Skocz do zawartości

[Zabawa] Pomóż Rainbow dash


Cuddly Doggy

Recommended Posts

Tak, dwie BARDZO WAŻNE RZECZY kolidowały ze sobą. Oczywiście RD mogła zwyczajnie powiedzieć Fluttershy, co się stało i jak bardzo jej zależy na treningu z wonderboolts, jednak tą opcje wolała by odrzucić. Już tak wiele razy szarpała zaufanie i spokój F, że kolejna już taka sytuacja (dodajmy jeszcze, że w dość krótkim odstępie czasowym) mogła poważnie zaszkodzić ich przyjaźni. Owszem, F w żaden sposób nie pokazywała po sobie smutku, ale mogła poczuć się zlewana przez Rainbow. To było bardzo realne.
Ale z drugiej strony, niesamowita ekipa kaskaderów, stali bywalcy królewskiego dworu, oraz najznamienitsze z pegazów na całym świecie, postanowili zaprosić ją na swoje osobiste zajęcia. Będzie mogła latać razem z nimi, wykonywać te same skomplikowane akrobacje i będzie...
-Chwila moment! W zaproszeniu niema mowy o uczestnictwie! A co jeśli jedyną rzeczą na którą się załapię będzie oglądanie... No tak, ale oni są tacy super... Coooo, nie!-otrząsnęła się, splaszczakowała, tak mocno, jak tylko mogła wiedząc, że robi to sama sobie.
-Jestem urodzoną mistrzynią, stworzoną by być podziwianą. Nie podziwiać!-samo oglądanie ich treningów nie było nawet trudne. R wiele już razy przyglądała się z jednej z chmur ich cotygodniowemu zaawansowanemu treningowi, trochę się nawet z tego nauczyła, nie robiło już na niej wrażenia oglądanie. Przyjaźń jest ważniejsza!
-Złożyłam Fluttershy obietnicę i dotrzymam jej! Trening będzie musiał zaczekać. Tyle, że to się już zapewne nie powtórzy.
Trening będzie musiał zaczekać...
Trening będzie musiał zaczekać...
Trening będzie musiał zaczekać...
Trening będzie musiał zaczekać!!!
-No oczywiście! Wiem co mam robić!-mówiąc to wylatywała już z domu.
Poczta była już zamknięta-zawsze zamykali ją zdecydowanie za wcześnie-ale teraz nie był to dla niej problem. Zahaczyła po drodze o cukiernię i z małą paczuszką okrążyła budynek poczty. Tylne drzwi były otwarte na oścież, ostatni pracownik gasił już światło. Rainbow znała tego pracownika aż za dobrze. Podchodząc rozpakowała niesione opakowanie.
-Cześć Derpy! Pomożesz mi?
Zezowate spojrzenie które wykrzywiło oblicze szarej klaczki i najszerszy banan na twarzy jakiego Dashi widziała przez całe swoje życie były dość klarowną odpowiedzią. Po dwóch minutach tęczowy pegaz już pisał list. Derpy dyndając kopytkami w błogim spokoju siedziała na stole obok kartki na której pisała R, delektowała się z zamkniętymi oczami muffinkami przyniesionymi przez koleżankę. W tym momencie nic innego jej nie interesowało, a już na pewno nie błahy szczegół, że zostaje po godzinach. A zresztą pomagała w potrzebie, lubiła pomagać.
W liście RD ujęła, że nie jest w stanie dotrzeć na tego tygodniowy trening. Skoro Spitfire z dobrej nieprzymuszonej woli właśnie ją chciał zaprosić na trening to powinien również zrozumieć, że klacz zwyczajnie nie jest w stanie się pojawić. Napisała również, że z wielką chęcią uda się na ich trening za tydzień, oczywiście jeśli ekipa niema nic przeciwko. Gdy skończyła pisać i zaadresowała kopertę jak należy przekazała ją Derpy prosząc o dostarczenie. Błogi stan spowodowany przysmakiem sprawiał, iż pegaz nie był w stanie odmówić. Wzięła więc kopertę, zgasiła światło, zamknęła drzwi za Dashi i odleciała kończąc trzecią muffinkę.
Rainbow udała się do domu, mogła odpocząć. Jednak w drodze przypomniało się jej coś jeszcze. Przecież taka sytuacja była świetnym podkładem do napisania listu do księżniczki Celestii. Wpadła więc jeszcze na moment do Twilight i krótko opisała o czym się tego dnia nauczyła. Była bardzo zadowolona, że mogła dowieść swej przyjaźni, a przy tym nie przegapić interesujących ją zajęć.

KONIEC

I dziękuję Rainbow za wybranie mojego pomysłu ze stosem beczek. :giggle:
Służę pomocą i tym razem...

 

Na przyszłość radzę używać po prostu opcji edytuj, jak chce się na nieść poprawki na swój post~ Cuddly doggy

 

Przepraszam, zastosuję się, poprawiłem~

Dolritto


 

Edytowano przez Dolritto
Link do komentarza
  • 2 weeks later...

Chyba znowu wybiorę opcje Dolritto... on to ma dobre pomysły, chociaż nie takie dobre jak JA!

Tak, dwie BARDZO WAŻNE RZECZY kolidowały ze sobą. Oczywiście RD mogła zwyczajnie powiedzieć Fluttershy, co się stało i jak bardzo jej zależy na treningu z wonderboolts, jednak tą opcje wolała by odrzucić. Już tak wiele razy szarpała zaufanie i spokój F, że kolejna już taka sytuacja (dodajmy jeszcze, że w dość krótkim odstępie czasowym) mogła poważnie zaszkodzić ich przyjaźni. Owszem, F w żaden sposób nie pokazywała po sobie smutku, ale mogła poczuć się zlewana przez Rainbow. To było bardzo realne.
Ale z drugiej strony, niesamowita ekipa kaskaderów, stali bywalcy królewskiego dworu, oraz najznamienitsze z pegazów na całym świecie, postanowili zaprosić ją na swoje osobiste zajęcia. Będzie mogła latać razem z nimi, wykonywać te same skomplikowane akrobacje i będzie...
-Chwila moment! W zaproszeniu niema mowy o uczestnictwie! A co jeśli jedyną rzeczą na którą się załapię będzie oglądanie... No tak, ale oni są tacy super... Coooo, nie!-otrząsnęła się, splaszczakowała, tak mocno, jak tylko mogła wiedząc, że robi to sama sobie.
-Jestem urodzoną mistrzynią, stworzoną by być podziwianą. Nie podziwiać!-samo oglądanie ich treningów nie było nawet trudne. R wiele już razy przyglądała się z jednej z chmur ich cotygodniowemu zaawansowanemu treningowi, trochę się nawet z tego nauczyła, nie robiło już na niej wrażenia oglądanie. Przyjaźń jest ważniejsza!
-Złożyłam Fluttershy obietnicę i dotrzymam jej! Trening będzie musiał zaczekać. Tyle, że to się już zapewne nie powtórzy.
Trening będzie musiał zaczekać...
Trening będzie musiał zaczekać...
Trening będzie musiał zaczekać...
Trening będzie musiał zaczekać!!!
-No oczywiście! Wiem co mam robić!-mówiąc to wylatywała już z domu.
Poczta była już zamknięta-zawsze zamykali ją zdecydowanie za wcześnie-ale teraz nie był to dla niej problem. Zahaczyła po drodze o cukiernię i z małą paczuszką okrążyła budynek poczty. Tylne drzwi były otwarte na oścież, ostatni pracownik gasił już światło. Rainbow znała tego pracownika aż za dobrze. Podchodząc rozpakowała niesione opakowanie.
-Cześć Derpy! Pomożesz mi?
Zezowate spojrzenie które wykrzywiło oblicze szarej klaczki i najszerszy banan na twarzy jakiego Dashi widziała przez całe swoje życie były dość klarowną odpowiedzią. Po dwóch minutach tęczowy pegaz już pisał list. Derpy dyndając kopytkami w błogim spokoju siedziała na stole obok kartki na której pisała R, delektowała się z zamkniętymi oczami muffinkami przyniesionymi przez koleżankę. W tym momencie nic innego jej nie interesowało, a już na pewno nie błahy szczegół, że zostaje po godzinach. A zresztą pomagała w potrzebie, lubiła pomagać.
W liście RD ujęła, że nie jest w stanie dotrzeć na tego tygodniowy trening. Skoro Spitfire z dobrej nieprzymuszonej woli właśnie ją chciał zaprosić na trening to powinien również zrozumieć, że klacz zwyczajnie nie jest w stanie się pojawić. Napisała również, że z wielką chęcią uda się na ich trening za tydzień, oczywiście jeśli ekipa niema nic przeciwko. Gdy skończyła pisać i zaadresowała kopertę jak należy przekazała ją Derpy prosząc o dostarczenie. Błogi stan spowodowany przysmakiem sprawiał, iż pegaz nie był w stanie odmówić. Wzięła więc kopertę, zgasiła światło, zamknęła drzwi za Dashi i odleciała kończąc trzecią muffinkę.
Rainbow udała się do domu, mogła odpocząć. Jednak w drodze przypomniało się jej coś jeszcze. Przecież taka sytuacja była świetnym podkładem do napisania listu do księżniczki Celestii. Wpadła więc jeszcze na moment do Twilight i krótko opisała o czym się tego dnia nauczyła. Była bardzo zadowolona, że mogła dowieść swej przyjaźni, a przy tym nie przegapić interesującej ją zajęć.


*interesujących ją zajęć*


 

 

 

A jaka jest następna sytuacja?

 

Był piękny słoneczny dzień. Rainbow dash właśnie ćwiczyła swoją nową sztuczkę, gdy usłyszała głos Twilight. Jednorożec wołał ją od dłuższego czasu, jednak Rainbow była zbyt pochłonięta lataniem by ją usłyszeć. Właściwie to nawet nie chciała jej słyszeć i nie była zadowolona gdy głos Twi doszedł do jej uszek. Niezadowolona wylądowała na ziemi i spojrzała pytająco w kierunku przyjaciółki. Okazało się, że potrzebowała jej pomocy, bo Spike akurat zachorował.

- Mam swój trening- burknęła niezadowolona RD, ale gdy zaoferowano jej bezpłatny posiłek i możliwość przeczytanie najnowszych przygód Darnng Do jako pierwszej, gdy tylko te przyjdą do biblioteki, ta zgodziła się. Okazało się, że pomaganie Twilight nie jest łatwym zajęciem, gdyż ta poprosiła swoją jakże niesamowitą i kolorową przyjaciółkę o pomoc przy sprzątnięciu najwyższych półek w bibliotece, podczas gdy Twi miała zająć się sprzątaniem swojej sypialni.

Rzeczywiście, na półkach z książkami było mnóstwo kurzu... i mnóstwo książek by dokładnie wyczyścić półki trzeba by zdejmować każdą książkę po kolei i układać je delikatnie na stertę, za pewne tego oczekiwała od niej przyjaciółka. Jednak byłoby to NUDNE i zajęło dużo czasu, który można by wykorzystać w bardziej produktywny sposób, wymyślając nowe sztuczki na przykład. Szybciej byłoby wszystkie księgi po prostu zrzucić na dół, co Twi na pewno by się nie spodobało.

 

I co teraz powinna zrobić Rainbow? Zdejmowanie książek po kolei byłoby strasznie czasochłonne i powolne, a nasza klaczka przecież tego bardzo nie lubi... a każdy czasami idzie na łatwiznę więc może lepiej zrzucić książki i potem tłumaczyć się Twilight. Tylko co jej wtedy powiedzieć? Może wpadniecie na inny, lepszy pomysł?

Edytowano przez Cuddly doggy
Link do komentarza

Rainbow Dash nie musiała długo się zastanawiać, bo po chwili pomysły same zaczęły napływać jej do głowy. Zupełnie jakby to pomieszczenie pełne wiedzy sprzyjało kreatywnemu myśleniu... albo nie, wprost przeciwnie, to Ona, Rainbow Dash czyniła to pomieszczenie o 20% fajniejszym poprzez swoją obecność. I za chwilę miała je również uczynić o ponad 20% czystszym i bardziej uporządkowanym i to wcale nie nudząc się przy sprzątaniu.

 

Przecież mogła pomaganie Twilight potraktować jako doskonałą okazję do treningu! I to tych umiejętności, które zwykle ćwiczyła rzadziej niż inne.

 

Przekładanie książek? Świetna okazja do uprawiania żonglerki w czasie lotu. I to z niebywałą precyzją i delikatnością, żeby nie uszkodzić książek.

Zdmuchiwanie kurzu? Precyzyjne machnięcie skrzydeł powinno stworzyć mały wir powietrzny, który wessie kurz z półki i równocześnie nie rozrzuci kurzu po całym pomieszczeniu, ale wywieje go za otwarte okno. To zadanie wymaga bardzo precyzyjnego ruchu skrzydłami, z dokładnie wymierzoną siłą i kierunkiem. Rainbow oczywiście sobie z tym poradzi, ale przećwiczenie tej umiejętności na kilkunastu półkach to dobry sposób na jej udoskonalenie.

Dodajmy do tego konieczność nawigowania w czasie lotu pomiędzy regałami i stosami książek tak, żeby niczego nie strącić i jeszcze fakt, że wszystko trzeba przeprowadzić sprawnie i szybko, a wychodzi z tego bardzo intensywny trening! I Ile nowych sztuczek będzie mogła później pokazać przyjaciółkom!

 

Już teraz chodziły jej po głowie pomysły takie jak żonglerka małymi chmurkami w trakcie slalomu pomiędzy kolumnami w Cloudsdale, rzeźbienie w chmurach za pomocą precyzyjnie tworzonych małych powietrznych wirów, żonglerka wirami powietrza...

 

Rainbow ani się spostrzegła, a już wszystkie książki były odkurzone i z powrotem poukładane na półkach!

 

I wyobraźcie sobie minę Twilight, gdy Dash spytała się, czy nie ma jeszcze jakichś regałów wymagających odkurzenia, bo kilku sztuczek nie zdążyła jeszcze porządnie przećwiczyć!

Edytowano przez Xinef
  • +1 1
Link do komentarza
  • 2 weeks later...

 

Chyba znowu wybiorę opcje Dolritto... on to ma dobre pomysły, chociaż nie takie dobre jak JA!

:lunaderp:I feel needed. I feel cool.

 

Wiem, że nie mam najlepszych możliwych pomysłów, takich jak twoje, ale ta zabawa jest tylko po to by my, twoi fani mogli poczuć się potrzebni. A teraz do tematu.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Skoro już zgodziła się je sprzątnąć to dotrzyma obietnicy. Tak, ale to nuuuuuuuuuuudne.

-Trzeba było jednak nie słuchać Twilight i zająć się tre... TRENING, NO JASNE! - to mówiąc spojrzała na regały, ale w inny sposób. Nie jak na stare drewniane dechy utrzymujące w 99% jeszcze starszą i nudziarską wiedzę, idealną np. dla jej przyjaciółki. Wyobraziła je sobie jako zaawansowany tor przeszkód. Wiedziała już co może zrobić.

-Hej! Maż jeszcze te worki które Zecora kiedyś u Ciebie zostawiła? - spytała.

-Tak w skrzyni obok stołu. A dlaczego pytasz? - padła odpowiedź z góry.

-Nie ważne. -  Tłumaczenie jej wszystkiego zajęło by więcej niż odkurzanie tych wszystkich książek w normalny sposób.

Klacz podeszła do kufra i jednym ruchem otworzyła wieko na oścież. Faktycznie, worki były tam, akurat tyle ile było jej niezbędne. Nie chodziło o zwykłe siatki, takie jakich używa się na zakupach; te od Zecory były średniej wielkości i wykonane w całości z dobrze zaimpregnowanego płótna, a do tego zszyte niezwykle szczelnie. Od góry tuż przed otworem miały specjalny ściągacz. Były one przeznaczone do zbierania ziół, miały więc ścianki zrobione w ten sposób, by nie przyczepiały się do nich liście, nasiona, czy inne ważne w danej roślinie rzeczy. Wody nie dało się w nich przenieść, ale wszystko inne już tak. 

Dashi wyjęła je i rzuciła na ziemię. Zrobiła kilka szybkich pompek, było to konieczne ponieważ przez cały ten czas zdążyła rozluźnić się o wiele za bardzo i potrzebowała szybko się rozgrzać przed swoim nowym ,,treningiem''. Wzięła w zęby jeden z worków i podleciała do pierwszego lepszego regału. Ta gruba warstwa kurzu była dla niej żadnym przeciwnikiem.

Regały stały luźno względem ścian, nie były w żaden sposób przykręcone i mogły poruszać się swobodnie. Stały również w minimalnym odstępie od ścian. Rainbow zebrała się w sobie i potężnym uderzeniem powietrza wprawiła mebel w lekkie przechylenie, wykorzystując ułamek sekundy nim wróci z hukiem do swej pierwotnej pozycji ściągnęła falę powietrza w swoją stronę. Mebel przechylił się niebezpiecznie, ale Dash już przełożyła na niego kolejny potężny podmuch. Celowała w dół i środek, a najwyższą półkę zostawiła nietkniętą. Wszystkie książki oprócz tych z górnej półki wróciły na swoje miejsce; podobnie jak regał (tyle, że ze sporym hałasem), te z górnej wypadły. R lecąc poziomym łukiem złapała wszystkie spadające książki. Z ładunkiem zrobiła jedno koło po pokoju by wytracić energię i zatrzymując się na środku zsunęła z grzbietu encyklopedie i tomiki w jedną zwartą kolumnę.  

-Co tam się dzieje!? Nic się nie stało? - dobiegł ją głos z sypialni.

Jej jajogłowa przyjaciółka nie mogła zrozumieć, że sprzątanie bywa czasem hałaśliwe.

-A nic, po prostu sprzątam. Nie zwracaj na to uwagi, sypialnia się sama nie posprząta. - Kończąc już zabierała się za następny regał.

W ten sam sposób zajęła się wszystkimi innymi i już po chwili na środku pokoju stał pokaźny czworokąt ułożony z książek. Po 30 na 1 stos i z metrowymi odstępami pomiędzy każdą kupą.

Pegaz mógł przystąpić do punktu drugiego w swojej taktyce. Worek z którym przeleciała cały dom nareszcie się do czegoś przyda. Na początku powoli, a potem coraz szybciej zaczęła pokonywać odległości pomiędzy stosami. Wybrany przez nią worek okazał się idealny do jej pomysłu, ponieważ nie falował zbytnio. Przy szybszym locie powoli zaczynał tworzyć się wir który zbierał z książek kurz i  przyciągał go do R, a konkretnie do trzymanego przez nią worka. Kilkadziesiąt szybkich przelotów i  worek był pełen kurzu, a książki czyściutkie jak wytarte ściereczką. Dashi spojrzała na swoje dzieło i dookoła. Jej usta rozszerzył szeroki uśmiech. Mini-tornado wytworzone przez nią poza kurzem z książek zebrało również kurz z całego pomieszczenia. Przed jej wejściem biblioteka była całkiem czysta, ale teraz wydawała się błyszczeć. R szybko odłożyła książki na miejsce, worki wrzuciła do skrzynki, a jeden wybrany  z kurzem zaciągnęła i rzuciła obok drzwi wyjściowych.

-To ja wracam do mojego treningu, a za fatygę do tych książek możesz mi dołożyć jakąś zakładkę, żebym mogła sobie szybko zaznaczyć na której jestem stronie. - I już wychodziła z połowicznym wyluzowanym uśmiechem. :rd8:

Twilight wyjrzała z sypialni, zobaczyła jedynie tęczowy ogon; spojrzała na pokój i zamarła, jej szczęka opadła do samej ziemi. Takiego porządku nie miała jeszcze nigdy, nie wiedziała nawet, że tutaj może być jeszcze czyściej.

-Ale... Ale... Ale... - urwała. :oops:   Tęczowa klacz nie słyszała już dalszych słów.

 

KONIEC

Edytowano przez Dolritto
Link do komentarza
  • 2 weeks later...

Rainbow przysła do biblioteki wraz z Twilight.

twilight poszła sprzątać sypialnię i powiedziała że jej sprzątanie powinno zająć jakieś 10 minut.

Twilight poszła. Rainbow migiem poleciała do Rarity i poprosiła ją żeby poszła z nią do Twilight i zdjęła swoją magią książki z wyższych półek. Rarity się zgodziła. Rainbow trzymała Rarity i poleciała. Były w domu Twilight. Rarity za pomocą swoich czarów zaczęła zdejmować książki z półek. Rainbow wzięła szmatkę przygotowaną dla niej przez Twilight i latała po całej bibliotece trzymając szmatkę i czyszcząc będąc blisko półek. Wszystkie półki były wytarte. Rarity znów była potrzebna Rainbow, tym razem czarami włożyła książki na półki i wszędzie było czysto. Została Rainbow niecała minuta, szybko złapała Rarity i odleciała błyskawicznie do domu Rarity.

Rarity w oddali krzyknęła do Rainbow.

-Teraz będę musiała znowy myć włosy!!!

Rainbow zdążyła na czas. Była w bibliotece zanim Twilight wyszła z sypialni.

Twilight wyszła do Rainbow i oświadczyła że już skończyła. Popatrzyła się na półki i powiedziała wow jakie czyste!

Rainbow jej Skinęła głową i poszły zająć się spikiem.

I

Link do komentarza

Xinef ma dobry pomysł, trening i pomoc w jednym!

 

Czemu ja wcześniej na to nie wpadłam?

 

Może przyjmiemy taką wersję, że po prostu nie zastanawiałaś się nad tym zbyt dogłębnie

 

Dobra, może być!

 

Rainbow Dash nie musiała długo się zastanawiać, bo po chwili pomysły same zaczęły napływać jej do głowy. Zupełnie jakby to pomieszczenie pełne wiedzy sprzyjało kreatywnemu myśleniu... albo nie, wprost przeciwnie, to Ona, Rainbow Dash czyniła to pomieszczenie o 20% fajniejszym poprzez swoją obecność. I za chwilę miała je również uczynić o ponad 20% czystszym i bardziej uporządkowanym i to wcale nie nudząc się przy sprzątaniu.

 

Przecież mogła pomaganie Twilight potraktować jako doskonałą okazję do treningu! I to tych umiejętności, które zwykle ćwiczyła rzadziej niż inne.

 

Przekładanie książek? Świetna okazja do uprawiania żonglerki w czasie lotu. I to z niebywałą precyzją i delikatnością, żeby nie uszkodzić książek.

Zdmuchiwanie kurzu? Precyzyjne machnięcie skrzydeł powinno stworzyć mały wir powietrzny, który wessie kurz z półki i równocześnie nie rozrzuci kurzu po całym pomieszczeniu, ale wywieje go za otwarte okno. To zadanie wymaga bardzo precyzyjnego ruchu skrzydłami, z dokładnie wymierzoną siłą i kierunkiem. Rainbow oczywiście sobie z tym poradzi, ale przećwiczenie tej umiejętności na kilkunastu półkach to dobry sposób na jej udoskonalenie.

Dodajmy do tego konieczność nawigowania w czasie lotu pomiędzy regałami i stosami książek tak, żeby niczego nie strącić i jeszcze fakt, że wszystko trzeba przeprowadzić sprawnie i szybko, a wychodzi z tego bardzo intensywny trening! I Ile nowych sztuczek będzie mogła później pokazać przyjaciółkom!

 

Już teraz chodziły jej po głowie pomysły takie jak żonglerka małymi chmurkami w trakcie slalomu pomiędzy kolumnami w Cloudsdale, rzeźbienie w chmurach za pomocą precyzyjnie tworzonych małych powietrznych wirów, żonglerka wirami powietrza...

 

Rainbow ani się spostrzegła, a już wszystkie książki były odkurzone i z powrotem poukładane na półkach!

 

I wyobraźcie sobie minę Twilight, gdy Dash spytała się, czy nie ma jeszcze jakichś regałów wymagających odkurzenia, bo kilku sztuczek nie zdążyła jeszcze porządnie przećwiczyć!

 

To co się ostatnio przydarzyło Rainbow dash jest naprawdę STRASZNE!

 

Pewnej pochmurnej nocy Rainbow dash ćwiczyła specjalnie przez nią przygotowane, super, epickie, nocne manewry lotnicze. Zrobienie ich w perfekcyjny sposób było dla naszej klaczki bardzo ważne, przygotowywania do tej nocy trwały wiele dni i nie chciała by ktokolwiek albo cokolwiek przeszkodziło jej w udowodnieniu sobie i całemu światu, że jest niesamowicie niesamowita. Gdy tylko zapadł zmrok Dash wystartowała, leciała nad uśpionym Ponyville, początkowo obserwując śpiących mieszkańców. Po chwili jednak przypomniała sobie, że do zrobienia ma coś zupełnie innego. Wzbiła się w powietrze i już miała wykonać pierwszy, bardzo skomplikowany manewr, gdy zobaczyła, że coś spada z nieba. Nie zastanawiając się długo, poleciała zaraz za tym przedmiotem, w dół. Po chwili znalazła się na ziemi, na jakieś bliżej nie określonej polanie. Ostrożnie podeszła do przedmiotu, który swym wyglądem przypominał jajko. Dotknęła go pyszczkiem, a to coś poruszyło się. Skorupka pękła, a z jajka wydostał się niewielki, ale przerażający potwór. Rainbow cofnęła się przerażona, ten skoczył na jej grzbiet i zanim ta zdążyła zareagować postać wgryzła się w jej grzbiet. Klaczce na szczęście udało się zrzucić potwora, jednak gdy wylądował na ziemi stwór był martw. RD postanowiła się zająć tym stworem rano, razem z Twi. Na myśl o przyjaciółce uśmiechnęła się złowieszczo, a w jej oczach pojawił się błysk niezapowiadający nic dobrego.

 

No i proszę, Rainbow stała się zła. Jednak gdzieś w środku jej kucykowego ciałka znajduje się ta dobra i prawa RD, która chciałaby odzyskać kontrolę nad swoim ciałem. Co ta cząstka powinna zrobić? W tym wypadku pomoc przyjaciółek raczej nie wchodzi w grę, klaczki nie wiedzą, że dobra część RD chce walczyć z tą złą RD, zamieszkującą jej ciało.

Link do komentarza
  • 2 months later...

Paskudna sytuacja, wydawało by się, że nie ma niej wyjścia. W jej kucykowej czaszce, mózg kipiał z powodu złości i nerwicy jaka ją ogarniała. Tak. Rainbow Dash kipiała ze złości. Ale nie był  to taki rodzaj złości przez który bierze się krzesło ze swojego salonu i rozwala się wszystko co nawinie się pod rękę w celu wyładowania się. Ten typ złości objawiał się w inny bardziej przebiegły i okrutny sposób... była to chęć znęcania się nad innymi.

Pech sprawił, że zabicie potwora tylko podsyciło jej cichą rządzę krwi. Jej podświadomość niczym zaprogramowana pralka, kazała się zwrócić o pomoc do jej najlepszej przyjaciółki Twilight Sparkle. Różne złe pomysły zaczęły nawiedzać jej umysł, uczucie bardzo podobne jak po opętaniu przez magię Discorda. Miała tylko jeden cel... wyładować się na swojej przyjaciółce. Chociaż słowo "wyładować się" nie oddawało do końca powagi sytuacji, tutaj bardziej pasuje inne określenie. NASYCENIE. 

 

Zły uczynek nasyca jej złą część, aby po chwili mogła PRAGNĄĆ zaspokajać to uczucie na nowo. Istny krąg nieskończoności. Mało tego, jej przysadka mózgowa kazała organizmowi wytwarzać OGROMNE ilości adrenaliny. Jej skrzydła mogły pracować do bez wytchnienia. jej prędkość mogła się zwiększać bardzo szybko, odległość do celu malała z każdą sekundą, niezaspokojona ŻĄDZA nasuwała świadomości coraz to lepsze pomysły, jak tu się poznęcać nad przyjaciółką... była już na prawdę blisko! 

 

Stój!

Co ty robisz? Po co pędzisz w stronę swojej przyjaciółki z takimi niecnymi zamiarami? CO W CIEBIE WSTĄPIŁO RAINBOW?!  Nie pamiętasz, że TY jesteś najbardziej lojalna spośród wszystkich kucyków? 

Krzywdząc Twilight w jakikolwiek sposób zdradzasz samą Siebie.

-Co we mnie wstąpiło...?

Przypomnij sobie o tym jak uratowałaś Equestrię. To na Ciebie pokusy Shadowboltsów nie zadziałały, odrzuciłaś  taką WSPANIAŁĄ okazję aby wstąpić w ich szeregi i doświadczyć ogromniej sławy. 

Byłaś w stanie poświęcić własną karierę, aby umożliwić przyjaciółkom  dalszą podróż.  JESTEŚ ZDOLNA DO POŚWIĘCEŃ. 

 

-Nie... muszę... do... TWILIGHT!!! -wrzasnęła Rainbow do siebie, po czym przyspieszyła lotu

Głos dobroci się jednak nie poddawał.

 

Przypomnij sobie o własnym sukcesie. Zrób coś aby przejąć władzę nad swoim umysłem. Nie możesz krzywdzić innych kucyków! ZRÓB COŚ ZANIM POŻAŁUJESZ SWOICH CZYNÓW!

 

-Zamek Królewskich Sióstr... muszę się pospieszyć!

 

Nagłe olśnienie. Jej dobra część zmusiła ją do jednego. Jej skrzydło złapał skurcz. W trakcie lotu nie było to miłe przeżycie... ponieważ brak stabilności sprawił iż zaczęła spadać w kierunku gęstwiny lasu Everfree. Sytuacja nie była najlepsza, rozwścieczona RD próbowała machać skrzydłem mimo potężnego bólu jaki sprawiał ten właśnie wysiłek. Ale było już za późno, opadała za szybko. Wpadła w korony drzew... łamiąc gałęzie zaczęła spadać w kierunku ziemi, mimo niewielkiej wagi jej ciała, pęd był wystarczająco duży, aby przełamać tą ostatnią gałąź i spaść na... kamienną posadzkę.

Przez dłuższy czas nie mogła się podnieść, ale kiedy tylko odzyskała trochę sił, podniosła się na nogi i zaczęła rozglądać się po okolicy...

 

-CO ZA PRZEKLĘTY SKURCZ! Więcej treningów na przyszłość...

 

Wylądowała w jedynej znanej budowli w okolicy... w Zamku Królewskich Sióstr. Zbieg okoliczności sprawił, iż było to dokładnie  to samo miejsce w którym cała szóstka pokonała "Nightmare Moon"... Wspomnienia zaczęły jej wracać, jej umysł stał się leciutki jak piórko i pozbawiony wszelkich emocji. Dobro walczyło ze złem. Po chwili wybuchła płaczem...

 

-Jak mogłam tak źle myśleć o mojej przyjaciółce?! JAK MOGŁAM! - upadła na ziemię, koło niej wytworzyła się mała kałuża(Tak, w tej bajce to możliwe, łzy dosłownie zalały podłogę). Adrenalina przestała działać i jej obolałe ciało domagało się odpoczynku. Zasnęła ze zmęczenia... 

 

Obudziła się następnego dnia, cała obolała, ale zdrowa, jej skrzydła były całe. Złe myśli opuściły ją na zawsze, były tylko złym snem... wstała i natychmiast zaczęła pielęgnować swoje skrzydła. Musiała szybko wzbić się w powietrze i zawiadomić o czymś Twilight...  Ale o czym? 

 

Aż ciężko uwierzyć, że wypadek sprawił iż jej zła część ustąpiła, dając rządzić tej właściwej... dobrej.

  • +1 1
Link do komentarza

Długo się nad tym zastanawiałam, lecz nie bardzo zrozumiałam sens.. No dobra, coś tam wymyślę..

 

Rainbow Dash, rozmyślała nad tym przez chwilę, nie ruszając się z miejsca, ciągle przyglądając się pół-martwemu potworowi.. Był mały, ruszał się trochę, lecz nie przypominał nic groźnego. Jednak RD, trochę się niepokoiła. Nie chcę zrobić nic Twilight, ale jednak chcę, należy się jej mały psikus! Przecież to tylko martwy potwór! Nie myśląc dłużej, zasłoniła go liśćmi, by do jutra, nikt go nie zauważył, a tym bardziej zabrał. Spokojnym tempem, wzleciała do domu, położyła się do łóżka, całkowicie zapominając o ćwiczeniach..

Nastał ranek.. Rainbow, wstając od razu przypomniał jej się potwór. Bez ociągania się, poleciała w to same miejsce. Liście, były tak poukładane, jak poukładała je ostatnio, na potworze. Natychmiastowo rozwiała liście, potwór, leżał w takiej samej pozycji, jak przedtem, lecz poruszał się niepokojąco. Zdecydowanie, wzięła go na grzbiet i sfrunęła w górę, sądząc, że w powietrzu będzie niezauważalna, dla innych kucyków. Stanęła na dachu biblioteki, przy uchylonym oknie dachowym.

- Haha! To będzie niezły psikus! - Szepcząc do siebie, złapała wiercącego, pół żywego potwora w kopytko, by przez dachowe okno, wśliznąć go do jej łóżka. Już miała to zrobić, lecz nagle do jej głowy wpadł rozsądek. Jakie mogą być skutki tego psikusa! Rozmyślała. Oj tam! Nic się nie stanie! Najwyżej będzie śmiesznie! Szyderczo uśmiechnęła się i wsunęła potwora, który wydał dziwny dźwięk.

- O nie! Co ja zrobiłam? On jeszcze żyje! I to nawet za bardzo! - Powiedziała przeraźliwie, łapiąc się za głowę. Szybko poleciała za potworem, który zmierzał w dół, po schodach biblioteki. Na szczęście, Twilight nie było w domu, kto wie co by się stało, jakby go tam zastała!

- Wracaj! - Krzyknęła, pędząc za potworem. Na szczęście, udało jej się go złapać, lecz było ciężko. Potwór szalał(ponieważ był w szoku), przez co zrobił straszny bałagan i tym szaleństwem, dobił się całkowicie. Wzięła (tym razem) martwego potwora, na grzbiet, wylatując oknem z domu Twilight. Chciała jak najszybciej stąd uciec, żeby Twilight jej nie zauważyła. Ciągle przez jej głowę, przechodziły różne myśli.. Kurde! Zmarnowałam szanse, na tak fajnego psikusa! Nie.. Mogło się jej przecież coś stać! Stała tak chwilkę na dachu, niosąc potwora na grzbiecie. Twilight, właśnie wracała od Applejack(Była u niej, na szarlotce). Pierwsza rzeczą, jaką zauważyła Twilight, była Rainbow Dash, z czymś(?) na grzbiecie.

- Rainbow.. Co robisz na moim dachu? - Zapytała nieśmiałym głosem.

- Eeee.. Ja? A nie, ja tak tylko przyleciałam sobie, by cię odwiedzić - Odpowiedziała, jąkając się. Wiedziała, że to i tak wyjdzie na jaw, ale nie mogła pozwolić, by Twilight, dowiedziała się, co ona właśnie zrobiła.

- Odwiedzić? Hmm.. było by miło, zrobię Ci herbaty.. - Mówiła spokojnie, a Dashie, już czuła że ujdzie jej płazem, jeszcze tylko wyjaśnić bałagan i już po wszystkim! Lecz Twilight, nie zamierzała skończyć na tych kilku zdaniach..

- A co masz tam na grzbiecie? - zapytała, tym razem już całkiem pewnie. Rainbow Dash nie wiedziała co powiedzieć.. więc milczała, zrzuciła z grzbietu potwora, który poleciał w głąb korony drzewa.

- Co to jest? - zapytała podejrzliwie..

- A nic.. nic.. To chodźmy do środka. - Odpowiedziała RD. Twilight jednak nie zamierzała odpuścić. Zaklęciem, uniosła to coś i zrzuciła na ziemię.

- Co to ma być?!! - Spytała groźnie. Rainbow już w ogóle była cała mokra od potu, myślała, że Twilight weźmie ją za jakąś morderczynie, czy coś.. Obawiała się.. Twilie zostawiła jednak potwora. Otworzyła drzwi, a to, co ujrzała, jeszcze bardziej ją zdenerwowało..

- Skąd ten bałagan? Skąd to zwierze?! Skąd się wziął na twoim grzbiecie?! - Wypytywała już całkiem ze złością, lecz Rainbow, ciągle ruszała ramionami, jakby nic nie wiedziała.

Twi, już w ogóle nie zwracała uwagi na potwora..

- Wszystko zrujnowane! Książki zniszczone, kartki pogniecione, wszystko powywracane i pourywane! Wiesz może co się tu stało?! - Pytała wciąż ze smutkiem, lecz jednocześnie ze złością. Rainbow Dash, przemówiło sumienie.. Wiedziała, że Twilie, musi się dowiedzieć prawdy, która co prawda.. Nie jest przyjemna..

- Wiesz co tu się stało?! - wciąż pytała. Dash, już nie wytrzymała, nabrała dużo powietrza i wszystko wyjaśniła po kolei, zasłaniając oczy. Gdy już skończyła, położyła się na podłodze, czekając na przebaczenie, ze strony Twilight. Ku jej zdziwieniu, Twilight, uniosła ją.. Rainbow Odsłoniła oczy.. Ujrzała troskliwy i czuły uśmiech, na twarzy przyjaciółki.

- Wy-wybaczasz mi? - Zapytała nie śmiało.

- Oczywiście, że tak! - Miłym głosem, odpowiedziała na pytanie - Jak mogłabym Ci nie wybaczyć? Jednak spodziewaj się konsekwencji twojego czynu. Pomożesz mi ogarnąć ten cały bałagan. - Na te słowa, na twarzy RD zawisnął uśmiech, który przerodził się w śmiech. Obie się zaczęły śmiać.

- No dobra, to czas się brać za sprzątanie! - Nie ociągając się, żwawym tempem, zaczęły wszystko układać i poprawiać, a biblioteka, powoli stawała się coraz bardziej czystsza i czystsza. Trwało to długo, ponieważ bałagan był nieokrzesany!

I koniec! Dwie klacze odetchnęły głęboko.

- Udało się! - RD Poinformowała szczęśliwym głosem, pełnym podniecenia.

- A co mogłoby się nie udać przyjaciółkom?! - Zapytała, śmiejąc się.

Nastawał wieczór.. Rainbow pożegnała się z Twilie i poleciała do łóżka.

Tym razem nie zapomniała. Jutro, będzie mogła dokończyć trening..

 

To tyle ode mnie, dzięki i pozdrawiam!

Link do komentarza

Paskudna sytuacja, wydawało by się, że nie ma niej wyjścia. W jej kucykowej czaszce, mózg kipiał z powodu złości i nerwicy jaka ją ogarniała. Tak. Rainbow Dash kipiała ze złości. Ale nie był  to taki rodzaj złości przez który bierze się krzesło ze swojego salonu i rozwala się wszystko co nawinie się pod rękę w celu wyładowania się. Ten typ złości objawiał się w inny bardziej przebiegły i okrutny sposób... była to chęć znęcania się nad innymi.

Pech sprawił, że zabicie potwora tylko podsyciło jej cichą rządzę krwi. Jej podświadomość niczym zaprogramowana pralka, kazała się zwrócić o pomoc do jej najlepszej przyjaciółki Twilight Sparkle. Różne złe pomysły zaczęły nawiedzać jej umysł, uczucie bardzo podobne jak po opętaniu przez magię Discorda. Miała tylko jeden cel... wyładować się na swojej przyjaciółce. Chociaż słowo "wyładować się" nie oddawało do końca powagi sytuacji, tutaj bardziej pasuje inne określenie. NASYCENIE. 

 

Zły uczynek nasyca jej złą część, aby po chwili mogła PRAGNĄĆ zaspokajać to uczucie na nowo. Istny krąg nieskończoności. Mało tego, jej przysadka mózgowa kazała organizmowi wytwarzać OGROMNE ilości adrenaliny. Jej skrzydła mogły pracować do bez wytchnienia. jej prędkość mogła się zwiększać bardzo szybko, odległość do celu malała z każdą sekundą, niezaspokojona ŻĄDZA nasuwała świadomości coraz to lepsze pomysły, jak tu się poznęcać nad przyjaciółką... była już na prawdę blisko! 

 

Stój!

Co ty robisz? Po co pędzisz w stronę swojej przyjaciółki z takimi niecnymi zamiarami? CO W CIEBIE WSTĄPIŁO RAINBOW?!  Nie pamiętasz, że TY jesteś najbardziej lojalna spośród wszystkich kucyków? 

Krzywdząc Twilight w jakikolwiek sposób zdradzasz samą Siebie.

-Co we mnie wstąpiło...?

Przypomnij sobie o tym jak uratowałaś Equestrię. To na Ciebie pokusy Shadowboltsów nie zadziałały, odrzuciłaś  taką WSPANIAŁĄ okazję aby wstąpić w ich szeregi i doświadczyć ogromniej sławy. 

Byłaś w stanie poświęcić własną karierę, aby umożliwić przyjaciółkom  dalszą podróż.  JESTEŚ ZDOLNA DO POŚWIĘCEŃ. 

 

-Nie... muszę... do... TWILIGHT!!! -wrzasnęła Rainbow do siebie, po czym przyspieszyła lotu

Głos dobroci się jednak nie poddawał.

 

Przypomnij sobie o własnym sukcesie. Zrób coś aby przejąć władzę nad swoim umysłem. Nie możesz krzywdzić innych kucyków! ZRÓB COŚ ZANIM POŻAŁUJESZ SWOICH CZYNÓW!

 

-Zamek Królewskich Sióstr... muszę się pospieszyć!

 

Nagłe olśnienie. Jej dobra część zmusiła ją do jednego. Jej skrzydło złapał skurcz. W trakcie lotu nie było to miłe przeżycie... ponieważ brak stabilności sprawił iż zaczęła spadać w kierunku gęstwiny lasu Everfree. Sytuacja nie była najlepsza, rozwścieczona RD próbowała machać skrzydłem mimo potężnego bólu jaki sprawiał ten właśnie wysiłek. Ale było już za późno, opadała za szybko. Wpadła w korony drzew... łamiąc gałęzie zaczęła spadać w kierunku ziemi, mimo niewielkiej wagi jej ciała, pęd był wystarczająco duży, aby przełamać tą ostatnią gałąź i spaść na... kamienną posadzkę.

Przez dłuższy czas nie mogła się podnieść, ale kiedy tylko odzyskała trochę sił, podniosła się na nogi i zaczęła rozglądać się po okolicy...

 

-CO ZA PRZEKLĘTY SKURCZ! Więcej treningów na przyszłość...

 

Wylądowała w jedynej znanej budowli w okolicy... w Zamku Królewskich Sióstr. Zbieg okoliczności sprawił, iż było to dokładnie  to samo miejsce w którym cała szóstka pokonała "Nightmare Moon"... Wspomnienia zaczęły jej wracać, jej umysł stał się leciutki jak piórko i pozbawiony wszelkich emocji. Dobro walczyło ze złem. Po chwili wybuchła płaczem...

 

-Jak mogłam tak źle myśleć o mojej przyjaciółce?! JAK MOGŁAM! - upadła na ziemię, koło niej wytworzyła się mała kałuża(Tak, w tej bajce to możliwe, łzy dosłownie zalały podłogę). Adrenalina przestała działać i jej obolałe ciało domagało się odpoczynku. Zasnęła ze zmęczenia... 

 

Obudziła się następnego dnia, cała obolała, ale zdrowa, jej skrzydła były całe. Złe myśli opuściły ją na zawsze, były tylko złym snem... wstała i natychmiast zaczęła pielęgnować swoje skrzydła. Musiała szybko wzbić się w powietrze i zawiadomić o czymś Twilight...  Ale o czym? 

 

Aż ciężko uwierzyć, że wypadek sprawił iż jej zła część ustąpiła, dając rządzić tej właściwej... dobrej.

Najfajniejszą, najtrafniejszą i najbardziej epicką odpowiedź dał Chemik. Gratulujemy. Dzięki Tobie, Rainbow Dash znów jest normalna.

Następna sytuacja:

Ten dzień zapowiadał się wyjątkowo pracowicie, Rainbow Dash zatrudniła do pracy przy pogodzie kogo się tylko dało. Jednakóż, z braku czasu, oraz by się na chwilę odetchnąć ciszą i spokojem, zakłócaną tylko przez przypadkowe wyładowanie elektrostatyczne co bardziej pyskatych chmur ( które były miodem dla uszu przy durnowatej paplaninie wysłanej pegazicy), rozkazuje Derpy pójść do cukierkowego kącika po przygotowane przysmaki dla całej ekipy. Niestety klaczka ta nie grzeszy intelektem, więc przez przypadek przebiera się za worek na śmieci, napada na bank grożąc kasjerce atakiem ślepej kiszki i wraca niosąc worek pełny złota.

Co Rainbow Dash powinna z tym fantem zrobić? Zawsze można udawać, że nic się nie stało i wyrzucić złoto, jednak to nie będzie najlepszy pomysł. W końcu znajdzie je ktoś nie odpowiedni, pokroju Trixie i znów będzie problem. Można oddać kasjerce pieniądze, ale wtedy Derpy stanie przed sądem za napad, który notabene zrobiła nieumyślnie. Jednak bądź co bądź, byłoby to sprawiedliwe. A może istnieje lepszy pomysł...

Link do komentarza

*Dzień zapowiada się... pracowicie... BARDZO:lol: , jeśli zaliczyć wylegiwanie się na chmurach, jako coś w co wkłada się dużo wysiłku. Niedługo wróci Derpy... ale się objemy!* 

 

Gdzie ona może być? Czekam już bite 30 minut, ja rozumiem, że ona może zgubić kierunek, ale zwykle odnajduje...

O wilku mowa! Widzę ją... ale co ona ma na sobie? Znowu w coś się zaplątała... w sumie fajna z niej klaczka, ale trochę głupiutka.

 

-Gdzieś ty była? I co ty nosisz na sobie?! Mówiłam Ci setki razy... unikaj lotu nad wysypiskiem... 

 

Derpy usiadła na chmurce koło niej i i wyszarpując sobie otwór pyszczkiem wyłoniła się z plastykowego całunu... była bardzo wesoła.

 

-No dobra, daj te muffiny... mam nadzieję, że nie POŻARŁAŚ WSZYSTKICH?

 

W wyciągniętych kopytkach Rainbow wylądował worek... normalnie worek muffinów nie powinien spowodować utraty stabilności na chmurce... w szczególności nie powinno zrobić to wrażenia na takiej atletce jaką była Rainbow Dash. Nawet Fluttershy dała by sobie radę z takim małym obciążeniem... zaraz. Ktoś powiedział MAŁYM? Ten worek który RD przyjęła od Derpy był na tyle ciężki, że zdołało to nie tylko zachwiać równowagą niebieskiej klaczy, ale spowodowało to upadek w dół. Przebijając się przez kilka gęstych cirrusów, omijając dużego cumulusa zatrzymała się dopiero na stratusie. Było to dla niej zaskoczeniem, co tym razem musiało się dziać w piekarni? Pinkie dodała cukru ołowianego do swoich wypieków? 

Trzeba zajrzeć do środka... co to może być... O MATKO!!! NA BRODĘ CELESTII I NA WĄSY LUNY!! TOŻ. TO. JEST. ... ZŁOTO!!! 

 

*bling bling kradzione!*   

 

-DEEEEERPYYYYYYYY!!!! Natychmiast zlatuj tutaj!

 

Nie trzeba było długo czekać... wystarczyło się obrócić...

 

-AAAA!! Nie strasz mnie! ... Co... to... MA... ZNACZYĆ?! - wrzasnęła RD, po czym wskazała na zawartość worka. 

 

Zawstydzona Derpy, nie była skłonna do dialogu. Tym bardziej do wyjaśniania sprawy... Coś złego musiało się kryć, za tym workiem złota. Nic w przyrodzie nie ginie, jak ktoś staje się bogaty, to ktoś musi stać się biedny... co ona zrobiła? 

 

*ZŁODZIEJ!! ZŁODZIEJ!!, na dole zbiera się sporo policji.*

 

-Czy ty...?! Tak... to ty.

 

Derpy przestraszyła się... ze strachu schowała swoją głowę w chmurę, dokładnie jak to robi struś chowając swoją głowę w piasek(ale każdy wie, że jest to mit)

Widać było, jak jej ciało trzęsie się ze strachu... była świadoma wagi swojego czynu. Taka niewinna blond klacz... jest mi jej naprawdę żal. Biedna była, przecież to nie z jej winy popełniła tę zbrodnię. To była po prostu Derpy... to się powinno jej wybaczyć. Ale jak to powiedzieć to tym groźnie wyglądającym policjantom? 

Na lewym oku Rainbow można było dostrzec łezkę... 

 

-Spokojnie Derpy... jakoś to odkręcimy. Lepiej tu się schowaj. Coś wymyślę...  

 

Szybko! MYŚL! CO BY TU ZROBIĆ?! MYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚLMYŚL... wiem.. WIEM!

Najpierw zaczekamy na noc... potem  zwrócę worek na miejsce, a Derpy się przyzna do winy. Bez strat materialnych... bank uzna to za zwykły wygłup. Albo i lepiej. 

RD odfrunęła w kierunku domku Twilight... jeśli pewien obserwator by usiadł na ławce przy ratuszu, mógłby zobaczyć oślepiający błysk, potem była cisza. 

 

-RATUUUNKU!!! KRADNĄ PIENIĄDZE! ŁAPAĆ ICH! 

 

Ze banku "wyskoczyły" dwie postacie przebrane w kostiumy "Mare do Well"(w ciut innym stylu, normalny kostium nie jest zszyty z losowych skrawków materiału). Nie pobiegły za daleko... zaraz rzuciło się na nie 3 policjantów, skutecznie je blokując. O dziwo upór ustąpił rozsądkowi i obie rzuciły na ziemię dwa worki oraz położyły się, zaznaczając, że się poddają. Pierwsze co zrobiono, to ściągnięto im maski... CO ONE TU ROBIĄ!?

 

-Derpy, Rainbow? Co wy wyczy...

-Panie władzo! Chcę zameldować, że tylna ściana skarbca jest nieszczelna! Załataliśmy ją razem z Derpy! 

 

Z worków wytoczyło się mnóstwo sprzętu dekarskiego... wszytko było jasne... 

 

-A poprzedni złodzie...

-Uciekł nam! Ale złoto zostało odzyskane! 

 

Po wyjaśnieniu sprawy, para kucyków odfrunęła w siną dal. Incydent był nadal... BARDZO dziwny. Kiedyś będzie musiała podziękować Twilight za tą teleportację... i za zrozumienie wobec Derpy.  

Edytowano przez KochamChemie
  • +1 1
Link do komentarza
×
×
  • Utwórz nowe...