Skocz do zawartości

The Walking Dead: Danse Macabre


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

Słońce powoli chowało się za horyzont. W lesie panował spokój. Zupełnie tak, jakby tego miejsca to nie dotyczyło. Zaledwie kilka dni temu na Equestrię spłynęli Jeźdźcy Apokalipsy - Wojna - pomiędzy żywymi, a martwymi. Głód - jedyne uczucie znane umarłym. Zaraza - rozprzestrzeniła się w przerażającym tempie. I wreszcie Śmierć - ona jedyna była w Equestrii zawsze, a teraz ustąpiła. Przychodziła z trudem i zwykle po dwa razy. W lesie jednak - spokojnym, harmonijnym, niewzruszonym lesie tylko czasami pojawiały się skutki epidemii. Poza jednym - oto drobny kucyk o rudej grzywie podąża zatartą ścieżką, coraz głębiej w las.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 292
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Ciągle myślałam o tym okropnym widoku, o moich zmarłych rodzicach i ukochanym, łza spłynęła mi po policzku. Wiedziałam że to nie czas na mazgajenie się i rozdrapywanie tego. Nie mogłam tylko zaakceptować tej myśli że moi bliscy nie żyją. W głowie siedziała tylko jedna myśl " Mogłam nie iść do tego lasu i zostać z nimi...".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za drzewem klacz dostrzegła szwendacza. Nie wyglądał strasznie, a raczej żałośnie. Przegniłe narządy leżały koło niego, wywleczone i na pierwszy rzut oka niepołączone z ciałem. Skóra zwisała luźno, A okolice pyszczka były krwawą masą. Charczał i próbował zbliżać się do Saggity.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tyłu zaś nadchodził drugi, w lepszej kondycji. Zdawało się, że wszystkie jego organy wewnętrzne są nie dość że w całości, to jeszcze na swoim miejscu. Zmętniałe, puste oczy wyrażały jedynie głód... I nic więcej. Zbliżał się szybko, choć utykał. Kiedyś zapewne futro klaczy było błękitne. Teraz stało się bordowo - brązowe od krwi. Zapewne własnej. Szwenda nie zdążyła się zbliżyć. Głuchy huk metalu o czaszkę rozbrzmiał, rozchodząc się falami w powietrzu. Trup, będący już teraz prawdziwym trupem, upadł. Nie podniósł się więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wierzę! - Ryknęła klacz i rzuciła się na bohaterkę. Uścisnęła ją tak mocno, że przez chwilę Saggita straciła pewność co do jej przyjacielskich zamiarów.

- Ty jesteś żywa! Zupełnie żywa! - Dla pewności dotknęła kopytem czubka jej głowy, z miną wyrażającą skrajne skupienie.

- Haaa! Tak! Żywa! - Krzyknęła z triumfem w głosie. Zaczęła podskakiwać w miejscu z radości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem tu już kilka dni, a i za życia mieszkałam niedaleko. Te skały to istny labirynt. Są jak twierdza, ale trzeba dobrze je znać. Potrafią obrócić się przeciwko każdemu, kto nic o nich nie wie. Jak już dotrzemy na miejsce, powiem ci o miejscach, gdzie ustawione są pułapki. I jak się tu odnaleźć. Często tu bywałam, jako dziecko. Mój ojciec był strażnikiem lasu, a mama zielarką. To było świetne miejsce na zabawę, dopóki się nie zgubiłam. Zresztą, zgubiłam się tu nie raz. Ale nie chciały mnie zabić, tylko chyba nauczyć pokory... Inaczej nie byłoby mnie tutaj. - Powiedziała.

http://2.bp.blogspot.com/_qwkawrWbol8/TAYpHHfNqHI/AAAAAAAABoo/akipikudUEg/s1600/IMG_2526.JPG

http://farm2.static.flickr.com/1294/1028474746_5128e6f95b.jpg

http://farm3.staticflickr.com/2375/2035530016_b6f65a3af7_z.jpg?zz=1

http://i.wp.pl/a/f/jpeg/20587/bledne072_skaly.jpeg

Miejsce na podstawie Błędnych Skał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja mam szesnaście lat. Mój brat ma dwadzieścia jeden. Albo miał. Ja byłam w domu, kiedy epidemia wybuchła. Wszyscy uciekali, a ja przez przypadek odłączyłam się i zostałam chyba czymś uderzona. Nie pamiętam. Musiałam sobie jakoś radzić. - Wzruszyła ramionami i przecisnęła się przez wąską szczelinę. Miejsce było otoczone spiętrzonymi skałami. Z boku stało wielkie, rozłożyste drzewo. Na nim zaś postawiony był niewielki, drewniany domek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spójrz. Do domku wchodzisz po skale. Tutaj jest wąska ścieżka. Schron opiera się o jedną ze skał, a gałęzie pod nim i obok niego są wzmocnione, chociaż wcześniej też by się nie zawaliły. Tutaj - wskazała niewielką grotę umieszczoną wysoko na skale - obok domku. - Tutaj trzymam zapasy. Wiesz, jest chłodno. Tylko muszę je zamykać, żeby coś ich nie zabrało. Wejdźmy do środka. - Zarządziła. Domek był częściowo wydrążony w pniu. Pomieszczenie było szczelne. Florence zadbała nawet o okna, zapewne wyrwane z jakiegoś prawdziwego domu. Wewnątrz pełno było książek, kartek i świec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...