Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Mniej więcej i ponieważ według niego każdy telefon służy do przekazywania innym ludziom co było. No cóż, do tego telefonu nie potrzeba. A karanie całego roku za jedną osobę, która nie złamała nawet regulaminu to jest dla mnie coś obrzydliwego.

 

Niech pilnują, niech trochę zmieniają po każdej turze, ale nie na takie chamskie coś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu jest problem - dana tura nie może wyjść aż do ogłoszenia wyników. Ludzie siedzą stłoczeni przez długi czas w pomieszczeniu i im się nudzi.

 

Zakaz telefonów - czemu nie? Tylko i tak ktoś spróbuje, a ucierpią na tym inni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najzabawniejsze jest to, że ona nie oberwała. Ja jej nawet nie znam, jest z innej grupy - a grup mamy 7. Wszyscy którzy oberwali nie mieli z całą sprawą nic wspólnego i nawet nie mieli jak przypilnować jej i tamtych ludzi, bowiem oni znajdowali się w innej części budynku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak słyszałem od znajomego, w wojsku też tak robią :spike:

Obrywa cały oddział, ale nie osoba, która zawiniła. No a potem zostawia się ją samą z resztą ludzi, żeby między sobą omówili pewne sprawy.

 

Działało ponoć zawsze.

Edytowano przez >biologia >nauka
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, ale w wojski wszyscy muszą współpracować aby osiągnąć cel. Mają stanowić pewną ''jedność'', jak jeden zwali swoje zadanie to wszyscy tego pożałują- dlatego odpowiedzialność zbiorowa jest idealną karą, a to są tylko studia. 

Edytowano przez WilkU
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się wyżalę...

Zakochałam się. Przechodziłam obok chłopskiej i słyszałam jak on mówi "No... kocham **** (nie zdradzę mej godności) tylko nie wiem jak do niej zagadać". Serce mi mówi "Powiedz mu to, przecież on cię kocha!" a mózg "Nie mów mu tego, ośmieszysz się". Czego słuchać? Serca, mózgu? Jestem skołowana...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się wyżalę...

Zakochałam się. Przechodziłam obok chłopskiej i słyszałam jak on mówi "No... kocham **** (nie zdradzę mej godności) tylko nie wiem jak do niej zagadać". Serce mi mówi "Powiedz mu to, przecież on cię kocha!" a mózg "Nie mów mu tego, ośmieszysz się". Czego słuchać? Serca, mózgu? Jestem skołowana...

Dam ci radę. Spróbuj lepiej pisać posty, bo trochę ładu brakuje w twoich zdaniach. Wracając do sedna.

 

Jeśli ci na nim zależy, to spróbuj się nieco o tym chłopaku dowiedzieć. Sprawdzisz go, czy aby na pewno Cię kocha.

Edytowano przez Garin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie powinieneś ogarnąć jakieś internetowe usługi, pójść do urzędu pracy, zarejestrować się, założyć działalność i pracować z domu. Może spytaj First Choice o jakąś radę w tej kwestii.

 

Jakbym miał jeszcze jakieś związane z tym zainteresowania bądź coś, co na tyle by mi się podobało, żeby zająć się tym na serio to by było cudnie. Póki co nie ma nic takiego co by nadawało się na usługi internetowe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MaciejKamil

 

Tak, to już jest standard wśród dyrekcji. Tylko szkoda włożonego czasu w przygotowanie planu wycieczki.

 

U mnie jest podobna sytuacja. Niedawno odbyła się petycja, by przywrócić obiady w szkole jak za dawnych lat. 3/4 uczniów złożyła petychę w tej sprawie, a dyrektor na to stwierdził, że "nie ma miejsca". Żeby śmieszniej było, mamy jedną z lepiej wyposażonych kuchni (sic!), a jedyną przeszkodą jaka stoi jest to, że miejsce po starej stołówce wydzierżawili szkolnemu sklepikowi.

 

Teraz sklepik przestał istnieć. Ciekawe jak teraz będą się bronić. Brakiem pieniędzy?

Edytowano przez Garin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszędzie brak pieniędzy jest dobrym argumentem, żeby odrzucić nawet najlepszy pomysł.

Tylko, że radiowęzeł oraz "studio" ma zostać ulepszone w tym roku. Najlepsze jest to, że NIKT z tego nie korzysta.

Edytowano przez Garin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się wyżalę...

Zakochałam się. Przechodziłam obok chłopskiej i słyszałam jak on mówi "No... kocham **** (nie zdradzę mej godności) tylko nie wiem jak do niej zagadać". Serce mi mówi "Powiedz mu to, przecież on cię kocha!" a mózg "Nie mów mu tego, ośmieszysz się". Czego słuchać? Serca, mózgu? Jestem skołowana...

Powiem tak... Po pierwsze: przeważnie to facet myśli, że to on zrobił pierwszy krok - myli się - to ona mu na to pozwoliła, dając różne znaki (np. zwykłe powiedzenie "hej" i uśmiechnięcie się - poczytaj o mowie ciała, czyni cuda).

Po drugie - nie czekaj, tylko rusz dupsko i zacznij z nim o czymś rozmawiać. Byle czym. Ewentualnie poproś, żeby pomógł ci w przedmiocie w którym jest dobry. Nawet jeśli ty też jesteś w nim dobra, naściemniaj, że akurat tego nie rozumiesz. Dziękując, połóż mu rękę na ramieniu (bariera dotyku przełamana - to duży krok). Wystarczy dodać, że jest "fajniejszy niż reszta". Po kilku rozmowach, będziesz mogła zaproponować mu spacer. Na początek wystarczy. Niestety ja usłyszałem: "z przyjemnością, ale nie ręczę za swojego faceta". Nie ściemniała. Miała kogoś. Musisz się przełamać. MUSISZ. Gada z kumplami? Olej ich i pogadaj z nim. Nawet przez chwilkę, później dłuższą, coraz dłuższą...

W innym przypadku, wiedziałem że dziewczyna jest sama - powiedziała mi o rozstaniu ze swoim facetem. Nie byłem w niej zakochany, ale w moim wieku nie myśli się o uroczych, romantycznych wieczorkach i trzymaniu się za rączkę. Była rozsądna, skromna, inteligentna i całkiem ładna. A co najważniejsze - akceptowała moją chorobę. Najwidoczniej doszła do tego samego wniosku (nie licząc urody) - "pasujemy do siebie, warto spróbować". Jestem potwornie nieśmiały. W końcu to ona postanowiła działać. Ostatniego dnia, po ostatnim wykładzie musieliśmy czekać 2h na pociąg. Zaproponowała mi pójście do kawalerki, którą wynajmuje. Odmówiłem, mimo że proponowała to kilka razy. Będę tego żałować do końca życia. Do grobowej deski, będę mówił sobie - "jak można być takim debilem, czy w tamtej chwili miałem ujemne IQ?" Jej mina w pociągu mówiła wszystko... Od dawna chciałem "do niej zagadać", ale bałem się, że zrobię z siebie idiotę ("eee... yyy... ten tego...") Wszystko było super, zbliżaliśmy się do siebie, ale czekałem zbyt długo z zaproponowaniem spaceru. Gdybym tylko zadał to jedno głupie pytanie, zaproponował ten przeklęty spacer, a przede wszystkim zgodził się do niej pójść... Najgłupszą decyzję swojego życia mam za sobą. Nie popełnij mojego błędu.

Po trzecie - albo coś z tym zrobisz, albo pomyśli, że masz go gdzieś. "Game Over".

Rozum ma ci powiedzieć - "rusz tyłek. Gadaj, proponuj..."

 

PS. Znasz to? "Lepiej spróbować i żałować, że się spróbowało niż żałować, że się nie spróbowało"

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio nasila mi się chęć by rozwalić wszystko i wszystkich wokół, rzucić studia i olać to, zapakować rzeczy i wyruszyć gdzieś hen daleko, gdzie nikt mnie nie znajdzie.
Albo zamknąć się samotnie w piwnicy i nie wychodzić w ogóle do ludzi i tak egzystować. 
Ciężko mi ogarnąć jakiekolwiek relacje międzyludzkie, wychodzenie na wydział = wkurzanie się o wszystko, chęć rozryczenia się co chwilę i ogółem niemoc do czegokolwiek. Mam tylko niedaleko jedną jedyną osobę z którą mam czasem ochotę się spotkać, ale tu dla odmiany jakoś mało tych możliwości by się zobaczyć jest jak na złość, eh. Mam już dosyć tego wszystkiego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię psów bardzo. Kocham koty, miałem go nawet w akademiku przez dwa tygodnie, ale osoba z którą mieszkam zaczęła marudzić. Nie mam więc kota, tylko męczącego człowieka w pokoju :v 
Nie mam jak mieć ogródka pod akademikiem :/ Ciężka sprawa. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...