Skocz do zawartości

Wolny/a czy zajęty/a?


Paladyn Sonaty Dusk

Jesteście czy nie jesteście?  

359 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jesteście czy nie jesteście?



Recommended Posts

Tak się w sumie zastanawiam, co ja mam takiego na profilu, jeśli chodzi o ten temat...

 

Wiek i to wystarczy. Gdy przekroczysz "magiczną" granicę 2X rodzice i otoczenie widzi Ciebie inaczej. "Nie chcesz mieć obrączki. SAY WHAAAAAAT???" :wat: Nie zostaniesz babcią? A kogo to... jeśli nie babcią to ciocią, chrzestną ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Wiek i to wystarczy.

Ok, i wszystko jasne.  :fluttershy4:

Gdy przekroczysz "magiczną" granicę 2X rodzice i otoczenie widzi Ciebie inaczej. "Nie chcesz mieć obrączki. SAY WHAAAAAAT???"


Nie dotyczy to osób, które mają (starsze) rodzeństwo, które ślub ma już za sobą. Tak jak moja przyjaciółka, której nie męczą tego typu pytaniami...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że mój brat ma już żonę i dziecko. Niestety ojciec nie rozumie lub nie chce zrozumieć jak trudno jest znaleźć kogoś, kto nie odrzuci nieśmiałego introwertyka epileptyka. O ile z pierwszymi dwoma da się coś zrobić to ostatnie jest jak amelinium... tego nie pomalujesz. Znaczy się nic z tym nie zrobisz. Jeśli mam być z kimś to tylko z osobą, która również choruje. Odpada konieczność akceptacji. A o to trudno. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ale, że o czym ty mówisz

A ty, o czym mówisz? Irytują mnie teksty w stylu: "nie wiem, po co żyję". To może zrób z tym coś?


kto czuje tylko gniew, strach, smutek, nienawiść i radość ^^

Bardzo dużo emocji, jak na słowo "tylko".
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważ, że wszystkie z nich poza smutkiem i radością są wywoływane przez układ limbiczny, który odpowiada, za podstawowe instynkty. Ograniczenie się do tego pozwala na całkowitą bezstronność i logiczną ocenę sytuacji.

 


A ty, o czym mówisz?

 

Musisz być bardzo zadowoloną z życia osobą. Nawet ci zazdroszczę ;) Ja miałem mniej szczęścia i trzy lata temu straciłem już wolę walki z życiem :dunno:. Po prostu życie kopnęło mnie w cztery litery pewnymi informacjami i się nauczyłem co nieco. Nie chcę zmieniać świata, bo to nie ma sensu. Spróbuj egzystować nie mając jakiegokolwiek celu - Masz tylko dwie drogi: Albo zakończysz to wszystko, albo czeka cię pokój bez klamek. Ja stwierdziłem, że druga opcja będzie zabawniejsza :laugh: Pozostaje mi tylko czekać, kiedy nie wytrzymam :shrug:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Musisz być bardzo zadowoloną z życia osobą.

Generalnie tak, jestem zadowolona z życia. Ale "bardzo" zadowolona będę, jak uda mi się osiągnąć to, o czym marzę (a są to bardzo przyziemne marzenia) oraz gdy doczekam się paru zmian, na które sama nie mam wpływu (ale to już temat na inną dyskusję...).


Masz tylko dwie drogi: Albo zakończysz to wszystko, albo czeka cię pokój bez klamek. Ja stwierdziłem, że druga opcja będzie zabawniejsza

No cóż, twój wybór. :rd7: Ale w kontekście tematu twoja wypowiedź brzmiała chyba trochę inaczej, niż ja ją zrozumiałam.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Cholernie irytujące, jakby chęć bycia samemu i niechęć do posiadania dzieci była jakimś ewenementem na skalę światową.

 

Znam to. Tez chcialam byc radosnie bezdzietnym  singlem itp i taki stan mi pasowal przez dlugi czas. NIe ma w tym niczego zlego jesli naprawde jest ci tak dobrze, wiec nie sluchaj tego gadania. Ja nie sluchalam i dobrze na tym wyszlam. Dopiero teraz, kiedy znalazl sie ktos na powaznie nagle zachcialo mi sie rodziny (za iles lat ale jednak). Jak dla mnie mozna sie w pelni cieszyc zyciem bez partnera i zyciem z nim- po prostu oba stany sa bardzo rozne i w kazdym jest cos czego brakuje w drugim. Gadanie rodziny o TWOICH dzieciach jest po prostu samolubne z ich strony, w koncu to by wymagalo od ciebie kilku powaznych poswiecen, wiec robta co chceta. ;D

 


kto nie odrzuci nieśmiałego introwertyka epileptyka.

 

Druga opcja to osoba ktora miala ojca epileptyk- nie rozumiem kobiet w tej kwestii ale im wiecej problemow z ojcem tym bardziej je ciagnie do facetow z takimi samymi problemami. O.o (czesto, nie ze kazda tak ma)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga opcja to osoba ktora miala ojca epileptyk- nie rozumiem kobiet w tej kwestii ale im wiecej problemow z ojcem tym bardziej je ciagnie do facetow z takimi samymi problemami. O.o (czesto, nie ze kazda tak ma)

 

Nie pozostaje mi nic innego jak chodzić z transparentem: "mam ojca alkoholika i choruję na padaczkę...". A tak na serio to ludzie boją się tej choroby. Przerabiałem to zbyt wiele razy, by próbować kolejny raz na zasadzie "a może tym razem się uda?". Nope... nie uda. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


NIe ma w tym niczego zlego jesli naprawde jest ci tak dobrze, wiec nie sluchaj tego gadania.

Jest okej. Chcę nie słuchać, ale to się pojawia przy każdej możliwej okazji rodzinnej...  :cadanceangry: Jak próbowałam raz, a dobrze powiedzieć, że nie potrzebuję partnera i nie chcę mieć dzieci (nawet w żartach - "nie oddam tak zaj... genów byle komu"), to zaczynało się od nowa. "Moja koleżanka też nie chciała, a teraz ma xxx dzieci i zmieniła zdanie!" No super, niech sobie ma, ale mnie to nic a nic nie obchodzi.

Gadanie rodziny o TWOICH dzieciach jest po prostu samolubne z ich strony, w koncu to by wymagalo od ciebie kilku powaznych poswiecen


Owszem. Poświęcenia swoją drogą (nerwów, zdrowia, czasu, KASY, KASY i jeszcze raz KASY), ale ja zwyczajnie nie lubię dzieci.
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Standardowo sama na dodatek zakochana w chłopaku który powiedział mi w oczy że nie mam u niego szans i zostańmy przyjaciółmi ;____; Żyć nie umierać :<

Myślałam, że takie żałosne teksty padają tylko ze strony dziewczyn.  :yHRvV: Poza tym, "zakochana" to duże słowo, może to jednak zauroczenie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że takie żałosne teksty padają tylko ze strony dziewczyn.  :yHRvV:

No to teraz ujawnię moje zdanie - obawiam się, że kontrowersyjne - na temat opiewanego w pieśniach friendzone'a.

 

Ja rozumiem, że to boli. Rozumiem, że człowiek sobie nie potrafi logicznie wyjaśnić dlaczego ta wymarzona druga połówka go odrzuciła. Problem w tym, że faktycznie się nie da - bo choćby nie wiem jak bardzo się kogoś lubiło to nie można wymusić na sobie zakochania się w nim. A związek z przyjacielem/przyjaciółką stworzony tylko po to, żeby kogoś nie zranić przeważnie staje się toksyczny i nie za bardzo wiadomo co z nim zrobić.

 

Nie mówię, że nie można skarżyć się na nieszczęśliwą miłość, wręcz przeciwnie, zwierzajcie się ile chcecie. Rozumiem, że z tego nie tak łatwo się "wyleczyć". Nie zmienia to faktu, że oskarżanie obiektu naszych uczuć po odesłaniu nas do friendzone'a o okrucieństwo jest niesprawiedliwe. Bo sami powiedzcie - czy umielibyście w tym momencie odwrócić się od tamtej osoby i zacząć się umawiać z kimś, do kogo nie czujecie niczego poza sympatią?

Ciekawostka - stronie friendzonującej też bywa przykro - zwłaszcza, jeśli formułka "Zostańmy przyjaciółmi" nie jest tylko frazesem, ale faktyczną chęcią utrzymania dobrych stosunków.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie sprawa jest prosta. Czasami trzeba dosadnie. Albo mówisz "tak", albo "nie". Jeśli "nie", to możesz dodać, że jesteś dla mnie jak dobry kumpel/a ale nic z tego nie będzie. Nie rób sobie nadziei. Boli? Boli. Ale obie strony wiedzą na czym stoją. Niby friendzone, ale nieco inny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


A związek z przyjacielem/przyjaciółką stworzony tylko po to, żeby kogoś nie zranić przeważnie staje się toksyczny i nie za bardzo wiadomo co z nim zrobić.

Jeśli to apropo wypowiedzi mojej i AskMint, to nadinterpretujesz.

Nie zmienia to faktu, że oskarżanie obiektu naszych uczuć po odesłaniu nas do friendzone'a o okrucieństwo jest niesprawiedliwe.


Kto tu kogokolwiek oskarża?  :rarity4:

Ciekawostka - stronie friendzonującej też bywa przykro - zwłaszcza, jeśli formułka "Zostańmy przyjaciółmi" nie jest tylko frazesem, ale faktyczną chęcią utrzymania dobrych stosunków.


Pytanie, czy strona "friendzonująca" już była dla danej osoby przyjacielem, czy tylko znajomym, który stał się obiektem uczuć.
A tak na koniec, ja utrzymuję swoje zdanie, że takich rzeczy się NIE MÓWI, zwłaszcza zaraz po odrzuceniu czyjegoś uczucia. Odpowiada się po prostu, że nic z tego, nic do ciebie nie czuję, przykro mi, ale to nie to... To, czy dana osoba zechce nadal ze swoją niedoszłą "połówką" utrzymywać kontakty należy tylko i wyłącznie do niej. I albo to wyjdzie, albo nie. Proponowanie przyjaźni lub jej kontynuacji po czymś takim jest nietaktem i skrajną głupotą.
Ja sama miałam wiele sytuacji, kiedy musiałam odrzucić czyjeś uczucia. W większości przypadków znajomość urywała się lub pozostawała w baardzo średnich stosunkach, ale w jednym przypadku ten chłopak po jakimśtam okresie czasu normalnie już do mnie zagadywał, ja do niego i nie mamy z tym problemu. I ani razu nie padła formułka "zostańmy przyjaciółmi". To samo wychodzi.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  nic z tego nie będzie. Nie rób sobie nadziei. Boli? Boli. Ale obie strony wiedzą na czym stoją. Niby friendzone, ale nieco inny.

No wiem on to tak ujął że spytał się mnie czy wiem że nie mam szans chwilę pozniej dodał "czy się nie gniewam " "Czy nie dostanie w pysk " I "zostańmy przyjaciółmi" ;__; Dobra rozumiem najgorsze jest to że jestem z nim w tej samej klasie i siedzę z nim na jednej lekcji ;__; Będzie ciężko ;__;

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawostka - stronie friendzonującej też bywa przykro - zwłaszcza, jeśli formułka "Zostańmy przyjaciółmi" nie jest tylko frazesem, ale faktyczną chęcią utrzymania dobrych stosunków.

 

Tak, osobę friendzującą też czasem to boli. Zwłaszcza kiedy osoba zostaje zmuszona wybierać między:

- osobą idealną dla tamtej osoby z wyglądu, ale niekoniecznie z charakteru, osobą z którą najbardziej chciał być

- a osobą nieidealną z wyglądu i wydającą się ok z charakteru

I wybiera drugą osobę, daje jej szansę, ponieważ pierwsza osoba już wcześniej miała szansę i nią wzgardziła. 

Wybiera drugą osobę, po czym po pewnym czasie ta druga osoba okazuje się robić decydenta/decydentkę w bambuko i osoba decydująca zostaje ostatecznie na lodzie. A chciał dobrze. W międzyczasie nie dość, że żałuje podjętej decyzji, to jeszcze obydwie drogi - osobę A i B - ma już zablokowane na amen i trzeba teraz na nowo walczyć, by móc odkryć walkę drogę C. 

 

Tak, to czasem boli. 

Edytowano przez Linds
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh, musialam raz wyslac jednego z moich przyjaciol do friendzone niestety i bylo to strasznie trudne, bo chlopak byl fajny, ale tez bardzo wrazliwy i naprawde chcialabym byc z nim w dobrych stosunkach, ale po prostu sie nie dalo bo odcial sie ode mnie po tym i o ile wiem mial potem depresje przez 2 miesiace conajmniej. Bylo mi go strasznie przyro. :/  Problem polegal na tym ze rownoczesnie zabujal sie we mnie drugi z ktorym chcialam byc na serio, a ten z friendzone byl sympatyczny i w ogole ale nie nadawal mi sie na partnera. Taki uroczy szczeniaczek z niego byl, ale nie mezczyzna...

 

 Proponowanie przyjaźni lub jej kontynuacji po czymś takim jest nietaktem i skrajną głupotą. 

 

Czy ja wiem, to ma po prostu pokazac ze nie masz nic do tej osoby i w ogole, ale nie widzisz w niej partnera. Nie powiedzialabym ze to zle powiedziec cos takiego, ale moze lepiej po prostu to przemilczec...

Edytowano przez Burning Question
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może po jakimś czasie się przyzwyczaję ale jak narazie :/ Ogólnie rozmawiamy normalnie ale moje koleżanki robią mi niezłą siarę bo wmawiają mu dość dużo rzeczy :fluttercry2: Na dodatek powiedziały to mojej pani z angielskiego że rozbeczałam się przez niego... super znajomych mam :ajsleepy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Czy ja wiem, to ma po prostu pokazac ze nie masz nic do tej osoby i w ogole, ale nie widzisz w niej partnera.

No właśnie. Dla mnie "przyjaźń" to coś o wiele więcej, coś takiego zaliczyłabym po prostu do "znajomości". Myślę, że dzisiaj to słowo bywa równie często nadużywane, co "kocham".

super znajomych mam


Takich znajomych to tylko kopnąć w cztery litery i robić swoje. I nie przejmować się. To też bywa trudne, ale po co się męczyć z kimś takim?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...