Skocz do zawartości

Wolny/a czy zajęty/a?


Paladyn Sonaty Dusk

Jesteście czy nie jesteście?  

359 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jesteście czy nie jesteście?



Recommended Posts


Stereotyp. Będąc w tym cudownym wieku stwierdzam, że nie jestem durniejsza od cepa i ani razu nie zdażyło mi się jeszcze lecieć na "hamów i prostaków". Więcej: większość moich znajomych/koleżanek to nie idiotki jarające się Zmierzchem, Bieberem i szmaceniem się, a normalne, niegłupie dziewczyny. Przypadek? Niet, zwracanie uwagi tylko na stereotypowe/drastyczne przypadki.

 

Wyjątkowo cieszy mnie kiedy widzę, że nie mam racji. ;D

 


Wow, zaczynam być hipsterem z tym swoim pragnieniem posiadania potomka.

 

Przyłączam się. Znaczy ja na razie nie chcę dzieciarni, ale nie wyobrażam sobie bycia starą matką, co urodzi dopiero po 30stce. Nieeeeeeeeee. ;_; Wolę już mieć problemy finansowe, ale dziecko urodzić między 26-29 rokiem życia. Inaczej będę się czuć bardzo niekomfortowo psychicznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym jak nie ma innej możliwości to dlaczego nie spróbować?

Nie no, próbować nie zaszkodzi, ale żeby potem nie było gwałtownego zejścia na ziemię.  :fluttershy4:

Tylko jakkolwiek by się ktos nie jąkał i czerwienił, to jednak powinien składnie gadać, mimo wszystko, bo inaczej reakcja jest taka, że nie bardzo wiadomo co z takim gostkiem zrobić i ma się ochotę uciec z miejsca zdarzenia. XD

Zdarzył mi się jeden taki, który zagadał do mnie na przystanku, czy mam chłopaka i czy byłabym zainteresowana... Z radością uciekłam do swojego autobusu. To już była przesada!

Skreśliła byś faceta który po prostu by zagadał?

Czytaj uważnie. Skreśliłabym faceta, który z góry zakładałby "coś więcej". Nie jestem typem, który potrafi się zakochać "od pierwszego wejrzenia", czy po jakimś tam czasie POBIEŻNEJ znajomości. Nicholas odgadł moje myśli.  :aj5:

Widzisz pierwszy raz jakąś ładną dziewczynę, może już nigdy nie zobaczysz? To chyba najlepiej wziąć się w troki i do niej zagadać.

Yaay, ocenianie po wyglądzie. I co z tego, że jest ładna? Jak mi się jakiś facet fizycznie spodoba, a go pierwszy raz w życiu widzę, to nie zagaduję z założeniem, że "może coś z tego będzie". Podoba mi się, ale go nie znam. Cóż, dla mnie to nie jest normalne podejście.

 

Przypadek? Niet, zwracanie uwagi tylko na stereotypowe/drastyczne przypadki.

Też nie lubię stereotypowego podejścia.

Na dodatek wchodząc w związek poświęcałabym mniej czasu swoim przyjaciołom, którzy są dla mnie zbyt ważni.

To jest, niestety, częsty przypadek. Niektórzy umieją to pogodzić, ale z tego co zauważyłam, większość totalnie traci głowę (zawiodłam się tysiące razy na osobach, które uważałam za bliskich znajomych, przyjaciół... po tym, jak znaleźli sobie kogoś... żałosne).

Słodka Celestio, czy każda dziewczyna tutaj nie chce mieć dzieci?

Czy ja wiem, czy każda? Ja też nie chcę, ale nie uogólniałabym. Poza tym:

To sprawa dziewczyny, czy chce, czy nie.

ale to najpewniejszy sposób, by zostawić po sobie coś na tym świecie oprócz pomnika na cmentarzu i aktu zgonu.

Słaba motywacja.  :pinkiep:

Kilka lat i obudzi się instynkt macierzyński, nic nowego/niepokojącego się nie dzieje.

Co za bzdura, nie u każdego ten "instynkt" się uaktywnia. U mnie definitywnie zanikł, a już dawno nie jestem "nastką".

 

 

No i czy samolubnym nie byłoby krzywdzić jakieś nienarodzone dziecko, poprzez wydanie je na świat, jeśli kompletnie nie ma się instynktu macierzyńskiego

Po raz kolejny muszę się zgodzić.

Znaczy ja na razie nie chcę dzieciarni, ale nie wyobrażam sobie bycia starą matką, co urodzi dopiero po 30stce. Nieeeeeeeeee. ;_; Wolę już mieć problemy finansowe, ale dziecko urodzić między 26-29 rokiem życia. Inaczej będę się czuć bardzo niekomfortowo psychicznie.

A ja bym wolała w ogóle nie rodzić, niż robić to wtedy, gdy nie miałabym stabilnej sytuacji finansowej. Kto wie, czy pobieżne problemy nie przerodziłyby się w coś poważniejszego... W końcu dzieci to spoore wydatki.

Edytowano przez Kyoko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż... mam znajomą (z klasy zresztą), która wpadła (w sylwestra chyba, bo we wrześniu urodziła, na maturze z Polskiego się dowiedziałem, że jest w ciąży :v ). Pomimo trudów (poprawka z Angielskiego, obecnie studia, pewnie finanse) zaskakująco dobrze sobie radzi. A nie jest ona raczej z bogatej rodziny, zaś jej chłopak (lub nawet narzeczony już :v ) też jakiejś dobrej roboty nie ma. Więc wychodzi na to, że nie trzeba być super ustawiony by mieć dzieciaka. Studiuje, wszystko zdaje, dziecko rośnie i się rozwija, kasa jest :dunno: .

 

Tak samo chyba za czasów PRL. Bida ogromna, ale rodzina z trzema dzieciakami to była normalka. Czy do tego wystarczą najzwyklejsze chęci - nie mam bladego pojęcia. Bo ja o dzieciach nie myślę głównie ze względów finansowych, lecz po prostu czuję, że brakuje mi instynktu macierzyńskiego (wszyscy w rodzinie się wkurzają na mnie, że się siostrzeńcami nie interesuję :v ).

 

Żeby nie było offtopu - nadal wolny jak ptak i raczej na zmiany się nie zapowiada :rainbowcry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cahan, wiedz tylko, że masz moje mentalne wsparcie mimo, że mamy supełnie inne potrzeby w życiu. ;D Przy twoim podejściu zgadzam się ze wszystkim, nie można przecież zmuszać ludzi do niczego i nie każdy spełnia się życiowo w taki sam sposób jak większosć społeczeństwa (co najwidoczniej nie dociera do starszych osób, ale nie przejmuj się nimi).

 


A ja bym wolała w ogóle nie rodzić, niż robić to wtedy, gdy nie miałabym stabilnej sytuacji finansowej. Kto wie, czy pobieżne problemy nie przerodziłyby się w coś poważniejszego... W końcu dzieci to spoore wydatki.

 

Ja tam jestem z biednej rodziny, gdzie ludzie musieli sobie radzić z wychowywaniem cywilizowanych ludzi w dosć barbarzyńskiej części świata i nieźle im to wyszło- od nich  nauczyłam się, że  jedno dziecko jest całkowicie w porządku, bo nawet przy małej ilości kasy starcza spokojnie na wszystko co potrzebne, a i tak najważniejsze jest to, czy się dziecku poświęca wystarczająco dużo uwagi i jaka atmosfera panuje w domu.

Niemowlęta mnie wku.... jak mało co na świecie, nie rozczulam się nad nimi, ale z dzieciarnią w wieku 3-10 lat mam świetny kontakt zwyle. Już tyle nieporadnych zwierzątek przetoczyło się przez moje ręce i przetestowało moją cierpliwość, że stać mnie będzie na przetrzymanie tych pierwszych 2 lat, które są chyba najgorsze. Przy moim wschodnio- fatalistycznym podejściu do życia pewnie i tak znajdę jakiś sposób na zmienienie tego w pozytywne doświadczenie. ;D

 

 

 


Zdarzył mi się jeden taki, który zagadał do mnie na przystanku, czy mam chłopaka i czy byłabym zainteresowana... Z radością uciekłam do swojego autobusu. To już była przesada!

 

LOL współczuję. XD Mi się zdarzały najróżniejsze przypadki i co do miejsca, gdzie się zdarzały, to nie ma reguły czy czyjś flirt uznam za creepy czy nie. Najgorsze są jednak stare kiepy zarywający do nastek do tego we wsiurskim stylu. :eww: Raz tylko zdarzyło mi się trafić na pewnego pana, który mimo podeszłego wieku zachowywał się spoko i jak kulturalna osoba, nie zarywał na hama i po prostu chciał przetańczyć cały wieczór w twista. Nie mogłam odmówić balowania z tak pozytywnym człowiekiem i nawet przegadałam z nim sporą część wieczoru. :fluttershy5:

Edytowano przez Burning Question
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Triste- ja mam przyjaciół i w prawdziwym życiu. Długie lata znajomości, całkowite zaufanie, brak tajemnic.

 

Ja też miałem przyjaciół. Wielu. Zaufanie, brak tajemnic, przyjaciele z podwórka aż do grobowej deski? Tak mi się wydawało. Życie potraktowało mnie tak zimnym prysznicem, że trudno było się otrząsnąć. Dziś jestem sam. Wspólne ogniska, wypady na miasto, imprezy sylwestrowe... ale nie ze mną. Pytałem czy mają jakieś plany na weekend (latem). Odpowiedź - nie. A w rzeczywistości pojechali na grilla. Zostawili mnie... "przyjaciele". Zostawili bo choruję. Boją się mnie. Został jeden, ale to taki "znajomy od przychodzenia w potrzebie". Nie potrzebuję takich ludzi. Być może, kiedyś trafię na kogoś, kto nie będzie próbował na siłę akceptować mnie takim jakim jestem. 

 

Pomijam związki bo to już w ogóle masakra.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imesh, Burning Question, no to gratuluję, ale ja w życiu bym nie zaryzykowała. Już pominę kwestię posiadania dziecka w szkole, sic...


Najgorsze są jednak stare kiepy zarywający do nastek do tego we wsiurskim stylu.


Zdarzyło mi się coś takiego na praktykach w hotelu. Ach, te wyszukane teksty w stylu: "Jak to możliwe, że taka urodziwa panna jest samotna?"  :rd11:

Ja też miałem przyjaciół. Wielu. Zaufanie, brak tajemnic, przyjaciele z podwórka aż do grobowej deski? Tak mi się wydawało. Życie potraktowało mnie tak zimnym prysznicem, że trudno było się otrząsnąć.


Ech, znam to... Ale w takim razie nigdy nie byli godni nazywania ich "przyjaciółmi". Mi się udało parę lat temu znaleźć kogoś, za kim naprawdę mogłabym skoczyć w ogień i widzę, jak jest mi wierna. Tobie też życzę szczęścia.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze możesz rozpocząć własny radom i walnąć tu wolne przemyślenia. ;D Tematy z ostatnich stron, to:

-dlaczego nastki mają nasrane i latają za dupkami,

-jak zarywać, żeby coś wyrywać ;D

-ludzie którym odwaliło i z miłości zapomnieli o przyjaciołach

- i taki random typu- kto chce mieć dzieciarnię i czy w ogóle, ale to już chyba offtop

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem, czy każda? Ja też nie chcę, ale nie uogólniałabym. Poza tym:

Słaba motywacja. :pinkiep:

Co za bzdura, nie u każdego ten "instynkt" się uaktywnia. U mnie definitywnie zanikł, a już dawno nie jestem "nastką".

Tak, uogólniłem. Po prostu większość dziewczyn, które ostatnio tutaj pisze, deklaruje brak chęci posiadania potomka. Smutne, bo to jeden z niewielu wymogów, które chciałbym, żeby spełniała ma przyszła dziewczyna.

Memento mori. Lepsza taka niż żadna. Plus, chcesz zostać sama na stare lata? Przynajmniej będzie mnie miał kto utrzymywać i się mną opiekować.

Instynkt macierzyński uaktywnia się bodajże w trakcie ciąży lub chwilę po urodzeniu dziecka. Ja też nie mam ręki do dzieci. I? Byciem ojcem/matką zmienia punkt widzenia. Też nie lubię dzieci, ale "moje dziecko" to zupełnie inna sprawa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Yaay, ocenianie po wyglądzie. I co z tego, że jest ładna? Jak mi się jakiś facet fizycznie spodoba, a go pierwszy raz w życiu widzę, to nie zagaduję z założeniem, że "może coś z tego będzie". Podoba mi się, ale go nie znam. Cóż, dla mnie to nie jest normalne podejście.

 

 

 

Ciężko ocenić kogoś po charakterze jak widzisz go pierwszy raz. Dlatego zagadujesz, by poznać. Nikt od razu nie mówi że z tego coś wyjdzie, ale leprze to od siedzenia w domu i użalaniu się że nikt go nie chce, bo nikt go nie zna,

Edytowano przez WilkU
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, znam to... Ale w takim razie nigdy nie byli godni nazywania ich "przyjaciółmi". Mi się udało parę lat temu znaleźć kogoś, za kim naprawdę mogłabym skoczyć w ogień i widzę, jak jest mi wierna. Tobie też życzę szczęścia.

 

Po ponad 20 latach znajomości wywijają takie numery? Najwidoczniej definicja słowa "przyjaciel" u mężczyzny i kobiety jest inna.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Zawsze możesz rozpocząć własny radom

Zaczyna Radom :D

zbs-radom-12b.jpg

 

-dlaczego nastki mają nasrane i latają za dupkami,

-jak zarywać, żeby coś wyrywać ;D

-ludzie którym odwaliło i z miłości zapomnieli o przyjaciołach

- i taki random typu- kto chce mieć dzieciarnię i czy w ogóle, ale to już chyba offtop

- bo są nastolatkami. jak byłem nastolatkiem, to mnie w ogóle płeć przeciwna nie interesowała O.o

- najlepiej nie robić tego co ja :D nie no ja tam raczej niczego nie wyrywam (łącznie z deskami od płotu). W sumie to mój podstawowy problem O.o

- nie wiem, nie wypowiem się

- ale to jest przecież offtop :D Dziecko to zapieprz totalny. Na całe szczęście ja się nie znam na dzieciach (jak to powiedział pewien kabareciarz, lepiej powiedzieć, że się nie lubi dzieci, niż, że się dzieci lubi, bo to drugie dosyć specyficznie brzmi :) ). 

 


Tak, uogólniłem. Po prostu większość dziewczyn, które ostatnio tutaj pisze, deklaruje brak chęci posiadania potomka. Smutne, bo to jeden z niewielu wymogów, które chciałbym, żeby spełniała ma przyszła dziewczyna.

A ja zawsze myślałem, że z dziewczyną to się trzeba lubić i umieć dogadać. Jak widać ważniejsza jest prokreacja :D

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zawsze myślałem, że z dziewczyną to się trzeba lubić i umieć dogadać.

 

No mi też się tak wydawało, no ale cóż - co kto woli xd

 

Nicholas odgadł moje myśli. 

 

Yay, odgadłem, co myśli pegasis - tyle wygrać ;-; Załamałem czasoprzestrzeń!

Ale pisz mi Nicolas, nie Nicholas xd

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Plus, chcesz zostać sama na stare lata?


Nie bój się, nie zostanę.


Przynajmniej będzie mnie miał kto utrzymywać i się mną opiekować.

A skąd ta pewność?  :v6Jdq:


Nikt od razu nie mówi że z tego coś wyjdzie, ale leprze to od siedzenia w domu i użalaniu się że nikt go nie chce, bo nikt go nie zna,

To taka trochę desperacja, jak podbijasz do KOMPLETNIE OBCEJ osoby z ulicy. Ja się trzymam zasady, że nic na siłę. Jak się trafi miłość, to spoko, jak nie - też spoko. Nie mówię, że w ogóle podryw to coś złego, ale... nie w ten sposób.

Po ponad 20 latach znajomości wywijają takie numery? Najwidoczniej definicja słowa "przyjaciel" u mężczyzny i kobiety jest inna.


Ludzie się zmieniają, niestety. Może kiedyś, jako dzieci/nastolatki byli w porządku, ale w dorosłym życiu czasami wychodzą z nich dupki. Ech, wszędzie ryzyko.

A ja zawsze myślałem, że z dziewczyną to się trzeba lubić i umieć dogadać. Jak widać ważniejsza jest prokreacja


To samo. Nie wiem, czy bardziej bawi mnie czy smuci stawianie warunków potencjalnemu partnerowi. Potem i tak może wyjść zupełnie inaczej.

Ale pisz mi Nicolas, nie Nicholas xd


Przepraszam, drobna literówka.  :flutterblush:
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ludzie się zmieniają, niestety. Może kiedyś, jako dzieci/nastolatki byli w porządku, ale w dorosłym życiu czasami wychodzą z nich dupki. Ech, wszędzie ryzyko.

 

No i działa to też w drugą stronę. Może być tak, że ktoś był nieznośny za młodu i chamił, a później mu to przeszło i jest bardzo w porządku xd

 


To samo. Nie wiem, czy bardziej bawi mnie czy smuci stawianie warunków potencjalnemu partnerowi. Potem i tak może wyjść zupełnie inaczej.

 

No, jesteśmy i tak kontrolowani przez prawo, oczekiwania i inne pierdoły, po co jeszcze dodatkowo mieć gwiazdki w związku? :v

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


No i działa to też w drugą stronę. Może być tak, że ktoś był nieznośny za młodu i chamił, a później mu to przeszło i jest bardzo w porządku xd

To prawda, ale ja, niestety, nie znam takich osób.  :twiblush: No, może z wyjątkiem młodszego kuzyna, ale to tyle.

No, jesteśmy i tak kontrolowani przez prawo, oczekiwania i inne pierdoły, po co jeszcze dodatkowo mieć gwiazdki w związku?


Prawda. Kompromisy - tak, stawianie warunków, do tego z góry - nie. Czasami człowiek zakochuje się tak nagle i w osobie, którą o to nie podejrzewał, że takie rzeczy przestają być ważne. A jak będzie to uczucie odwzajemnione - wszystko da się pogodzić.
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Triste, widocznie miałeś pecha w doborze przyjaciół. Ja z niektórymi znam się praktycznie od urodzenia. Jakoś mnie nie porzucili, ze strachu, że się kiedyś uduszę. Przyzwyczaili się i nie zwracają na to uwagi. Fakt, że astma, to nie padaczka, jednak ja nie wyobrażam zostawienia kogoś, z tak błahego powodu.

A tak z innej beczki- jak spławić kumpla, któremu relacje przyjacielskie przestają wystarczać i zabiera się za podryw?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Triste, widocznie miałeś pecha w doborze przyjaciół. Ja z niektórymi znam się praktycznie od urodzenia. Jakoś mnie nie porzucili, ze strachu, że się kiedyś uduszę. Przyzwyczaili się i nie zwracają na to uwagi. Fakt, że astma, to nie padaczka, jednak ja nie wyobrażam zostawienia kogoś, z tak błahego powodu.

A tak z innej beczki- jak spławić kumpla, któremu relacje przyjacielskie przestają wystarczać i zabiera się za podryw?

 

Powiedzieć mu, że nie chcesz/ nie masz ochoty na tego typu związek? Przedstawić sprawę jasno?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zawsze myślałem, że z dziewczyną to się trzeba lubić i umieć dogadać. Jak widać ważniejsza jest prokreacja :D

Wskażcie fragment, w którym zaprzeczyłem pierwszemu zdaniu. Jeśli z kimś będę na poważnie (zapewne nie będę), to cholera, w planach na daleką przyszłość chcę, żeby się dziecko pojawiło. Jeśli ta jedyna nie będzie ograniczona fizycznie, to goddamnit, co niby jest w tym złego?

Jak wkurza mnie gadanie o skupianiu się na "karierze".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


A tak z innej beczki- jak spławić kumpla, któremu relacje przyjacielskie przestają wystarczać i zabiera się za podryw?

Powiedzieć prosto z mostu, że widzisz, że przekracza pewną granicę, a tobie się to nie podoba. Albo że widzisz w nim kumpla, a nie potencjalnego chłopaka. A jak nie dociera - powiedzieć ostrzej, albo ignorować. W ostateczności unikać/zerwać znajomość, jeśli to cię naprawdę irytuje.

No bo jest nieco źle, gdy tylko jedna strona się stara, a druga tylko wzrusza ramionami


Nie o to mi chodziło, bo to oczywiste, że w związku obie strony muszą się starać. Tylko że jak są jakieś rozbieżności to żeby pójść na kompromis.

Jeśli ta jedyna nie będzie ograniczona fizycznie, to goddamnit, co niby jest w tym złego?


Nic nie ma złego. Ale jakbyś się zakochał w dziewczynie, która nie chce mieć dzieci, to co...?

Jak wkurza mnie gadanie o skupianiu się na "karierze".


Wskaż mi fragment, w którym ktokolwiek z nas wspomina o karierze. Powodów "nie chcenia" dziecka jest wiele, ja z kolei po prostu nie lubię dzieci i nie wyobrażam sobie siebie jako matki.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kyoko, a Cahan nie mówiła o karierze? O.o Bo też mi się zdawało że ten temat był na poprzedniej stronie.

 


Wskażcie fragment, w którym zaprzeczyłem pierwszemu zdaniu. Jeśli z kimś będę na poważnie (zapewne nie będę), to cholera, w planach na daleką przyszłość chcę, żeby się dziecko pojawiło. Jeśli ta jedyna nie będzie ograniczona fizycznie, to goddamnit, co niby jest w tym złego?

 

Spokojnie Generałku, spokojnie. Też nie widzę w tym nic złego, w końcu to jeden z ważniejszych elementów w życiu wielu ludzi, więc zupełnie mnie to nie dziwi. Znam facetów dla których zrobienie sobie dzieci to po prostu wyraz ich najwyższej miłości w pewnym sensie, bo pokazuje ile ta osoba znaczy, że jesteś gotowa zaryzykować stworzenie z nią czegoś nowego i branie odpowiedzialności za to przez następne 18 lat conajmniej.

A że ludzie mają różne pojęcie miłości to inna sprawa, dlatego lepiej jest jednak dobierać się tak, żeby zgadzać się w tych sprawach. Dla kogoś kto nie chce dzieci to nie problem żeby ich nie mieć, ale jeśli ktoś ma taką potrzebę bardzo, to może cierpieć. :/

Edytowano przez Burning Question
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...