Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Moje życie w gimnazjum i liceum wyglądało tak samo. Trzeba to po prostu przetrwać.

 

Pamiętam, jak chciałem w końcu skończyć szkołę, mieć naukę za sobą i stać się dorosłą osobą. Pewnego dnia na jakimś występie/apelu w liceum zobaczyłem na scenie napis, który brzmiał mniej więcej tak: "Dorosłość zaczyna się wtedy, kiedy przestajemy chcieć być dorośli"... I wtedy przestałem chcieć ;)

 

Żyjesz tak naprawdę w okresie w miarę beztroskim, nie musisz martwić się o utrzymanie i takie tam (częściowo, to nawet ja jeszcze dość beztrosko żyje, heh). Pamiętaj, żeby umieć cieszyć się z małych rzeczy, żeby liczebnie zakrywały wszystkie przykrości i niepowodzenia. I idź odwiedź kolegę w szpitalu :)

  • +1 6
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chopy, dziołch... i go... (nie dokończę swej myśli)

Mam fest srogi problem. Uważam, że miłość, dobroć i temu podobne pierdoły są głupie i drażni mnie widok jakieś zakochanej pary na ławce w parku (zarówno w normalnym życiu, jak i w filmach), a sam szukam tego typu podobnych fanficów, czy fan artów (shippingów i innych romansów) i z przyjemnością je czytam, czy też oglądam.

I tu pojawia się pytanie, czy już całkiem zwariowałem i czy już mogę pisać podanie o przyjęcie do Toszka lub innych zakładów psychiatrycznych?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chopy, dziołch... i go... (nie dokończę swej myśli)

Mam fest srogi problem. Uważam, że miłość, dobroć i temu podobne pierdoły są głupie i drażni mnie widok jakieś zakochanej pary na ławce w parku (zarówno w normalnym życiu, jak i w filmach), a sam szukam tego typu podobnych fanficów, czy fan artów (shippingów i innych romansów) i z przyjemnością je czytam, czy też oglądam.

I tu pojawia się pytanie, czy już całkiem zwariowałem i czy już mogę pisać podanie o przyjęcie do Toszka lub innych zakładów psychiatrycznych?

Nic z tych rzeczy. Jak dla mnie to jest całkowicie normalne i da sie to normalnie i logicznie wyjaśnić.

Mówisz że miłość i dobroć są głupie, i rozumiem to bo każdy ma prawo do własnego postrzegania wartości moralnych, ale wydaje mi się że myslisz tak ponieważ tago nie doświadczyłeś lub nie przyniosło Ci to nic dobrego.

Z tego też bierze się druga rzecz, czyli kiedy widzisz że ktoś okazuje sobie uczucie to Cię wnerwia. Zazdrość. Może to i chamsko brzmi z mojej strony, ale wtdaje mi sie że jesteś po prostu zazdrosny bo ktos ma coś czego Ty nie masz, lub coś co Tobie przyniosło straty uszczęśliwia innych. Wydaje mi sie że po prostu nie chcesz żeby ktoś miał coś czego Tobie odmówiono. Kolejna sprawa, że Sam akich rzeczy szukasz, też jest do logicznego wytłumaczenia. Musisz jakoś wypełnić pustkę która jest nie wypełniona przez właśnie te uczucia które wymieniłeś.

Nie chcę Ciebie przez to w żaden sposób urazić i mogę się mylić bo opieram się tylko na domysłach. Przepraszam jeżeli coś jest nie tak.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dostałem banie w prezencie urodzinowym od matematyczki :sadsmile: , zabrakło mi 0,5P i nie chciała naciągnąć na dop. :rapidash2:

 

0,5 pkt. boli najbardziej, znam ten ból, bo mi samemu te 0,5 przeważało o ocenie (i też matmy) :hug:. Ale na jednej jak ty to ładnie powiedziałeś "bani" świat się nie kończy. Z tego co przeczytałem na twoim profilu, to cieszysz się życiem. Więc "śmiej się jak Żyła", zjedz ciastko i zapij herbatą, włącz se jakiś film i teraz najważniejsze: zapomnij

U mnie ten sposób działa :D

Edytowano przez Kacpi01_PL
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja jestem jedyny, który ma tak bardzo serce z kamienia, że nie uronił ani jednej łzy przy My Little Dashie? 

Odnoszę wrażenie, że niektórzy po prostu przeceniają pewne dzieła, a te teksty o uronieniu łez są pisane na siłę.

 

Ja się tylko pożalę że tyję na świąteczno-sylwestrowym jedzonku, ale za to jakie dobre.... :giggle:

 

To akurat nie jest złe, o ile tyje się do odpowiedniego poziomu. Bycie wychudzonym słupkiem lub dosłownie płaską z obu stron deską też nie jest zdrowe wbrew pozorom.

 

I że w kwestii wieku też mam dupnie, bo jak byłam mała to byłam strasznie poważna jak na swój wiek, a teraz nadrabiam dzieciństwo i nikt nie bierze mnie na serio.  :ppshrug:

 

Mam identycznie. Już się bałem, że jestem jedyny z takim problemem. 

Ale w sumie dla mnie tego typu człowiek jest lepszy, niż jak są osoby wiecznie się nad sobą użalające lub non stop będące poważne. W drugą stronę też jest źle - jakoś szczególnie nie znoszę, jak jest dziewczyna będąca już w wieku, kiedy trzeba zacząć myśleć, a zachowuje się jak gimnazjalistka NON STOP. Niestety, dzieciństwo przeminęło i można je oczywiście nadrabiać, kiedy jest czas i można, ale są takie momenty, kiedy trzeba być i poważnym. I siebie za to nie znoszę, bo w takich momentach czasem nie potrafię być poważny, albo mam po prostu wywalone. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czy ja jestem jedyny, który ma tak bardzo serce z kamienia, że nie uronił ani jednej łzy przy My Little Dashie? 

Odnoszę wrażenie, że niektórzy po prostu przeceniają pewne dzieła, a te teksty o uronieniu łez są pisane na siłę.

 

Meh, nie jesteś jedyny. MLD jakoś do mnie nie przemawia, przeczytać przeczytałem, złe nie jest ale zachwycić się nie zachwyciłem. Nie rozumiem fenomenu MLD.

 

Mam identycznie. Już się bałem, że jestem jedyny z takim problemem.

Ale w sumie dla mnie tego typu człowiek jest lepszy, niż jak są osoby wiecznie się nad sobą użalające lub non stop będące poważne. W drugą stronę też jest źle - jakoś szczególnie nie znoszę, jak jest dziewczyna będąca już w wieku, kiedy trzeba zacząć myśleć, a zachowuje się jak gimnazjalistka NON STOP. Niestety, dzieciństwo przeminęło i można je oczywiście nadrabiać, kiedy jest czas i można, ale są takie momenty, kiedy trzeba być i poważnym. I siebie za to nie znoszę, bo w takich momentach czasem nie potrafię być poważny, albo mam po prostu wywalone.

 

Co do ostatniego zdania, będąc dorosłym bierzemy na siebie odpowiedzialność za nasze czyny, jednak czasem trzeba mieć po prostu wywalone na pewne sprawy inaczej człowiek się zajedzie. Kwestia tylko wyczucia gdzie kiedy i na ile można sobie pozwolić aby coś olać. Co do nadrabiania dzieciństwa, w moim przypadku jest to po prostu odreagowanie stresu poprzez coś co nie "wypada" robić w moim wieku, w życiu trzeba też umieć wypocząć aby stawić czoła szarej codzienności.

Między innymi dlatego jestem tutaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Linds

 

Właśnie mam straszny problem, bo zwykle lubię gadać na jakieś strasznie poważne lub ciężkie tematy i marzę o ludziach z którymi dałoby się podyskutować nawet tak zaciekle, ale większość ludzi to przerasta i czują się atakowani (szczególnie kiedy zaginam wszystkie ich argumenty XD ). Przez to nie mam z kim gadać na wydziale, a jak próbuję to nikt nie słucha. Nie potrafię znaleźć równowagi między skrajną powagą a wygłupami więc skoro ludzie wolą "chill" i luz, to tylko sobie pajacuję i dowcipkuję i robię za atrakcję generalnie. Ale przez to nikt nie bierze mnie na poważnie W OGÓLE.

I weź tu ogarnij jakąś NORMALNĄ reputację. Zwykle nie martwi mnie co tam inni gadają, bo mam tu głównie baby i każda każdej obrobi tyłek nawet jeśli będzie idealna. ...SZCZEGÓLNIE jeśli będzie idealna, bo zawiść swoje robi. Po prostu chciałabym żeby ludzie szanowali mnie i za poważne dyskusje i za żarty w zrównoważony sposób, a nie tylko lekceważyli, bo pierwsze to dla nich za wiele. -.-"

Szczerze mówiąc sa tylko 3 osoby, które widzą mnie w ten zdrowy sposób. Może 4. Z całą moją powagą i niepowagą równocześnie.

Edytowano przez Burning Question
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burning wbrew pozorom mamy się bardzo podobnie, a i facet jeśli trzeba to ładnie obrobi komuś dupę ;) Ja szukając okazji do dyskusji nad życiem, człowiekiem, ludźmi, a z drugiej strony próbując być zabawnym wpadłem w ten sam wir bycia niedocenianym. W efekcie tego teraz ludzie z grupy zainteresują się mną w dwóch przypadkach. Albo kiedy potrzebują z kimś obgadać jak to zachowanie grupy jest żałosne (bo wiedzą, że i tak nie powiem, że "Osoba A powiedziała tak!"), albo kiedy dowiedzą się, że ja w jakiś sposób mam się lepiej od nich - wtedy pojawia się ta zwykła, typowa zawiść. 

 

Wbrew pozorom w fandomie jest podobnie. Przez te ponad 2 lata w polskim fandomie zdążyłem przywyknąć do tego, że prawie wszyscy są tacy sami jak nie-Bronies i, że ludzkość ma na mnie wywalone do czasu, aż nagle nie stanę się potrzebny. Co z tego, że też mam swoje potrzeby? Walić to!

 

Umiesz liczyć, licz na siebie jak to mówią. W efekcie tego nie potrafię, wręcz nienawidzę pracy w grupach, bo przeważnie i tak muszę działać sam, albo muszę patrzeć jak większość nic nie robi, a ja odwalam robotę, albo patrzę z zazdrością jak każdy ma z łatwością kogoś do współpracy, kiedy ja wszystko muszę robić sam. 

Już momentami wolałbym się urodzić kobietą, przynajmniej posty tego typu na moim profilu miałyby rację bytu, a tak to psuję teraz stereotyp o byciu mężczyzną! :v

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

albo kiedy dowiedzą się, że ja w jakiś sposób mam się lepiej od nich - wtedy pojawia się ta zwykła, typowa zawiść.

 

EKHEM ilość lasek wściekle zazdrosnych o mój szczęśliwy związek z bogatym nowojorczykiem mnie przytłacza, a szczególnie dobijające jest jak dodają mnie na FB po latach nieodzywania się słowem tylko żeby obczaić jego profil bo w końcu doszły do nich ploty... Jak żyć?

Edytowano przez Burning Question
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To akurat nie jest złe, o ile tyje się do odpowiedniego poziomu. Bycie wychudzonym słupkiem lub dosłownie płaską z obu stron deską też nie jest zdrowe wbrew pozorom.

Mam wrażenie, jakbyś miał odwrotność anoreksji o niegroźnym nasileniu. Jak jakaś jest chuda, albo napisała że przytyła, to od razu porównujesz do wychudzenia. Ogólnie najlepszym stanem dla człowieka jest aby był szczupły, bo każde zbędne kilogramy (do pewnego stopnia zapewne nieodczuwalne) to obciążenie dla organizmu.

 

Oglądałem kiedyś program o możliwościach ludzkiego ciała. W ekstremalnych sytuacjach wygłodzenia, zwalnia ono metabolizm, zmniejszając zapotrzebowanie na jedzenie i zaczyna się wolniej starzeć, co niektórzy wykorzystują jedząc mało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech... Upadłam bardzo nisko, skoro chcę się tu zwierzać, no ale nieważne :drurrp:

 

Nie potrafię wzbudzić szacunku chyba u nikogo w moim wieku. Idiotyczne dziewuszki z mojej klasy myślą sobie, że jestem świetnym obiektem, z którego można się wyśmiewać - bo robić jaja sobie można, a jak próbuję być groźna i stanowcza, to wypadam jeszcze śmieszniej :drurrp: Zwykle nie chce mi się im odpyskowywać, ale nawet, jak to robię, mają to gdzieś. Mam wrażenie, że nawet dobre koleżanki mają mnie trochę gdzieś. Nawet przyjaciółki. Ale nie chcę być chamem, chcę być miła. A wszyscy to muszą koniecznie wykorzystać. Sigh.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech... Upadłam bardzo nisko, skoro chcę się tu zwierzać, no ale nieważne :drurrp:

 

Nie potrafię wzbudzić szacunku chyba u nikogo w moim wieku. Idiotyczne dziewuszki z mojej klasy myślą sobie, że jestem świetnym obiektem, z którego można się wyśmiewać - bo robić jaja sobie można, a jak próbuję być groźna i stanowcza, to wypadam jeszcze śmieszniej :drurrp: Zwykle nie chce mi się im odpyskowywać, ale nawet, jak to robię, mają to gdzieś. Mam wrażenie, że nawet dobre koleżanki mają mnie trochę gdzieś. Nawet przyjaciółki. Ale nie chcę być chamem, chcę być miła. A wszyscy to muszą koniecznie wykorzystać. Sigh.

 

No więc tak, nie będę Ci tu truł, o tym żebyś nie zwracała uwagi na to i ich, czy tam je (nie przeczytałem uważnie) ignorowała. Tak Ci powie politycznie poprawna jakaś pani Jadzia z Teleexpressu, czy jakiś kucyk z serialu.

Też tak miałem, przez dwie pierwsze klasy gimnazjum. Też byłem obiektem żartów (często chamskich). Pomyślałem sobie, że przecierpię i w liceum trafię na normalnych ludzi (i tak jest). W połowie trzeciej po prostu nie wytrzymałem i stwierdziłem, że tego już za wiele. Podczas jednej z przerw znowu ze mnie żartowali (chciałem im dać w ryj twarz, ale się powstrzymałem), ja nie będąc gorszym potakiwałem im i sam o sobie opowiadałem nie stworzone rzeczy. Efekt był dziwny... bo po jakimś tygodniu obrażania samego siebie (hmm... może przez to jestem porąbany) doczekałem dnia bez obelgi. Nie dość, że dali mi święty spokój, to zaczęli ze mną normalnie gadać. Nawet zapraszali na jakieś imprezy. I drugi semestr trzeciej klasy był dla mnie super.

Ale nie radzę tak robić. Bo albo Cię zostawią, albo będzie jeszcze gorzej lub trzeci wariant zwariujesz. Niestety jesteś w takim  okresie, że co drugi w twojej szkole to palant. Więc sorry Winnetou, ale niestety musisz to przecierpieć...

Edytowano przez Kacpi01_PL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie chciałbym podziękować pegasis Nimfadora Enigma. Uświadomiłaś mi, że pragnę tego, co uważam, za czyste zło i w rzeczywistości okłamuję sam siebie i albo nie wiem czego pragnę w życiu, albo nie umiem się do tego przyznać. Hmm... muszę chyba coś zrobić z tym zrobić i to szybko, bo wpadnę w depresję, albo nabawię się schizofreniami...

 

Co do postów: Lindsa i Burning Question odnośnie pogodzenia dwóch natur, mam tak samo. Faktem jest, że często mi odbija i robię durnoty, ale umiem też zachować powagę i chcę, żeby w stosunku do mnie też zachowywano się poważnie. Nie raz, gdy starałem się z pogadać z kimś na ważne dla mnie tematy to obracano się do mnie plecami, a uwagę zwrócili, gdy zrezygnowałem z kontynuowania tematu. Tak na dobrą sprawę jeszcze z nikim i nigdy nie rozmawiałem tylko o poważnych rzeczach, a jestem komuś przydatny, gdy ten ktoś czegoś potrzebuje.

 

Aha i jeszcze coś Linds. Na mnie też MLD nie zrobiło większego wrażenia.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tutaj opiszę kilka moich problemów. Wiem, że mogę porozmawiać o tym z mamą, ale nie chcę jej martwić bo ma dużo swoich własnych problemów, a na ogół jest za dobra dla ludzi i zbytnio się przejmuje... Poza tym opinia obcych ludzi z Internetu może być bardziej obiektywna.

 

Mój pierwszy problem jest taki, że nie potrafię panować nad czasem. Mówię sobie: "siądę na chwilę do komputera, potem się pouczę i cośtam cośtam"... Ale mi nie wychodzi. Staram się, ale gdy zacznę czytać książkę, siedzieć na forum itp. tracę poczucie czasu, potem jest tylko gorzej -,- A później tylko się wściekam a czasem nawet płaczę że zmarnowałam kolejny dzień. Próbowałam robić plan dnia czy coś, ale zawsze wypadało mi jakieś niezaplanowane zdarzenie i wszystko się rozsypywało. Bardzo chciałabym to zmienić, bo mam dużo obowiązków, szkołę muzyczną (przynajmniej 1,5 h dziennie - ćwiczenia), naukę, Brohoofa. Chciałabym mieć też jakąś radość z życia, a nie że muszę ciągle latać coś robić i jeszcze nikt tego nie docenia.

 

I właśnie to jest mój drugi problem. Jedynie w mamie mam oparcie. Nie jestem leniwa, zawsze wszystko robię a często nikt mnie nie docenia (zwłaszcza tata). 

 

Czasem nieświadomie ranię ludzi (kilka przykładów z forum jest), a gdy ktoś jest smutny to ja też. Bardzo tego w sobie nie lubię, tego że nie przemyślę swojego działania a czasu potem się cofnąć nie da. 

 

Teraz opiszę najgłupszą możliwą rzecz świata. Tylko błagam, nie wyśmiejcie mnie!

Czasem mam tak, że wyobrażam sobie różne rzeczy, najczęściej smutne. Często leżę na łóżku i myślę: co by było gdyby... Czasem chciałabym mieć ciężkie życie, żyć w PRL-u albo podczas wojny. Albo mieć problemy w domu, nie mieć rodziców, albo żeby mnie wyrzucili z domu. NIe wiem czemu tak jest, po prostu wyobrażam sobie że później byłabym takim twardym człowiekiem, nie do złamania... Że każdy by mnie szanował... I że byłabym w późniejszym życiu lepsza. Lepsza dla innych, dla moich dzieci... Czasem żałuję że nie mam problemów typu "czy wystarczy mi pieniędzy na chleb", że mam wszystko od ręki. 

Czasami wyobrażam sobie też różne katastrofy, albo śmierć bliskich mi osób, bardzo często zatracam się na spacerach z psem. Potrafię przejść kilka kilometrów, nie wiedząc tak naprawdę gdzie idę, myślę wtedy np. o tym że nagle mój pies umiera, wyobrażam sobie moje zachowanie w tej sytuacji... Albo patrzę przez okno i wyobrażam sobie że idę nocą i mnie ktoś porwał i moja mama się cieszyła z tego, że nie chciała mnie w ogóle szukać itp. Nie wiem czemu tak mam. Albo czasem lubię posiedzieć cały dzień czytając najsmutniejsze fanfiki, tak żeby wszystko wypłakać... A przecież nie mam ciężko w życiu.

 

 

 

To jest bardzo chaotyczne... Wiem, ale jest pisane pod wpływem emocji, przepraszam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz opiszę najgłupszą możliwą rzecz świata. Tylko błagam, nie wyśmiejcie mnie!

Czasem mam tak, że wyobrażam sobie różne rzeczy, najczęściej smutne. Często leżę na łóżku i myślę: co by było gdyby... Czasem chciałabym mieć ciężkie życie, żyć w PRL-u albo podczas wojny. Albo mieć problemy w domu, nie mieć rodziców, albo żeby mnie wyrzucili z domu. NIe wiem czemu tak jest, po prostu wyobrażam sobie że później byłabym takim twardym człowiekiem, nie do złamania... Że każdy by mnie szanował... I że byłabym w późniejszym życiu lepsza. Lepsza dla innych, dla moich dzieci... Czasem żałuję że nie mam problemów typu "czy wystarczy mi pieniędzy na chleb", że mam wszystko od ręki. 

Czasami wyobrażam sobie też różne katastrofy, albo śmierć bliskich mi osób, bardzo często zatracam się na spacerach z psem. Potrafię przejść kilka kilometrów, nie wiedząc tak naprawdę gdzie idę, myślę wtedy np. o tym że nagle mój pies umiera, wyobrażam sobie moje zachowanie w tej sytuacji...

Prawdopodobnie każdy ma takie myśli. No, może oprócz ludzi, którzy takich sytuacji doświadczyli/doświadczają. Ja zawsze w takiej sytuacji wzdrygam się i wściekam na siebie, że w ogóle takie myśli mogły postać w mojej głowie.

Ale wiesz przecież, że nie chcesz, żeby którakolwiek z tych rzeczy się ziściła. Nie ma powodu się tym dołować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz opiszę najgłupszą możliwą rzecz świata. Tylko błagam, nie wyśmiejcie mnie!

 

Co do wszystkiego poniżej: dla mnie to norma, ale mnie to nie dręczy. Potrzebuję tych myśli, bo mam wysokie zapotrzebowanie na stres i jeśli mam go za mało to źle się czuję, ale u mnie to wynika z tego, że zawsze działo mi się coś w życiu stresującego i tak bardzo do tego przywykłam, że odczuwanie stresu mnie odstresowuje w pewnym sensie. XD Może też tak masz? (chociaż wątpię no ale to tylko sugestia) To jeden z powodów dla których chcę mieć w przyszłości bardzo wykańczającą psychicznie pracę, bo inaczej będę szukać guza gdzie indziej. Najczęściej ludzie nie ogarniają że można mieć taką potrzebę i nieświadomie psują sobie relacje z bliskimi żeby tylko mieć kłótnie w domu, więc jeśli ktoś tak ma to bardzo ważnym jest żeby znał źródła swoich myśli i wszelkich złości żeby móc je odpowiednio przekierowywać (nie na ludzi ale np. na obiekty) i wykorzystywać na swoją korzyść.

Edytowano przez Burning Question
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...