Skocz do zawartości

Poszukując smaku przygody - „Ucieczka od monotonii” (Black Scroll)


Applejuice

Recommended Posts

- Nie spadałbym, gdyby ktoś się tak strasznie nie wiercił - uśmiechnąłem się szelmowsko.

No trudno. Niech się dzieje wola księżniczek. Tylko oby Diamo nie wpadł w środku "przedstawienia".

- No to chodźmy, nasze królewskie łoże czeka!

Otworzyłem drzwi do sypialni, mając nadzieję, że nie ujrzę tam Diamond Eye'a.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sypialni nie było nikogo. Jej wygląd także w niczym się nie zmienił, butelka cydru stała na swoim miejscu, więc mogłeś wywnioskować, że twojego przyjaciela jeszcze tutaj nie było.

Cynamonka nie miała na sobie sukienki - zostawiła ją w korytarzu, razem z twoim ubraniem. Spojrzała ci w oczy i uśmiechnęła się. Tuląc się do ciebie powolnym krokiem wycofywała się w kierunku łóżka.

Edytowano przez Applejuice
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc, że Diamo jeszcze się nie zjawił, w duchu westchnąłem z ulgą.

Kiedy patrzyła mi w oczy, odwzajemniłem uśmiech. To było niesamowite - niby taka piękna, a uśmiech sprawiał, że wyglądała jeszcze wspanialej.

Choć miało stać się to za kilkanaście sekund, już chciałem być z nią w tym łóżku, całować i pieścić każdy cal jej ciała. 

Podążyłem za nią w stronę mięciutkiej pościeli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Podczas gdy razem z Cynamonką otwieraliście bramy nieba, ktoś bez wątpienia przebywał na dole. Od czasu do czasu dało się słyszeć odgłosy przesuwania jakiegoś ciężkiego przedmiotu, a w pewnym momencie Diamond Eye chyba opuścił coś szklanego - żadne jednak z tych odgłosów nie zakłóciły waszego błogiego wieczoru. Godziny mijały jak sekundy, a rzeczywistość wydawała się być zaskakująco odległa, aż w końcu wszystko minęło jak piękny sen...

Wybudziłeś się z lekkiego snu. Słońce powoli wyłaniało się znad linii horyzontu, barwiąc niebo na delikatny odcień czerwieni, różu i błękitu. Cynamonka spała, wtulona w twoją szyję. Nastał kolejny dzień i teraz, kiedy wspólnie zejdziecie na dół, nie będzie już odwrotu...

Edytowano przez Applejuice
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na śpiącą klacz z uśmiechem. Była taka ładna...

Kiedy zobaczyłem, że już świta, cicho zakląłem. Rezerwacja w superdrogiej restauracji przepadła bezpowrotnie. Cóż, może kiedyś. Wspomnienie restauracji przypomniało mi o innej rzeczy - zaręczynach. Gdy o tym pomyślałem, poczułem wielką gulę w żołądku, co mnie bardzo zdziwiło. Czemu się tego boję? Przecież chcę z nią być, jest nam dobrze. Chyba, że nie jest. Może tylko siebie oszukuję? Może wydaje mi się, że ją kocham? Ale nie chcę jej zostawiać, nie chcę jej ranić. Westchnąłem. Ciekawe, czy każdy oświadczający się ogier ma takie rozważania.

Poczułem głód. Zwyczajny i taki przeżycia przygody. Chciałem spędzić trochę czasu sam, ale trochę obawiałem się, że Cynamonka nie będzie czekać. Ale ja wrócę, do niej, tylko muszę znaleźć to coś w świecie. Jak to zrobić?

Delikatnie starałem się wyjść z łóżka, tak żeby nie obudzić Cyni. A co mi tam, zrobię dla niej pyszne śniadanie i poszukam pierścionka. Nie będą to najlepsze zaręczyny na świecie, ale nie można mieć wszystkiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tuż po wyjściu z sypialni natrafiłeś na widok, który dosłownie sprawił, że opadła ci szczęka.

Białe róże w kryształowych wazonach, mniejszych i większych, o rubinowej i lawendowej barwie, zdobiły każdy cal przedpokoju. Obok nich na przeźroczystych talerzykach pływały maleńkie świece, które roznosiły delikatny aromat wanilii z niewielką mieszaniną spalonego już wosku. Podłogę wyścielał puszysty dywan z czerwonych płatków róż, który prowadził do salonu, zupełnie jak ścieżka. Kompletnie zapomniałeś o śniadaniu i ruszyłeś jej śladem.

Salon wyglądał jeszcze bardziej zniewalająco. Stół zdobił lawendowy obrus z białymi koronkami. Oczywiście nie zabrakło róż i kolejnych świec, tym razem większych, w złotym świeczniku. Diamond Eye sam zadbał o przygotowanie wam śniadania, którego zawartość była przykryta srebrnymi pokrywkami. Obok nich stały kieliszki, butelka wytrawnego wina, jednego z najdroższych i pokrojony, świeży chleb.

Odkryłeś jedną z pokrywek i twoim oczom ukazał się talerz z tartaletką, z nadzieniem w postaci kremu i malin. Obok, na nieco mniejszym talerzyku, znajdowały się kostki trzech rodzajów serów.

A pośród tego wszystkiego, na kanapie (która również była wyścielona płatkami) leżał twój garnitur, sukienka Cynamonki i puzderko z naszyjnikiem zaręczynowym. Dołączony był również liścik, zawierający tylko jedno słowo:

 

Szczęścia.

Edytowano przez Applejuice
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łał. Po prostu łał.

Nie mogłem uwierzyć, że Diamo odwalił taki kawał porządnej roboty. Długo rozglądałem się nie mogąc nacieszyć wzroku, tym co przyjaciel zrobił dla mnie. Śniadanie wyglądało fantastycznie, skąd on w ogóle to wszystko wytrzasnął. Zaraz polecę i zaniosę śniadanie do łóżka Cynii, a potem sprowadzę ją na dół iii...

Moje spojrzenie padło na puzderko, co zaowocowało wielką gulą w gardle. Nigdy nie miałem wątpliwości, że chcę być z Cynamonką, więc czemu teraz tak strasznie ciężko mi się do tego przekonać? Skoro się waham, to czy na pewno ją kocham. Potrząsnąłem głową.

Oczywiście, że ją kocham. To ważna decyzja, dlatego się tak denerwuję.

Uniosłem magią śniadanie. Było tak wykwintne i tak elegancko podane, że Cynia na pewno zaraz zacznie coś podejrzewać, ale to nic. Próbując wbić sobie do głowy pewność siebie, ruszyłem z posiłkiem do sypialni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Targany różnymi uczuciami, wkrótce dotarłeś do sypialni, gdzie na krótką chwilę ogarnęła cię niepewność, a gula w gardle nieco się powiększyła - pomimo tego wszystkiego otworzyłeś drzwi i wszedłeś do środka.

Cynamonka już nie spała. Opierając się o poduszki czytała książkę, choć nie zdążyłeś dostrzec jej tytułu, bo szybko odłożyła ją, gdy się pojawiłeś, przerywając lekturę. Patrzyła na ciebie z lekkim zaskoczeniem, a potem uśmiechnęła się promiennie.

- Co to za okazja, Nogguś? - spytała wesołym tonem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otworzyłem usta, żeby powiedzieć coś, ale zaraz je zamknąłem, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Spojrzałem na książkę, starając się dostrzec tytuł.

Skup się!

- Zaraz się dowiesz - powiedział po chwili. - To niespodzianka. A teraz zajadaj - starałem się uśmiechać. - Ja podziękuję, nie jestem głodny.

Usiadłem na skraju łóżka, aby poczekać, aż Cynamonka zje starannie przygotowane śniadanie. Potem tylko zasłonić jej oczy, zaprowadzić na dół, klęknąć ii...

Przełknąłem ślinę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cynamonka nie spuszczała z ciebie czujnego wzroku, aż w końcu dała sobie spokój, gdy dostrzegła śniadanie. Przysiadła się obok ciebie i ugryzła kęs tartaletki.

- To jest przepyszne! - zawołała z zachwytem i uśmiechnęła się szeroko. - Na pewno nie jesteś głodny? Sam to przyrządziłeś? Nie miałam pojęcia, że jesteś takim świetnym kucharzem... Następnym razem ty ugotujesz obiad...

Przez jakiś czas po prostu jadła, nie odzywając się, wkrótce jednak odstawiła talerz z niedokończonym posiłkiem i spojrzała ci w oczy.

- Co się dzieje? - spytała zatroskanym tonem i ujęła twoje kopyto w swoje. - Jesteś strasznie blady...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co? - wyrwała mnie z zamyślenia. - Nie nic się nie dzieje, po prostu... - westchnąłem. Nie bardzo wiedziałem jak jej to powiedzieć, bez zdradzania, co mam zamiar zrobić, ani nawet czy w ogóle coś mówić. Ale nie mogę jej martwić, bo wtedy z oświadczyn nici. Weź się w garść Nogg! - Po prostu trochę się denerwuję, ale to nic - spróbowałem się uśmiechnąć - zjedz spokojnie, potem zejdziemy na dół, mam tam dla ciebie coś specjalnego - delikatnie pogłaskałem jej kopytko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może tylko ci się wydawało, ale policzki Cynamonki na chwilę lekko poróżowiały.

- Mhm - mruknęła zdawkowo i ponownie wzięła sobie talerz ze śniadaniem. Jedną z kostek sera podała ci do ust - chcąc nie chcąc, przełknąłeś. Smakowało całkiem znośnie. - Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia - oznajmiła wesoło.

Westchnęła i przyjrzała się swojemu śniadaniu.

- Ze świadomością, że na dole uszykowałeś dla mnie jakąś niespodziankę, raczej już nic nie przełknę - powiedziała, po raz kolejny odstawiając talerz na bok. Uśmiechnęła się i delikatnie pocałowała cię w policzek. - Prowadź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma odwrotu. Już od dawna, ale teraz nie ma go jeszcze bardziej. Kurde, skup się idioto!

Pewniej złapałem kopytko Cynamonki i pociągnąłem ją, wychodząc z sypialni. Miałem nadzieję, że da mi się prowadzić.

- Zamknij oczy - powiedziałem cicho, jakby to była jakaś tajemnica. Poprowadziłem Cynię szlakiem płatków róż, aż dotarliśmy do salonu.

- Poczekaj tutaj. I nie otwieraj oczu - powiedziałem, po czym udałem się po puzderko. Zamknąłem oczy, wziąłem po cichu głęboki wdech, po czym powoli wypuściłem powietrze. Zgarnąłem puzderko, po czym uklęknąłem przed Cynią, ukazując naszyjnik i powiedziałem spokojnie.

- Już możesz patrzeć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cynamonka dłużej nie mogła ukrywać podekscytowanej miny. Oczywiście, pozwoliła ci się prowadzić - za każdym razem, gdy dotknęła kopytami płatków róż, uśmiechała się jeszcze szerzej, a jej oddech lekko drżał z ekscytacji.

Posłusznie nie otwierała oczu do czasu, aż jej na to pozwoliłeś, choć było widać, że powstrzymuje się z trudem. Gdy uniosła powieki i spojrzała na ciebie, przez chwilę zamarła, a potem...

- TAAAK! - krzyknęła i rzuciła ci się na szyję. - Tak, tak, tak...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie, poczułem ulgę, gdy krzyknęła tyle razy. Ba, nawet się uśmiechałem teraz jak jakiś debil. Przytuliłem ją mocno do siebie. Chciałem coś powiedzieć, ale nie przyszło mi do głowy nic, co nie zepsuło by magii tej chwili, postanowiłem więc milczeć.

Kiedy tylko uścisk zelżał, wziąłem naszyjnik w kopytka, po czym zapiąłem go na szyi Cynamonki. Potem cofnąłem się o kilka kroków w tył, żeby zobaczyć jak się prezentuje Cynia z nową ozdobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Cynamonka promieniała szczęściem. Odwróciła się w kierunku lustra i dotknęła kopytem kryształowego wisioru.

- Och, Eggnogg... - westchnęła. - Jest cudowny.

I znów utonęła w twoich ramionach.

- Od jak dawna to planowałeś? - spytała lekko rozbawionym tonem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ja się cieszyłem, że nie mam skrzydeł, bo pewnie teraz sterczałyby mi jak zagipsowane.

- Cóż, już od jakiegoś czasu. Naszyjnik planowałem ci dać wczoraj po kolacji w restauracji... - zamilkłem, kiedy uświadomiłem sobie, że rezerwacja w jednym z bardziej luksusowych lokali przepadła. Szkoda, chciałem spróbować tamtejszych dań. Potrząsnąłem głową -... ale jakoś zapędziliśmy się do łóżka.

Na moim pyszczku wykwitł uśmiech, a w sercu zagościła ulga. Zgodziła się. Byłem pewny na 99%, że tak będzie, ale i tak był stres, że ten jeden procencik się spełni. A teraz, Cynia jest moją narzeczoną. Nie mogłem być szczęśliwszy.

Jednak, gdzieś tam, w środku, poczucie wyjazdu, dalej mnie męczyło.

- Cyniu, przepraszam, że zepsuję tą wspaniałą chwilę, ale muszę ci coś powiedzieć - zrobiłem krótką pauzę, starając się odpowiednio dobrać słowa - ja, ja chciałbym przeżyć przygodę. Wiesz taką jak książkach. Wyjechać gdzieś, spotkać wędrowca...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiech Cynamonki jakby lekko przygasł. Spojrzała na ciebie z dziwnym wyrazem twarzy, z którego nie sposób było odczytać jej emocji. Wypuściła cię ze swoich objęć.

- Wyjechać? - powtórzyła cicho i chyba już nic więcej nie potrafiła z siebie wykrztusić. Jej stanowczy i lekko zimny wzrok przeszywał cię jak promienie lasera, a ona sama chyba oczekiwała jakichś wyjaśnień...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nerwowo podrapałem się po potylicy. Nie znosiłem tego wzroku.

- Wiesz, możesz jechać zawsze ze mną.... - powiedziałem cicho. Westchnąłem. Co ja w ogóle robię? Jestem idiotą. - Po prostu, wiem, że zanim, spędzę całe życie z Tobą, spokojnie dalej projektując bogatym szychom ich mieszkania i domki, potrzebuję jednego jedynego wypadu w nieznane.

Jak jej to wyjaśnić, żeby zrozumiała? Ych, nigdy nie byłem dobry w takich sprawach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...