Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

@SebastianRichCountryOwner

 

Weź też pod uwagę, że są to badania i pewnie kilka tysięcy ludzi wzięło w niej udział. Zaś według różnych źródeł nasz fandom ma ponad milion osób na całym świecie - w porównaniu z liczbą ludzi biorących w ankiecie jest to dość mało i nie uznałbym tych danych za 100% zgodne z rzeczywistym stanem naszej społeczności. Pytanie: czemu się tym aż tak niepokoisz? Chcesz, aby było tyle związków :twilight7:czy jak? Każdy z nas ma inny charakter i różne upodobania, a MLP jest tylko źródłem, z którego czerpiemy radość. To że tyle osób zadeklarowało, że jest singlem to nie oznacza, że tymi singlami chcą być do śmierci. Trochę się zgodzę, że nasza fascynacja kucykami może być pewnym elementem odciągającym od rzeczywistości, ale wszystko zależy od ciebie i jak postrzegasz serial. Dla mnie MLP jest zwykłą kreskówką, które mi umila czas i dała pozytywne wartości, a tak staram się zaistnieć wśród ludzi/znajomych, bo czuję, że tego potrzebuje - od pon do piątku jak wracam z uczelni to uczę się dalej aż do północy i czasem czuję że jestem no-life'em i chce gdzieś wyjść tylko, że czas mnie ogranicza. Nie kieruj się takimi statystykami tylko martw się o siebie, przecież ty chcesz być szczęśliwym i osiągnąć swoje cele. Nawet nie znasz marzeń tamtych ludzi, bo ich nie znasz, więc nie bierz tego w stylu: należę do tej grupy, a ci ludzie są tacy, więc ja też taki jestem.      

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dzięki za spoiler.

Jak wyżej, za mała grupa na której przeprowadzono ankietę,

Skoro coś ci się nie podoba np. W fandomie jako całości to zmiany zacznij od SIEBIE, dzięki mnie moje otoczenie zmienia myślenie nt. Serialu i fandomu. Dałem się poznać z dobrej strony. To tylko przykład.

Ja osobiście niedawno byłem w związku ale to syf. Kończy się często kosą w plecy i pustkami na koncie... Jednak dalej liczę na ,,tą jedyną" jak ma przyjść to przyjdzie... Jednak nie jeśli nasza postawa będzie zamknięta,

Podsumowując, zakładamy fandomowe biuro matrymonialne aby zapobiec kryzysowi (jednak mało kto narzeka, jakoś mnie to nie dziwi... )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to był komentarz do mnie, to odpowiadam, że fandom mi nie przeszkadza, tylko zastanawiające jest te 96% singli, co sugerowałoby, że serial oglądają nieudacznicy w sprawach damsko męskich, ale pewnie to nieprawda. I że Ci, co mają dziewczynę, mają pewne obowiązki i mniej czasu, dlatego się tym nie zajmują. I martwię się, że jak ja znajdę dziewczynę, to odstawię wiele rzeczy, które lubię, bo nie będę miał na nie czasu, a pewnie nie będę chciał być kawalerem całe życie. Po prostu to są takie moje ciche obawy, które wynikają z pogorszonego nastroju.

Edytowano przez SebastianRichCountryOwner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu SebastianRichCountryOwner napisał:

Jeśli to był komentarz do mnie, to odpowiadam, że fandom mi nie przeszkadza, tylko zastanawiające jest te 96% singli, co sugerowałoby, że serial oglądają nieudacznicy w sprawach damsko męskich, ale pewnie to nieprawda.

Czy serial oglądają nieudacznicy w sprawach damsko-męskich? Owszem, temu nie sposób zaprzeczyć, że grupa "przegrywów życiowych" jest wśród bronies bardzo liczna.

 

Są też single z wyboru. No i pytanie też jaki był wiek badanych osób. Trudno oczekiwać by 15latki były w większości w związkach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>implikowanie, że bycie singlem równa się przegraniu w życie

 

Znaczy się, jeśli jesteś desperatem, to może i tak, ale nie każdy nadaje się do życia w związku. I myślę, że bronies dzielą się właśnie na te 3 kategorie - normalni ludzie, których jedyny odchył to oglądanie bajki dla dzieci, desperatów i singli "z wyboru".

 

Przy czym ten "wybór" może (chociaż nie musi) być jedynym dostępnym dla danej osoby. Desperata od nie-desperata różni to, że desperat jeszcze się tym przejmuje i stara zmienić. 

 

Co wciąż nie oznacza przegrania w życie, zwłaszcza dla mężczyzny, albowiem mężczyzn jest po prostu więcej i nie starcza kobiet dla wszystkich. Kiedyś mieliśmy wojny, dzięki którym różnica się wyrównywała, dzisiaj można najwyżej poczekać na następną wojnę. Chociaż lepiej nie, bo wtedy będzie można związać się najwyżej z karaluchem, jeśli się przeżyje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godziny temu Airlick napisał:

>implikowanie, że bycie singlem równa się przegraniu w życie

 

Znaczy się, jeśli jesteś desperatem, to może i tak, ale nie każdy nadaje się do życia w związku. I myślę, że bronies dzielą się właśnie na te 3 kategorie - normalni ludzie, których jedyny odchył to oglądanie bajki dla dzieci, desperatów i singli "z wyboru".

 

Przy czym ten "wybór" może (chociaż nie musi) być jedynym dostępnym dla danej osoby. Desperata od nie-desperata różni to, że desperat jeszcze się tym przejmuje i stara zmienić. 

 

Co wciąż nie oznacza przegrania w życie, zwłaszcza dla mężczyzny, albowiem mężczyzn jest po prostu więcej i nie starcza kobiet dla wszystkich. Kiedyś mieliśmy wojny, dzięki którym różnica się wyrównywała, dzisiaj można najwyżej poczekać na następną wojnę. Chociaż lepiej nie, bo wtedy będzie można związać się najwyżej z karaluchem, jeśli się przeżyje. 

W sumie to może być niewielka granica pomiędzy singlem z wyboru, a bycie najzwyczajniej w świecie nieporadnym w relacjach z płcią przeciwną. Ja się czuję singlem z wyboru, czyli nie staram się podrywać dziewczyn, ani szukać takich relacji, nie zależy mi. Ale to też równie dobrze może wynikać z moich ułomności i płeć przeciwna to dostrzega, dlatego tutaj mógłbym być postrzegany, jako ten przegraniec. Granica jest bardzo cieniutka.

Trudno mi powiedzieć, jak jestem postrzegany, choć myślę, że jestem lubiany, ludzie to na ogół okazują. Dość często mnie postrzegają, jako nieśmiałego, choć nie czuje się taki. Po prostu nie lubię się pierwszy odzywać i skupiać na sobie całej uwagi, ani nie lubię gadać o byle czym. Mam introwertyczną naturę. Rozmawiam normalnie z dziewczynami, nie mam żadnego stresu, tylko że ich nie podrywam, nie odczuwam potrzeby romansów, choć myślę czasem, że fajnie by było mieć taką towarzyszkę. Jednak gdy widzę, ile z tym wszystkim zachodu, to ogólny mój wniosek na razie jest taki, że nie warto. A przy najmniej nie z byle którą.

Edytowano przez SebastianRichCountryOwner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przesadzacie z tym singlowaniem z wyboru.
 
Do dziś pamiętam słowa wykładu z psychologii, że człowiek nie jest stworzony do życia w samotności, a co za tym idzie, osoba mówiąca, że jest singlem z wyboru i jest jej dobrze, najzwyczajniej w świecie kłamie i oszukuje samą siebie. Single "z wyboru" odczuwają samotność tak samo jak single, którzy są nimi nie z własnej woli. I jedni i drudzy szukają kogoś, a niezdolność do znalezienie sobie partnera wynika z przyczyn tak fizycznych, jak i psychicznych. Główną przeszkodą u większości "przegrywów" jest słynny i chwalony introwertyzm, no bo przecież jacy to introwertycy nie są inteligentni, mądrzy, świetni, twórczy itd. A do kogo podpięlibyście neurotyzm? Do osoby ekstrawertycznej, otwartej, uśmiechniętej, czy może właśnie do zamkniętego w sobie, małomównego, ale wielce twórczego introwertyka, u którego główną przeszkodą w nawiązaniu kontaktu z "bratnią duszą" jest jego charakter?
 
I co jeśli powiem, że cechy, utrudniające nam kontakty z innymi, szczególnie obcymi osobami, da się ograniczyć, skorygować zwalczyć? (K. Dąbrowski - dezintegracja pozytywna)
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Do dziś pamiętam słowa wykładu z psychologii, że człowiek nie jest stworzony do życia w samotności, a co za tym idzie, osoba mówiąca, że jest singlem z wyboru i jest jej dobrze, najzwyczajniej w świecie kłamie i oszukuje samą siebie. Single "z wyboru" odczuwają samotność tak samo jak single, którzy są nimi nie z własnej woli. I jedni i drudzy szukają kogoś, a niezdolność do znalezienie sobie partnera wynika z przyczyn tak fizycznych, jak i psychicznych.

 Człowiek jest indywidualistą, to ludzie są istotami stadnymi. Człowiek faktycznie woli działać w grupie, bo wie, że osiągnie więcej (nie zawsze)

Singiel z wyboru może poświęcić się swojej pasji i rozwijać się (odnajduje w tym większą przyjemność) Człowiek wcale nie musi posiadać drugiej połówki.

Edytowano przez White Hood
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu The Lord High Protector napisał:
 
Do dziś pamiętam słowa wykładu z psychologii, że człowiek nie jest stworzony do życia w samotności, a co za tym idzie, osoba mówiąca, że jest singlem z wyboru i jest jej dobrze, najzwyczajniej w świecie kłamie i oszukuje samą siebie. Single "z wyboru" odczuwają samotność tak samo jak single, którzy są nimi nie z własnej woli. I jedni i drudzy szukają kogoś, a niezdolność do znalezienie sobie partnera wynika z przyczyn tak fizycznych, jak i psychicznych.

Oczywiście, że człowiek potrzebuje partnera. Ale jak nie może znaleźć nikogo odpowiedniego, czyli że albo wygląd nie pasuje, lub psychika, to nie może się dołować. Ja jestem singlem z wyboru, dopóki nie znajdę odpowiedniej partnerki, nie będę tego robić na siłę, bo prawdę mówiąc, życie takie, jakie teraz mam, odpowiada mi. Mam bliskich, przyjaciół, znajomych, codzienność. Jakoś nie widzę na razie miejsca dla żadnej partnerki, nikogo takiego nie znalazłem. Może mam zbyt wygórowane wymagania, ale wolę być samotny, niż być z partnerką, która będzie mnie wkurzała. Poza tym niektóre kłamstwa są naprawdę potrzebne człowiekowi i ułatwiają życie. Jeśli bycie singlem z wyboru, to kłamstwo, to jakoś wyjątkowo dobrze i swobodnie mi się z nim żyje. Na prawdę nie myślę o rozmnożeniu się, ani o przytulasach.

Jest coś takiego, jak introwertyzm. Introwertyk ma bogaty świat zewnętrzny, zbyt długie przebywania z ludźmi go męczy i nie lubi się odzywać pierwszy, zwłaszcza, że dyskusja jest mało ciekawa. Te cechy pasują do mnie.

Edytowano przez SebastianRichCountryOwner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu The Lord High Protector napisał:
[...] Do dziś pamiętam słowa wykładu z psychologii, że człowiek nie jest stworzony do życia w samotności, a co za tym idzie, osoba mówiąca, że jest singlem z wyboru i jest jej dobrze, najzwyczajniej w świecie kłamie i oszukuje samą siebie. [...]
Spoiler

12342726_1037286096302676_47110800522505

Przepraszam, musiałam x'D

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu SebastianRichCountryOwner napisał:

Oczywiście, że człowiek potrzebuje partnera. Ale jak nie może znaleźć nikogo odpowiedniego, czyli że albo wygląd nie pasuje, lub psychika, to nie może się dołować. Ja jestem singlem z wyboru, dopóki nie znajdę odpowiedniej partnerki,(...)

To widzę, że zupełnie inaczej rozumiemy termin "singiel z wyboru" - wg. mnie to ktoś, kto świadomie unika głębszego związku z drugą osobą, stara się o to by nie posiadać partnera/partnerki. W tym układzie jesteś singlem losowym, bo jesteś sam, nie przeszkadza Ci to, ale nie wzbraniasz sobie ewentualnego związku z inną osobą.
12 godziny temu Cahan napisał:

Czekaj, skoro mam przyjaciół, znajomych i od czasu do czasu dam komuś kosza, a i tak jestem singlem, to znaczy, że mam problem? 

A gdzie ja napisałem, że "Cahan ma problem" odniosłem się, do tematu, który został poruszony przez forumowiczów, w żadnym wypadku nie był to post skierowany do twojej osoby, tym bardziej, że nie znam Cię. BTW. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. ;)

 

2 godziny temu Aglet Treserka Smoków napisał:
  Pokaż ukrytą zawartość

12342726_1037286096302676_47110800522505

Przepraszam, musiałam x'D

Nie trafiłaś:x. Bezpieczeństwo Narodowe:badass:, ale miałem psychologię z całkiem fajnym majorem, który znał się na rzeczy i tak jakoś zapamiętałem, co mówił o singlach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godziny temu The Lord High Protector napisał:

Do dziś pamiętam słowa wykładu z psychologii, że człowiek nie jest stworzony do życia w samotności, a co za tym idzie, osoba mówiąca, że jest singlem z wyboru i jest jej dobrze, najzwyczajniej w świecie kłamie i oszukuje samą siebie.

Miałam na myśli to. Ja osobiście uwielbiam samotność, towarzystwo nawet jeśli jest mi miłe, to szybko męczy. Po prostu istnieje coś takiego jak bycie singlem z wyboru.

 

A za życzenia dziękuję :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu The Lord High Protector napisał:
To widzę, że zupełnie inaczej rozumiemy termin "singiel z wyboru" - wg. mnie to ktoś, kto świadomie unika głębszego związku z drugą osobą, stara się o to by nie posiadać partnera/partnerki. W tym układzie jesteś singlem losowym, bo jesteś sam, nie przeszkadza Ci to, ale nie wzbraniasz sobie ewentualnego związku z inną osobą.

Masz rację, ale dopóki jakoś się gdzieś nie trafi dziewczyna, którą przypadkiem uznam za jakieś cudo pod każdym względem, to jestem singlem z wyboru. Nie zamierzam szukać partnerki życiowej i jestem wybredny. Bardziej mi odpowiada seks przygodny i jestem zauroczony wieloma postaciami z kreskówek, jak i niektórymi prawdziwymi dziewczynami :crazytwi:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem że mówiłam że pisać nie będę tutaj. Przestałam się już przejmować rówieśnikami. Oni mnie nie dołują.

Tylko, że....nie znoszę świąt.

Co roku ja ze swoją mamą najwięcej w domu robimy. Wkurza mnie to, że wiecznie się ode mnie czegoś wymaga. Gdy jej próbowałam wyjaśnić, że a brat to co to powiedziała tylko, że on tu prawie nie mieszka.(wyprowadził się i przyjeżdża bo pracuje w domu). Nienawidzę świąt bo nie dość, że jak mam swoje zajęcia to muszę łączyć wszystko by się ze wszystkim wyrobić, bo nikt by mi nie pomógł to jeszcze to.

Święta są co roku dla mnie sztuczne. Kojarzą mi się z tym, że musi być porządek, dużo zrobione, prezenty, choinkę ubrać(sama ubieram jak co roku- nie jest duża choinka). I ta cała nagonka na sklepy. A dzielenie się opłatkiem takie wymuszone. CO prawda zdziwiłam się, bo nikt mi chłopaka nie życzył co mnie ucieszyło wewnętrznie. No ale nie ma tej atmosfery co kiedyś. Życzenia, prezenty, jedzenie, siedzenie przed telewizorem. Nie wiem może najwyraźniej jak byłam dzieckiem święta miały dla mnie wymiar religijny i śpiewałam kolędy.

Zazdroszczę takim co wyjeżdżają gdzieś na święta bo też bym tak chciała. Chciałabym odpocząć, poleżeć brzuchem do góry i nie musieć myśleć o staniu w garach i lataniu w tę i z powrotem. Marzy mi się takie odcięcie się od świąt.

Siedzę w domu ja się czuję w domu źle. Radochę mam co najśmieszniejsze jak oglądam Automaniak, czytam strony motoryzacyjne, oglądam swój kalendarz motoryzacyjny bo mam taki nad łóżkiem, piszę swoje opowiadania do szufladki. Myślałam nad tym by iść na jakąś terapię do psychologa bo są kwestie, które są u mnie ciężkie. Co najśmieszniejsze boję się bliskości. Widzę sceny miłosne w filmach ja nie mogę na to patrzeć. Przeraża mnie bycie w związku.

Jutro jadę do cioci na obiad świąteczny i wewnętrznie czuję się żle. Będę widziała się z kuzynką, której nie znoszę. Studiowała ona farmację. Nic nie powiedziała, że się broniła. Poza tym zawsze co ją widziałam zachowuje się gwiazda, popisuje się swoją wiedzą, a ciocia z babcią(od strony ojca) ją uwielbiają. Zawsze gdy ona miała problemy na swoich studiach zawsze się nią przejmowali. Mnie w dupie mieli. I nawet pomimo tego co ona zrobiła(ta kuzynka bo nie powiedziała o obronie)dalej ją kochają. Zawsze się nią zachwycają.

Za 2 tygodnie mam urodziny i zapewne znów będę słuchać życzeń bym sobie kogoś znalazła. Co roku prawie wbijają mi nóż w plecy tymi życzeniami bo mnie nie ciągnie do związku.

Edytowano przez Serena
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu Seluna napisał:

@Airlick

 

A to nie właśnie na odwrót, że na sto mężczyzn przypada sto czternaście kobiet?

 

Osobiście mam wrażenie, że dużo osób uważa, że singiel to "przegryw życiowy", a singielka to SILNA, NIEZALEŻNA KOBIETA.

 

Nope. We wszystkich przedziałach wiekowych aż do ~50-60 lat mężczyzn jest więcej, bo zwyczajnie więcej się rodzi. Później wskaźniki się odwracają z powodu wyższej umieralności. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu Airlick napisał:

We wszystkich przedziałach wiekowych aż do ~50-60 lat mężczyzn jest więcej

Dokładnie, dane z 2012:

 

gMQ2fSy.jpg

 

Trzeba zacząć oglądać się za starszymi :)

2 godziny temu Serena napisał:

Jutro jadę do cioci na obiad świąteczny i wewnętrznie czuję się żle. Będę widziała się z kuzynką, której nie znoszę.

Ja na twoim miejscu starałbym się tak nie myśleć. Jak jest taka dobra w nauce to pochwal ją i życz jej sukcesów. Myślę, że będziesz się lepiej czuć dobrze życząc ludziom mimo, że mogą być trochę wkurzający. Nie warto kumulować w sobie złości i zazdrości. Zwłaszcza do bliskich osób. Pokażesz że jesteś sympatyczną wartą uwagi osobą.

 

Co do dzielenia się opłatkiem też mi za bardzo nie leży. Nie dlatego, że nie życzę wszystkim dobrze, ale nie jestem twórczy ani wygadany, więc wymyślanie życzeń na poczekaniu, żeby nie brzmiały tak samo jak życzenia sprzed chwili jest bardzo problematyczne. Gdybym robił "kopiuj, wklej" wtedy wyszłoby sztywno i wyglądałoby nieszczerze.

I ciesz się, z każdego wyjazdu do rodziny na święta. Ja normalnie jeździłem w dwa miejsca na święta. W wigilię i któryś dzień świąt. Teraz byłem tylko w jednym i czuję jak z roku na rok coraz mniej rodzinnych spotkań i osób w nich uczestniczących. Częściowo to przez dorastanie, bo święta nie są już tym samym, ale dochodzi do tego zakładanie własnych rodzin i odejście najstarszych bliskich, którzy byli "spoiwem" rodziny.

Dobrze Ci życzą, bo żeby przeżywać święta radośnie w przyszłości trzeba mieć z kim. Nie warto się przed tym chronić.

Edytowano przez EmSki
Dodanie treści
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie trzeba za bardzo starszymi, wystarczy wczuć się w rolę samca beta. :kappa:

 

To może i ja się wyżalę świątecznie, bo jutro ma przyjść część rodziny, której kompletnie nie trawię. Aktualnie zastanawiam się, co zrobić i gdzie się wynieść, żeby się z nimi nie widzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...