gdy połączone jest to z tymi innymi rzeczami, to już dobrze nie jest, a przynajmniej dla mnie.

 

No jeśli idzie o przeklinanie, to ja przeklinam BARDZO dużo, ale tylko między znajomymi, którzy przywykli już do tego, na forum nie przeklinam wcale np...

 

Nie uznaje oglądanie gołych tyłków za dziwne, lecz co mnie obchodzi, że koleś zalajkował na facebooku kolejne 20 stron z tym, a na informatyce jak się loguje, to tylko te zdjęcia widać. Ja takie rzeczy wolę oglądać prywatnie, a nie... Nie mam nic także do zwykłej pornografii. Zresztą, ta rzecz denerwuje mnie o wiele mniej, niż chlanie i jaranie. Być może i tobie to nieprzeszkadza, ale mi tak, więc, że tak powiem "Deal with it". Gdyby to było jedno piwko i co jakiś czas zapalenie fajki, to by się nie czepiał. Ale szukanie sobie kolegów "do fajki", oraz walnięcie innemu w ryj po WF-ie, za paczkę petów to już jest przesada. Zresztą, ile można słuchać tego, że "Ale ta szkoła jest ch***. Nie daje mi to to k**** żyć. Dobrze, że dzisiaj (jak prawie codziennie) idę się na****, ale będę rzygać, ja pie****". I w sumie, to tylko o tym są dyskusje. I gdyby chociaż te osoby były spoko, to dało by się to jak najbardziej przeżyć, lecz kurde nie są. Zresztą, to trzeba byłoby och zobaczyć.

Ta, tego typu "kozaków i cwaniaczków" też nie lubię, mądrzy w ry..u, bo są koledzy i widownia, szpanują byłe bzdetom by zaimponować dziewczynie, czy przygłupiemu koledze, poziom żartu niekiedy jest tak głęboki, że o Titanica uderza... 

 

Kogo ja nie rozumiem? Jeśli mówisz o clopach, to już mówiłem, że jest to gust. Ja tego nie lubię, lecz każdy może to lubić i jest ok.

Ok, jednak "styl" Twojej pisowni, przekracza zwykłą krytykę i pokazywanie swojego zdania, zamiast używać tylu "ostrych" słów, można je zastąpić innymi, bo czytając Twoje słowa, można je odebrać za atak, a nie za zwykłą opinię.

 

Natomiast jeśli mówisz o mojej klasie, to tam niema co rozumieć. Ja po prostu nie lubię takich ludzi, a oni nielubą mnie za to, że jestem od nich inny.

 

​W tej kwestii, to faktycznie, też miałem przygłupów w każdej klasie do jakiej chodziłem, gdzie byłe "bąk" wprawiał ich w niesamowitą podnietę, jakby to był najśmieszniejszy kawał świata, innymi słowy... Żenada...

 

A co do repków, to i ode mnie masz, bo w niektórych kwestiach mniej, lub więcej się zgadzamy jednak i mamy raczej podobne zdanie, na niektóre tematy. 

Edytowano przez BRONIESiPEGASIS
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i lubisz, i co w tym złego? :P

Idź do kościoła na pasterkę i pomódl się, aby twoja dusza nie została skazana na wieczne potępienie. Szczególnie bym polecił dwadzieścia zdrowasiek z różańcem w rękach i na kolana na Jasną Górę aby cię egzorcyzmowano. A najlepiej do Watykanu do samego Gabriele Amorth.

 

A tak na poważnie, moja kuzynka też słucha disco polo i nic sobie z tego nie robi.

 

Skoro przełamałeś się i przekonałeś się do kucyków (bajki dla małych dziewczynek), to czemu miałbyś się opierać słuchaniu disco polo z lat 80, 90? Nie widzę w tym nic złego, ani niegodziwego. Słuchasz? Podoba ci się? Kto ci zabroni?

 

Wesołych świąt chłopcze.

 

No jak to, przecież dla większości dzisiejszego ludu słuchanie disco polo to gorsze niż banicja, śmierć :P I w zasadzie z tego powodu jest mi źle z tym wszystkim. Znam masę osób, które lubię, fajnie mi się z nimi gada, spędza czas itd., ale ino przyznać się do disco polo i już można oczekiwać na wieczne potępienie i odrzucenie. Tak więc zmusza mnie to do "zakładania maski" czego nie znoszę, czym wręcz gardzę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja prędzej przyznałbym się do disco polo, niż do kucyków ;)

Mi osobiście podobają się pojedyncze utwory (większość jakaś chałowata bez ładu i składu mi się wydaje). Ale powiem Ci, że w moich niedawnych kręgach disco polo było dość popularne. I to nie te pojedyncze, lepsze kawałki, tylko wszystko - jak leci. Nikt nie robi z tego draki. Stacja polo tv jakoś się trzyma, więc jakiś popyt musi być. Także nie martw się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jak to, przecież dla większości dzisiejszego ludu słuchanie disco polo to gorsze niż banicja, śmierć :P I w zasadzie z tego powodu jest mi źle z tym wszystkim. Znam masę osób, które lubię, fajnie mi się z nimi gada, spędza czas itd., ale ino przyznać się do disco polo i już można oczekiwać na wieczne potępienie i odrzucenie. Tak więc zmusza mnie to do "zakładania maski" czego nie znoszę, czym wręcz gardzę.

 

 

Linds, co Ty? :D Od kilku dobrych lat słuchałam tzw. "ciężkiej muzyki". Chodziłam na koncerty, poznawałam przeróżne gatunki muzyczne, style wokalne itd. Było fajnie. Miło wspominam czas. Nawet na jeden koncert wybrałam się z koszulką FS :rainderp: Od jakiegoś czasu trochę mi się te "klimaty" przejadły. Słucham lżejszej muzyki, ale wciąż jednak pozostaję gdzieś tam w obrębie rock/metal. Polubiłam dubstep. Poznaję nowe style. A co do disco polo... Muzyka rozrywkowa. Fajnie się do tego tańczy. Można się powygłupiać i tak dalej. Osobiście sobie nie wyobrażam imprezy bez takiej muzyki. Nie przejmuj się tym, że lubisz czasem odskoczyć i słuchasz trochę innych piosenek. Przecież to naprawdę nic złego. A jeżeli Twoi znajomi tego nie rozumieją to mi przykro. Ale obstawiam, że pewnie ukradkiem też słuchają disco polo tylko się przyznać nie chcą :wow:

 

A, i ten przebój o którym mówisz, jest mi dobrze znany. Znam cały tekst :wow:

Edytowano przez Sabina
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pocieszenie dodam, że wciąż słuchacze disco polo są dużo częściej spotykani niż, na ten przykład, ludzie lubujący się w katolickich hymnach po łacinie lub prawosławnych po starocerkiewnosłowiańsku. Muzyka jest prywatną sprawą człowieka, można się podzielić swoim gustem, choć oczywiście reakcja otoczenia jaka jest, każdy widzi. Rozumiem, jak denerwujące musi być zakładanie maski, ale spróbuj raz się przyznać przed takim najbardziej zaufanym przyjacielem, jeżeli takiego posiadasz. Wypróbujesz go w ten sposób i sprawdzisz, ile warta wasza przyjaźń. Przy założeniu, że liczysz się z utratą przyjaciela, bo inaczej to będzie niedźwiedzia przysługa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Littlebart

Witam wszystkich tu zgromadzonych ponownie. Teraz sprowadza mnie tutaj mój następny żal, tym razem już nie do ludzi tylko do mnie, a mianowicie szkoła, a bardziej mój wzrost. Strasznie irytują mnie lekcje wychowania fizycznego i niesprawiedliwie ocenianie co do nich. Z każdego ćwiczenia praktycznie, które wykonuje się na ocenę typu; skok w dal, bieganie, siatkówka, skok przez kozła; dostaję słabe stopnie, dwóje. Nie tak że się nie staram, bo ba staram się i to nawet bardzo, bo chciałbym takie ćwiczenie wykonać przecież lepiej, ale dlaczego do każdego nie podchodzi się indywidualnie i go tak nie ocenia za zaangażowanie chociażby. Ja naprzykład nie dam radę wykonywać perfekcyjnie niektórych ćwiczeń, bo niestety ale nie posiadłem jakiegoś hiper wzrostu, albo siły. Nie nie jestem gruby, ani wychudzony, BMI mam normalne, no ale dlaczego nie można podchodzić do każdego indywidualnie oceniając go? Bo ktoś urodził się już taki że nic nie musi robić i ma same szóstki z tego przedmiotu, a ja urodziłem się po to chyba by zdobywać same dwóje. I nie mówcie mi że można wyćwiczyć, bo nie, w niektórych ćwiczeniach nie można, no chyba że mnie rozciągnie ktoś jak na tortuach średniowiecznych, żebym był wyższy. Jak tu grać w siatkę przykładowo gdzie nawet nie da się wyskoczyć by dobrze odbić piłkę, a nie tylko lekko podać drużynie przeciwnej? No jak tu mam grać w to posiadając 1,66 wzrostu. Rozumiem gdyby lekcje były prowadzone 50% piłka nożna 50% siatka, a nie 90% siatka 10% piłka nożna. Akurat w nogę to jestem dobry, ale we wszystko inne to śmiech na sali, gdzie inni potrafią osiągnąć wynik 2 razy lepszy, co jest dla mnie strasznie dołujące. Ciesze się że jeszcze półtora roku tego głupiego przedmiotu i już więcej go nie zobaczę. Rozumiem też że trzeba się ruszać, bo fajnie sobie dla zdrowia pobiegać w wakacje, pojedzić na rowerze. No to by było na tyle :rarityexcited:

Edytowano przez Littlebart
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pocieszę Cię, że gra w piłkę nożną, czy jakikolwiek inny sport zespołowy jest u mnie na poziomie zero ;)

W sumie, oprócz skoku w dal, czy tam koziołka (o ile nie obniżają go adekwatnie do wzrostu) to jedyne ćwiczenia w których wzrost może dokuczać. Ja jestem wysoką osobą, a bieganie idzie mi dość opornie, szczególnie sprint. Niejeden niski mnie pokonuje. Co do wyników, to myślę, że wyćwiczenie wyniku na tą 4 czy nawet 5 jest osiągalne dla zdrowego człowieka. Tyle, że trzeba by jednak poświęcić temu nieco czasu i wysiłku. W szkole nie wymagają nie wiadomo jakich wyników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam ostatnio pechowy okres...

- komputer wariował tak z netem, że w nic nie dało się grać, a do tego nie przyjmuje "przeszczepu" nowej karty sieciowej, która te wariacje miała ukrócić;

- wszystko, co aktualnie tworzę, jest jednym wielkim g*****;

- nikt nie chce ze mną zagrać w multisesji;

- ostatnio próbowałem w końcu przekonać do siebie wybrankę swojego serca. Efekt? "Mam Cię za znajomego". Dlaczego ona musi się zawsze tak pięknie do mnie uśmiechać?;

- sylwestra spędzę samotnie w domu, najlepszy przyjaciel zapewne spędzi go z dziewczyną;

- ogólnie jestem ponurym typem - pesymista, zwykle milczący, kiedy myślę, przyspieszam tak, że wyglądam, jakbym chciał kogoś zabić (taki charakterystyczny wydłużony krok). Zawsze staram się być dżentelmenem, ale kto na to zwraca uwagę. Która by mnie chciała... ;

- zacząłem słuchać metalu;

- nie znam swojego numeru telefonu;

- ogólnie wszyscy mają mnie za nerda i kujona;

- w szkole mam wrażenie, że jestem otoczony przez debilów, zapewne sam ty debilem jestem;

- mam niskie poczucie wartości, a mają mnie za osobę próżną;

I inne tego typu bzdety, które każdy z was zignoruje. Ogólnie mój stan dobrze wyraża ta emotikona : :octcry:.

I do tego mieszkam na zad*piu, więc szanse na znalezienie miłej pegasis maleją do zera.

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


- wszystko, co aktualnie tworzę, jest jednym wielkim g*****;

 

Nie od razu Kraków zbudowano, cierpliwości :)

 



- ostatnio próbowałem w końcu przekonać do siebie wybrankę swojego serca. Efekt? "Mam Cię za znajomego". Dlaczego ona musi się zawsze tak pięknie do mnie uśmiechać?;

 

Bo zapewne jest miła, a my faceci to takie dziwne stworzenia że takie pierdołkowate gesty odczytujemy jako wielkie zainteresowanie nami :lol:

Nie ma się co martwić ani nic robić na siłę, nie należy również siedzieć biernie jednak przede wszystkim nic na siłę.

 

 

- sylwestra spędzę samotnie w domu, najlepszy przyjaciel zapewne spędzi go z dziewczyną;

 

Tam zaraz samotnie, rodzinę penie masz ;)

 

 

- ogólnie jestem ponurym typem - pesymista, zwykle milczący, kiedy myślę, przyspieszam tak, że wyglądam, jakbym chciał kogoś zabić (taki charakterystyczny wydłużony krok). Zawsze staram się być dżentelmenem, ale kto na to zwraca uwagę. Która by mnie chciała... ;

 

Pesymista =/= ponury typ, sam jestem pesymistą ( Hmm chociaż raczej realistą, ale na jedno wychodzi :ming: ), mam czasem gorsze dni ale nie oznacza to że jestem ponurakiem, podobnie jest pewnie z Tobą. Starasz się być dżentelmenem? To dobrze, są osoby które na to zwracają uwagę.

 

 

- zacząłem słuchać metalu;

Bo to dobry gatunek muzyczny jest, nie ma co płakać :godpony:

 

 

- nie znam swojego numeru telefonu;

Mam ten sam numer od... hmm czekaj, czekaj... 4 plus 3 plus 3... tak, mam ten sam numer od 10lat i do dziś nie znam go na pamięć. Gdy mam komuś podać swój numer i jest w pobliżu mój kolega to on dyktuje za mnie :ming:

 

 

- w szkole mam wrażenie, że jestem otoczony przez debilów, zapewne sam ty debilem jestem;

 

Pierwsza część zdania - bo to zazwyczaj jest prawda.

Druga część - jakiś czas na forum już jesteś, widzę Twoje posty tu i tam i myślę że nie jesteś.

 

 

 

Ogólnie mój stan dobrze wyraża ta emotikona : :octcry:.

 

Też czasem tak wyglądam, głowa do góry, da się przeżyć :)

 


I do tego mieszkam na zad*piu, więc szanse na znalezienie miłej pegasis maleją do zera.

 

Przecież ta miła pegasis nie musi być z Twojego miejsca zamieszkania ;)

Dla pocieszenia powiem że Ty tylko szukasz pegasis, a ja szukam pegasis która ma podobne zainteresowania do moich...

Chyba prędzej znajdę szczęście w lotto mając 6 w dużym lotku :party: ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo zapewne jest miła, a my faceci to takie dziwne stworzenia że takie pierdołkowate gesty odczytujemy jako wielkie zainteresowanie nami :lol:

Nie ma się co martwić ani nic robić na siłę, nie należy również siedzieć biernie jednak przede wszystkim nic na siłę.

Tam zaraz samotnie, rodzinę penie masz.

Przecież ta miła pegasis nie musi być z Twojego miejsca zamieszkania ;)

Dla pocieszenia powiem że Ty tylko szukasz pegasis, a ja szukam pegasis która ma podobne zainteresowania do moich...

Chyba prędzej znajdę szczęście w lotto mając 6 w dużym lotku :party: ...

Wiesz, to była jedyna dziewczyna, która się do mnie uśmiechała za każdym razem, kiedy spotykaliśmy się wzrokiem.

Samotnie. Rodzice idą na imprezę, a siostra wraca do miasta, gdzie studiuje, by bawić się z przyjaciółmi.

Szukam pegasis, bo zauważyłem, że wszystkie na tym forum w podobnym do mojego wieku są miłe, ładne, nie palą itp. Lecz sam mieszkam w odległości godziny jazdy od najbliższego większego miasta, do którego jeżdżę raz na jakieś 4 miesiące. Ciężko byłoby utrzymać taki związek.

A ty, Eternal, też szukaj zwykłej pegasis, bo jeśli to będzie ta właściwa, to sama zacznie się interesować tym, co lubisz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Samotnie. Rodzice idą na imprezę, a siostra wraca do miasta, gdzie studiuje, by bawić się z przyjaciółmi.

 

Czyli jakby nie patrzeć chata wolna, ready for party :party: ...

"Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" ;)

 


Szukam pegasis, bo zauważyłem, że wszystkie na tym forum w podobnym do mojego wieku są miłe, ładne, nie palą itp. Lecz sam mieszkam w odległości godziny jazdy od najbliższego większego miasta, do którego jeżdżę raz na jakieś 4 miesiące. Ciężko byłoby utrzymać taki związek.

 

Ciężko nie znaczy niemożliwe, poza tym można się postarać aby częściej się widywać. Choć ja na to patrzę z perspektywy osoby pracującej dla której na dodatek podróż na drugi koniec Polski nie jest straszna, nie wiem jak u Ciebie to wygląda.

 


A ty, Eternal, też szukaj zwykłej pegasis, bo jeśli to będzie ta właściwa, to sama zacznie się interesować tym, co lubisz.

 

Zwykłej powiadasz? Może zacznie się interesować tym co ja? Raczej bardzo wątpliwe :rd11:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli jakby nie patrzeć chata wolna, ready for party :party: ...

"Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" ;)

Ciężko nie znaczy niemożliwe, poza tym można się postarać aby częściej się widywać. Choć ja na to patrzę z perspektywy osoby pracującej dla której na dodatek podróż na drugi koniec Polski nie jest straszna, nie wiem jak u Ciebie to wygląda.

Zwykłej powiadasz? Może zacznie się interesować tym co ja? Raczej bardzo wątpliwe :rd11:

Ta, może jeszcze sam ze sobą zacznę tańczyć? "Jedyna rzecz, która wychodzi dobrze samotnie to masturbacja".

Bilet na autobus/pociąg kosztuje, a dla mnie kieszonkowe to mgliste marzenie. Jedyne pieniądze zdobywam podczas Bożego Narodzenia, Wielkanocy, urodzin i imienin. Nawet byłbym gotów ponosić te koszty dojazdu, ale sam problem stanowi znalezienie tej pegasis. Zloty zwykle organizowane wtedy, kiedy akurat przyjechać nie mogę, a pewnie i tak żadna z tych, co na nie chodzą, się mną nie zainteresuje. Do tego jak mam taką poderwać? Regularne spotkania grę raczej nie wchodzą.

No to nie wiem, poszukaj żołnierki, jak Ci zwykła nie pasuje :drurrp:.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam ostatnio pechowy okres...

Słucham...

MLPFIMFreudianBench_7170.png

 

- komputer wariował tak z netem, że w nic nie dało się grać, a do tego nie przyjmuje "przeszczepu" nowej karty sieciowej, która te wariacje miała ukrócić;

Naprawisz to. Za jednym zamachem spaliłem laptopa oraz iPhone'a do tego straciłem połowę pracy licencjackiej. Jeden z powodów dla których nie zostałem magistrem. To dopiero dołujące.

 

- wszystko, co aktualnie tworzę, jest jednym wielkim g*****;

Urlop od tego co robisz. Pisałem recenzje. Na początku były świetne. Z czasem coraz gorsze. Po miesiącu wróciłem i wena wróciła.

 

- nikt nie chce ze mną zagrać w multisesji;

TO PRZERAŻAJĄCE!!! :wat:

 

- ostatnio próbowałem w końcu przekonać do siebie wybrankę swojego serca. Efekt? "Mam Cię za znajomego". Dlaczego ona musi się zawsze tak pięknie do mnie uśmiechać?;

Życie to "plaża", a nie ma nic gorszego niż "friend zone". Znam to. Olej ją. Znajdzie się inna. Pisze to gość, który jest odrzucany od lat. Bo jak nie wygląd, nieśmiałość to w późniejszym okresie choroby.

 

- sylwestra spędzę samotnie w domu, najlepszy przyjaciel zapewne spędzi go z dziewczyną;

Stary, nie ty jeden. Mnie nikt nigdzie nie zaprasza bo boi się mojej epilepsji.

 

- ogólnie jestem ponurym typem - pesymista, zwykle milczący, kiedy myślę, przyspieszam tak, że wyglądam, jakbym chciał kogoś zabić (taki charakterystyczny wydłużony krok). Zawsze staram się być dżentelmenem, ale kto na to zwraca uwagę. Która by mnie chciała... ;

Z takim podejściem tylko pani psycholog. Serio... też należę, do tych ponurych i nieśmiałych, ale albo to zwalczysz, albo nauczysz się z tym żyć.  :bemused: 

 

- zacząłem słuchać metalu;

No i...?  :rarity5: 

 

- nie znam swojego numeru telefonu;

- Tragedia...  :yHRvV: 

 

- ogólnie wszyscy mają mnie za nerda i kujona;

Może po prostu jesteś "nienormalny?" Czyli - nie pijesz, nie podtrzymujesz ściany klatki żeby nie upadła, nie pijesz, dobrze się uczysz... Co w tym złego? Niech mają. Z czasem role się odwrócą.

 

- w szkole mam wrażenie, że jestem otoczony przez debilów, zapewne sam ty debilem jestem;

"Trochę" to samolubne. A tak... "ten" wiek. Normalka.

 

- mam niskie poczucie wartości, a mają mnie za osobę próżną;

Nie ty jeden. Nie dramatyzować mi tu.  :hmpf: 

 

I inne tego typu bzdety, które każdy z was zignoruje. Ogólnie mój stan dobrze wyraża ta emotikona : :octcry:.

Tak, zignorujemy, wyśmiejemy, zdeptamy i wymieszamy z obornikiem... Standardowa procedura.  :rarirage: 

 

I do tego mieszkam na zad*piu, więc szanse na znalezienie miłej pegasis maleją do zera.

U mnie nie ma żadnego miłośnika MLP. To miasto alkoholików. Przynajmniej raz w miesiącu słyszy się, że ktoś wyciągnął kopyta bo nie wylewał za kołnierz.

Wybacz, ale albo to nieudany trolling, bo jeszcze nikt nie pisał o takich... problemach. Jeśli jednak nie żartujesz, to przepraszam za te wszystkie sarkazmy(?) Może wymienione "problemy" nagromadziły się i sprawiają wrażenie większych niż są w rzeczywistości. Nie mam zamiaru pisać tekstów typu: "inni mają większe problemy niż ty". Ba, mógłbym posłużyć się swoim przypadkiem: dwóch alkoholików w domu, padaczka, bradykardia, brak pracy, "tej jedynej", życie na garnuszku rodziców... Ale co Cię to obchodzi, prawda? Pewnie, że inni czy ja mają problemy, ale to Ty cierpisz, a nie inni. Dla mnie też tak mówili. Nawet osoby z najbliższej rodziny.

Z częścią opisanych problemów się zgodzę, ale brak możliwości gry Cię dołuje? Serio? Rozumiem brak drugiej połówki - to boli, ale gra komputerowa? Słuchanie metalu? Zakładanie z góry, że każdy Cię oleje? W takim razie po kiego czorta w ogóle to pisałeś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta, może jeszcze sam ze sobą zacznę tańczyć? "Jedyna rzecz, która wychodzi dobrze samotnie to masturbacja".

 

The party of one :lol:

Also, pierwsza zasada domówki - jak znajdzie się lokum na imprezę to i imprezowicze się znajdą :x

A jak się nie znajdą to bym coś doradził, jednak ze względu na to że nie wypada propagować picia to zostawię swoje smutne przemyślenia dla siebie :)

 

 

 

pewnie i tak żadna z tych, co na nie chodzą, się mną nie zainteresuje. Do tego jak mam taką poderwać?

 

Złe podejście oraz jak to jak poderwać? Rozmową, masz sprawę ułatwioną bo wspólny temat masz pod nosem - kolorowe osiołki z mlp :lol:

 

 

 

No to nie wiem, poszukaj żołnierki, jak Ci zwykła nie pasuje :drurrp:.

 

Twierdzisz że potrzeba nieustraszonej aby nie uciekła ode mnie? Tak chyba taka jest potrzebna :lol:

Edytowano przez Eternal
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę się wyżalać, bo do tego służy ten temat. Otóż:

Nikt mnie nie lubi. Moje dwie przyjaciółki mnie ignorują. Jedna zaprasza mnie, a potem żałuję, że przyszłam. Często jestem oskarżana o coś, czego nie zrobiłam. Moja nowa przyjaciółka też się mną nie interesuje. Jestem zwyczajnie wykorzystywana: jeśli mojej ,,przyjaciółki'' nie było w szkole, to dzwoni do mnie i pyta się, a w szkole by mi nie pomogła jakby coś się stało. Nie mogę nikomu ufać i nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę się wyżalać, bo do tego służy ten temat. Otóż:

Nikt mnie nie lubi. Moje dwie przyjaciółki mnie ignorują. Jedna zaprasza mnie, a potem żałuję, że przyszłam. Często jestem oskarżana o coś, czego nie zrobiłam. Moja nowa przyjaciółka też się mną nie interesuje. Jestem zwyczajnie wykorzystywana: jeśli mojej ,,przyjaciółki'' nie było w szkole, to dzwoni do mnie i pyta się, a w szkole by mi nie pomogła jakby coś się stało. Nie mogę nikomu ufać i nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc.

Krótko i treściwie - to nie są przyjaciółki. Z takimi najlepiej wychodzi się na zdjęciu i to w środku bo na zewnątrz  wytną... 

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harmony, obawiam się, że nadużywasz słowa "przyjaciółka". Przyjaciel to jest ktoś bliższy i bardziej zaufany niż rodzina, ktoś na kogo prawie zawsze możesz liczyć. Ktoś, kto cię zdradzi dla twojego własnego dobra, jeśli się w czymś zagalopujesz za daleko. I ktoś kto wbija ci na chatę i narzeka, że nie ma jego ulubionych wafelków w spiżarce :lol:. Idź, znajdź prawdziwych przyjaciół. Niekoniecznie w szkole, zapisz się na jakieś "kółka zainteresowań", czy coś w tym guście.

 

Mi za to siadła bateria w ładowarce do laptopa, więc dopóki nie sprawię sobie nowej to jestem skazana na łaskę rodziców. I o Skyrimie na razie mogę zapomnieć :rainbowcry:. A chciałam sobie dla odmiany pograć argoniańskim magiem. Co gorsza mogę się nie wyrobić z robotą i z opowiadaniem na konkurs, bo na kompie rodziców jest jakaś koszmarna klawiatura, na której pisanie czegoś dłuższego, to koszmar.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sabina dziękuję za twój post  :pinkie3:

 

Witam wszystkich tu zgromadzonych ponownie. Teraz sprowadza mnie tutaj mój następny żal, tym razem już nie do ludzi tylko do mnie, a mianowicie szkoła, a bardziej mój wzrost. Strasznie irytują mnie lekcje wychowania fizycznego i niesprawiedliwie ocenianie co do nich. Z każdego ćwiczenia praktycznie, które wykonuje się na ocenę typu; skok w dal, bieganie, siatkówka, skok przez kozła; dostaję słabe stopnie, dwóje. Nie tak że się nie staram, bo ba staram się i to nawet bardzo, bo chciałbym takie ćwiczenie wykonać przecież lepiej, ale dlaczego do każdego nie podchodzi się indywidualnie i go tak nie ocenia za zaangażowanie chociażby. Ja naprzykład nie dam radę wykonywać perfekcyjnie niektórych ćwiczeń, bo niestety ale nie posiadłem jakiegoś hiper wzrostu, albo siły. Nie nie jestem gruby, ani wychudzony, BMI mam normalne, no ale dlaczego nie można podchodzić do każdego indywidualnie oceniając go? Bo ktoś urodził się już taki że nic nie musi robić i ma same szóstki z tego przedmiotu, a ja urodziłem się po to chyba by zdobywać same dwóje. I nie mówcie mi że można wyćwiczyć, bo nie, w niektórych ćwiczeniach nie można, no chyba że mnie rozciągnie ktoś jak na tortuach średniowiecznych, żebym był wyższy. Jak tu grać w siatkę przykładowo gdzie nawet nie da się wyskoczyć by dobrze odbić piłkę, a nie tylko lekko podać drużynie przeciwnej? No jak tu mam grać w to posiadając 1,66 wzrostu. Rozumiem gdyby lekcje były prowadzone 50% piłka nożna 50% siatka, a nie 90% siatka 10% piłka nożna. Akurat w nogę to jestem dobry, ale we wszystko inne to śmiech na sali, gdzie inni potrafią osiągnąć wynik 2 razy lepszy, co jest dla mnie strasznie dołujące. Ciesze się że jeszcze półtora roku tego głupiego przedmiotu i już więcej go nie zobaczę. Rozumiem też że trzeba się ruszać, bo fajnie sobie dla zdrowia pobiegać w wakacje, pojedzić na rowerze. No to by było na tyle  :rarityexcited:

 

Trafiłeś akurat na złego nauczyciela. Ja dla porównania z WFu zawsze byłem ciapa, jednakże miałem WFistów wyrozumiałych, więc wiedząc, że mam za słaby organizm np. do podciągania się na drążku dawali ocenę 4 nawet jeśli choć raz udało mi się podwyższyć, dla motywacji i nie wywoływania kompleksów. 

Gorzej, że za to mi się obrywało od kolegów zazdrosnych, że ci dla dobrych ocen muszą się bardziej starać  :TaTds:

 

Ja mam ostatnio pechowy okres...
- ostatnio próbowałem w końcu przekonać do siebie wybrankę swojego serca. Efekt? "Mam Cię za znajomego". Dlaczego ona musi się zawsze tak pięknie do mnie uśmiechać?;

 

[...] 

- mam niskie poczucie wartości, a mają mnie za osobę próżną;

[...]

I do tego mieszkam na zad*piu, więc szanse na znalezienie miłej pegasis maleją do zera.

 

Uśmiechać się może, bo skoro ma cię za znajomego, to może cię lubić. A lubienie =/= szansa na związek. 

Też trzeba sobie jedno uświadomić. Dziewczyna nie szuka pierdoły na chłopaka. Jej chłopak ma być mężczyzną, nie użalającą się nad sobą ciapą. Dla dziewczyny to ty masz być oparciem - w niektórych związkach nawet "ojcem wychowującym" - nie ona dla ciebie. 

 

W ogóle bawi mnie to idealizowanie pegasis... ja ze swojej byłej zrobiłem pegasis, wciągnąłem do fandomu i przyszło mi za to słono zapłacić. Teraz już mam nauczkę, by w przyszłości ukrywać przed fandomem z kim się jest w związku. 

Kumpla dziewczyna - też pegasis - zostawiła dla innego Bronego, który ją odbił. 

Nie wspominając już o tym, że wiele pegasis to po prostu nieogarnięte małolaty i rzadko kiedy trafi się taka, co naprawdę ma równo poukładane w głowie.

 

Pegasis to człowiek jak każdy inny. Idealizujecie je tylko z jednego powodu - bo też ma zainteresowanie w kucykach, więc szanse na odtrącenie was przez nie są dużo mniejsze. 

 

 

- ogólnie jestem ponurym typem - pesymista, zwykle milczący, kiedy myślę, przyspieszam tak, że wyglądam, jakbym chciał kogoś zabić (taki charakterystyczny wydłużony krok). Zawsze staram się być dżentelmenem, ale kto na to zwraca uwagę. Która by mnie chciała... ;

 

Ludzie mają tendencję do szybszego zauważania negatywnych cech, niż dobrych, bo są na nie wyczuleni. Czy o mnie na studiach ktoś powie, że jestem miły, pomocny i często lubię się śmiać w towarzystwie? Nie, prędzej powiedzą, że jestem samotnikiem, ponurakiem, bo siedzi sam z tyłu albo z boku grupy, na uczelnię przychodzi i z niej wraca sam ze słuchawkami w uszach, a imprezy u siebie żadnej nie zrobił. Bo co z tego, że nie ma warunków? Nie zrobił i już. 

To się nazywa życie. 

 

 

- sylwestra spędzę samotnie w domu, najlepszy przyjaciel zapewne spędzi go z dziewczyną;

 

Czasem z inicjatywą trzeba wyjść samemu, a nie czekać, aż ktoś ciebie zaprosi. 

Edytowano przez Linds
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generałek, problemy typowego polskiego bronego ;) (z paroma wyjątkami typu nr telefonu). Młody jesteś, może na studia gdzieś wyjedziesz. I nie szukaj koniecznie pegasis, bo to bez sensu.

 

Ja się pożalę, że dostałem grypy żołądkowej, czy innego syfu. Poprzedniej nocy myślałem, że zejdę z tego świata.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Generałek, problemy typowego polskiego bronego ;)

 

Ciekawa sprawa, nietypowy fandom ze standaryzacją problemów :D

 


Ja się pożalę, że dostałem grypy żołądkowej, czy innego syfu. Poprzedniej nocy myślałem, że zejdę z tego świata.

 

Łącze się w bólu, na święta u mnie eksperymentowano z chili... dobrze się jadło ale potem umierałem :despair:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...