Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Chyba usunę konto... Popadam w depresję na tym forum, nie mam co robić, wszyscy mnie krytykują, a nikt by mnie chyba nie wspominał dobrze. I tak mnie nie pocieszycie... Po prostu: Chyba z nikim na tym forum się nie mogę dogadać, i wszyscy mnie pewnie nienawidzą czy nie lubią. Lepiej dla wszystkich, jak usunę konto. Może Jaksiu się wreszcie odczepi.

 

Na start powiem Ci - nie myl depresji ze zwykłym gorszym okresem w życiu, przez który prawie każdy człowiek w jakimś momencie przechodzi. To są dwie zupełnie różne rzeczy, a depresja to znacznie więcej niż zły nastrój. 

 

W ... wiadomo gdzie miej Jaksia. Każdy ma swoich wrogów, poza tym po lekturze jego wypowiedzi stwierdzam, że nie masz się czym przejmować. Pokaż się ludziom z dobrej strony to jakieś dobre znajomości zdołasz tu zawrzeć :)

 

Poza tym to jest internetowe forum, nie traktuj tego za poważnie, ludzie, którzy mają tu z Tobą problem mogą co najwyżej pomachać pięścią albo napisać nieśmieszny komentarz. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zostały rozdane nagrody w wysokości 30% za niektóre posty, które były zbyt bezsensowne, aby je tolerować. Reszta została usunięta, a autorzy dostali ostrzeżenie słowne. Na przyszłość, radzę unikać tego typu wypowiedzi, gdyż posypie się jeszcze więcej warnów.

Pozdrawiam, Gold.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ukrywają, to zaostrzanie przepisów nic nie da. 

Potrzebna jest lepsza kontrola przy wystawianiu zaświadczeń, a nie zaostrzanie przepisów jako takich - jeśli już, to można zaostrzyć kary, tak żeby ci, którym uda się jakoś przejść przez to sito, po prostu bali się jeździć, dopóki nie będą zdrowi.

 

Mogę zapytać kiedy to było? Ustawa weszła w "rzyć" coś w okolicach początku 2013. Czytałem jedynie o epi. Nie wiem jak jest z innymi chorobami, które teoretycznie wykluczają prowadzenie "pojazdów mechanicznych". Możliwe, że jest inaczej. Wada wzroku - nie pomogą okulary? Sam za jakiś czas będę je miał (pryzmatyczne... czy jak im tam), muszę tylko wykluczyć kilka rzeczy - wpływ leków, które stopniowo zmieniam. Trwa to już jakieś 5-mcy oraz wadę serca. Okulista podejrzewa, że tak dziwna wada, może wynikać ze stopniowego przyzwyczajania się organizmu do nowej dawki leków. Woli poczekać. 

 

Byłem, a raczej mam karty u kilku neurologów (teoretycznie nie powinienem, ale lepiej dmuchać na zimne):

 

- stara, ledwo co widzi. - bardziej zależy jej na stołku niż pacjentach. Do tego stopnia, że może wypisać bardzo silny lek, nawet na na miesiąc. 

 

- świeżak po studiach - dopiero się "rozkręca". Unika pacjentów z epi. Mimo to, nie wypisze "tego" leku, odsyłając do neurologa prowadzącego. Ona zepsuła? Ona naprawia.

 

- profesjonalistka - "to jakieś kpiny! Wypisałam leki na 3 m-ce, wizytę ma pan 2 tyg wcześniej, nie mają prawa się skończyć. "... "Najbardziej brakuje X"... "W takim razie przekracza pan zalecaną dawkę. Wypiszę je, ale następnym razem wypiszę... skierowanie na odwyk"

Taki tam z rysunkami, założyłem go wczoraj :derp6:

Ciesz się, że nie prowadzisz jakiegoś działu. Tam to można dostać depresji. Nikt nie przychodzi, a jedyne popularne tematy to "cośtam użytkownikowi powyżej" :P Nie wspominając o dyskusjach i ciągłym myśleniu: jaki temat założyć, żeby ktokolwiek napisał, coś więcej niż "A NO" lub "A NIE" xD

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę zapytać kiedy to było? Ustawa weszła w "rzyć" coś w okolicach początku 2013. Czytałem jedynie o epi. Nie wiem jak jest z innymi chorobami, które teoretycznie wykluczają prowadzenie "pojazdów mechanicznych". Możliwe, że jest inaczej. Wada wzroku - nie pomogą okulary? Sam za jakiś czas będę je miał (pryzmatyczne... czy jak im tam), muszę tylko wykluczyć kilka rzeczy - wpływ leków, które stopniowo zmieniam. Trwa to już jakieś 5-mcy oraz wadę serca. Okulista podejrzewa, że tak dziwna wada, może wynikać ze stopniowego przyzwyczajania się organizmu do nowej dawki leków. Woli poczekać.

To było w okolicach 2011 roku, więc dość dawno. Chodzi mi o to, że takiej choroby jak epilepsja nie widać przecież gołym okiem. Musiałbyś dostać ataku u lekarza wypisującego zaświadczenie, żeby się o tym dowiedział, jeśli sam mu nie powiesz. A kontroli nad tym w moich czasach nie było żadnej, dawało się lekarzowi w łapę i dostawało się zaświadczenie, które uprawniało do zdawania egzaminu. Nie słyszałem, żeby to się teraz zmieniło, ale może...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba usunę konto... Popadam w depresję na tym forum, nie mam co robić, wszyscy mnie krytykują, a nikt by mnie chyba nie wspominał dobrze. I tak mnie nie pocieszycie... Po prostu: Chyba z nikim na tym forum się nie mogę dogadać, i wszyscy mnie pewnie nienawidzą czy nie lubią. Lepiej dla wszystkich, jak usunę konto. Może Jaksiu się wreszcie odczepi.

Cóż ja do Ciebie nic nie mam. Np. Haters gonna hate. Jeśli nie chcesz się zmieniać dla innych to musisz nauczyć się nie dbać o opinię innych, ale skoro tak boli Cię brak akceptacji to może trzeba nad sobą popracować.

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, ale czasami widać, a czasami nie. Nie mam na to wpływu. W moim przypadku, są to silnie drżące dłonie ("pewnie pijak, albo narkoman" - słyszałem to za plecami), czasami bełkotliwa mowa ("ale się spił"), problemy z myśleniem abstrakcyjnym (nie znam tabliczki mnożenia!, nie znam ulic we własnym, małym miasteczku...). Nie wiem, czy leki nie wpływają na wadę wzroku (rozdwojenie widzenia, zalecane okulary pryzmatyczne [?] ). Logiczne myślenie, czyli "na chłopski rozum" jest ok. Ukończyłem wszystkie części MYSTa, korzystając z "aż" trzech podpowiedzi, na zasadzie: "kurna, jak mogłem to przegapić?" A podobno, to jedna z najtrudniejszych przygodówek.

Nie wyrabiałem prawka, ponieważ zachorowałem mając 14 lat. Nie znam obecnych procedur. Pewnie potrzebują zaświadczenia o stanie zdrowia od lek. rodzinnego. A tam jest wszystko, rodzinna nie skłamie choćbym podstawił pod jej chałupę Ferrari. Za bardzo się boi. Nikt nie chce stracić ciepłego fotelika.  
 
Inna sprawa.
 


Moja nowa neurolog, mówi to co myśli, ale uświadomiła mi to, czego nie wiedziałem przez X lat:

- proszę kupić opaskę z I.C.E, nazwą choroby oraz imieniem i nazwiskiem
- pod żadnym pozorem, nie może pan chodzić zewnętrzną stroną chodnika
- jeśli wychodzi pan gdzieś dalej, wskazane jest wyjście z osobą towarzyszącą
- KAŻDY lekarz, czy bliższy znajomy musi wiedzieć o chorobie... no chyba, że woli zasiać pan panikę
- książeczka napadów jest ważniejsza niż dowód, ma pan tam wpisywać wszystko
- ma pan czytać każdą ulotkę, jeśli "istnieje ryzyko..." skreśla pan lek z listy. 


 

To ja dodam coś co mnie smuci ;-;
Nikt nie chce napisać w moim temacie :C


:pinkieo:  Na Celestię i Lunę razem wzięte... to takie życiowe i dramatyczne za razem  :sab:

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Triste, bardzo Ci współczuję. Na pewno przez lata nauczyłeś się żyć ze swoją chorobą, ale i tak komentarze osób trzecich nie należą do najprzyjemniejszych :/ Mam znajomego chorego na epilepsję, ale u niego ataki przybierają postać machania dłonią, gwizdania i mamrotania. "Typowego" (wg większości społeczeństwa) ataku u człowieka nie widziałam nigdy (jedynie u pieska koleżanki, ale on potrafił dostawać nawet 30 ataków dziennie...).

 

Porady Twojej nowej neurolog są bardzo dobre, rzeczowe i konkretne. A jednocześnie proste i praktyczne. Opaska pomoże, jak (nie daj Boże) dostaniesz gdzieś ataku albo ktoś znajdzie cię leżącego bez przytomności – wtedy ryzyko uznania Cię za pijaka znacząco spadnie. Tak samo jak chodzenie od wewnętrznej strony ulicy – w razie czego nie upadniesz prosto pod samochód. Mam nadzieję, że dzięki lekom i odpowiedniej opiece lekarskiej uda Ci się opanować chorobę.

 

 

 

- profesjonalistka - "to jakieś kpiny! Wypisałam leki na 3 m-ce, wizytę ma pan 2 tyg wcześniej, nie mają prawa się skończyć. "... "Najbardziej brakuje X"... "W takim razie przekracza pan zalecaną dawkę. Wypiszę je, ale następnym razem wypiszę... skierowanie na odwyk"

 

Niepoważna jakaś... :/ Pft, odwyk, ale wymyśliła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Triste, zaświadczenie do prawka wydaje Ci lekarz medycyny pracy wskazany przez szkółkę. U mnie to wyglądało tak:

- Jest pani zdrowa? Miała pani w przeszłości jakieś urazy głowy?

- Taaaak.

 

Oczywiście rozmijało się to nieco z prawdą. Moi koledzy daltoniści też się nie przyznali i normalnie prawko mają.

Choć nie jestem pewna czy kierowca z epilepsją to dobry pomysł...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie dni (od czwartku począwszy) mnie wykańczają. Spieprzyłem sprawę po całości i teraz za to zbieram. 

 

Ale od początku.

 

Jest pewna dziewczyna na innym forum, co do której mam nadzieję na więcej niż tylko przyjaźń. Dobrze sobie z tego zdaje sprawę i sama mówiła, że jak spotkamy się w 4 oczy to są spore szanse, że zostaniemy parą.

 

Ale Hugo był cholernym osłem i prawdopodobnie wszystko spieprzył. 

 

Czemu? Bo ostatnio napisała do mnie inna dziewczyna. Trochę popisała o tym jak jej się w życiu nie wiodło, jak była i jest u psychologa. No, szkoda mi jej było. Jakiś czas po tym zaczęła bardzo często do mnie pisać, a z czasem po prostu flirtować. Dawałem jej delikatnie do zrozumienia, że to co pisze to chyba trochę za dużo biorąc pod uwagę fakt, że nasze relacje są czysto koleżeńskie, lecz nie przynosiło to skutku. A twardo się postawić nie potrafiłem przez durnowaty strach, że ją skrzywdzę.

W końcu w czwartek poszła jeszcze dalej niż w komplementy itd więc podjąłem odpowiednie kroki i jej powiedziałem, żeby przestała w końcu tak do mnie pisać, bo doskonale wie, że już z kimś innym mam takie plany i ich nie zmienię. Trochę ostrzej, lecz nadal stosunkowo łagodnie. Nie ucieszyła się i zaczęła robić typowego guilttrip'a. W końcu zaczęła normalnie pisać po jakiejś godzinie, lecz wtedy też zauważyłem, że odwiedziła profil mojej (oby) przyszłej dziewczyny. I boję się, że jej coś głupiego napisała.

 

A ja sam czuję się jak skończony sk...syn. Czuję się jakbym zdradził. Napisałem długą wiadomość w której opisałem, co się stało. Zrobiłem to wczoraj, lecz nie przeczytała jej nawet mimo, iż logowała się parokrotnie. Czekanie mnie dobija. Boli bardziej niż nawet to jakbym zaprzepaścił swoje szanse. Po prostu już nie wytrzymuję, czuję się bezradny, chcę coś zrobić ale wiem, że nie mogę zrobić nic...

 

A to wszystko to efekt mojej głupoty... i miękkiego serca >.>

 

Przepraszam, wiem jak to wygląda (i, że zapewne namieszałem)... po prostu chcę to z siebie wyrzucić... niech mnie ktoś przytuli :(

Edytowano przez Sir Hugoholic :3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie będzie to pocieszenie ale... teraz po prostu musisz wypić piwo które sam naważyłeś (i nie widzę żadnego usprawiedliwienia - jak się kogoś kocha to nie bawi się w takie coś). W takich sytuacjach mówi się od razu jak wygląda sytuacja a nie owija w bawełnę bo właśnie tak to się kończy. Poza tym jak na starcie wszystko się powie (nawet dość dosadnie) to mniej to zaboli drugą osobę niż po czasie (czytaj tak jak teraz).

 

Życzę aby wszystko się dobrze ułożyło.

Edytowano przez Eternal
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie będzie to pocieszenie ale... teraz po prostu musisz wypić piwo które sam naważyłeś (i nie widzę żadnego usprawiedliwienia - jak się kogoś kocha to nie bawi się w takie coś). W takich sytuacjach mówi się od razu jak wygląda sytuacja a nie owija w bawełnę bo właśnie tak to się kończy. Poza tym jak na starcie wszystko się powie (nawet dość dosadnie) to mniej to zaboli drugą osobę niż po czasie (czytaj tak jak teraz).

 

Życzę aby wszystko się dobrze ułożyło.

Jestem tego świadom. Jak pisałem już napisałem co zaszło między mną, a tą drugą osobą. To wszystko jest moją winą i nie zamierzam udawać, że jest inaczej.

 

Pisałem o tym tu po prostu, by to z siebie rzucić. Czekam już drugi dzień, by odczytała wiadomość. I to to czekanie boli mnie najbardziej.

 

 

I dziękuję. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dlaczego niby zachowałeś się jak "skończony osioł"?

 

Najeżdżała na ciebie mimo iż ty tego nie chciałeś. Powiedziałeś jej więc w prost, że masz inne plany. Zapewne wbiła na profil Twojej przyszłej (trzymam kciuki) dziewczyny, aby dowiedzieć się trochę o swojej "rywalce". Najprawdopodobniej będzie starała się powalczyć o Ciebie. (To tylko spekulacje. Równie dobrze może Cię olać.)

 

Bądź dobrej myśli, że wszystko się dobrze skończy.

Edytowano przez Garin
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że masz problem z garinopodobną jednostką.

 

Dlaczego niby zachowałeś się jak "skończony osioł"?

 

Najeżdżała na ciebie mimo iż ty tego nie chciałeś. Powiedziałeś jej więc w prost, że masz inne plany. Zapewne wbiła na profil Twojej przyszłej (trzymam kciuki) dziewczyny, aby dowiedzieć się trochę o swojej "rywalce". Najprawdopodobniej będzie starała się powalczyć o Ciebie. (To tylko spekulacje. Równie dobrze może Cię olać.)

 

Bądź dobrej myśli, że wszystko się dobrze skończy.

Zachowałem się jak skończony osioł, bo nie zareagowałem od razu. Potrzebne było kilka dni, bym tamtej dziewczynie powiedział, że mam już od dawna plany z inną i po prostu nie jestem zainteresowany. A że będzie się starała walczyć to dobrze wiem. Boję się tylko, że jako taktykę obrała sobie zrażenie jej do mnie. 

 

Staram się być... im szybciej dostanę odpowiedź tym lepiej... dzięki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak sytuacja wyglądała, ale mam wrażenie Eternal, że jeśli ktoś ma swoją miłość to według Ciebie nie może gadać z osobami płci przeciwnej. Sama gadam głównie z chłopakami, w dużej mierze zajętymi i nie mam zamiaru ich podrywać. A że w tym wypadku dziewczyna miała ochotę na coś więcej, a Hugoholic jasno postawił sprawę, to przecież nie jego wina :rdblink:.

 

Życzę Ci aby wszystko poszło dobrze :fluttershy4:.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boję się tylko, że jako taktykę obrała sobie zrażenie jej do mnie. 

Odrzuć ten strach, nie jest on potrzebny. Jeśli dziewczyna, która adorujesz, odwzajemnia to uczucie, nic nie stanie między wami. A tamta niech wygaduje co chce i tak większością mogą być nieuzasadnione albo urojone oszczerstwa.

 

 

@EmSki

 

Nigdy nie zrozumiesz zrażonej kobiety, one są zawsze mściwe i nieobliczalne.

Edytowano przez Garin
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za dużo się martwisz Hugo, tym bardziej że nie popełniłeś żadnego błędu  i działałeś zgodnie ze swoimi przekonaniami.  

Musisz sobie odpowiedzieć  na pytaniem czy jakbyś mógł cofnąć czas to byś postąpił inaczej? Jeżeli nie, to niema nad czym płakać. jeżeli tak, to masz ceną lekcję.  

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała aktualizacja.

 

... gdybym zaczekał parę minut z pisaniem tutaj. Przed chwilą dostałem odpowiedź. Nie gniewa się na mnie i w ogóle wszystko jest w porządku także dziękuję tym, co napisali. Mój problem jest rozwiązany i obym następnym razem wykazał się większą cierpliwością. Lekcję z tego wyciągnąłem i jak znowu napiszę z tym samym problemem to śmiało walcie po twarzy  :ming:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


ale mam wrażenie Eternal, że jeśli ktoś ma swoją miłość to według Ciebie nie może gadać z osobami płci przeciwnej

 

Źle mnie zrozumiałaś Cahan, to nie jest tak że nie może rozmawiać z osobami płci przeciwnej. Chodzi tutaj o to że jak dojdzie do takiej sytuacji powyżej i zostanie ona jasno postawiona i nic się nie zmieni to po prostu olewamy tą osobę bo potem dochodzi do takich sytuacji.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niepoważna jakaś... :/ Pft, odwyk, ale wymyśliła.

 

Nie tyle niepoważna, co sprytna. "Odwyk", miało mnie ostrzec. Uświadomiła i potwierdziła coś, co "czułem pod skórą". Wspomniany lek jest silny, skuteczny i... uzależniający. Co gorsza, organizm przyzwyczaja się do niego, niczym bakteria. Trzeba zwiększyć dawkę. Zaczęło się od 0.5mg (ok 2 lata temu), teraz mam 2mg. Muszę go odstawić, tym bardziej, że w sytuacjach stresowych biorę kolejną (kłótnia gdy pięści idą w ruch, śmierć bliskiej osoby). Po prostu boję się ataku. Już raz tak było. W przypadku innych leków odstawienie jest łatwe, ale ten... cóż. Potrzeba DUŻO czasu.

Sir Hugoholic :3

OK. Wszystko się wyjaśniło, ponieważ non stop ją odpychałeś. Dobrze dla was (?). Potencjalna dziewczyna, zauważyła, że potrafisz się oprzeć. Nie pomyślałeś jednak o jednym. Czy twoja (przyszła?) dziewczyna i ta namolna "poszkodowana bidulka", nie były tymi samymi osobami? Twoja (potencjalna) dziewczyna chciała cię przetestować, sprawdzić lojalność.

 

Przeszedłem przez coś takiego i wyciągnąłem bardzo bolesną lekcję. Dziewczyna, z którą spotykałem się wcześniej - nie wyszło, ostrzegła mnie przed Q, Nie posłuchałem.

 

Q to ktoś więcej niż koleżanka, ale jeszcze nie dziewczyna poprosiła mnie o jedno.

"To jak, jutro ta sama godzina? Spotykamy się od jakiegoś czasu, jako... dobrzy znajomi. Pora to zmienić. Może ty i ja, no wiesz... albo nie. Za dwa dni, ok? Masz wtedy imieniny. Mam pomysł na prezent. Aha, mam prośbę. Drobnostka. Moja znajoma ma strasznego doła. Mógłbyś wysłać jej kilka smsów? Potrafisz poprawić humor"

 

Zgodziłem się...

No dobra, piszemy. Pomogłem wyjść z dna. Nagle, w błyskawicznym tempie sprawy poszły za daleko. Opis wyglądu, pisanie imienia po zdrobnieniu (Pawełku)... Podziękowała za pomoc i zapytała kogo wolę. Ona chciałaby mnie. Wyrozumiałego, ciepłego, empatycznego, czułego gościa.

Postawiłem sprawę jasno:

- Chcę być z Q. Pomogłem ci, bo mnie o to poprosiła. Żegnam.

- Kochany, a ja z tobą, nic tego nie zmieni. Spotkajmy się.

 

- "Kochany?" :bemused: Nie przeginasz? Q mnie poprosiła. Pomogłem. Miłego dnia... "kochanie"

- Najsłodszy, wybierasz ją? Kochasz ją? Czy tylko lubisz? Wybierz mnie... bądź ze mną. [i tu wpadłem w bagno]

- Lubię jej charakter, lubię ją, lubię z nią być. Lubię się z nią spotykać. :twistare: 

- No właśnie. "Lubisz". Mieszkam blisko niej. Tyle spotkań i tylko koleżeństwo? Może i nie jesteś najprzystojniejszy, ale z tego co mówiła, bardzo uroczy. Trudno o takiego faceta. Potrafisz wysłuchać, zrozumieć, współczuć. Ze mną byłoby ci inaczej. Lepiej.

- "Kochanie"... może i wybiorę ciebie, ale masz BARDZO MAŁE szanse.   :burned: 

- Wybierz mnie. Nie pożałujesz. Zazdroszczę Q, że może być z kimś jak ty. Spotkamy się? 

- Nie! (smsy non stop)

 

To same pytanie co 5 min:

- Pawełku... odpowiedz. Jeśli nie będę z tobą, to nie chcę być z nikim. Życie bez ciebie nie ma sensu... Zabiję się. Przez ciebie.

 

- Proszę, przestań do mnie pisać.

- Dlaczego wolisz Q? Nie mnie? ... zrobię sobie krzywdę. 

 

- ...

 

- Co znaczą te kropki? Dlaczego nie piszesz? Odpowiedz. Proszę. :( 

 

-  "Krótko: daj mi spokój"

  

Kilka dni później, przed BARDZO ważnym egzaminem, dzwoni roztrzęsiona siostra Q. "Ona najadła się tabletek, chciała się zabić, Q już do niej jedzie, proszę przyjedź do szpitala - imię, nazwisko" Olałem egzamin, pobiegłem z jęzorem na brodzie do MPK, wpadam do szpitala na odpowiedni oddział, pytam pielęgniarki:

 

- Przepraszam, R-ka przywiozła tu dziewczynę, która nałykała się leków! Która to sala?

- Ale tu nikogo nie przywieziono. Zapyta pan w recepcji.

 

Recepcja

 

- Góra 3 godziny temu, przyjechała R-ka z dziewczyną po próbie samobójczej. Może mi pani powiedzieć na jaki odział?

- Pan z rodziny?

- [hmm] Brat. 

- R-ka? Nic dzisiaj nie przyjechało, może to szpital po drugiej stronie ulicy...

 

Ta sama sytuacja, trzeci szpital... to samo. "Piękny test lojalności...". Dzwonię do "namolnej", a tam głos siostry Q:

 

- Dobrze się j# k# bawiłaś? Bo ja tak. Jak dureń zap#m po jeb# szpitalach, oblałem egzamin. Na serio macie na#ne we łbie!   :pinkrage:

 

Od tej pory jestem nieufny. Szczególnie w internecie.

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...