Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

godzinę temu Zena92 napisał:

To dobra rzecz, kiedy na forum zdominowanym przez śmieszków jest miejsce gdzie można porozmawiać na poważnie o swoich problemach. Cóż, ja mam mnóstwo problemów (ewentualnie tak mi się wydaje). Ale na razie "podzielę" się jednym z nich. Moja babcia cierpiała na chorobę Alzheimera. To było przerażające patrzeć jak z biegiem czasu coraz gorzej kontaktowała i stawała się rośliną. Bazując na hipotezach o dziedzicznym przenoszeniu tej choroby boję się, że kiedyś spotka mnie to samo. Myślę o tym od dłuższego czasu i nie mogę sobie z tym poradzić.

W tym przypadku mogę Ci zaproponować wizytę u lekarza możliwe że zaproponuje on Tobie szereg badań na których podstawie można by orzec ile by wynosiło prawdopodobieństwo odziedziczenia tej przypadłości. Poza tym możesz się zapytać się tego lekarza lub też sam się zainteresować zagadnieniem dotyczącym przeciw działania tej chorobie, mam tu namyśli ćwiczenia stymulujące mózg oraz dieta. Poza tym... nie martw się na zapas bo po prostu nie ma sensu, bo rozpaczając nad tym "co będzie potem" za miast się Cieszyć życiem będziesz czekał na dzień w którym ma rzekomo do tego dojść - po co ? Pamiętaj Będzie co ma być, nic nie jest na 100% przesądzone, ciesz się tym co masz teraz. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu Zena92 napisał:

To dobra rzecz, kiedy na forum zdominowanym przez śmieszków jest miejsce gdzie można porozmawiać na poważnie o swoich problemach. Cóż, ja mam mnóstwo problemów (ewentualnie tak mi się wydaje). Ale na razie "podzielę" się jednym z nich. Moja babcia cierpiała na chorobę Alzheimera. To było przerażające patrzeć jak z biegiem czasu coraz gorzej kontaktowała i stawała się rośliną. Bazując na hipotezach o dziedzicznym przenoszeniu tej choroby boję się, że kiedyś spotka mnie to samo. Myślę o tym od dłuższego czasu i nie mogę sobie z tym poradzić.

 

godzinę temu Zena92 napisał:

Potrafisz wyobrazić siebie jako roślinę która nie potrafi nic koło siebie zrobić? Która tylko leży i patrzy sie w sufit? 

Jak ja ciebie rozumiem. Mój pradziadek miał Alzhimera, będąc dzieckiem musiałam patrzeć jak powoli zapomina kim jest, prababcia miała udar i

jeszcze żyje... nie, bardziej tu pasuje słowo wegetuje, bo tego stanu nie można nazwać życiem. Kontakt z nią  jest praktycznie zerowy, nie rozumie co się wokół niej dzieje, a najgorsze jest to,  że opieka nad nią powoli wykańcza jej córkę, a moją babcię. Jedną z najbardziej kochanych i cudownych osób świata. Nienawidzę prababci za to, ponieważ to częściowo jej wina. Głupia nie brała leków na serce.

 

Również boję się, że kiedyś może mi się zdarzyć coś podobnego. Nie chcę zapomnieć kim jestem, moich bliskich, wspomnień, marzeń. Bez tego stracę człowieczeństwo. Boję się, że kiedyś będę taką pustą skorupą zależną od innych. Szczerze mówiąc, to największy z moich lęków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu Gray Picture napisał:

 

Również boję się, że kiedyś może mi się zdarzyć coś podobnego. Nie chcę zapomnieć kim jestem, moich bliskich, wspomnień, marzeń. Bez tego stracę człowieczeństwo. Boję się, że kiedyś będę taką pustą skorupą zależną od innych. Szczerze mówiąc, to największy z moich lęków.

 

Jeśli masz prawdziwego przyjaciela powiedz mu to co ja: Aby w takim momencie strzelił mi bez wachania w łeb, wypadek dozgonne kalectwo, uszkodzenie mózgu cokolwiek co sprawi że będę ciężarem albo rośliną. To nie jest życie. Mówcie co chcecie, To nie jest życie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Simplistic napisał:

 

Jeśli masz prawdziwego przyjaciela powiedz mu to co ja: Aby w takim momencie strzelił mi bez wachania w łeb, wypadek dozgonne kalectwo, uszkodzenie mózgu cokolwiek co sprawi że będę ciężarem albo rośliną. To nie jest życie. Mówcie co chcecie, To nie jest życie. 

Cóż, mi tak ojciec powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu Emulfi napisał:

 

Jest pewien sposób na nią.

 

Otóż im większy potencjał umysłowy, tym później odczujesz skutek jego spadku - schodząc 3000 metrów z Mount Everest będziesz wyżej, niż gdybyś stał na szczycie Śnieżki. Dowodzą tego badania przeprowadzone na siostrach zakonnych w USA - żyły więcej niż 100 lat i miały mocno rozwiniętą chorobę, ale i tak kontaktowały właśnie dzięki temu, że ich umysł rozwinął się w skutek rygorystycznego trybu życia na tyle, że skutki choroby nie zostały odczute przed śmiercią.

Tylko jak to uskutecznić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim ćwicz mózg to znaczy rozwiązuj krzyżówki, rozwiązuj skomplikowane równania matematyczne, dużo czytaj. Nie koniecznie muszą to być jakieś książki naukowe, ot zwykłe książki też się do tego celu nadadzą. Umysłowa praca, np w charakterze naukowca też się do tego celu nada. Ale mózg można też ćwiczyć poprzez np. tak zwaną pamięć skojarzeniową czyli kojarzenie przydługiego tekstu z jakimś konkretnym obrazem. Granie w niektóre gry komputerowe też może pomóc. I nie mówię tego jako gracz, tylko czytałem o tym w czasopiśmie popularnonaukowym, zdaje się XXI wiek to był gdzieś z parę lat wstecz. Próba zapamiętania melodii i/lub tekstu ulubionych piosenek lub też kojarzenie konkretnego fragmentu muzycznego ze zwrotką/ konkretnym tekstem przypisanymtemu fragmentowi też jest skuteczną metodą

Edytowano przez Sosna
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żeby alkohol był zdrowy, ale:
http://content.iospress.com/articles/journal-of-alzheimers-disease/jad01009
Among lifestyle-related factors, low to moderate alcohol drinking has been proposed as a protective factor against the development of age-related changes in cognitive function, predementia syndromes, and cognitive decline of degenerative (Alzheimer's disease, AD) or vascular origin (vascular dementia, VaD) in several longitudinal studies

Równania matematyczne... meh, albo rozwiązuje je się zawsze tak samo, albo rozwiązać się ich w ogóle nie da.
Dla twoich szarych komórek polecam:
a) OM, OF, OLM, OI

b) Hardą matmę. Jakbyś chciał coś z owej, śmiało pisz do mnie.
c) Żonglerkę. Brzmi mało ciekawie i rozwijająco, ale większość znanych mi finalistów i laureatów OM-a i OF-a żongluje. Poza tym, jak już się wkręcisz, to jest to naprawdę fajna zabawa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu Mordoklapow napisał:

Równania matematyczne... meh, albo rozwiązuje je się zawsze tak samo, albo rozwiązać się ich w ogóle nie da.

Masz rację źle się wyraziłem, chodziło mi o rozwiązywanie skomplikowanych problemów matematycznych, nie równań mój błąd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Przyznam się, że pisząc tu czuję lekki wstyd bo człowiek powinien sam radzić sobie z problemami jakie na niego spadają,, ale cóż....są ludzie hardzi i ci troszkę mniej. Ja zdecydowanie nie należę do twardzieli, bo w tym roku ciężar moich problemów dosłownie pozbawił mnie iskry radości jaka została rozniecona we mnie dokładnie rok temu. Byłem wtedy na specjalnym kursie aktywizacyjnym dla osób niepełnosprawnych na rynku pracy i przekonałem się, że jednak coś potrafię z siebie dać, to podziałało na mnie tak motywująco, że postanowiłem po 8 latach bezczynności zapisać się na studia na mój kochany przedmiot, nie sądziłem, że się dostanę, bo rozszerzenie z histori napisałem na 38 pkt z resztą tylko ojciec wierzył że mi się uda, a brat nie ustawał w złośliwych komentarzykach, że polegnę, że jestem nie przygotowany (słodkie nie:MJTQO:). Jednak  dostałem się tzw drugim rzutem na WNS UŚ, moja radość sięga szczytu, choć bałem się (Norma kto by się nie bał), ale nie było aż tak źle, choć musiałem przestawić się na inny system wkuwania i naprawdę sporo było do czytania, a czasu mało,. W sumie gdybym nie musiał zajmować innymi sprawami tylkoi studiowaniem to na pewno bym miał same 5 w indeksie,ale cóż problem numero uno, że nie potrafię zorganizować sobie do końca czasu (znaczy planuję że wstanę np o 4 wychodzi 6), to sprawia że wszystko robię jak Pinke na cukrowym haju, by się wyrobić i się stresuję jak Twlight w Lesson Zero. Niestety dochodzi też prbroblem z bratem, który nie odpuścil mi i nadal złośliwe komentuje co gorsza nie tylko studiowanie, ale również to co robię po za tym mówi mi, że nic nie robię lub że jedyne do czego się nadaję to prace domowe, to budziło we mnie taki bulwers,  że wdawałem się z nim w dyskusje ostre i wczoraj osiągałem swój limit choć już wcześniej zauważyłem, żeto co czyniłem wcześniej z pasją np moje kucykowe vectory czy wiersze przestało mi sprawiać radość, a teraz nie potrafię nawet się uśmiechnąć, a jedynie co czuję to smutek złość, strach przed osamotnią czyli ogółem wielka czarna dziura negatywnej energii, która ciągnie  mnie coraz bardziej w mrok i pozbawia sił, a im bardzej staram się od niej odwrocić tym silniej atakuje,, czego mam już dość i opowiem szczerze poddałem się, bo nie widzę wyjścia i ten przydługi post jest moją deską ratunku, bo chcę odzyskać pewność siebie i poczucie wartości, które na pewno jest gdzieś we mnie stłamszone przez mrok który na mnie spadł

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Niestety dochodzi też prbroblem z bratem, który nie odpuścil mi i nadal złośliwe komentuje co gorsza nie tylko studiowanie, ale również to co robię po za tym mówi mi, że nic nie robię lub że jedyne do czego się nadaję to prace domowe, to budziło we mnie taki bulwers,  że wdawałem się z nim w dyskusje ostre i wczoraj osiągałem swój limit choć już wcześniej zauważyłem, żeto co czyniłem wcześniej z pasją np moje kucykowe vectory czy wiersze przestało mi sprawiać radość, a teraz nie potrafię nawet się uśmiechnąć, a jedynie co czuję to smutek złość, strach przed osamotnią czyli ogółem wielka czarna dziura negatywnej energii, która ciągnie  mnie coraz bardziej w mrok i pozbawia sił, a im bardzej staram się od niej odwrocić tym silniej atakuje,, czego mam już dość i opowiem szczerze poddałem się, bo nie widzę wyjścia i ten przydługi post jest moją deską ratunku, bo chcę odzyskać pewność siebie i poczucie wartości, które na pewno jest gdzieś we mnie stłamszone przez mrok który na mnie spadł

 

To wszystko dlatego, bo nie pamiętasz kim tak naprawdę jesteś. I nie znasz prawdziwej wartości samego siebie. jednak to już jest rozmowa na PW.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężka sytuacja przyznam... I współczuję. Teoretycznie jest sposób żeby to naprawić i wszystko to siedzi w twojej głowie. Odwołam się do własnego doświadczenia co do tego spadania w dziurę negatywnej energii. Mówisz że to co robiłeś przestało sprawiać Ci radość i wszystko zaczynało się robić co raz bardziej bez sensu. Miałem to samo z własnymi rysunkami. Mimo że wiedziałem że jakiś progres jest i nie szło mi źle to znajdowały się osoby które zwyczajnie lubiły wyrażać negatywne opinie. Można usłyszeć setkę pochwał i parę złych opinii, a i tak wszystko to pociągnie w dół. Trzeba wiedzieć co się potrafi i robić swoje nie zważając na innych. Tzw. metoda wyje... Zacząłem ją stosować od pewnego czasu i czuję się z tym naprawdę dobrze. Nie należy brać do siebie zbyt poglądów innych osób i ich komentarzy. Trzeba znać swoją wartość i robić to co nas uszczęśliwia. Brat może Ci wmawiać całe życie że jesteś nic nie warty, ale po co się tym przejmować. Zwyczajnie to olewaj. Wiem że jest to prawie niewykonalne, ale trzeba zbudować sobie zbroję z tych wszystkich pogróżek i negatywnej energii. Trzeba stać się na to odpornym. bo jeszcze wiele przed Tobą w życiu i poddawanie się teraz nie jest opcją. Przygotuj się dobrze na to co dopiero będzie i wiedz. że twoje życie jest wiele warte. Wszystko to co czynisz ma sens. Nieważne czy ma sens dla innych. Ważne żeby miało dla Ciebie. Rób wszystko tak żebyś pod koniec życia mógł sobie zwyczajnie pomyśleć, że czyniłeś zgodnie ze swoimi przekonaniami. Coś Ci się nie uda to próbuj dalej. Jeśli odpuścisz raz to zaczniesz się przyzwyczajać. Brat w Ciebie nie wierzy i Cię dołuje to zwyczajnie nie gadaj z nim jak nie musisz. Negatywne rzeczy i osoby się ignoruje.
Jeśli nie jesteś osobą zorganizowaną to musisz nad tym ćwiczyć. Musisz się przełamać. Nikt Ci w tym nie pomoże. Jest to twoja osobista decyzja i trzeba Ci samozaparcia. Chcesz mieć więcej czasu to budzisz się wcześniej i musisz się przekonać że nie czasu na obijanie się tylko pora na pracę. Tylko Ty możesz wszystko zmienić. W takich sprawach kroczymy samotnie po tym świecie i to jest rzecz czego nauczyły mnie osoby, które mnie zawiodły albo chciały mnie pociągnąć w dół.

K Frozu tl;dr
Jeśli coś z tego zrozumiesz to mam nadzieję że choć trochę Cię podbuduje.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy wniosę cokolwiek do tematu, ale raczej warto spróbować.

Spadasz w dziurę negatywnej energii? Miałem tak. Niedokładnie z tego samego powodu, ale skutek ten sam. Długie wystawienie na negatywność wobec ciebie wpływa na twoją samoocenę. Oczywiście nie musi to się odbywać świadomie, ale tak jest. Skoro mój brat ciągle o tym mówi, to może coś w tym jest? - takie myśli mogą ci się pojawiać na skraju umysłu. Błędem jest brnąć w to dalej.

Idź na spacer. Zastanów się co cię dołuje, a co uszczęśliwia. Co zrobić i dlaczego jeszcze nie zdałeś sobie sprawę z pozytywów sytuacji? Możesz w myślach czuć się lepszy od brata, nikt ci nie zabroni i nikt nie zauważy,  nie oceni. Możesz też koloryzować sobie świat poprzez wyobrażanie sobie jakiś rzeczy, typu twój brat w wersji rysunkowe/kucykowej albo gdziesz pinkie skacze. To może znacząco poprawić twoje samopoczucie.

Najważniejsze jest jednak, byś sam wmówił sobie, że wcale nie jest źle. Nie chodzi o życie w ułudzie, że wszystko jest dobrze, ale wypracowanie psychicznej odporności i spojrzenie na sprawę z odległego punktu. Traktuj brata jako przeszkodę, mały kamień, na drodze do twojego sukcesu.

Uwolnij się z łańcuchów powagi! Zerwij więzy uległości! "Do the thing!"

 

I na koniec opening (jeśli nie lubisz anime to możesz pominąć) który jest metaforą bycia więzionym przez żal, własne nieszczęście, frustrację i własną "czarną dziurę emocji' oraz determinacji by się z tego wyrwać: http://opening-anime.pl/videos/watamote-opening/

Zbierz się i idź dalej odsuwając nieszczęścia na bok aby zrobić miejsce dla rzeczy dobrych!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest tak:

Mój brat ma dziewczynę. Przy czym w domu wkurza mnie te jej faworyzowanie. W sensie to, że gadają o niej. A że ona jest po szkole gastronomicznej, lubi robić brwi klientkom, hennę. A ta dziewczyna to się zachowuje jakby sobie nie wiem co myślała. Rodzice pojechali na tydzień do sanatorium. Ja poza swoimi sprawami jeszcze to co w domu muszę ogarniać. Pamiętać o podlaniu kwiatków, przyniesieniu drzewa. Poza tym mi mama gadała, a bo ty zrobisz wszystko najlepiej twój brat to jest taki roztrzepany, zapominalski.

Ona sobie za to nocuje w domu. Nie przyjdzie jej na myśl, że jak mieszka się na wsi to trzeba zrobić to czy tamto (nie to że mamy gospodarstwo rolne no ale trzeba czasem drzewa przynieść by mieć czym w piecu napalić, kwiaty podlać, owoce zerwać, warzywa podlać to nie jest mały teren tylko duży, że tak powiem). Przyjedzie sobie, po je, pośpi, ponarzeka (dużo razy o tym samym mi gada, a nic tak nie wkurza jak narzekanie), gitarę ci pozawraca. Większość rzeczy dotyczących ogarniania domu jest na mojej głowie. Kiedyś zwróciłam mojej mamie uwagę na podobną sytuację, ale moja mama powiedziała, że ona jest tu tylko gościem. To że jest gościem to jedno, ale jak mieszka u kogoś to są jakieś zasady. A nie pomyśli, że ja mam co nieco do ogarnięcia i chociaż by spytała może zrobię to czy tamto. Głównie to śpi, bo w nocy ze 3 godziny śpi. A przez ten co ona śpi to ja zdążę w domu wszystko po ogarniać bez jej łaski. A jeszcze mi gada, że w nocy jej się chciało batona czy chipsów, że brat jej przynosił.

Wkupiła się w serca rodziny tym, że lubi być kosmetyczką. Ja jedyna nie korzystam z jej usług.

Boli mnie to, że choćbym powiedziała rodzicom jak jest i by powiedzieli, że to nie jest prawda ja im nie wierzę. Dalej będzie to samo.

Zdziwiło mnie to, że rodzice chcą dać prawie że obcej osobie nowy telefon. W pracy mają tak, że jak jest wymiana telefonów komórkowych to wcześniejsze mogą wykupić i przechodzą na ich własność. I jak mi ojciec powiedział, że jej dadzą nowy aparat to mnie zdziwiło. Przez całe swoje życie kupowałam w większości sama telefony. Nikt za mnie nie decydował jaki to ma być model.

Wczoraj mnie wkurzyła, bo ta sobie przyjeżdża. Ja wróciłam do domu na chwilę po miskę, bo poszłam zerwać borówki i poziomki (obrodziły bardzo). Ona do mnie, że kupiła browara i chce mi go dać. Mówię na spokojnie nie chcę browara. Ta znowu mi to samo gada. Wściekłam się na nią i mówię, że nie chcę. Cała moja niechęć do niej musiała znależć ujście.

Od czasu jak ona jest to ja zawsze idę w odstawkę, bo to ona jest najważniejsza. 

Nie mam awersji do piwa tylko mam swoje tajemnice i nie zamierzałam się przyznawać, że dzień wcześniej 3 piwa wypiłam do tego zjadłam: małą porcję frytek, pół talerza nachosów z chili, obiad (kurczak i parę kartofli), pół pizzy. Że do końca dnia brzuchem do góry leżałam. Bo się tak nażarłam. Ale co zjadłam to moje :D.

Jestem przeczulona nieco w kwestii faworyzowania kogoś tylko, że w rodzinie mam taki przypadek jak moja ciocia i babcia świętej pamięci faworyzowały moją kuzynkę. Było zawsze Agniesia to Agniesia tamto. Zawsze ona była brana gdziekolwiek. Mnie nigdy nigdzie nie brali.

Nie mam w nikim wsparcia. W swoim otoczeniu muszę liczyć na siebie.

Rodzice na wszystko narzekają, krytykują. Nawet przeszkadza im to, że znajomi, którzy mają swoją działeczkę na naszym terenie wyjadają nasze owoce. Wcześniej jakoś im to nie przeszkadzało.

Dziewczyna też narzeka jak i mój brat. Nie czuję, że mnie rozumieją. Trzymają stronę rodziców.

Ja jedynie mam swoją pasję, która mi pomaga. O dziwo już parę osób mi powiedziało, że mam talent do pisania tekstów o samochodach.Trudno mi w to wierzyć, bo w domu nigdy nie byłam chwalona i nie mówiono mi o tym jaki mam talent.

Pomaga mi ta pasja o dziwo bo: Miałam raz taki kryzys psychiczny, że dobierała się do mnie depresja. Przestało mi na czymś zależeć i miałam gdzieś wszystko. Myślałam nawet o tym by się znów okaleczyć. Na innym forum napisałam o swoim kryzysie. Ktoś mnie tak zmotywował tez tym, że jakie życie mogę sobie zgotować jak nic nie zrobię. Poza tym leżałam i oglądałam programy motoryzacyjne. Wtedy co najwyżej się uśmiechałam i przez jakiś czas nie myślałam o tym wszystkim. Już miałam raz rzucić motoryzację. Ale przeprosiłam się z myśleniem na ten temat.

Nieraz jest tak, że jak oglądam Top Gear (stary jak Clarkson prowadził) czy Automaniaka to mi jest wesoło. Bez powodu się uśmiecham i śmieję.

Poszłam raz nad rzekę wyjątkowo wesoła i jakaś pani poprosiła mnie o zrobienie zdjęcia. Zrobiłam jej.

Mam jakiś taki może fart nie wiem, że czasem znajdzie się osoba, która o coś mnie poprosi, albo zapyta. Co prawda jak ktoś mnie w Gdańsku spyta o drogę to jeszcze trudno mi jest powiedzieć, bo nie znam dobrze miasta. Chce się tam przeprowadzić (śmieje się nieraz, że patrząc na to ile ja przebywam w Gdańsku to znam je jak własną kieszeń i do tej pory nie zapomniałam a już kilka razy tam byłam).

Zauważyłam, że wracam do starych nałogów z dzieciństwa. Jak czuję przez tą dziewczynę napięcie psychiczne to albo się objem, albo kupię sobie paczkę chipsów i zjem, albo zjem paczkę napoju herbacianego (herbaty granulowane). Zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest zdrowe i ograniczam się jak mogę, ale czasem czuję takie napięcie.

Edytowano przez Serena
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w podobnych sytuacjach kiedy jestm wrabiany za kogoś to walę to i idę, swoją działkę zrobiłem. Dziwne twoja rodzina ma podejście, znajdź pracę, będziesz poza domem, gotówka nie zaszkodzi ale takie coś może pośrednio wymusić od ,,niektórych" ruszenie dupska.

Sytuację osobistą naprawił bym postawieniem sprawy jasno: słuchaj, nie muszę lubić ciebie ani ty mnie, nie wchodź mi w drogę a będziesz miała spokój i wszystkie zęby.

 zawsze zostaje też zimna nienawiść, bez nieuprzejmości ale z lekceważeniem,

By być szczęśliwym olej rzeczy na które nie masz wpływu, rób swoje a znajdziesz (raczej poza domem) osoby które to docenią.

pozdro trzymaj się

 

 

Spoiler

 

post nr 420.

 

 

Edytowano przez Simplistic
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minuty temu Simplistic napisał:

Ja w podobnych sytuacjach kiedy jestm wrabiany za kogoś to walę to i idę, swoją działkę zrobiłem. Dziwne twoja rodzina ma podejście, znajdź pracę, będziesz poza domem, gotówka nie zaszkodzi ale takie coś może pośrednio wymusić od ,,niektórych" ruszenie dupska.

Sytuację osobistą naprawił bym postawieniem sprawy jasno: słuchaj, nie muszę lubić ciebie ani ty mnie, nie wchodź mi w drogę a będziesz miała spokój i wszystkie zęby.

 zawsze zostaje też zimna nienawiść, bez nieuprzejmości ale z lekceważeniem,

By być szczęśliwym olej rzeczy na które nie masz wpływu, rób swoje a znajdziesz (raczej poza domem) osoby które to docenią.

pozdro trzymaj się

 

 

Ukryta zawartość

 

Jutro idę do Urzędu Pracy, bo mam pewną sprawę do wyjaśnienia. I jak będą oferty stażu to chcę jakąś wziąć, sobie załatwić i mieć swoją kasę i nie brać od matki. Zwłaszcza, że oszczędności mi powoli topnieją, a potrzeby się swoje ma. Poza tym nie chcę za bardzo przebywać z domownikami i tą dziewczyną.

 

Edytowano przez Serena
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję wszystkim dobrym duszyczkom za rady, i przyznam się, że czuję się trochę lepiej pod stanem psychicznym, bo skupiłem się na swojej pasji, czyli pisaniu wierszy i historii (zacząlem grać w WoT, i tak przy okazji zacząłem szukać informacji o czołgach Wielkiej Armii Cesarskiej, co zaś do wierszy, to moja głowa pęka od pomysłów, a nawet wracają pomysły na fiki, między inmi fic osadzony w uni Kryształowego Oblężenia czy fic wierszowany "Wojna Magii"),

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu FrozenTear7 napisał:

Już się bałem że coś się stało jak nie odpisywałeś tutaj. Ale cieszę się ogromnie że stan się poprawia ^^ Wiesz co dla Ciebie dobre i tego się trzymaj. Nie pozwól nikomu i niczemu Ci tego odebrać. Trzymaj się :hug:

Cóż fakt miałem pewien "zły czas" cytując pewnego znanego kościeja :pinkie4:ale wyrzuciłem całą negatywną energię w rozmowie z tatą i uzyskałem te same jakie wy tu napisaliście, że powiniem pokochać siebie i ignorować naegatywy jakie ludzie o mne mogą powiedzieć (coż z tym może być na początku kłopot, ale muszę dać radę)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Serena To może zabrzmieć dość dziwnie, ale najlepsze co można zrobić w twoim przypadku, kiedy nie radzisz sobie ze swoją sytuacją w domu to pójść do psychologa. Można podyskutować z nim naprawdę wiele spraw i dojść do ważnych wniosków. Może po kilku spotkaniach zrozumiesz na czym polega twój problem i uda Ci się naprawić relację ze swoimi bliskimi. Mogą Ci także zaproponować wzięcie udział w terapii grupowej. To by było nawet lepsze rozwiązanie. Sam na takie spotkania uczęszczam i spotkałem wiele osób z podobnymi do Twoich problemami. Pozdrawiam.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu Zena92 napisał:

@Serena To może zabrzmieć dość dziwnie, ale najlepsze co można zrobić w twoim przypadku, kiedy nie radzisz sobie ze swoją sytuacją w domu to pójść do psychologa. Można podyskutować z nim naprawdę wiele spraw i dojść do ważnych wniosków. Może po kilku spotkaniach zrozumiesz na czym polega twój problem i uda Ci się naprawić relację ze swoimi bliskimi. Mogą Ci także zaproponować wzięcie udział w terapii grupowej. To by było nawet lepsze rozwiązanie. Sam na takie spotkania uczęszczam i spotkałem wiele osób z podobnymi do Twoich problemami. Pozdrawiam.

 

Dziwne to bardziej zabrzmiało w kwestii próby naprawienia relacji z bliskimi. Co do reszty się zgadzam. Dzwoniłam do poradni zdrowia psychicznego. Umówiłam się na nfz do psychiatry, bo muszę mieć skierowanie od niego do psychologa. Poza tym się muszę dowiedzieć co mi najlepiej pomoże. Termin na wrzesień dopiero mam. Przy czym jak mi coś wypadnie bo się trafi, że praca będzie to umówić się muszę na popołudnie. I tak sobie ustawię, że nie będę nic przekładać.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu Zena92 napisał:

Niestety, terminy zawsze są odległe jak to w naszej służbie zdrowia bywa. Jeśli chciałabyś się więcej dowiedzieć coś w tym temacie to pisz śmiało na priv.

 

W kwestii mówisz jak wizyta u psychiatry wygląda czy o czym mówisz ?. Ja i tak za dużo nie piszę. Nie chcę narzekać i się użalać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, że nie czuję się rozumiana przez rodzinę, ich znajomych. Mam alergię na kakao. Jak zjem dużo to kicham jak osoba uczulona na pyłki.

I co słyszę weż czekoladkę, chodż na cukierka. Trudno mi zachować umiar potem. Wiem, że nie powinnam jeść czekolady. A na moje tłumaczenia o alergii to słabo to do nich dociera.

Byłam w Urzędzie Pracy i zamknęłam sprawę tamtej firmy(okazało się, że żadnych dokumentów nie złożyli). Dotarło do mnie, że na rodziców nie mogę nigdy liczyć i nie mam w nich wsparcia. Jedynie mogę na siebie liczyć.

Trochę to boli, ale trudno. Dla nich jest co innego ważne.

Czasem sobie myślę po co zrobiłam prawko. Poszłam na kurs w wieku 19 lat, bo zdaniem rodziców w wieku 18 lat byłam niedojrzała do tego. Na pierwszych jazdach z instruktorem czułam się tak jakby mnie ktoś za karę posadził, bo zdarzało mi się ze stresu płakać. Potem się przyzwyczaiłam. Od czasu jak mam dokument a mam go od 2011 roku nie jeżdżę w ogóle. Rozumiem to że auto kosztuje i rodziców nie byłoby stać na nie, ale nigdy nie pytali mnie czy chce pożyczyć auto. Boje się wsiąść za kółko i jechać po ulicy zwłaszcza jak masa idiotów jeździ.

Mam zamiar przeprowadzić się do Trójmiasta gdzie jest lepsza komunikacja miejska w związku z czym prawko nie będzie mi w ogóle potrzebne. Ogólnie mieszkam w takiej dzielnicy Elbląga że lepiej jest mieć auto bo autobusy rzadko jeżdżą.

Edytowano przez Serena
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja matka taką szopkę odwala że hej. Co roku zamawia mszę za swoją mamę, mi i bratu każe chodzić z darami. Dzisiaj do mnie z pretensjami była czemu poszłam do pokoju, a poszłam tylko na chwilę bo włosy musiałam ułożyć. Ja też poszłam z odzywką do niej. Ona do mnie, że się burzę. Tylko, że mnie do tego prowokuje.

Pieprzy mi, że mam z ludżmi siedzieć przy stole i jej to kompletnie nie obchodzi, że w samotności czuję się o wiele lepiej.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...