Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

@PervKapitan naprawiam to już od pewnego czasu. To nie był post typu nic nie robiłem dawniej i dalej nic nie robię bo jestem leniwą kupą tylko w końcu zacząłem coś robić i czemu nie wziąłem się za to wcześniej. Wiadomo że ciężka praca tylko może nas zaprowadzić do celu i co najwyżej trochę geniuszu. Rozumiem to. Tylko był to żal do samego siebie że skupiałem się na rzeczach błahych zamiast robić co mi odpłaci dobrze w przyszłości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit
23.08.2016 at 23:46 Tric napisał:

Jest mi smutno, ponieważ moje życie wydaje się być kiepskim żartem.

Ziomek, to w takiej sytuacji działaj, żeby twoje życie było zajebiste, a nie trać czasu na pisanie wątku tutaj. Znajdź coś co lubisz robić, znajdź osoby, które lubią ciebie i co ty robisz i będzie git. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje żale są smutne i denne.

Moja mama w koncu złożyła pozew sądowy o rozwód. Nareszcie. Martwię się teraz bardzo, boje się o to co teraz bedzie się działo. Ponoc tez mam składać zeznania, Ale tak przeciw ojcu? Ja wiem, byl alkoholikiem, nie interesował się mną, wyzywal mnie czasem, nasylal na mnie ludzi zeby mnie sledzili. Przez to bałam się wracać do domu ze szkoły. 

Mam mieszane uczucia bo jednocześnie to nienawidzę, a jednocześnie dalej kocham. Bo pamietam jak tulil mnie do snu kiedy mialam koszmary. Ale czy jakby na prawde by mnie kochal, to czy by stoczył się do takiego poziomu, groził nawet podpaleniem domu w nocy? 

Od prawie roku (22 listopada tamtego roku) z nim nie mieszkam. Niemal ucieklam z domu, wraz z mamą. Wlasnie od tamtej pory jest ze mną coraz gorzej. Jakos w tamtym okresie poznalam Przez internet osobę, dzięki ktorej dawalam sobie rade, nie płakałam i bylam silna. A potem staralam się być miła, uśmiechnięta, zadowolona z życia na sile. Ale przestało mi to wychodzić już jakis czas temu. Po lepszym okresie, znowu przychodził czas kiedy Tak jakby wybuchalam wsciekloscią i żalem do świata. Czuje się samotna, nikt z mojego otoczenia, oprócz najbliższej rodziny, nie wie o mojej prawdziwej sytuacji. Nigdy nikomu się Tak najprawde nie spowiadalam z całej prawdy. Nawet teraz tego nie robie, bo musiałabym wejsc w temat jeszcze głębiej. Nie chce sprawiać innym problemów, kiedy mają własne.

Ale tak jak wspomniałam wyżej. Rozwód. Tym się teraz najbardziej martwię. Co jesli ojciec ma jakies chore haczyki? Co jesli będzie sprawiał problemy albo nie zgodzi się na alimenty dla mnie? Chcialabym dostawać te alimenty. Chcialabym je odkładać na studia. Wczesniej mialam założoną jakąś lokatę na ktorej byloby z 6 tysięcy. Ale on mnie okradł i moja przyszłość jest mniej ciekawa. 

Od listopada stopniowo stracę pewność siebie i zapał do życia. Wszystko po kolei mnie wykańcza, każdy najmniejszy problem daje mi w kość. Po prostu moja osobowość robi sie coraz słabsza. Teraz jestem w gorszym okresie, Ale jutro znowu bede starała sie być szczęśliwą dziewczyną, która udaje ze problemy nie istnieją. Kiedyś moze stanę sie silniejsza, Ale teraz nie umiem. Postaram sie być silniejszą, Ale może pozniej

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma prawo do słabości, a proszenie o pomoc to nie grzech. Twoja sytuacja jest naprawdę trudna. Ojciec alkoholik - terrorysta oraz ty z matką uciekające z domu. To musiał być horror. Na to nie ma prostej recepty. Przede wszystkim pamiętaj że zawsze możesz liczyć tutaj na wsparcie. Mamie możesz poradzić by poszła porozmawiać do Centrum Interwencji Kryzysowej lub do jakiegoś innego psychologa. To nie jest wstyd ani nic złego. Te instytucje są stworzone by pomagać. Nie znam wszystkich faktów, ale możliwe że ojciec cały czas Cię kocha. Chociaż w bardzo chory sposób. W naszym kraju mnóstwo osób szuka wsparcia w butelce. Butelka cię nie wyśmieje ani nie rozpowie twoich problemów. 

Ciężko powiedzieć że "myślę", ale na pewno wierzę w to, że twój ojciec kiedy zobaczy że Cię stracił po rozwodzie zrozumie swój błąd i zacznie się leczyć. Choć muszę nadmienić że to nie jest takie oczywiste. Czasem choroba alkoholowa jest zbyt zaawansowana by człowiek chciał coś z tym robić. Ale tak jak mówiłem nie znam całej prawdy.

Wierzę że uda Ci się przetrwać ten ciężki okres.

Zena

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Celly Miałam podobną, może i identyczną sytuacje w rodzinie. I to bliskiej rodzinie. Moja ciocia, siostra mamy dokładnie przeżywała to co Twoja mama, a moi kuzyni to co Ty. Ostatecznie skończyło się to rozwodem. Od tego momentu było o wiele lepiej, wujek nikomu nic nie zrobił. Na urodziny, święta, czasami nawet bez powodu zabierał swoje dzieci by spędzić z nimi razem czas. Ale nikogo już nie skrzywdził, płacił alimenty. Ale cóż...wszystko zależy od pojedynczego przypadku, ale szczerze to wątpię by coś kombinował. 

No i przede wszystkim nie myśl w ten sposób, że "nie chce sprawiać innym problemów, kiedy mają własne" najlepiej by było gdybyś poszła do psychologa. Po prostu porozmawiać. Nie bój się, po takich zdarzeniach powinno się iść do psychologa. Psycholog to nie szatan, to nawet nie lekarz, nie jesteś chora, tylko po prostu zagubiona. Nie udawaj silną na siłę, tylko skorzystaj z pomocy. Nie wiem do której klasy chodzisz, czy masz jeszcze jakichś bliższych znajomych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Celly nie chcę cię martwić, ale z doświadczenia wiem, że będzie gorzej. Jednak to jest moje doświadczenie i jest różne od twojego. Ty możesz mieć to szczęście, że twój ojciec się ogarnie. Ciągle możesz mieć nadzieje...ja swoją straciłem. Nie, inaczej. Ja próbowałem się łudzić... Ty jednak..trzymaj się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Celly bardzo współczuję sytuacji. Silna musisz być bo nieważne jak źle jest to zawsze jest szansa że kolejne dni staną się lepsze. I patrząc na waszą sytuację powinny stać się lepsze. Kłamstwo wmawiane tysiąc razy staje się prawdą. Udawanie na siłę szczęśliwej osoby też jest lepsze niż poddanie się smutkowi. Bądź silna a przyszła Celly Ci podziękuje. I bądź silna dla matki.
Nie dziwne że mimo tego zła wyrządzonego przez ojca dalej go kochasz bo ciężko odrzucić tak ważną w twoim życiu osobę z którą się ma tyle wspomnieć z przeszłości. Jednak zatracił się i nie uratujesz go teraz czy tego chcesz czy nie. Trzeba odejść i wybrać albo swoje dobro i dobro mamy albo tkwienie na rozdrożu. Z pewnością wam się uda wygrać rozprawę i postaraj się o to też ze swojej strony jakkolwiek by to nie bolało. Walczycie m.in. o wasz przyszły dobrobyt.
Przykro że musisz sama gnić w tej bezsilności i rozkładającym smutku ale czy tego chcesz czy nie to stajesz się silniejsza. Szukaj ucieczki od przygnębiającej rzeczywistości kiedy tylko możesz czy to dzięki muzyce czy sztuce. Staraj się jeszcze szukać tego wyjścia.
Jeśli chcesz się czymś więcej pożalić i Ci tego trzeba to pisz śmiało.
I życzę wytrwałości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuję. Dlatego nikt u mnie nie wie gdzie ja trzymam swoje pieniądze,jedynej osobie jakiej ufam jest moja babcia od strony mamy i mamie, zawszę jak gdzieś jadę na długo to chowam u niej 10000 zł które sam zarobiłem.Kocham mego brata i siostrę ale co do hajsu mam ograniczone zaufanie,nikt nic nie wie ile,gdzie i jest dobrze.Babki i ciotki od strony ojca zawszę uważały mnie za bękarta i zawszę mnie gorzej traktowały, widziałem jak potajemnie dawały innym wnukom pieniądze, żebym tylko ja nie widział. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie patrząc na to potem poczuje się jak debil że to pisałem ale co tam...

Ostatnio wzięło mnie na rozkmine i doszedłem do wniosku że jestem strasznie samotny i nie wiem czy moge ufać ludziom. Fakt, niby znam pare świetnych osób... ale czasami po prostu nie mam do kogo się odezwać. Miałem nie dawno, ze 4 miesiące temu trudny okres, w szkole próbowałem sprawdzić czy kogoś obchodze. Miałem w zwyczaju udawać że wszystko jest ok, ale tym razem po prostu nie mogłem. Ci "przyjaciele" po prostu odsuwali się ode mnie, żeby być jak najdalej od tego raka którym byłem ja. Teraz czuje się jakbym był kimś w postaci "jesteś, to se bądź, a jak cie nie będzie to trudno, mam lepszych od ciebie". Cóż szkołe zmieniłem, ale ludzie w większości ze starej i mam wątpliwości do tego czy dobrze wybrałem... Klasa niby 16 osób ale nie czuje żeby jakikolwiek nauczyciel (w pozytywnym znaczeniu) zwracał uwagę na mnie tak jak na innych, ale to idzie nawet w drugą stronę, np. nauczyciel od historii tak mnie zjechał że mi się nie chciało nic do końca dnia. W dodatku rodzice zachowują się jakby zamiast mi pomóc, to chcieli mnie dojechać. Czuje jakby moje plany życiowe zaczęły się walić...

Z góry przepraszam za wszystkie błędy w tekście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu Patutu napisał:

Ostatnio wzięło mnie na rozkmine i doszedłem do wniosku że jestem strasznie samotny.

 

Wiesz... wszystko ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne... z samotnością jest podobnie.

Mimo, że nie zawsze czujemy się najlepiej samotni to dzięki właśnie samotności wzmacniamy swoją psychikę, umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach i samodzielność.

 

Chodź może to tylko ja..? Jestem typowym przykładem samotnika więc... who knows. Lekko do niej przywykłem i nawet czuje się ok w samotnym środowisku. Oczywiście mam swoich przyjaciół, którzy przetrwali wieloletnią selekcję i zawsze będą w stanie mnie wesprzeć w chwili słabości a ja ich.

 

Ale nie załamuj się, młody jesteś wszystko będzie ok. U mnie jest tak, że np. moja 16 letnia najlepsza przyjaciółko-siostra znajduje nagle miłość swojego życia a ja mam 21 lat i jedyne co przeżywam to rozczarowania. xD

 

I pamiętaj przyjaźni formują się latami a to, co ty opisałeś to byli po prostu słabi znajomi.

 

Tyle. Stay determinated.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jeden problem. Od wczoraj dręczą mnie wyrzuty sumienia, ponieważ zepsułem jedną dosyć ważną sprawę i teraz konkretnie źle się czuję z tego powodu.

Nie chcę pisać tego tylko na forum publiczne, żeby wszyscy widzieli. To dla mnie ważne. Mogę na PW komuś się zwierzyć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu Gringo37 napisał:

Mam jeden problem. Od wczoraj dręczą mnie wyrzuty sumienia, ponieważ zepsułem jedną dosyć ważną sprawę i teraz konkretnie źle się czuję z tego powodu.

Nie chcę pisać tego tylko na forum publiczne, żeby wszyscy widzieli. To dla mnie ważne. Mogę na PW komuś się zwierzyć?

A proszę bardzo. Ja jestem ekspertem od bólów dupy w real lifie

 

Bardzo czesto miewam

Edytowano przez Dabrowski
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś mój interes skończył się przypałem... Skończyłem bez sprzętu i bez hajsu...

W dodatku ostatnio coś w szkole nie idzie z matmą. Dostałem pałę i nie wiem czy z tego wyjdę.

Nie mam dziewczyny.

Po dzisiejszym opieprzu w domu mam ochotę to wszystko rzucić w cholerę. Motywujcie tylko bez ckliwych gadek. Wciąż potrafię ugryźć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu Po prostu Tomek napisał:

Wypalam się. Nie chcę by tak się działo, ale tak jest. Fandom jest na pejsbułku którego nie mam, nie ma meetów w okolicy, pracuję. It's all over.

 

Jeśli Cię to pocieszy, mieszkam przy Wrocławiu i nigdy nie byłem na żadnym Wrocławskim ( ani na żadnym innym w okolicy ponymeecie) a jeżdżę na bardzo dużo meetów. :D Podróżowanie jest fajne- zwiedzanie nowych miejsc również. Dodatkowo czy istnieje lepsze uczucie, niż jazda samochodem nocą na ponymeeta, przy tym słuchając fandomowych kawałków w radio (ewentualnie z mp3'ki w pociągu jak nie masz jeszcze prawka :D ) Popatrz na to z pozytywnej strony.

 

Praca to nie koniec życia. ^^ Meety są zawsze w weekendy a po pracy zawsze możesz wpaść na forum i ze wszystkimi pogadać.

 

A ja Fejsbuka mam ale i tak się tam nie udzielam. Szału nie ma szczerze mówiąc.


Głowa do góry i zostań  nami!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu 1stChoice napisał:

Meety są zawsze w weekendy a po pracy zawsze możesz wpaść na forum i ze wszystkimi pogadać.

To raczej go nie pocieszy. Nie wszyscy mają pracę pon-pt :v 

Ale dla chcącego nic trudnego, jakby wcześniej się o tym dowiedział to może sobie zrobić wolne kiedy tylko chce

Edytowano przez PervKapitan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wnioski po wycieczce integracyjnej: nienawidzę ludzi, nie umiem nawiązywać znajomości.

Moja klasa z początku dzieliła  się na grupki, a ja jako przeciwnika tego typu podziałów starałam się zaprzyjaźnić po trochę z każdym  (oprócz tych typowych pustych dziewczyn-kserokopii, bo do tych żywię ogromną niechęć). I co mi to dało? Teraz przy każdej z tych grup jestem jak piąte koło u wozu. Ludzie interesują się mną zazwyczaj jak potrzebują mojej pomocy, a potem mają mnie gdzieś. 

 

Postaram się zaprzyjaźnić z kimś, a jak nie wyjdzie, to trudno. Przeżyję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety większe skupiska ludzi jak szkolne klasy, grupy na studiach mają to do siebie, że robią się podziały. Doskonale rozumiem co czujesz, bo sam nigdy nie potrafiłem się do takiej grupki dołączyć i po trochu z każdą starałem się utrzymywać znajomości przez co byłem takim kolegą na doczepkę. Zamiast skupiać się na dołączeniu na siłę do którejś lepiej sobie tak jak mówisz, znaleźć jedną, dwie osoby z którymi można by się zaprzyjaźnić o ile takie są bo z tym też czasami bywa różnie. Może za wiele nie pomogłem, ale przynajmniej mogę Cię pocieszyć, że nie jesteś sama z takimi problemami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez pewien czas zapewne będzie Ci się ciężko odnaleźć i pozostałe kilka osób co czują to co Ty też będą próbowały się gdzieś wpasować. Sam na początku gimnazjum byłem nikim i też próbowałem tu i tam się przypodobać. To się zwykle źle kończy i cokolwiek robisz pamiętaj o tym żeby być sobą niezależnie od tego czy inni to szanują czy nie.
Ja dopiero w miarę normalnego kumpla w mojej klasie odnalazłem po ponad roku w klasie kiedy zmęczeni tymi próbami wpasowania się ogarnęliśmy że w sumie mamy ten sam problem i jesteśmy dosyć podobni. W twojej klasie na pewno jest ktoś z podobnym problemem jak Ty i może jeszcze przez jakiś czas tego nie zobaczycie, ale prędzej czy później myślę znajdziesz osobę którą można będzie nazwać dobrym znajomym. Zawsze pozostają jacyś na uboczu którzy niby nie pasują, a potem sami stają się znajomymi.
Potrzeba czasu, a póki co staraj się wytrwać tam i nie stań się kimś innym niepotrzebnie kim nie jesteś.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu Gray Picture napisał:

Wnioski po wycieczce integracyjnej: nienawidzę ludzi, nie umiem nawiązywać znajomości.

Moja klasa z początku dzieliła  się na grupki, a ja jako przeciwnika tego typu podziałów starałam się zaprzyjaźnić po trochę z każdym  (oprócz tych typowych pustych dziewczyn-kserokopii, bo do tych żywię ogromną niechęć). I co mi to dało? Teraz przy każdej z tych grup jestem jak piąte koło u wozu. Ludzie interesują się mną zazwyczaj jak potrzebują mojej pomocy, a potem mają mnie gdzieś. 

 

Postaram się zaprzyjaźnić z kimś, a jak nie wyjdzie, to trudno. Przeżyję.

 

Powiem tylko, że w takich przypadkach nie powinieneś ograniczać się tylko do swojej klasy, bo na serio mogłeś mieć tego pecha, że nikt do Ciebie nie pasuję. Moich dwóch najlepszych kumpli miałem w innych klasach, a w swojej jedynie takich, co z nimi od tak można kilka zdań co najwyżej zamienić. Za tydzień idę na studia i zapewne tam też tak będzie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Gray Picture napisał:

Trudno mi przy niej wysłowić się, bo boję się, że powiem jakąś głupotę.

Też przez większość swojego życia borykałem się z takim problemem, ale z perspektywy czasu widzę, że to głupie podejście. Nie możesz aż tak bać się, że będziesz oceniana, ludzie nie siedzą i nie rozmyślają o tym co powiedziałaś i czy to mądre, głupie, każdy ma setki swoich spraw ;) Ciężko to sobie przyswoić ale mnie to jakoś z czasem się udało i trochę się odblokowałem w rozmowach z ludźmi. Bo im bardziej skupiałem się nad tym co powiedzieć, żeby się nie wygłupić, tym większą blokadę tworzyłem, przez co nie mogłem wydusić z siebie ani słowa, a jeżeli już coś się udało to było tak drętwe, że ludzie się patrzyli z politowaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...