Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Gość Littlebart

Mój problem jest taki że dla mojej rodziny jestem kulą u nogi, ciągle mają do mnie pretensje  nie wiadomo o nic :(  a najgorsze jest też to że nie obchodzę ich dalej , dla nich jest Naj ważniejsza Julka Julka i k***a Julka :((((((. Robię co moge by było  dobrze ale dla nich zawsze będę ten zły :"(((((((( 

 

Mam identyczny problem.  Tak samo jestem chyba dla nich ten "gorszy".  Teraz jeżeli coś chcą to po prostu też mam ich gdzieś, mogą sobie nawet zniknąć :P Miej ich gdzieś, tak jak ja :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się wyżalę. Wyżalę się że nie potrafię zapanować nad czasem. Siadam do komputera "na chwilę" a z tej chwili robi się nagle godzina lub więcej. Chcę żebyście powiedzieli mi jakie macie doświadczenia z organizowaniem czasu i co jest wg. was najlepsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się wyżalę. Wyżalę się że nie potrafię zapanować nad czasem. Siadam do komputera "na chwilę" a z tej chwili robi się nagle godzina lub więcej. Chcę żebyście powiedzieli mi jakie macie doświadczenia z organizowaniem czasu i co jest wg. was najlepsze.

Nie mnie oceniać, ale zalatuje to uzależnieniem. Ale kto to pisze? Gość, który sam spędza "chwilkę" przy komputerze. Znam to zbyt dobrze. Co prawda obowiązek nauki mam dawno za sobą, w tej chwili szukam pracy, ale mimo wszystko na jedno wychodzi.

Może spróbujesz "pobawić się" w Twilight? Jakaś lista rzeczy do zrobienia gdzie komputer będzie na końcu? (teraz brzmię jak SuperNiania :rainderp: ) Taki odpowiednik piramidy żywieniowej? Wydrukujesz, powiesisz nad biurkiem czy innym widocznym miejscu + budzik w tel. Godzina/dwie przy komputerze to godzina/dwie. Może to coś da  :fluttershy3:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się wyżalę. Wyżalę się że nie potrafię zapanować nad czasem. Siadam do komputera "na chwilę" a z tej chwili robi się nagle godzina lub więcej. Chcę żebyście powiedzieli mi jakie macie doświadczenia z organizowaniem czasu i co jest wg. was najlepsze.

Powinnaś się czymś zając, zacznij naukę gry na instrumencie/ znajdź koło w mieście teatralne lub szachów - obojętnie, może zapisz się do chóru. Może kręcą Cię sztuki walki?  Aikido ? albo interesujesz się militariami ? - Związek strzelecki,  pisz, albo zacznij "dawać" wykłady w tematach, których jesteś dobra, lub najprościej grono znajomych!- Albo po prostu praca. Zakładam, iż jesteś 18< więc jakaś dorywcza. Wiele można zrobić, jak się chce :aj5:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powinnaś się czymś zając, zacznij naukę gry na instrumencie/ znajdź koło w mieście teatralne lub szachów - obojętnie, może zapisz się do chóru. Może kręcą Cię sztuki walki?  Aikido ? albo interesujesz się militariami ? - Związek strzelecki,  pisz, albo zacznij "dawać" wykłady w tematach, których jesteś dobra, lub najprościej grono znajomych!- Albo po prostu praca. Zakładam, iż jesteś 18< więc jakaś dorywcza. Wiele można zrobić, jak się chce :aj5:

Tak trudno zajrzeć do profilu? Ma dwanaście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że nie całkiem o to chodziło. Zawalenie sobie dnia zajęciami nie równa się umiejętności zarządzania czasem. Ale ja się nie wypowiem, bo sama mam ogromne problemy z wykorzystaniem czasu w konstruktywny sposób, albo nie czuję na ile wcześnie trzeba wyjść z domu żeby być gdzieś na czas.

Edytowano przez Burning Question
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na instrumencie gram. I nie chodzi mi o to, że nie wiem co zrobić z czasem wolnym, bo tak naprawdę mam jego deficyt. Właśnie przez komputer dzień mi się rozwala bo nie zdążę czegoś zrobić na przykład.

O, lista to dobry pomysł.

Tak jak mówi Burning - mam dużo zajęć. Tylko jak zapanować nad tym żeby na wszystko wystarczało czasu?

Edytowano przez Leah
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że nie całkiem o to chodziło. Zawalenie sobie dnia zajęciami nie równa się umiejętności zarządzania czasem. Ale ja się nie wypowiem, bo sama mam ogromne problemy z wykorzystaniem czasu w konstruktywny sposób, albo nie czuję na ile wcześnie trzeba wyjść z domu żeby być gdzieś na czas.

Tak, owszem - ale czasem trzeba zabarwić sobie życie w nawet najmniejszy sposób.

 

 

Na instrumencie gram. I nie chodzi mi o to, że nie wiem co zrobić z czasem wolnym, bo tak naprawdę mam jego deficyt. Właśnie przez komputer dzień mi się rozwala bo nie zdążę czegoś zrobić na przykład.

O, lista to dobry pomysł.

Tak jak mówi Burning - mam dużo zajęć. Tylko jak zapanować nad tym żeby na wszystko wystarczało czasu?

Widzisz, tu pozostajesz ty sama, ponieważ nikt za Ciebie nie przezwycięży tego, to właśnie twoja silna wola musi zadziałać. Musisz sobie powiedzieć stanowcze NIE! I tyle w temacie ;) Nie ukrywam, łatwe to nie będzie, ale zobaczysz, że zyskasz wiele czasu, na przyjaciół czy nawet na upragnioną ciszę. Oczywiście ograniczając PC, bo nikt tu nie mówi o likwidowaniu go.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ma piernik do wiatraka ? Wszystko co wypisałem jest zgodne z jej wiekiem.

18<x oznacza, że x jest większy od 18. Więc napisałeś, że zapewne ma więcej niż osiemnaście lat.

Piernik i wiatrak mają tyle samo liter.

 

Dobrze, że jesteście aktywni, ale radzę zakończyć wypowiedzi w tym stylu bo posypią się warny.

~GFG

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się wyżalę. Wyżalę się że nie potrafię zapanować nad czasem. Siadam do komputera "na chwilę" a z tej chwili robi się nagle godzina lub więcej. Chcę żebyście powiedzieli mi jakie macie doświadczenia z organizowaniem czasu i co jest wg. was najlepsze.

Jeżeli chodzi o komputer ja mam podobnie ja w takich sytuacjach zawsze skupiam się na sprawdzeniu dej jedynej rzeczy (np.w moim przypadku sprawdzam promocje na bfh)  a potem wyłanczam kompa i idę np.spotkać się ze znajomymi,Ale w przyadku organizacj  czasu zawsze kiedy wstaje to układam plan dnia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Piter Wan Kenobi

Sabino lub jak wolisz Madziu. Szkoła potrafi mocno zdenerwować, takie życie. Ale popatrz na daną rzecz z innej strony. Teraz bedzie wielkanoc  odpoczniesz sobie psychicznie od Twojej klasy. Możesz ten czas poświęcić na inne rzeczy, niż nauka, prawda? Rozejrzyj sie i wymyślisz masę zajęć, zabawa z psiakiem, rozmowa w internetach z tymi których lubisz, odkrywanie nowej muzyki, jakieś sprzątanie w domu i takie podobne rzeczy. Następnie maj bardzo szybko zleci, a na koniec jedynie wszelakie egzaminy i całkowita wolność zostanie. Głowa do góry, uśmiech na mordce, poradzisz sobie. Znam Cię spory kawał czasu. Wierzę, iż wytrzymasz jakoś to wszystko *zaciska mocno łapki* x3

 

Leah- Od komputera teraz jest dość spora liczba uzależnionych, zatem nie jestes sama w tym wszystkim. Sam kiedyś spędzałem masę godzin przed kompem, głównie na grach, ale się ogarnąłem powoli. Teraz zmiana jest ogromna, dalej co prawda raz na jakiś czas lubię pograć, lecz jak sytuacja tego wymaga to potrafię robić przerwę na kilka tygodni lub dluzej nie ruszając pc. Zapytasz pewnie jaki jest na to sposób.. Na profilu jest napisane, ze masz dopiero 12 lat. W takim razie dobrym radą jest znalezienie sobie hobby, które wciągnie Cię na dłużej, czyli z tego co widzę jest nią muzyka, książki oraz żeglarstwo. Dlatego warto spędzać czas przy tych rzeczach. Na pewno masz w swym mieście koleżanki/przyjaciółki, pomyśl także o nich. Zresztą nie warto sobie marnować życia przy komputerze, bo jeśli ktoś całkowicie się wciągnie, to ma przewalone łagodnie mówiąc.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż. Znowu pora na mnie. Mówiąc wprost. Wkurza mnie praca. Czemu mnie wkurza? Bo pracuję z mamą w jednym biurze. Co w tym złego? Bo ile można dosłownie sekundę po tym jak próg biura przekroczę mnie pouczać, że się mówi "dzień dobry". Powiedziałbym. Gdyby mi dała na to czas, czyli ledwo minutę (a nawet tyle nie daje...) To, że nieważne, czy pracuję, czy nie. To chyba nie ma u niej znaczenia. I tak na mnie swoje nerwy wyładuje i nazwie nierobem, a potem twierdzi, że to "przez stres" i "przecież nic się nie stało", bo w końcu reszta pracowników biurowych jest głucha i nie słyszy tych tekstów kierowanych do mnie. Wkurza mnie to, że gdy czegoś nie wiem (zdarza się, przepływ informacji tu jest fatalny i o wielu rzeczach nie jestem powiadamiany przez to) i ośmielę się spytać to zbieram za to ochrzan, bo przecież lepiej robić na czuja i potem dostać ochrzan, bo coś zostało zrobione źle. Wkurza mnie to, że dzisiaj z braku rzeczy, o które może się mama do mnie przyczepić to miała wielki problem z tym jakie buty ubrałem do pracy. Mam dość tego marudzenia, raz na jakiś czas to pół biedy, ale ja codziennie słyszę jakieś marudzenie i się zastanawiam po co ja w ogóle się staram, skoro i tak zbiorę za najmniejszą drobnostkę, albo w ogóle za nic, a gdy zostanę po godzinach nawet (rzadko, ale się zdarza) to nie słyszę nic, nawet "dziękuję". Ja wiem, to moja praca, mój obowiązek, ale to chyba nie oznacza, że powinno się tak do mnie podchodzić? A potem udawać w domu, że nic się nie działo, albo nie udawać i dalej mi prawić morały. Dodam, że sama nieomylna nie jest i zaliczyła już niejedną wpadkę za które ode mnie złego słowa nie usłyszała, a już na pewno nie publicznie, co najwyżej napisałem jej na skype, co jest źle i spytałem, czy pomóc poprawić...

 

 

Ehh, wybaczcie, musiałem to gdzieś wylać, bo już po prostu nosiło mną dzisiaj... nie jestem sam idealny i nie czaruję, zdarzy mi się wpadka jak każdemu, ale to chyba nie oznacza, że można mnie karcić za wszystko i bez powodu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lovecraft, musisz zacząć się uczyć. Matura to ważna rzecz, pewnie nie chcesz napisać jej źle, prawda? Zepnij się i zacznij coś robić. Ustal sobie że codziennie będziesz uczył się jednej rzeczy. Rozplanuj sobie to może na jakiejś kartce, rozpisz sobie dni i to czego będziesz się uczył w danym dniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przydałoby się wyżalić, więc proszę: Moja mama zalega z czynszem i latała po wszystkich możliwych bankach itp, by dostać pożyczkę, która ostatecznie nie dotarła. Olała ją rodzina, przyjaciele i ogólnie wszyscy. W poniedziałek, wraz z mamą mam się wyprowadzić. Konsekwencją tego jest to że prawdopodobnie wraz z nią wyląduję najzwyczajniej na ulicy, co zakończy moją przygodę z tym forum. Co będzie ze mną także nie wiem, ale na pewno nic miłego. Cieszcie się więc mną dopuki jeszcze mam telefon. Koniec przekazu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Może moje zależnie się będzie bezsensowne, ale trudno. Generalnie fajnie jest słyszeć, że na niczym mi nie zależy, nie mam żadnych ambicji, celów w życiu, swoim wizerunkiem tylko odstraszam i nie znajdę sobie żadnej dziewczyny.

Druga sprawa, że nie wierzę w wiele rzeczy. Głownie związane z tym co pisałem wyżej. Człowiek ma już 28 lat a czasem ma wrażenie jakby był krnąbrnym 15 latkiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przydałoby się wyżalić, więc proszę: Moja mama zalega z czynszem i latała po wszystkich możliwych bankach itp, by dostać pożyczkę, która ostatecznie nie dotarła. Olała ją rodzina, przyjaciele i ogólnie wszyscy. W poniedziałek, wraz z mamą mam się wyprowadzić. Konsekwencją tego jest to że prawdopodobnie wraz z nią wyląduję najzwyczajniej na ulicy, co zakończy moją przygodę z tym forum. Co będzie ze mną także nie wiem, ale na pewno nic miłego. Cieszcie się więc mną dopuki jeszcze mam telefon. Koniec przekazu.

Lata temu też nie miałem lekko. Ale jako dzieciak nie rozumiałem tego. Ojciec zarabiał grosze, matula nie pracowała. Ale jakoś wyszliśmy na prostą. Niestety dziś mamy inne czasy i o pracę nie tak łatwo. Żal, że sprawdza się powiedzenie "z rodziną najlepiej na zdjęciu". Nie wiem jak można zostawić kogoś w takiej sytuacji... Trzymaj się chłopie. Niech rodzina przejrzy na oczy. Niech ktokolwiek przejrzy na oczy...

 

Swoją drogą wychodzę z prostego założenia:

 

-Rodzinę stać na opłacenie rachunków, ale tego nie robią - won na bruk, nie szkoda mi takich cwaniaków (dwie takie rodziny wyleciały z mojego bloku, trzecim nad głową pali się czerwona lampka, ale nic sobie z tego nie robią)

 

-Rodziny nie stać - przede wszystkim rodzina powinna pomóc chowając honor do kieszeni 

 

Jeszcze raz. Mam nadzieję, że mimo wszystko jakoś się ułoży. 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Kiedyś tutaj się żaliłam co do mojej sytuacji w domu. Dzisiaj ciąg dalszy… zapiszę to w punktach.

1. Boli mnie, że rodzice mają mnie gdzieś.

2. Boli mnie, że zawsze jestem wszystkiemu winna.

3. Boli mnie, że nawet nie próbują mnie zrozumieć.

4. Boli mnie, że ciągle słyszę bluzgi skierowane w moim kierunku.

5. Boli mnie, że dużo ode mnie wymagają, a nie pomagają mi.

6. Boli mnie, że jestem uważana za rozpieszczoną, nastoletnią damulkę.

Na razie tyle, ale mam tego więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś tutaj się żaliłam co do mojej sytuacji w domu. Dzisiaj ciąg dalszy… zapiszę to w punktach.

1. Boli mnie, że rodzice mają mnie gdzieś.

2. Boli mnie, że zawsze jestem wszystkiemu winna.

3. Boli mnie, że nawet nie próbują mnie zrozumieć.

4. Boli mnie, że ciągle słyszę bluzgi skierowane w moim kierunku.

5. Boli mnie, że dużo ode mnie wymagają, a nie pomagają mi.

6. Boli mnie, że jestem uważana za rozpieszczoną, nastoletnią damulkę.

Na razie tyle, ale mam tego więcej.

Jak byś żyła u mnie w domu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś tutaj się żaliłam co do mojej sytuacji w domu. Dzisiaj ciąg dalszy… zapiszę to w punktach.

1. Boli mnie, że rodzice mają mnie gdzieś.

2. Boli mnie, że zawsze jestem wszystkiemu winna.

3. Boli mnie, że nawet nie próbują mnie zrozumieć.

4. Boli mnie, że ciągle słyszę bluzgi skierowane w moim kierunku.

5. Boli mnie, że dużo ode mnie wymagają, a nie pomagają mi.

6. Boli mnie, że jestem uważana za rozpieszczoną, nastoletnią damulkę.

Na razie tyle, ale mam tego więcej.

Nie wiem jaka jest Twoja sytuacja w domu. Jeśli nie ma w nim patologii (alkoholizm, przemoc fizyczna / psychiczna, inne) to... 

 

1. Serio? Mogę zgadnąć? Mniej czułości z ich strony? Nie nadskakują nad Tobą jak kiedyś?

 

4. To co napiszę dotyczy absolutnie każdego dorosłego. Gdy urodzi się dziecko należy za przeproszeniem zamknąć mordę i zapomnieć o wszelkich k#. A później szok, że dziecko powiedziało do mamusi/tatusia spi#. Wina spada na wszystko, wszystkich tylko nie na nich, którzy latami rzucali kwieciste wiązanki  :twiangry: Dotyczy to dzieci w każdym wieku. 

 

5. I bardzo dobrze. Przynajmniej nie skończysz jak ostatnia niedojda. 

 

6. Wybacz, ale prawdopodobnie jesteś. 

 

Szukałem postu dotyczącego Twojej sytuacji domowej, ale nie mogłem go znaleźć. Jeśli na serio jest aż tak źle zignoruj to co napisałem. Daj znać gdzie szukać Twojego postu dotyczącego sytuacji domowej, opisz ją tutaj lub mi na PW. Kto wie? Może się mylę. Jeśli jednak masz fajnych rodziców, pomyśl zanim zaczniesz pisać, że mają Cię gdzieś.  :fluttershy3:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Everlong

Kiedyś tutaj się żaliłam co do mojej sytuacji w domu. Dzisiaj ciąg dalszy… zapiszę to w punktach.

1. Boli mnie, że rodzice mają mnie gdzieś.

2. Boli mnie, że zawsze jestem wszystkiemu winna.

3. Boli mnie, że nawet nie próbują mnie zrozumieć.

4. Boli mnie, że ciągle słyszę bluzgi skierowane w moim kierunku.

5. Boli mnie, że dużo ode mnie wymagają, a nie pomagają mi.

6. Boli mnie, że jestem uważana za rozpieszczoną, nastoletnią damulkę.

Na razie tyle, ale mam tego więcej.

Prawdopodobnie wyolbrzymiasz. U mnie też jest podobnie, ale bez przesady. Jeżeli tak wspomniał Triste Cordis, nie ma u Ciebie patologii, to jest nie masz rodziny alkoholików czy przemocy w domu, to zapewne jesteś zbyt wrażliwa lub wymagasz zbyt wiele. Mogą też mieć zupełnie inne intencje. Nie lepiej z nimi porozmawiać o tym? O tym, co Ci przeszkadza, co chciałabyś, żeby zmienili, et cetera?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczy się jeden alkocholik, którym jest ojciec? Co do przemocy psychicznej… nie jestem pewna, czy to co mi robią się liczy. A przemocy fizycznej nie używają, ale mi nią grożą.

Tylko też często kiedy im mówię, to kończy się tym: "Coś ci nie pasuje? To tak jak twojemu ojcu mówię wyprowadź się. Skoro tyle czasu spędzasz z <tu imię koleżanki> , to może ona cię przygarnie."

A to moje poprzednie lamenty.

Przyszła pora się wyżalić. Otóż od miesiąca dręczy mnie fakt, że... jestem zbędna wszędzie dookoła. Nawet w rodzinie. Dziś jednak będę mówić o rodzinie. Jak to rodzina, kochająca, lecz zdarzają się gorsze dni. Tylko u mnie te gorsze dni są prawie codziennie. Od grudnia 2013 rodzice w kółko krzyczą na mnie i mojego 27 letniego brata. Starałam się do tego przyzwyczaić, lecz już nie mogę. W kółko słyszę: "Odnieś to do ch****y", "Powinnaś dostać po d***e g*******u" itp. A nie pomyślą, że nie lubię wulgarnego języka. Do tego wraz z moim bratem coś przede mną ukrywają co mnie irytuje i smuci. Dodatkowo od lipca 2012 zamknęłam się w sobie, a teraz wrzeszczą na mnie kiedy widzą mnie siedzącą pod drzwiami i jak tłumaczę się, że robię to, bo nie chcę przeszkadzać.

Na razie tyle mam do powiedzenia. Pewnie i tak coś pominęłam. A.. i jeszcze nie chcą bym w przyszłości paliła papierosy i piła alkochol, a sami to przy mnie robią.

Zdaje się być błachostką, ale ja już tak nie wytrzymam. Nie mam komu zaufać. Nie mam wsparcia, a oni nie pomyślą, że gdyby mi coś powiedzieli na spokojnie, to bym zrozumiała swój błąd. Użytkownicy MLPPolska, jesteście moją ostatnią nadzieją, abym nie popadła w depresję.

Edytowano przez MaLinka Vessalius
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczy się jeden alkocholik, którym jest ojciec? Co do przemocy psychicznej… nie jestem pewna, czy to co mi robią się liczy. A przemocy fizycznej nie używają, ale mi nią grożą.

Tylko też często kiedy im mówię, to kończy się tym: "Coś ci nie pasuje? To tak jak twojemu ojcu mówię wyprowadź się. Skoro tyle czasu spędzasz z <tu imię koleżanki> , to może ona cię przygarnie."

A to moje poprzednie lamenty.

Zapomnij o tym co napisałem wcześniej. Żadna z moich odpowiedzi (pomijając bluzgi) nie dotyczy Ciebie. Nie w takiej sytuacji.

Doskonale Cię rozumiem. Sam mam w domu ojca alkoholika. Mimo, że mam 28 lat nadal się go boję. Nie potrafię z nim rozmawiać. Ba, nie chcę. Gdy zdałem maturę matula musiała odciągnąć go od TV (nie dosłownie ;), żeby mi pogratulował ("gratuluję" - i powrót na fotel). W końcu siatkówka jest ważniejsza niż jakaś tam matura syna ze średnią 4.75. Sytuacja powtórzyła się przy pracy dyplomowej. To takie motywujące :/

Jestem ateistą, on katolikiem. Tak bardzo wierzącym, że ostatni raz w kościele był... roku temu? Mimo to jestem "pasożytem, na którego on musi ciężko pracować". Moja epilepsja to wynik ateizmu. I te jego teksty: "Ja w jego wieku..." (facet, żyłeś w innych czasach). "Kowalski ożenił się, mieszkanie kupił, pracę ma, a on..." (a że Kowalski pochodzi z rodziny burmistrza to inna sprawa). Często słyszę takie "poranne wymiany zdań" na mój temat. Mam też brata alkoholika. Ostatnio rozbił samochód. Przejął się tym? Na dwa dni.

To co wygaduje Twój ojciec jest jak najbardziej przemocą psychiczną. I to żadna błahostka. To poważny problem, który może odmienić człowieka na dobre. Właśnie czytasz jego słowa. Zmagam się z współuzależnieniem od dzieciństwa - tak, jesteś współuzależniona (polecam poszukać na google). Na dzień dzisiejszy jestem "dorosłym dzieckiem alkoholika - DDA") Przez ojca stałem się wyalienowany, ciągle czuję się osamotniony, brakuje mi kogoś. Wiem, że do czegoś takiego trudno przywyknąć. Najgorsze dni i awantury śnią się po nocach, prawda? Jeśli nie to najprawdopodobniej zaczną. Ja zmagam się z tym od dzieciństwa.

Moja matka przeszła ciężki zawał. Reanimowano ją, cudem przeżyła. Ja sam choruję na epilepsję. Cudownym lekarstwem jest dla nas brak stresu... z dwoma alkoholikami "na pokładzie?"

Mam dla Ciebie radę. Nie poddawaj się. To diabelnie trudne, ale zawał matki uświadomił mi, że że jako jedyny muszę to robić. MUSI być ktoś o kogo warto walczyć. Jeśli nie ma, to walcz o siebie. W tej chwili jesteś współuzależniona, ale nie pozwól stać się DDA w przyszłości. To nic przyjemnego. Pisałem o tym w porzuconym tekście "Bezsilność"

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat ja jestem w troszkę podobnej sytuacji.

Kiedy miałam 12 lat dowiedziałam się, że ojciec narobił nam długów. Wtedy mój świat się wręcz zawalił. W tym samym czasie tata był na zwolnieniu, bo złamał nogę i przyłapałam go na popijaniu po kryjomu alkoholu. Wtedy też po raz pierwszy dostałam depresji i durna prawie doprowadziłam się do anoreksji. Za to prawie równy rok temu dowiedziałam się, że moja mama choruje na tak zwaną bradykardję. I jeszcze dwa tygodnie temu mój brat wracając z pracy popił z kolegami i złamał nogę...

Na razie tyle mam do powiedzenia.

Edytowano przez MaLinka Vessalius
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...