Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

No to pora na mnie

Tl;dr

Dostałem kosza od osoby, do której coś szczerze czułem, ponad rok starań o jej względy poszedl się kochać, tfwnogf

Studiuję sobie z pewną znajomą. Ogólne początkowo była to luźna znajomość. Jednak od pewnego czasu zaczęliśmy ze sobą częściej rozmawiać, potem doszły podobne zainteresowania, wspolne wypady na koncerty, do pubu, gdzie nawet byliśmy wtuleni...

No nic, no ale miałem zamęt. Bo ogólnie sporo czasu spędzaliśmy razem, lecz ona tak jakby była wobec mnie oschla. I tak z miesiąca na miesiąc było coraz bardziej zimno. Na początku z każdego prezentu piszczala z zachwytu i mnie tulila, potem było zwykłe "dzięki". Wszystkie propozycje wyjścia gdzieś odrzucala pod pretekstem "braku czasu".

No i docieramy do punktu kulminacyjnego, czyli do dziś. Zauważyłem, że przez ponad pół godziny rozwodzi się przed telefonem. Oczywiście myśląc, że to jej najlepsza przyjaciółka bądź rodzina zapytałem z kim miała taką długą konferencję. No i ku mojemu zdziwieniu dostaje info, że to jej prawie-chłopak, z którym chce stworzyć poważny związek. Nie wytrzymałem i szczerze wyznalem jej uczucia. To mogło skończyć się jednym...

No i z jednej strony czuje ulgę, bo mam czyste sumienie i w końcu jej powiedziałem to, co powinienem powiedzieć dawno temu. Jednak czuje oczywiście smutek z tego powodu, że już nie ma żadnej nadziei na to, by coś z tego wyszło. A kochałem jej charakter i długie, rude włosy. No i też mam uczucie, że postapilem trochę egoistyczne. Zabolały mnie jej słowa po wyznaniu - "uwierz, że nie chciałam tego usłyszeć". A także stwierdzenie, że się "kolegujemy". Nie przyjaznimy - "kolegujemy".

Muszę chyba o niej zapomnieć. Nie wiem jak, no ale chyba dalsza znajomość nie ma sensu. Nie chcę się wiązać z nikim na siłę, więc wierzę, że czas zaleczy rany na moim sercu. Które choć szybko się goją, to nadal sprawiają ból...

Pewnego czasu też mi się coś takiego przytrafiło... Na początku było super, jakoś wszystko układało się tak, że zawsze(oczywiście mówię tutaj o szkole) byłem blisko jej, miejsca(przez 3 lata) koło siebie itp. Dnia pewnego przychodzę sobie do szkoły, a tam widzę, jak trzyma się za ręce z moim kolegą, przytulają się, ogólnie było widać z daleka, że to nie zwykłe przywitanie... Oczywiście nawet do nich nie podszedłem, a ta informacja już do mnie dotarła, oczywiście jak się domyślasz, miałem złamane serce... Ale jakoś to się zagoiło, teraz się z nią przyjaźnie. I od tego czasu już nikogo nie obdażyłem takimi uczuciami...  :fluttersad:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pora na mnie

Tl;dr

Dostałem kosza od osoby, do której coś szczerze czułem, ponad rok starań o jej względy poszedl się kochać, tfwnogf

Studiuję sobie z pewną znajomą. Ogólne początkowo była to luźna znajomość. Jednak od pewnego czasu zaczęliśmy ze sobą częściej rozmawiać, potem doszły podobne zainteresowania, wspolne wypady na koncerty, do pubu, gdzie nawet byliśmy wtuleni...

No nic, no ale miałem zamęt. Bo ogólnie sporo czasu spędzaliśmy razem, lecz ona tak jakby była wobec mnie oschla. I tak z miesiąca na miesiąc było coraz bardziej zimno. Na początku z każdego prezentu piszczala z zachwytu i mnie tulila, potem było zwykłe "dzięki". Wszystkie propozycje wyjścia gdzieś odrzucala pod pretekstem "braku czasu".

No i docieramy do punktu kulminacyjnego, czyli do dziś. Zauważyłem, że przez ponad pół godziny rozwodzi się przed telefonem. Oczywiście myśląc, że to jej najlepsza przyjaciółka bądź rodzina zapytałem z kim miała taką długą konferencję. No i ku mojemu zdziwieniu dostaje info, że to jej prawie-chłopak, z którym chce stworzyć poważny związek. Nie wytrzymałem i szczerze wyznalem jej uczucia. To mogło skończyć się jednym...

No i z jednej strony czuje ulgę, bo mam czyste sumienie i w końcu jej powiedziałem to, co powinienem powiedzieć dawno temu. Jednak czuje oczywiście smutek z tego powodu, że już nie ma żadnej nadziei na to, by coś z tego wyszło. A kochałem jej charakter i długie, rude włosy. No i też mam uczucie, że postapilem trochę egoistyczne. Zabolały mnie jej słowa po wyznaniu - "uwierz, że nie chciałam tego usłyszeć". A także stwierdzenie, że się "kolegujemy". Nie przyjaznimy - "kolegujemy".

Muszę chyba o niej zapomnieć. Nie wiem jak, no ale chyba dalsza znajomość nie ma sensu. Nie chcę się wiązać z nikim na siłę, więc wierzę, że czas zaleczy rany na moim sercu. Które choć szybko się goją, to nadal sprawiają ból...

(Uwaga: odpowiedź zawiera śladowe ilości mojej pokręconej filozofii)

Postaraj się o zapomnieć o tej dziewczynie i o całej sytuacji. Po prostu wymaż je ze swojej pamięci. Zachowuj się wobec tamtej jak zwykły znajomy, nie gadaj przy niej o przeszłości i tak dalej. Sam zajmij się czymś pożytecznym, np nauką, pracą, sprzątaniem... A, i nie zapomnij o uśmiechu. Obejrzyj jakąś komedię (byle nie romantyczną :P), poczytaj sobie suchary lub wejdź na shoutboxa ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hello. Chciałem napisać o czymś. Prawdopodobnie bez pomocy przyjaciela nie napisałbym tego. Mam pewien fetysz który mnie męczy od młodych lat. Nawet nie pamiętam kiedy to się zaczęło. Strasznie mnie on męczy. A ponoć nie można o nim zapomnieć ani go wyleczyć. A gdy się zapomni powraca z podwójną siłą. Nie chcę pisać jaki to jest fetysz bo nie mam do tego odwagi. Ale spokojnie nie jest to nic strasznego. Może i jest mi już lepiej bo całkiem nie chcąco wygadałem się przyjacielowi ale on to zakceptował.
Chciałem się z kimś tym podzielić, tak po prostu. Z tego co widziałem to (chyba) nikt tutaj nie pisał o takich rzeczach. ;-; Jeżeli coś zadawajcie pytania. Może odpowiem.
(Cud Luny że zdołałem to napisać na publicznym forum)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A JAKIŻ TO STRASZNY FETYSZ MASZ, KTÓREGO SIĘ WSTYDZISZ? (Tak moje czyste wścibstwo jest ciekawe.)

 

Jako iż niewiele informacji podałeś o swoim problemie, dam najprostszą radę na zniwelowanie problemu. Powinieneś ją dobrze znać, ale przypomnę Ci raz jeszcze: samozaparcie i znalezienie hobby, w którym się zatracisz. To pierwsze jest banalne samo w sobie, jednakże wymaga samodyscypliny i odrobiny wysiłku psychicznego. Drugie natomiast może sprawić trochę większą trudność, lecz trud powinien się później opłacić.

 

obgryzanie paznokci?

Edytowano przez Garin v4.0
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pora na mnie

Tl;dr

Dostałem kosza od osoby, do której coś szczerze czułem, ponad rok starań o jej względy poszedl się kochać, tfwnogf

Studiuję sobie z pewną znajomą. Ogólne początkowo była to luźna znajomość. Jednak od pewnego czasu zaczęliśmy ze sobą częściej rozmawiać, potem doszły podobne zainteresowania, wspolne wypady na koncerty, do pubu, gdzie nawet byliśmy wtuleni...

No nic, no ale miałem zamęt. Bo ogólnie sporo czasu spędzaliśmy razem, lecz ona tak jakby była wobec mnie oschla. I tak z miesiąca na miesiąc było coraz bardziej zimno. Na początku z każdego prezentu piszczala z zachwytu i mnie tulila, potem było zwykłe "dzięki". Wszystkie propozycje wyjścia gdzieś odrzucala pod pretekstem "braku czasu".

No i docieramy do punktu kulminacyjnego, czyli do dziś. Zauważyłem, że przez ponad pół godziny rozwodzi się przed telefonem. Oczywiście myśląc, że to jej najlepsza przyjaciółka bądź rodzina zapytałem z kim miała taką długą konferencję. No i ku mojemu zdziwieniu dostaje info, że to jej prawie-chłopak, z którym chce stworzyć poważny związek. Nie wytrzymałem i szczerze wyznalem jej uczucia. To mogło skończyć się jednym...

No i z jednej strony czuje ulgę, bo mam czyste sumienie i w końcu jej powiedziałem to, co powinienem powiedzieć dawno temu. Jednak czuje oczywiście smutek z tego powodu, że już nie ma żadnej nadziei na to, by coś z tego wyszło. A kochałem jej charakter i długie, rude włosy. No i też mam uczucie, że postapilem trochę egoistyczne. Zabolały mnie jej słowa po wyznaniu - "uwierz, że nie chciałam tego usłyszeć". A także stwierdzenie, że się "kolegujemy". Nie przyjaznimy - "kolegujemy".

Muszę chyba o niej zapomnieć. Nie wiem jak, no ale chyba dalsza znajomość nie ma sensu. Nie chcę się wiązać z nikim na siłę, więc wierzę, że czas zaleczy rany na moim sercu. Które choć szybko się goją, to nadal sprawiają ból...

 

Już Ci to pisałem wcześniej imesz, ale Ci powtórzę. Poniekąd jako osoba, która w życiu już popełniła dokładnie tam sam błąd, co Ty popełniłeś w tej sytuacji.

 

Jaki to błąd? Zbyt długo, stanowczo zbyt długo czekałeś z przyznaniem się jej do tego, co czujesz do niej. Podejrzewam, że była świadoma tego, że nie jest Ci obojętna (uwierz, tego typu emocje są znacznie cięższe do schowania, niż wiele osób zakłada), lecz po roku... no, mało kto by się nie zniechęcił :c To tak na przyszłość już - nie czekaj z takimi wyznaniami. Póki co nie widziałem sytuacji, gdy skrywanie się z tym kończyło się dobrze. Moze inni widzieli, ale u mnie zawsze był ten sam finał - znalazł się ktoś trzeci i wszystko się posypało, bo ta trzecia osoba była bardziej... bezpośrednia. 

 

Wtulenie... tutaj kolejna uwaga. Ja do koleżanek też się wtulam i bynajmniej nie oznacza to, że mam co do nich jakieś większe nadzieje, niż tylko na przyjaźń :P Przytulanie się nie jest zarezerwowane tylko dla związków i bliższych znajomości, więc staraj się tego nie interpretować jako sygnału, że coś już jest na rzeczy. Oczywiście takie kontakty ograniczyłbym z dnia na dzień po znalezieniu dziewczyny, ale cóż... póki co nie mam żadnej :v

 

"Fajny charakter, długie rude włosy"... ciekawe, z kim mi się to kojarzy XD 

 

A teraz co do tego, co zaszło, bo teraz to jest najważniejsza część - to zrozumiałe, że jest Ci smutno. Mi również by było na Twoim miejscu. Ale postąpiłeś dobrze. Pozbyłeś się tego ciężaru, teraz zostaje tylko się leczyć jak najczęstszym odrywaniem się od rozmyślań na ten temat i wyczekiwać lepszego jutra. Przykro mi, że tak to się skończyło, bo dobrze wiem, jak zależało Ci na niej, ale wyciągnij lekcję z tego, co zaszło - nie zwlekaj następnym razem. A w swoim czasie się go doczekasz. Znam Cię, jesteś świetnym kolegą i chłopakiem pewnie byłbyś jeszcze lepszym, po prostu uzbrój się w cierpliwość. I jak coś to spamuj mi na telefonie, czy innym facebook'u, poniekąd mi też pomożesz w ten sposób, bo nie będę tak myślał o swoich własnych problemach :v

Edytowano przez Sir Hugoholic :3
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niedziele mam urodziny....

 

Mam kolegę który jak coś chciał to ode mnie to dostawał. Jego urodziny? Nawet olałam zajęcia w tym dniu i jechałam żeby pojawić się na jego imprezie, bo tak chciał, bo wypada. Dałam mu osobiście prezent, pomimo okropnego bólu (sprawy zdrowotne) próbowałam udawać, że dobrze się bawię by nie sprawić mu przykrości. Omijam fakt, że potem mi powiedział ,że prezent ode mnie był za skromny. 

 

Akcja z czwartku.... pytam się go. 

 

Ej! Bo w niedziele mam urodziny i miło by było gdybyś wpadł.

"Sorry raczej mnie nie będzie, bo mój znajomy w tym dniu organizuje swoje w jakimś zameczku"

 

...on dobrze znał moją datę urodzin i sam mi zapewniał ,że pojawi się chociażby nie wiem co? ...Serdecznie "dziękuje" za takiego przyjaciela. Osobiście za takie potraktowanie mnie.. nie pojawię się na jego osiemnastce, nawet jeżeli będzie mnie błagał na kolanach.

 

To jest przykre, bo kolejne urodziny będą spędzone na FB, a nie tak jak zawsze chciałam, z kimś skromnie, ale nic na to nie poradzę. Jednak przez takie lekceważenie zdaje sobie sprawę jak ludzie podchodzą do mojej osoby.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A JAKIŻ TO STRASZNY FETYSZ MASZ, KTÓREGO SIĘ WSTYDZISZ? (Tak moje czyste wścibstwo jest ciekawe.)

 

Jako iż niewiele informacji podałeś o swoim problemie, dam najprostszą radę na zniwelowanie problemu. Powinieneś ją dobrze znać, ale przypomnę Ci raz jeszcze: samozaparcie i znalezienie hobby, w którym się zatracisz. To pierwsze jest banalne samo w sobie, jednakże wymaga samodyscypliny i odrobiny wysiłku psychicznego. Drugie natomiast może sprawić trochę większą trudność, lecz trud powinien się później opłacić.

 

obgryzanie paznokci?

Niech ci będzie napiszę. Ale od razu uprzedzam że wydaje się to śmieszne i dziwne (Jak każdy fetysz ?). Pieluchy.

 

 

Albo idź na siłkę, jak się postarasz to będziesz tak padnięty, że nawet nie pomyslisz o tym, a przy okazji dostaniesz trochę MASY

Wysłane z mojego ST21i przy użyciu Tapatalka

Chciałbym ale najbliższa siłka jest w uj daleko od mnie. ;c Nwm. Może coś wymyślę.

Edytowano przez TheCoReS#akaRdzeniuch
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niedziele mam urodziny....

 

Mam kolegę który jak coś chciał to ode mnie to dostawał. Jego urodziny? Nawet olałam zajęcia w tym dniu i jechałam żeby pojawić się na jego imprezie, bo tak chciał, bo wypada. Dałam mu osobiście prezent, pomimo okropnego bólu (sprawy zdrowotne) próbowałam udawać, że dobrze się bawię by nie sprawić mu przykrości. Omijam fakt, że potem mi powiedział ,że prezent ode mnie był za skromny. 

 

Akcja z czwartku.... pytam się go. 

 

Ej! Bo w niedziele mam urodziny i miło by było gdybyś wpadł.

"Sorry raczej mnie nie będzie, bo mój znajomy w tym dniu organizuje swoje w jakimś zameczku"

 

...on dobrze znał moją datę urodzin i sam mi zapewniał ,że pojawi się chociażby nie wiem co? ...Serdecznie "dziękuje" za takiego przyjaciela. Osobiście za takie potraktowanie mnie.. nie pojawię się na jego osiemnastce, nawet jeżeli będzie mnie błagał na kolanach.

 

To jest przykre, bo kolejne urodziny będą spędzone na FB, a nie tak jak zawsze chciałam, z kimś skromnie, ale nic na to nie poradzę. Jednak przez takie lekceważenie zdaje sobie sprawę jak ludzie podchodzą do mojej osoby.

I dobrze, z takimi ludźmi trzeba ostro, ale ja bym od razu go nie skreślał, kto wie co czemu tak postąpił...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hello. Chciałem napisać o czymś. 

 

Jeśli twój fetysz - pieluchy - (cokolwiek to jest) nie wyrządza jakiejkolwiek szkody fizycznej/psychicznej tobie czy innym, to nie widzę problemu. Każdy ma jakiś. O wiele gorszym (moim zdaniem) są "klopy" i arty z kucami w wersji porno. 

 

W niedziele mam urodziny....

 

 

Krótko - OLEJ GO. Znam ten ból, wiem jak to jest gdy ktoś, kogo uznawałeś za kumpla ma cię gdzieś. Moi "koledzy" nie zapraszają mnie (np na sylwestra) bo nie mogę wypić (choroba). Spędzam go gapiąc się na fajerwerki z balkonu. Później pół lampki szampana, życzenia i "lulku" o pierwszej. Wracając do ciebie. Przecież mogliście iść razem. Myślę, że "kolega, kolegi" nie miałby nic przeciwko. Ot takie podwójne urodziny. Ale nie... bo kumpel ma fajniejszą miejscówkę. Zameczek!!! :1xkfz: Sama widzisz jak cię potraktował. Gówniarz i materialista ze słomą w butach. I to powiedzenie - "prezent był za skromny". A na co on k# liczył? Lamborghini Sesto Elemento i kolacja ze śniadaniem? (jeśli wiesz co mam na myśli). Tacy jak on, nie zasługują na jakiekolwiek poświęcenia, nie wspominając o prezentach. Nie idź na jego osiemnastkę. Powiedz, że "ktoś" też ma urodziny. Wolisz iść tam... Osobiście ucieszyłbym się chociażby z Chupa Chupsa. W końcu to pamięć jest najlepszym prezentem, nie cena prezentu  :rd7:    

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tu się żalić ? A w sumie to mógłbym narzekać na pierdylion rzeczy. Jak na przykład, że internet mi powoli chodzi, tylko po co... To świata nie zmieni bo każdy ma to gdzieś, a to z jednego powodu. To jest Internet. Pełno tu takich narzekań i wyżalań się. Co ja mógłbym tu napisać ? A no właśnie co do samego fandomu, bo jakże wielkie rozczarowanie mnie dopadło kiedy nie było tu tego czego się spodziewałem. Niby miała tu być ta miłość i tolerancja, a jednak nadal to jest tylko internet i pełno tu samobójców co "Nikt mnie nie rozumie". Odrobina współczucia i zrozumienia, bo każdy jest inny. Nie ! Lepiej jest kogoś zbesztać do reszty i żeby popadł w depresję wielkości Wielkiego Kanionu. Chodź głównie mam żal do samego siebie, że trafiłem w to miejsce, że spotkałem kogo spotkałem i jestem jak jestem i nic tego nie zmieni. Może kiedyś, ale Morze to jest głębokie i szerokie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


... Chciałbym napisać coś więcej, ale nie jestem w stanie. :spike:

Arług ma pewnie lepsze fetysze. :kappa:

 


Pieluchy.

Spodziewałem się czegoś gorszego niż ten dosyć zabawny fetysz. Aczkolwiek nie widzę w nim zbytniego zagrożenia dla otoczenia/życia/zdrowia/stabilności psychicznej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

internet mi powoli chodzi

Ciesz się bynajmniej Ci nie ucieknie... ale tak naprawdę, ten temat powstał specjalnie po to by ludzie mogli się wyżalić, wiec jeżeli chcesz miłości, a nie "gadania o problemach" to zapraszam w inną cześć forum.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech ci będzie napiszę. Ale od razu uprzedzam że wydaje się to śmieszne i dziwne (Jak każdy fetysz ?). Pieluchy.

 

 

Chciałbym ale najbliższa siłka jest w uj daleko od mnie. ;c Nwm. Może coś wymyślę.

Nie będę czarował, że mnie nie zaskoczyłeś, ale spodziewałem się czegoś znacznie gorszego. Wielu ludzi ma...dziwne fantazje, z którymi nierzadko w ogóle się nie wychylają. Tak długo, jak chodzi o pieluchy, a nie o tego, dla kogo pieluchy są produkowane głównie to naprawdę nie ma w tym nic złego. Może to się wydać dziwne i znaczącej większości pewnie się wydaje, ale nie musisz się tego wstydzić. Nie musisz też ludziom o tym mówić, bo to, jakie masz fantazje to Twoja sprawa... no i w przyszłości pewnie Twojej dziewczyny, gdy takową już będziesz miał. 

 

Wiedz tylko, że nie ma powodu do wstydu, nie obwiniaj się o takie rzeczy :P 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spodziewałem się czegoś gorszego niż ten dosyć zabawny fetysz. Aczkolwiek nie widzę w nim zbytniego zagrożenia dla otoczenia/życia/zdrowia/stabilności psychicznej.

 

Zabawny to on jest z "wyglądu". Najgorsze jest to że co byś nie zrobił to i tak będziesz chciał chodzić w pieluchach. ;---;

 

Jeśli twój fetysz - pieluchy - (cokolwiek to jest) nie wyrządza jakiejkolwiek szkody fizycznej/psychicznej tobie czy innym, to nie widzę problemu. Każdy ma jakiś. O wiele gorszym (moim zdaniem) są "klopy" i arty z kucami w wersji porno.   

Szczerze to mam z tym troszkę problemu. Bo rodzice o tym nie wiedzą. A ja wstydzę się o tym powiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciesz się bynajmniej Ci nie ucieknie... ale tak naprawdę, ten temat powstał specjalnie po to by ludzie mogli się wyżalić, wiec jeżeli chcesz miłości, a nie "gadania o problemach" to zapraszam w inną cześć forum.

 To pokaż mi proszę tą część forum, bo albo jej nie ma albo jestem upośledzony i ślepy... to swoją drogą. Wyżaliłem się, nie chcę miłości bo mam jej na pęczki. To co ja tu widzę to nie jest wyżalanie się, tylko pisanie jak ja mam źle i jak bardzo jestem nieszczęśliwy. Nie rozumiem takich ludzi, może to kwestia perspektyw. Chcesz, żebym napisał tak jak reszta ? OK !

 

Więc tak, mam wrzody żołądka, nie mogę jeść co chcę bo umrę, mam Lambliozę, co powoduje że nie panuję nad swoimi nerwami. Nigdy nie mogę się wyspać, choćbym spał 12 godzin. Mam spaloną płytę główną w kompie i czasem wywala mi BSOD tak znikąd. Nikt mnie nie lubi, nie mam przyjaciół, 95% czasu spędzam przed kompem złomem w wyżej wymienionego powodu. Rodzina mnie kocha, ale dziwnie to okazuje mając mnie gdzieś i tyko wymagając, abym pracował. Prawie zwariowałem od samotności, ale co tam... jestem alkoholikiem, nie wytrzymam dnia bez sety wódy... albo 4 piw...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To pokaż mi proszę tą część forum, bo albo jej nie ma albo jestem upośledzony i ślepy... to swoją drogą. Wyżaliłem się, nie chcę miłości bo mam jej na pęczki. To co ja tu widzę to nie jest wyżalanie się, tylko pisanie jak ja mam źle i jak bardzo jestem nieszczęśliwy. Nie rozumiem takich ludzi, może to kwestia perspektyw. Chcesz, żebym napisał tak jak reszta ? OK !

 

Więc tak, mam wrzody żołądka, nie mogę jeść co chcę bo umrę, mam Lambliozę, co powoduje że nie panuję nad swoimi nerwami. Nigdy nie mogę się wyspać, choćbym spał 12 godzin. Mam spaloną płytę główną w kompie i czasem wywala mi BSOD tak znikąd. Nikt mnie nie lubi, nie mam przyjaciół, 95% czasu spędzam przed kompem złomem w wyżej wymienionego powodu. Rodzina mnie kocha, ale dziwnie to okazuje mając mnie gdzieś i tyko wymagając, abym pracował. Prawie zwariowałem od samotności, ale co tam... jestem alkoholikiem, nie wytrzymam dnia bez sety wódy... albo 4 piw...

Są różnego rodzaju zabawy, projekty, rysunki, rozmowy o aktualnych odcinkach... i powiedz mi, że tam nie jest wesoło, fakt może nie każdy to tak odbiera, ale bynajmniej według mnie są takie miejsca na forum :fluttershy4:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dobrze, z takimi ludźmi trzeba ostro, ale ja bym od razu go nie skreślał, kto wie co czemu tak postąpił...

 

Ponieważ kolega ma lepszą miejscówkę i wydaje mi się, ze spędzi lepiej czas z nim, bo osobiście nie jestem imprezowiczką. Nie skreślam go ,ale potraktuje go tam samo jak on mnie, też tydzień przed urodzinami mu powiem ,ze mam "lepsze rzeczy do roboty". 

 

Krótko - OLEJ GO. Znam ten ból, wiem jak to jest gdy ktoś, kogo uznawałeś za kumpla ma cię gdzieś. Moi "koledzy" nie zapraszają mnie (np na sylwestra) bo nie mogę wypić (choroba). Spędzam go gapiąc się na fajerwerki z balkonu. Później pół lampki szampana, życzenia i "lulku" o pierwszej. Wracając do ciebie. Przecież mogliście iść razem. Myślę, że "kolega, kolegi" nie miałby nic przeciwko. Ot takie podwójne urodziny. Ale nie... bo kumpel ma fajniejszą miejscówkę. Zameczek!!! :1xkfz: Sama widzisz jak cię potraktował. Gówniarz i materialista ze słomą w butach. I to powiedzenie - "prezent był za skromny". A na co on k# liczył? Lamborghini Sesto Elemento i kolacja ze śniadaniem? (jeśli wiesz co mam na myśli). Tacy jak on, nie zasługują na jakiekolwiek poświęcenia, nie wspominając o prezentach. Nie idź na jego osiemnastkę. Powiedz, że "ktoś" też ma urodziny. Wolisz iść tam... Osobiście ucieszyłbym się chociażby z Chupa Chupsa. W końcu to pamięć jest najlepszym prezentem, nie cena prezentu  :rd7:    

 

Niestety jest on momentami materialistą, ciągle się chwali, że dostaje sporo kasy od rodziny i często lubi mi to podkreślać co mnie to osobiście zaczyna wpieniać. Niestety ja przez niesprawną lewą rękę mam problem ze znalezieniem pracy, w okres szkolnym idzie mi to jeszcze gorzej, bo jeszcze się dokształcam. 

Kiedy się go spytałam, co dostanę od niego na urodziny to dostałam suchą odpowiedz "jakiegoś pluszaka Ci kupie", a gdy podstępnie powiedziałam mu ,że chcę grę na konsole to wielce oburzony, że za drogo jak dla niego...a potem się chwali, że dziadkowie mu dużo, dużo kaski dają... taka hipokryzja. Ja dybałam na upominek dla niego, nikt mi nic nie dał.  

 

Patrząc na to co ostatnio z nim miałam idąc z jego znajomymi....mówię stanowcze NIE w pomyślę z połączona imprezą, zamiast dobrze się bawić w czwórkę na koncercie to oni wyjęli swoje piekielne telefony i zaczęli się nimi bawić jak dzieci, helloł? Tak ma wyglądać wypad ze znajomymi? Chyba człowiek wychodzi po to żeby odpocząć od tej cholernej elektroniki. 

 

Omijam już fakt, że on mi niedawno wyznał miłość, a ja mu dałam kosza....No ej, nie kręcą mnie młodsi faceci (5 lat różnicy), a poza tym jego zachowanie jest momentami bardzo niedojrzałe, i dodam na końcu to, że on był świadomy tego ,że mam kogoś na oku. Jednak to nie jest złośliwość za "kosz" , on już taki jest z charakteru. 

Edytowano przez OttonandPooky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, takie chwalenie się: "ile to ja kasy dostałem" w tym wieku, jest chyba w miarę normalne ( na dobrą sprawę, lepsze to niż: "ile to ja wypiłem" ) Telefony również. Zabawa tymi drugimi jest zaraźliwa - dla testu wystarczy wyciągnąć swój, aby po minucie przynajmniej połowa znajomych grzebała w komórkach :P Co do wyznania miłości. Chyba go rozumiem. Po prostu nie chciał, aby ten drugi go ubiegł (prawdopodobnie liczył, że skończy się "happy endem"). Ewentualnie miał serdecznie dość ukrywania tego uczucia. Sam tak miałem. Niestety moja nienaganna aparycja (Picasso byłby zachwycony) oraz nieśmiałość przyczyniły się do otrzymania śmietnika. Trochę bolało, ale idzie przywyknąć... 

 

PS. Jaką grę chciałaś? Jeśli na XBoxa 360 to możliwe, że da się załatwić. Co prawda używana, ale mimo wszystko  :aj5:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety jest on momentami materialistą, ciągle się chwali, że dostaje sporo kasy od rodziny i często lubi mi to podkreślać co mnie to osobiście zaczyna wpieniać.

Pogubiłem się, to ile on ma lat?

 

 

Kiedy się go spytałam, co dostanę od niego na urodziny to dostałam suchą odpowiedz "jakiegoś pluszaka Ci kupie", a gdy podstępnie powiedziałam mu ,że chcę grę na konsole to wielce oburzony, że za drogo jak dla niego...a potem się chwali, że dziadkowie mu dużo, dużo kaski dają... taka hipokryzja.

 

Jego pieniądze, robi z nimi co chce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...